Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-11-2011, 09:14   #41
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Bez jebanej tęczy na niebie, złotych promyków słońca na włosach i świergotu ptaków można było przeżyć. Ale bez alkoholu w Starym Świecie byłoby już ciężko. Abstynenci na starcie byli podejrzani. Równanie było proste: albo byli kultystami Chaosu, albo łowcami czarownic i uganiali się za tymi pierwszymi z ogniem w oczach. Z grubsza rzecz biorąc. Mimo, że oficjalnie pod żadną z tych kategorii Drake nie podpadał, tym razem wyraźnie się oszczędzał i na nic poza dystyngowanym wychyleniem jednego kufelka pszennego piwa się nie skusił. Czuł w kościach, że prędzej czy później zacznie się skakanie po głowach i dźganie nożami, więc pilnował się jak należy.

Do potencjalnych jeleni należał chudy adwokacina, Griswold (najlepiej kwalifikujący się do odjebania na szlaku pod lasem), jednostrzałowy herr Kupiec, mrukowaty kurier i jakaś szpara. Można było grać ekonomicznie i szarpać się z każdym z osobna, gdzieś za rogiem, korzystając z komfortu odosobnienia, który sprawiał, że wybijanie zębów szło zawsze jakoś efektywniej. Można było zrobić bardachę i zamienić karczmę w magiel. Można było przy całej reszcie gapiów dobrać się do którejś z paczek. Można było na którykolwiek z tych sposobów zjebać sprawę. Ktokolwiek pokapowałby się, co jest cięte i już sprawa wzięłaby w łeb. Drake pokiwał głową ze zrozumieniem uśmiechając się promiennie do prawnika, który stękał coś o prawach człowieka i zaciągając Willa ze sobą podbił w stronę baru.

"Za dużo jebania ze sznureczkami i igiełkami. Trzeba przypierdolić raz, a dobrze" – blondyn rozejrzał się po biesiadnej, gestem dłoni przywołując Kasimira do siebie – "Zagramy numer z łowcami czarownic. Miej kuszę w pogotowiu, Rip. Stań przy kontuarze, żeby nikt nie spierdolił wyjściem przez stajnię. Zamów jakieś żarcie, żeby zająć czymś tę pokrakę i żeby nikt się nie przypierdalał, że tam stoisz i się lampisz po sali".
"A ze mną co?" – wciął się Kaźmierz, który ciągle tropił się utratą dobrego ruchańska.
"Masz z czego strzelać?" – Drake przyjrzał się kompanowi – "Jak nie, to zostawię Ci klamkę, a sam zawinę coś z juków. Uwal się na dupie na schodach, żeby nikt z paczką nie władował się na górę. I jak dam znak... Gramy numer z Zakonem".

Upewniwszy się, że cały biznes dopięty jest na ostatni guzik, suwak, rzep i sprzączkę, Drake wylazł na zewnątrz. Chłopaki radziły sobie po przyjacielsku, i stąd jeden miał już tunikę do prania. Chyba dobrze im szło.

"Ej, zuchy, zrobiliście swoje?" – zagadnął Drake, obcinając jakąś szmulę i młokosa węszących coś pod gospodą – "Bo w środku prawdopodobnie są kultyści i trzeba się sprawie przyjrzeć".
"Co, kurwa?" – Biały powstrzymał się od zbutowania pijaczków, zaciekawiony newsem.
"W środku jest od chuja paczek. Żeby sprawdzić wszystkie na raz musimy zagrać numer z Zakonem" – zreferował po cichu organizator całego bajzlu – "Weźcie sprzęt strzelający. Wejdziemy, zastawimy drzwi, żeby nikt nam nie przeszkadzał i przetrzepiemy tych kmiotów. Znajdziemy figurkę i w drogę. Weźcie sobie z moich juków jakieś medaliki Sigmara, mam parę podróbek. Akcja na mój znak, w porządku?"

Jak i wcześniej, Drake oczekiwał na ewentualne pytania i gdy było trzeba – rozjaśniał temat. Przygotowany, wyjął ze swych tobołów kuszę i glejt, który ukatrupiony niegdyś przezeń łowca czarownic miał przy sobie.

"Proszę do środka, starczy miejsca dla wszystkich" – blondyn zaczepił Ingrid i jej kompana – "Miało być jakieś wesele, ale chyba nic z tego. Są wolne izby".
 
Panicz jest offline  
Stary 07-11-2011, 10:06   #42
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Kasimir już miał podnieść swoje cztery litery i podejść do tej fajnej dupy co jej nie ogarnął z początku lecz nagle wpierdolił mu się Drake. Znów motyw z zakonem, przez to nas pewnie spalą choć gdyby dzieciak znał prawdę co i jak nie do śmiechu by mu było. Głupi grymas niezadowolenia pojawił się na mordzie czołowego ruchacza w tej ekipie. Kiwnął tylko głową i rzekł:

- Dobra Lordzie Inkwizytorze dawaj tą klamkę i czekamy na twój sygnał.. ale dupa jest moja
- pokazał dyskretnie na tą panienkę z paczką..

Głupich symboli mu nie trzeba było, miał ich od chuja.. przezorny zawsze ubezpieczony. Stanął gdzie mu kazano i czekał. Zapalił fajkę i czekał. Lubił czekać. W końcu każde czekanie przynosi efekt.. a każde działanie przynosi zmiany..

Kasimir śmiał się już w duchu na widok gęb zastraszanych i przerażonych widokiem Drake który straszy ich świętym ogniem i władzą nadaną mu przez kogoś tam a kogoś..tytułującego się vel coś von coś... Będą kurwa jaja..
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 07-11-2011, 13:53   #43
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Biały słyszał co nieco opowieści żuli, widział też finał opowieści
lądujący na Martinie. ~No to teraz ma przejebane. Chłop oduczy się chlać.~ pomyślał z lekkim uśmiechem i zaciekawieniem patrzył, co świeżo zarzygany Kupa uczyni. Sam myślał, by pójść potem na owy cmentarz i sprawdzić, czy tam rzeczywiście czego ciekawego nie znajdą. Jednak w pierwej z radością wybył za kompanem wyprowadzającym Żygula za fraki na zewnątrz. Gęba Norsmena cieszyła się co raz bardziej, w końcu się trochę rozrusza. Po tym jak ta przerośnięta pizda polazła ze swą dziewuchę, ręka go niezmiernie świerzbiła.

I tu kolejny raz mu przerwano, aczkolwiek teraz w przyjemniejszy sposób "Weźcie sprzęt strzelający. Wejdziemy, zastawimy drzwi, żeby nikt nam nie przeszkadzał i rzetrzepiemy tych kmiotów. Znajdziemy figurkę i w drogę. Weźcie sobie z moich juków jakieś medaliki Sigmara, mam parę podróbek. Akcja na mój znak, w porządku?" – rzekł do nich Drake. W tym momencie Białemu odeszła ochota na wybranie się na cmentarz, jak i butowanie żuli. Przeczuwał rozpierduchę i to solidną i to mu się szczególnie podobało. Na inkwizytora to on nie wyglądał, ale chuj, nie to się teraz liczyło. Zresztą kto by się tam zastanawiał, zawsze mógł być ino najemną obstawą. Medalik sobie wziął i zawiesił na szyi. Broni nie brał, uznając, że toporek, który chwycił w obie ręce mu starczy.

- Stanę przy drzwiach, a ino kto będzie chciał wejść, czy wyjść, to łeb ujebie. Dajta ino sygnał
 
AJT jest offline  
Stary 07-11-2011, 18:20   #44
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Alexander

Konie przywiązane do drzewek parskały z cicha, próbując kręcić się w miejscu na przemian z podszczypywaniem trawy.
Alex stał oparty o młodą brzozę ze skrzyżowanymi rękoma i obserwował trakt, co jakiś czas obracając głowę w stronę wsi, nasłuchując.
Splunął i zaklął pod nosem widząc kolejnych amatorów jeździectwa, znowu zmierzających od strony wsi. Wyglądali na miejscowych kmiotków, więc tym razem podarowali sobie mord na trakcie. Jedna grupa wyrżniętych wieśniaków na dzień wystarczy, jeszcze wejdzie mu w nawyk.

- Co tam kitrasz, Mordeczka? Wóda? W robocie, kurwa, jesteśmy, co z etyką pracy? - zagadnął krasnoluda, biorąc od niego bukłak z gorzałką.
- A chuj, mocna. - Alex wciągnął powietrze do ust. Krasnoludzki bimber palił niemiłosiernie nawet jego, zahartowanego w bojach z mocnym alkoholem od wczesnej młodości. A Mordeczka żłopał to gówno jak wodę.
~ Pewnie od tego mu tak banię zryło ~ pomyślał bez złośliwości, oddając krasnoludowi naczynie.
Zwykle nie pił w czasie pracy, ale cała ta sytuacja wkurwiała go niemiłosiernie. Nie lubił takich zadań, jak to albo poprzednie, to spierdolone. Był mordercą i do tego zatrudniał go Profesor, a nie, kurwa, do niańczenia jakiś pajaców albo zbierania śmieci, jak ta figurka czy inne gówna.

Popijawę przerwał zbliżający się stukot końskich kopyt.
- Znowu, kurwa? Co wszystkich tak ciagnię do tego zadupia? - warknął Tregardt i przyczaił się na skraju lasu, wypatrując kogo znowu diabli niosą.
- Koniec laby, chłopy. - syknął do towarzyszy - Ci tutaj wyglądają całkiem do rzeczy, może to chujki, o których nam chodzi. I jadą do wsi. Zostawcie klamoty i konie, przejdziemy się za nimi, zobaczymy co i jak. No, ruchy, panienki.
Odczekawszy, aż jeźdźcy miną ich kryjówkę, ruszył truchtem przez las w stronę wsi.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 07-11-2011, 19:10   #45
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Brodacz rozsiadł się wygodnie obok wozu, na którym jechały wymordowane kmioty. Gorzała. Krasnoludzka przepalanka, bo tak zwał się bimber pędzony przez jego rasowych kuzynów robił z czasem z mózgu papkę. W każdym razie, jeśli ktoś go ma. Chętnie poczęstował Alexa. Lubił tego skurwiela. Był takim samym gnojem jak on sam. Brodacz czuł, że tak samo jak on uwielbia taniec śmierci.
-Flaki, flaki, flaki...- nucił pod nosem pstrykając palcem jakby sam chciał sobie rytm ustalić.
-Co kurwa? Znowu ktoś jedzie? No usrali się, czy jaki chuj?!- pokręcił głową, przewracając przy tym oczami. Nikt nie dał mu odpocząć, zebrać myśli i nacieszyć się upuszczoną krwią.
-Ha! Zapomnij! Za chuja na żadnego konia nie wlezę!- zaparł się jak osioł, zawieszając ręce na piersi -Będę biegł, dogonię was w tej dziurze!- wejrzał na oddaloną wioskę. Nie miał zamiaru dyskutować z nikim.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 07-11-2011, 19:56   #46
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
- O żesz ty kurwisynu! - krzyknął Kupa, gdy pijus wyrzygał się na niego. Martin wkurwiony wziął ochlajmordę za wszarz i przy ogólnym rechocie wywlekł go z karczmy. Na zewnątrz zasadził mu takiego kopa, że się świnia o mały włos nie zesrał i becząc coś pod nosem odtoczył się w sobie znanym kierunku. Martin będąc już na zewnątrz przy okazji poszedł się umyć do studni. Tak się ciekawie złożyło, że zauważył jak jakaś cizia ze swym alfonsem, stoi przy oknie karczmy i ucha nadstawia. Nie uszło to też uwadze Drake'a, który zaprosił parę do środka.

Gdy Kupa wrócił do karczmy Biały już stał w pozycji bojowej przy drzwiach i w skrócie wyjaśnił mu sytuację. Martin podrapał się po zarośniętym ryju i stwierdził, że najlepiej będzie jak obstawi schody. Z ręką na rękojeści miecza, czekał aż Drake zacznie przedstawienie, które tak naprawdę nie bardzo mu się podobało. Z tego co wiedział inkwizytorscy niezbyt łagodnie obchodzą się z cwaniaczkami, którzy wchodzą w ich kompetencje, a on i kumple właśnie to robili.
 
Komtur jest offline  
Stary 07-11-2011, 23:22   #47
 
Iakovich's Avatar
 
Reputacja: 1 Iakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skał
Martin lekko naparł na Ingrid by ta weszła do środka wraz z nim, kontem oka już zdążył zauważyć jakiegoś obrzygańca który zmywał z siebie resztę potrawki która najwidoczniej mu zaszkodziła. -Wchodzimyszepnął do ucha. I już byli w karczmie któa wyglądała na gotową do weseliska"Szkoda że panna młoda niedojdzie mogła by być fajna potańcówka. "

Ingrid nie trzeba było powtarzać szybko przeszli przez drzwi. I zajeli miejsca blisko okien a nóż się trza będzie ewakuować tym bardziej że nie uszło uwadze Martina że niektóre drogi ewentualnej ucieczki są obsadzone, przez bardziej lub mniej ogarniętych mięśniaków.
 
__________________
" Blood blood for the BLOOD GOD"

" Jack ty znowu w mieście?? Księżna już wie??... rok minął i chyba wszyscy zapomnieli już o wieżowcu "
Iakovich jest offline  
Stary 08-11-2011, 21:01   #48
 
Sylverthorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Sylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputację
Ingrid zbliżając się do karczmy usłyszała przekrzykujących się... sądząc po zapachach, meneli. Rzyganie, szczanie, darcie się, rzucanie szczątkami domniemanego żarcia i tylko jakoś przy okazji picie. Ohyda.
- Wchodzimy. - szepnął Skav, dość bezczelnie dobierając się jej do ucha. Trudno, zawsze mogą udać parkę.

Weszli do środka, niemal potykając się o bukiety. Nie mogła pojąć, skąd na takim zadupiu wzięli tyle kwiatów. Były WSZĘDZIE. Jako kobieta powinna uwielbiać kwiaty i podobne krzaczory, ale ich nie cierpiała. Coś gadali o weselu. He, Mordeczka już z nich gulasz krasnoludzki zrobił, pomyślała cierpko, nawet z odrobiną pogardy. Póki nie schrzanił sprawy, mógł sobie nawet żreć te flaki.

Musieli się jakoś zorientować, kogo warto wypytać. Usiedli, jak na komendę każde ślepiąc się w inną stronę. I wtedy je zobaczyli.

Paręnaście paczek, paczuszek i pak najróżniejszego sortu. Niby rozglądając się, przyjrzeli się i pakunkom, i samej karczmie. Spora część wyglądała na potencjalnie przepakowane, akurat z grubsza właściwego rozmiaru.

Może któraś z nich to ich przesyłka? Tylko jak je dorwać i przejrzeć bez zrobienia burdy?

Klnąc w myślach, zaczęła kombinować. Dla niepoznaki zamówili dzban piwa.
- Martin, jak im powiemy, że był napad, to wszyscy wywieją i po zabawie. Może wybierzmy jakiegoś, ja go wyprowadzę pod pozorem upojnych chwil, przypieprzę mu w łeb, schowam, polecę z jego paczką po Alexa albo Edwina... - wyrzuciła z siebie spontanicznie. - W tym burdelu nikt za nim nie zatęskni zbyt szybko. Ty urządzisz burdę, jakoś wyniesiemy paczki w zamieszaniu... Co ty na to? Bo khazad tylko zrobi rzeźnię. - dokończyła pomysł.
 
__________________
GG: 183 822 08

"Hokey religions and ancient weapons are no match for a good blaster at your side, kid." - Han Solo

Ostatnio edytowane przez Sylverthorn : 09-11-2011 o 16:12.
Sylverthorn jest offline  
Stary 11-11-2011, 13:29   #49
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Zaprawdę pięknie udało im posprzątać drogę, nawet mimo tego że Edwin opierdalał się jak tylko mógł. Pozował na szlachciurę (cienko mu szło, ale dobra), a wiadomo przecie, że szlachta rączek nie brudzi. Właściwie to on tylko swojego konia odstawił do lasu i przywiązał go do jakiegoś drzewka. No i pomagał przy przeszukiwaniu kuriera - rąbnął podejrzany wisiorek.
Zrobiwszy co miał zrobić mógł wrócić do jednego ze swoich ulubionych zajęć - opierdalania się. Wódy z kumplami nie pił, postanowił zachować jasność umysłu i takie tam. Znaczy, on chętnie by się napił, ale uznał, że mózg mu się przyda w dalszych wojażach - jak wiadomo, krasnoludzkie trunki były cholernie niebezpieczne. Miał przed sobą świetny przykład tego jak działają w nadmiernych ilościach.

- Świetna ta ekipa, co ją wysłali na poszukiwanie wozu. Dwóch kmieci. Ktoś tu chyba z nas sobie kpi - rzekł do kompanów, przyglądając się przejeżdżającym chłopom. Chociaż? Z tego co widział jeden miał całkiem bogaty strój, można by go było ograbić... Gdyby nie druga banda zmierzająca do miasta. Ranald im chyba poskąpił dziś szczęścia.
W milczeniu zgodził się na pomysł Alexandra, po czym opieprzył Bragana:
- Mordeczka, ja rozumiem, że tobie płacą za mordowanie, rzucanie wnętrznościami i śpiewanie pod nosem głupawych piosenek o flakach. Ale warto też czasem posłuchać. Zostawiamy konie, idziemy na piechotę. Poza tym i tak byś do tej wiochy nie dobiegł - jak tylko znikniemy ci z oczu obalisz tę flaszkę do końca. I jeszcze jedną, co ją chowasz za pazuchą. Więc idziesz z nami.
Po moralizatorskim wykładzie ruszył truchtem za Tregardtem. Próbował truchtać dostojnie, jak jakiś jaśnie pan, ale za nic mu to nie wychodziło. Będzie musiał poćwiczyć.
 
Wnerwik jest offline  
Stary 12-11-2011, 00:26   #50
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Rendler widział co się szykuje. Wypił piwko od jednego przechylenia. Nie lubił jak ktoś nagle rozlewa jego ukochany napój. Drake i jego plan zazwyczaj wypalał, ale niekoniecznie był dla niego miłym przeżyciem. Nie był on ani wojakiem, ani strzelcem. Był facetem od picia i zagadywania, ewentualnie upijania kogoś lub siebie. Od czasu do czasu zdarzało się i jemu samemu oberwać. Drake tłumaczył się, że musi to wszystko wyglądać realistycznie i tak dalej. Jakby nie mogli skopać jakiegoś innego chłopa tylko akurat jego...
Karczmarz na urlopie zauważył, że wszyscy jego kompani wyszli. Przełknął ślinę i obserwował. Patrzył na paczuszki. Nie chciał żadnej spuścić z oka. Wiedział, że któryś z posiadaczy przesyłek akurat może próbować zwiać. I to była jego funkcja. Gdzie polazł i jak szybko spierdala.
 
Aeshadiv jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172