Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-01-2012, 14:27   #101
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kunsztowne i precyzyjne pchnięcie i przeciwniczka Detlefa zatrzymała się jak wryta. W jej jedynym (w tym momencie) oku pojawił się wyraz zdumienia i przerażenia równocześnie. A wszak powinna się pojawić radość... Zginęła dla swego boga, w jego służbie. Teraz czekała ją nagroda. Powinna się cieszyć, a nie smucić. Ta akurat wyznawczyni (być może) Nurgla nie okazała radości.
Kwestia jej odczuć nie stała się jednak sprawą Detlefa, który (jako że walka była skończona), ze spokojem wytarł ostrze rapiera w niegdyś białą szatę fałszywej kapłanki. Wcześniej jeszcze odciął kawał nie zabrudzonego kurzem czy krwią szaty leżącej. Jej już to było niepotrzebne, natomiast jemu mogła się przydać.
Co prawda lepsza byłaby koszula zdarta z martwego grzbietu Maximilliana, ale w ostateczności starczy i giezło kultystki.

Bardzo ostrożnie, by nie pogorszyć stanu nogi, przeszedł między ławkami. Tkwiący w nodze toporek zdecydowanie utrudniał poruszanie się, ale dopóki nie miał dość czasu, którą mógłby zatamować krwawienie, nie miał zamiaru go ruszać. Poświęcanie własnej koszuli (co prawda nie ostatniej) wydało mu się lekką przesadą, jako że - przynajmniej w tym momencie - nie umierał. Przynajmniej tak mu się wydawało.
Z drugiej strony miał wrażenie, że miał dość pokaźnego pecha. Oczywiście nie mógł się porównywać z Lucianem... Melissandra też prezentowała się nie najlepiej. Prawdę mówiąc, mogłaby z sobą coś zrobić. Umyć się, a potem, skoro nie chciała używać już maski, założyć welon. Albo też... Nie, to chyba nie byłby odpowiedni pomysł. A raczej Melissandra nie zgodziłaby się na coś takiego, jak worek z wyciętymi otworami na oczy. Ewentualnie mogłaby się jeszcze bardziej zawinąć w bandaże, jak ta... no... mumia.

Wysłuchując słów Tiluscha Detlef miał pewne wyrzuty sumienia. Ale... 'grafitowi' byli sobie sami winni. W pewnym sensie. Zamiast zatłuc Maximilliana od razu, bawili się w jakieś podtapianie.
Z tym, że - oczywiście - wypadało jakoś naprawić wyrządzone nieświadomie szkody.
- Detlef von Halbach - przedstawił się. W przeciwieństwie do Melissandry nie zamierzał ukrywać tego, że jest szlachcicem. - Nasze dalsze plany powinny zależeć od tego, czy uwięzione kapłanki są w stanie pomóc nam w walce z tym całym Arcysiewcą. Jeśli tak, to najpierw warto by je uwolnić. Poza tym... kapłanki by nam się przydały podczas rozmów ze strażnikami.
Oparł się o ławkę. Noga, miał takie wrażenie, bolała go coraz bardziej.
- Tu organizujemy lazaret, czy idziemy gdzie indziej? - zwrócił się do Tiluscha.
 
Kerm jest offline  
Stary 11-01-2012, 14:59   #102
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- Witam, Tilusch Remermann! Według mnie, jeśli się szybko uwiniemy, to myślę, że możemy tu chwilę zostać. Jeśli nie, to wiadomo, że znają oni teraz naszą pozycję. Nie wiem co planują, wiem tylko w której wieży wzmożyli swą aktywność i gdzie najprawdopodobniej są kapłanki. Rozmowę ze strażnikami ja załatwię, tylko jak widać nie ma ich niestety, pewnie pilnują jeszcze samo Grenzstadt przed napływem chorych. Ma wiadomość musiała przyjść za późno. – W jego głosie dało się poczuć wyraźny zawód. Chyba winił siebie za wiele rzeczy, które się stały i które mogą jeszcze nastać. – Same kapłanki niewiele nam pomogą, to nie są kobiety walki przecież…Ale mogą nas pewnie podleczyć, w końcu to ich powołanie.
 
AJT jest offline  
Stary 11-01-2012, 15:39   #103
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
- Zgadza się Herr Remermann. Kapłanki Shayli mają wręcz zakaz odebrać komuś życie. Nawet we własnej obronie. Jest jednak jeden wyjątek od tej reguły. Kapłanki mają wręcz nakaz skracać żywoty wyznawców Nurgla. Myślę, że nawet w walce możemy liczyć na ich pomoc. Nie pytajcie skąd to wiem. Po prostu wiem. Zwiedziłem kawałek świata. - mówił Albert opatrując ranę zabójcy. Gdy skończył popatrzył na Zebedeusza.

Rozejrzał się po towarzyszach. Najmocniej oberwała ta tajemnicza kobieta, z którą Albert nigdy nie rozmawiał.

-Herr Detlef, niestety panie mają pierwszeństwo. - Albert popatrzył na szlachcica i zbliżył się do kobiety.

- Mogę zerknąć? - powiedział patrząc na ranę po urwanym uchu.
Nie wyglądało to ciekawie. Albert podszedł pod ołtarz pod którym leżały resztki butelki spirytusu. Może znajdzie parę ocalałych kropel aby odkazić ranę.
 

Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 11-01-2012 o 15:58.
Aeshadiv jest offline  
Stary 12-01-2012, 09:30   #104
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Oczywiście, że nie mógł zerknąć! Cóż za brak wychowania! Melissanrda aż zadrżała z wściekłości gdy Albert ośmielił się bezczelnie spojrzeć na jej ranę. Fakt, że jej opatrunek nie był najwyższych lotów i w chwilę po założeniu o mały włos nie wylądował w kałuży krwi, nie znaczył że pozwoli by jakiś przypadkowy obdartus nie dość że oglądał ją z nieprzyzwoitej bliskości to jeszcze dotykał. Pohamowała się jednak. Musiała pamiętać gdzie się znajdowała. Brak maski również nie był faktem, który należy zignorować. Przyzwyczaiła się już do bezpieczeństwa które dawała. Teraz musiała uważać nie tylko na to co wyrażają jej oczy oraz głos. Teraz musiała dbać o każdy szczegół bez wsparcia w postaci cudu, które dałoby jej chociaż lekką przewagę gładkiego lica. Po prostu wspaniale... Niech ona tylko dorwie to zdradzieckie prosie!
- Poradzę sobie - warknęła nie bacząc na swoje własne myśli. - Zajmij się Detlefem Albercie, ja w tym czasie pomogę Zebedeuszowi - dodała już znacznie cieplejszym, wyrażającym zmęczenie głosem. Nawet zmusiła się do uśmiechu co w obecnej chwili musiało wyglądać dość groteskowo. - Jego rana jest poważniejsza, a z toporkiem w nodze na niewiele się nam zda przy odbijaniu kapłanek. - Zwróciła się w stronę Tilusha. - Proponuję iść za radą Detlefa. Nie mamy w swym gronie nikogo, kto byłby w stanie wspomóc nas czymś więcej niż orężem. Kapłanki ze swymi umiejętnościami mogą przechylić szalę na naszą korzyść, a w efekcie zapewnić nam zwycięstwo. Nie godzi się też zostawiać je na pastwę popleczników Maximiliana. Wszak nie wiadomo do czego się posuną gdy się okaże, że pomieszaliśmy mu szyki. Mogą równie dobrze uciec nie robiąc krzywdy zakładniczkom, co wyrżnąć je w pień.

~ Nie mówiąc już o dodatkowych plusach w postaci kilku lub kilkunastu żywych tarczach ~ dodała w myślach, po czym kontynuowała. - Na lazaret to miejsce się nie nadaje. Chyba że ktoś pójdzie i zdobędzie trochę czystej wody by przemyć rany. Czy znasz panie miejsce w którym będziemy mogli się schronić, a gdzie będziemy mieli do niej dostęp? - zapytała Tilusha.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 12-01-2012, 14:20   #105
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Zebedeusz siedział z boku przysłuchując się całej rozmowie. Był zmęczony walką, lecz gdy Herr Remermann zapytał o ich imiona, uczony wstał i rzekł:

- Zedebedusz Archibald Lienz - ukłonił się - pójdę z waszmościem

Na wzmiankę jednak o Zakonie Płomienia, uczony wyraźnie skrzywił się. Teraz jednak siedział a pojawienie się Mellisandry lekko zburzyło tą ciszę. Jak zawsze gdy szlachcianka pojawiała się koło niego, uczony bywał zmieszany a teraz zapewne przez to omdlenie, najchętniej nie rozmawiałby z nią. Widząc że podchodzi chcąc sprawdzić jego stan , wysilił się na uśmiech i rzekł:

- Pani nic mi nie jest.. powinnaś pomóc .. no ten.. teges.. tym o tam.. co bardziej są ranni

“Cholero idź stąd. Jak mam spojrzeć Ci w oczy gdy od tak zemdlałem. Noż na plagi..tfu..na ogień Sigmara..idź i nie pomagaj. Choć raz .. no nie podeszła” - myśli mu się kołatały i szalaly w głowie

- Dajże spokój Zebedeuszu i nie zachowuj się jak dziecko - warknęła na niego mimo iż słowa były dość łagodne.

Zebedeusz wstał i pokazał jej ranę, która naprawdę była niewielka. Po prostu koszula przecięta i okrwawiona lekko. Zebedeusz musiał po prostu nie lubić widoku swojej krwi, stąd jego omdlenie.

- Widzisz? Mała ranka.. ha - podniósł zadziornie głowę do góry

- Ranka może i mała ale co jak sztylet był zatruty? - spojrzała na niego złośliwie. - Kto wie, może właśnie umierasz... Nie rób z siebie pośmiewiska tylko siadaj.

Zebedeusz posłusznie usiadł i podwinął koszulę do góry. Ciało młodzieńca jednak jak się okazało było w dobrej kondycji fizycznej, co mogło zaskoczyć szlachciankę.

Faktycznie, nie spodziewała się takiego widoku u młodego uczonego, co widać było na jej twarzy. Lekki uśmiech ozdobił, choć prędzej rzec by można że oszpecił jej twarz. Złożyła jedną część odciętej z szaty kapłanki materii i, o dziwo, ostrożnie przyłożyła do rany.

- Przytrzymaj - poleciła, jednocześnie wiążąc dwa najdłuższe kawałki materiału. Nie będzie to idealny opatrunek ale wystarczyć będzie musiał.
Zebedeusz starał się nie patrzeć Mel prosto w twarz, choć jej brązowe oczy miały w sobie coś ciekawego. Przytrzymał jak poleciła i czekał aż zawiążę.
- Dziękuje, nazbyt łaskawaś Pani .. - powiedział to z uśmiechem i szacunkiem jednocześnie

- Chyba trzeba powoli się zbierać i ruszać dalej - mruknął dziarsko

- Tym jednak razem postaraj się trzymać z tyłu i możliwie z dala od walki. W końcu ktoś musi przeżyć by opisać nasze bohaterskie czyny. - Nie można było powiedzieć czy mówiła to szczerze czy kpiła sobie w najlepsze gdyż właśnie zabrała się za poprawianie własnego opatrunku.

- Pomóc Ci ? - zapytał widząc co robi Mel

Zebedeusz nie chciał komentować jej słów. Powiedzmy że nie musiał. Czuł się dumny za to co dokonał. W końcu nauka była jego żywiołem a nie walka.
Opuściła ręce i spojrzała na niego z wrogością widoczną zarówno w spojrzeniu jak i zaciśniętych ustach. Minęła jednak chwila, a nie było po niej śladu.

- Gdybyś mógł - niemal poprosiła.

Zebedeusz podszedł spokojnie i zaczął jej pomagać. Sprawdził jej opatrunek, robiąc to delikatnie tak by nie podrażnić rany. Nie miał za wielkiej wiedzy o medycynie, choć podstawy znał jak każdy. Gdy skończył, poklepał szlachciankę jak kumpla z Uniwerku po ramieniu:

- Gotowe. Dołączmy do reszty
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 13-01-2012, 10:55   #106
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Bezsilna złość ogarnęła Szłomnika. Drużyna – zbyt poraniona w walce – nie ruszyła za umykającym wrogiem. A ten znalazł sobie nową obstawę i bezpiecznie uchodził w nieznanym kierunku. Knut próbował go śledzić, ale pogarszająca się pogoda nie utrudniała zadania. Że też wśród bohaterów nie było tropiciela! Zrezygnowawszy z pościgu, chłopak wrócił do świątyni.

Tutaj zaś wiele się działo. Każdy na swój sposób reagował na bitewny stres, niektórzy z towarzyszy byli ranni, inni wstrząśnięci, jeden zaś Lucian - niestety poległ. Wszyscy bez wrogości odnosili się do człowieka w grafitowym płaszczu. Gadali z nim nawet, ale Knut dotarł w połowie rozmowy. Nie odzywając się i robiąc hardą minę, przysłuchiwał się. O cóż w ogóle chodzi? Kilka dni temu zabijali grafitowych, a teraz z nimi paktują? Chłopak postanowił słuchać i nie odzywać się, póki nie wyrobi sobie zdania.

Zaś w międzyczasie zrobił, co było do zrobienia. Przeszukał kapłankę, która padłą pod jego berdyszem (wszak takie jest prawo wojownika) i, jeśli trzeba, pomagał przy opatrywaniu, ewakuacji i grzebaniu Luciana.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.

Ostatnio edytowane przez JanPolak : 13-01-2012 o 11:09.
JanPolak jest offline  
Stary 13-01-2012, 11:35   #107
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Tilusch stwierdził, że w sumie lepszego miejsca teraz na lazaret nie znajdzie. Jedynie małą klitkę widział tuż obok. Albert i Detlef, mający co nie co wiedzy medycznej, zabrali się za opatrywanie ran pozostałym. Niektórzy zrobili to sami, odrzucając pomoc. Nie było już więc raczej sensu gdzieś teraz przechodzić. Czasu nie mieli zbyt dużo, medykamentów w ogóle. Ograniczyli się tylko do odpowiedniego założenia opatrunków.

Knut zrezygnowawszy ze swojego pościgu, zajął się przeszukiwaniem zwłok zabitej przez siebie kultystki. Znalazł niewiele, tylko dziesięć miedziaków, najwidoczniej przybranym kapłankom nie potrzebne było więcej. Na chowanie Luciana nie było teraz, ani czasu, ani możliwości. Obiecali mu tylko, że zrobią to, gdy wszystko się zakończy. Po niedługiej chwili wszyscy byli gotowi, ostatecznie się naradzając. Zdecydowali, by najpierw ratować kapłanki, ich zdolności uzdrawiania z pewnością się przydadzą przed ostateczną walką. Co po niektórzy uznali, że ich zdolność do bycia żywą tarczą również będzie bardzo przydatna. Zgodnie z informacjami od Tiluscha postanowili się udać do piwnicy pod dzwonnicą.

Wyszli z kaplicy. Knut zauważył, że przed momentem nie było jeszcze tak paskudnie, jak teraz. Było o wiele ciemniej, głośniej i mokrzej. Burza rozkręcała się na dobre. W tym wypadku był to jednak olbrzymi plus dla grupy. Dzwonnica do której mieli się dostać była po drugiej stronie ogrodu, a najlepiej by było dostać się do niej niepostrzeżenie. Remermann zdradził im jeszcze, że gdy wykonywał zwiad, na wieży widział kusznika, stał on koło dzwonu. Sama wieża, według jego opisu, miała być już nadgryziona zębem czasu. Stara zaprawa była już mocno ukruszona, kamienie z jakich została wybudowana były duże i nierówne. Było do niej mniej niż siedemdziesiąt metrów, stąd gdzie stali. Grafitowy nie miał pojęcia, ilu kultystów jest jeszcze w środku. Drzwi wejściowe, gdy tam krążył, ani razu się nie otwarły. Pokazał też wieżę w której prawdopodobnie Arcysiewca szykował jakiś obrzęd. Była jakieś czterdzieści metrów dalej, w prawą stronę od dzwonnicy.

Mimo burzy dało się tu także usłyszeć wzmagające się śpiewy, dochodzące prawdopodobnie od ludzi zebranych przy pomniku. Chorzy przybywali, było ich tam co raz więcej i więcej. Pogoda była niczym w porównaniu do legendy w jaką wierzyli. Kilka kobiecych głosów przewodziło modlitwom.
 
AJT jest offline  
Stary 15-01-2012, 01:04   #108
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
~ Pięknie, mam nadzieję, że jakbym na jakieś choróbsko zapadł od tych kultystów, to będzie przynajmniej okazja się uzdrowić podczas cudu. - pomyślał Albert opatrując ranę grafitowego. Samemu nie doznał żadnej rany. Był z tego powodu zadowolony. Ryzyko zachorowania było znikome.

Problemem był Gromiec Luciana, którym Albert obiecał swojemu już martwemu towarzyszowi wojować przeciw chaotom. Młot był ciężki. Nieco nieporęczny. Włóczęga widział tylko jedno rozwiązanie, którego się szczerze mówiąc bał bardziej niż plugawych wyznawców Nurgla. Musiał chyba poprosić towarzysza krasnoluda - zabójcę o parę porad. Mordrin nie wyglądał na przyjaźnie nastawionego do kogokolwiek, ale chyba znał się najlepiej na wojaczce z nas wszystkich.

I najważniejsza kwestia. Obietnica. Albert w sumie pomyślał o tym nieświadomie, ale bez tego mógłby odnieść jakieś poważniejsze rany. Sigmar kierował ostrzem toporka dzierżonego przez włóczęgę. Należało za to złożyć ofiarę zarazem w modlitwie jak i w złocie jako datek. Tylko gdzie do diaboła tu znajdziemy świątynie Sigmara?!
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 15-01-2012, 10:55   #109
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Knut przyklęknął za jakimś murkiem, opierając się na stylisku berdysza. Zadął zimny wiatr i wojownik wtulił się w watowaną przeszywanicę, służącą mu i za pancerz i za kurtkę. Zlustrował spojrzeniem swych towarzyszy. Albert nosił teraz młot po Lucianie – może nie miał w nim wprawy, ale się nauczy – a to znaczyło, że wszyscy wojownicy drużyny mają broń dwuręczną – potęga! Część drużynników była ranna, lecz nikt się nie poddawał.

Był wśród nich ten grafitowy – Tilusch Remermann, jak Knutowi wyjaśniono, od teraz ich sprzymierzeniec. Toć zmiana sojuszów! Ale skoro grupa mu ufała, to Knut także.

Zabierali się do ataku na dzwonnicę i odbicia kapłanek. Czekali tak pewną chwilę, ale nikt nie kwapił się do poderwania drużyny. Same szlachcice, agenty i uczone głowy, a nikt nic mądrego nie powie? Szłomnik może i nie lubił wśród takich mielić językiem, ale swoje w wojsku odsłużył i swoje wiedział.

- Ekhm – odchrząknął. – Ja to wiem, jak to trzeba zrobić. Trzeba iść w rozsypkę, co by nas trudniej wypatrzeć i co by kusznikowi utrudnić mierzenie. Strzelcy osłaniają, a rębajły dawaj do przodu. Każdy leci swoim tempem, od drzewa do drzewa, od osłony do osłony. My tak we wojsku przy podchodzeniu orków robili – to się nazywa „skokami do przodu”.

Pokiwał głową z przekonaniem i kontynuował:

- Spotykamy się pod dzwonnicą i razem na hurra wyważamy drzwi i wpadamy do środka. Ale tak fest żeby było szybko, co by tych w środku zaskoczyć i przestraszyć. To się nazywa „szturm”.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 16-01-2012, 00:50   #110
 
chaoelros's Avatar
 
Reputacja: 1 chaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodze
Mordin stał z prowizorycznym płóciennym opatrunkiem. To nie było miłe. Rana niewielka ale zostawić jej nie można a w ukryć też nie ma jak. Po takiej potyczce to powinien wyjść bez szwanku i jeszcze z trofeum. Ale tak walczyło się z chaosem. Nigdy nie wiadomo co i kiedy się szykuje. I nagle trzy zakonnice są wyzwaniem, bo mają więcej demona niż cnoty w sobie.

Słowa Knuta ożywiły krasnoluda. Mordrin już miał żywo włączyć się do dyskusji lecz w jego planie były braki. Brakowało gościa z wielkim młotem. Kiedy się rozejrzeć bo tej kompani, na którą niesłusznie Mordrin został skazany to ręce opadały. Krasnolud zastanawiał się czemu nie znalazł się tu z bandą rannych weteranów wojennych, którzy chcą doznać uzdrowienia. Kulawy weteran, z jedną ręką i opaską na oku więcej pożytku by wniósł do walki niż ten żak... No a przynajmniej jakby leżał w miejscu i udawał martwego to dlatego że jest kaleką...
~Ludzie są dziwni a do tego myślą że wszystko wiedzą~
Ale plan Knuta się podobał krasnoludowi.
-Ty Knut dobrze prawisz. Trzeba dojść niepostrzeżenie do wroga i go zaskoczyć. Dlatego żeś we woju służył to podzielim się tak... Ty będziesz dowodził w tej akcji temi, kompany-wskazał na resztę drużyny-a ja się pobawie w oddział specjalny. Znaczy do środka wbijamy razem ale mag jest mój. Nawet jak mnie zabije to znaczy żem wreszcie trafił na równego przeciwnika. Ale atak musi być szybki i dużo zamieszania żebym mógł podejść gościa i go zaskoczyć. Co ty na to żołnierzu?
 
chaoelros jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172