Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-03-2012, 23:16   #31
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Rozmówiwszy się ze swym przełożonym, Sigfrid jak najszybciej udał się na miejsce spotkania. Był poruszony i zatrwożony tym, jak sytuacja wymyka się spod kontroli, chociaż pocieszała go jakoś myśl, że jak dotąd wszyscy, których znał, mają się dobrze — nawet Gruby Holz się jakoś trzyma. W ogóle nie przyszło mu do głowy, że Zinggerowie pozostali w strefie walk.

Na przeciwległym krańcu placu Münch dostrzegł sylwetki swoich towarzyszy, stojące nieruchomo na tle powoli topniejącej kupy śniegu, która jakoś ocalała dzisiejszą odwilż. Kształty kislevskiego płaszcza i czarodziejskiej szaty, które mieli na sobie, były niemalże niemożliwe do pomylenia z czym innym, a zresztą poza ich dwójką prawie nikogo tu nie było.

Słyszeliście o tym, co się dzieje? — zapytał zamiast się przywitać, wyraźnie podekscytowany. — Jans, tyś poszedł na Łojanki, nie? Wszystko zamknięte... Ciężko uwierzyć. I wydaje mi się, że od naszego śledztwa teraz dużo zależy, w każdym razie sierżant prawie mnie błagał, żebym coś zrobił. Co prędzej musimy dojść do jakich wniosków, bo inaczej... Jans, co jest?

Strażnik zmarszczył brwi, spoglądając uważnie na Zinggera, który, zupełnie inaczej niż zazwyczaj, wydawał się poważnie przygnębiony. Gdy wytłumaczył im swoje zmartwienia, Sigfrida ogarnął równocześnie wstyd i przerażenie.
O Sigmarze, nie pomyślałem nawet o tym! — wykrzyknął, przeczesując palcami swoje długie włosy z tyłu głowy. — Jans... To okropne. Jesteś pewien, że… Może przynajmniej Regisowi się udało? Słuchaj, pewnie, że ci pomożemy. — Złapał go pocieszająco za ramię. — Właściwie to po co zwlekamy? Chodźmy!

Mało brakowało, żeby ich porwał za rękawy, jednak w połowie drogi sam przystanął nagle, jakby nagle coś mu przyszło do głowy.
Jans, pamiętasz, co ci mówił brat o tym Fernblucie? Jego mają zabić, ale kiedy egzekucja…? Mamy dwudziesty czwarty… piąty. — Sigfrid myślał przez dłuższą chwilę, po czym spojrzał na kompanów z przestrachem. — Na demony z północy, toż to dzisiaj! Dzisiaj go mają wziąć na szubienicę!

Münch zaczerpnął głęboko powietrze i zerknął na przyjaciół bezradnie.
Jans… Jak go teraz nie przesłuchamy, to będzie za późno. A on może wiedzieć, o co tutaj chodzi… No i to jedyny trop, co nam jeszcze został. Moglibyśmy z nim porozmawiać we dwójkę, ja z Karlem… Ale nie pójdziesz przecież sam! — Zagryzł wargi. — Karl… Ja pójdę z Jansem, a ty pogadasz z Fernblutem. Twoja magya i tak przyciągnęłaby tylko więcej uwagi w Łojankach… Tam się przecie zaczęło od polowań na Chaos. A tutaj możesz trochę postraszyć tego sukinsyna, przypalić go nawet czy co. Jak się szybko uwiniemy, to jeszcze do ciebie dołączymy. Ale najpierw musimy zdobyć to pozwolenie.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 05-04-2012, 21:08   #32
 
Cartobligante's Avatar
 
Reputacja: 1 Cartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodze
Stark ruszył przed siebie na spotkanie ze swoimi towarzyszami, zastanawiając się co takiego niejaki Fernblut wprowadzi do sledztwa. „A jeśli już go stracono? Jeśli nie powie nic i trop zawiśnie na stryczku? – rozmyślał.

W oddali ukazała się wysoka baszta i szare mury talabheimskiego więzienia. Stark zwolnił kroku, poprawił ubranie przybrał poważną minę i dostojnym krokiem skierował się w okolice wejścia, skąd machał mu już czekajacy Siegfried.

Relacja Zinggera choć smutna, nie wstrząsnęła magiem na tyle by burzyć ustalony wcześniej plan. Stark poklepał po plecach zasępionego i nad wyraz zmartwionego Jansa kwitując z umiarkowanym współczuciem
O los rodziny się tak nie martw bracie, Regis i przed Sigmarem by się jakoś wycwanił, ot co zapewne.
Mówiąc to spoglądnął na stojącego nieopodal Müncha jakby żebrząc o wsparcie kamrata. Zamiast tego Siegfried tylko złapał się za głowę jakby olśnienia doznał, i wykrzyczał wręcz w przerażeniu wiadomość o egzekucji.

[i]- Nie ma zatem co zwlekać! Dłużej jak klepsydrą obrócić nam nie zejdzie, a jak już coś wyciągniemy z tego gagatka, to i do Łojanek pójdziem po Zinggerów.

Mówiąc to obrócił się w stronę więziennej bramy, machnął ręką na strażnika i krzyknął najpoważniej jak potrafił.

- Prowadźcież do komendanta więzienia nim będzie za późno! Zacne Kolegium Ognia ma w tych murach sprawy nie cierpiące ani chwili zwłoki!
 
__________________
Niechaj stanie się Światłość.

Ostatnio edytowane przez Cartobligante : 08-04-2012 o 15:56.
Cartobligante jest offline  
Stary 10-04-2012, 12:05   #33
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Jans słuchał rozmowy towarzyszy dłubiąc skórzanym butem w zamarzniętej kałuży, rozsypując świeży śnieg. Powoli mroczny nastrój, który go opadł ulatniał się. Kiwał potakująco głową na propozycje Sigfirda i Carolusa.

- Macie rację, chłopaki. Nic mi po tym, że się martwię. Działać nam trzeba tedy. Bez Was dwóch nie dostanę się do Łojanek. Przesłuchajmy Fernbluta, w godzinę nic nie powinno się wydarzyć złego. W końcu taka ruchawka to nie pierwszyzna. Rodzinka się na strychu zbierze i rozruchy przeczeka. Ale gdy skończymy z Nożownikiem, ruszajmy czem prędzej.

Zamilkł na chwilę i spojrzał na kamratów:


- Jedno tylko mnie niepokoi. Jak mamy przekonać człowieka, żeby zdradził nam cokolwiek, szczególnie jesli wie, że skazany jest na śmierć. Co mu zależy, żeby nam pomógł. Fałszywej nadziei na uwolnienie mu przecie nie damy. Chyba..
. - powiódł wzrokiem po posępnych murach więzienia.

- Chyba, że damy mu zemstę. Zemstę zza krat wobec ludzi, którzy go tu wsadzili. Myślicie, że może się udać?
 
kymil jest offline  
Stary 14-04-2012, 18:13   #34
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Wnętrze miejskiego więzienia były równie przytłaczające i ponure jak bryła budynku widziana z zewnątrz. Masywne drzwi zostały otwarte po dłuższej chwili oczekiwania i trójka mężczyzn została wpuszczona do środka. Znaleźli się w przestronnym holu, całkowicie pozbawionym ozdób. Nagie ściany i rząd jednakowych drzwi oraz stojący w przeciwległym końcu okazały posąg Vereny, to wszystko co tutaj widzieli.
Dwóch strażników odzianych w ciemnogranatowe uniformy, nie było łaskawych nawet zaszczycić ich jednym miłym słowem. Zaraz po otwarciu drzwi wrócili na swoje stanowiska i stali jak dwa słupy soli. Na szczęście w ich stronę ruszył mały, łysawy człowieczek. Musiał to być jakiś urzędnik, gdyż na jego szyi połyskiwał srebrny łańcuch.

- A czegóż sobie panowie życzą odwiedzając przybytek sprawiedliwości? – zapytał nieco zachrypniętym głosem. Miał nieproporcjonalnie dużą głowę, pozbawioną włosów na samym czubku, długi, szpiczasty nos i podkrążone, przekrwione oczy. Cała jego aparycja sprawiała wrażenie jakiejś oślizgłości. Krótko mówiąc był odpychający. – Czyżby panowie chcieli się z kimś zobaczyć? A może jeden z was powrócił w nasze gościnne mury z przepustki? Proszę za mną, zapraszam do gabinetu.

Podążył w stronę jednych z drzwi, które otworzył i gestem zaprosił do środka. Gabinet okazał się niewielką, pozbawioną okien, oświetloną kilkoma świeczkami klitką, w której znajdował się zawalony papierami stół i dwa krzesła. Urzędnik zajął jedno z nich, na którym rozwalił się i zaczął dłubać gęsim piórem w zębach, oczekując na wyjaśnienia dotyczące celu wizyty.

Nie było łatwo. Dopiero połączenie sprytu i pieniędzy Jansa, autorytetu władzy Sigfrieda i gróźb oraz powagi urzędu Carolusa spowodowało, że urzędnik zezwolił na widzenie z Oskarem Fernblutem. Czasu nie mieli wiele, gdyż egzekucję więźnia wyznaczono na trzeci dzwon po południu.

Zostali zaprowadzeni przez starego, zrzędliwego strażnika do celi skazańca. Gdy drzwi się otwarły, przed nimi ukazał się zaskakujący widok. Za zastawionym jedzeniem i piciem stołem siedział na wpół nagi mężczyzna. W jednej ręce trzymał kubek pełny wina, a drugą pieścił biust siedzącej mu na kolanie kobiety w rozsznurowanym do pępka gorsecie.
- Ostatnie chwile skazańca – wyjaśnił strażnik, wpatrując się w cycki kurtyzany. – Żyć nie umierać. Macie swoje pięć minut.
 
xeper jest offline  
Stary 16-04-2012, 21:57   #35
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Jans wzdrygnął się przekraczając progi więzienia. Odwaga go na chwilę opuściła jak zawsze gdy szedł do ciemnicy.

- Wiecie - wyszeptał do kompanów. - Jak człowiek ma coś na sumieniu, to zawsze tak jakoś niechętnie dobrowolnie do pierdla włazi. A my tu cholera jasna, sami do Dziupli. Psi los - zakwękał, ale polazł za Carolusem i Sigfridem.

W celi Fernbluta Skalp odzyskał jednak rezon.

"Dziwki i gorzała, na tym się znam"
- pomyślał wesoło i uśmiechnął się szelmowsko do skazańca.

- Powitać dobrodzieja, powitać. Wybaczy, że przeszkadzamy w konsumpcji białogłowy. Swoją drogą, nieźle musieliście dać w łapę Panie Fernblut, żeby zamiast trzech strażników Was od tyłu dosiadało, to hoża dziewoja Wam kuśkę masowała. Winszować kabzy - zaśmiał się życzliwie taksując wzrokiem wdzięki kurtyzany i wskazując kciukiem, żeby wyszła w ślad za strażnikiem.

- Wybaczcie, że się nie przedstawiłem - oparł się niedbale o ścianę, ale zaraz odsunął. Była zimna jak diabli.
- Jans Zingger, pośrednik w handlu. To Panowie Stark i Munch. Chcielibyśmy Was wyspowiadać z grzeszków młodości i dać rozgrzeszenie zarazem. Bowiem widzicie słyszeliśmy, że wyście jest Nożownik - ściszył głos.

Podniósł rękę do góry uprzedzając jakieś zaprzeczenia czy przekleństwa. Przeszedł od razu do rzeczy, wiedząc, że czas nagli, a strażnik czeka za drzwiami.

- Krótko powiem. Ktoś Was wsypał Fernblut. Podpieprzył, żeście po tylu latach pracy zawodowej wpadli jak śliwka w gówno. Jakiś padalec, gnida, burmistrz, wszystko nam jedno. Na pewno wiecie już kto? Albo lepiej kto Wam tę robotę zlecił, naraił? Te informacje są i dla nas cenne, zawrzyjmy więc układ. Dorwiemy tego kogoś i podziękujemy w Waszym imieniu, a następnie sami pójdziemy dalej po nitce do kłębka. Zemsta zza krat jak to dla Was brzmi? Nie złoto, dziwki i gorzała, które otępiają, ale zimna stal w bebechy, która raduje. Nawet coś możemy wyryć od Was zmarłemu na czole...

- Dobrze mówię Panowie? - zwrócił się do kompanów.
 
kymil jest offline  
Stary 19-04-2012, 13:33   #36
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Nic ci się nie stanie, nie marudź — odparł Sigfrid. — Chyba że chcesz zapeszyć.

Klepnąwszy Jansa w ramię, wyrwał się do przodu, wyciągając pismo otrzymane od sierżanta Grubera. Z powątpiewaniem spojrzał na urzędnika, który ich powitał.
Uhm, no więc myśmy przyszli się zobaczyć z więźniem Ferblutem. Tutaj jest pismo od sierżanta straży. A... A poza tym jest z nami czarodziej, tutaj... z polecenia... Kapituły — skłamał lekko, wskazując na Carolusa. — To bardzo pilne.
Tak, tak... — usłyszał w odpowiedzi. — Niestety jednak będą panowie musieli poczekać, zajmie to trochę czasu. Trzeba sporządzić kopię dla naczelnika... i potwierdzić u pana Grubera...

Sigfrid westchnął i spojrzał bezradnie na Skalpa. Sam nie zamierzał babrać się z łapówkami — nienawidził marnować pieniędzy na takich żałosnych typów. Ale jak się cwaniaczek uprze, to nie da rady, a oni nie mają czasu. W końcu, dzięki subtelnej perswazji Zinggera, udało im się uzyskać faktyczne pozwolenie.

Ten Ferblut, sprawia jakieś problemy? — spytał prowadzącego ich strażnika więziennego po dłuższej chwili milczenia.
Nieee... Zobaczycie.

Wkrótce klawisz otworzył dla nich ciężkie żelazne drzwi i ukazał im się zaskakujący widok skazańca dobrze korzystającego ze swych ostatnich chwil. Jansowi chyba to imponowało. Sigfrid był mniej zachwycony.
Niby morderca, a żyje lepiej ode mnie — mruknął kwaśno w stronę Starka, po czym nagle zrozumiał ironię zawartą w słowach towarzyszącego im strażnika. — He he, "żyć nie umierać".

Dobrze mówię, panowie? — spytał Jans chwilę później.
Na czole...? — stęknął Sigfrid z powątpiewaniem, nawiązując do jego słów i podrapał się po włosach z tyłu czaszki. Uznał, że lepiej zmienić temat. — Słuchaj — zwrócił się do Fernbluta — co więcej, jak pewnikiem wiesz, nie jesteś jedynym Nożownikiem, na którego ktoś się uwziął. Miałeś jakiś znajomków w waszej klice? Może być, że niedługo oni wszyscy będą gryźć piach. I... rzecz jasna nie tylko Nożowników to dotyczy. Ktoś sobie odważnie poczyna, a nam zależy po prostu na tym, coby go powstrzymać.

Buldog miał nieco krzywą minę, nie czując się zbyt komfortowo, rozmawiając z płatnym zabójcą. Inne wydarzenia tego dnia także nie dawały mu spokoju i psuły humor.
W tej chwili całe Łojanki są zamknięte i wszyscy w środku zabijają się nawzajem... przez tego kogoś. Jeśli sama zemsta ci nie wystarcza, pomyśl o tym. A bogowie zresztą spojrzą na ciebie łaskawiej, jak pomożesz tym niewinnym ludziom. No, w imię Sigmara!
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 19-04-2012 o 13:37.
Yzurmir jest offline  
Stary 20-04-2012, 18:11   #37
 
Cartobligante's Avatar
 
Reputacja: 1 Cartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodze
- Więc to tutaj lądują wszystkie te opryszki z okolic Talabastionu, no no.. żaden płomień nie strawiłby tej skały -

Stark z respektem i podziwem spoglądał na zimne i gołe ściany więziennego holu, w jakim przyszło czekać jemu jak i Zinggerowi i Sigfriedowi. Jego kompani także zdawali się być pod wrażeniem tego jednak przygnębiającego miejsca, o czym świadczyły przechodzące po ich plecach ciarki, które nie umknęły uwadze maga, gdy urzędujący klucznik witał ich niby żartem.

Ku wskazanym drzwiom czarodziej ruszył bez pośpiechu, jakby bojąc się, że ich wurzeńska tajemnica doszła przypadkiem o do talabheimskich uszu. Gdy już znaleźli się w środku, poczuł się dość niesfojo w pomieszczeniu bez okien i za zamkniętymi drzwiami. Przybrał zaraz niezwykle poważną minę, próbując dodać sobie nieco lat i powagi, a zarazem by ukryć gromadzące się z przejęcia krople potu na swym czole.

Munch, jako najbliżej związany zawodem z posługą strażnika więziennego począł wyjaśniać skrupulatnie cele swej wizyty, starając sie przekonać obojetnego na ich nalegania urzędnika. W końcu "datek na resocjalizację" uiszczony przez Jansa otworzył im celę Nożownika.

- Pozwolicie panowie, że stanę za wami i będę pilnował drzwi. - Szepnął w drodze do celi, tak by nie słyszał go strażnik. - Trza uważać z tym gagadkiem- wszak morderca i w celi być może zabójczy, zwłaszcza wypatrując ostatniej mozliwości ucieczki przed stryczkiem, ale jakby się chociaż trochę ruszyć miał, to go nieco podpiekę! -

Widok Fernbluta zaskoczył wszystkich. Jednak każdy z trójki "agentów" opanowali swoje zdziwienie a Jans zaczął, przerywając straceńcowi jego randezwou.
Gdy Skalp przedstawiał każdego, Carolus skłonił sie nisko, stanął w lekkim rozkroku i schował założone ręce w rękawach, jakby ukrywał w nich coś tajemniczego. Stark przyglądał się rozmówcom uważnie, lustrując reakcje skazańca na każdą wypowiedzianą przez swoich towarzyszy tezę.
 
__________________
Niechaj stanie się Światłość.
Cartobligante jest offline  
Stary 24-04-2012, 13:56   #38
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Oskar Fernblut klepnął wybiegającą dziwkę w pośladek. Ta pisnęła ochoczo i już jej nie było. Więzień przez chwilę w ciszy przyglądał się niespodziewanym gościom, po czym usiadł za stołem i wychylił puchar wina. Jednym haustem. Potem znów popatrzył na trzech mężczyzn, którzy złożyli mu wizytę. Ostatnią w jego życiu.
- Proszę panowie, siadajcie – zaprosił ich gestem ręki. – Nie krępujcie się, czym chata bogata... Mnie już dobra tego świata, które zbierałem przez lata, nie będą już potrzebne. Przynajmniej tak sobie mogę umilić te ostatnie godziny mego życia.

Gdy już się rozgościli, sam zabrał się za obgryzanie kurzego udka. Nie odzywał się ani słowem, ale wszyscy widzieli, że intensywnie myśli, rozważa propozycję złożoną mu przez Skalpa. W końcu, po kolejnym osuszonym pucharze wina, najwidoczniej podjął decyzję, gdyż z całej siły cisnął trzymanym w ręku kawałkiem kurczaka w stronę drzwi.

- Chędożyć to wszystko! – zaśmiał się, ale zaraz spoważniał. – Dużo ode mnie chcecie. Toć to wszystko co chcielibyście się dowiedzieć, objęte jest tajemnicą. Panie Zingger, wyście jest pośrednik, więc pewnie znacie coś takiego jak tajemnica handlowa. O tym właśnie mówię. Ale mnie już gówno zrobić mogą. I tak za kilka godzin będę dyndał na zimnicy, aż mi kuśka odmarznie. Na Ranalda! Hahaha.
- Jakby mi potem do czego potrzebna była
– kontynuował, gdy przestał się śmiać. – A słyszeliście, że z jąder wisielców wyrabiają pewną miksturę, co ponoć nawet staruszkom na łożu śmierci kutasa w kamień obraca. Nieważne...
- Musicie mi przysiąc na krew własną i wszelkich bogów, których wyznajecie, że owe słowa co tu usłyszycie ode mnie będą tylko do waszego użytku. Nikomu pisnąć nie możecie, żeście się ode mnie dowiedzieli, inaczej Was zza grobu mój duch prześladował będzie. Przysięgajcie!

Gdy już złożyli przysięgę, Fernblut wyraźnie się rozluźnił. Ugryzł stare, pomarszczone jabłko i chwilę się w nie wpatrywał.
- Zlecenie jak zwykle przyszło z góry. Tak się te sprawy u Nożowników załatwiało. Szuja albo inny pośrednik przyjmował zlecenie, które wędrowało na wierchuszkę. Oni desygnowali jednego z nas. Od nas zależało to jak i kiedy cel zginie. Zaplanowałem sobie wszystko ze szczegółami. Obserwowałem dom w Pałacowej przez kilka dni. Rozpracowałem wszystko – w głosie Fernbluta słychać było żal i smutek, że tyle jego pracy poszło na marne. – Gdy już wszedłem do dworku ofiary, niemal natychmiast rzuciło się na mnie kilku strażników. Nie miałem szans. Zabiłem jednego, drugiego okaleczyłem ale potem obezwładnili mnie i pobili do nieprzytomności. Zanim jednak straciłem świadomość dojrzałem kogoś, kto przypatrywał się temu wszystkiemu z ukrycia. Niska, przygarbiona sylwetka, ukryta w zniszczonym płaszczu z kapturem. Na zęby Khaine’a! Przysiągłbym, że widziałem jej czerwone ślepia. To nie był człowiek... Tamci chyba jej nie widzieli.

Więzień był wyraźnie podekscytowany tym co mówi, jakby całe zdarzenie przeżywał jeszcze raz. Nie na co dzień wpada się w ręce wymiaru sprawiedliwości. Wypił resztę wina i cisnął pustym pucharem o ścianę. Był już pijany.
- Celem był Dietrich von Ahle, elektorski dworzanin. I nie pytajcie dlaczego miałem go zabić! Nikt nigdy nie pytał o takie rzeczy. Liczyły się pieniądze, a za von Ahle dostałbym pełne trzysta złotych koron. Kurewsko dużo mamony, nie sądzicie?

Wiele więcej się od Fernbluta nie dowiedzieli. Po chwili zjawił się strażnik, który otworzył drzwi do celi i grzecznie lecz stanowczo wyprosił gości.
- No Fernblut, szykuj się. Kapłan już do ciebie idzie – rzucił na koniec i zamknął drzwi. Cokolwiek więcej wiedział skazaniec, zostało to w jego głowie na zawsze.

***

Zdobycie przepustki do Łojanek okazało się całkiem łatwe. Gdy tylko spędzili długie godziny w kolejce do wydającego je urzędnika, nasłuchali plotek i opowieści ludzi stojących wraz z nimi i uniknęli dwóch awantur, jakie wybuchły między petentami, imienne przepustki pozwalające na jednorazowy wstęp do otoczonej kordonem dzielnicy znalazły się w ich posiadaniu.

Teraz trzeba było zdecydować co robić. Czy przedkładać bezpieczeństwo rodziny i prywatę nad dobro miasta i życie setek ludzi? Czy może podążać tropem jaki pokazał im Oskar Fernblut?
 
xeper jest offline  
Stary 24-04-2012, 20:19   #39
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Gdy wyszli z Dziupli na zaśnieżone ulice Talabheim Jans wzdrygnął się mimowolnie.

- Brrr.... gadaliśmy z prawie umarlakiem. Tfu, wisielcem psia jego mać! Niedobrze nam to wróży na przyszłość. Oj, niedobrze. Ale do rzeczy kochanieńcy, do rzeczy, bo czas nagli.

- Czy coś z jego bełkotu rozumiecie, kamraci? Sigfridzie, jak Ci Twój strażniczy nos wskazuje, hę? Szanowny Carolusie wywnioskowałeś coś z tej relacji Fernbluta swym trzecim okiem? Mi się widzi, że chłop do szczętu zwariował. Zdrajca Nożownika miał czerwone oczy, w kapocie. No i klasycznie: mały, wstrętny kurdupel. Ten opis pasuje do połowy facetów moich byłych kobiet, he, he
- zarechotał, lecz zaraz spoważniał:

- Chyba mu nie wierzycie, co?

Gdy szli do Pałacu Sprawiedliwości Jans nucił pod nosem:

- A wszystko te czerwone oczy, te czerwone oczy... To za mną kroczy... Dobre, nie?


***

Szczęście ich jednak na razie nie opuściło. Dostali przepustkę do Łojanek bez większych trudności.

- Chędożyć na razie śledztwo, chłopcy - skwitował Zingger mnąc papier, gdy znaleźli się już za prowizoryczną barykadą broniącą im dostępu do ogarniętej zamieszkami dzielnicy.

- Najpierw rodzina, później kochanka, na końcu praca, jak to mówią z kapłani Ranalda z ambony. Za mną! Do Starej Zaspy! - to mówiąc paser powiódł Sigfrida i Carolusa przez śnieg, odpadki i kręte uliczki swych przyjaciół jakby go książęce charty gnały.

Mijali uliczników, tubylców, parę psów, ba, nawet, jedną świnię, lecz Jans stanowczo poganiał kamratów by nie zwalniali. Zatrzymali się, nieco zdyszani, dopiero przed piętrowym, bielonym, krytym starym gontem budynkiem.

- Ta dam! - zaprezentował swą rodową siedzibę rozpromieniony Skalp. - Szykowna, paradna, nieprawdaż? O, drzwi zaryglowane, znaczy się włamania i rabunku nie było. Jeszcze.

Jans podszedł pewnym krokiem do drzwi i walnął w nie parokrotnie, aż trochę śniegu opadło na jego kislevską szubę.

- Otwierać! Agnes, Regis! Babuniu! Heidi! To ja Janseczek Wasz - odwrócił się nagle do kolegów po fachu i mruknął nieco strapiony. - Co się patrzycie? Tak na mnie wołają w domu!

Po chwili słychać było odryglowywanie drzwi i z uchylonych drzwi wyjrzała kształtna głowa Heidi "Starej Panny" Zingger. Ta cudnej urody osóbka, choć trochę zbyt niskiego wzrostu zdaniem Carolusa, nie wyglądała na uszczęśliwioną na widok brata. Jej marsowa mina wiele mówiła kompanom Jansa:

- Nicponiu! Łachmyto!
- wydarła się na Skalpa, który zniósł tę napaść ze stoickim spokojem. - Zamieszki, rozruchy, a Ty się z koleżkami włóczysz po mieście. Babcia osiwieje przez Ciebie!

- Cieszę się, że Cię widzę całą i zdrową Heidi
- wesoło zagaił Jans.
- O i Regis z Agness są na miejscu, kapitalnie. Co do Smoka, znaczy babci Mathildy, to wybacz, ale staruszka siwa od kiedy pamiętam. Ale to... nie ważne. Zobaczy kogo przywiodłem pod strzechy, ha! Oto Panowie Stark i Munch. Ten drugi - wskazał na Sigfrida - to znakomity śpiewak i na urzędowej posadzie. Wymarzony narzeczony, co nie Regis?

Z głębi domu odpowiedział mu rechot młodszego Zinggera.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 24-04-2012 o 20:40.
kymil jest offline  
Stary 29-04-2012, 20:12   #40
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Żegnaj, Fernblucie. Niech Morr cię przyjmie do swojego królestwa — pobłogosławił skazańca, pomimo tego, że najwyraźniej należał on do jednego z zakazanych kultów Khaine'a, Boga Mordu. Sigfrid nie wiedział co prawda, czy jego życzenie się spełni. Jak wiadomo, Ten o Skrwawionych Dłoniach to zazdrosny młodszy brat Morra, bezustannie z nim konkurujący; dusze zmarłych, nad którymi nie odprawiono odpowiednich ceremonii, dostają się do jego mrocznej domeny, gdzie są torturowane przez całą wieczność. Sigfrid nie był pewien, ale całkiem możliwe, że niezależnie od okoliczności kultyści także tam trafiali.

Może nie zwariował — odparł w stronę Jansa ponuro, gdy szli chłodnymi korytarzami więzienia. — Być może zobaczył demona. Czemu mielibyśmy mu nie wierzyć? A bo to pierwszy raz, gdy słudzy Chaosu zawiązali spisek, coby obalić stary porządek? Uważam, że nie wolno nam tego zignorować. Przestań śpiewać! — warknął nagle, spoglądając na kompana ze wściekłością. — Twoja własna rodzina jest w niebezpieczeństwie. Skupże się! Tak w ogóle to uważam, że musimy porozmawiać o wszystkim z kapłanem Sigmara. Na razie chodźmy jednak po te przepustki.

W Sądzie Edyktów Münch, wciąż trochę oburzony na Zinggera, stał przez jakiś czas z boku, strapiony, i się nie odzywał, jednak po jakiejś godzinie mu przeszło i dołączył do towarzyszy przeklinających i narzekających na długie kolejki. Udało im się nawet przekonać parę osób do ustąpienia im miejsca, ale nie chcieli być zbyt nachalni, żeby nie wywołać awantury. Natomiast kilku innych petentów kłóciło się zażarcie, co wykorzystali ochoczo, by się dostać trochę bliżej urzędnika. W końcu dostali swoje przepustki i udali się do Łojanek.

Na miejscu Sigfrid obejrzał dom, po czym patrzył, czy nie zbliża się żaden zakapior, tymczasem Jans walił w drzwi i wołał do członków swojej rodziny. Wkrótce ukazała się Heidi, której Buldog skinął głową. Następnie, gdy Skalp go jej przedstawił, Münch zaczerwienił się, a potem zezłościł lekko.
Cichaj! — burknął, trącając pasera łokciem w żebra i zmienił temat. — Chyba nie ma co tracić czasu, jak ich mamy stąd zabrać. Em... Hej, Regis! — zawołał, słysząc wcześniej Jansowego brata wewnątrz domostwa. Po chwili Łasica stanął w drzwiach obok swojej siostry. — Jak ci poszło z tym... zadaniem dzisiaj w nocy? I przyprowadziłeś może Hilberta tutaj ze sobą?

Rodzeństwo Zinggerów spojrzało na niego dziwnie i Sigfrid znowu się zaczerwienił.
Eee... To znaczy muła. Jeśli jest tutaj, to da radę na niego coś zapakować. Bo nie wiadomo, czy rzeczy, które zostawicie, wciąż tu będą, gdy wrócicie z powrotem, nie?
 
Yzurmir jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172