|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-10-2012, 14:27 | #31 |
Reputacja: 1 | W jaskini mogli chwilę przeżyć Było względnie ciepło, sucho, można by powiedzieć bezpiecznie. Oczywiście musieli zachować uwagę, zachować czujność, polować. Ale teraz mogli przynajmniej na chwilę przystanąć, odsapnąć, zregenerować chore ciała. Henke ten czas spędził na rozwijaniu swej mocy, wiele się modlił, prosił o znaki, prosił o Ojcowską opiekę i zarazem dziękował za nią. Czuł, że te modlitwy są wysłuchiwane, czuł jak i w nim wzrasta moc, jak lepiej wychodzi mu splatanie magicznych wiatrów, jak formuje jeszcze groźniejsze czary.[i]~ To wszystko dla ciebie Ojcze. To wszystko na twą chwałę~ rozmawiał w myślach. Zwykle były to monologi, ale wierzył, że Pan Much objął go swą pieczą. Wierzył, że on i jego ludzie przyniosą mu chwałę, przyniosą mu radość. To właśnie im przekazywał. Że są ważni… że są oczkiem w głowie Papy, a ich piękne dni jeszcze nadejdą. Cierpliwości… *** I ta cierpliwość przyniosła efekt. Miód dla uszu Henkego. Pierwsi chorzy płoną… W sumie to nie był ten miód. To nie stanowiło radości. To akurat było okrutne! Ale radością było to, że byli tam chorzy. A ich ilość wzrastała. I powinni się oni bronić, przed okrutnym losem jaki gotują im inni. Nie zasłużyli na śmierć. Nie zasłużyli na stos, oni zasłużyli na życie, które właśnie otrzymali! Choć było to ryzykowne, Henke wiedział, że musi się tam udać. Wiedział, że musi wzburzyć tłum, jak tylko choroba tam się rozwinie. Postanowić przekazać im łaskę Ojca. Postanowił i tu gromko przemówić, obwieszczając wszystkim radosną nowinę. I obwieścić również, że ruszają z samego rana. Postanowił jednak dać swym ludziom wybór. Nie był despotą, jeśli chciał ktoś zostać w jaskini, czy udać się gdzieś indziej, mógł… Ci co ruszą, będą musieli być gotowi na to, że może zawiązać się walka… Niestety… |
05-11-2012, 18:29 | #32 |
Reputacja: 1 | Sytuacja w mieście nie była wcale tak kolorowa, jak Henkemu się zdawało. Mężczyzna dotarł na skraj osiedla widząc z daleka kilka słupów czarnego dymu. Kolejne ciała były palone. Wiedział, że nie może podejść zbyt blisko, gdyż kilka osób z osady mogło go rozpoznać. Jak się szybko okazało, chorych było zbyt niewielu, a i większość ich była pozamykana w swych domach, do których drzwi były zabite od zewnątrz dechami. Między domostwami krążyło kilku uzbrojonych ludzi, najpewniej powołanych do pełnienia funkcji jakiegoś rodzaju milicji. Henke dostrzegł również coś co mocno go zaniepokoiło. Tuż obok największego skupiska domów znajdował się niewielki obóz rozbity z pewnością tego dnia, lub najpóźniej dzień wcześniej. Z daleka widać było wbity w ziemię sztandar z insygniami Ostermarku, oraz dwa sąsiadujące z nim sztandary Sigmara. Cztery namioty należały do kilku, może kilkunastu rycerzy. Trójka z nich kręciła się między namiotami doglądając rumaków i dwóch powozów których ładunek był zasłonięty przez pożółkłe płótna. Henke z ukrycia zliczył jedenaście koni, oraz cztery pociągowe muły. Oznaczało to zatem, że na terenia Fichetalu znajduje się kilkunastu strażników miejskich, przynajmniej kilku milicjantów, i na koniec przynajmniej jedenastu rycerzy służących Sigmarowi. Zrozumiał, że teraz już nie wygłosi swego przemówienia i nie przekona do siebie pochorowanych ludzi. Musiał diametralnie zmienić swój plan i uwzględnić nieprzewidziane wcześniej zmiany. Z pewnością po tym jak miejscowi schwytali "inkwizytora" Nurgla, ktoś posłał po posiłki i pomoc do Fichetalu. Henke miał niewiele czasu do działania, gdyż nie wiedział, co tak na prawdę rycerze mają w planach zrobić. Być może chcieli wybić każdego, kto tylko zachoruje a wtedy Geschwur mógłby zapomnieć o nowych wyznawcach dla Pana Rozkładu. Musiał coś szybko wymyślić i sprawić by Sigmaryci zeszli mu z drogi. Jak tego jednak dokona, skoro jego ludzie byli tylko garstką, pochorowanych pielgrzymów...
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |
07-11-2012, 10:46 | #33 |
Reputacja: 1 | Henke szybko zrozumiał, że wiele w tym mieście w tym momencie nie zrobi. Martwy, czy spalony, nie przysłuży się więcej swemu Ojcu. Miał też nadzieję, że nie taką drogę on dla niego ułożył. Mógł być męczennikiem, był na to gotów. Ale na pewną bezcelową śmierć, nie… Czy w tym momencie zawiódł Pana Much, nie wiedział. Miał jednak wciąż nadzieję, że woda z zatrutej studni będzie zbierać swe żniwo. Obecnie nie mógł on jednak na to czekać. Czekanie w tym miejscu niechybnie musiało oznaczać śmierć. Śmierć taka jednak nic nie da, poza podbudowaniem pewności przeklętych Sigmarytów. Poza kolejnym ich sukcesem. Na to nie mógł pozwolić, oj nie. Musiał odpuścić teraz, wycofać się i uderzyć kiedyś z zwielokrotnioną siłą. A może te psubraty same się wykończą pijąc miejscową wodę. Zarządził odwrót. Miał zamiar udać się w przeciwnym kierunku, niż ten z którego nadeszli. Miał nadzieję znaleźć w końcu miejsce, w którym spoczną na dłużej. Miejsce skryte przed innymi, niezaznaczone na mapach. Parę chatek, małe sioło, były by idealne. Jednak co idealne, rzadko się przytrafia… Teraz miał inne zmartwienie i problem. Najpierw musieli bezpiecznie opuścić to miejsca. Później będzie myślał co dalej. Po cichu zaczęli się więc wycofywać. - Jeszcze tu wrócę - zaciskając swą pięść syknął na odchodne. |