Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-11-2008, 20:34   #441
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Torin

Po wrzuceniu ziół wokół dzbana dało poczuć się dziwny zapach. Chłopak zamieszał jeszcze kilka razy, by zmieszać dobrze wszystkie składniki i ruszył do szynkwasu. Mijając przyjaciół zachwiał się udawanie, próbując utrzymać wymykający się z rąk dzbanek. Sztuka ta wyszła mu nadzwyczaj realistycznie, bo i w życiu wiele naczyń zmarnował na jej przećwiczenie.
-Strażnicy ich szukają. Wici poszły wszędzie.-szepnął do nich, przystając, niby poprawiając chwyt-Zakończę sprawę i znajdę was za chwilę.

Z hukiem postawił dzban na blacie szynkwasu, by zwrócić uwagę karczmarza.
-Wino przednie-skłamał-bez zwłoki trzeba je dostarczyć. Przekaż je swej służce proszę, lub też-postanowił zaryzykować-pozwól mi przyjacielu więcej Cię nie kłopotać. Sam zaniosę je potajemnie. Wskaz mi jeno pokoje i dołóż parę kubków na tacy. Z obcych stron pochodzą, kto wie czy godzi się u nich tak pijać z jednego dzbana
 
Glyph jest offline  
Stary 07-11-2008, 00:04   #442
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Karczmarz spojrzał na stojący na ladzie dzban.
- Moja służka zaniesie. Ci goście nie wyglądali na kogoś, kto pragnie czyjegoś towarzystwa. W końcu przecież nawet nie wyszli na Emilkę. Takich rzeczy się sobie nie odmawia.
Mruknął ostatnie zdanie i wyciągnął spod szynkwasu mały dzwonek, którym potrząsnął energicznie jednocześnie się rozglądając.
- Zaraz ktoś zaniesie wino. Nie kłopocz się tym panie.
Po dłuższej chwili przyszła dziewczyna, którą już tutaj Torin widział, jak roznosiła jedzenie, piwo oraz inne napitki. Karczmarz wskazał jej dzban i powiedział:
- Na dół.
Dziewczyna bez słowa chwyciła kamionkowe naczynie i ruszyła w okolice schodów. Jednak nie weszła na nie, tylko stanęła pod nimi i chwyciła leżące na deskach żeliwne kółko. Szarpnęła za nie podnosząc klapę. Uczyniła to jedną ręką, zatem przejście musiało być często używane. Oparła klapę o ścianę i spokojnie zeszła na dół niosąc ciągle wino sprawdzone przez Torina.
Tymczasem Gustav lustrował wzrokiem osobnika, który zaczepił wzrok na Gerdzie. Wyglądał jak zwykły piechur, jakich ostatnio wiele na szlakach. Po stroju nie dało by się poznać czy to zwykły poganiacz bydła, czy najemny harcownik czy może strażnik po służbie. Zarośnięty na twarzy, ze skołtunionymi włosami oraz lekko opadającej lewej powiece, nie prezentował się nad wyraz urodziwie. Gerda widziała już wielu takich typków wcześniej, ale to i tak nie mogło jej przyzwyczaić do takich widoków.
Zieleńsza starała się pomijać otoczenie swoim wzrokiem licząc, że i ono pominie ją. Jak na razie to się udawało, a póki muzyka oraz piwo rządziły tym przybytkiem, to jest duża szansa, że taki stan będzie trwać jeszcze jakiś czas.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 14-11-2008, 15:54   #443
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Gustav nie zauważył nawet jak Torin znalazł się przy nim. Dopiero szarpniecie za rękaw spowodowało, że odwrócił wzrok od gapiącego się na Gerdę osobnika, by spojrzeć na "natręta"

- Wiem gdzie są - spojrzał triumfalnie na drwala - w piwnicy sie zamknęli.
- Gdzie ? -
spytał ten mimowolnie.
- W piwnicy...? -
Torin
potakująco skinął.

Przez chwilę Gustav w milczeniu rozważał wieści.
Miedzyczasie dotarla do nich Zieleńsza i nie wiadomo czy zmeczona, czy po prostu nieco wystraszona tlokiem, i hałasem w Emilce milcząc patrzyła na nich.
Dla postronnych wygladało to zapewne tak, jakby szlachcianka karzącym wzrokiem chciala zmusic sługę do pospiechu.
Drwalowi nie pozostało nic innego jak skłonic się i ruszyc w kierunku pokoju przed swą pania. Wpatrywał się w tłum chcąc odnalezć w nim gdzieś skryta w nim Gerdę.
 
Arango jest offline  
Stary 14-11-2008, 22:41   #444
 
kemuri's Avatar
 
Reputacja: 1 kemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodze
Gerda jakimś cudem znalazła się za Gustavem, gdy Torin do nich dołączył z informacją o poszukiwanych uznała, że nie ma na co czekać. Trzeba stąd zabrać Zieleńszą. Przez moment powstała zabawna sytuacja gdy Gustav jej szukał i nie widział choć patrzył niemal wprost na nią, ale...nieco za wysoko. Dotknęła lekko jego ramienia aby spojrzał nieco niżej. Starała się zwrócić jego uwagę na Zieleńszą, ale Drwal najwyraźniej wpadł na ten sam pomysł co Gerda. Nie zwlekając ruszyli więc aby schronić się w końcu przed spojrzeniami, trochę odetchnąć i pomyśleć co dalej robić.
 
__________________
"Było tak zimno, że gdyby termometr był o cal dłuższy, zamarzlibyśmy na śmierć".
Mark Twain

Ostatnio edytowane przez kemuri : 16-11-2008 o 23:19.
kemuri jest offline  
Stary 16-11-2008, 11:04   #445
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Gdy cała czwórka wreszcie znalazła się bezpiecznie w skromnym, karczemnym pokoju, Zieleńsza mogła odetchnąć. Siadła na krześle, wciąż blada i zdezorientowana i spojrzała na swoich przyjaciół. Wszyscy świetnie wykonywali swoje zadania, tylko ona jedna wciąż nie mogła się odnaleźć w roli, która przecież powinna być dla niej naturalna.

- Co dalej? Co teraz zrobimy? Boję się, że nasz plan może się nie udać, że ci złoczyńcy nie wypiją wina, lub że ktoś nas zdemaskuje i to na dodatek nas uznają za oszustów czy złodziei. Może... może jednak powinniśmy porozmawiać szczerze z tymi strażnikami i wyjawić im wszystko? Że ścigamy tych ludzi, że zabili już wiele niewinnych osób i na nas rzucili klątwę. Muszą nam pomóc! Boję się, że z żadnych pertraktacji nic nie wyjdzie...

Zieleńsza czuła się coraz bardziej zmęczona, wyczerpana i przestraszona. Nadzieja i wiara w ich siłę i pomysłowość coraz bardziej ją opuszczała, ustępując pola strachowi i niepewności. Co się z nimi teraz stanie?
 
Milly jest offline  
Stary 19-11-2008, 13:05   #446
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Torin

Dla zachowania pozorów chłopak rzucił kilka drobnych monet karczmarzowi, za możliwość nocowania na piętrze. Nawet jeśli w rzeczywistości nie zmierzali tam nocować, brak takowych planów byłby podejrzany.
Po chwili znalazł się przy drwalu. Na nic zdały się chrząknięcia pośród wrzawy jaka panowała w karczmie. Zniecierpliwiony szturchnął w końcu przyjaciela, na tyle mocno by zwrócił uwagę. Plany komplikowały się wielce myślał Torin, gdy wyjawiał Gustavowi miejsce pobytu napastników. Nastąpiły pełne niepewności spojrzenia, gdy wieść ta rozeszła się wśród reszty przyjaciół.

Będąc już na schodach odwrócił wzrok na klapę. Trochę nie w smak mu było odchodzenie nie znając rezultatów ich akcji, lecz cóż zrobić, trudno przeprowadzać poufną rozmowę w karczemnej izbie.
Znaleźli się w końcu w zacisznym miejscu. Priorytetowym zajęciem stało się uspokojenie Zieleńszej. Co ma być to będzie-taką zasadę wyznawał Torin-A jeśli dzieje się co złego, cofać się nie wolno, gdyż takim cofaniem tylko więcej zepsuć niż naprawić można.
-Cóż nam przyjdzie jeśli prawdę wyznamy?-zaczął łagodnie-Powiemy o złoczyńcach, złapią ich i nie uzyskamy lekarstwa. Wyjawimy chorobę, któż wie co zrobi motłoch. Kto zawierzy naszym słowom, że choroba nie zraźliwa. Nie, powiadam Wam, równie to ryzykowne jak i pertraktacje. Co innego nam czynić trzeba. Strażnikom powiedzieć można o złoczyńcach, lecz przykazać, by działań jeszcze nie podejmowali. Wasza książęca w tym rola-zrobił ukłon w stronę zielarki-Powiedz, że zakładników mają, a nie zgadzasz się na rozlewanie krwi niewinnych. W naszej zaś głowie jak zmusić ich do wyjścia i pertraktacji na bardziej neutralnych gruncie. I tam też zastawić pułapkę.
 
Glyph jest offline  
Stary 19-11-2008, 20:17   #447
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
- Dobrze mówisz Torinie, jak tego dokonać ? - spytał Gustav zamykając drzwi do ich marnej izdebki jaką przeznaczył im karczmarz.
- Wszystkich nas zaskoczyło, ze bandyci siedzą w piwnicy. Oglądaliśmy "Emilkę" z zewnątrz, czy ktoś z nas zwrócił uwagę na jakieś okienka do piwnicy ? Trudno się do naszych przeciwników dostać, ale i im trudno będzie wydostać. Lecz żeby coś zrobić karczma musi być pusta. A by to osiągnąć rada jest jedna... - wstał ciężko z zydla na którym przysiadł.

- Gerdo, Zieleńsza, czy możecie uczynić moje rany tak strasznymi by wzbudzały przerażenie i trwogę ? By były, takie, by wszyscy uciekli w panice ?
 
Arango jest offline  
Stary 19-12-2008, 22:46   #448
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
-Po cóż takie środki-również i Torin powstał, choć raczej dla pozoru, bowiem choćby chciał nie powstrzymałby silnego drwal inaczej niż zgrabną mową.

-Czasem najlepiej ukryte działanie pozostaje tym, które widzę wszyscy, lecz nikt nie zwraca uwagi.-wypowiedział myśl, którą sklecił na prędce, a która jak potem przyznawał wydała się w tej sytuacji uczona- Gwar jest naszym sprzymierzeńcem. Za wiela tu ludzi, by tak jak w "Ognistym" przemocą nas wziąć mogli. Gdy zagrozimy im wydaniem w ręce strażników znowuż siedzieć pod ziemią i czekać bez końca też nie mogą. Powiadam wam, pertraktować będą. Odczekajmy tylko trochę, aż winem się napoją dla lepszego efektu. Czas ten wykorzystajmy na przygotowania.

Na te słowa pogrzebał w torbie wyjmując kawałek białej szmaty i węgielek. Niczym wprawny strateg narysował prostą mapkę zaznaczając wszystko co znał w tej okolicy: zajazd, wozy, dużym iksem zaś miejsce w którym pochowali figurkę.

-Tutaj-wskazał na zaznaczenie-Z dala od wścibskich oczu, jednocześnie krzaki, w których siedzieliśmy pozwolą na ucieczkę, lub w razie sposobności ukrycie sprzymierzeńców. Jakżem mówił od Twojej Zieleńszo roli wiele zależy. Jeśli przedstawienie wiarygodnie odegramy, nikt nie zaryzykuje podważać twego autorytetu. Wspomnij o rozlewie krwi jaki by nastąpił, o uwięzionych zakładnikach, gdyby natychmiast zaatakować bandytów, podsuń pomysł wyrwania ich spod ziemi i zastawienia pułapki. Strażnicy nie są głupi, jeśli mogą rozwiązać problem mniejszym kosztem, zgodzą się na to choćby mieli wątpliwości do twego pochodzenia. Rozkaż, poproś ich, bym ja lub Gustav pertraktowali w twym imieniu z bandytami, oni sami niech ściągną posiłki i skryją się w tych krzakach. Z poparciem straży zejdziem na dół i zostawimy im list z przestrogą. –odetchnął głęboko, zmęczony potokiem słów jaki wypowiedział. Starał się jak najszybciej streścić co siedzi mu w głowie, w obawie przed zniknięciem owych pomysłów.

-Jeśli zaś to zawiedzie spróbujmy przekupić karczmarza, lub którąś z dziewek. Ostało mi się jeszcze trochę monet. Martwemu się nie przydadzą, a cóż zrobimy bez lekarstwa . Ostatecznie jednak trafimy przed karczmę, z ochroną czy bez zdani jesteśmy na własne umiejętności negocjacji, lub blefu, bowiem nie chcielibyśmy niczego ułatwiać tym szubrawcom. Jeśli Raland nam sprzyja zdobedziemy interesujące nas informacje i znikniemy w ciemnosci, lub też damy znak by ich pochwycili.

Popatrzył na zgromadzonych wokół przyjaciół ciekaw ich opinii. W między czasie wyjął i natarł pieczęć czarnym pyłem, po czym odcisnął na odwrocie chusty pół znaku. Tak aby nic złego znów się nie przydarzyło, a jednocześnie aby sprawcy wiedzieli o ich karcie przetargowej. Tam też napisał kilka ostrzeżeń o pieczęci owej, o strażnikach, których mogą powiadomić. To wraz z mapką po drugiej stronie powinno doprowadzić ich na właściwe miejsce.

Gdy wszystko ustalili, pierwszy ruszył do drzwi.
-Zapoczątkowałem już niejako nasze przyjęcie na dole-uśmiechnął się usprawiedliwiająco- niedobrze by widziano nas razem na dole. Włączę się do rozmowy, gdy tylko podejdziecie do strażników.
 
Glyph jest offline  
Stary 15-01-2009, 23:37   #449
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Zieleńsza spuściła głowę i cichutko westchnęła. Cała sytuacja w karczmie dręczyła ją jak ból głowy. Nie tak miało to wszystko wyglądać, ten cały szeroki świat i to, co ich spotkało. Teraz, po zaledwie kilku dniach wspólnej wędrówki, musi podawać się za kogoś, kim nie jest i ratować swoje zdrowie i życie, choć nic nikomu nie zrobiła. Spojrzała na Gerdę, której też to wszystko nie podobało się. Obie dziewczyny pasowały tutaj jak rycerski koń do pługa. Jednak powinność wobec towarzyszy jest najważniejsza. Razem się w to wplątali i razem się z tego wyplączą. Tak, jak z gerdowego sznurka. Musi im się udać. Musi.

Dziewczyna zacisnęła mimowolnie zęby. Spojrzała na Torina, który starał się wszystko przygotować i mieć kontrolę nad wszystkim. Widziała spojrzenie Gustava, który gotów był do bitki albo jeszcze gorszych rzeczy, byleby wszystko wróciło do normy. Wszyscy zaś patrzyli na nią, bo od niej teraz ma coś zależeć. Gerda przygotowała ją jak mogła. Za szlachciankę w podróży pewnie i może uchodzić, ale żeby tylko jej się nic nie poplątało. Torin tak dużo mówił, że ciężko to spamiętać.

Poprawiła zakładkę na sukni. Pył drogi już dawno zniknął, ale plamy było widać. W takim świetle, jakie jest tutaj i tak nie będzie miało to znaczenia. Liczyło się to by tylko…
- Gotowe. Możemy… - głos jej zadrżał i zaraz ucichł. Gerda prosząco spojrzała na swoją towarzyszkę i położyła swoją rękę na ramieniu „szlachetnie urodzonej”. Choć nie była wielkiego wzrostu to tym gestem chciała przekazać tyle siły ile tylko mogła. Zieleńsza wiedziała, że ma wszystkich za sobą. Wiedziała, że są z nią.
- Ruszajmy – tym razem głos już miała czysty i klarowny. – Bo jeszcze zamkną ten przybytek.
Torin został na górze, by zejść później i móc zareagować w razie komplikacji. Gustav jako ochroniarz i Gerda jako służąca dobrze komponowali się w całość „świty”. Kości zostały rzucone i rwąca rzeka przeznaczenia ruszyła wartko przez koryto rzeczywistości. Każdy krok Zieleńszej brzmiał nienaturalnie głośno, a tak przynajmniej wydawało się dziewczynie. Starała się iść prosto i wyniośle. Tak, jak to widziała wcześniej u prawdziwych arystokratek. Chwilowo musiała zapomnieć o tym, że wokół ma przyjaciół i że daleko jej do posiadania błękitnej krwi. Im prędzej w to uwierzy, tym będzie bardziej wiarygodna.

Na dole w karczmie gwar był taki sam, jak go zostawili. Grajkowie brzdąkali coś cicho, co i tak ginęło w ogólnym szumie rozmów, śmiechów i bekania. Przy kominku tańczyła już jakaś dziewczyna, ale żywiołowość, jaką okazywała, wystarczyła zaledwie na rozgrzanie najbliżej stojących i siedzących mężczyzn. Wzrok karczmarza stał się jakby dzikszy. Rozglądał się nerwowo wokół, przecierał co i rusz ścierką kontuar i zamaszyście podawał kufle z piwem. Strażnicy siedzieli rozparci tam, gdzie siedzieli poprzednio. Skończyli jeść i popijali ospale piwo zerkając na to, co dzieje się przy kominku.

Zieleńsza ruszyła w ich stronę. Nerwowo przełknęła ślinę. Wiedziała, że jej towarzysze są obok i w razie kłopotów będą mogli zareagować. Gustav uczyni to z całą pewnością bez wahania. Strażnicy dostrzegli zmierzającą w ich stronę dziewczynę. Szybko ocenili wzrokiem kto zacz i chyba pierwsze wrażenie udało się zachować odpowiednie. Strażnik o pospolitych rysach twarzy i czarnych, długich włosach spojrzał ciekawie na nadchodzącą. Kątem oka wyłowił też idącego obok rosłego drwala, którego postura nie mogła pozostać niezauważona. Zieleńsza zbliżyła się do strażników. Nie było wątpliwości, że chciała właśnie z nimi rozmawiać, choć teraz, na jeden moment zapomniała, co miała powiedzieć.
- Pani… - zaczął strażnik. Drugi przyglądał się i nic nie robił.
- Jestem panna von Pappin – zaczęła. Coś sobie przypomniała z tego, co mówił jej towarzysz, choć nie była pewna czy to było dokładnie takie nazwisko. – Mój sługa przekazał, że panowie ścigają zabójców z Heideck?
Strażnicy spięli się i miarowo skinęli głową.
- Zgadza się mościa pani. Idziemy ich tropem. Ani chybi są gdzieś w pobliżu i znajdziemy ich.
- Bo właśnie mam pewne informacje o nich. Nie chcę by się komuś jeszcze stała krzywda, dlatego proszę o dyskrecję, jeśli o to chodzi.

Zieleńsza rozejrzała się, ale nie było nikogo, kto by przysłuchiwał się rozmowie czy też przyglądał się im. Nie potrafiła tego tak dobrze ocenić, ale na jej oko to wokół toczyło się zwyczajne życie w karczmie i nikt się nie przejmował specjalnie tym, co się dzieje dalej niż jego własny stół. Oczywiście poza występami dziewczyn.
- Pani, proszę powiedzieć wszystko. Zabito Bruna i każdy ze strażników jest gotów na wszystko byleby dopaść tych skurw….drani. Proszę spocząć i opowiadać.
Zieleńsza skromnie przycupnęła na brzeżku ławy i powiedziała:
- Oni tu są…
Strażnicy popatrzyli na siebie. Ten, który do tej pory milczał, skinął głową potakująco.
- Pani…coś podejrzewaliśmy, bo karczmarz dziś coś niespokojny. Mielim go na spytki wziąć, ale to potem, jakby mniej luda się zrobiło. A to, co pani mówisz, tylko potwierdza nasze podejrzenia. To tutaj się skryli psie syny. Jak trzeba to tą budę puści się z dymem, byleby wytłuc ich psia juchów.
- Nie – protest Zieleńszej był instynktowny i nie do opanowania. – Mają zakładników. Ich też byśmy potracili…
- Racja. Mają ludzi ze sobą. Na Sigmara, co tu robić u licha…
Zieleńsza zerknęła na Gerdę i Gustawa. Wytężała pamięć by przypomnieć wszystko, o czym mówił przed wyjściem Torin. Wszystko…
- Moje sługi…już zastanawiali się, co też uczynić – zaczęła dziewczyna licząc, że wszystko pójdzie jak z płatka. – Jest nas za mało teraz, ale z waszą pomocą może być więcej. Macie z całą pewnością wokół swoich towarzyszy. Sprowadźcie ich tutaj, czym prędzej. Do rana pewnie już zdążycie. Przez ten czas uda nam się mieć na nich oko i w razie kłopotów powstrzymać ich.
Strażnik spojrzał na Gustava i wierzył na słowo, że tak może być.
- Ale siła ich podobno. We dwa wozy byli to i z siedmiu chłopa mają. Co jeden z was może zawojować…
- Siedzą na dole. Jest tylko jedno wyjście, więc liczba ich na nic się zda wychodząc z piwnicy. Prędzej zamkną się i nie będą chcieli wyjść. Dlatego chcemy z nimi zacząć rozmawiać i wyciągnąć ich na powietrze. Wtedy wy wybierzecie ich jak raki z saka i, jeśli taka wola Sigmara, obejdzie się bez rozlewu krwi.

Czarnowłosy mężczyzna zamyślił się. Coś zaczął mruczeć pod nosem. Potem odwrócił się do towarzysza i powiedział do niego:
- Możemy mieć tu przed świtem Chorego, Dominika, Herba i Janicka. Jak się uda od karczmarza wziąć szybkiego konia to i może do Freza i bandy Gerharda uda się dopchać. To już jest coś.
- Tak – mruknął drugi głębokim basem. – Razem to będzie nas więcej niż ich. Zaczaim się podle karczmy i poczekamy aż wyjdą. Muszą przecież wyjechać, bo po coś tu przyjechali. Na trakcie ich łatwiej wybierzemy niż w tych lochach.
- No właśnie. Choroba, te kazamaty jako pokoje to kur…demonia robota. Łatwo się nie wyjdzie, ale i nie wejdzie. Jak ktoś jest w środku to po dobroci nie wyjdzie. Nie ma szans.
- Pani – zwrócił się do Zieleńszej poza karczmą mamy większe szanse na to, że uda się nam ich dopaść. Tylko muszą być uspokojeni i nie możemy zdradzać, że o nich wiemy. Rozmowy z nimi nie są dobre. Zaszyją się na dole i ich nigdy nie wyłapiemy. Jeśli wyjdą, mamy większe szanse. Oczywista, do czasu zebrania przez nas ludzi, musicie pilnować czy coś się dzieje. Jeśli zaczną wychodzić albo robić coś podejrzanego, to koniecznie trzeba ich opóźnić do naszego powrotu. O świcie lub nawet przed będziemy z towarzyszami. Trzeba tylko wytrzymać. Wierzę, że pani sługa da sobie radę. Albo ten drugi, gaduła, bo to chyba pani służący. Już z nim rozmawialiśmy wcześniej…

Torin po wyjściu towarzysz zaczął chodzić w kółko po poddaszu. Przytupywał co trzy kroki by zająć czymś głowę i nie myśleć, że coś może pójść nie tak. Nie przygotowali się należycie, ale i nie było po temu czasu. Krążył wokół a energia wprost go roznosiła. Tak wiele się zacznie dziać i tak wiele właśnie się dzieje. Po trzech okrążeniach wyszedł z pokoju i wszedł na schody. Zszedł z nich pośpiesznie i z dołu od razu dostrzegł Zieleńszą i swoich towarzyszy jak stoją przy stole strażników. Dostrzegł też, że karczmarz przypatruje się temu swoim na wpół dzikim wzrokiem. Co prawda obsługuje gości, wyciera gliniane kufle i macha na swoje dziewczyny, ale co jakiś czas zerka na ten właśnie stolik. Krótki rekonesans nie dał nic więcej. Torin miał tylko nadzieję, że rozmowa idzie zgodnie z planem i że będą mieli czas na dorwanie tajemniczych napastników. Ruszył w stronę strażników. W karczmie kompletnie nic się nie działo a gwar i niewielki ruch dawały niemal idealną anonimowość. „ten drugi, gaduła…” usłyszał i lekko się uśmiechnął. Wyjrzał zza Gustava i skinął głową na znak przywitania.
- …rozmawialiśmy wcześniej…O właśnie. O wilku mowa…
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 16-01-2009, 23:00   #450
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Torin czekał umówiony czas, choć serce rwało się do działania. Ktoś mógł powiedzieć, że był tchórzem, że czekał tu spokojnie, by w razie niepowodzenia ukryć się przed strażą, zostawiając towarzyszy. Lecz przecie to nie tak ustalili, rozważał sam ze sobą, czeka tu teraz, żeby nie rzucać się oczom postronnym, a w razie problemów nie zdekonspirować ich wszystkich. Mocno przecie musiał naginać język, by wydobyć z ludzi wszystkie informacje, jeśli by kto usłyszał wszystko, powiedziałby że całość nie trzyma się kupy. Wreszcie stracił cierpliwość. Niech wola bogów się dzieje.

Wychynął zza Gustava i posłyszał słowa strażnika. W mig pojął o kim jest mowa, lecz słowa wyrwane z kontekstu nie pozwalały domyślić się sensu wypowiedzi. Skłonił się nisko milcząc przez chwilę. Nie był pewien jak wypadło przedstawienie, ani czy i jaką rolę mu w nim oddali. Gdy żadne pytania ze strony strażników nie padły, a w wzroku przyjaciół dało się odczytać pomyślne znaki, delikatnie spróbował nawiązać rozmowę.
-Przepraszam panie, iż wiedza jaką wcześniej wyjawiłem była jedynie częściowa. Zbrakło pewności, lecz teraz przekonany jestem, o obecności tutaj tych złoczyńców. Wielmożna pani nasza, przedstawiła Ci panie panującą sytuację?

Zamilkł oczekując na skinięcie, lub zaprzeczenie. gotowy samemu wyjaśnić wszystko w razie potrzeby. Obyło się jednak bez tłumaczeń.
Strażnik nawet jeśli niechętnie, z wielką cierpliwością w skrócie przedstawił po raz kolejny punkt widzenia straży.

Torin musiał przyznać wiele racji jego wypowiedzi. Powinni poczekać do ranka, nim strażnicy się zbiorą. Lecz w jednym zgodzić się nie potrafił. W momencie obławy, z pertraktacji nici. O nie, muszą wyprzedzić wydarzenia, spotkać się tuż przed świtem i grając na zwłokę przedłużać rozmowy do czasu przybycia odsieczy.

-Pozwól panie-przemówił wreszcie-by któryś z Was przedstawił naszą Panią karczmarzowi i dał jej Wasze przyzwolenie. Gdyby niech nas Sigmar uchowa wydarzyło się coś nieprzewidzianego, musimy mieć wolną rękę w działaniu. Waszemu pozostawiam zdaniu, czy karczmarza również we wszystko wtajemniczać. Ja nie znam go jak Wy, lecz rada moja, by jak najmniej osób stąd wiedziało. Nigdy nie można być pewnym, kto wrogiem, a kto przyjacielem do końca pozostanie.
 

Ostatnio edytowane przez Glyph : 16-01-2009 o 23:05.
Glyph jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172