Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-02-2009, 00:45   #461
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Torin odetchnął z ulgą, gdy służka oddaliła się z listem. Porzucił też wszystkie plany, które nachodziły jego głowę w razie gdyby dziewczyna odmówiła im tej przysługi. W tym także pomysły drastyczne, ale i wiele satysfakcji dające. Chociażby podpalenie ich wozu, musieliby wychynąć z karczmy, znaleźli nadpaloną, wpół otwartą skrzynię, a w niej ich list. Widział oczyma wyobraźni ich zdziwione twarze. Ile dałby, żeby zobaczyć je naprawdę.

Widok ten należał jednakże do przeszłości, choć temat wozów pozostał aktualny.
-Jakże więc zrobimy, czy spróbujemy uszkodzić wozy? Któż z nas zostanie obserwować, gdy reszta rozpierzchnie się w przygotowaniu zasadzki?-przebiegł wzrokiem po przyjaciołach, zatrzymując się na zielarce. Najbardziej z nich wszystkich przytłoczona była całą sytuacją. Nierycerskim czynem byłoby zostawiać ją samą, lecz im więcej osób zostanie, tym dłużej zajmą przygotowania. Z kolei, jeśli nikt nie przypilnuje mogą ich zaskoczyć przy wozach. Patowa sytuacja wymagała poświęceń i odstępstw od etykiety.
-Dwójka z nas powinna spróbować podkraść się do wozów, jedno niech odwróci uwagę, drugie zaś choćby choćby wyjmie mocowanie przy kole i w ten sposób zaszkodzi. Tak najlepiej by było, żeby dopiero podczas jazdy zauważono usterkę.-wyjaśnił szczegółowo swój pomysł.-Przy uszkodzeniu przydałby się kto silny, lecz z drugiej strony osoba zwinna i niewielka trudniej rzuci się w oczy. Odwrócić uwagę mogę ja, potrafię naśladować wiele odgłosów, wystarczy, żeby zaciekawić przytomnych jeszcze pachołków. Można jednakże to samo osiągnąć celnym rzutem kamienia, i tym sposobem ich podrażnić. Inna osoba niech miejsce spotkania zbada, może sznurek jaki przeciągnie w zaroślach, lub inne pułapki, tak aby ucieczkę ułatwić.

Radził tak Torin z kompanami, w oczekiwaniu na służkę. Do świtu zostało sporo czasu, lecz z każdą chwilą ubywało.
 
Glyph jest offline  
Stary 15-02-2009, 11:33   #462
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Gustav skinął głową na pomysł Torina.

-
Chyba wiem jak to zrobić. Uszkodzimy jedną z piast koła. W ten sposób będą w jednym miejscu, a kolo rozpadnie się na większym wyboju lub kamieniu.
Tylko przydałby się ktoś, kto będzie miał na bandytów oko i odwróci uwagę wozaków choć na kilka pacierzy. Może ty Torinie ?
- Jesteś sprytny i na pewno sobie poradzisz.
- Przydałby się tez mi ktoś do pomocy, kto będzie miał baczenie na zewnątrz, czy któryś z furmanów jednak nie wyjdzie z "Emilki" za potrzeba, czy przespać się na wozie. Ten ktoś będzie musiał na chwile go zając, aż ...
wymownie zacisnął dłoń w kulak.
- Są i tak wszyscy tak pijani, tez pomyśli, ze przewrócił się i uderzył.
- Nic mu się stanie, obiecuję -
dodał widząc wzrok reszty skierowany na jego potężne pięści - ot guz i nic więcej, a glowa rano i będzie bolec go od trunków.

 
Arango jest offline  
Stary 22-02-2009, 00:31   #463
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Torin z szacunkiem słuchał Gustava, który jego prosty pomysł dokładnie rozplanował.
-Zatem postanowione.-zakończył dyskusję, przy tym skrzyżował palce prawej dłoni i rzekł jeszcze ku pokrzepieniu-Niech nam Raland sprzyja. Pierwszy wyjdę rozejrzę się po okolicy i odpowiednie miejsce znajdę. Lepiej nie budzić podejrzeń, tak nagłym wspólnym wyjściem.

Wstał pośpiesznie od stołu i nisko, nieco przesadnie skłonił się Zieleńszej. Jak to sługa zwykł czynić wobec swej Pani. Z uwagą manewrował między gośćmi, aby nie potrącić nikogo i przypadkiem nie wywołać jakiej awantury. Śmiało pchnął wreszcie drzwi. Znalazł się na dworze.

Wieczór otrzeźwił go. Wdychał pełną piersią chłodne, świeże powietrze, tak odmienne w porównaniu z panującym w karczmie zaduchem. Chwilę chodził wokół, udając w istocie osobę chcącą się nic więcej, jak tylko przewietrzyć, zaraz zaś oddalił się od karczmy. Przeszedł najpierw w kierunku przeciwnym do wozów, by nie budzić podejrzeń i wścibskich spojrzeń, ktokolwiek by go teraz obserwował. Zatoczył małe koło i wreszcie dotarł do zarośli.

Obserwował z ukrycia stróżujących pachołków. Część z nich spała zamiast pilnować dobytku swych państwa, część siedział przy ogniu i czuwała, lub też spała na siedząco sprawiając pozory wiernej służby. Któż mógł odgadnąć prawdę. Ze swej kryjówki dobry miał Torin widok na drzwi karczmy. Co rusz obserwował, kiedy wyjdą jego przyjaciele i rozpocznie się ich zadanie. Długo zastanawiał się jak może wywabić woźniców. Z pewności jednym z rozlicznych talentów, w każdym razie jednym z tych dobrze rozwiniętych było naśladowanie zwierzęcych odgłosów. Musiało być to coś, czym się zadziwią, innego niż zwykłe zwierzęce nawoływania. Z drugiej zaś strony na tyle wiarygodne i dobrze odegrane, by wcześniej nikt nie zwietrzył podstępu. W myślach układał już odpowiedni dźwięk, mieszaninę różnych zwierzęcych odgłosów. Po trosze wycie wilka, po trosze ośle rżenie, gdakanie kury, czy trele słowika. Dziwna to mieszanka, nigdy nie próbował w ten sposób, tak szybko zmieniać, mieszać i modulować swego głosu, lecz był dobrej myśli. Jeśli bogowie dadzą, powiedzie się, jeśli nie zechcą, jakże walczyć z ich wolą?

Na dany mu znak, miał rozpocząć swój występ. Rozpocząć przedstawienie, a gdy zbudzi ciekawość poruszać się w głąb ciemnych zarośli.
 
Glyph jest offline  
Stary 05-03-2009, 19:36   #464
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Gustav wstał, przeciągnął się i powoli skierował do wyjścia. Nie próbował ukryć swego odejścia, bo i po co ? Mnóstwo ludzi opuszczało Emilkę bądź za potrzeba, bądź tez w celach "towarzyskich"
Miał otwierany nóż z półokrągłym ostrzem, który zazwyczaj używał do krojenia chleba i ten wydał mu się najlepszy.
jeśliby szczęście mu sprzyjało i miał na tyle czasu miał zamiar naciąć dwie szprychy po przeciwnych kierunkach, tuz przy piastach. Wtedy wóz każdym obrotem kola wywierał w momencie nacisk jednocześnie na obie uszkodzone szprychy.

Teraz zmówil tylko krótka modliwtwe o powodzenie i przekroczył drzwi karczmy.
 
Arango jest offline  
Stary 07-03-2009, 12:11   #465
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Zieleńsza została sama w karczmie wraz z Gerdą. Obie dziewczyny patrzyły na siebie z mieszaniną strachu i wyczekiwania. Potężne plecy Gustava zniknęły za drzwiami a one zostały w karczmie same. Strażnicy mają wrócić nad ranem, Torin i Gustav poszli pomieszać szyki napastnikom, gdyby ci chcieli opuścić to miejsce. I jeszcze wiadomość, która została im dostarczona. Czy zadziała? Klapa w podłodze nie podnosiła się. Zatem jeszcze jest chwila spokoju. Dźwięki grajków, szum karczmy oraz zapach piwa i potu nie docierały do Zieleńszej. Bała się, a w środku niej mała dziewczynka patrzyła na to wszystko zdumionymi oczyma. Nie była w takiej sytuacji i nie chciała być. Musi jednak pomóc sobie i innym na pozbycie się ... czegoś, co tylko czeka by wyjść z ukrycia i zaatakować. Na razie jest to wysypka... Na razie.

Torin uważnie obserwował ognisko i zebranych wokół woźniców i ich pomagierów. Nie zostało ich dużo i całe szczęście, bo z większą ich liczbą mogli by nie dać rady. W krzakach znalazł dobre miejsce, gdzie można choć przez chwilę został i skąd można się wycofać nie robiąc zbyt dużo hałasu. Teraz tylko trzeba czekać...
Gustav pojawił się w drzwiach karczmy. Przeciągnął się i wyciągnął ramiona. Kilka kostek chrupnęło wskakując na właściwe miejsce. Oczy drwala na próżno wypatrywały Torina w krzakach. Nie dość, że było ciemno, to jeszcze rozmiar jego towarzysza czynił z niego kogoś niewykrywalnego. Miał tylko nadzieję, że on jest widoczny i że jego mały towarzysz zatroszczy się o to, by nie miał kłopotów przy wozie.

Siedzący w krzakach Torin widział doskonale swojego rosłego towarzysza. Gdy ten tylko się pojawił, zaraz chrząknął, trzy razy zagwizdał cicho i rozpoczął "zamieszanie". Sam się zdziwił, że potrafi wydobywać z siebie takie dźwięki. Nigdy nie miał z tym problemu, ale nigdy jeszcze nie zależało od tego niemal życie. Zasłyszane w młodości wilki, kury, osły i tajemnicze odgłosy z lasu pojawiły się w dźwiękach wydawanych przez jego gardło i wybuchły wrzawą, która nawet Torina troszeczkę zaskoczyła. Nie martwił się, że nie będzie tego nikt słyszeć. Stojący przy karczmie pijani i jeszcze niedopici nie słyszeli lub nie chcieli słyszeć. Siedzący przy ognisku byli bliżej i do nich dziwne zamieszanie w krzakach doszło z całą pewnością.

Rudobrody woźnica podniósł głowę do góry i zaczął nasłuchiwać.
- Słyszeliście to? - spytał się towarzyszy, ale nie oczekiwał odpowiedzi. Chciał potwierdzenia sam dla siebie. I znów dźwięki wydobyte z torinowego gardła pojawiły się w zasięgu uszu.
- O teraz... - powiedział rudobrody i spojrzał na innych.
- To nie wilki, nie podchodzą teraz.
- A czemu nie? Idą za stadami bydła, bo użreć mogą. Może ciągną się za nimi i żrą, co tylko im wpadnie w zęby - młodzik, który polewał zamilkł, bo inni wpatrywali się w niego ponuro.
- Wilki nie podchodzą teraz - powtórzył jeszcze raz swój tekst jednooki. Przegryzał właśnie suszoną koninę i żuł ją miarowo.
- Masz rację, to nie wilki - rudobrody raz jeszcze zaczął nasłuchiwać. - To coś innego. Kamraci, kłonice w dłonie i przepędźmy to coś zanim konie przepłoszy. Hugo, weź swoich ludzi i pójdźcie sprawdzić co z końmi. Uspokójcie je gdyby coś się działo. Nasza trójka pójdzie sprawdzić, co to tam jęczy w krzakach. Weźcie kłonice, siekiery albo co tam macie. Ty młody zostaniesz tutaj. Jakby coś się działo to drzyj mordę tak, by cię słyszeli w Heideck.

Grupka ludzi wstała od ognia i zaczęła się rozchodzić. Gustav zobaczył to i czekał, aż jedni znikną w wozowni a drudzy ruszą w stronę odgłosów, które i drwal słyszał. Wiedział, że to Torin i miał nadzieję, że uda mu się wywinąć od tych trzech drabów, którzy szli w jego stronę. Odczekał jeszcze chwilę, popatrzył na siedzącego młodzika i ruszył przygarbiony do czarnego wozu. Tak jak poprzednio, tylko patrzenie w tym kierunku mogło odkryć skradającą się sylwetkę. Dlatego też olbrzym nie miał problemu, by dostać się do wozu niezauważonym. Przykląkł na jedno kolano i z kieszeni wyjął składany nóż. Stal lekko błysnęła, ale nie była ani tak gładka ani wyszlifowana by odbijać światło dostrzegalne przez innych. Drewniana szprycha koła była zimna w dotyku. Gustav przyłożył nóż i zaczął metodycznie podcinać drewno.

Torin tymczasem już zbierał się ze swego miejsca. Trzech osiłków zmierzających w jego stronę nie miało przyjaznych zamiarów, dlatego trzeba było wycofać się czym prędzej. Już miał opracowaną drogę ucieczki przez kilka metrów, ale mogło to nie wystarczyć. Ostatni raz zawył przeciągle i rzucił się do ucieczki. Zaszeleścił w krzakach specjalnie rzucając się na ścianę badyli i liści. Potem delikatnie odbił się w drugą stronę i już ostrożnie ruszył przed siebie. Cały czas liczył w duchu, że zmierzający ludzie ruszą tam, gdzie ostatnio było słychać trzask gałązek. To pozwoli Torinowi przedrzeć się w pobliże karczmy i wyjść jak gdyby nigdy nic się nie stało przed jej wejście. Opiece Ranalda zostawił drwala i jego zadanie mając nadzieję, że to zamieszanie, które sprawił, przyda się na coś.

Krzaki stawiały niewielki opór, ale małe rozmiary szybkonogiego Torina sprawiały, że udało mu się przemknąć niepostrzeżenie kilka metrów bliżej do wejścia do karczmy. Słyszał za sobą, a potem gdzieś z boku, jak woźnice wpadają w krzaki i krzykami oraz pohukiwaniem starają się wypłoszyć to coś, co słyszeli. Mieli nadzieję na to, że to coś raczej ucieknie niż stanie do walki z trzema osiłkami. Torin uśmiechnął się ciesząc się tak ze wszystkiego, co mu wyjdzie. Wypadł na drogę, otrzepał kubrak z gałązek i spojrzał w stronę wozów. Nie widział Gustava. Miał nadzieję, że jego plan również się powiódł. Za plecami ściskał skrzyżowane palce i liczył, że ściągnie tym samym szczęście Ranalda. Przecież tak niewiele im potrzeba.

Udało się zrobić nacięcia na szprychach. Teraz, gdy wóz podskoczy na wyboju, albo coś mocniej nim szarpnie, jest spora szansa, że drewno pęknie i wóz będzie wymagał naprawy. Jeszcze dla pewności w drugim kole uczynił to samo. Nic nie niepokoiło go, nikogo nie było w pobliżu. Młodzik przy ognisku był chyba zbyt przestraszony, by się rozglądać i cały niemal czas spoglądał za tymi, którzy poszli wypłaszać zwierza z krzaków. "Znaczy Torina" - dodał w myślach drwal. Znów zabrzmiało charkotliwe warknięcie. Gustav musiał przyznać, że chłopak naprawdę się starał i wychodziło mu to dobrze. Jak to się wszystko skończy muszą to uczcić gdzieś przy piwie i w całkowitym zdrowiu. W krzakach nawoływania osiłków przeszły w ostrzejsze dźwięki pohukiwań i nieartykułowanych krzyków. Co jakiś czas dolatywało do jego uszu "Dawaj z prawej!", "Przy tamtym krzaku!" albo też zwykłe "Uuuuuu!". Gustav spokojnie pracował nad kolejną szprychą.

Zieleńsza siedziała przy stole i starała się wyglądać jak ktoś szlachetnie urodzony. Nie patrzyła się na nikogo tylko wodziła wzrokiem po ścianach, czarnym suficie i wreszcie po schodach i klapie. Gerda zaś dotrzymywała jej towarzystwa i swoją obecnością podtrzymywała na duchu. Bo cóż innego można robić tu i jednocześnie pomagać swoim towarzyszom. Ludzie wchodzili i wychodzili. Gdzieś ktoś się zaśmiał a gdzieś spadł kufel. Niewybredny język i bekanie mieszało się z coraz słabszymi dźwiękami lutni. Karczmarz też co jakiś czas zerkał ukradkiem w ich stronę. Wyglądał teraz jeszcze bardziej nieporadnie i głupawo niż to było zaraz po ich przyjeździe nie tak dawno temu. Zieleńsza już miała coś powiedzieć do Gerdy, gdy dostrzegła coś. Zamarła i tylko mocniej ścisnęła drobną dłoń dziewczyny. Klapa w podłodze zaczęła się podnosić.

Pojawił się w niej człowiek ubrany na czarno, ale z odkrytą twarzą i nieuzbrojony. Krój szat był identyczny z takimi, jakie widzieli w Heideck. Jednak to, co różniło się od tego, co już widzieli, to niepewny chód mężczyzny oraz bladozielona skóra na twarzy. Oczy rozpaczliwie błądziły wszędzie, co tworzyło dość upiorne wrażenie wywracania gałek ocznych. Klapa została otwarta zaś mężczyzna stanął w karczmie i ruszył do wyjścia. Gerda patrzyła na niego i raz uchwyciła jego spojrzenie. Co prawda zaraz uciekło gdzieś w bok, ale to wystarczyło. Wystarczyło by coś dostrzec i ... zrozumieć. Na moment zamarła i patrzyła się jak oniemiała w osobę, która zaczęła nieskładnie przemieszczać się w stronę wyjścia.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 09-03-2009, 17:42   #466
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Talent Torina powinien mu zapewnić godziwy zarobek w każdym imperialnym cyrku, o tym Gustav przekonał się dobitnie owej nocy. Dźwięki wydawane przez "malca" mogły zjeżyć włos na głowie wytrawnemu traperowi.
Nie trzeba było długo czekać, by odniosły skutek. Biwakujący przy ognisku oddalili się w gąszcz by przepłoszyć to groźne coś, a mężczyzna mógł spokojnie przystąpić do działania.
Nie minęło wiele czasu jak dzieło było skończone. Zamaskował jeszcze błotem nacięcia, starannie (na ile mógł w ciemnościach) pozbierał strużyny i podniósł się z klęczek.
Miał nadzieje, że Torinowi uda się zmylić pogoń, zresztą niespecjalnie wiedział jak mógłby mu w tej chwili pomóc.
Krokiem człowieka zadowolonego, a może nieco podpitego raczej, skierował się do "Emilki". Zdawało się że nikt nie zauważył jego "akcji".
Wszedł do środka mrużąc nieco oczy, gdy wpadł na niego jeden z wychodzących. Gustav spojrzał na jegomościa i o mało nie krzyknął. Przed sobą miał jednego z bandytów, lecz jakże zmienionego.
Ten chwiał się na nogach, a skóra jego twarzy lśniła niezdrowym kolorem.
Drwal czym prędzej się odsunął mrucząc przeprosiny i skierował wzrok na dziewczęta w niemym pytaniu, czy ma "zająć" się jednym z ludzi będących przyczyna ich kłopotów...
 
Arango jest offline  
Stary 09-03-2009, 21:12   #467
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Torin spieszył, by skryć się we wnętrzu karczmy. W sercu czuł dumę i radość z udanego przedstawienia, a zarazem resztki strachu o jaki przyprawiła go pogoń. Omal nie przypłacił życiem tej zabawy. Bogowie wiedzą co by się stało, gdyby depczący mu po piętach pościg nie wpadł na fałszywy trop.

Wciąż czuł dreszcz na wspomnienie odgłosów, które zaniepokoiły stajennych. Co za stwór mógłby wydać takie dźwięki. Jakim sposobem przedarły się przez gardło. Przerażała go możliwa odpowiedź. Nie zauważył nigdzie Gustava, ale też i nie słyszał krzyków świadczących o niepowodzeniu jego misji. Jak najszybciej pragnął znaleźć się w bezpiecznym miejscu, w blasku ognia.

Zaduch karczmy, pierwszym razem tak przytłaczający, teraz powitał z uśmiechem. Był wśród ludzi, żadna bestia nie mogła mu teraz zagrozić.
Pośpiesznie wymijając ludzi zmierzał ku zajmowanemu stolikowi. W pierwszej chwili nie rozpoznał dawanych mu znaków, nieświadom sytuacji.

-Zbudziłem coś.-szepnął, gdy znalazł się przy dziewczętach. W jego głosie przebijała trwoga.-Udało nam się zmylić wozowych, ale zbudziłem coś strasznego, gdzieś w dali słyszałem warkot straszliwszy niż moje udawanie. Nie do zwierzęcia należał.-prawił przerażony Torin. Przeklinał w myślach swój pech, nic nigdy nie wychodziło mu jak trzeba, zawsze coś krzyżowało jego plany. Czyżby w końcu zbudził swój zły los, czyżby przeszedł na jego wołanie?

Nie zdążył wypowiedzieć słowami całego swego strachu. Po części dlatego, iż przerwano mu, zwracając uwagę na pewnego człowieka. Gdy tylko na niego spojrzał, od razu zrozumiał. Mężczyzna chwiejnie zmierzał do wyjścia z zajazdu. W nim nieomal zderzył się z Gustavem. Drwal był gotów zająć się nim, lecz Torin na jego spojrzenie pokręcił głową. Lepiej zobaczyć dokąd zmierza ów człowiek, na pochwycenie i pytania czas maja w każdej chwili. Nie wyglądał przecie na zdolnego do obrony. Wino przyprawione specyfikami Zieleńszej było porażająco skuteczne. Szybko podszedł do Gustava, dzieląc się z nim swym pomysłem. Gotowy był do śledzenia człowieka gdy ten zniknie w drzwiach karczmy.
 
Glyph jest offline  
Stary 11-03-2009, 07:44   #468
 
kemuri's Avatar
 
Reputacja: 1 kemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodze
Torinie... Twarz Gerdy wyglądała tak jakby była z wosku. Nie słyszała nic z tego co mówił. Jej wzrok był utkwiony w człowieku, który właśnie wychodził. To niemożliwe- pomyślała - W dodatku zdawało się, że inni nie widzą tego co ona. Nie była w stanie poradzić sobie z emocjami. Jej twarz na chwilę zarumieniła się by znów powrócić do barwy wosku. Gerda osunęła się cicho, jej głowa opadła na stół jakby wypiła zbyt wiele.
 
__________________
"Było tak zimno, że gdyby termometr był o cal dłuższy, zamarzlibyśmy na śmierć".
Mark Twain
kemuri jest offline  
Stary 12-03-2009, 22:30   #469
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Mężczyzna w czerni odbił się od torsu drwala i lekko się zatoczył. Nie przerwało to jednak jego marszu w stronę drzwi, których ucapił się by złapać równowagę. Wyprostował się i ruszył przed siebie wychodząc z karczmy. Sprawiał wrażenie pijanego, ale nie czuć było od niego gorzałką. Drwal by poczuł coś od niego, choć nie mógł być niczego pewny w takiej atmosferze, jaką miała "Emilka". Odprowadzany wzrokiem Gustava i Torina zniknął za drzwiami.
- Gerdo, co się stało? - szepnęła Zieleńsza. - Proszę, powiedz. Nie wyglądasz najlepiej.
Zieleńsza chciała podnieść głowę dziewczyny, ale nie wiedziała, jak to może być odczytane przez osoby postronne. Spoufalanie się ze służbą nie było czymś normalnym i misterny kamuflaż jaki sobie sprawili mógłby prysnąć. Dlatego tylko szturchnęła towarzyszkę delikatnie pod stołem licząc na to, że nic się nie stało.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 15-03-2009, 20:26   #470
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Gustav rozważał jeszcze chwile, czy nie pójść za bandytą, ale w końcu dokąd ten niby miał się udać ? Zresztą wyglądał paskudnie, a przyczyną jego stanu nie był alko. Tego jednego akurat drwal był pewny.

Czyżby wiec tak podziałały zioła Zieleńszej ?

Najlepszym sposobem by się tego dowiedzieć było spytać po prostu zielarki, lecz coś mu mówiło, że odpowiedzią jaką usłyszy nie będzie zachwycony.
Jego wzrok padł na dziewczyny i zadrżał. Gerda wpółleżała z przy stole z głową opartą o blat. Wyglądała na nieprzytomną. Drwal zaczął się modlić by nie okazała się pierwszą ofiarą choroby, jaką ich zarażono.

Ruszył do przodu, poprzez tłum, bezceremonialnie odsuwając na bok bawiących się i wkrótce dotarł do ławy gdzie siedziały dziewczeta. Napotkał wzrok Zieleńszej, widać było, że dziewczyna jest mocno wystraszona stanem towarzyszki i nie za bardzo wie co teraz począć.
Uśmiechnął się uspokajająco i usiadł przy nich.
Delikatnie ujął Gerdę za ramiona i potrząsnął.
- Gerdo... Gerdo obudź się... - miał nadzieje, ze to pomoże, w ostateczności postanowił wynieść dziewczynę na świeże powietrze, z dala od zaduchu jaki panował w "Emilce"

Jednocześnie szeptał do zielarki
- Widziałaś tego co wychodził ? Był cały zielony na twarzy i wyglądał na bardzo chorego. Co mu moglo się stać ? Czy Twoje zioła mogły im tak zaszkodzić ?
 
Arango jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172