Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-07-2014, 10:58   #151
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jedzonko, mimo usilnych starań całej kompanii, uciekło. Pozostały tylko obrażenia różnorakie, jakie ponieśli dzielni badacze kopalni, oraz poszarpane resztki dwóch wierzchowców, z wypalonymi znakami właściciela, zapewne jakiegoś lokalnego szlachetki, bo kto zechciałby wlec się z daleka do zapomnianej przez wszystkich kopalni.
Oswald spróbował zorientować się, po śladach, czy prócz tych dwóch koni były jeszcze jakieś, którym udało się uciec.

- Ciekawe, czy tylko dwie osoby wybrały się przed nami do kopalni - powiedział. Było oczywiste, że jeźdźcy nie przyjechali tutaj na grzyby.


Kopalnia, z wyglądu sądząc, była stara i od dawna opuszczona. Mechanizm, który kiedyś obsługiwał windę, nie nadałby się nawet do wyciągnięcia wiadra ze studni. Pustego wiadra.
Ciekawe tylko, czy liny zerwą się pod ciężarem kolejnych badaczy.
Oswald podszedł do jednej z lin i wyciągnął ją, by sprawdzić jej stan i wytrzymałość.
 
Kerm jest offline  
Stary 27-07-2014, 13:05   #152
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Søren wzruszył nieznacznie ramionami i była to jedyna jego reakcja na utyskiwania dziewki. Powinna wiedzieć na co się pisała, gdy zgłosiła się na wyprawę. Nikt tutaj nikogo nie będzie niańczył, a łowca upewnił się wcześniej, że wokół brak niebezpieczeństw. Poza tym nadwyrężona kostka mogła okazać się całkiem niewinną dolegliwością wobec zardzewiałego ostrza lub kłów i pazurów bestii szukających czegoś w mroku kopalnianych tuneli. Jeśli białka szukała rycerza, który będzie bronił jej przed okrutnym światem i kładł płaszcz na każdą kałużę, by mogła przejść suchą stopą, to najwyraźniej pomyliła towarzystwo. Każdy, kto nie potrafi o siebie zadbać sam stanowi obciążenie dla pozostałych i osłabia siłę grupy. Co innego, gdy ktoś zostanie zraniony w czasie wyprawy, ale ktoś, dla kogo boląca noga jest powodem, by inni się nim zajmowali, cóż - ktoś taki nie powinien w wyprawie w ogóle brać udziału.

Gdy dotarli do wielkiej dziury, również zerknął w niknący w mroku szyb.
- Lepiej tego nie ruszać. - Powiedział do jednego z mężczyzn, chyba Oswalda. - Pójdziemy tamtędy. - Wskazał spiralne, prowadzące w dół chodniki.

Najgorsze było to, że światło ich zdradzi, ale bez niego nie mogą iść. Nawet szalone pokurcze nie widziały w całkowitych ciemnościach. Pozostawało mieć nadzieję, że odmieńcy też nie.

Poluźnił strzały w kołczanie i miecz w pochwie przy pasie. Skoro tak duże bandy mijały wieś, to ilu mutantów mogła kryć ta przeklęta kopalnia?
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 27-07-2014 o 23:04.
Gob1in jest offline  
Stary 28-07-2014, 15:06   #153
 
KurtCH's Avatar
 
Reputacja: 1 KurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skał
Tuż po walce Balinowi krew huczała w skroniach z siłą wodospadu. Dzięki temu chwilowo nie odczuwał bólu. Od razu pozbierał z ziemi rzuconą w pośpiechu sakwę, rozpalił lampę oliwną i ruszył za resztą do wnętrza kopalni. Dziękował swojej bogini za kolejną szansę którą do niej dostał. I przepraszał ją za zachowanie starego Drugi. Akolita popatrzył na niego spod byka. Kislevski khazad parł do przodu jakby zupełnie nic się nie stało. Naraził siebie, a później swojego ziomka na niebezpieczeństwo, a teraz wyglądał na takiego któremu do pełni dobrego humoru brakowało jeszcze tylko dobrze zjeść i wypić.

~ No cóż, we potrzebie mu pomogłem. Godnie się zachowołech. Ale teroz lepij dlo niego bydzie trocha zmiarkować swoje zapędy bo jak mie braknie to inni już mu tak chyntnie niy pomogą. ~

Nie minęło dużo czasu jak dotarli do wielkiej jaskini. Balin odnotował w myślach, że skoro zniszczone urządzenia robiły tak piorunujące wrażenie to jak okazale musiał prezentować się cały działający mechanizm? W pewnym momencie oglądanie starej konstrukcji przerwało mu wrażenie, że coś na dole dostrzegł. Zamrugał kilka razu oczami nie będąc pewnym czy od powracającego bólu nie ma jakichś omamów. Ale na dole dostrzegł trochę migotliwego światła! Po kilku sekundach owo światło zniknęło.

- Niy wiem jak Wy, alem na samym dole obaczył jakieś światło. Nie trwało to długo bo zaroz zniknęło, ale teroz momy pewność kaj te wszeteczniki polazły.

Nim zaczęli schodzić po spiralnych schodach podszedł do zielarki i szeptem zagadał:

- Piękno panno mom sprawa. Na razie umia dreptać pomimo coraz większego bólu. Ale na dole jak kaj stanymy dychnąć byda potrzebował twojej pomocy. Som tak dobrze się niy opatrza. W zamian i jo mogą dojrzeć Twojej kostki jeśli pozwolisz. A jeśli nie to przynajmniej byda gdzieś we pobliżu jakby nos co napadło, ja?
 
KurtCH jest offline  
Stary 30-07-2014, 11:54   #154
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Walka skończyła się nagle. Do tego nie pomyśli kislewskiego krasnoluda. To było takie...smutne. Tyle żarła uciekło. Trzeba było ruszać dalej. Truchła końskie sugerowały

że faktycznie ktoś tu dotarł, ciekawe było jedynie co działo się dalej. I gdzie poleźli odmieńcy. Wlazłszy do kopalni samej zaczęli badać co i jak.

-Ty, Osfaldzie, tak? Ostaw to próchno. Ja line mam. I wódkę. Na odwagę w sensie. To pizdnie, pewnie zagrzybiała albo co rzucił do człowieka który począł badać mechanizm i liny, jakby zleźć po nich chciał.

- Lepiej tego nie ruszać. - Powiedział myśliwy do tegoż Osfalda - Pójdziemy tamtędy. - Wskazał spiralne, prowadzące w dół chodniki.

Druga odpowiedział mu -Lepiej ni. Schody pewnie wodą wyżarte, śliskie. Spierdolimy się i tyle tego będzie. Chyba co by się liną asekurować bo jeden się pośliźnie a karki złamią wszyscy przed nim.

Nie ma co ryzykować na takich tych. Ma kto poza mną linę, kha?
zapytał jeszcze. A spojrzawszy na kompana krasnoluda uniósł zaciekawiony brwi -Skoro światło mają to znaczy że im go trzeba, dobrze to
 
vanadu jest offline  
Stary 30-07-2014, 11:58   #155
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Gunther odetchnął z ulgą po tym, jak ostatni dzik uciekł lizać swoje rany, albo co bardziej prawdopodobne, zdechnąć gdzieś w krzakach. Mężczyzna oparł się na włóczni, uspokajając oddech i ani zdążył się obejrzeć, a jego towarzysze już władowali się do kopalni, tak jakby można tam było znaleźć szczęście i złoto, co w zasadzie wychodziło na jedno. Ranny krasnolud nawet nie obejrzał się na swoje obrażenia. Dziwna rasa.
Pokręcił głową i podążył za nimi.

Pierwsze wrażenie było tym co się spodziewał. Chodnik, szyby, wózki, tak sobie to wyobrażał. Dziura zaburzyła osąd. Tylko trochę, bo jeśli to co zwisało w formie lin i resztek to winda, to także potrafił sobie to dopasować do wizji kopalni. Zerknął w dół.
- Mam ochotę wrzucić tam zapaloną pochodnię i zobaczyć jak daleko spadnie. I jednocześnie nie chcę tego wiedzieć - zadrżał. Schodzenie w dół wydało mu się obecnie bardzo złym pomysłem.
- Może byłby sposób, aby to zwyczajnie zawalić. Tutejszy władca mógłby przywieźć zapasy prochu i wysadzić w przejściu lub przy tej dziurze.

Westchnął, inni decydowali się już złazić na dół. Sam tu zostać nie chciał, ale i iść pierwszy nie chciał. Za to zwrócił uwagę na słowa krasnoluda.
- Powinieneś teraz zająć się ranami. Co jeśli osłabniesz na środku tego wąskiego chodnika? - spytał. - Przynajmniej krew zatamować.
Co siedziało w ich głowach, że tak parli do przodu bez zastanowienia?
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 30-07-2014 o 12:02.
Sekal jest offline  
Stary 02-08-2014, 02:40   #156
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
-Przynajmniej jeden porządny się znalazł - powiedziała Rose kiedy zagłębili się w jaskiniach - Mości Balinie, z przyjemnością postaram się w miare moich możliwości pomóc ci z twoimi ranami, jesteśmy drużyną a po to wyruszyłam, bić sie nie umiem ale pomóc moge w potrzebie, musimy tylko założyć gdzieś obóz, bo zmęczenie daje mi się we znaki, szczególnie kostka, która może i opatrzona jednak daje się we znaki

Rose nie czuła się najlepiej w kopalni, była przyzwyczajona raczej do obcowania na otwartej przestrzeni, na polach czy w zagajnikach gdzie starała się pomagać mieszkańcom wioski na tyle na ile pozwalała jej wiedza jaką przekazała jej babka. W jaskini zaś straciła wszystko co znała, nie dało się tu odczuć jakiegokolwiek kontaktu z naturą, no może poza nietoperzami co rusz przelatującymi z piskiem nad ich głowami i robactwem które tłumnie pełzało u ich stóp.

-Panowie, może wyslemy jakiś zwiad a tym czasem postaramy się założyć obóz, trzeba opatrzyć rannych.
 
piotrek.ghost jest offline  
Stary 04-08-2014, 21:03   #157
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Oswald zamarudził nieco przed wejściem badając tropy i ślady. Przekonał się naocznie, że nie było tutaj kogokolwiek innego. Tylko dwóch jeźdźców, którzy pozostawili konie w krzakach wśród ruin.

Lina wyciągnięta z resztek kołowrotu przez Oswalda prezentowała się beznadziejnie. Jej stan był taki, że rozlatywała się w rękach i nie utrzymałaby nawet wychudzonego elfa, nie mówiąc o rosłym człowieku czy barczystym krasnoludzie. Jednym słowem, nie nadawała się do niczego.

Przez chwilę Balin sam starał się opatrzyć swoje rany, otrzymane w starciu z dzikami. Widząc jednak bezsens tego działania, zwrócił się o pomoc do Rose. Dziewczyna z chęcią udzieliła mu pomocy. Mimo to, stan kapłana nadał można było określić jako ciężki.

Posiedzieli jakiś czas na górze, opatrując rany, jedząc prowiant i cicho, niechętnie rozmawiając. Gunther wprowadził swój pomysł w życie, rzucając w czarną otchłań zapaloną pochodnię. Ostrożnie wychylił się poza krawędź i obserwował lot płomienia. Światło pełgało przez chwilę w ciemności, zmniejszając się i w końcu gasnąc z ledwo słyszalnym sykiem. Kuntz analizując czas lotu pochodni doszedł do wniosku, że rozległa studnia czy też szyb ma co najmniej trzydzieści metrów głębokości.

Przez jakiś czas czekali jeszcze na górze, ale w końcu obwiązali się linami i ruszyli w szeregu w dół. Chodnik opasujący szyb, miarowo zwężający się ku dołowi, miał niecałe trzy łokcie szerokości, ale był w dobrym stanie i zapewniał solidne oparcie dla stóp podążających w dół śmiałków. Gdy zeszli dwa okrążenia w dół, ich oczom ukazał się prowadzący gdzieś w głąb góry chodnik. Krasnoludy bez trudu odczytały wykuty nad kamiennym, zdobionym portalem napis:

„Poziom I – Północ – Pamięci Króla na Złotej Turni Brazdila Siwe Brwi”.

Okalające sztolnię chodniki wiodły dalej w dół. Balin, który wcześniej widział światło w dziurze, nie był w stanie powiedzieć, czy było to miejsce, gdzie zniknęły mutanty.

Oswald – przeszukiwanie [-20] 13, sukces!
Balin – leczenie [-10] 55 [PS 90], porażka
Rose – leczenie 49 [PS 13], sukces!
Balin – INT 49 [-10], porażka

 
xeper jest offline  
Stary 05-08-2014, 09:30   #158
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
No i poszedł. W dół. Po wąskim chodniku, tuż przy przepaści w czarną dziurę na dno kopalni. Był jeszcze młody, potencjalnie pozostało mu jeszcze wiele lat życia, a mimo to Złaził na to, nie wiedząc po co mu to. Bo inni też tak zrobili, wytłumaczenie głupie jak świat. Żył do tej pory właśnie przez to, że zwykle nie szedł jak owca na rzeź.
Za to trzymał się końca stawki. Podziemia to nie było jego środowisko, chociaż jak w każdym nieźle sobie radził z wyczuciem kierunku i zapamiętywaniem pokonanej już trasy. Każdy włóczykij musiał wyrobić w sobie te podstawowe zdolności.

Kiedy zatrzymali się przy pierwszym z chodników, posłuchał tłumaczenia krasnoludów i po tym jak Balin nie potrafił powiedzieć czy to tu, pokręcił głową.
- W takim razie powinniśmy zrobić to bardziej metodycznie - powiedział cicho, kto wie jak dźwięk się roznosił. - Zaczynając od dołu, chyba, że coś usłyszymy lub zobaczymy po drodze. Zdecydowanie nie powinniśmy się też rozdzielać.
 
Sekal jest offline  
Stary 05-08-2014, 15:05   #159
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Trochę odpoczynku, jeszcze trochę odpoczynku, jeszcze odpoczynek... W końcu ruszyli w dół.

Chociaż łażenie po wąskich, ciemnych korytarzach nie sprawiało Oswaldowi problemów, to jak na razie nie miał on zamiaru pchać się na czoło ekspedycji. Wolał tę przyjemność pozostawić krasnoludom, dla których kopalnie były chlebem codziennym.
A na dodatek to była krasnoludzka kopalnia.

- Może faktycznie zejdziemy na sam dół? Chyba tam będzie coś interesującego - powiedział.
 
Kerm jest offline  
Stary 05-08-2014, 15:39   #160
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Wreszcie ruszyli. Nie to, że Søren nie potrafił cierpliwie czekać, jednak irytowało go zachowanie tych, którzy najwyraźniej pomylili zbrojną wyprawę przeciwko odmieńcom, albo i czemuś gorszemu, ze spacerem po lesie. Tutaj w każdej chwili mogli ich otoczyć i zaatakować mutanci. Musieli traktować kopalnię jako ich teren. W takim miejscu nie spożywa się beztrosko posiłków - pasek suszonego mięsa, czy kęs podpłomyka można zjeść po drodze.

Sam jadł niewiele, popijając kilkoma łykami wody. Pełny brzuch rozleniwiał i sprawiał, że człowiek reagował wolniej. Tutaj mogło to się skończyć przedwczesną śmiercią. Nie popędzał pozostałych, ale w jego zachowaniu można było dostrzec, że zżyma się beztroską panującą wśród uczestników wyprawy i chce jak najszybciej ruszyć dalej.

W drodze na dół znalazł się mniej więcej w środku grupy. Lepiej strzelał, niż walczył, dlatego miejsce na przedzie pozostawił tym, u których było akurat odwrotnie.

Gdy zatrzymali się u wylotu jakiegoś tunelu, Gunther z Oswaldem zaproponowali zejście na dół.
- Tak naprawdę nie wiemy gdzie iść i czego szukać. Równie dobrze możemy zacząć tutaj. - Zaproponował, bowiem schodzenie coraz głębiej pod ziemię wywoływało w nim niepokój. Jeśli znajdą to, co przywołuje odmieńców już tutaj, to po co łazić głębiej? Wyobraźnia podpowiadała mu, że to, czego mogli wystraszyć się ostatni właściciele kopalni zapewne znajdowało się na samym dole w jakiś piekielnych czeluściach. Nie był pewien, że miał ochotę stawać z tym czymś oko w oko.

- Jeśli ten czarownik czegoś szukał, to może zaczął od korytarzy położonych najwyżej, zamiast łazić na sam dół? Może uda się odnaleźć jakieś ślady jego obecności? - dodał, rozglądając się u wylotu tunelu.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172