Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-08-2015, 23:59   #461
 
snake.p's Avatar
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Waightstill, podobnie jak inni, w milczeniu wysłuchał obu opowieści. W opowiadaniu zbira nie umknęło jego uwadze, że on i jego kompan stali się wyrzutkami ze względu na dotknięcie chaosu. Wprawdzie wyglądali całkiem normalnie, ale nigdy to nie wiadomo. Tak czy siak, Waightstill nie bał się chaośników i już nie widział w nich potworów. Dlatego gdy Victoria wspomniała o Hartwarm, zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem nie mają do czynienia z kolejną żądną krwi i płomieni fanatyczką, która chce doprowadzić do wymordowania mieszkańców tamtej wsi. I w ogóle skąd wiadomo, że to epicentrum zarazy? Przecież wieś leży na uboczu. Jak uważał Waightstill, jej mieszkańcy nie byli źli, i najlepiej ich zostawić w spokoju.

Co prawda Victoria nie wyglądała na taką, co to lubuje się w rzeziach, zresztą w jej wieku niewiele mogła zdziałać, zwłaszcza, że jej świta przepadła. Jednak ostrożności nigdy za wiele. Przecież jej nie znali, kto wie, co stoi za pięknymi słowami. Konrad chyba uważał podobnie, skoro wyraźnie odradził wizytę w osadzie mutantów. Waighstill postanowił póki co nie wypowiadać się na ten temat, a zająć się sprawami praktycznymi:

- Hmm, jeśli chodzi o ramię, to czuję się całkiem dobrze, a dolegliwości ustąpiły dzięki lekom. Chyba nie będę fatygować Pani Villinger. A koń faktycznie, przydałby się. Pójdę się rozejrzeć, choć obawiam się, że biedaczysko już padło od tych mrozów. Dawno to wierzchowiec zbiegł?
 
snake.p jest offline  
Stary 05-08-2015, 17:37   #462
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Po krótkiej ciszy pierwsza odezwała się Victoria a następnie inni. Horst bez zawachania odpowiedział staruszczce na pierwszej zadane przez nią pytanie:

- Droga Pani, wieś Hartwam leży jak z procy strzecił prosto w stronę gór, tą właśnie droga przy której gospodarstwo stoi. Raczej nie da się zgubić. Z tymże tak jak mówią ci szlachetni mężowie, nie bardzo jest tam co szukać, kiedyśmyśmy z nimi handlowali, ale teraz już nie, nikt stamtąd nie przyjeżdza, a i wysyłane przez nas karawany wracają z niczym. W sensie z wszystkim bo nikt nic nie kupuje.. Ostatnia karawana to tak z dobre kilka miesięcy temu była. Mówia że ściągnęli jakiegoś co to wszystko potrafi sam robić i już nikogo nie potrzebuja, inni że zyłę złota odkryli i dzielić się nie zamiarują, a i znajdą się tacy co mówią że demon jaki nimi zawładnął, ludzi w bestie pozamieniał i pokazywać ich swiatu nie chce. A ja myśle że, no kurna.. nie chciałoby mi się w takie śnieżyce zapierdzielać nawet dla tych nastu srebrników.

Odpowiedz na drugie pytanie Starowinki była już o wiele bardziej bolesna, także zbir długo i głosno przełykał ślinę zanim cokolwiek powiedział, zbierał myśli.

- Miłościwa Pani. Ja .. ja nie wiem jak to Pani powiedzieć, ale niestery nie zrobiliśmy nic. Tam gdzie polegli tam i leżą, ale nie żeby tylko Panienki ludzie. Sven rozkazał i naszych zmarłych na dwór wywalić i śniegiem przykryć. W chacie, w cieple szybko nabawilibysmy się jakiej choroby i marnie skończyli. Zawierucha mała była to i ciał nie widać tak z zewnątrz. Kopać nie byłoby co, śniegu nawaliło na kilka łokci conajmniej, a ziemia tak skuta lodem że szkoda tępić łopaty, tórej zresztą nie mamy.

Felix spytał o kamienie, na co zbir zareagował lekko podśmiechiwując się:
- A no tak, wiem dziecko. Trochu u nas jest debili co wyryli kreski na kamlotach, ale ja tam wiem czy one z jaką epidemią związane? Raczej nie, bo i co ma kamień do choróbska? No ale tak, kamienie są, tego nie zaprzecze, nie wiadomo też kto na taki pomysł wpadł, Pan naszych ziem za to nie ściga, toć to nie przestępstwo kamienie łupać.

Marwald korzystając z warunków przyjrzał się dokładnie rance na swojej nodze. Gdyby nie wiedział że kiedyś tam była to nie potrafił by jej zlokalizować. Po ukłuciu pozostał lichy ślad w postaci małej blizny którą i tak niedługo powinna zniknąć.

Waightstill zadał jedno z ważniejszych na tą chwilę pytań, na które Horst nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć.
- Przepraszam, ale nie wiem. Straciłem rachubę, zwierze uciekło w chwili ataku. Musiało bardzo się przestraszyć i zerwać wiezy. Co do jego zdrowotności to nie był był taki smutny, toć Pani Villinger powinna doskonale wiedzieć ze jej koń to słabych nie należał. Dobrze odżywiony, silny i obtłuszczony. Ciągnął te sanie razem z zapasami i samą panią Villinger całkowicie jakby bez wysiłku, rozerwanie pasków również nie sprawiło mu dużego problemu, wyrwał się gdy tylko płozy sań o coś zaczepiły. Tak więc skoro checie wyjść go szukać to życzę powodzenia, zupełnie szczerze życzę powodzenia.

 Waightstill & Konrad


Po uzyskaniu informacji Waightstill oraz Konrad, który do niego dołączył, wyszli z chaty na mroźne powietrze aby odszukać zaginione zwierze. Od początku widzieli że nie będzie to łatwe, poruszanie się po śladach szło bardzo ciężko, gdyż większość z nich była zasypana śniegiem. Konrad od razu poczuł się gorzej, organizm poczył odprężenie w ciepłej chacie i buntował sie przeciwko pogorszeniu warunków. Łowca reagował trochę wolniej niz zazczyczaj i czuł się słabszy. Dwójka poszukiwaczy chodziła po lesie jakiś czas, aby w pewnym momencie zauważyć na choryzoncie coś co mogło być zaginionym zwierzęciem. Potężny koń pociagowy poruszał się mniej więcej w ich stronę najszybciej jak tylko mógł. Nie wyglądał za ciekawie, utrzymywał pion, lecz chwiał się delikatnie z boku na bok. Okryty był grubym lecz podziurawionym kocem spod którego widać było głebokie rany i sikającą krew. Z pyska buchała mu para a w oczach był strach. Koń wyglądał dokładnie tak jak opisywał go Horst, niskie i szerokie, poteżnie zbudowane zwierze które budziło podziw a u niektórych nawet strach. Sami na oczy widzieli te zwierzęta jedynie z rysunków, nikt we wsi takiego zwierzęcia nie posiadał, były nie tyle drogie co niedostępne. Na zakup trzeba było udać się do innej wsi, na co przyzwolenia nie było. Niestety, stan zdrowia zwierzęcia nie było jedynym problemem. Zaraz za nim biegła mała mała wataha wilków. Zwierze nie miało zamiaru się poddawać, co jakiś czas stawałało aby odpocząc i zadać cios jednemu z agresorów. Niestety, bez niczyjej pomocy los kobyły był przesądzony prędzej czy później zostanie dogoniony i dobity.
 
Dekline jest offline  
Stary 05-08-2015, 18:20   #463
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Gdy Horst mówił o wsi Hartman Felix słyszał nowe pojęcie "żyła złota" i zapytał się:
- Co to jest żyła złota?
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 07-08-2015, 00:24   #464
 
snake.p's Avatar
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Żmudne szukanie konia nie nastroiło Waighstilla pesymistycznie, i to pomimo, że przecież nie robiło się coraz cieplej. Z trudem, jednak udawało się odnaleźć ślady wierzchowca. Grunt, że nie gubili tropu, choć poruszanie się było wyczerpujące. Niepokoił go stan Konrada. Co prawda cieszył się, że Konrad zdecydował się mu towarzyszyć - zawsze to raźniej - ale było widać, że eskapada wyczerpuje go ponad miarę. Oddalili się jednak kawałek, może pora już wracać - przemknęło Waighstillowi przez myśl. Jednak w tym momencie Waightstill dostrzegł, jak poszukiwany koń wypadł zza pagórka. Niestety, nie był sam. Wilki. Raz, dwa... pięć! - szubko ocenił.

- Cieszymy się? Jest i nasz koń! Na dodatek z wilkami. Chyba same basiory! - rzekł do Konrada, wskazując ruchem głowy na zbliżającą się grupę zwierząt - Ha! Mogłem zabrać ze sobą tę kuszę, co to do nas z niej strzelali. To i ja bym dał radę - Waightstill przez chwilę zaczął wierzyć, że kusza zastąpi mu jego przeciętne umiejętności strzeleckie - a może trafiłbym w konia? - podrapał się w głowę zupełnie nie na miejscu. Czas uciekał, koń i jego prześladowcy zbliżali się. - Co robimy? Może jak który padnie, to zdołamy resztę odgonić?
 
snake.p jest offline  
Stary 07-08-2015, 13:39   #465
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ciepło i wywołane raną zmęczenie.
Te dwie rzeczy spowodowały, że Max siedział wygodnie, niedaleko kominek, ciesząc się z tego, że może sobie posiedzieć i przez chwilę niczym się nie przejmować.
Nie miał nawet ochoty brać udziału w dyskusji. Ledwo się przysłuchiwał.
No a na poszukiwania konia - chociaż zwierzak bardzo by się im przydał - po prostu nie miał sił.

Lepiej było posiedzieć i odpocząć. tak naprawdę odpocząć, aż do całkowitego odzyskania sił.
 
Kerm jest offline  
Stary 07-08-2015, 22:14   #466
 
Molkar's Avatar
 
Reputacja: 1 Molkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputację
Konrad wiedział, że się przeliczył jeśli chodzi o swoje zdrowie. Wiedział, że coś zaczyna go łapać ale nie sądził, że aż tak go rozłoży, miał cichą nadzieje, że zostaną tu minimum dzień aby mógł dojść do siebie i, że ta cudotwórcza babcia pomoże mu wyzdrowieć. Na szczęście nie miał odmarzniętych palców jak inni bo to już poważniejsza sprawa by była.

Szukanie konia było powolne i męczące, już miał powiedzieć bartnikowi, że wypada wracać bo szukanie nie ma sensu, no i z drugiej strony zaczynał tracić w ogóle ochotę na wędrówkę z powodu choroby gdy dostrzegli w oddali konia. Pierwszą radość od razu zniszczył stan konia który był poraniony i ta grupa wilków biegnąca za nim. Do diabła było ich chyba z pięć, sam pamięta przygodę sprzed wyruszenia jak goniły go tylko trzy do tego wygłodniałe. No ale nie był sam, bartnik to kawał chłopa co siły ma za dwóch. Po szybkim przyjrzeniu się grupie wilków spostrzegł, że tylko dwa to starsze wilki, trzy to młode które jakby te dwa padły pewnie uciekną.

Słowa Waightstilla wyrwały go z szybkich rozmyślań, uciekać nie ma sensu jeszcze po dobiciu konia puszczą się za nimi a przed wilkami i tak nie uciekną, wolał atakować jak miał chociaż przewagę dystansu.

- Jak te większe padną to młode powinny uciec, spróbuje chociaż jednego ustrzelić

Mówiąc to Konrad posłał pierwszą strzałę w największego wilka, strzała dosięgła celu trafiając w łeb zwierza raniąc go dotkliwie, nie zastawiając się za długo nałożył kolejną strzałę którą posłał w bok wilka.
 
Molkar jest offline  
Stary 08-08-2015, 01:29   #467
 
snake.p's Avatar
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Waightstill tylko przytaknął głową Konradowi. Nie zastanawiał się. Splunął, a potem pochylił i uchwycił swoją włócznię w dwoje dłoni. Był gotowy do walki. Koń był wart starcia z watahą. O ile pani Victoria doprowadzi go do stanu używalności. Zresztą, skoro Konrad zdecydował się, i on dotrzyma pola. Gwizdnął z podziwem, gdy Konrad trafił w łeb największego z nich, i to, gdy ten był w biegu.

- Pierwszy!

Liczył, że wilki odstąpią. A jak nie, to jakoś będą musieli sobie z nimi poradzić. A z nimi nie takaż prosta sprawa. Byle koń nie pognał przed siebie zbyt daleko, gdy oni będą starali się odpędzić wilki. Wtedy czeka ich tropienie, co przy osłabieniu Konrada było problematyczne. Waightstill już wolał odprowadzić towarzysza z powrotem do chaty, niż uganiać się za wierzchowcem.
 
snake.p jest offline  
Stary 08-08-2015, 19:51   #468
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
- Czy mógłbyś narysować te znaki z kamieni? - poprosiła Horsta, podnosząc się do pionu z głuchym sapnięciem. Stare kości zatrzeszczały, wyziębione stawy bolały przy każdym ruchu, jednak kobieta zignorowała niedogodności.

Czyżby natknęła się na oznaki obecności plugawych sługusów Władcy Much? Musiała się tego dowiedzieć, jednak słuchać mogła pracując. Towarzyszący jej ludzie nabawili się przeróżnych kontuzji, a ich ciała trawiła gorączka, dreszcze, bądź zwykłe objawy odmrożenia kończyn. W podobnie niskich temperaturach, jakie panował na zewnątrz, utrata palca, nosa czy ucha nie była niczym niezwykłym.

- Czy któryś z was mógłby przynieść pakunek z lekami i bandażami? Są na saniach. - zwróciła się do towarzyszy, prześlizgując wzrokiem od jednej zmęczonej twarzy do drugiej i jeszcze kolejnej - Zajmę się waszymi kontuzjami. W ten sposób przynajmniej odrobinę odwdzięczę się za pomoc i ratunek, a co do dalszej drogi...pomyślimy o tym rano. Na razie wszystkim nam przyda się porządny odpoczynek w cieple i suty posiłek.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 11-08-2015, 19:36   #469
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
 W chacie

Horst uśmiechnął się w odpowiedzi na pytanie Felixa.

- No że złoto dzieciaku, a co myślałeś? Bogactwo i w ogóle. Toć u nas jak kto kilka złotych monet ma to już się mawia że bogaty, a ci tam może całą żyłe mają, czyli że w sensie dużo w jednym miejscu, tylko łupać. Wiesz dzieciaku co to złoto? Monetę złotą kiedy widział?

-No ale nie ochoć się tak, to tylko plotki, bo jakeby tam naprawde było to i by się kto na to złoto szarpnął, a ni widu żeby kto do Hartwarm gnał, nie?

Max odpoczywał przy ścianie, a Felix pomimo że bardziej dotknięty zimnem, miał jeszcze siły zadawać pytania. Jednakże to Marwald czuł się zdecydowanie najlepiej także to on wyszedł na zewnątrz na prośbę staruszki.

Sanie były ogromne, nieporównywalnie większe i solidniejsze od tych które zostawili po drodze. Oprócz miejsca dla ewentualnego woźnicy oraz jego pasażera znajdowała się dość spora przestrzeń załadunkowa. Po płachtą materiału Marwald znalazł dość sporo rzeczy, lecz najbardziej ucieszyła go ilość jedzenia.. Obok prowiantu leżały przedmioty codziennego użytku, namioty oraz przybory medyczne. Te ostatnie Marwald wział do chaty i przekazał staruszce.

W miedzyczasie związany bandyta wysunął przed siebie związane ręce i w powietrzu nakreślił obrys kamienia oraz prosta kreskę przechodzącą przez środek w jego górnej części.

- No taka sobie zwykła rysa, nic wielkiego - skwitował.
- Mam nawet kawałeczek obłupany od takiego kamlota, przydaje się czasami. Tak się fartownie przez przypadek ułamał że łatwiej na nim ognia wykrzesać. Mam go w kieszeni, z tym że akurat na tej części znaku nie było.

 Na poszukiwaniach


Koń dalej gnał przed siebie nie zważając na nic, Konrad i Waightstill mieli wrażenie że zaraz ich stratuje, jednakże zwierze nie miało takiego zamiaru i na długo przed dobiegnięciem od nich odbiło w bok a za nim ruszył wilczy pościg.

Zwierze biegnące na przedzie oberwało w łeb, lecz uderzenie nie było na tyle mocne, albo wilk na tyle słaby ażeby strzała mogła go powalić. W eter poszło jedynie ciche, pojedyncze zaskomlenie. Po pierwszym trafieniu przyszła kolej na następne, jednakże dużo, dużo słabsze, nie robiące drapieżnikowi większej krzywdy.

Wataha musiała być mało zdeterminowana, tak więc gdy przywódca został ranny reszta odpuściła sobie dalszą pogoń, wszystkie wilki pogoniły byle dalej od łowcy.

Można było powiedzieć że Konrad i Waightstill osiągnęli swój cel, jednakże największy problem powstał właśnie teraz. Bo jak tu zmusić przestraszone zwierze do zaprzestania dalszej ucieczki? Trzeba było podjąć jakąś decyzję zanim zwierze zniknie za kolejnym pagórkiem, możliwe że wataha, z obliczu braku zagrożenia, ponownie puści się za łatwym łupem.

- No, to teraz gdy nie mamy już "ogona" powinno pójść łatwiej. Zwierze nie będzie uciekać w nieskończoność, gdy poczuje się bezpieczniej napewno się zatrzyma, trzeba tylko iść za nim ale musimy się pospieszyć, wilki mogą wrócić, musimy dotrzeć do niego przed nimi. - Konrad zwrócił się do Waighstilla gdy tylko wataha znikła z pola widzenia. Sam przyspieszył kroku i przeszedł do truchtu, widać było że pomimo swojego stanu stara się za wszelką cenę uratować zwierze.

- No dalej, musimy być pierwsi, biegnij! - zachęcał swojego towarzysza.
 
Dekline jest offline  
Stary 11-08-2015, 19:53   #470
 
snake.p's Avatar
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Waightstill odetchnął z ulgą na widok efektu, jaki wywarły strzały Konrada. Watahę na jakiś czas mieli z głowy. Nim zdołał nacieszyć się sukcesem, koń skręcił i pognał przed siebie, a Konrad zdecydowanie ruszył jego śladem. Cóż jednak innego można było zrobić? Nie zwlekając, podążył za towarzyszem ile sił w nogach.
 
snake.p jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172