Nawet egzotyczna fizjonomia i mimika odmienna od tej spotykanej na twarzach ludzi z Imperium nie były w stanie ukryć zaskoczenia Ungoła. Co się stało ze szlachcicem? Gdzie ta arogancja, buta i nadęty niczym brzuch gnijącego na słońcu kozła styl wypowiadania się? Atanaj zachodził w głowę, jakim cudem "drużyna" tak szybko przyjęła go w swoje szeregi, nie dopytawszy uprzednio ani o przeszłość, ani o cel jego przybycia; widząc swoje marne popisy jako wojaka, sam wypieprzył by się już dawno z najpodlejszej konfraterii. Ale czy to Ursyn szczęścił Ungołowi, czy to nowi towarzysze byli niespełna rozumu, dość rzecz, że Chudy z wdzięcznością przyjął oferowaną pomoc. Pamiętając jednak o wcześniejszym zachowaniu Ullego i przyobiecanym trzebieniu szlachciury, nie łaszczył się na pieniądze przezeń oferowane, poprzestając na opłaceniu wizyty u balwierza.
Nieraz wszak widywał rany zabrudzone przez niedbałość, zwłaszcza u junaków, co chcąc dokonać czynów tak wzniosłych jak sam Nyvena, gierojowali mówiąc: "Do wesela się zagoi!". I rzeczywiście - następnego dnia brali już ślub z Białą Panią, podążając za swoją oblubienicą na tamten świat.
Tymczasem jednak udał się wraz z pozostałymi do wspomnianego lombardu. Kupiec przypominał mu plemiennych handlarzy końmi, co to najgorszą chabetę potrafili sprzedać za worek carskich złotych a przyszłego czempiona stepów odkupywali od hodowcy za garść miedziaków. Gospodarzy nie cierpieli ich a Ungołowie uwielbiali - co było bowiem piękniejszego niż walka dwóch umysłów i pojedynek dwóch języków, toczony do wtóru brzęczących monet? Gdy przyszła kolej na spotkanie Atanaja, ten wyciągnął z zanadrza zepsute pudełko, i rzekł:
- A toże, gaspadin, pozitjewke mam takowom. Ale nie dziela, niestety. Ja sem człek prosty, na nic mi to, ale może wy, gaspadin, znacie kogoś kto by coś takowego potrzebował, a?
Po krótkim targowaniu, psiocząc na magię słów, jaką władał Pierre, oddał handlarzowi pozytywkę za dziesięć złotych imperialnych. Obiecał sobie nie wspominać o tym Ragnarowi; Ungoł potrzebował pieniędzy teraz, za żadne skarby nie chciał już powiększać długu wobec kompanów, zwłaszcza szlachcica. Za zdobyte pieniądze dokupił jeszcze kilka potrzebnych przedmiotów, po czym ruszył wraz z Ullim do balwierza, milcząc przez całą drogę.
Rana goiła się ładnie, i mimo sarkania felczera na "partacką, wręcz rzeźnicką robotę tego, co przede mną opatrywał", wszystko wskazywało na rychłe zasklepienie się mięśnia. Atanaj uśmiechnął się półgębkiem, wyobrażając sobie westchnienia kobiet, gdy przed ujeżdżaniem dziewoi zrzuci portki i ukarze pyszną bliznę na udzie. Zaraz jednak nadeszła ponura konstatacja: rana mogła na trwałe już uniemożliwić mu co bardziej wymyślne harce z dzierlatkami. Ot, sobaczy los...
Wziąwszy się w garść, po wyjściu od cyrulika podziękował zdawkowym "Spasiba, gaspadin." Ullemu za pomoc i wraz z resztą drużyny ruszył do obozu uchodźców. Im bliżej byli obozowiska, tym Atanaj stawał się czujniejszy - gdzie indziej bowiem mógł szukać zdradzieckiego Baichu, jednego z szajki, która pomiatała Chudym w niewoli przez siedem długich lat. Gdy stanęli u bram, rozważył szybko za i przeciw wyjawianiu towarzyszom celu swojego przybycia - odchrząknąwszy głośno, wsparł się pod boki, jak miał w zwyczaju, i rzekł zwięźle do druhów:
- Braty, podejdźcie no bliżyj k'mnie. - a gdy się pochylili ku niemu, kontynuował:
- Sjedem dołogich ljat byłem jak w niewoli u suczych synów zwanych Dzikimi Psami. Jeno spryt i uśmiech Ursuna pozwoliły mi zbiec i dotrzeć aż tutaj. I gdym tak czekał pod bramami tego grodu, zobaczył ja, że do grodu wjechał jeden z moich dawnych ciemiężycieli, Baichu zwany. Braty, ja wiem, że to nie wasza rabota i między wami a tym kurwim chwostem nie ma krwi - atoli praszu ja was. Zwłaszcza was, krasnyj lud Ragnar i gaspadnin Ulli - nie stawajtie wy między mną a nim, nawet jeśli dla was niehunornie zachować bym się miał. Bo ten skorwysyn na nic innego jak trzebienie na oczach całego miasta nie zasługuje, a tego przecież zrobić mu nie chcę. Jeno... spytam po parę rzeczy - a jeśli w trakcie rozmowy nóż się omsknie i Baichu krwią się zadławi? Wyście hunorni, pany - to też wiedzcie, że moj lod mścić każe się za niewolę aż ostatni psubrat nie padnie w mękach. Rzekłem, tawarisze; jeśli który chce co rzec, niech powie teraz albo zamilknie. - co powiedziawszy, powiódł czujnym spojrzeniem po twarzach towarzyszy.