Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-05-2016, 16:10   #221
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Pierre Ladre spodobał Franzowi. Czy był on kimś, do czego Schierke zmierzał, czy też potrafił uszanować po prostu pewien stan bycia, który Pierre reprezentował? Schierke nie do końca potrafił powiedzieć. Charakter zamożnego mieszczanina udzielił się najemnikowi.

- Wezmę jeszcze płaszcz i buty - rzekł, wręczając Bretończykowi (czy kimkolwiek tak naprawdę był) garść monet. - Całkiem niezły ten kram, panie. Długo już go prowadzicie? Wziąłbym też puklerz, jeśli tutaj jest. Dobry jakiś.

Po raz pierwszy od czasu, kiedy uniknął śmierci, miał wdziać na swoje stopy porządną parę butów. Miały mu się przydać na szlaku, na który zapewne mieli wstąpić wkrótce. Choć, czy było tak naprawdę? Włóczenie się po pustkowiach zamieszkałych głównie przez zwierzoludzi i inne monstra nie było mu w smak. Wolał polować bardziej na coś znanego… Na ludzi.

Usłyszawszy, że Nathaniel zmierza do portu, tknęło go, że być może widzi elfa po raz ostatni. Szturchnął nieco długouchego.

- Jeśli zamierzasz odpłynąć, racz się chociaż pożegnać - rzekł. - Lub też powiedz, jak tam sprawy w porcie stoją, nie powiem, popływałbym sobie na jakiejś łajbie. Kto wie, może wspólnie wyruszymy w podróż?

Pieniądze wydane w burdelu nie poszły na marne, jak się później miało okazać. Nacieszywszy swoje oczy (i nie tylko czy) wdziękami przepięknej dziewczyny o imieniu Marianne Rieger, Franz skierował swoje kroki w stronę miejsca, gdzie, jak usłyszał, znajduje się człowiek, który może mu dać pracę. Skorzystawszy także z łaźni miejskiej, Franz poczuł się zupełnie tak, jakby był człowiekiem, a nie dzikusem, który na swojej drodze zarżnął orków i barbarzyńców. Dobrze mu było. Wspomnienia potrząsających piersi dziewczyny za dwanaście szylingów przeplatały się z wytycznymi co do drogi do swojego przyszłego pracodawcy, którą wyłuszczył mu Pierre. Schierke miał nadzieję, że Ladre wskazał mu dobrą drogę. Co do prawdziwości imienia dziewczyny zaś, Franz był pewien, że było ono prawdziwe jak relikwie jąder Ulryka w świątyniach.

Odłączywszy się uprzednio od grupy, Schierke chciał rozegrać rzeczy powoli, zresztą, nie spieszyło się nikomu. Zamierzał zwiedzić nieco miasta, porozmawiać z pracodawcą podanym przez Pierre i być może zlokalizować parę innych burdeli. Zamierzał także zasięgnąć lokalnego języka: kto był kim w Salkalten? Jaka gildia dzierżyła najwięcej władzy? Te informacje mogły być w niedługim czasie bardzo przydatne.

Nucąc pod nosem i gładząc topór, najemnik przechadzał się po mieście, przysłuchując się rozmowom mieszczan i mrugając okiem do przydrożnych dziewek.
 
Santorine jest offline  
Stary 25-05-2016, 10:27   #222
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
Nawet egzotyczna fizjonomia i mimika odmienna od tej spotykanej na twarzach ludzi z Imperium nie były w stanie ukryć zaskoczenia Ungoła. Co się stało ze szlachcicem? Gdzie ta arogancja, buta i nadęty niczym brzuch gnijącego na słońcu kozła styl wypowiadania się? Atanaj zachodził w głowę, jakim cudem "drużyna" tak szybko przyjęła go w swoje szeregi, nie dopytawszy uprzednio ani o przeszłość, ani o cel jego przybycia; widząc swoje marne popisy jako wojaka, sam wypieprzył by się już dawno z najpodlejszej konfraterii. Ale czy to Ursyn szczęścił Ungołowi, czy to nowi towarzysze byli niespełna rozumu, dość rzecz, że Chudy z wdzięcznością przyjął oferowaną pomoc. Pamiętając jednak o wcześniejszym zachowaniu Ullego i przyobiecanym trzebieniu szlachciury, nie łaszczył się na pieniądze przezeń oferowane, poprzestając na opłaceniu wizyty u balwierza.

Nieraz wszak widywał rany zabrudzone przez niedbałość, zwłaszcza u junaków, co chcąc dokonać czynów tak wzniosłych jak sam Nyvena, gierojowali mówiąc: "Do wesela się zagoi!". I rzeczywiście - następnego dnia brali już ślub z Białą Panią, podążając za swoją oblubienicą na tamten świat.

Tymczasem jednak udał się wraz z pozostałymi do wspomnianego lombardu. Kupiec przypominał mu plemiennych handlarzy końmi, co to najgorszą chabetę potrafili sprzedać za worek carskich złotych a przyszłego czempiona stepów odkupywali od hodowcy za garść miedziaków. Gospodarzy nie cierpieli ich a Ungołowie uwielbiali - co było bowiem piękniejszego niż walka dwóch umysłów i pojedynek dwóch języków, toczony do wtóru brzęczących monet? Gdy przyszła kolej na spotkanie Atanaja, ten wyciągnął z zanadrza zepsute pudełko, i rzekł:
- A toże, gaspadin, pozitjewke mam takowom. Ale nie dziela, niestety. Ja sem człek prosty, na nic mi to, ale może wy, gaspadin, znacie kogoś kto by coś takowego potrzebował, a?
Po krótkim targowaniu, psiocząc na magię słów, jaką władał Pierre, oddał handlarzowi pozytywkę za dziesięć złotych imperialnych. Obiecał sobie nie wspominać o tym Ragnarowi; Ungoł potrzebował pieniędzy teraz, za żadne skarby nie chciał już powiększać długu wobec kompanów, zwłaszcza szlachcica. Za zdobyte pieniądze dokupił jeszcze kilka potrzebnych przedmiotów, po czym ruszył wraz z Ullim do balwierza, milcząc przez całą drogę.

Rana goiła się ładnie, i mimo sarkania felczera na "partacką, wręcz rzeźnicką robotę tego, co przede mną opatrywał", wszystko wskazywało na rychłe zasklepienie się mięśnia. Atanaj uśmiechnął się półgębkiem, wyobrażając sobie westchnienia kobiet, gdy przed ujeżdżaniem dziewoi zrzuci portki i ukarze pyszną bliznę na udzie. Zaraz jednak nadeszła ponura konstatacja: rana mogła na trwałe już uniemożliwić mu co bardziej wymyślne harce z dzierlatkami. Ot, sobaczy los...

Wziąwszy się w garść, po wyjściu od cyrulika podziękował zdawkowym "Spasiba, gaspadin." Ullemu za pomoc i wraz z resztą drużyny ruszył do obozu uchodźców. Im bliżej byli obozowiska, tym Atanaj stawał się czujniejszy - gdzie indziej bowiem mógł szukać zdradzieckiego Baichu, jednego z szajki, która pomiatała Chudym w niewoli przez siedem długich lat. Gdy stanęli u bram, rozważył szybko za i przeciw wyjawianiu towarzyszom celu swojego przybycia - odchrząknąwszy głośno, wsparł się pod boki, jak miał w zwyczaju, i rzekł zwięźle do druhów:
- Braty, podejdźcie no bliżyj k'mnie. - a gdy się pochylili ku niemu, kontynuował:
- Sjedem dołogich ljat byłem jak w niewoli u suczych synów zwanych Dzikimi Psami. Jeno spryt i uśmiech Ursuna pozwoliły mi zbiec i dotrzeć aż tutaj. I gdym tak czekał pod bramami tego grodu, zobaczył ja, że do grodu wjechał jeden z moich dawnych ciemiężycieli, Baichu zwany. Braty, ja wiem, że to nie wasza rabota i między wami a tym kurwim chwostem nie ma krwi - atoli praszu ja was. Zwłaszcza was, krasnyj lud Ragnar i gaspadnin Ulli - nie stawajtie wy między mną a nim, nawet jeśli dla was niehunornie zachować bym się miał. Bo ten skorwysyn na nic innego jak trzebienie na oczach całego miasta nie zasługuje, a tego przecież zrobić mu nie chcę. Jeno... spytam po parę rzeczy - a jeśli w trakcie rozmowy nóż się omsknie i Baichu krwią się zadławi? Wyście hunorni, pany - to też wiedzcie, że moj lod mścić każe się za niewolę aż ostatni psubrat nie padnie w mękach. Rzekłem, tawarisze; jeśli który chce co rzec, niech powie teraz albo zamilknie. - co powiedziawszy, powiódł czujnym spojrzeniem po twarzach towarzyszy.
 
Goel jest offline  
Stary 25-05-2016, 23:23   #223
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację
Ragnar musiał uznać, że ten dzień, jak do tej pory, był dobry. Najpierw Ulli odstąpił mu jedną ze swoich tarcz, a później udało mu się całkiem nieźle sprzedać cały niepotrzebny ekwipunek. W porównaniu z innymi, a w szczególności szlachcicem, kwota była niewielka, ale pozwoliła mu na zakup hełmu i kaftana. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie byłoby lepiej kupić kurtę, ale kosztowałoby go to dużo więcej, a trzeba było jeszcze dopasować nowy pancerz. Istniała też opcja pożyczenia pieniędzy, zakupu pełnego pancerza i dopasowania go. Ten pomysł jednak odrzucił, bo honor nie pozwalał mu na zaciąganie takich długów.

Szczere zdziwienie i zaciekawienie wypłynęło na twarz krasnoluda, gdy cała obecna drużyna została wezwana przez ich nowego towarzysza na małą "spowiedź". Opowieść Chudego nie należała do długich, ale sprawiła, że brodacz musiał się wypowiedzieć.

- Coś ci powiem, więc nadstaw uszu. - Zaczął poważnym tonem. - Niewola pozbawia honoru. Jest krzywdą, za którą można się odpłacić tylko krwią. Chcesz go zabić, znaczy się, że chcesz odzyskać swój honor. I niech mnie piorun ma miejscu trześnie, jeśli jest na świecie krasnolud, który stawałby na drodze ku jego odzyskaniu! Tak długo, jak nie będziesz używał broni tchórzy, trucizny dajmy na to, to masz moje poparcie! - Powiedział, uderzając pięścią w swoją pierś. Ludzie musieli nauczyć się jeszcze wiele o honorze. - I nie mów, że to nie nasza rzecz, bo teraz podróżujesz z nami, więc twoje sprawy są i naszymi! - Jakby na potwierdzenie tych słów, przeciągnął kciukiem po ostrzu swojej broni, aż z małej ranki pociekła kropelka krwi.
 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline  
Stary 27-05-2016, 19:40   #224
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Brenton nabył ubranie jak i reszta towarzyszy. Wymienił dwuręczny miecz na coś poręczniejszego i zostało mu nawet parę monet. Wysłuchał słów Ungoła którego znał od niedawna. Nie należał do osób tak wyrywnych jak Ragnar i nie zamierzał bez dobrego powodu pomagać komukolwiek.. w zabijaniu kogokolwiek.

-Nie zamierzam ci przeszkadzać. -wzruszył ramionami.

Gdy dotarli do obozu uchodźców. Zaczepił jedną z wchodzących do niego kapłanek.

- Siostro planujemy wyprawę za mury. Ponoć jest tam rozbity statek Norsmenów w pobliżu zaś grasują orki. Chcemy zbadać wrak i nie ukrywam zarobić na nim. Wyprawa niebezpieczna ale czasy ciężkie i niełatwe. Wielu uchodźców ma kłopoty finansowe a na wojowaniu się zna. Pomogłaby nam siostra znaleźć chętnych do wyprawy. W grupie większa szansa powodzenia, a to co zdobędą pomoże im przetrwać w mieście. Inaczej z głodu mogą pomrzeć na złą drogę zejść z bandytami. My uczciwi ludzie, z nami ryzyko że zieloni usieką ale szanse duże a i zarobek nie będzie słaby. W końcu to cały statek. Jak by tam jakiś wóz też mieli przydać się może w drodze. Zależy nam jednak byś znalazła takich ludzi, co nam noża nie wbiją za bramą. Możemy liczyć Siostro na pomoc. Datek na kościół damy jeśli się nam uda.
 
Icarius jest offline  
Stary 27-05-2016, 21:48   #225
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Nathaniel na słowa Franza zatrzymał się, uścisnął go i powiedział, że wracać już nie zamierza, bo niestety przypominają mu o niewoli i cierpieniu. A on ma rodzinę i nie chce ze sobą tej całej krwi i ohydy nosić. Podziękował za wszystko i odszedł, tym razem na dobre.

Potem Franz postanowił wybrać się do Kislevczyka, który to podobno ma pracę dla wszystkich, jednak we wskazanym miejscu dowiedział się, że ów człowiek nadzoruje prace w porcie obecnie. Wypytawszy dowiedział się, że dowodzi grupami zbierającymi łupy z martwych Norsmenów i ich zatopionych statków. Wiele jednak o Salkalten się nie dowiedział. Jedynie, że Czerwony Trzewiczek, bogaty burdel oferujący ciekawe usługi, znajduje się niedaleko placu targowego. Oraz że całkiem dobrze trzyma się Stowarzyszenie Wioseł, zajmujące się organizowaniem połowów zbiorowych, ochroną rybaków na morzu oraz innymi, dość nieokreślonymi sprawami. Znużony Franz wrócił zmęczony na obiad do Rudej Owcy.


W międzyczasie reszta grupy dowiedziała się od kapłanki, że ona nie przyłoży ręki do śmierci tych biednych ludzi i w ogóle nie chce mieć z tą grupą nic wspólnego. Równo opierdoliła Brentona za wszelkie takie pomysły, kazała mu się wynosić, groziła potępieniem bożym i ogólnie była bardziej przerażająca od niejednego zwierzoczłeka, spotkanego przez drużynę na swojej drodze. Kiedy oddaliła się na wystarczająco dużą odległość podszedł do nich żołdak z czerwonym nosem i połączonymi brwiami i zaoferował, że zrobi to za nią. Powiedział, że chce trzy pensy za przyprowadzonego i wypytał o zakwaterowanie. Obiecał, że zgłosi się do Rudej Owcy wieczorem.

Następnie wszyscy udali się jeszcze dopasować pancerze, co kosztowało srebrną monetę za skórzane i pięć srebrnych za kolcze. Ulli dokupił u kaletnika jeszcze bukłak za pięć srebrników, a u krawca dopasował ubranie zakupione w kantorze, poprawiając jego wygląd i wygodę. Szczęśliwie nie był to drogi zabieg i zostawił u niego zaledwie dziesięć miedziaków. Następnie wybrali się do karczmy.


Gerda zaoferowała im kaszę ze skwarkami za pensa, ewentualnie porządny gulasz z cebulą i doprawiony lubczykiem za trzy. Do tego mogli zamówić po kufelku piwa za trzy pensy. Mogła także przygotować inny posiłek na zamówienie, jednak to troszkę droższe by było, a i wino by się znalazło, ale to także tanie nie było. W samej karczmie znajdowała się siódemka ludzi – dwóch jadło obiad przy jednym stoliku, pozostała piątka piła piwo i zagryzała pieczywem, rozprawiając o czymś, wymachując rękoma. Przy barku siedziała także dziewczyna z bębenkiem, przygotowując się najwyraźniej do występu. Przygotowując, czyli obalając trzeci kufelek trunku.
 
__________________
ProwadzÄ™: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 29-05-2016, 18:08   #226
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Szlachcic był w siódmym niebie. Czysty, ogolony, ubrany w dopasowane, czyste porządne ubranie. Odbiegało oczywiście od strojów jakie nosił na dworze elektorskim, ale takie były czasy. Kiedy kraj stał w ogniu obowiązkiem szlachcica była walka, a do walki szło się w stroju do tego stosownym nie w koronkach i pończoszkach. Do tego fachowo opatrzona rana prawie przestała się dawać we znaki. Jedynie świeżo kupiona skórznia nie za dobrze leżała, ale już zakomunikował kompanom, że ma zamiar ją dopasować u pierwszego napotkanego kaletnika.

Szedł za innymi wesoło pogwizdując. Rozglądał się obserwując ludzi i miasto w końcu był tu po raz pierwszy. Zgadzał się, że trzeba przedsięwziąć pewne kroki odnośnie przyszłości, chwilowo był jednak zbyt zadowolony i skupiony na tym co teraz by w tym jakoś bardziej aktywnie uczestniczyć.

Gdy usłyszał nieskładną gadkę Brentona parsknął śmiechem. Nie mógł się nadziwić, że człek tak nieokrzesany pełnił służbę przy rycerzu. Mimo obelg i klątw jakie rzucała na nich kapłanka skłonił jej się z szacunkiem i machnął reszcie, by szli za nim.

-Moi drodzy uważam, że w rozmowie z przedstawicielami władz, kapłanami, szlachetnie urodzonymi, wojskiem to ja powinienem mówić. Moim skromnym zdaniem po prostu lepiej dotrę do tych ludzi. Z plebsem pokroju tego grubianina w lesie, tudzież chłopstwem nie będę się wcinał. Do takich ludzi dotrzecie lepiej. Tymczasem dopasujmy nasz ekwipunek bo moja skórznia źle leży.

Gdy uporali się z tą sprawą, już w karczmie przemówił ponownie znad kubka wina poruszył kwestię wsparcia.

-Panowie inaczej trzeba nam się zabrać za szukanie sojuszników. Trzeba zadziałać wieloetapowo. Po pierwsze wywiesimy ogłoszenie na rynku. Rzecz jasna garstka tylko umie czytać, ale jest to garstka nas interesująca. Może to być na przykład oficer jakiejś kompanii najemnej. Po drugie obejdziemy wszystkie karczmy i przy pomocy brzęczącej monety zachęcimy karczmarzy do wypytywania czy kto nie chce dołączyć i kierowania ich do nas. Po trzecie sami będziemy pytać takich, którzy wyglądają na zaznajomionych z wojaczką. Tak to widzę.
 
__________________
Zawsze zgadzać się z Clutterbane!
Ulli jest offline  
Stary 30-05-2016, 10:21   #227
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
Ungoł był zły, delikatnie sprawę ujmując. Liczył na choćby szybką wizytę w obozie uchodźców - a tu masz: malczik papiździl, papiździl i gowno zdziełał! Nie dość, że kobieta ich złajała (a tego Atanaj nie cierpiał) to jeszcze posłała w czorty a oni grzecznie sobie poszli. No gieroje same i atamany przyszłe, psia wasza mać! Co było jednak robić? Sam, nadal kulejący od odniesionej rany, miał żadne szanse w uczciwej walce z Baichu - a miał pewne wątpliwości, czy ktokolwiek w drużynie pomoże mu pchnąć skurwysyna w plecy. Sprawa nie była jednak stracona. Baichu, jak większość Ungołów, miał słabość do szabru, więc przynajmniej przez jakiś czas powinni być w mieście. Podpierając się włócznią, ciągnął się z resztą kompanii do karczmy, rozglądając się ostrożnie, czy zdradziecki suczy syn nie czai się aby nań w mijanych zaułkach.

Wreszcie dotarli jednak do karczmy - Atanaj z pewnym zawodem obejrzał się jeszcze za siebie licząc po cichu, że może jednak Baichu odważy się zaatakować. W końcu w kupie siła... Gdy jednak nie dojrzał skośnych kislevskich oczu w twarzach przechodniów, zaklnąwszy cicho wszedł do izby, zamykając drzwi.

Zanim usiadł, podszedł jeszcze do szynkwasu i zamówił kaszę z cebulą oraz kufel piwa. Nie należał do wybrednych, a w niewoli przyzwyczaił się tym bardziej do podłego jedzenie - wszak i ono dawało siłę, a kilka pensów na łapówki zawsze się przyda. Rzucił okiem na dziewuchę z bębenkiem - dzierlatka jak dzierlatka; pod kiecką wszystkie podobnie wyglądają. A czy tryprem nie zarazi - czort raczył wiedzieć. Widząc jednak kolejny opróżniany przez dziewkę kufel piwa, ściągnął wodze swojemu rumakowi. Miast zawczasu przygotowanego zagajenia w stylu "Nie szukasz, waćpanna, tęgiego bębniarza co by rytm swawolny a radosny w instrumencie twem rozbudził?" ograniczył się do zdawkowego "Zdrastwa, diewoczka." i wrócił do kompanów. Bo jak mawiała babka Anatewka: "Od niewiasty pięknej bardziej zdradziecka jest jedynie niewiasta z mocną głową".

Usadowiwszy się wygodnie, wysłuchał z uwagą słów szlachcica, uśmiechając się coraz szerzej. Gdy Ulli skończył, Ungoł przedstawił krótko, co chodziło mu po głowie:

- Gaspadin Ulli, mam ja prośbę do tiebia. A mógłbyś, gaspadin, na tym uoguoszjeniu co przywiesić chcecie wspomnieć coś o łucznikach konnych, zwłaszcza z Kislevu? Bo tak mnie się zda, że ta kanalia Baichu na łatwy pieniądz może się polaszczyć - a wtedy ja go cap i sobie pogadam z nim, kulturnie uoczywistie! Rjana mnie się goi szybko, jak na sobace nie przymierzając, za com wam wdzięczny, gaspadin, więc jak się chudak rzucać będzie to przeciw niemu stanę, to wam obiecać mogę, o.

Co rzekłszy pociągnął mocniej z kufla, czekając na odpowiedź szlachcica. Wiedział, że honor i inne duperele były ważne dla szlachcica i krasnala - a oni nie wiedzieli, że w walce Ungołów honoru nie ma. Wieki poniżania przez Gospodarów wyprały jego lud z jakiegokolwiek poczucia dumy, czyniąc ich raczej cwanymi kombinatorami i zdradzieckimi harcownikami niźli dumnym ludem pasterzy, jak w bajkach przedstawiano Ungołów z dawnych lat. Czując ssanie w żołądku, krzyknął w kierunku szynkwasu:

- Dobrodziejko, nu kaj ta kaszia?!
 
Goel jest offline  
Stary 30-05-2016, 13:45   #228
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Brenton zbył Uliego machnięciem ręki.

- Tobie się zdaje, że najemnicy nas uczciwie potraktują? Oficerowie z dobrze wyekwipowaną drużyną, łaskawie się z nami ułożą. Potem albo nas zabiją, ewentualnie pozbawią łupu. A my co im zrobimy hmmm? Pogrozimy szlacheckim palcem? -parsknął śmiechem - Życie na dworze a życie na traktach imperium to dwa różne światy. Zejdź na ziemię. Uchodźcy są równie niepewni, ale bardziej zdesperowani... Im część łupu wystarczy, bo gówno mają. Ryzykować życia w starciu z nami będzie im szkoda. Tym bardziej, że orki kilku z nich najpewniej zabiją. Ja dogadam się z uchodźcami. Kogo ty ułożysz zobaczymy. Tylko bierz za to odpowiedzialność. Ja za swoje czyny wezmę. A jak zobaczę, że ci co wśród uchodźców się zgłoszą mi nie pasują. Popędzę ich w czorty. - coraz bardziej skłaniał się w stronę Franza i jego podejścia. Nie dyrdymałów Uliego.

-Atanaj ty sobie rób co chcesz i z kim chcesz. Z pomocą Uliego chcesz wciągać kogoś w pułapkę? Nie ma sprawy. Tylko miarkuj sobie, mnie w to nie mieszaj. Twoja wendetta, twoja sprawa.- Brenton obstawiał, że prędzej oprawca Anataja zarżnie go, niż jemu uda się dokonać zemsty. Miał ludzi, miał siłę i już raz go zniewolił. Anataj natomiast z tego co widział był raczej średnich umiejętności bojowych.
 
Icarius jest offline  
Stary 30-05-2016, 16:33   #229
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Gulasz może być, dzięki ci, o Gerdo - rzekł Schierke, kładąc na szynku trzy monety.
Milczał przez większość czasu, tu i ówdzie tylko kiwiąc głową przy co dobitniejszej uwadze towarzysza.

- Ulli dobrze gada - rzekł najemnik. - Jeśli już ktoś będzie chciał, to pewnie będą to zbiry naszego pokroju tudzież praktyczni kapłani lub książęta. Którzy, w gruncie rzeczy, są zbirami naszego pokroju. Co do płacenia karczmarzom zaś, płać sobie swoją monetą, nie moją. Nie będę płacić szynkarzom tylko po to, żeby znaleźli dla mnie głowę do ścięcia. Posłuchajcie, nie miną dwa-trzy dni, a znajdzie się dla nas robota.

- Proponowałbym się tedy rozdzielić i poszukać na własną rękę, a później zebrać się przy stole i porównać. Ja, na przykład, zdążyłem znaleźć już kogoś, kto może zaoferować robotę… Z czasem się okaże. Później pozostanie tylko zebrać się przy stole i obgadać, która możliwość jest najbardziej dochodowa. Dopóki są wojny, dopóty znajdzie się robota dla nas.

- Co do ciebie, Atanaju - tu Schierke wyciągnął nabytą w podróży fajkę, którą począł napychać tytoniem - potrafię docenić walory wbicia noża w plecy znienawidzonemu wrogowi, toteż popieram. Jeśli odebranie życia jakiemuś durniowi przysporzyłoby mi praktycznych korzyści, to popieram tym bardziej. To, co mnie jednakowoż niepokoi to to, że twój wróg brzmi jak osoba znaczna w mieście i jego śmierć mogłaby ściągnąć na nas jego sługi lub kogokolwiek, kto miałby interes w utrzymania tego twojego Baichu przy życiu.

Schierke odpalił wcześniej przygotowaną drzazgę od kaganka, który z kolei zanurzył w tytoniu. Dym buchnął z fajki i ust ochroniarza.

- Toteż rzeczy sprowadzają się do prostej kwestii: czy jeśli wziąłbym szalkę i na jednej stronie dał głowę twojego przyjaciela, a po drugiej, wystaw sobie, zacząłbym sobie sypać złoto, które mógłbym zdobyć za ścięcie tej pierwszej, to czy szala przechyli się w prawo, czy w lewo? A? Pytanie godne rozważenia. I czy będziemy musieli opuścić miasto po tym, kiedy już się z nim rozprawimy?

Schierke pociągnął dym i zamilkł, rozważając. Kiedy tylko wypocznie, zamierzał wybrać się do Kislevczyka, którego wskazał mu Pierre. Skoro pochodził, zdaje się, z tego samego miejsca co Atanaj, być może będzie wiedział nieco więcej o Baichu. Powziął sobie także za punkt honoru zwiedzić alkowy Czerwonego Trzewiczka.
 

Ostatnio edytowane przez Santorine : 30-05-2016 o 16:38.
Santorine jest offline  
Stary 31-05-2016, 11:56   #230
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
- No toście mi dogadali, gieroj Franz, a co! - rzekł Atanaj, zupełnie zbywając szczekanie giermka. Mleko miał pod nosem jeszcze, szczeniak pieprzony, od pańskiego fiuta ssania a mądrzył się jakby pół wieku na traktach spędził. W pierwszym odruchu Chudy chciał dogadać smarkaczowi, sprowokować szczyla do bitki. Ale noga... No i, bądź co bądź, potrzebował tych ludzi, przynajmniej do czasu odzyskania sił - podżeganie do podziałów mogło równie dobrze zakończyć wyrzuceniem Ungoła z kompanii. Franz zwrócił jednak uwagę na jeden ważny aspekt: opłacalności utrzymywania Atanaja w drużynie. I tę kwestię postanowił wyłożyć tak Franzowi jak i reszcie towarzyszy.

- A zatem: Baichu to pies parszywy, handlem ludźmi się zajmujący. A ten, o ile mnie wiadomo, nie nalieżi do rzieczy poważanych w Imperium. Zatem raczej wśród śmietanki możnych tjego gorodu go nie uświadczycje. I tako też chciałem ja go pośród uchodźców szukać: bo suczyj syn tam najłacniej znajdzie duraków tak bidnych, co własne dzieci sprzedadzą byle przeżyć. No i jak sam jeden z waszmościów raczył rzec - nie bylto aby uczony Brenton? - tam prawa nie uświadczycje, bo i straż miejska boi się wchodzić do tego bordelu. To i Baichu spokojnie działać może, a o śmierci jego władza nie tylko się nie dowie, ale też może zań zapłacić! - rzekł Atanaj, biorąc oddech i przepijając łykiem piwa. Po czym kontynuował:

- Oczywistje, może tak być, że parch ten ma tu swoich ludzi i jakąś szichą choćby wśród przestępców jest. I wtedy, pany, możecie mieć przeze mnie problemy. Pa temu tedy rzekłem, byście się nie mieszali, ani za mną nie stawając, ani przeciw mnie miecza nie zwracając. Raz mać rodzila, jak mnie zarżnie, taki los! A skoro gaspadin Ulli już kartkje wywiesić pragnie, to co szkoda muojego ciemężce zwabić? A może on się wam przyda jeśli w bitce lepszy ode mnie się okaże, a? A że was sprzeda przy pierwszej lepszej okazji, nu, to waszje decyzyje. Ale! Wszak o piniundz tu chodzi, jak gieroj Franz rzec raczył - a zatem podsumowując, nijak się wam to, pany, nie opłaca, by za mną przeciw Baichu stawać. Tedy proszję ja was, byście pomogli mi końskiego chwosta tego znaljeźć, a dalej już ja będę działał.

Znowu zatchnąwszy się, przepił i dalej prawił:

- Jeśli przeżyję, dozgonną wdzięczność moją będzietie mieć, riebiata. A co wam po tym? Ano adin: stąd do Kisleva rzut kamieniem właściewie. A skoro za urkami w pogoń rzucić się chcecie, kto wam lepiej dopomoże jak na wschód się zapędzicie niż ja? Z ludźmi pogadam, języka zasięgnę, a miejscowi widząc was ze mną, może mniej was, dobrodzieje, rżnąć raczą? Ja w stepie całe życje spędzil, to i zwiadowca ze mnę haraszyj dla was, bo i konno jeżdżę niezgorzej. Przetrwałem nie jedno, wszak niewola hartuje, no i co tu dużo gadać: mam łeb nie od parady. A mądrej głowy nigdy za wiele w drużynie, a? - zakończył pytaniem, wiodąc po zgromadzonych spojrzeniem, uśmiechając się zawadiacko przy tym.

Po czym widząc nadchodzącą z kaszą karczmarkę, mlasnął głośno przymilnie wyszczerzywszy się do kobiety:

- Harasza diewoczka! Spasiba, krasnaja maja!
 
Goel jest offline  
 


Narzędzia wątku
WyglÄ…d

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172