lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Łowcy Nagród (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16657-warhammer-lowcy-nagrod.html)

Dnc 17-02-2017 10:46


Juan Maria eleganckim długim krokiem wyskoczył z łódki. Kiwnął głową kapitanowi a następnie wysłuchał swoich kompanów.
Pomysł z przebraniem był dobry ale Mendoza popatrzył na swoją broń. Częśc rzeczy schowa do plecaka ale przecież rapiera nie ma gdzie ukryć. Po chwili namysłu podszedł do Reinharda.
- Słuchaj amigo, skoro i tak nie będziesz udawał robotnika to przypilnuj rapiera, możemy się tak umówić? - rzekł do towarzysza.

Po zdaniu broni i przebraniu w stare łachy Mendoza ruszył w kierunku faktorii.


xeper 17-02-2017 21:50

Pod palisadę faktorii dotarli idąc wzdłuż brzegu, bo tylko wąski skrawek lądu pozwalał na w miarę swobodne poruszanie się. Głębiej rozciągał się las, pełen kolczastych krzaków, jam i wykrotów. Szybko zostali zauważeni i nim zdołali wejść przez bramę, nad którą wznosiła się strażnicza wieża, czekał na nich komitet powitalny, składający się z czterech ubranych w skórzane pancerze drabów z żelaznymi maczugami.

- A cóż to się tak lasem przekradata, jak mutanciny jakoweś? - zakrzyknął z stirlandzkim akcentem ten najbardziej zarośnięty. Wysłuchał odpowiedzi, mrucząc coś do siebie i najwyraźniej nie dowierzając. Podrapał się po twardej szczecinie na twarzy i wysłał jednego z podwładnych aby ten zawiadomił faktora. Strażnik wrócił po chwili zdyszany i oznajmił, że przybysze pod strażą mają być zaprowadzeni do jego biura. Co strażnicy uczynili...

Wewnątrz palisady, niemal cały teren faktorii wyłożony był tonącymi w błocie pniami drzew, tworzącymi plac i zbiegające się ku niemu ulice. Domy i dwa wielkie magazyny wzniesiono z tego samego budulca. Łowcom idącym za strażnikami przyglądało się bacznie tuzin par oczu. Byli obserwowani przez odzianych w futra traperów i półnagich robotników, zajętych przerzucaniem towarów. Pomiędzy domami biegały ogromne brytany, które na widok Rudego zaczęły zachowywać się niezbyt przyjaźnie, podkulać ogony, warczeć i szczerzyć kły. Na szczęście dotarli do biur faktora, zlokalizowanych w samym centrum osady.

Zarządcą okazał się być krasnolud w średnim wieku, brzuchaty i zadbany. Odziany był w brunatne, doskonale skrojone ubranie, pasujące zarówno do pracy wewnątrz, jak i na wyprawę do dziczy. Do szerokiego pasa przytroczony miał kord, ale większe ilości jego osobistej broni i opancerzenia spoczywały w głębi kantoru, na wieku pokaźnej, malowanej skrzyni.

[media]http://vignette2.wikia.nocookie.net/dragonage/images/b/b4/Silk_Merchant.png[/media]

- Nie godzi się nie przyjąć wędrowców, ale podejrzanie mi wyglądacie - przeszedł od razu do rzeczy. Dopiero, gdy oznajmił swoje wątpliwości, przedstawił się. - Jestem Hargard Kvelfsonn, zarządca Furgenstahl. I jako sprawujący władzę na terenie faktorii oczekuję wyjaśnień!

Dnc 18-02-2017 10:21


- Co tutaj dużo opowiadać? - wyrwał się pierwszy Mendoza
- Jesteśmy robotnikami i szukamy zajęcia, słyszeliśmy że rak do pracy u was nigdy za mało

Po czym jakby chciał pokazać swoją gotowość zaczął podwijac rękawy.


Reinhard 18-02-2017 11:33

-Ja jestem skrybą, bogowie nie dali mi dość siły na ciężkie prace, ale jako sługa też się nadam, jak trzeba. Do kompanii robotniczej dla bezpieczeństwa się przyłączyłem. Po wsiach i osadach teksty pobożne na korze, glinie, a jak jest, to i papierze kreślę, coby nimi miejsca święte i białe izby w domach przyozdabiać, listy czytam i piszę, jak kto rodzinę ma daleko, pisma rządowe objaśniam, jak władza na placu wspólnym czy rynku przybije - na dowód Marius wzniósł ręce jeszcze wczoraj inkaustem z rachunków poplamione. Pierścień z gmerkiem rodu przytomnie schował do mieszka.

Lord Melkor 20-02-2017 00:13

Berthold został w lesie, kiedy jego kompani przebrani wkroczyli do faktorii. Kazał Rudemu udać się z Maximilianem, nie chcąc by ten spłoszył zwierzęta, z którymi miał nadzieję nawiązać kontakt. Pies zaskomlał i niechętnie spełnił jego polecenie.

Następnie Berthold przywołał moc Ghur, płynącą w takich miejscach nieskrępowaną falą, ponownie rzucając zaklęcie pozwalające mu mówić mową bestii wszelakich. Rozsypał trochę chleba przed sobą, przywołując kilka wiewiórek i łasic.
Moi bracia, poszukuje złego człowieka, który nam zagraża (tutaj opisał wygląd poszukiwanego demonologa), który roztacza wokół siebie aurę złej mocy, od której włosy i sierść stają dębą. Jeżeli widzieliście lub wyczuliście kogoś takiego w okolicy, proszę powiedźcie mi o tym, dostaniecie za to jedzenie.

czajos 20-02-2017 05:43

Stojąc przed obliczem zarządcy budynku Maximilian trzymał się z tyłu i udawał przygłupa, miał tępe nieobecne spojrzenie, nic nie mówił i jedynie przytakiwał na słowa towarzyszów.
Wcześniej jeszcze w lesie przebrał się w stare ciuchy z dna torby i zostawił Bernhardowi lwią cześć swego ekwipunku zostawiając sobie jedynie rękawicę ,sztylet i kilka zwykłych przyborów. Pozbył on się też zbroi i z pewnym trudem zdarł z palców pierścienie. Dłonie umazał brudem by blade ślady na palcach nie zdradzały go.

xeper 20-02-2017 20:58

- Jam Jean Pierre Dubois de Grasson, rycerz bretoński, szlachcic i herbowy - wyrwał się Jean, w typowy dla siebie prostolinijny sposób. Rudy szczeknął na potwierdzenie słów rycerza. Zarządca otarł czoło, poszarpał się za brodę, popatrzył to na jednego, to na drugiego i usiadł. Westchnął ciężko.

- Niezbyt mnie to wszystko co mówicie przekonuje, ale skoro herbowy powołuje się na swoje nazwisko, mimo że cudzoziemskie, to nic z tym nie mogę zrobić, jak tylko uznać wasze zamiary za uczciwe - oznajmił Hargard grzebiąc w szufladzie. Wyciągnął z niej księgę, pióro i buteleczkę z inkaustem. Zamoczył pióro w ciemnej cieczy i wyczekująco spojrzał na stojących przed nim ludzi. - Wasze nazwiska jeśli łaska, takie przepisy...


Tymczasem w lesie Berthold zaczerpnął mocy, wybierając sobie cel w postaci rudoszarej wiewiórki, która połakomiła się na chleb. Gdy zwierzę zostało potraktowane magicznym impulsem, zakręciło się jak fryga, podskoczyło dwa razy i machnęło ogonem. Mówiło szybko, niemal bez przerw między wyrazami, tak że magister miał problem ze zrozumieniem rudzielca.

[MEDIA]http://www.tatryinietylko.pl/sites/default/files/p1030997_tytylowe_0.jpg[/MEDIA]

- Coco? Jakidemonologkto? Janicniewidziałamagdzieżby. Wlesietylkowilkigrasująi lisyprzecherypaskudne. Ijedentakicosięnasarnyzasadzaczłowiek. Aletonietuaprzystarychdrzewach. Orzechówmałotoczasemsiędoosadyidzie. Aletampsysąistrasznieszczekają. Niebezpiecznietamchodzićalepozatymnicinnegociekaw ego. Ichlebamożnapodraśćnieco. Oczywiściedwunożnyżepopytamczyktoścośoczywiś cie - wiewiórka znów się zakręciła, pobiegała tu i tam, wspięła na drzewo i już jej nie było. Berthold postanowił czekać w tym samym miejscu.

Lord Melkor 23-02-2017 08:37

Berthold westchnął, nie był przekonany czy tej prędkiej wiewiórce uda się zdobyć jakieś wartościowe informacje, ale na razie nie było innego wyboru niż poczekać. Oparł się więc o drzewo, ciesząc się czystym leśnym powietrzem. Wolał rozmawiać nawet z takim wiewiórkami niż z miejskimi żebrakami albo biurokratami.

Reinhard 23-02-2017 09:37

-Marius, klerk do wynajęcia. Orientujecie się, czy ktoś tu potrzebuje moich usług? - klienci mogli być dobrym źródłem informacji.
Marius pilnował się, by nie rozglądać się zbyt ciekawie po okolicy, wszak był uważnie obserwowany. Zwrócił jednak uwagę, czyje oczy wpatrują się w nich ze szczególną badawczością.

czajos 23-02-2017 20:37

Maximilan stał wciąż z tyłu grupy i orzysłuchiwał się poczynaniom grupy i z radością słysząc,


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:15.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172