Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-11-2016, 23:22   #1
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
[Warhammer] Łowcy Nagród


W porcie panowała nienaturalna cisza, taka że aż kłuło w uszy. Na barce pozostało tylko dwóch ludzi. Pozostali marynarze mieli się zjawić dopiero wczesnym rankiem, chwilę przed wyruszeniem w rejs do Delberz. Obaj marynarze zgłosili się na ochotnika, co spotkało się z niewybrednymi żartami ze strony reszty załogi. Ale przy schodzeniu na ląd, Vlad i Tobi nieraz usłyszeli szczere dziękuję. Czas upływał im na grze w karty i osuszaniu ostatnich butelek delberskiego winiacza nie pierwszej jakości. Co jakiś czas jeden z nich wychodził na pokład, aby sprawdzić czy przyczyna ich obecności na łodzi już się nie pojawiła.

Za którymś z kolei razem, gdy Vlad stał przy burcie i lał wprost w wodę portowego kanału, zza drewnianego baraku wychylił się cień i kilkakrotnie poruszył trzymaną w ręku latarnią. Vlad zobaczył świetlne znaki, poprawił spodnie i korzystając z pokładowej lampy dyndającej się na haku w identyczny sposób odpowiedział na sygnał.

Cztery okutane w płaszcze postacie wypchały z ciemności załadowany dwoma skrzyniami wózek. Załoganci w tym czasie opuścili trap i rozsunęli płachtę przykrywającą przestrzeń ładunkową. Barka załadowana była pokaźnych rozmiarów skrzyniami, których drewniane wieka zdobiła wypalona marka w kształcie końskiej głowy. Znak kupieckiego domu Pferdleinów.

-Tak jak było umówione. Trzydzieści karli w srebrze - mężczyzna z latarnią podał Vladowi sakiewkę. Marynarz wziął pieniądze i machnął ręką, odganiając natarczywą muchę. - Ktoś zgłosi się po towar w Delberz. Więcej nie musicie wiedzieć. Możemy ładować?


Wnętrze winiarni "Alte Weinkeller" było jak zwykle o tej porze zatłoczone. Ludzie, krasnoludy i niziołki tłoczyli się przy szynkwasie i rozstawionych w izbie stołach. Panował zgiełk i harmider, potęgowany krzykami gości kibicujących parze siłujących się najemników. W rogu, na podwyższeniu przygrywało skocznie dwóch minstreli, a obok nich, w rytm muzyki hasało kilka rumianych panien i rozochoconych młodzieńców.

Tylko w rogu przeciwnym do podwyższenia, tam gdzie znajdował się stół zajęty przez kompanię łowców nagród panował ponury nastrój. Nikt się nie kwapił do ich towarzystwa, wręcz przeciwnie - ludzie unikali tej części winiarni. Nawet rozszczebiotane, upocone kelnerki zaglądały tam rzadziej niż powinny, ale Udo Kurstich, właściciel przybytku ich o to nie winił. Wiedział, że taki typ klienteli zwiastuje kłopoty, więc nie starał się zbytnio uprzyjemniać pobytu, licząc na to, że dzięki temu szybciej się wyniosą.


Rudolphus von Kurst, za którym podążali z Middenheim zniknął jak sen jaki złoty. Trop urywał się w Delberz. Siedzieli w smagane wiatrem mieścinie już trzeci dzień i mimo szczerych chęci, niejednokrotnie popartych złotem i innymi, mniej przyjemnymi środkami perswazji, nie udało im się trafić na ślad demonologa. Pięćset złotych koron jakie płaciło za jego głowę Collegium Illuminati, oddalało się szybciej niż pocisk z dwudziestofuntowej nulneńskiej bombardy.


Zawodowe przyzwyczajenie dało o sobie znać, gdy drzwi winiarni otwarły się, wpuszczając do środka podmuch zimnego powietrza i nowego klienta. Łowcy nagród jak jeden mąż spojrzeli na niego, szukając charakterystycznych szczegółów i porównując jego facjatę z twarzami wyobrażonymi na listach gończych krążących po całym Imperium.

Bingo! Knut Stockinger poszukiwany był za przynależność do szajki przemytniczej i unikanie ceł w Nuln. Wprawdzie jego głowa wyceniona była przez Magistrów Praw na marne dwadzieścia koron, co stanowiło zaledwie ułamek nagrody za Rudolphusa, ale jak mówiło stare przysłowie z Mootlandu: "lepszy krokiet w garści, niż pieczeń na dachu".
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 30-11-2016 o 12:20.
xeper jest offline  
Stary 29-11-2016, 23:59   #2
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację


Na pobliźnioną twarz Mendozy wdarł się uśmiech a to ostatnio niestety nie częste zjawisko ale Carramba miał już dość czekania i szukania informacji. Tych rzeczy nienawidził w tym zawodzie.
Bał się że jego droga Maria, jak nazwał swoją broń na cześć jednego ze swych imion zardzewieje w tej przeklętej pochwie. Tak dawno jej nie używał.

Tym razem los się do nich uśmiechnął. Był pewien że zaraz któryś powie że to Ranald albo inny incaouto ale miał to gdzieś.

- To co hombres? Czekamy aż wypije kilka piwek i jak się pójdzie odlać to vamos companeros! - zaśmiał się radośnie i przy okazji poklaskał sam dla siebie. Jaki on miał excelente humor!


 
Dnc jest offline  
Stary 30-11-2016, 08:23   #3
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
Otwierające się drzwi zatrzymały upierścienioną i dzierżącą cynowy kubek dłoń Maximiliana w pół drogi do ust.
- Stockinger - powiedział cicho niby to do siebie niby do towarzyszy. Teraz pozostało mu tylko podjęcie decyzji czy za pięć koron na głowę chce mu się wstawać od stołu. Nagle w głowie Shiefemtura zabłysła myśl i aż miał ochotę pacnąć się w czoło rozważając nad własną głupotą. Przemytnicy, szukając von Kurst'a żecz jasna wypytali portowców czy jakaś barka wypływała w przeciągu ostatnich dni ale by sprawdzić u lokalnych pośredników bez cłowych nie pomyśleli.
- Pójdz z Bartholdem i przyczaj się gdzieś na zewnątrz- powiedział do Estelijczyka zerkając na niego i czarodzieja - Ja i Pierro wyjdziemy za nim. My zaczynamy ofensywe -
 
__________________
Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy

Ostatnio edytowane przez czajos : 30-11-2016 o 11:37. Powód: Płaszczyk znika
czajos jest offline  
Stary 30-11-2016, 13:04   #4
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Jean Pierre

Noszący się dostatnio, biorąc pod uwagę standardy imperialne, Jean Pierre siedział przy stole ze smutkiem spoglądając w szkarłatną taflę trunku kołyszącą się w cynowym kielichu, który udało mu się wydębić od gospodarza. Kmiot nie wiedział z kim ma do czynienia, ale wystarczyło ledwie pacnięcie w policzek i krążąca hipnotycznie moneta, by się zreflektował. Jean ze smutkiem pomyślał, że w jego rodzimych stronach takie bezczelne zachowanie wywodzącego się z gminu prostaka mogło by nie ujść mu tak lekko. No, ale był teraz gościem na imperialnej ziemi a tu dusigrosze i innego autoramentu kmiotki podnosiły głowę wyżej nie zwracając uwagi na swój plebejski rodowód. Ot, by dalece nie szukać, jego kamraci. Jean Pierre zdążył ich polubić, ba zdążył nawet niektórym z nich zaufać, ale wciąż nie mógł pozbyć się wrażeniu, iż obcując z nimi ciska perły przed wieprze. I tylko wspólna sprawa czyniła ich chwilowo godnymi jego towarzystwa.

Przeciąg, który wdarł się do izby wraz z nowym przybyszem i pochylił płomienie żagwi, świec i oliwnych kaganków, wyrwał Jeana z zadumy. Zmierzył przybyłego fachowym spojrzeniem oceniając stopień zagrożenia jaki ze sobą niesie i już miał przestać poświęcać mu swą uwagę, gdy dostrzegł ożywienie wśród własnych towarzyszy. To skłoniło go do baczniejszego przyjrzenia się nowo przybyłemu. Twarz zdała się mu znajoma i wnet skojarzył ją z jakimś urzędowo wydanym dokumentem niejednokrotnie pstrzącym się na przydrożnych słupach, miejskich bramach, gospodach i rynkach. To, oraz nagła wymiana zdań przy ich stole sprawiły, iż Jean jednym haustem dopił lokalny cieńkusz i ściszonym głosem ozwał się do druhów.

- Może tu, z marszu go ogarnąć? Wszak dość nas na jednego chmyza, aż wstyd czynić takie facecje! I w prawie jesteśmy więc i tłumaczyć się przed nikim nie trzeba będzie. A czekać aż wyjdzie, znaczy tyle co czekać aż spotka innych sobie podobnych i w swe podłej natury sprawki się zanurzy. To zaś oznaczać może, iż naraz znajdzie sprzymierzeńców. Zatem może lepiej teraz, już, niźli za chwilę jak wyjdzie. Zważcie na to, moi podłej kondycji przyjaciele – Jean wyrzekł wszystko, nie spuszczając z oczu przybysza, choć więcej uwagi poświęcił sali w której szukał oznak rozpoznania przybyłego. Choć z drugiej strony myśl o jakiej bitce wcale nie zdawała mu się zła. Nie ćwiczył dziś jeszcze a i miecz jego od dawna krwi nie zasmakował.

Obaj na swój sposób głodni byli starcia…

.
.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 30-11-2016, 14:58   #5
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu

- Nie w tym tłumie - Maximilian odparł szybkim zdaniem argumentacje Bretończyka - zachaczysz kogoś i razem z nim bedziesz czekał na szafot. Przy wychodku będzie więcej miejsca. - dokończył i gestem wezwał posługaczkę, a gdy ta zbliżyła się Jego zdaniem zdecydowanie zbyt powolnie, złożył zamówienie.
- Jeszcze jedną butelkę Moja Piękna, zapieczętowaną żecz jasna. Tylko tym razem prosimy coś bardziej wytrawnego, może coś z Bretoni albo Nulln - a gdy ta kiwneła głową przytakując odesłał ją i znowu zwrócił się do towarzysza.
- Myślisz Pierro, że jest szansa na cokolwiek z twoich stron w tej dziurze, ? Bo, bez urazy Juan, ale Estelijska słodycz już mi się przejadła. -
 
__________________
Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy

Ostatnio edytowane przez czajos : 30-11-2016 o 15:39. Powód: Literówki
czajos jest offline  
Stary 01-12-2016, 00:39   #6
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Berthold, wędrowny czarodziej Tradycji Zwierząt, a ostatnio członek barwnej drużyny łowców nagród, przysłuchiwał się gadaninie swoich kompanów w melancholijnym milczeniu, zadowolony, że siedzą w spokoju i nikt ich nie nagabuje. Nie był zadowolony, że zwierzyna wymknęła się myśliwym, szczególnie, że był to plugawy miłośnik demonów i wróg naturalnego porządku. Kiedy usłyszał, o czym mówią jego towarzysze, ożywił się i wytarł spływające po jego bujnej, nieuczesanej, brodzie piwo.
-Tak, dorwijmy tego gagatka i niech nam wyśpiewa co wie, zanim zgarniemy złocisze. - uśmiechnął się drapieżnie do Pierra i Juana, ich maniery szlachetnych kogucików były momentami drażniące, ale przynajmniej lubili działać i nie marnować czasu na czczą gadaninę.
- Ale Maximilian ma rację, po co tu scenę robić, jak można dyskretnie. Chodźmy, Juan, zrobimy zasadzkę przy wychodku.Ty też, Rudy, dość już się nażarłeś.

Dopił piwo jednym haustem, beknął, wstał, podnosząc spod ściany swój kostur, którego zwieńczenie przypominało szpony drapieżnego zwierzęcia. Upewnił się też, czy pod peleryną z niedźwiedziej skóry ma przygotowane kajdany. Jego wielki pies, którego wyglądał jak jakaś dziwaczna krzyżówka wilka oraz lisa, niechętnie wyczołgał się spod stołu, gdzie obgryzał jeszcze rzuconą mu kość.

Ty odciągniesz jego uwagę, a ja spróbuje uśpić magią. - Powiedział cicho do buńczucznego Estalijczyka.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 01-12-2016 o 09:38.
Lord Melkor jest offline  
Stary 01-12-2016, 22:49   #7
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Berthold i estalijczyk wyszli na dziedziniec i skierowali się w stronę wychodka. Owo zaszczytne miano nosiła znajdująca się pod murem, w kącie dziedzińca budka. Zbudowana była z drewna, pomalowana na zielono, a na drzwiach wycięte miała serduszko. Tuż obok znajdowała się drewutnia, do której drzwi ktoś zostawił uchylone i teraz skrzypiały na wietrze, poruszane tam i z powrotem. Po drugiej stronie, nie więcej niż pięć kroków od kibelka właściciel składował na sporym kopcu siano. Drzwi z serduszkiem otwarły się i szarpnęły na wietrze, gdy jakiś amator chmielowego lub winnego trunku wytoczył się z kabiny i niepewnym krokiem, gmerając przy pasku ruszył do winiarni.

W środku pozostał Jean Pierre i Maximilian. Raczyli się wytrawnym, ciemnym winem, które po długiej chwili oczekiwania pojawiło się na ich stole. Nie zwracali za bardzo uwagi na cierpki smak, zajęci obserwacją celu. Knut zamówił kubek grzańca i trzymając go oburącz oparł się o szynkwas, lustrując pomieszczenie. Maximilian podążał wzrokiem za ruchami jego głowy, licząc na to, że dostrzeże kogoś, kogo i tamten wypatruje. I nie pomylił się. Wzrok przemytnika zatrzymał się na chwilę na siedzącym przy stole na środku izby mężczyźnie. Tamten, ubrany w proste, szare ubranie i pomięty beret delikatnie skinął głową. Knut odwrócił się i popijając gorący napój skierował do jakiegoś wolnego miejsca. Przysiadł na brzegu ławy zajmowanej przez przedstawicieli lokalnej społeczności i spokojnie pił wino.

Po dłuższej chwili szaro odziany mężczyzna wstał i przepychając się między siedzącymi gośćmi ruszył do wyjścia na podwórze. Otwierając drzwi wpuścił nieco zimnego powietrza, co od razu spotkało się z pomrukiwaniami klientów siedzących przy drzwiach.

Znajdujący się na zewnątrz łowcy, czekając na Stockingera byli gotowi, ale na podwórze wyszedł kto inny. Szaro odziany mężczyzna w średnim wieku podszedł do wychodka, uchylił drzwi i wślizgnął się do środka. Zaraz potem dał się słyszeć odgłos ulgi i szemranie potoku moczu zlewającego się w kanał.

Stockinger wstał, jak tylko szary wyszedł na podwórzec. Sam ruszył za nim i znów kilku z klientów w niewybredny sposób pogroziło zmierzającemu do wychodka.

Tym razem to cel otworzył drzwi i skierował się przez podwórze do zajętej obecnie toalety.


Jean Pierre- spostrzegawczość 92, porażka
Maximilian - spostrzegawczość 12, sukces!

 
xeper jest offline  
Stary 01-12-2016, 23:35   #8
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Berthold zajął strategiczną pozycję przy sianie, rozkazując Rudemu, by ten pilnował ich tyłów. Czuł jak napięcie w nim narastało, chociaż zwierzyna nie powinna im tym razem sprawiać trudności. Zacisnął palce na swoim naszyjniku wykonanym z pazurów i kłów dzikich zwierząt, otwierając się na przepływy Ghur i jego pierwotną dzikość - niestety w miastach wymagało to więcej wysiłku, dlatego odpowiedni stan ducha miał istotne znaczenie.

Kiedy dostrzegli zbliżającego się Stockingera, skinął głową Mendozie, by ten realizował ich plan, przyciągając uwagę rzezimieszka, podczas gdy Berthold ściągnie na niego sen zimowy niedźwiedzia.

Splatanie magii i Uśpienie przez dotyk kijem

 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 02-12-2016 o 09:21.
Lord Melkor jest offline  
Stary 02-12-2016, 12:54   #9
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu

Ich zaiteresowany najwyraźniej, zgodnie z przewidywaniami jego zaprzysięrzonego kolegi, miał ustawione w lokalu spotkanie i najwyraźniej szczęśliwie miał dokonczyć sprawę koło wychodka. Gdy Knut wstał od ławy Maximilian też się podniusł i otrzepał płasz z przyległego do niego pyłu.
- Chodzmy Pierre - rzucił krótko do towarzysza i gdy ten rownież podniósł się z zydla cisnął na stół strugę srebra i zaczął kierować się w stronę wyjścia, odprowadzany uradowanym spojrzeniem gospodarza.
- Ten który wychodził zaraz przed Knutem, ten w szarych ubraniach i berecie, jest tu razem z nim. - powiedział do towarzysza gdy kładł dłoń na klamce.
- Spróbuje go spławić ale jak będzie niechętny nie krępuj się by mu w tym pomóc. A i proszę jak tylko zobaczysz Stockingera wyciągaj żelastwo, jak się obruszy naszą obecnością to Bartholdowi będzie łatwiej.- wtedy nacisnął klamkę i przekroczył próg odrzucając jednocześnie krawędź płaszcza tak by jego zdobiona w mosiężne okucia pochwa miecza była dobrze widoczna.
 
__________________
Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy

Ostatnio edytowane przez czajos : 02-12-2016 o 15:15.
czajos jest offline  
Stary 02-12-2016, 16:08   #10
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację


Juan Maria Gonazalez Mendoza, trzeci syn prostego szlachcica z Estalli odrzucił błoto z jednego ze swoich butów.
Czekając na swoją ofiarę Juan zamyślił się jak pokrętny bywa los, że on wylądował gdzieś tutaj w środku Imperium i to z jakimiś typami pod ciemnej gwiazdy.
Zaczynał w Estalii tam w jednej ze szkół szermierzczych uczył się walczyć. Po ukończonym nauczaniu Juan Maria spakował swoje rzeczy i pojechał pełny górnolotynch ideologii do Imperium, kraju który bezpośrednio walczy z Chaosem by tam własny życie ryzykować i ratować świat!
Oh jakże go tamten młody człowiek teraz bawił!
Tak mało wiedział o świecie i zasadach które na nim panują. Widział tylko swoje cele i marzenia.
Życie w Imperium szybko sprowadziło go na ziemię. Wiele przegranych pojedynków i dni głodowania na szlaku sprawiły że swoimi marzeniami wycierał ubłocone buty. Póki co zaczął trzymać się z tymi oto łowcami nagród. Jest za to złoto, zjeść i napić się można. Zaoszczedzić raczej nie. Głowne co trzyma go przy nich to fakt, że można spotkać naprawdę dobrych szermierzy posród poszukiwanych.
To jedyne jego pragnienie z dzieciństwa które się nie zmieniło...

Ten brudas nie wyglądał na wojownika mimo to złoto musiało się zgadzać a sporo wydali juz na tego demonologa co dał noge. Mendoza nie zastanawiając się poprawił swój kaptur i wyszedł naprzeciw Kurtowi.
- Senor! - zakrzyknął pokazując że nie ma w rękach broni i ma pokojowe nastawienie - czyż to nie belleza noc?
- Zobacz tam - wskazał w niebo - dzisiaj Wielka niedzwiedzica spotyka się Wielkiem! - mówił jak potłuczony by tylk odwrócić uwagę przeciwnika


 
Dnc jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172