|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
24-10-2017, 22:46 | #51 |
Administrator Reputacja: 1 | Gdyby Gerhart był dziewką w gospodzie, wokół której wałęsałby się wilkołak, czy inny tego typu stwór, to z pewnością wolałby spędzić tę noc w towarzystwie potencjalnego obrońcy (który potrafiłby przepędzić i potwora, i strach) niż innych, tak samo przestraszonych dziewczyn. Najwyraźniej jednak nie znał się na kobietach, albo też te tutaj, z gospody, miały inne poglądy. Pozostało więc obejść się smakiem i pocieszyć myślą, że sakiewka pozostała nienaruszona. Z odrobinę kwaśną miną poszedł do pokoju. * * * Ranek obudził się wesoły i pogodny, w przeciwieństwie do Gerharta, który aż taki pogodny nie był. Miał jednak nadzieję, że dobre śniadanie poprawi mu nastrój. Wieść o tym, że inni goście już zdążyli ruszyć w świat, niezbyt go zdziwiła - spanie na podłodze czy twardych ławach nie należało do zbyt wielkich przyjemności i nie zachęcało do długiego wylegiwania się. Oby tylko nie ulotnili się razem z naszymi zwierzakami, pomyślał z przekąsem. Cena zdała mu się zbyt wygórowana, ale ewentualne targowanie się pozostawił innym. - Dzień dobry - powiedział, siadając przy stole. - Ten wczorajszy stwór jest częstym gościem? - spytał. Ostatnio edytowane przez Kerm : 25-10-2017 o 07:57. |
25-10-2017, 13:28 | #52 |
Reputacja: 1 |
|
25-10-2017, 21:16 | #53 |
Reputacja: 1 | - V piču - jęknął Zachariasz, po ciężkiej nocy. Nie dość, że musiał ją spędzić sam, bo dziwka odmówiła mu świadczenia usług, co nie mieściło się w niziołczej głowie, to jeszcze go owa głowa nawalała solidnie, a to pewnie z powodu nie ilości wypitego alkoholu, a mieszania piwska z kvasem. Wstał, obudzony hałasami dobiegającymi z ulicy. Podrapał się po jajach, ziewnął głośno i przeciągnął się tak, że coś mu chrupnęło w lewym barku. Zaklął znowu i podszedł do okna głośno człapiąc gołymi stopami po podłodze. Nim jednak zorientował się czego dotyczy zbiegowisko poniżej, tłumek się rozszedł. - Muszę Wam rzec - perorował przy śniadaniu, które jak na jego gust kosztowało zbyt dużo. Ale i tak się skusił na jajo i kaszę, dokładając sobie solidną porcję wiktuałów, których przyrządzania nauczył go dawno temu Marcel, a które mimo nieapetycznego wyglądu smakowały całkiem nieźle i zapewniały doskonałą kondycję. - Że niegdyś miałem przyjemność jeść jajo wiwerny. Slovo! Niejaki Doktor Malthasius w Bogenhafen, na Shaffenfest poczęstował mnie i mych kompanów z cyrku owym wynalazkiem. Powiem wam, że smakuje dziwnie. Ni to jajo kurze, ni pieczony królik, a do tego całkiem zielone w środku. I pachnie nie za pięknie. Niczym stara onuca przemieszana z trocinami. Ale za owo jajo, jak Malthasius mówił wielkie pieniądze dają. Za sztukę ponoć sześćdziesiąt karli, uwierzycie? - Miał jeszcze ów ciekawy ze wszech miar człowiek, wiele dziwów do pokazania - kontynuował, gdy starł kaszę z brody. - Goblina o trzech nogach... Kosmate niczym kot dziecko... I węża o dwóch głowach, ale nie obok siebie, jeno jednej jak bogowie przykazali z przodu, a drugiej na końcu ogona. Od wtenczas się wciąż zastanawiam, jak to było gdy ów wąż pierdnął sobie! |
25-10-2017, 21:30 | #54 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Druga z dziewcząt, na oko szesnastoletnia i rudowłosa, odpowiedziała Gerhartowi ożywiając się. - Te wilki do osady nie wchodzą, ale często wyją. Ostatnio to dwa dni temu, wcześniej pięć. I zawsze nocą! To ich pora gdy polują i biada każdemu, kto wówczas po dworze łazi. Ślepiami żółtymi łypią a gdy cię zoczą – nie ujdziesz im. W tym czasie na pytanie Wiktora zza uchylonych drzwi zaplecza wyjrzała gospodyni. Minę miała kwaśną. - Co to za obyczaje? Dopiero co wstali a już takie kąśliwe słowa! Co to, to nie, byczki! Jużem wczoraj względy okazała i za pokój mniej policzyła, ale nie przyzwyczajajcie się. |
25-10-2017, 21:51 | #55 |
Reputacja: 1 | - Nic wielkiego - odrzekł Zachariaszowi półgębkiem Albrecht, po czym dodał nieco głośniej. - Nic wielkiego by się nie stało. Doświadczenie uparcie sugeruje mi, że nie byłaby rzecz to gorsze od wątpliwej przyjemności sztachnięcia się z rana niziołczymi bździnami. Mam nadzieję, że oprócz częstowania cię jajami dziwnych monstrów, nauczyli cię, jak sobie dobre ziółka sporządzić w celu kuracji żołądkowych niedogodności. Wyszczerzył się radośnie, niby dzieciak ucieszony z pomyślnego psikusa. - Nigdy nie odmówisz sobie przyjemności trajkotania jak dziewuszka na targu, czyż nie? Obrócił się na krześle do gospodyni. - Pani dobrodziejka się nie obrusza, nasz Wiktor zawsze taki z rana naburmuszon. Ma dobrodziejka jeszcze piwa, żebyśmy sobie gardło zwilżyć mogli? - spytał i wyjął przygarść szylingów. Położył je na ławie. - Znalazłaby się tutaj w Gladisch jakaś robota dla takich chwatów jak my? Kilka karli więcej im się przyda, jeśli mają kiedyś dotrzeć do tego nieszczęsnego Wurtbadu. Postanowił, że popyta potem jeszcze rudawą dziewkę - nie była to aby ta, która siedziała na jego kolanach zeszłej nocy? - i innych miejscowych o plotki z okolicy. Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 26-10-2017 o 09:45. |
25-10-2017, 21:53 | #56 |
Reputacja: 1 | - Słyszałem o nim - po słowach Zachariasza ożywił się nagle Emmerich, czekający z jedzeniem aż kompani empirycznie sprawdzą, czy nie jest zatrute - To ten od uciekającego trójnogiego goblina. Żyła złota, mówię Wam. Chyba w każdej jednej mieścinie ten gobos uciekał i za każdym razem go łapali. Chyba ze sto razy. Aż w Bogenhafen właśnie spieprzył, zdaje się do kanałów i jacyś przypadkowi poszukiwacze przygów go usiekli. Banda niedouczonych amatorów. Tam jakiś szlachetka był w to zamieszany, Sing-Sing mu było czy E-sing, pewnie wkurzył się że mu buty gównem podeszły i rozsiekał biednego gobosa. Tyle kasy zmarnować, tyle okazji do nauki... pół pokolenia łowców nagród się tropienia na Trójnogim uczyło... - kręcąc z niesmakiem głową Venden zakończył tę długą, jak na niego, przemowę i zabrał się do jedzenia. Jadło wystygło już i kasza była niesmaczna, a jajo zalatywało lekko, ale przynajmniej nie były zatrute, skoro kompani nadal żyli. Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 25-10-2017 o 21:55. |
25-10-2017, 22:03 | #57 |
Reputacja: 1 |
|
26-10-2017, 10:07 | #58 |
Reputacja: 1 | - Dziewki na targu do pięt mi nie dorastają - odpowiedział Albiemu. - Ale to ile ja gadam, to nic! W Krušovicach, zwanych też z ludzka Krusswaldem, mieszkał niejaki Niklas Učerek. Ten to dopiero miał gadane. Jak zaczął nawijać z rana przy szczaniu do swojego ptaszka, tak japa mu się nie zamykała przy śniadaniu, gdzie z wurstem o polityce gadał. Potem w polu miał za interlokutora swoją chabetę, a gdy do domu wracał to z żoną swoją gaworzył do wieczora. Dzieciaki jego do uszu wosk pszczeli kładły, coby trajkotania nie słyszeć i spać móc. A gdy w nocy na żonce podskakiwał, to też gadał. I przez sen gadał. Aż w końcu przestał gadać, bo mu na języku cosik wyrosło i tak się przejął, że w świątyni wioskowej śluby złożył, że słowa z ust przez dwa lata i sześć dni nie powie. I zmarło mu się kilka tygodni potem, bo gadać nie mógł. A cyrulik potem orzekł, że to na języku to zwykły wrzód był, co go wyciąć lub wypalić było można. I jaki z tego morał? |
26-10-2017, 20:41 | #59 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Po wyjściu na zewnątrz Wiktor omiótł uliczkę wzrokiem. Jego ogier pomachał do niego wesoło kopytkiem stojąc w bramie stajni zachęcając do dalszej podróży. Poza nim nikt entuzjastycznie nie reagował na pojawienie się mężczyzny – jedna kobiecina zamiatała przed domostwem, druga przenosiła duży i ciężki wór a jakiś facecik dłubał patykiem w glebie i mruczał pod nosem. - Se wymyślił. Gdybym ja rozpowiadał po wsi, że jakaś mokra baba podpieprzyła mi motykę trafiłbym do czubków. Z kierunku północnego dobiegło go także szczekanie wielu psów. Gospodyni z zaskoczoną miną spojrzała na Albrechta a następnie na Emmericha. - Dziwne, że akurat teraz pytacie. Z samego ranka był tutaj miejscowy psiarz, Otto Kruft. Nagabywał tamtą czwórkę by mu pomogli, ale w ogóle nie chcieli go słuchać. Potem był zły i nawrzeszczał na Pitera ze straży. Skoro uderzył do grupy zbrojnych to możecie mu się przydać. Mieszka blisko, usłyszycie z ulicy - wyjaśniła a potem zaczekała do końca monologu Zachariasza by spróbować rozwikłać co też niziołek miał na myśli. - Pan chyba dążysz do tego, żeby gadać do końca życia i jeden dzień dłużej bo tylko dzięki temu oddychasz! Ha, faktycznie baby panu ustępują. Nawet nasza Wertha co to skórami handluje musi czasem brać wdech. |
26-10-2017, 21:00 | #60 |
Administrator Reputacja: 1 | Potrzebującemu należy pomóc - zwłaszcza gdy ów potrzebujący jest w pilnej potrzebie i, zdesperowany, gotowy będzie groszem sypnąć. A na dodatek do ewentualnego pracodawcy nie było daleko... - Bardzo dobre jedzenie - powiedział. - To co? Wybierzemy się do pana psiarza? - zwrócił się do towarzyszy. - A nuż będziemy mogli mu pomóc w rozwiązaniu jego problemu... O zapłacie za ową pomoc nie wspomniał. To była oczywista oczywistość. Ostatnio edytowane przez Kerm : 27-10-2017 o 09:54. |