|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
19-10-2017, 22:57 | #41 |
Reputacja: 1 | - Brunner! Znamy jednego Brunnera! Może jaki krewny! - wykrzyknął niziołek, ale zaraz się zamknął widząc groźne spojrzenia rzucane przez towarzyszy. Gdy usłyszał, co proponuje Albi, aż zaklaskał w ręce. - Miecz i Smok! Baječnĕ! Ta gra nazywa się też Trzy Dupy i Kuśka jeśli chcecie wiedzieć. Ową nazwę poznałem w kazamatach w Talabheim, gdym trafił tam przez zupełny przypadek za czyny, których nawet w najśmielszych snach nie przyszło mi do głowy popełniać! - Kvas? - spojrzał na butelkę z kislevskim napojem. - A czy aby dobrze sprawiony? Bo jak mi wiadomo, to są trzy rodzaje owego napoju, spożywane w zależności od regionu, z którego pochodzą. Witia pewnie potwierdzi, bo on z tamtych stron. Tak więc pierwszy jest pity na mroźnej północy i zowie się Stolicznaj Kvas, ów jest ostry w smaku i ciężki na żołądek. Na stepach piją Putinov Kvas, miodem gryczanym doprawiany. A trzeci pochodzi z okolic miasta Erengrad, a zwie się on Smirnojski Kvas i ponoć rybą zajeżdża. |
20-10-2017, 07:15 | #42 |
Reputacja: 1 |
|
20-10-2017, 18:46 | #43 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Wypito kolejkę kvasu za spotkanie. Mocny alkohol palił policzki od środka. - Tę butelkę mamy z Averheim, byli tam tacy... Podróżnicy na wozach, no, wiecie. Kramarze - wyjaśnił Vargo. Natomiast zagadnięty o karty i pochodzenie Oswald odpowiedział obu Schutzom ochoczo. - Może być, znamy grę. Jestem z Nuln, a koledzy z Berendau. Spotkaliśmy się przy robocie na szlaku i tak zostało. A jak to było z wami? W głowie Albrechta przestawiona zapadka wywinęła fikołka i zgięła się w ukłonie – trochę zbyt wiele tych przypadków i zbiegów okoliczności. Tylko co takiego młody Brunner robił w mieścinie, w której Albi wraz z kompanami okpił jego ojca, do spółki z trójką mieczy do wynajęcia? Wbrew woli na twarz młodego Schutza wypełzł rumieniec, co przyciągnęło spojrzenie Houta. - Oswald polej jeszcze, bo nam gęby szuwarami zarosną - zachęcił Vargo i kieliszki pijących poprzednio znów stały się pełne. Brunner napełniał je w milczeniu, a odstawiając butelkę odpowiedział cicho niziołkowi. - Raczej nie. Wejście ustalono na cztery szylingi, co dawało ponad karla w puli. Pierwszą zgarnął Albrecht, drugą Zachariasz. W trzeciej kolejce Josef dostał z ręki zwycięskie karty, lecz ostatecznie spasował i wygrał Vargo. Odbił sobie natomiast w czwartej, pewnie zgarniając pulę i ucierając nosa do końca pewnemu swego Zachariaszowi. Gra byłaby dużo mniej emocjonująca, gdyby nie fakt, że szóstka panów była wręcz obłapiana wzrokiem przez powabne posługaczki. Dziewczęta miały swoje defekty, ale sprytnie ukrywały je przed wzrokiem gości dając im dokładnie to, czego chcieli – uwagę. Były ciągle wokół stołu, donosiły napojów a gospodyni na bieżąco kasowała za wikt, zsuwając monety z blatu do glinianej czarki. Zgromadzonych w głównej izbie gospody wcale nie zmógł – tym razem – alkohol. Zwyczajnie po kolei zaczęli usypiać na siedząco. Ciepło jakie wywoływał pełny brzuch powodowało, że ich myśli uciekały do posłań na piętrze budynku. Niespodziewanie do ich uszu dotarło przeraźliwe wycie z dużego dystansu. Dźwięk przypominał przywoływanie stada przez młodego wilka połączone z rykiem rannego niedźwiedzia i nie było w izbie nikogo, komu nie zrzedłaby mina. Przerażenie na twarzach wywołało dopiero drugie wycie, dobiegające tym razem z bardzo bliska – może kilkanaście metrów przed wejściem do „Głowy goblina”. Wśród siedzących przy stole nad kartami jedynie Josef, Emmerich i Gerhart zachowali zimną krew choć ich miny wyrażały głęboki strach. Reszta obecnych w całym lokalu, poza wykidajłą, zamarła by po chwili zacząć się krzątać w panice nad ustawieniem ław w poprzek drzwi. Na zewnątrz panował kompletny mrok. - Do rana nikt nie opuści tego miejsca, chyba, że życie mu niemiłe - powiedział ochroniarz jednym tchem. Gospodyni w tym czasie zaleciła wszystkim udanie się na spoczynek i zagasiła palenisko. |
20-10-2017, 20:04 | #44 |
Administrator Reputacja: 1 | Jedni wygrywali, inni przegrywali, nikt jednak nie wygrywał stale - nie działo się nic, co mogłoby wzbudzić jakieś podejrzenia. Mimo tego Gerhart nie żałował, że nie siadł do gry. Nigdy nie miał szczęścia do kości czy kart (co nie znaczyło, że miał szczęście w miłości). A jak już miał tracić pieniądze, to wolał mieć z tego jakieś przyjemności. Gdy za drzwiami rozległo się wycie, omal nie zerwał się z ławy, zrzucając przy okazji siedzącą mu na kolanach brunetkę. - Co wy trzymacie w tej wiosce? - spytał, odruchowo oceniając solidność wykonania drzwi. - Może wolałabyś spędzić tę noc w męskim towarzystwie? - To pytanie rzucił pod adresem dziewczyny, równocześnie wkładając rękę pod jej koszulę. - Jak cię zwą? - dodał. Ostatnio edytowane przez Kerm : 22-10-2017 o 13:13. |
20-10-2017, 20:40 | #45 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Feniu : 22-10-2017 o 06:48. |
20-10-2017, 21:05 | #46 |
Reputacja: 1 | W karty szło całkiem dobrze. I równie dobrze się piło. A, że Zachariasz do zbyt wytrawnych konsumentów mocnych trunków nie należał, to pod koniec rozgrywki zaczęło mu się już lekko mytlać w głowie, co miało przełożenie na to co gadał. Były to głupoty do kwadratu, których przytaczanie tutaj nie miało sensu, ze względu na poziom ich wulgarności i pokłady absurdu. W każdym bądź razie, Zachariasz w końcu zaczął rozglądać się za jakąś chętną dziewką, która nie miałaby nic przeciwko wygodzeniu w łożnicy niziołkowi. Ale panny raczej chętne były, bez względu na wzrost i rasę klienta. Zachariasz pomyślał, że być może słyszały plotki o wielkości niziołczych przyrodzeń, a do tej pory nie miały możliwości sprawdzenia owego fenomenu natury. Już się szykował do zaproszenia jednej z nich, może nie najpiękniejszej i nie najmłodszej, ale nadrabiającej fantazyjną fryzurą i krągłym, jędrnym zadkiem, gdy na zewnątrz coś zawyło. - O święta Ludmiło! - krzyknął i aż podskoczył. Serce waliło jak oszalałe, a rączki nieco się trzęsły. Na szczęście był ktoś, kto opanował panikę i o dziwo, była to gospodyni przybytku. Po chwili spędzonej na opanowaniu się, Zachariasz popluł na dłoń i przylizał włosy. Językiem wydłubał kawałek mięsa spomiędzy zębów i go wypluł. Tanecznym, rozchwianym krokiem ruszył w stronę swojej wybranki. - Czy szanowna pani byłaby chętna nieco osłodzić mi te straszne chwile? - zapytał szarmancko wyciągając do damy rękę. |
22-10-2017, 22:26 | #47 |
Reputacja: 1 |
|
24-10-2017, 21:16 | #48 |
Reputacja: 1 | W karty grać lubił, a i owszem. Temu właśnie służyło zaopatrzenie się we własny komplecik papierowych prostokątów. Mniej lubił oddawać się hazardowi, kiedy po drugiej stronie stołu zasiadała jakaś paskudna morda z przeszłości. Tyle dobrego mu z tego przyszło, że karty mu dzięki skupieniu lepiej szły, ale z napięcia prawie nawet o piegowatej dziewce na kolanach zapomniał. Już planował dać sobie spokój z rżnięciem w karty i zacząć urabiać glinę do zerżnięcia czegoś zupełnie innego, ale nim zdążył porządnie ułożyć dłoń na posługaczce, spoza karczmy rozległo się paraliżujące wycia. To znaczy, paraliżujące Albrechta konkretnie. Choć pewnie i kilka innych osób. Nie za bardzo był się wstanie ruszyć, tyle że mocniej przycisnął do siebie dziewczynę, niczym przestraszony dzieciak ściska posłanie. W myślach przypomniał sobie rozmowę dwóch chłopów podsłuchaną w stodole. "Dobrze, że tam nie zostaliśmy". |
24-10-2017, 21:37 | #49 |
Reputacja: 1 |
__________________ „Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!” |
24-10-2017, 22:20 | #50 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Ochroniarz był jedyną osobą z obsługi spokojnie odpowiadającą na pytania o dobiegające wycie. Pozostali pracownicy przemieszczali się w ciszy jakby nie chcieli sprowokować ataku nieznanych bestii. Wszelkie naczynia po wieczerzy pozostały na noc na ławach. - Ostatnio w okolicy ludzie gadają o widmowych wilkach. Podobno są białe i poruszają się szybko jak lawina co z góry schodzi. Ja temu wiary nie daję, ale... Hans, drwal co w leśniczówce mieszka, zarzeka się, że te stwory przez drzewa przechodzą niby dym. Temu wszyscy w panice. Na razie wilcy dużo straszą, ale nikogo z Gladisch nie ruszyły, to i władze ino dodatkowego strażnika na drogi puściły. Nikt więcej na tą widmową sforę nie poluje. Dziewczęta, nie na żarty przestraszone, ani myślały towarzyszyć tego wieczora gościom. Zagonione przez gospodynię na zaplecze chwilę się tam kotłowały po czym wszelkie dźwięki ustały. Sama gospodyni weszła na schody i gestem dała znać szóstce mężczyzn by podążali za nią. Na dole zostali wartujący wykidajło oraz Brunner i rodzeństwo Houtów. Ich miny dopiero teraz wyrażały agresywną zazdrość względem śpiących na piętrze. Gdy minęła noc i słońce wślizgnęło się do izby na piętrze przez szczeliny w oknach mężczyźni obudzili się niemal jednocześnie. Na ulicy przed „Głową goblina” trwała bardzo emocjonalna wymiana zdań pomiędzy wieloma osobami. Ludzkim głosom wtórował ujadający pies. Całe zamieszanie trwało ledwie mgnienie oka – nim którykolwiek z obudzonych powstał by otworzyć okiennicę tłum rozproszył się udając w różnych kierunkach. Schodząc na dół nawet nie spodziewali się tego, co zastali – główna sala gospody była wysprzątana a dwie z czterech obecnych poprzedniego wieczora dziewcząt gotowało kaszę nad ogniem. Tylko ich liche uśmiechy zdradzały, że nie zapomniały wczorajszej traumy całkowicie. - Tamta czwórka wyjechała o świcie, nawet się nie pożegnali - powiedziała krągła brunetka. - Chcecie śniadanie? Kasza i sadzone jajo to będzie siedem błyszczyków. |