Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-01-2018, 22:39   #71
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Franc postanowił wrócić i zobaczyć źródło płaczu. Zerknął pod wielkie łoże i ujrzał tam malca leżącego w wiklinowym koszyku. Okryty był on cienkim kocykiem, a owinięty w zabrudzone bety. Był brudny, ale całe szczęście nie aż tak, jak reszta pokoju i całego domostwa. Dzieciak, na oko Franca, miał między pół roku, a roczkiem. Jego różowiutko-czerwoniutka twarz była wykrzywiona z płaczu. Szkrab, po szybkich oględzinach, nie miał widocznych znamion Chaosu. Mauer domyślił się szybko, że musiał być karmiony przez Panią Wieprzowinę. Maciora musiała poczuć instynkt macierzyński i potraktować małe dziecię, jak swoje. Franc chwycił koszyk i ostatni raz zerknął na pokraki. Żadna z nich nie oponowała, gdy maluch był zabierany. Przerażone mutanty chowały się wciąż przy ścianie za poduszkami.

***

Gdy wszyscy wyszli z chałupy, Borys podłożył ogień. Nikt już nie oponował. Po ich minach Bogdanov widział, że nie ma już nadziei na coś „dobrego” w środku. Ogień, dzięki wszechobecnym kałużom alkoholu, roznosił się bardzo szybko. W momencie cały dół był zajęty, a płomienie zaczęły dostawać się na górę. Franc ujrzał jeszcze świnioczłeka, któremu przetrącił golenie. Doczołgał się on do schodów, spojrzał błagalnym wzrokiem w kierunku wyjścia i przeraźliwie zakwilił wiedząc, że niebawem dokona żywota. Po chwili, całym pędem przebiegła po rannym locha. Chciała opuścić domostwo, próbując dobiec do wyjściowych drzwi. Na jednym z ostatnich schodów potknęła się upadając na ryj. Gorset jej stał już w płomieniach, a części ciała zaczęły się nim zajmować. Pokracznie próbowała wstać i ruszyć dalej, ale po pięciu metrach ponownie upadła i już się nie podniosła. Knur natomiast próbował wydostać się przez górne okno. Otwarł okiennice i wychylił się przez nią. Zobaczył na dole Ellidara, ale nie zmieniło to jego decyzji. Wystawił jedną nogę za okno. Próbował wystawić też drugą, jednak stracił równowagę. Chciał się jeszcze ratować i chwycić rackami okna mocniej, jednak nie był na tyle zręczny. Wypadł. Gdy dobił do ziemi elf usłyszał jak kości się przetrącają. Świniak wpadł w konwulsje, po chwili jednak zastygł w bezruchu. Długouchy ujrzał zawieszony u jego szyi zielonkawy kamień. Ostrożnie bronią zdjął go z głowy knura i przerzucił do palącego się budynku. Tam miał nadzieję, że zaginie.

***

Gdy upewnili się, że z domostwa nic żywego już nie wyjdzie. Tak samo upewnili się, że na farmie nie ma już mutantów. Widzieli dwójkę mutantów na granicy lasu, jednak i ta dwójka po chwili jakby znikła. Mógł to być zarówno dobry, jak i zły znak. Musiało się to wkrótce okazać…

Narada była krótka, a decyzja niemal jednomyślna. Oddalić się od farmy i przygotować schronienie na drzewie wydawało się im najsensowniejsze. Nawet krasnolud dał się przekonać do pomysłu elfa. Mimo iż pierwotnie zdecydowanie został zanegowany, to po przemyśleniu ostatecznie poparty. Oczywiście bez słowa, na nie mu już krasnoludzki honor nie pozwolił. I tak zgodził się na wiele, miał być pierwszym khazadem, o jakim słyszał, który nocował na drzewie. Z drugiej strony, który by się do tego przyznał… Wybrał jednak najmniejsze zło, bo jak i reszta, nie chciał ryzykować i potencjalnie obudzić się kolejnego dnia
ze świńskim ryjkiem.

Dwójka elfów, która od jakiegoś czasu była w drużynie, była w kwestii realizacji ich pomysłu nieoceniona. Pozostali, wraz z krasnoludem, zdali się na ich doświadczenie. Potencjalni wrogowie, niesprzyjająca pogoda, ranni, dzieciak. Wszystko to musiało być wzięte pod uwagę. Dlatego też Raen’drel ostatni raz przeszedł się po farmie zbierając rzeczy, które miały mu pomóc wykonać schronienie.

***

Podzieli się pracą. Elfy zajęły się budową schronienia. Mający najmniej sił Detlef i Borys opieką dziecka. A Franc i widzący lepiej od niego po zmroku Maddock obserwacją okolicy i przygotowaniom przeciwko ewentualnemu atakowi, który mógł nadejść nim schronienie było gotowe. Nikt z nich nie widział od dłuższego czasu kozoludzi. Opuszczając teren farmy zobaczyli ich raz, jednak był to ostatni raz. Teraz co jakiś czas usłyszeli złowieszczy dźwięk, na szczęście dla nich, wszystko było w oddali.

***

Ku zdziwieniu Detlefa, rano okazało się, że ta noc nie była jego ostatnią. Ku jeszcze większemu zdziwieniu była ona nad wyraz spokojna. Zebrali się więc szybko i ruszyli dalej... W kierunku Nuln…

Czy kozoludzie szli ich śladem licząć na zemstę? Czy pozostawiony w zgliszczach kamień wpadnie w czyjeś ręce? Czy uratowane dziecko rzeczywiście nie zostało naznaczone Skazą Chaosu? Tego w tym momencie nie wiedzieli… Odpowiedzi na to wszystko miała dopiero przynieść przyszłość…


-=== Koniec części 6 ===-
 
AJT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172