|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
28-02-2007, 15:40 | #1 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | [Komentarze] Warhammer - Popioł Middenheim Tutaj możecie komentować wszystko co jest związane z naszą sesją. Od razu dodam również, że jeśli Silvanol El-Dal nie odpisze do jutra, na jego miejsce wejdzie ktoś z oczekujących graczy (homeosapiens lub szarlej). |
28-02-2007, 17:52 | #2 |
Reputacja: 1 | Na razie sesja jest bardzo fajna. Podoba mi się szczególnie nastawienie graczy. Biorą oni sesję na serio, i odpowiadają naprawdę dobrze, a nie jak dzieci - dwa zdania na krzyż. No i MG też bardzo dobry. Odpowiada wtedy, kiedy trzeba. Mam nadzieję, że sesja będzie prężnie się rozwijać. Ciekaw jestem dalszych przygód. |
28-02-2007, 18:06 | #3 |
Reputacja: 1 | Podzielam zdanie Yaneksa. Kenshi daje rade jako MG co zresztą dla mnie nie jest nowością gdyż parę PBF-ów żeśmy już rozegrali wspólnie. Nasza drużyna również jest w porządku - jestem graczem który lubi się rozpisać w każdym swoim poście i początkowo obawiałem się czy nie trafiłem do drużyny w której będą dominowały "dwa zdania na krzyż" jak to nazwał Yaneks, ale teraz jestem pełen pozytywnych odczuć. Mam też nadzieję, że nikt się nie wykruszy w trakcie sesji i że kolejne posty naszego MG będą sprawiać że jeszcze lepiej będziemy się bawić. Tyle na razie, dziękuję za uwagę |
28-02-2007, 18:09 | #4 |
Reputacja: 1 | Zgadzam się z resztą, sesja wygląda fajnie a i drużyna jest rozpisana. To bardzo dobrze bo "dwa zdania na krzyż" niewiele informują. Ciekawe jak z rozwojem sesji zaczną wyglądać relacje pomiędzy drużyną.
__________________ Poznaj mroczne tajemnice czterdziestego millenium |
28-02-2007, 18:23 | #5 |
Reputacja: 1 | Na razie wszystko idzie ku dobremu jeśli chodzi o relacje w drużynie moim zdaniem. Jeśli tak dalej pójdzie to będziemy tworzyć naprawdę zgraną ekipę. I o to przecież chodzi, no nie? ...Bo ja najbardziej nie lubię sztywnych postaci i dialogów "pod publiczkę". U nas jak na razie nic takiego nie ma miejsca i oby tak dalej. |
28-02-2007, 18:31 | #6 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Cóż mogę dodać...jest lepiej niż początkowo sobie zakładałem i widzę że bardzo szybko się zaklimatyzowaliście w drużynie znajdując ciekawe tematy do rozmów (np. religia czy szturm Archeona). I dobrze, bo w końcu wasi bohaterowie mają "żyć" a to oznacza że mają własne poglądy na wiele spraw, własne spostrzeżenia. Jak na razie jest świetnie i jak wyżej napisał Mroku - oby tak dalej. Dzięki również za młe słowa pod moim adresem. Ze swojej strony przewiduję jeden post dziennie (tak by każdy mógł wyrobić się z wpisem) i obiecuję że sesja na pewno nie padnie i rozegramy kampanię do końca. Pozdrawiam i do jutra!
__________________ [i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i] |
28-02-2007, 21:38 | #7 |
Reputacja: 1 | Jeżeli będzie tak dobrze jak się zapowiada, to żałuję że nie będę mógł zagrać w Kuźnie Nuln, bo to chyba najfajniejsza część kampanii :/ Aha, mam prośbę do Kenshiego. Czy w książce Popioły Middenheim jest opisana lepiej burza chaosu i szturm Archaona na miasto? Jeżeli tak, to prześlij mi na PW bo chory jestem i więdne z nudów w domu. |
01-03-2007, 11:22 | #8 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Jestem właśnie w robocie więc będę się streszczał. Silvanol pożegnał się z grą i doszedłem do wniosku, że nie będę wprowadzał nikogo nowego do sesji (Wasza czwórka zdecydowanie wystarczy, zwłaszcza że sprawdzacie się jeśli chodzi o termin odpisu do sesji). Yaneks - w podręczniku do "Popiołów..." jest trochę informacji o walce miasta z Archeonem ale nie chce mi się tego wszystkiego przepisywać, gdyż ostatnio nie mam za bardzo czasu. Sorrki! Dobra, spadam do roboty - po południu update sesji! |
01-03-2007, 14:47 | #9 |
Siemka. Kenshi zaproponował mi dołączenie się i się zgodziłem. Czy to jeszcze aktualne? Aha jeżeli chcesz trochę opisu to w ty tekście opisującym ostatnie 5 dni wojny coś jest: Koniec Burzy Chaosu (Konkluzja – czyli ostatnie 5 dni inwazji) Pomimo iż pył po światowej kampanii Burzy Chaosu już opadł, a Imperium i jego sojusznicy odnieśli zwycięstwo, historia tej wielkiej inwazji musi być zapisana, a wszystkie jej wątki wytłumaczone. Podczas gdy armie Chaosu parły w kierunku zachodnim, Mężowie Middenlandu i Ostlandu odważnie stawili czoła nadciągającym armiom ciemności. Zdyscyplinowani i zorganizowani, obrońcy podjęli walkę w wycofując się, broniąc się w zamkach i miastach na trakcie do Middenheim, opuszczając wioski i farmy które nie mogły się bronić. Mocno ufortyfikowane zamki tego regionu udowodniły że są najpotężniejszymi twierdzami przeciwko hordom Archaona. W Bohsenfels, najemnicy wynajęci przez Hrabiego von Raukova walczyli z oblegającą ich armią Tzeentch’a. Ich wysiłki służyły jako przykład dla obrońców Imperium w mających nadejść mrocznych czasach. Niezadowolony ze starań Melekha (Melekh the Changer), Archaon zabił Czempiona Tzeentch’a dając przykład dla swoich innych poruczników, a dowództwo nad armią Zmieniającego Ścieżki przejął syn mutanta Cyspeth. Zamek Lenkster trzymał się wiele dni przed armią Feytora (Feytor), wyznawcy Nurgla, lecz wreszcie jego obrońcy zostali pokonani przez straszliwą zarazę zesłaną przez Pana Zarazy. Fort Shippel jednakże okazał się niemożliwy do zdobycia i Feytor został ostatecznie zmuszony do przerwania oblężenia. Załoga fortu podjeżdżała i nękała siły Nurgla gdy maszerowały na zachód towarzysząc Archaonowi. Styrkaar, oblubieniec Slaanesha, spustoszył miasto Kurst a następnie Zundap, ale stracił wiele dni podczas ataku na stolicę Hochlandu – Hernig. Mimo iż ostatecznie zdobył mury z pomocą Skaveńskich sojuszników, opór Hrabiego Leudenhof kosztował Czempiona Slaanesha drogo, a jego wyczerpane siły grały mniejszą rolę w późniejszych walkach. Atak z zaskoczenia Khazraka (Khazrak One-Eye) na Untergard wywołał wśród obrońców zamęt na pewien czas, ale Archaon i jego świta nie byli w stanie wykorzystać tej okazji i przebić się do potwornych hord Władcy Bestii (Beastlord - Khazrak). Ostatecznie, Khazrak został zmuszony do wycofania się do lasów gdzie kontynuował zasadzki na broniące się armie ewakuujące się do Miasta Białego Wilka. Sam Wszechwybraniec (Everchosen - Archaon) śpiesznie podążał w kierunku zachodnim po trakcie prowadzącym przez Stary Las. Pod Krudenwald jego armia dołączyła do Hargrotha (Hargroth the Blooded One). Nie byli osamotnieni w swej ofensywie ponieważ Herszt Czarnych Orków Grimgor Ironhide (Black Ork Warlord Grimgor Ironhide) wybrał ten moment by odkryć swe plany i najechał Krudenwald próbując okazać swoją wyższość nad działaniami Archaona. W tamtej chwili Grimgor był bardzo zadowolony z siebie udowadniając swoją wyższość przez dotarcie do Middenheimu jako pierwszy. W tym czasie Mroczny Mistrz Be’lakor (Dark Master Be’lakor) objął dowództwo nad ogromną armią demonów. Wszyscy trzej generałowie podejmowali zdecydowane działania by udowodnić swą osobistą przewagę, ale ich wewnętrzna rywalizacja dała Borysowi Todbringerowi i innym obrońcom Middenheim więcej czasu na wycofanie i przygotowania. Po tygodniach zaciętych walk, napastnicy zostali wykrwawieni przez silną obronę Middenlandu. Pomimo tego, Archaon i jego porucznicy zaczęli oblegać sam Middenheim. Pierwsze ataki były udane i wymusiły desperackie kontrataki obrońców by utrzymać wschodnią i zachodnią groblę. Jednakże przybycie Kislevskich i Bretońskich sojuszników zaczęło przechylać szalę zwycięstwa na stronę obrońców. Zaatakowane przez te armie od strony lasów i ciężko przyparte przez wycieczki obrońców z Middenheimu, hordy Mrocznych Bogów stopniowo poszły w rozsypkę. Ataki Grimgora i jego towarzyszy dodatkowo osłabiły armię Archaona i odepchnęły ją na północ. Przez cały ten czas armie Karla Franza i Valtena planujące przerwanie oblężenia, były coraz bliżej. Podczas gdy armie Ludzi, Elfów, Krasnoludów i Demonów walczyły o Middenland, inny wróg niezauważony przez nikogo szykował się do walki. Skaveny, zawsze gotowi wykorzystać słabość Imperium sekretnie obmyśliły diaboliczny plan znany jako Projekt Supremacji. Trzynastu Panów Rozkładu zgromadziło najsilniejsze klany wojowników, podczas gdy wielkie klany odłożyły na bok swoje animozje na pewien okres by współpracować przy przebiegłym planie. Klan Skryre skonstruował Półkulę Zgubnego Końca (Doom Hemisphere), napędzane spaczeniem urządzenie które było, jak zapewniali Radę Inżynierowie Spaczni, zdolne zniszczyć Ulricsberg i miasto które znajdowało się na szczycie góry. Niezauważenie dla dowódców armii maszerujących przez Ostland i Middenland, Skaveni rozbudowali swe Pod-Imperium (Under-Empire) równocześnie z walkami na powierzchni. W Zundap zajęli opuszczony młyn parowy, podczas gdy pod Middenheim krwawe oblężenie dostarczyło idealnej przykrywki dla nich do przedostania się pod Ulricsberg z Półkulą Zgubnego Końca. W sześćdziesiątym drugim dniu od wtargnięcia sił Archaona do Imperium, armie Karla Franza oraz Valtena przybyły pod Middenheim i rozpoczęła się właściwa bitwa. Dzień pierwszy – Atak Karla Franza Z Karlem Franzem podążało dwóch największych wojowników Imperium - Wielki Marszałek Gwardii Reiku Kurt Helborg (Grand Marshall of Reiksguard) i osobisty szampierz Imperatora Ludwig Schwartzhelm (personal Champion). Helborg doradzał zaatakowanie armii Archaona tak szybko jak to możliwe, dopóki chwieje się ona od kontrataków obrońców Middenheimu. Wielki Marszałek obawiał się że Archaon mógłby ruszyć dalej na północny–wschód i prawdopodobnie dotrzeć nawet do Brass Keep (???). Jeśli to by mu się to udało, Archaon mógłby ufortyfikować zamek i stworzyć bazę wypadową do dalszych ataków wymierzonych w Imperium. Karl Franz zgodził się z tym punktem widzenia i rozkazał Helborgowi prowadzić armię do zwycięstwa jeszcze tego dnia. Archaon wycofał się zasięgu artyleryjskiego Middenheimu. W pobliżu wioski Sokh czekał na ataki swych wrogów. Wiedział że Valten i jego praworządna armia biczowników (flagellants) i kapłanów nadciąga od wschodu i postanowił zniszczyć dwie główne wrogie siły jedna po drugiej. Jeśli pozwoliłby im się połączyć straciłby przewagę liczebną i zostałby oskrzydlony. I tak oto we wczesnych godzinach popołudniowych Gwardia Reiku wyprowadziła pierwsze uderzenie w armię Archaona. Wspierani przez artylerię dzielnie znieśli ostrzał Piekielnych Dział krasnoludów Chaosu spod Sokh i wbili się głęboko w zastępy Styrkaar’a. Widząc zagrożenie Archaon kontratakował, atakując nie Gwardię Reiku, ale regimenty piechoty które nadchodziły z wsparciem. Podczas gdy Pan Końca Świata (Archaon) wyrzynał setki żołnierzy, Haargroth odciął odwrót Gwardii Reiku. Helborg, w swym geniuszu taktycznym, dojrzał zamykającą się pułapkę, nasilił atak, przebił się przez hordy Styrkaar’a i podążył na północ jak najdalej z pola bitwy. Archaon był zadowolony i pozwolił armii Imperium wycofać się, wiedząc że jego wrogowie będą podłamani takim oporem ze strony rozbitego rzekomo wroga. Na następny dzień planował wyruszenie na wschód i zaatakowanie Valtena podczas marszu. Dzień drugi – Nadejście Valtena Będąc przekonani że Archaon stacjonuje w pobliżu wioski Sokh, Valten i Luthor Huss śpieszyli ze swymi armiami na zachód. Jednakże niedługo po brzasku, kiedy licząca tysiące formacja ciągle była gromadzona wzdłuż drogi, zaatakował ich Archaon. Magiczne moce uwolnione przez Cyspeth’a i jego czarnoksięskie rytuały przewaliły się przez Trakt Starego Lasu. Ściana wielokolorowego ognia spopieliła i wypaczyła wszystko na swej drodze. Konie i ich jeźdźcy stopili się ze sobą, podczas gdy drzewa i kamienie zostały wyrwane z ziemi i wirując uderzyły w armię Sigmara w zabójczych tęczach ognia. Ze swą armią pogrążoną w chaosie, Valten zrobił jedyną rzecz jaka mu przyszła do głowy - zaatakował. Chroniony przez swój pancerz z gromrilu i zaklęcia Teclisa, Valten przetrzymał straszliwy czar i zaszarżował w sam środek armii Archaona. Towarzyszący mu Huss i kapłani którzy przeżyli rozpoczęli walkę z tajemną magią uwolnioną przez czempionów Tzeentch’a. Na początku wydawało się że Valten był zgubiony, stając sam przeciwko całej armii. Nie myśląc o odwrocie, ani nie wątpiąc nawet przez moment wjechał w samo serce armii Chaosu z płonącym Ghal Marazem w dłoniach (Ghal Maraz = legendarny młot Sigmara). Osobista formacja Archaona, Miecze Chaosu (Swords of Chaos), ruszyła by zatrzymać rozwścieczonego Wywyższonego przez Sigmara (Exalted by Sigmar), ale zostali powaleni Młotem Sigmara i poszli w rozsypkę. W trakcie nierozważnego natarcia Valtena, szalone zastępy obłąkanych Biczowników gwałtownie ruszyły naprzód, ignorując fale uderzeniowe magii rozdzierające ich szeregi. Kapłani Sigmara toczyli bój z wyjącymi wyznawcami Khorne’a i gnijącymi wojownikami Nurgle’a. Migoczące pulsowanie kapłanów poraziło plugawe hordy płonącą mocą prawości. Nieczysta magia Chaosu sprawiła że ziemia wyrzuciła z siebie wielkie kopce mięsożernych robaków, podczas gdy z nieba zaczęła padać płonąca krew która paliła ciała. Pośród rzezi i magicznego sztormu, Valten w trudzie wyrąbywał sobie drogę szukając Archaona. Valten rozczarował się ponieważ zamiast Archaona na czele armii odnalazł Kordela Shorgaara, nosiciela sztandaru Archaona. Valten wyprowadził atak mający oderwać głowę czampiona Chaosu Ghal Marazem, ale ten, obdarzony przychylnością bogów Chaosu użył sztandaru Mieczy Chaosu by zablokować cios. Wzór czarnej magii na sztandarze wchłonął impet Młota Sigmara. Ponieważ wokół nich rozgorzała walka, Valten nie był w stanie dokończyć swego ataku i Shorgaar uciekł z pola walki by wrócić do swego mistrza. O zmroku trakt w Starym Lesie został oczyszczony aż do przedpola Sokh, tysiące wyznawców Chaosu leżało martwych na poboczu, a ich liczba konkurowała z zabitymi ludźmi walczącymi po stronie Valtena. W ciemnościach ognie obozowisk trzech armii były doskonale widziane przez każdą ze stron. Dla Karla Franza obóz Archaona wydawał się o wiele mniejszy niż obóz armii Imperium. Następnego dnia, jeśli tak zechcą bogowie, Archaon zostanie zgnieciony a jego inwazja wyparta z Imperium. Dzień Trzeci – Mroczni Wojownicy Niecierpliwie oczekujący końca bitwy, Karl Franz rozkazał swym generałom wymarsz o świcie, na spotkanie bardzo osłabionej armii Archaona. W miarę jak się posuwali, ponownie odezwały się Piekielne Działa (Hellcannons), wygrzmiewając z siebie magiczne energie. Jednakże pod czujnym okiem Imperatora armia maszerowała naprzód. Ze wschodu podążał Valten i jego wojownicy, teraz liczący zaledwie kilka setek. Czampion Sigmara razem z Luthorem Hussem szli na czele maszerującej kolumny. Widząc to Archaon rozkazał skierować ogień Piekielnych Dział na Valtena i rozpoczęto gwałtowny ostrzał rozrywający ziemię i znaczący niebo magicznym dymem. Podczas tego ciężkiego ostrzału artyleryjskiego Valten został trafiony wybuchem piekielnej mocy. Wyrzuciło go w powietrze, a jego elfi rumak został rozerwany na strzępy. Twarz wojownika płonęła od okruchów stopionego gromrilu, a jego włosy poczerniały. Valten podniósł się z dymiącego krateru i pomaszerował naprzód pieszo. Na zachodzie powietrze lśniło z nienaturalną energią, a niebo przewalało się i wirowało jakby było torturowane jakąś niewidzialną dłonią. Cień zaczął zbierać się w lasach i zaczął rozciągać się w stronę Middenheim. Z tego wielkiego jeziora ciemności rozlegały się jazgotliwe piski i potworne gardłowe ryki. W mroku błyskały ślepia, a okrutne śmiechy i koszmarne klątwy wzbijały się ponad gorący wiatr. Terror ogarnął szeregi armii Karla Franza gdy demoniczna armia zbliżyła się, a mroczna, skrzydlata postać wzbiła się w powietrze ponad legionem z innego wymiaru. Skrzydła demonicznej istoty były maksymalnie rozwinięte, a jej uzbrojona w pazury łapa wyciągnęła się w kierunku Imperatora. Be’lakor rozkazał swemu legionowi atak, odcinając Karla Franza i zostawiając zdziesiątkowane siły Valtena same w walce z Archaonem. Jakby tego Valtenowi było mało, pojawił się nowy wróg który otoczył jego kilkuset podkomendnych. Zielonoskórzy wojownicy zaatakowali z lasów na południu armię Valtena. Stojący na ich czele Grimgore Ironhide zabijał tuziny wojowników każdym ciosem. Ignorując te nowe zagrożenie Valten i Huss skrzyknęli garść wojowników i walczyli dalej wbijając się głębiej w armię Archaona próbując doprowadzić do starcia z Wszechwybrańcem. Podczas gdy cień Demonicznego Legionu dosięgnął pancerza Karla Franza, blask bieli przerwał falę ciemności. Lśniące ostrza trzech setek Mistrzów Miecza z Hoeth (Swordmasters of Hoeth) wzniosły się i uderzyły, rozrywając bezcielesne formy i rozdzierając niematerialne ciała swych przeklętych przeciwników. Mimo iż elfy walczyły w sposób niezrównany, było ich niewielu, a każdy który poległ był ogarniany przez niekończące się fale demonicznych pazurów, szponów i ostrzy. Pośrodku elfiego oddziału w kręgu sformowanym przez swych oddanych wojowników stał Teclis. Pijąc do dna ze swej lśniącej fiolki uwolnił swą potęgę. Płomienie świetlistej energii wyskoczyły z ziemi i utworzyły półkulę dokoła elfiego maga. Oślepiający w swym blasku, magiczny ogień rozszerzył się w górę i na boki, coraz to dalej od Teclisa. Piski Demonów wypełniły powietrze, podczas gdy oczyszczający ogień wygnał ich z powrotem do Wymiaru Chaosu. Jeszcze przez krótki moment nieuchwytna skaza ciemności w powietrzu pozostała, by po chwili ulecieć i zniknąć. Żaden Demon nie pozostał na polu bitwy. Ze swą armią walczącą z Orkami, Valten, szukając Archaona ponownie natknął się na Miecze Chaosu. Tym razem jego wróg był tam, jadący na swym Wierzchowcu Apokalipsy (Steed of Apocalypse), wnoszący się ponad swymi wojownikami. Kompania Archaona usunęła się robiąc Valtenowi drogę do Pana Końca Świata (Lord of The End Times-Archaon). Z rykiem Valten zaszarżował z rozbujanym Ghal Marazem na swego przeciwnika. Młot zmiażdżył magiczną formę demonicznego wierzchowca Archaona. Rumak eksplodował płomieniami i dymem, a Archaon został rzucony na ziemię. Valten rzucił się naprzód by wykorzystać przewagę i wzniósł Młot Sigmara ponad swą głowę by zadać zabójcze uderzenie. Zgrzyt wypełnił powietrze kiedy Archaon skontrował Zabójcą Królów (Slayer of Kings) i uwolnił moc U’zhul. Ostrze przebiło się przez pancerz z gromrilu i weszło głęboko w brzuch Valtena. Spowolniony ale nie zatrzymany, Valten kontynuował swój atak. Głownia Ghal Maraza zeszła z celu i trafiła Archaona w naramiennik. Wstając na nogi Pan Końca Czasów wyrwał Zabójcę królów i uderzył ponownie, rozciął na pół napierśnik z herbem komety i posłał Valtena na ziemię. Poprzez krew poważnej rany na piersi Valtena można było wyraźnie zobaczyć znamię Sigmara. Archaon cofnął się w tył razem ze swym Zabójcą Królów jakby został ogłuszony kometą z dwoma ogonami wyrytą głęboko w ciele Valtena. Luthor Huss rzucił się na Archaona. Jego młot spowodował deszcz iskier uderzając w pancerz Chaosu Archaona. Potężny cios w bok głowy sprawił że Archaon stracił równowagę i przyklęknął na jedno kolano. Następny cios nie trafił ponieważ Pan Końca Czasów podniósł tarczę by go zablokować, a impet uderzenia wytrącił młot z palców Huss’a. Czampion Chaosu z rykiem uderzył Hussa i łamiąc mu kości, wyrzucił Proroka Sigmara w powietrze. Potworne ryki bojowe odezwały się dokoła Pana Końca Świata wspólnie z okrzykami jego wojowników. Stając na nogi Archaon obrócił się w stronę następnej sylwetki która pojawiła się przed nim. Grimgor dał o sobie znać waląc zielonoskórym czołem w chronioną hełmem twarz Archaona. Za nim jego Harde Chopcy (‘Ardboyz) walczyli z ciężko opancerzonymi Mieczami Chaosu. Orki wywalczyły sobie drogę przez siły Valtena by dosięgnąć Archaona. Z Middenheimem poza czyimkolwiek zasięgiem, Grimgorowi została tylko jedna droga by wykazać się przed Gorkiem. Grimgor uniósł Gitsnika obiema dłońmi, wziął szeroki zamach odciął dolną część tarczy Archaona i posłał Archaona bezwładnie w tył. Ponownie Zabójca Królów błyskawicznie uderzył, ale Grimgor spodziewał się kontrataku i sparował go rękojeścią swego magicznego topora. Herszt Czarnych Orków postawił swą ciężko obutą stopę na ramieniu Archaona i wytrącił demoniczne ostrze z zasięgu jego ręki. Dwa razy uderzył płazem Gitsnika w głowę Archaona, a potem przystawił ostrze do gardła Archaona. Czarny Ork uniósł głowę i zaryczał w stronę ołowianego nieba. „Grimgor jest największy!” Orki zaczęły wznosić potężne wiwaty, ogłuszająco skandowane imię Grimgora roznosiło się ponad polem bitwy. Grimgor uniósł Gitsnika ponad swoją głowę, zaryczał i uniósł swą pięść w powietrze. Po udowodnieniu swej dominacji, Herszt razem ze swoją hordą ruszył na południe. Ich okrzyki zwycięstwa były słyszane długo po tym jak zniknęli z pola widzenia. Luthor Huss oprzytomniał i odzyskał swego konia. Zarzuciwszy Valtena na siodło Prorok opuścił pole walki, zabierając nieruchome ciało swego mistrza z dala od bitwy. Powoli podążył do Middenheimu i zawiózł Valtena do kaplicy Shallyi. Mimo iż rany Huss’a też były poważne nie dał nikomu się nimi zająć dopóki nie zajęto się Valtenem. Dopiero kiedy Matka Zakonu (Abess) dała mu słowo że Valten żyje, Huss wyczerpany zwalił się na ziemię. Jego ciało zaniósł do głównej kaplicy Volkmar, który zerwał się ze swego łoża zaraz po przybyciu Huss’a. Na zewnątrz, wojownicy Archaona zostali odrzuceni do Sokh. Porzucili Piekielne Działa i oczekiwali straszliwej bitwy która miała rozpocząć się następnego dnia. Dzień Czwarty – Natarcie von Carsteinów W złamanej armii Archaona, ciągle pozostało kilka tysięcy wojowników wzmacnianych przez setki innych nadciągających od południa z Frote (???). Na czele armii stał Haargroth i jego krwiożerczy berserkerzy Khorne’a. Czampion berserkerów stał i miotał przekleństwa na zbliżających się wrogów, po tym jak Karl Franz ruszył naprzód ze swą armią. Mimo iż armia Imperium przewyższała siły Archaona o kilka tysięcy, Kurt Helborg ostrzegał że zwycięstwo nie będzie łatwe. Jego siły stanęły naprzeciw weteranom kampanii: najtwardszym żołnierzom, najbrutalniejszym bestiom i najstraszniejszymi potworami. Artyleria Imperialna rozpoczęła ostrzał Sokh na krótko przed południem, spuszczając deszcz kartaczy i pocisków na wioskę. Karl Franz przyrzekł rekompensaty wieśniakom którzy patrzyli na swe rozlatujące się domy. Wielu z nich trzeba było siłą powstrzymywać od przeklinania dowódców dział (gun captains) podczas ostrzału wioski. Po blisko godzinie działa ucichły, czego nie było w planie Imperium. Ukryte przed Borysem Todbringerem podwojone siły Khazraka Jednookiego wróciły pod Middenheim i uderzyły na artylerię ze strony lasu. Wybuchły tam zacięte walki o utrzymanie stanowisk ogniowych. Grzmot dział salwowych (volleyguns) i straszliwe wycie Shaggothów (???) niosło się po polu bitwy. Wiedząc że jego rycerze będą bezużyteczni w ciasnych uliczkach Sokh, Karl Franz rozkazał im zawrócić i wesprzeć artylerię podczas gdy piechota ruszyła naprzód. Korpus Gwardii Teutogenów dowodzony przez Ar-Ulryka, poprowadził atak i pierwszy dotarł do Sokh. Wzywając wsparcia Ulryka, Ar-Ulryk uderzał swym Młoto-Toporem Skolla na lewo i prawo. Hargroth wbił się w Gwardię Teutogenów i pozostawił ścieżkę pourywanych kończyn i odrąbanych głów. Jego topór kruszył zbroje i wgryzał się w ciało i kości. Trzy tuziny czaszek zostały ofiarowane Khorne’owi zanim Ar-Ulryk Valgeir ruszył naprzód. Wyprowadził cios głowicą swego błogosławionego oręża w hełm Hargrotha, a następnie przejechał ostrzem przez pierś Czampiona Khorne’a. Z imieniem swego boga na ustach Ar-Ulryk wyprowadził cios Młoto-Toporem Skolla (Hammer-Axe of Skoll) w głowę Haargrotha i go zabił. Na ulicach Sokh trwały bardzo zacięte walki. Liczebność i wyszkolenie armii Imperium uległy dzikości i okrucieństwu ludzi z północy (Northmen). Popołudniem wykrwawione i rozbite regimenty wycofały się z boju, nie mogąc zdobyć jakiegokolwiek przyczółka we wiosce. Więcej ludzi dołączył do odwrotu kiedy niebo na horyzoncie zachmurzyło się i zagrzmiało nieziemskimi piorunami. Błyskawica rozerwała czarne chmury. Nie było wątpliwości że zadziałała jakaś nieczysta magia. W kompletnych ciemnościach, dało się słyszeć dźwięki ze wschodu, a w błyskach piorunów migotał metal i błyszczały kości. Czerwone lśnienie wypełniło przestrzeń. W miarę jak się rozszerzało odkryło zgromadzone szeregi armii Sylwanii. Poszarpane sztandary trzepotały poruszane nienaturalnymi powiewami wiatru, podczas gdy zastępy nieruchomych wojowników stały w półmroku. Na ich czele stał Manfred von Carstein dosiadający ożywieńczego rumaka (skeletal steed) z płonącymi oczami. Otaczała go gromada wampirów oraz pomniejszych nekromanckich sług. Zsiadłszy z konia Nieumarły władca Sylwanii zrobił kilka kroków przed swoją armię i uniósł swe dłonie w górę. Gdy zaczął czarować powietrze ponad nim zaczęło się kotłować, a szepczące zaśpiewy jego sług przybrały na sile. W końcowej inkantacji Manfred złożył ręce razem wśród ogłuszającego odgłosu gromu. Błyskawice uderzyły w pole bitwy, a tam gdzie trafiały, mały obłok energii unosił się przez chwilę. Powoli, tysiące zabitych w ciągu ostatnich czterech dni zaczęło stawać na nogi. Nieumarli Wojownicy Chaosu jeszcze raz unieśli swe topory i buzdygany, a martwi Imperialni Halabardnicy chwycili drzewca swych broni. Ciągle powiększana zaklęciami armia nieumarłych runęła na Sokh i wyrżnęła wszystko co spotkała na swej drodze. W obliczu takiego terroru armia Archaona została ostatecznie rozbita, a ci którzy przeżyli uciekli na północ. Z Middenheimem i Valtenem poza swoim zasięgiem Archaon wiedział że przegrał. Nie wiadomo w którym momencie walk poległ, ale uważa się że zbiegł w Góry Środkowe, być może do ruin Brass Keep. Po zniszczeniu armii Chaosu, Manfred skierował swą armię na Middenheim. Podczas gdy przerażona armia Karla Franza cofała się pod wschodnią groblę, pojedyncza sylwetka wyjechała z szeregów Nieumarłych. Był to sam Manfred, który powoli podjechał swym rumaku i zatrzymał się kilka tuzinów kroków od miejsca gdzie Karl Franz dosiadał swego Szpona Śmierci (Deathclaw) w asyście Kurta Helborga i Ludwiga Schwartzhelma. Głos wampira rozległ się ponad rykiem burzy. „Tak jak mój założyciel rodu wyzwał kiedyś twego przodka, tak ja wyzywam teraz ciebie. Poddaj miasto, a zostaniesz oszczędzony. Opieraj się, a zginiesz.” Samotny mężczyzna wyszedł spośród imperialnych regimentów i stanął przed Manfredem. Jego łysa głowa połyskiwała w błyskach wściekłej burzy, jego długie wąsy smagały jego policzki poruszane gwiżdżącym wichrem. Z założonymi rękami i marsową twarzą Volkmar Ponury (Volkmar the Grim-ex Grand Theogonist of Sigmar) spojrzał w oczy Wampirzego władcy. „Prawie pięćset lat temu, człowiek taki jak ja, zabił takiego potwora jak ty. Możemy to powtórzyć”. Manfred rozważył swe opcje, spojrzał na srogie srogie oblicze Teogonisty. Wampir pamiętał dokładnie widok Wielkiego Teogonisty Wilhelma rzucającego się wraz z Vladem von Carsteinem z murów Altdorfu nabijając ich obu na pale poniżej. Manfred pomyślał także o swej krainie i nadciągającej armii Vardeka Croma. Targany wątpliwościami, Manfred zawrócił swego koszmarnego wierzchowca i ruszył wraz ze swą śmiercionośną armią na wschód. Gdy zapadła noc, na polach i w lasach wokół Middenheimu było spokojnie, prawie cicho. Po raz pierwszy od blisko trzech miesięcy nie słychać było odgłosów wojny. Bitwa o Middenheim została wygrana. Konsekwencje Hordy Archaona przyniosły nędzę i śmierć Ostlandowi, Hochlandowi i Middenlandowi. Dziesiątki tysięcy nie miały dachu nad głową i głodowały. Pola zostały spalone, a domostwa legły w ruinach. Po ujrzeniu pełnej potęgi Chaosu wielu wieśniaków oszalało z powodu grozy i nieszczęść. Lasy roiły się od żołnierzy i robotników którzy porzucili swych bogów i oddali swe dusze wszechmocnej potędze Mrocznych Bogów. Mimo iż Middenheim bronił się do końca, a armia Archaona została zdruzgotana, jej pozostałości i stada bestii krążyły po północnym Imperium. Zundap zostało zdobyte przez Skavenów, które przemieniły stary młyn parowy w wylęgarnię szczuropodobnych istot. Brass Keep było już tylko pustą skorupą. Jej ciemne zakamarki były schronieniem wielu tajemniczych bestii i przewrotnych pomiotów oraz wojowników Mrocznych Bogów zgromadzonych w zrujnowanych wieżach i lochach. Sam Middenheim był zdewastowany Piekielnymi Działami Archaona, a jego groble były kompletnie zapchane zwłokami. Głęboko w Ulryksbergu skaveńska Półkula Zgubnego Końca jaśniała coraz bardziej zbierając energię potrzebną do detonacji. Tunele i korytarze roiły się od skavenów uciekających od nadchodzącego wybuchu. Doszło do starć pomiędzy nimi a poszukiwaczami i kanalarzami którzy podjęli się niebezpiecznych eksploracji podziemi po usłyszeniu opowieści o broni zagłady znajdującej się w katakumbach. W błysku zielonego światła Półkula Zgubnego Końca eksplodowała, zalewając tunele falami mutagennej energii, mimo iż skomplikowane urządzenie nie wybuchło z pełną mocą. Ludzie i Skaveni zostali przenicowani. Ich ciała stopiły się, a skóra pokryła się bąblami od zabójczej energii. Skały stopiły się i spływając otwierały nowe groty, a zamykały stare tunele. Pomimo iż jej moc została uwolniona, Półkula Zgubnego Końca nie została kompletnie zniszczona i tkwi w stanie uśpienia, czeka na ponowne użycie gdzieś głęboko w labiryncie nowych tuneli. Mimo iż zagrożenie ze strony hord Archaona zostało zażegnane, nowe niebezpieczeństwo pojawiło się w Imperium – schizma. Podczas gdy Valten leżał w śpiączce w świątyni Shallyi, a Huss przy nim czuwał, do Middenheimu przybył Wielki Teogonista Johannes Esmer. Po powrocie Volkmara prawdopodobnie przeklętego skazą Chaosu która była źródłem jego odrodzenia, odezwały się głosy wzywające Esmera do abdykacji. Jednakże aktualni poplecznicy Wielkiego Teogonisty wezwali Volkmara żeby oficjalnie poparł wybór Esmera. Nieliczni niedobitkowi armii Valtena – szaleni Biczownicy i spragnieni boju kapłani bitewni – zaczęli wzniecać zamieszki pod Middenheim i wzywać Esmera do wyjazdu. Wśród tych napiętych nastrojów głos podnieśli kapłani Ulryka, żądając zreformowania systemu Elektorskiego, odwiecznego problemu który znowu został poruszony. Obok tego wszystkiego, rozgorzał konflikt wobec osoby Valtena. Były głosy żeby ogłosić go Imperatorem zaraz po tym jak wydobrzeje. Inne głosy utrzymywały iż żądanie Hussa jest pomyłką i wskazywały na to że poważne rany które zadał Valtenowi Archaon są dowodem że syn kowala nie jest święty. Z Imperium w chaosie oraz z osłabioną armią, Karl Franz wiedział że prawo i porządek musi zostać zaprowadzone jak najszybciej. Rabunki, samosądy oraz zakazane kulty zaczęły rozprzestrzeniać się po Imperium. Jeśli to bezprawie trwałoby dalej to Imperium popadłoby w anarchię. Tak więc Imperator naradził się ze swymi doradcami, wśród których byli Volkmar i Esmer, w sprawie Valtena. Związany obowiązkiem do utrzymywania swoich odziedziczonych rządów w Imperium, Karl Franz nie miał ochoty oddawać swego stanowiska Valtenowi. Jednakże zatrzymanie stanowiska było równoznaczne z ogłoszeniem Hussa kłamcą. Kto by nie chciał zobaczyć odrodzonego Sigmara w osobie nowego Imperatora? Esmer i Borys Todbringer poprosili o trzy dni czasu na znalezienie rozwiązania. Imperator Franz powiedział im że wszystko co mogliby zrobić by nie doszło do krwawego konfliktu będzie bardzo mile widziane. Drugiego dnia Karl Franz miał gościa. Był to płaczący Luter Huss. Trzymał kurczowo w dłoniach Młot Sigmara. Kiedy Imperator spytał co się stało, Huss odpowiedział mu łamiącym się głosem że Valten został zamordowany. Kiedy Huss odwiedził go znalazł wybrańca Sigmara na jego łożu, przeszytego lśniącym zielonym ostrzem. Zaszokowany i nie do końca pewien tego co słyszy, Karl Franz udał się do świątyni Shallyi żeby osobiście zobaczyć co zaszło. Gwardia Teutogenów zablokowała wejścia, ale pozwoliła mu udać się do komnaty w której spał Valten. Nie było po nim śladu. Była krew na łóżku i podłodze. Na ścianach, w czerwieni był wyryty nieregularny trójkąt z długim i głębokim nacięciem. Huss spytał co powinien zrobić. Imperator biorąc Ghal Maraza z rąk Hussa obejrzał jeszcze raz pomieszczenie a potem zwrócił się do Luthera. „Pójdziesz pomiędzy ludzi i powiesz że Sigmar nas opuścił, tak jak to zrobił wiele wieków temu. Daj im nadzieję w tych złych czasach. Nie zdradzaj ich wiary. Powiedz im że zostawił swój młot mnie jako oznakę zaufania i powiedz im że jesteś dalej jego prorokiem i będziesz czekał na jego ponowne nadejście kiedy znowu będziemy w potrzebie”. | |
01-03-2007, 18:11 | #10 |
Reputacja: 1 | Dziwne bo w podręczniku Hordes of Chaos jest napisane, że Archeon przeżył walkę z Ironhidem.
__________________ Młot na czarownice. |
| |