Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-11-2008, 13:26   #181
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
" Ku.rwa co mnie obchodzą losy tego kraju, który nie potrafił obronić swoich sług i wykrztałtował ludzi pokroju Larsa? Dla mnie mógłby zapaść się pod ziemię razem ze wszystkimi ludźmi, byle bym tylko mógł dokończyć moją zemstę na tym mordercy." bluźnił w myślach Pieter. Spróbował ciasta i żując zastanawiał się co by zrobić. W końcu zjadł cały kawałek i powiedział, popijając co chwilę herbatą:
- Widzę, że żeby wykonać cel zlecony mi przez mojego boga muszę się jednak zgodzić na twoje zadanie. Tylko ty jesteś teraz w stanie zaprowadzić mnie do Larsa. Jednak czegoś nie rozumiem. Mówiłeś, że są 3 tomy w tym dwa fałszywe. Teraz mówisz, że potrzebujemy znaleźć drugi tom by odkryć miejsce położenia trzeciego. Czyżby dwa faszywe zawierały wskazówki ukrycie oryginału? Od czego mielibyśmy zacząć poszukiwania drugiego tomu? - dywagował Hood. Robiło się to powoli zagmatwane, ale im szybciej to zakończą tym lepiej.
" Chociaż na drugi kawałek ciasta, chyba sie skusze"
Jak pomyślał tak zrobił i już po chwili pałaszował kolejną porcje.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 16-11-2008, 09:07   #182
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Alfred siedział na krześle i przysłuchiwał się rozmowie. Odczuwał coraz większą chęć powrotu do domu. Nie był bohaterem, nie znał się na księgach i nie lubił pakować się w kłopoty. Był strażnikiem pól, obrońcą Zgromadzenia, ale nie poszukiwaczem przygód. Nie ruszając się z miejsca wyjął fajkę i napchał ją zielem. Po zapaleniu jej puścił kilka dymków, delektując się smakiem.

- Księga, włócznia... - odezwał się. - Wszystko to jest bardzo ciekawe, jednak nadal nie jestem przekonany o tym, że my jesteśmy wstanie uratować świat. Zastanawiam się czy nie opuścić tego domu i wrócić do spokojnego Zgromadzenia.

Nagle wstał i zaczął chodzić tam i z powrotem. Mimo, że nie był przekonany do tego czy Otto ma rację, to myśl, że na jego barkach spoczywa los świata nie dawała mu spokoju. Nie chciał się mieszać w tą sprawę. Jednak nie mógł zostawić tego tak po prostu.

- Zostanę - stwierdził. - Na pewien czas. Jeśli nie przekonam się do słuszności tej sprawy, wrócę do swojego domu.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 01-12-2008, 14:42   #183
 
Oktawius's Avatar
 
Reputacja: 1 Oktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłość
-Być może masz racje że losy świata są zagrożone, ale włócznia również mnie interesuje. I nawet jeżeli to jest zwykł mit że osoba która straci tą włócznię, to wolę żebyś Ty był w jej posiadaniu. Gdybyś przypadkowo zmarł nikt nie mółby mi zapłacić za moją pracę. Przyjmuje Twoją ofertę człeczyno. Ale teraz opowiedz kto mógł ukraść włócznię, gdzie może być. Mów co wiesz a będzie nam się dobrze współpracowało....- Rozsiadł się wygodnie ale tak aby móc obserwować reszte. Pomyślał chwile i znowu powiedział nie dając dojść do głosu nikomu.-Chociaż nie. Teraz zjemy, potem pójdziemy wypocząć, a następnie zajmiemy się pracą.- Wstał i zaczął zbierać swoje rzeczy, a gdy skończył patrzył wymownie na gospodarza aby wskazał mu pokój czy coś takiego....
 
__________________
Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu,
palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium.

511409
Oktawius jest offline  
Stary 09-12-2008, 13:52   #184
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Mało intersującą cisze, w której każdy spoglądał na każdego przerwał w końcu Otto wstając podnosząc się na rękach opartych o stół. Zabierając puste talerze i kubki ruszył do kuchni jednocześnie odzywając się do Was:
-Dobrze, że udało Wam się zrozumieć powagę sytuacji. Musicie zrozumieć, że ja sam nie mogę zająć się tą sprawą z powodu mojego złego stanu zdrowia. To dlatego mój młodszy brat ruszył w poszukiwanie pomocy a nie ja, dziedzić rodziny Vaterinburg. Dwa tomy owszem są fałszywe ale ich autorem był ten sam człowiek. Napisał główny tom, zawierający całą jego wiedzę i podobno nie tylko jego. Podobno sam Khorne maczał swoje szpony w tworzeniu tej księgi ale osobiście nie wierzyłbym podobnym przekazom. Aby lepiej chronić swoje dzieło życia Aerin Mortiset stworzył dwa kolejne tomy. Pomimo, że są spisane w ten sam sposób, nałożył na nie czar niwelujący moc tych ksiąg. Podobno właśnie w efekcie rzucania tego czaru księgi stały się sobie bliźniacze. Teraz aby znać prawdę o tej jednej, właściwej księdze należy poznać tożsamość sióstr. Dopiero wtedy ujawnia się niszczycielski tom. Zapytacie pewnie czemu nie zniszczyć tego tomu?- Spojrzał po Waszych zaciekawionych opowieścią twarzach. Machnął ręką zapraszająco na schody prowadzące ku górze.- Na górze jest Wasz pokój i łóżka. Co prawda, jest ich teraz sześć ale jak będziecie zajęci pracą, pozbęde się ich. Zniszczenie tomu może przynieść jedynie stratę dla świata naszego czegoś wielkiego. Dzieła, które mogłoby pomóc w wielu aspektach życia codziennego. Ile istnień ginących w kamieniłomach lub lasach pracując ciężko na rzecz naszej Ojczyzny jest w chwili obecnej? A gdyby tak zastąpić ich tworami z kamienia, których nic nie zmęczy, którzy nie będą chorować, którzy mogą pomagać ludziom w ich życiu i ciężkiej pracy fizycznej i którzy byli by ich obrońcami przed złem i chaosem odporni i trwali na ból? W nieodpowiednich rękach owszem staje się złym narzędziem, ale osobiście uważam, że warto podjąc to ryzyko dla naszego pięknego kraju, który i tak już wiele wycierpiał. Piękny to sen ale możliwy do realizacji. O proszę o to Wasz pokój.
Otto otworzył dwrzi, które znajdowały się zaraz przy samych schodach, prowadzące do pokoju w którym znajdowało się sześć posłań wraz z niewielkimi meblami mogącymi pomieścić rzeczy podróżników. Kiedy weszliście rozejrzećsię po pokoju Otto życzliwie się uśmiechnął i podszedł do jednego z łóżek i usiadł na jego krawędzi. Chwilę trwałw milczeniu tak jakby nie wiedział oc czego ma dalej zaczynać. W końcu podniósł głowę i zaczął:
-Włóczni naszych przodków aktualnie nikt nie posiada. Leży w grobowcu niejakiego Jonathana von Zerinburga. Nie wiem w jaki sposób dostała się w posiadanie tego szlachcica, mogę jednak spekulować, że kupił gdzieś na czarnym rynku ową broń. Czyli znajduje się na tutejszym cmentarzu, jednak nie zapuszczałem się w tamte strony i nie wiem czy ten grobowiec jest strzeżony.- Wstał, klepnąwszy się wpierw dłoniami w kolana i ruszył w stronę wyjścia.- Macie czas na poznanie się. Ja zaś będę na dole.- Otto zszedłna dół pozostawiając Was samych.

* * *


Stereleth

Pomimo, że ludzie byli zaskoczeni tak nagłym atakiem zwierzoludzi szybko zorganizowali swoje oddziały i dzielnie zaczęli bronić swoich domostw. Chaośnicy padali jeden po drugim zaścielając ziemie truchłem niczym dywan. Na miejsce jednak jednego zwierzoczłowieka pojawiały się cztery inne. Jedna po drugiej baliście wystrzeliwały pociski w grupy najeźdźców. Fala byłą jednak zbyt duża. Zwierzoludzie dopadli do palisady i zaczęli ją oblewać olejem, smołą i zaczęli podpalać. Dodatkowym szokiem dla ludzi był fakt, że gaszenie płonących pali dawało odwrotny efekt. Ogień stawał się coraz większy. W panice ludzie nie wiedzieli co robić. Po podpaleniu pali atak ustał. Zwierzoludzie pozostawili ludzi w panice i bieganinie ratując co tylko się da. Nadpalone pale tracąc umocnienia i liny zaczęły się przewracać i łamać. Wtedy to atak zaczął się od nowa. Kolejne fale goblinoidów i zwierzoludzi ruszyła do ataku. Z dala od zasięgu strzał na granicy lasu i pól stanął rycerz odziany w zbroje. Z kolcami wystającymi z naramienników i karwaszy. Hełm rogaty już samym wyglądem przerażał.
Spoglądał na zniszczenia zacierając ręce. Z lasu wyłoniła się kolejna postać. Ochydny ork stanął obok przyglądając się pobojowisku. Twarz poddana wielu mutacjom była porośnięta rogami. Zbroja paskowa okrywała większość ciała, pokryta zaś była wieloma insygniami zła oraz czaszkami ofiar.
-To już dziesiąta osada. Ile jeszcze musimy przejść aby dotrzeć do twego Pana.- Gardłowy głos przemówił do rycerza w języku zła. Spojrzał na rycerza.- Moi ludzie cieszą się z zabijania, ale kiedy dostaniemy to co nam obiecano?!- Pytanie brzmiało bardziej jak groźba, jednak rycerz się nawet nie przejął.
-Już wkrótce...już wkrótce... A wtedy będziesz wielbił Pana naszego przed samym Khakkekkiem. A teraz módl się do niego by nasz Pan potrzebował jeszcze Waszych usług. Powedz swoim ludziom, że już wkrótce dotrzeby na miejsce. Dotrą tam też inni, Już wkrótce...

* * *


Gdzieś na terenie Imperium

Skradający się elf poprzez las zachowywał się tak jakby leciałnad runem leśnym. Była pora jesienna więc liści i gałązek na ziemi znajdowało się bardzo dużo. On jednak nie wydawał żadnego szelestu skradając się do grupy goblinów i orków. Dobrze pamięta jak go wynajęto ze względu na jego umiejętności zwiadowcze. Była mowa o napadach na okoliczne tereny tydzień marszu od Nuln na południe. Łatwa robota. Jednak już nie potrafiłzliczyć, który raz z kolei musi przycupnąć aby patrol go nie dostrzegł.

"Jak na małą grupę chaośników to dość mocno się pilnują. Co tu jest grane?"

Ruszył znowu w stronę, którą uznał za główne obozowisko. Choć wiele widział nie potrafił powstrzymać oczu, które mu się otworzyły szeroko ze zdziwienia. To nie była mała grupka goblinoidów, lecz regularna armia, zorganizowana i zdyscyplinowana. Jego bystre elfie oczy dostrzegły kilku dowódców pilnujących prac nad obozowiskiem.
-Hahaha. Co my tu momy. Wszowy ylf. Hahaha. Zdochniosz. Hahaha.
Elf był zaskoczony jak szóstka orków potrafiła zajść go od tyłu tak by niczego się nie spodziewał. Ich gardłowy wspólny pomimo, że ciężko zrozumiały był wyraźny. Zanim grupa rzuciła się do zabicia elfiego zwiadowcy, przez jego umysł przeleciałą krótka myśl.

"Historia się powtarza. Nadchodzi koniec Starego Świata."
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."
lopata jest offline  
Stary 11-12-2008, 10:36   #185
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Pieter odprężył się po długiej rozmowie ze staruchem i legł na wcześniej wybrane łóżko, obok którego znajdował się jego wierny łuk. Nadal nie zdejmował kaputra z głowy. Ręce skrzyżował na piersi i tak leżał ze skrzyżowanymi nogami pare minut. Odciął się zupełnie od towarzyszy i nie reagował na ich słowa. Rozmyślał.
" Podsumujmy czy dobrze zrozumiałem. Mamy znaleźć dwa tomy pewnej księgi, której szuka także Lars. Nie mamy najmniejszego pojęcia gdzie one są. Oprocz tego mamy znaleźć jakąś włócznię, która teraz jest w czyimś grobowcu. To akurat zapowiada się na proste zadanie, a pieniądze zawsze się przydadzą. Do pomocy mam niziołka i krasnoluda. Obaj mogą mi się przydać, co boleśnie już poczułem. Nie mogę się jednak przed nimi zdradzić. Eh, trzeba będzie grać tę farsę jeszcze jakiś czas"
Przekręcił głowę i spojrzał na towarzyszy. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że chyba o czymś rozmawiają. Nie obchodziło go to zbytnio. Zamknął oczy. Postanowił trochę odpocząć.
" Jeżeli te historie o mieście są chociaż w połowie tak prawdziwe jak słyszałem, to wieczorem warto by wyjść zaczerpnąć języka. Do tego czasu trzeba zbierać siły".
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 14-12-2008, 11:37   #186
 
Oktawius's Avatar
 
Reputacja: 1 Oktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłość
Grunzin wszedł do pokoju i położył się na łóżku w kącie. Rzeczy postawił obok , a zawiniątko trzymał na poduszce. Spojrzał się po pokoju i ziewnął porządnie. Jakoś nic go nie martwiło specjalnie. Spojrzał na człowieka, potem na niziołka i chwile poczekał czy żaden nie chce nawiazać rozmowy. Nikomu się nie kwapiło więc, a ze krasnolud do rozmownych nie należy to nic nie zaczynał. Tak jak za każdym razem toporek postawił opartego o łóżko, zawiniątko obok siebie, a tobołek pod poduche. By żadnemu do glowy nie przyszlo zaglądać....
Żadne pomysły i myśli teraz nie przychodziły mu do głowy. Czas się zdrzemnąć a kolejny dzień będzie pracowity.
Co do włóczni... to się tym też trzeba zająć... Włócznia Orka.... dowódcy. Może być ciekawie...
 
__________________
Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu,
palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium.

511409
Oktawius jest offline  
Stary 15-12-2008, 17:53   #187
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Słowa Otta nie były chyba tym czego odczekiwał Alfred. Można było zauważyć, że słowa starca zaskoczyły niziołka. Zieledymnego trochę zaniepokoiły plany uczonego. W przeciwieństwie do swoich rodaków wiele podróżował, głównie po Zgromadzeniu, ale i tak więcej niż przeciętny niziołek. W czasie swoich służbowych podróży słyszał wiele opowieści. Jedne były zwykłymi bajkami opowiadanymi dzieciom, inne wydawały się mieć w sobie choć ziarnko prawdy. Jedna z takich historii opowiadała o przedmiocie, który tak jak te księgi miał wielka moc. Było to w czasach, gdy Imperium jeszcze nie było prawdziwym państwem. Ów przedmiot trafił w ręce niziołka Freda. Byli tacy, który także chcieli użyć jego mocy do czynienia dobra. Aczkolwiek znalazł się mądry starzec, który znał się na takich sprawach i wytłumaczył Fredowi, że byłby to błąd. Wszystko dobre co mogło powstać z mocy przedmiotu prędzej czy później w zło by się obróciło, bo tak była natura artefaktu. Dlatego został on zatopiony w najgłębszym oceanie, by nikt nie mógł go odnaleźć. Ten mit jak żywo przypominał Alfredowi jego własną sytuację. Czyżby miał się stać Fredem tych czasów?

Pogrążony w rozmyślaniach nie zauważył, że znalazł się w pokoju, w którym miał zamieszkać wraz ze swoimi nowymi towarzyszami. W pomieszczeniu panowała cisza, nikt nie kwapił się do nawiązania jakiejkolwiek rozmowy. Wreszcie jednak niziołek odezwał się:

- Zwą mnie Alfred Zieledymny. Pochodzę z Krainy Zgromadzenia, gdzie rośnie najlepsze ziele, tak uwielbiane przez Imperatora, a także jak słodsze jabłka, dojrzewające w letnim i jesiennym słońcu. Już zaczynam tęsknić - zaczął mówić jakby do siebie - widokiem zielonych łąk, potoków i wodzie czystej jak dziewczęce łzy. Dałbym wiele by zobaczyć teraz uśmiech sąsiada, choć i u nas zdarzają się gbury - dodał z uśmiechem. - Tutaj w Aldorfie, wszyscy są jacyś niedostępni, miasto wielkie, brudne. Nie wiem jak wy ludzie możecie mieszkać w czymś takim - zwrócił się do Pietera.
- No i już pierwszego dnia stałem się obrońcą świata, jakby on w ogóle mnie potrzebował.

____________________________

Jeszcze nim człowiek i Khazad zasnęli Alfred zszedł na dół. Powiadomił Otta, że musi wyjść. Udał się do karczmy, w której pozostawił swoje rzeczy i ulubionego kuca.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 16-12-2008, 11:42   #188
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Człowiek, nie otwierając oczu, przemówił spokojnym sennym głosem.
- Mnie zwą Pieter i tak też mam na imię. Jestem kapłanem Taala i Rhyi i to także jest moja pierwsza wizyta w mieście. Zamierzam szybko wypełnić moje zadanie i wynieść się stąd z powrotem do lasu. Uważasz się za obrońcę świata? To prosze cię bardzo. Ja nie mam zamiaru za ten świat narażać nawet włosa.
Cały ten czas, Hood sprawiał wrażenie jakby spał. On jednak czuwał. Nie ufał nowym towarzyszom. Nie ufał nikomu, tylko sobie i to też nie zawsze.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 06-01-2009, 14:19   #189
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Stereleth

Spalone pale i wzmocnienia dogorywały tworząc potężną łunę w mroku, który pomału ustępował szarzyźnie nadchodzącego kolejnego jesiennego dnia. Pośród wrzasków palących się, jeszcze żywych ciał oraz lamentów, zwierzoludzie dobijali ludzi uciszając w ten sposób całą osadę. Pomiędzy nimi przechadzał się dowódca wojsk wraz ze swoimi sierżantami podziwiając efekty dzisiejszej nocnej napaści. Rozkoszował się zapachem strachu oraz swądem spalonych ciał wrogów. W pewnym momencie pojawił się portal przypominający pionową taflę wody. Z jego wnętrza wyszła postać odziana w przewiewną szatę i założonym kapturem. Wykorzystując mrok panujący jeszcze, mógł skryć swoją twarz pod kapturem. Stając naprzeciw generała podparłsię rękoma pod boki i wydobył się z czarnej czeluści płaszcza głos.
-Moja praca dobiegła końca. Oczekuje więc zapłaty za moje usługi.
Generał chwilę stałnie wzruszony nawet słowami postaci. Po chwili zaczął się śmiać a z wizury i otworów w hełmie zaczęła wydobywać się para od odechu. Sięgnął ręką ochronioną rękawicą wykonaną z metalowego surowca bliżej nie określonego wyciągając miecz z pochwy. Postać była gotowa w każdym momencie na rzucenie czaru teleportującego go w bezpieczne miejsce. Teraz jednak oczekiwał na rozwój sytuacji. Generał nadal się śmiał by w końcu przerwać i zacząć odpowiadać.
-Dobrze się spisałeś a twoje usługi nie zostaną zapomniane. Na chwilę obecną jednak jeszcze będziesz przydatny.- Chowając miecz, wyjął sakiewkę z monetami.- Czekaj na dalsze instrukcje. Nasz Pan jeszcze będzie chciał skorzystać z Twoich usług.
Postać złapała rzucony mieszek i dziękując kiwnięciem głowy oddalił się by rzucić czar i zniknąć, odejść do swojego schronienia. Kiedy mag zniknął generał odparł do jednego z sierżantów.
-Nie będzie już nam potrzebny ten mag. Odszukać i zabić! I niech to zrobią najemni ludzie.
Obrzydliwy ork kiwnął głową dając znak, że zrozumiał rozkazy i oddalił się od opancerzonego generała.
-Czemu sam go nie zabiłeś?- Rogaty zwierzoczłowiek, będący sierżantem swojego oddziału, odważył się na pytanie.- Czemu pozwoliłeś mu odejść na dodatek z pieniędzmi?
-Ponieważ neutralni sojusznicy mogą nas szpiegować. A jak by odebrali śmierć kogoś, kto nam pomagał zamiast zapłaty za swoje usługi? Zginie bo jest magiem. A to idealne alibi dla nas. I nie wzbudza żadnych podejrzeń.
-Haha. Mroczne sługi obrał sobie nasz Pan. Na prawdę mroczne, haha.- Kończąc to zdanie, sierżant ze śmiechem na swoim pysku rzucił się w stronę konających ludzi by rozkoszować się zabijaniem cierpiących.

* * *


Pieter Hood

W pokoju zrobiło się pusto. Będąc w letargu dostrzegłeś jak z pokoju wychodzą po kolei niziołek i krasnolud. Niewiele się działo w tym pomieszczeniu a jedynymi odgłosami były głośne kroki krasnoluda schodzącego po schodach i jego sapanie oraz krzątanina starca na dole. Analizowałeś dotychczasowe wydarzenia leżąc tak na łóżku, gdy nagle okno zaczęło się uchylać. Z początku był to ruch niedostrzegalny i wyglądało to tak jakby wiatr otworzył okiennice. Jednak kiedy w oknie pojawiła się postać, zjeżdżająca po linie z dachu, stało się jasne, że to włamywacz lub skrytobójca. Kobieta niewielkiego wzrostu miała spięte włosy do tyły. Twarz miała by może i ładną gdyby nie przekrzywiony po dawnym złąmaniu nos na lewą stronę i blizna na prawym policzku długości wskazującego palca. W ręku trzymała jescze linę i była gotowa do skoku za okno. Stała chwilę przyglądając się leżącej Twojej sylwetki i Twojemu zachowaniu oceniając stan snu.

* * *


Grunzin

W pokoju panowała dość smętna atmosfera. Pomimo, że niziołek i człowiek się przedstawili na tym się skończyło. Alfred wyszedł nie mówiąc komukolwiek gdzie zamierza się udać. Nic dziwnego w dzisiejszych czasach, ale jednak pozostawał niedosyt informacji ze strony nowych toważyszy. Siedząc na brzegu łóżka zaczynałeś się nudzić. Śpiący jeszcze nie byłeś a człowiek najwyraźniej był tak zmęczony, że zasnął nawet się nie rozbierając. Zawsze zastanawiało Cię jak można być tak słabą rasą. Machnąwszy ręką na Pietera zrezygnowany, zabrałeś swoje rzeczy i zszedłeś na dół. Nie do końca umiałeś wytłumaczyć powód dla którego to zrobiłeś, ale wiedziony wewnętrzną ciekawością byłeś rządny spojrzenia na księgę. Nie trudząc się o poinformowanie starca o swoich zamierzeniach, odsunąłeś szafę i ruszyłeś na dół po kamiennych schodach. Na dole zastałeś widok pomieszczenia wielkości Waszego pokoju sypialnianego. W środkowej części znajdował się kamienny blok mający być rodzajem stołu lub czemuś podobnemu, obok był drewniany stojak z ową księgą. Po obu stronach znajdowały się dwa wysokie kandelabry, pokryte kilkuletnim woskiem oraz do połowy wypalonymi świeczkami. W pomieszczeniu panowała szarość ale dzięki wrodzonej infrawizji udało Ci się dojrzeć te elementy, jednak o czytaniu księgi w tych warunkach nie było mowy.

* * *


Alfred Zieledymny

Człowiek postanowił się przedstawić czego nie można było powiedzieć o khazadzie. Przedstawiciel rasy krasnoludzkiej zachował się typowo dla swojej rasy, czyli grubiańsko i z dystansem. Nie widząc sensu dalszego siedzenia w milczeniu w tym pokoju, ruszyłeś do karczmy po swoje rzeczy. Otto widząc Cię, że zszedłeś na dół i dowiadując się o Twoich zamiarach ruszył z Tobą w stronę drzwi. Po chwili straconej na otwieraniu i odryglowywaniu drzwi wypuścił Cię na zewnątrz. Zanim zamknęły się drzwi starzec odparł.
-Jak będziesz chciał wejść zapukaj dwa razy, odczekaj z pięć wdechów i zapukaj ponownie dwa razy. Będe wiedział wtedy, że to Ty.
Nie trudziłeś się zbytnio na dalszą rozmowę jedynie kiwając twierdząco głową i ruszyłeś do karczmy. Na ulicy krzątali się mieszkańcy i miejskie menty. Ulicą jechał wóz z dwoma strażnikami. Zatrzymywali się przy każdej lampie i korzystając z długich drągów zdejmowali wypalone lampy zastępując je pełnymi oliwy i palącymi się juz. Puste wkładano na wóz i ruszano do następnej latarni. Nadal idąc poboczem przyglądałeś się miastu. Było tak duże i tak zaludnione a tak zaniedbane i tak brudne. Nie tak sobie wyobrażałeś stolicę. Kiedy dotarłeś do karczmy bez względnych problemów odebrałeś swoje rzeczy pozostawione przez woźnicę. Karczmarz kazał pozostawić je na sianie w wozowni przyległej do karczmy. Wracając dostrzegłeś jednak coś interesującego. Do Waszego pokoju z dachu, po linie zsunęła się drobna sylwetka człowieka. Najwyraźniej ktoś Was odwiedził a gość raczej się zapowiada i wchodzi drzwiami niźli oknem. Lina zwisała od komina do środka pokoju i wieczór zapowiadał się na prawdę emocjonująco.
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."

Ostatnio edytowane przez lopata : 06-01-2009 o 14:26.
lopata jest offline  
Stary 11-01-2009, 23:36   #190
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
" No i sobie poszli. Cholera to ja miałem ich tak zostawić. Dobra. To był długi dzień. Przydało by mi się troche snu, ale co mi tam. Ten staruch ma mnie doprowadzić do Larsa. Natomiast ja jestem mu potrzebny by odnaleźć jakieś księgi i włócznie. O miejscu pozostałych dwóch tomów ma nam powiedzieć ten, który staruch ma przy sobie. Włócznia zaś znajdowała się w tym mieście, w mauzoleum jakiegoś szlachcica. To zadanie zdawało się zbyt proste. Tutaj musiałbyć jakiś haczyk. "
Rozmyślenia Pietra przerwało powolne otworzenie się okiennicy i wkroczenie jakiejś postaci. Najwyraźniej suneła się ona z dachu. Na moment człowiek wstrzymał oddech myśląć, że to jeden z jego wrogów go odnalazł i postanowił skrycie zabić. Szybko uświadomił sobie błąd jaki popełnia w naturalnym odruchu. Zaczął znowu oddychać spokojnie i głęboko. Jak ktoś w głębokim śnie. Postać najwyraźniej nie zauważyła dziwnego zachowania "śpiącego". Przyjrzała się tylko, czy go nie obudziła i powoli krok za krokiem ruszyła w stronę drzwi. Nie spuszczała wzroku z Pietra. On zaś przyglądał się jej z pod przymkniętych powiek. Zauważył jasne pasma włosów spięte z tyłu.
" Kobieta? Co ona tutaj robi i czego może chcieć?"
Kobieta skradała się na palcach i z przygarbioną sylwetką. Zatrzymywała się za każdym razem gdy jakaś deska skrzypnęła, albo gdy Hood poruszył się na łóżku. Ten świadomie wystawiał jej nerwy na próbę ruszając się nieznacznie ale hałaśliwie. W końcu dotarła do drzwi. Wzięła kilka oddechów i powoli je otworzyła, aż krzywiąc się na skrzypienie zawiasów. Wyszła z pokoju nie zamykając drzwi. Wtedy mężczyzna otworzył szerzej oczy i powoli się podniósł. Bezszelestnie sięgnął po swój miecz, łuk i strzały. Znacznie szybciej i ciszej dotarł do drzwi i wyjrzał na zewnątrz. Kobieta była już w połowie drogi na dół i nie zauwazyła tego że wstał. Pieter stanął na szycie schodów. Nałożył strzałę na cięciwę i zagwizdał cicho, ale tak żeby kobieta go usłyszała. Zanim jeszcze się odwróciła zauważył w jej dłoni sztylet a na nadgarstku coś co przypominalo tatuaż. Niestety nie był w stanie stwierdzić co on oznaczał. powiedział szeptem, jednak tak by go usłyszała.:
- Na tak ciasnych schodach mała szansa że spudłuje. Lepiej nie rób żadnych gwałtownych ruchów i wypuść tą zabawkę z rąk.
Kobieta aż drgnęła na dźwięk słów. Powoli kucnęła i nie chcąc robić hałasu polożyła sztylet na ziemi i powoli odwróciła się. Gdy ujrzała że Hood nie żartuje, syknęłą przez zęby:
- Słuzalec demona. Zdechniesz jak twoj pan. Jesli mnie zabijesz przyjda inni. Nikt nie znosi tego starca i jego rodziny. W koncu ktos go zabije i nawet odzyskanie włoczni mu nie pomoże.
Pieter przyjrzał się jej badawczo.
" No to zaczyna robić się ciekawie. Dziwny starcze, jakiś skrytobójca chcący go zabić i oskarżenie o służenie demonom. To nigdy nie brzmi dobrze."
-Mocne słowa w ustach takiej kobiety. Nie pasuja ci. To komu służe nie powinno być twoją sprawą. Może wyjaśnisz mi to troche dokładniej? Podejdź tutaj powoli z rękoma uniesionymi do góry
Kobieta spełniła żądanie. Powoli idąc do góry z podniesionymi rekoma zmierzyła go wzrokiem jakby badała jego prawdomówność:
-Glupcze. ten starzec jest przeklety. Cala jego rodzina jest przekleta z powodu wloczni.- na nadgarstu tatuaz stal sie wyrazniejszy i widac bylo ze przedstawia jedno skrzydlo ptaka, pegaza lub innego dziwadla pierzastoskrzydlego.- Jesli odzyskacie dla niego wlocznie staniecie sie jej wlasnoscia. A kiedy mu ja oddacie stanie sie z wami to co z kazdym kto ja utracil. Zginiecie! - Gdy była już o pięć stopni od góry, mężczyzna kazał się jej zatrzymać. Schował łuk i wyjął miecz.
- Słodkie. Nie obchodzi mnie żadna włócznia. Mam własne cele wobec starca, a to jest tylko i wyłącznie środek do celu. Nie wierze w żadne przesądy. A teraz powiedz mi może co to za piękny tatuaż masz na nadgarstku??
-Zdechne a i tak sie nie dowiesz co oznacza ten tatuaz. Jesli cie włócznia nie obchodzi to czego tu szukasz? Ten starzec ściagnie na ciebie same klopoty. A moze...-kobieta przeszla w filuterny stan-...moze zechciałbys dolaczyc do nas- uśmiech na jej twarzy jaki wykwitł wygladal podejrzanie, a zarazem intrygujaco.
-A są tam jeszcze jakieś takie ślicznotki? - Pieter uśmiechnął się i mrugnął, jednak szybko spowazniał - To czego, a raczej kogo szukam nie powinno cię obchodzić. Nie nawykłem też przyłączać się do ludzi których nie znam, wiec wiesz. Na razie moja odpowiedź brzmi nie. Jednak może jak się dowiem czegoś wiecej to może... I nie próbuj tutaj czarować swoim urokiem. Trafiłaś na niedopowiednego do tego gracza.- Proponuje wiec abysmy jednak przeszli do pokoju i tam dokonczyli rozmowe i wolalabym zabrac sztylet. Ktos nieodpowiedni moglby go znalezc a skoro nie wszczales alarmu to nie zalezy ci na zbyt szybkim powiadomieniu ottona. Wiec jak? Moge zabrac go? - zapytała spokojnie kobieta.
Hood zastanowił się chwilę i roześmiał się w głowie
" Bedzie ciekawie"
- Otton?? A tak ten staruszek. W sumie zapomniałem o tym. Ze sztyletem możesz się już pożegnać. A co do pomysłu przejścia do pokoju, to prosze cię bardzo. - Odkładam łuk w korytarzu i wyjmuje miecz - Panie przodem.
Kobieta weszła do pokoju, seksownie ruszając swoim tyłkiem, jakby czując że nic jej nie może się na razie stać, a swoim urokiem pozyska kolejnego sojusznika. Usiadła na łóżku, opierając się rękoma z tyłu i zakładając nogę na nogę. Wyglądała niezwykle atrakcyjnie, jednak na tym mężczyźnie nie robiła żadnego wrażenia. Żadna kobieta nie mogła na nim już wywrzeć wrażenia. Pieter zamknął drzwi i usiadł na sąsiednim łóżku trzymając miecz na kolanach.
" Szykuje się naprawdę niezła zabawa"
Kobieta siedziała cały czas wpatrując się w Ciebie i machała nogą która wisiała na drugiej nodze. widząc cały czas skupienie na Twojej twarzy po chwili milczenia zaczeła z uśmiechem:
-I co teraz zamierzasz zrobic? Zabijesz mnie?
-Akurat po głowie chodzą mi ciekawsze myśli - Odpowiadam oblizując się i mrugając do niej jednoznacznie.- Jednak najpierw chciałbym od ciebie uzyskać kilka informacji. Może zacznijmy od początku. Kim jesteś i czego konkretnie chcesz od staruszka?
-Stracił włócznie więc nadszedł jego czas. Teraz włócznia stanie się przeklenstwem kogoś innego. Ja zaś jestem osobą z kasty która kiedyś ją utraciła i teraz chcemy by do nas wróciła bez względu na to jakie będą tego konsekwencje. Dopoki jednak nie zginie Otton każdy następny właściciel włóczni nie przeżyje nawet pięciu wschodów słońca.
-Czekaj czekaj. Skoro każdy jej właściciel nie przeżyje pięciu wschodow słońca, to czemu wy chcecie ją odzyskać.
-Głupcze!- Twarz dziewczyny spoważniała równie szybko jak szybko stała się przedtem zalotna.-Po to tu jestem. By nowy własciciel nie zginał. Nie rozumiesz że ta osoba ciągnie za sobą plagę śmierci? Niektórzy gadają że Otton miał kontakty z demonologami.- Dziewczyna znów oparła się rękoma do tyłu siedząc na wpół leżąc i znów łagodniejąc na twarzy widząc że nie znajduje się w pozycji kontrolującego sytuacje.
Pieter przyjrzał się jej ciału i konfidencji malującej się na jej twarzy.
"Jeszcze zobaczymy kto tutaj jest głupi."
-Chcecie więc poświęcić samych siebie? A może znacie jakieś potężne zaklęcie, które zniwelowało by moc włóczni?- Zapytał ironicznie.
-Dopóki żyje Otton nikt, nawet my nie będziemy mogli posiadać włóczni. Tylko on. Jednak jego szansa już została zmarnowana. Stracił ją. A artefakt domaga się aby poniósł konsekwencje...
Po schodach dało się wpierw słyszeć stukot obuwia jednak osoba idąca tu nagle się zatrzymała lub zaczeła się skradać. Z korytarza nie wydobywały się teraz żadne dzwięki poza hałasem z miejskiej ulicy dostającego się przez otwarte okno.
-Mi to odpowiada. Jego propozycja jest dużo ciekawsza od waszej. Oprócz opłaty pieniężnej obiecuje mi też pewną nagrodę, której wy nie jesteście mi wstanie dostarczyć. Mało mnie obchodzi z kim się układa i kto na tym ucierpi. Dopóki mnie nie oszuka, oczywiście.- Pieter wstał i zbliżył się do drzwi. Nie spuszczając oczu z kobiety zapukał w nie i powiedział.- Nie ważne kto tam jest lepiej, żeby wszedł spokojnie. Nie lubie podsłuchiwaczy.
Z korytarza usłyszałeś głos niziołka który cicho odpowiedział:
-To ja Alfred. Ktos wtrgnął do domu.
Kobieta wykorzystała odległość, która Was dzieliła i skoczyła w stronę okna koziołkując przez dzielące je lóżko na którym leżaleś. Kiedy była już w półprzysiadzie w reku miała line i gotowa do wyskoczenia przez okno. Jednak odwrociła głowe w Twoją stronę i uśmiechneła się.
-Jeszcze się spotkamy, ale wtedy nie będe już sama.
Kobieta
Pieter
Rzucasz się z mieczem w ręku na kobiete by ciąć ją po kolanach. Ta jednak jakby skakała do wody, wykonała nura w okno Ty zaś potknąłeś się o noge lóżka przewracając się na podłogę. Poczułes pieczenie. Wstając zauważyłeś że przeciwną ręke w której trzymałeś miecz masz rozciętą od głowni. Rana choć nie jest poważna to jednak rana piecze. Do pomieszczenia słysząc rumor wpadł niziołek z procą i kamykiem przygotowane do rzutu. Widząc jednak Cie wstającego opuścił proce i wzruszył ramionami jedynie.
-Gdzie się podział krasnolud?
 
__________________
you will never walk alone

Ostatnio edytowane przez Noraku : 28-01-2009 o 20:07.
Noraku jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172