Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-02-2009, 23:38   #221
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
Kerwyn Sedilay

Myśli Kerwyna cały czas krążyły wokół domu na Podleśnej 12. Mimo, że znajdował się w świątyni, cały czas widział oczyma wyobraźni dom wyszukując jego słabych punktów. Tę pierwszą misję dla Harpi musiał wykonać bezbłędnie, aby jego reputacja poszła w górę i pozycja w organizacji stała się niepodważalna. Zdawał sobie sprawę, że nie jest doświadczony w atakach skrytobójczych, gadzie może liczyć tylko na siebie, ewentualnie na jednego - maksymalnie dwóch towarzyszy. Wiedział, że z atakiem skrytobójczym nie należało się śpieszyć. Najmniejszy błąd mógł zniweczyć nawet kilka tygodni przygotowań. Zazwyczaj miał za sobą bandę żądnych złota zbirów, gotowych zabić każdego kto zagrodzi im drogę do kosztowności. "Idioci" - myślał wspominając dawnych kompanów - "zero myślenia, banda półgłówków dowodzonych przez najgłupszego z nich. Błędem było przystanie do nich. Gdybym ten czas poświęcił na..." - nie skończył tego monologu gdyż zobaczył Bergith. Krokiem na tyle wolnym by nie wzbudzić podejrzeń jakiejkolwiek osoby obecnej w świątyni Kerwyn podszedł do swej towarzyszki, którą pozdrowił tylko skinieniem głowy. Nie zdążył nic powiedzieć, gdyż Bergith od razu zaczęła zdawać raport robiąc co chwilę przerwę na wymawianie wraz z grupą wiernych kilku wersów modlitwy. Te przerwy lekko drażniły mężczyznę, lecz wiedział, że należy zachowywać pozory. Gdy kobieta skończyła mówić Sedilay odpowiedział szeptem przerywając gdy kobieta co jakiś czas wracała do modlitwy:
- Dom widziałem tylko od strony tej świątyni. Zamierzam go jeszcze okrążyć, aby lepiej zapoznać się z terenem panującym wokół, znaleźć ewentualne drogi ucieczki oraz przyjrzeć się wejściu, o którym mówiłaś. - przerwał na chwilę patrząc przez okno na dom z numerem 12. Wypadałoby również - kontynuował dalej wyglądając przez okno - poczekać aż ten stary cap wyjdzie na zewnątrz jeśli w ogóle wychodzi - tu spojrzał na Bergith - Wychodzi? - zapytał. Jeśli możesz to powiedz mi co o nim wiesz. Chciałbym również wiedzieć czy Ci najemnicy znają się na swym fachu. Mówiłaś dziś w nocy, że starłaś się z dwójką. Należy się ich obawiać? Czy może są to zwykli ludzie machającymi mieczami na oślep? Tu umilkł chcąc wysłuchać odpowiedzi "koleżanki z pracy". Gdy ta skończyła ponownie zaczął mówić:
- Wydaje mi się, że atak skrytobójczy będzie najlepszym pomysłem. Trzeba niepostrzeżenie ominąć strażników tego starca i zadać mu szybki śmiertelny cios. Mimo naszych umiejętności Ci najemnicy mają przewagę liczebną. Wychodzi po trzech na głowę, więc w otwartej walce musielibyśmy oddać im pole. - po chwili namysłu dodał - Trzeba zrobić tak jak sugerujesz. Musimy obserwować dom. Spróbuje znaleźć sobie jakieś dogodne miejsce by mieć na oku tyły tej rudery... Kiedy i gdzie spotkamy się by wymienić się raportami? - zapytał z uśmiechem. Wyobrażał już sobie te kilka żmudnych godzin czekania aż coś się wydarzy, lecz nie miał nawet pewności, że coś wypatrzy. Mimo to wciąż się uśmiechał.
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline  
Stary 22-02-2009, 20:31   #222
 
Ghosd's Avatar
 
Reputacja: 1 Ghosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znany
"A więc ktoś ze świątyni już tu był... jednak jeżeli i mnie wysłali to pewnie też nie wrócił... nie dobrze. Prawdopodobnie mam do czynienia z magią. No nic, dziś raczej niczego więcej się nie dowiem, trzeba znaleźć nocleg." Mówię do mężczyzny:
-Dziękuję za informacje, nawet to może być pomocne, więc jeszcze raz przemyślę całą sprawę
Gdy odpowiedział i jeśli nie stało się nic więcej tego dnia idę do pobliskiej karczmy. Zamawiam coś do picia, po czym wynajmuję łóżko we wspólnej sali. Jem kolację z części prowiantu i popijam wodą. "Może jednak warto spróbować..." pomyślałem i zagadnąłem karczmarza o to, czy wie kto mieszka na Podleśnej 12 i czy działo się ostatnio coś dziwnego w okolicy.
-Drogi gospodarzu, wiesz może co działo się ostatnio w okolicy?
Gdy odpowiedział, kontynuowałem:
-A orientujecie się może o Podleśnej 12? Słyszałem od sąsiada, że tam dziwak jaki mieszka. Prawda to?
Po rozmowie, jeśli nic nowego się nie stało, udaję się do wspólnej sali, modlę się do Sigmara, rozmyślam o całej sprawie, po czym idę spać.
 

Ostatnio edytowane przez Ghosd : 22-02-2009 o 20:39.
Ghosd jest offline  
Stary 26-02-2009, 10:45   #223
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Usta człowieka poruszały się w bezgłośnych przekleństwach, widząc, że stwór nawet się nie zachwiał. Zaczął się na jego oczach odradzać a stopa znowu była przytwierdzona do jego piszczela. Jego niespodziewane pojawienie się i reakcja na widok Ottona, znowu dawała do myślenia. Wszystko przypominało jakiś groteskowy sen i Pietrowi ciężko było uwierzyć, że coś takiego może się dziać naprawdę. Nagły huk go ogłuszył. Opadł na jedno kolano i złapał się za zbolałe uszy. Wszystko dookoła było przyciszone, jakby znajdował się od tego daleko i nie do końca słyszał. Kroki dudniły, ale dźwięk docieral do niego z opóźnieniem. Obraz zawirował gdy krasnolud zwalił się na potwora rozczlonkowując go... dosłownie. Ręka zombiaka uderzyła go w pierś. Nie do końca słysząc słowa starucha rozjerzał się, co ten robi. Ruszył lekko pijanym krokiem za nimi trzymając w dłoni drgającą jeszcze rękę. Nadepnął na coś. Schylił się i podniósł dodatkowy "człon" ciała zombi.
"Cholera ale ten ktoś miał potęgę..." pomyślał Pieter i ze wstrętem zacisnął palce na kawałku ciała, pozbierał jeszcze niektóre resztki i ruszył za towarzyszami. Gdy wrzucił resztki do rozpalonego na prędce oginiska, opadł na krzesło zmęczony wydarzeniami tego dnia. Spojrzał podejrzliwie na staruszka i powiedzial:
- Musimy poważnie porozmawiać, dzieje się tutaj za dużo dziwnych rzeczy a ty nam za mało powiedziałeś. Żądam wyjaśnień O CO TUTAJ DO DIABŁA CHODZI!?!?
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 23-04-2009, 07:10   #224
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Blaz

Wszystko szło zgodnie z planem i nic nie wskazywało na napotkanie jakichkolwiek trudności i przeszkód.Oby jednak dobra passa nie minęła.W karczmie ruch był jak zwykle o tej porze. Nadchodzący wieczór zciągał zastępy żuli i obwiesiów trwoniących pieniądze na byle bzdurach. Pojawił się również jakiś amator- muzyk brzdąkający jakąś balladę. Jednak od tych "gości" nie miał co liczyć na zapłatę. Ze swoich pokoi powychodziły również panie, które cieszące się większym zainteresowaniem omamiały swoich darczyńców dotykiem i pocałunkami. Raz po raz dało się słyszę gromki śmiech innych ludzi, którzy dostrzegli jak omotany klient takiej pani właśnie stracił cały swój trzos. Dla nich było ważne, że sami nie stracilipieniędzy, a krzywda ludzka była dla nich tutaj jedną z wielu rozrywek. Były tu też zapasy na rękę krasnoludów z oprychami wielkimi jak dęby, gra w kości przy udzialezwykłych laików i wprawnych oszustów malutkiej rasy. Jednym zdaniem karczma tętniła życiem. Karczmarz okazał się bogobojny pomimo całej swojej hardości i nieczułości na wiele rzeczy. Widząc dokument i pieczęć zląkł się jeszcze bardziej w pełni popierając Twoje słowa. Zapytany o Podleśną 12 rzucił tylko w kogoś przekleństwem by tamten dał mu spokój ze spóźnionym piwem, gdyż ma waszniejsze sprawy.
-To dziwni ludzie. Co u nich ostatnio się działo, nie wiem. Ludzie niechętnie o nim gadają.- Tu rozejrzał się na boki i nachylił się do ciebie.- Są przeklęci przez samego Imperatora. Zaraza toczy tą rodzinę od pokoleń i ryzykiem jest kontaktowanie się w ogóle z nimi. A ten co tu został, najmłodszy? Żyje bardzo długo. Dłużej niż zwykły człek mógłby. Chyba z pięć pokoleń to już będzie. Tak. Niech wielki mag nie kiwa tak głową. To święta prawda. No tu jest klucz do pokoju, to mnie choć naraża na stratę zarobku mogę odstąpić, ale jadło mnie kosztowało trochępracy i pieniędzy. Nie mogę tak oddać. Mogę za to zejść z ceny aby Was nie rozgniewać, ale nie dam za darmo. Jeden srebrnik za dwie kolacje, śniadania i kolację to chyba dobra cena?

* * *


Scoiatael

To co ustaliliście z magiem mgliście wyglądało jednak nie miałeś innego pomysłu więc przystałeś na jego propozycję. Ulokowałeś się przy świątyni i zająłeś pozycję do obserwacji. Mniej więcej do północy przyglądałeś się jak ludzie dopóki było coś widać handlowali i kręcili się w tę i z powrotem. Gdy zrobiło się dość ciemno, zaczęto chodzić i zapalać lampy przez jegomości w wafenach z herbem miasta. W pewnym momencie podeszła do Ciebie kapłanka pytając.
-Czy czegoś potrzebujesz przybyszu? Z tego co widzę siedzisz już tu dość długo a nie wszedłeś jeszcze nawet dobrze do środka. Czy grozi ci jakieś niebezpieczeństwo?

* * *


Grunzin, Pieter Hood

Wrzucone członki nieumarłego do ognia zajęły się jak spróchniałe drewno i spaliły się błyskawicznie. Kiedy cała nerwowa atmosfera i adrenalina opadły a wszyscy usiedli w pokoju gościnnym aby odetchnąć. Po chwili ogólnego milczenia pierwszy odezwał się Pieter.
-Co więcej chcecie wiedzieć? To co miałem Wam do przekazania to zostału już powiedziane. A jeśli chodzi wam o tego potwora to nie mam pojęcia skąd się tam wziął. Mam dwa podejrzenia ale oby to drugie było prawdziwsze. Po pierwsze mógł to być nasz wróg, który wysłał tutaj swojego agenta, a więc wie już gdzie jest drugi tom. Po drugie mogła być to zogniskowana moc księgi, która w połączeniu z czarami ochronnymi rzuconymi na tamto pomieszczenie spowodowało taki rezultat. Jednak jeśli to nie był przypadek to księga wbrew wszelkim moim staraniom nie jest już bezpieczna w tym miejscu i musi opuścić stolicę. Wtedy to wy ją weźmiecie i ruszycie na poszukiwanie pozostałych dwóch tomów. Teraz proponuje wam udać się na spoczynek a jutro ruszyć po włócznię. Wszelkie zakupy jakich chcecie dokanać ja zrobię więc podajcie swoją listę rzeczy. Od razu mówię, że nie będę spełniał wygórowanych zachcianek. Podajcie mi listę niezbędnych do zadania rzeczy. Zgodnie z umową ja opłacę ekwipunek.

* * *


Kerwyn Sedilay

Msza powoli się kończyła a ludzie zaczynali opuszczać świątynię. Nie śpiesząc się Bergith wstała i ruszyła w stronę wielkiego pomnika bogini. Oddając jej wszelkie honory i cześć dało się z bliska zauważyć jak obserwuje całą okolicę szukając potencjalnych szpiegów.
-Co do tych najemników nie wiem jeszcze nic. W tym pomieszczeniu są dopiero od jednego góra dwóch dni. Jeden z nich to człowiek i był ubrany w szaty kapłana wędrownego. Jednak łuk i miecz oraz jego umiejętności cichego chodzenia wskazują raczej, że to kamuflaż. Drugiego nie widziałam. Usłyszałam tylko jego głos zza drzwi. Był dość chłopięcy więc mógł to być jakiś szczeniak lub halfling. Przy łóżkach widziałam sprzęty kogoś trzeciego. Wyglądały jak jakiegoś tropiciela. Duży plecak i zawiniątko materiału.- Odchodząc od monumentu powoli ruszyła w stronę wyjścia zmuszając cię do tego samego.-Jeśli chodzi o tyły budynku można by było podejrzeć go dyskretnie z jednego z magazynów. Jest tam dość duża liczba brudnych okien. Do jutra rana powinni nam dorobić klucze, ewentualnie ktoś nam go otworzy zanim zdobędą kopię. Postaraj się dziś jeszcze poobserwować dom a ja idę dopełnić reszty i zdać raport naszej przełożonej. Do zobaczenia wieczorem.- Uśmiechnęła się filuternie i zarzucając włosy do tyłu ruszyła zalotnym krokiem w głąb ulicy ginąc w tłumie.

* * *


Gunter

W karczmie za dnia panował względny spokój. Karczmarz wyciągał raczej jednego ze swoich stałych bywalców. Zwykłego opija pewnie wywaliłby za drzwi trzymając jak najdalej od siebie. Kiedy posadził tamtego na zewnętrznej ławce by tam spał i nie szpecił wewnętrznego ładu ruszył za ladę by szyścić pinty cynowe. Spluwając do środka i kawałkiem oberwanego materiału energicznie wycierał z kurzu i resztek trunków. Kiwnął głową na powitanie i uśmiechnął się w zawodowy sposób.
-Witam szanownego Pana, sługę naszego patrona. Co Pana sprowadza w moje skromne progi?- Słysząc z kolei pytania jego wzrok i uśmiech zmętniały i zbladły.- Jest Pan jedną z wielu osób, które pytają o tamtych mieszkańców. Co takiego się dzieje, że wszyscy ostatnio pytają o Ottona? Może tak. Ja powiem co wiem a Wielki sługa Sigmara powie mi co wie. Rozumiesz Panie, że karczmarz żyje z tego, że ma różne informacje. A niby skąd ma je brać kiedy cały czas siedzi tutaj? No właśnie od osób najlepiej zaznajomionych z problemem.- Odkładając na chwilę robotę podsunął sobie i tobie krzesło byście mogli usiąść naprzeciw siebie i porozmawiać.-A więc tak. Dwa dni temu zaczęły pojawiać się tam dziwne rzeczy. Magi pełno wszędzie było ale nie tej dobrej ale tej zakazanej. Dwójka wędrowców musiała się z tamtąd wynosić w pośpiechu a właściciel zniknął. Dom stoi w pustostanie i nikt nie odważył się jeszcze spalić siedliska demonów. Po tej nocy gdy czerwone światła błyskały z okien a donośne i przeraźliwe dzwięki zagłuszały nawet dzwon świąteczny z rana w stronę wschodnią uciekli owi przybysze. Krasnolud i człowiek w pośpiechu opuścili miasto udając się pewnie do Talabheinu. Gospodarz wyszedł z domu i rozpłynął się jak mgła o poranku. Władze już... Zamknięte. Przyjdź za godzinę.- Karczmarz musiał przerwać by odesłać klienta przybyłego do karczmy i mógł znowu wrócić do opowieści.-Władze już dopełniają formalności by wejść do środka, zabrać co cenniejsze rzeczy i je sprzedać a reszte spalić lub wyświęcić z klątwy i też sprzedać. To tyle co ja wiem. A teraz chciałbym wiedzieć czemu tyle osób się interesuje tym człowiekiem i jaką skrywa tajemnicę. Co on takiego miał lub ma, że od tygodni znajdzie się ktoś kto zapyta o Podleśną 12?
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."
lopata jest offline  
Stary 26-04-2009, 12:00   #225
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
Kerwyn Sedilay

Bergith odpowiedziała dokładnie na każde jego pytanie. Widział, że jest profesjonalistką, co upewniało go w przekonaniu, że ich zlecenie nie sprawi im większych trudności. Słuchał jej niemal chciwie nie chcąc przeoczyć ani jednego jej słowa. Sprawa była ważna i od niej zależała jego reputacja więc nie mógł tego zepsuć. Gdy rozmowa dobiegła końca kobieta uśmiechnęła się znacząco do Kerwyna, który odwzajemnił ów znaczący uśmiech. Był praktycznie przekonany, że ten wieczór spędzi równie miało co poprzedni. Bergith zarzuciła włosy na plecy i ruszyła w swoją stronę uwodzicielsko kręcąc pośladkami. Kerwyn odprowadził ją wzrokiem, a gdy już zniknęła w tłumie głośno wypuścił powietrze z ust. "Im dłużej tu jestem, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że dobrym wyborem było przybycie do tego miasta" - myślał uśmiechając się sam do siebie.

Powoli wyszedł ze świątyni rozglądając się przy tym niby od niechcenia. Następnie starając się nie zwracać na siebie uwagi pokręcił się trochę koło magazynu, z którego okien można było obserwować budynek, w którym najprawdopodobniej mieszkał cel zadania. Po pewnym czasie znudzony nieustannym obserwowaniem pomyślał: "Nie usiedzę tu dłużej o suchym pysku. Poza tym żołądek zaczyna przyrastać mi do kręgosłupa. Czas na przerwę..." - kończył swe rozważania będąc w drodze do najbliższej karczmy. Gdy już do niej dotarł, wszedł pewnym krokiem i rozejrzał się. Po krótkim rozpoznaniu terenu podszedł do karczmarza i powiedział:

-Hej, karczmarzu! Proszę piwo i jakąś strawę. - mówił zdejmując swój kapelusz i rozsiadając się możliwie najwygodniej przy jednym ze stolików.
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline  
Stary 02-05-2009, 14:06   #226
 
Scoiatael's Avatar
 
Reputacja: 1 Scoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetny
Scoiatael zdecydowanie nie był w nastroju do zwierzania się przypadkowo spotkanym na ulicy ludziom. Teraz liczyło się tylko poczekać na maga, wykonać zadanie i wrócić do leśnych towarzyszy. "Co powiedzieć, by się odczepiła i jednocześnie nie wzbudzać podejrzeń?" gorączkowo myślał. Nagle wpadł na dobry pomysł: -Właściwie nie czekam na nikogo, moje zadanie jest odmiennej natury. Mój pracodawca chce ubić interes z kimś z tamtego domu. - powiedział wskazując na Podleśną 12. - Jednak nie jest pewien czy można im ufać i zapłacić z góry połowę na, jak to mówią, zakup materiałów. Kto tam mieszka? Czym się zajmuje? Opowiedz mi proszę tutaj, gdyż nie mogę wejść do środka, mój pracodawca może się zaraz zjawić. - poprosił łowca.
 
__________________
The only way of discovering the limits of the possible is to venture a little way past them into the impossible.
Scoiatael jest offline  
Stary 17-05-2009, 12:28   #227
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Pieter westchnął i poprosił o kartkę papieru i coś do pisania. Zapisał koślawym pismem ekwipunek którego potrzebował czyli żywnośc na około 2 tygodnie, kołczan pełen strzał( z 20) i jakiegoś konia. Spojrzał jeszcze raz na to co napisał.
" Mam nadzieje, że mnie rozczyta. W sumie nigdy nie byłem dobrym pisarzem"
Poprosił także krasnoluda, o to żeby powiedział co on potrzebuje i także to zapisał. Na dole kartki narysował pewien symbol. Ten sam który spostrzegł na ramieniu dziewczyny. Podał następnie kartkę staruszkowi i powiedział:
- Udanych "łowów"... Ottonie
Po tych słowach odwrócił się bezceremonialnie i ruszył na górę. Kiedy krasnolud do niego dołączył, zamknął drzwi na zamek i zaczął przystawiać jedno łóżko do okna.
- Nasz towarzysz niziołek już do nas nie dołączy. Pomóż mi zablokować okno. Już mieliśmy dzisiaj towarzysza, a ja nie mam już sił na kolejnego. Jutro Ci to wszystko wyjaśnię.
Gdy zakończyli już robotę, Pieter zdjął z siebie płaszcz i legł jak długi na pościelu. Tym razem porzucił wszelką ostrożność i wkrótce można było usłyszeć jego głośne chrapanie.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172