|
Rozmowy ogólne na temat RPG Podziel się swoimi uwagami na temat różnych systemów RPG. Opowiedz jakie są Twoje ulubione systemy, a które według Ciebie zasługują na miano najgorszych. Albo po prostu luźno porozmawiaj na tematy powiązane z RPG. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-03-2011, 10:51 | #191 |
Reputacja: 1 | Sesja D&D 3.5 na żywo. Kumpel gra rolę oskarżonego o liczne morderstwa, tymczasem MG wciela się w skórę oskarżyciela. MG: Zabiłeś tylu naszych ludzi. Masz nam coś do powiedzenia?! G: Przepraszam... |
06-03-2011, 16:52 | #192 |
Reputacja: 1 | DnD. Półork przy pomocy topora chciał rozwalić wieko skrzyni. [k20=1]. Skoczyło się tym, że wieko pozostało całe, bo ulubiony barbarian nie trafił w skrzynię. Urżnął sobie za to stopę.
__________________ Jestem początkującym graczem, który bardzo chętnie poprawi własne błędy. Tak więc, jeśli widzisz jakieś błędy, daj mi znać, nim wejdą mi w krew. |
07-03-2011, 10:53 | #193 |
Reputacja: 1 | Sesja DnD na żywo. Tropiciel, bard i krasnolud. Tropiciel (a raczej gracz nim grający) boi się przejść obok obozowiska orków, bo go jeszcze zabiją. Na to gracz prowadzący barda zaczął skakać wokół niego, brzdąkać na pożyczonym ukulele i zawodzić. Po chwili przestał i rzucił: -Idź, rzuciłem na ciebie Delikatną Niewidzialność! -Jejku, stary! Dzięki. Idę! I poszedł. Dopiero w obozowisku orków gracz od krasnoluda, przeglądając podręcznik, odkrył że nie istnieje zaklęcie Delikatnej Niewidzialności, zaś gracz prowadzący tropiciela zwyczajnie dał się zrobić w konia. ^^ Fakt ten wyszedł na jaw, gdy tropiciel wyłaził z namiotu wodza orków, objuczony workami ze złotem.
__________________ Hello. My name is Inigo Montoya. You killed my father. Prepare to die... |
09-03-2011, 10:17 | #194 |
Reputacja: 1 | Cóż, widzę że mało kto może pochwalić się serio śmiechowymi incydentami na sesjach, albo też zwyczajnie nie chce mu się pisać XD Sesja lekka i przyjemna, tak zwany sandbox w systemie DnD. Bohaterowie to duet, krasnolud-palladyn i niziołek łotrzyk. Udaje im się wygrać w karty od zapijaczonego, gnomiego maga, magiczny pierścień spełniający jedno życzenie. Ja, jako MG, nie przewidziałem że obaj będą tak rozbawieni grą, że zapomną sprawdzić co owa błyskotka robi. To też wyobraźcie sobie ile śmiechu było, gdy niziołek założył pierścionek na palec i nastąpił taki oto dialog: Krasnolud: Dobra, zbieram się stąd... MG: Gdy zerkasz przez okno, zauważasz ciemne chmury zbierające się nad miastem Krasnolud: Nosz ku*wa, chmurzy się. Chyba będzie padać. Nizołek: Sto chu**w w du*e i kotwica w plecy, byleby tylko jutro była ładna pogoda.
__________________ Hello. My name is Inigo Montoya. You killed my father. Prepare to die... |
13-03-2011, 23:34 | #195 |
Reputacja: 1 | Dzikie Pola. Panowie Gracze pochłonięci sprawami w karczmie gdzieś na rubieżach Rzeczypospolitej, są świadkami zajścia z udziałem znanego w okolicy Infamisa Pana Świrskiego i Żyda Moshe właściciela karczmy. Pan Świrski wyraźnie pobudzony sytuacją gotów powiesić Żyda. Trzeba wam wiedzieć, iż Postacie odgrywane przez Panów Graczy to Zachłanny Pijaczyna Adam Borowiecki i Honorowy Wielkolud, były Woźny Szymon Kulesz. Tekst Pana Adama. "- Mości Szymonie, tylko nie waż się ratować Żyda, bo będę musiał jeszcze zapłacić!" Z tej samej sesji. Po najeździe Ordy, gracze salwując się ucieczką dotarli do jaru, w którym wedle ich wiedzy mieszkała miejscowa czarownica - Olha. Pan Adam trząsł portkami ze strachu w krzakach, gdy Szymon łomotał do drzwi. Otworzył mu parobek poznanego wcześniej szlachcica - Dima. Były Woźny (Najwyraźniej mający w sobie coś z Jezuity) nie czekając na to co powie młodzian, z szablą w ręku wparowuje do środka krzycząc: " -Gdzie jest Wiedźma!" |
31-03-2011, 21:21 | #196 |
Reputacja: 1 | Warhammer. Drużyna otworzyła wejście do podziemnej komnaty. MG mówi, że podziemie wypełnione jest gazem - da się oddychać, ale gaz jest łatwopalny, więc nie możemy zapalać ognia. Na szczęście w grupie jest krasnoludzki inżynier, więc sprawnie buduje system luster kierujący światło słoneczne do pieczary. Udaje się, schodzimy na dół, a grający krasnoludem mówi "Ja się napracowałem, to teraz wy przeszukujecie. Ja sobie siadam, zapalam fajecz..." - głos zamiera mu w gardle, wszyscy patrzymy na niego z przerażeniem w oczach
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |
09-04-2011, 21:26 | #197 |
Reputacja: 1 | WOD. Wesoła drużynka składająca się z dwóch magów, zimnego i... Gracz 1: Liliput? Gracz 2: Leperkaun? Gracz 3: Lepekarzeł? Gracz 4: LIKANTROP!
__________________ "To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie." - Robert A. Heinlein |
17-04-2011, 00:30 | #198 |
Reputacja: 1 | WHRPG Ceridan - leśny elf. Fingolfin - elf wojownik Kindzio zwany kalarepką- niziołek, Artan - człowiek Merin- człowiek kobieta mag MG- JA Gracze wchodzą do starej kopalni. Spróchniałe stemple ledwie podtrzymują strop. Artan- Podchodzę i dotykam stempla by zobaczyć czy jest bezpiecznie. Fingolfin- Zaczynam uciekać. GM- Jak go dotykasz? Artan- No wale z piąchy! Wszystko się wali ale drużynie udaje się wyjść w miarę bez szwanku. Po godzinie odnajdują inne wejście i wchodzą do kopalni. Po pewnym czasie docierają do zawału ale od drugiej strony. Kindzio- To to miejsce w którym zawaliłeś chodnik ale od drugiej strony, Bądźmy cicho i ostrożnie. Artan- Ja? gadasz głupoty! Fingolfin- Zaczynam uciekać Kindzio- A kto? Może ja? Zamknij ryj! Artan- A taki CHUJ!!! Tunel się wali po raz drugi... Gracze widzieli wcześniej kotowate zwierzę długie na 3 metry i wysokie w kłębie na metr. Po pewnym czasie w urwisku docierają do otworu o średnicy 3 m. Ceridan- A ten kot to by się tu zmieścił? .... Drużyna zawędrowała przez przypadek do paszczy olbrzymiego smoka i wdała się w walkę z jego językiem(nieświadoma że to smok i język) Smok się budzi i teleportuje na ścianę a drużyna spada na dno jego jamy wypełnione różnymi szmatami, gałęziami i śmieciem. Artan- Co to było? Kindzio- Rozglądam się Fingolfin- Sranie w banie jeszcze pare sekund i byśmy wykończyli gnoja! Jakiś posrany wąż głębinowy! Phi- na dwa strzały! (język) GM- Widzicie że z dna jaskini są dwa wyjścia nad jednym z nich na ścianie skalnej przyczaił się 200 metrowej długości jaszczur i wpatruje się w was. Artan- Zakopuje się w śmieciach Fingolfin- Udaje trupa... Kindzio- Udaje że go nie widzę i spokojnym krokiem idę do drugiego wyjścia... |
28-04-2011, 22:19 | #199 |
Reputacja: 1 | WHRPG Ceridan - leśny elf. Fingolfin - elf wojownik Kindzio zwany kalarepką- niziołek, Artan - człowiek Merin- człowiek kobieta mag MG- JA Drużyna przedziera się przez dżunglę i nagle wychodzi na ścieżkę wydeptaną przez zwierzęta. Kindzio: Pewnie prowadzi do wodopoju. Chodźmy. Artan: Ale wygląda na nie używaną od jakiegoś czasu przez zwierzęta. Ceridan: Może w tym roku była sroga zima i nie mogły się do niej dostać? |
08-05-2011, 00:34 | #200 |
Reputacja: 1 | System: Oko Yrrhedesa, jedna z pierwszych sesji. Wzięło mnie na wspomnienia, i przypomniał mi się następujący "kfiatek". Płyniemy my sobie stateczkiem po jakiejś rzece, w całkiem sporej ekipie: elf-łucznik, człowiek-palladyn, krasnolud-wojownik, elfka-druidka, elfka-jeszcze coś, człowiek-skrytobójca (ja) i jeszcze ktoś tam, ktoś tam. Ogółem, gromada graczy niesłychana. W pewnym momencie postać mego skrytobója wpadła do wody, została zaatakowana przez zmutowanego kraba i jeszcze do tego zaczęła się topić (dla wyjaśnienia dialogu który po tym nastąpił, podkreślić muszę że topiła się jakiś metr czy półtora pod powierzchnią wody.) Zwróciłem się wtedy do gracza prowadzącego elfa-łucznika. ja: Pomóż mi, topię się. on: Wypłyń, to ci pomogę. ja: Nie mogę, topię się! on: Wypłyń, to ci pomogę! ja: No nie mogę bo się topię! on (wzruszając ramionami): To ci nie pomogę.
__________________ Hello. My name is Inigo Montoya. You killed my father. Prepare to die... |
| |