Konflikty między graczami i skrajne emocje (u graczy) zupełnie mnie nie kręcą. To było fajne, jak grało się na żywo w eksperymentalne "mocne" jednostrzałówki. Ale na paromiesięczną sesję PBF? Tutaj zdecydowanie wolę kooperacje z "pozorowanymi" konfliktami między postaciami. Dla mnie jest to po prostu bardziej grywalne na dłuższą metę. Poza tym jestem zdecydowanym zwolennikiem mądrze zastosowanego railroadingu w kampaniach, a nakręceni gracze mają tendencję do dziwnych pomysłów i ciągłych "zrywów" fabularnych, co dość często przemienia opowieść w totalny burdel
Oczywiście to ostatnie dla wielu jest kwintesencją RPG, dla mnie raczej tylko w jednostrzałówkach na żywo.