Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-06-2018, 20:01   #51
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Pierwsza noc Basi


Mimo wszelkich prób… Basia czuła jak ciało rudej mieszczki tuli się do jej pleców. Czuła miękki i kusząco obfity biust przyciskany do swego ciała. I ciepły oddech Jadwigi na karku. Jak mogła nie czuć? Ledwo się mieściły w tym łóżku, ocierając o siebie przy najlżejszym ruchu.
Żeby tylko Halina mogła spać obok niej, o ile prościej by było usnąć. Basia zacisnęła powieki, ale całe zmęczenie nagle gdzieś zniknęło. W jej głowie pojawiały się obrazy starościny leżącej tak z ową nianią. Ile kobiety mogły mieć lat? Pewnie były starsze niż ona czy Jadwiga. Czy zdarzało się im bywać w łożu, czy spotykały się jedynie w pałacowych zakamarkach? Oczami wyobraźni widziałą jak leży za nią starościna i jak sięga do jej, a nie do niańkowych piersi. Ścisnęła mocniej uda i skrzyżowała dłonie.

Ale wszędzie uchronić się nie mogła. I poczuła dłoń mieszczki głaszczącą jej biodro! Na szczęście… Jadwiga nie miała niecnych planów, a jej dłoń wylądowała tam przypadkiem i nie posuwała się do lubieżności. O których to zresztą i Basia i Jadzia miały jeno mgliste pojęcie. Szlachcianka drgnęła jednak, zaskoczona dotykiem i by nie spaść wtuliła się mocniej w mieszczkę. Musiała się uspokoić. Jadwiga tylko z niej kpiła i na pewno nie miała złych zamiarów. Leżąc z zamkniętymi oczami, starała się uspokoić oddech i usnąć.
- Strasznie się wiercisz… wiem, że niewygodnie. Ale nic na to nie poradzimy. - szeptała cicho Jadwiga, a jej szept przechodził w oddechy, które ocierały się piersiami o plecy szlachcianki. Basia miała rację… Jadwiga nie miała niecnych planów wobec niej. Ale jej oddech też deczko przyspieszył, jak i u szlachcianki.
- Przepraszam. - Odezwała się cicho, starając się nie ruszać. Jednak piersi dotykające jej pleców, zaczynały ją “palić”. Zaczynała się obawiać kolejnej nieprzespanej nocy. Po chwili dodała dużo ciszej. - Ja myślałam o starościnie.
- Też jesteś ciekawa… jak to jest…? - zamruczała cicho Jadwiga, bardzo cicho.- … nie dziwię się. Wiesz… ja… widziałam raz… taki pocałunek. Nikomu o tym nie mówiłam. Nie całowały się jak przyjaciółki.
- Tak…? - Basia nie była pewna co z sobą zrobić. Jej ciało zaczynało się buntować, delikatnie napierając na leżącą za nią mieszczkę. - Tak… też jestem ciekawa. A jak się całowały?
- No.. namiętnie… nawet nie tak jak ci co ja się z nimi… całowałam po karczmach.- mruknęła nachylając się ku uchu Basi. Jej usta musnęły płatek uszny szlachcianki.- Chcesz spróbować? Nikomu nie powiem, a Halinka.. już śpi.

Basia przygryzła wargę drżąc od oddechu Jadwigi. Z trudem odezwała się po dłuższej chwili.
- Ja nigdy się nie całowałam. - Przyznała się szeptem leżącej za nią mieszczce.
- To się przy okazji czegoś nauczysz… ja całowałam się wiele razy. - odparła dumnie Jadwiga, ale potem speszona dodała. - Ale.. nigdy… kobiety.
Szlachcianka dłuższą chwilę walczyła z sobą. Nie powinna tego robić. To było nieprzyzwoite. Poruszyła udami czując między nimi nieprzyjemne rozdrażnienie. W końcu nie wytrzymała i ostrożnie obróciła się tak by leżeć przodem do Jadwigi. Poczuła jak ich piersi spotykają się i zgniatają nawzajem. Pozostawało tylko mieć nadzieję, że Jadwiga zrozumie, że się zgadza, bo w tej chwili nie wydusiłaby z siebie słowa. Mieszczka sama wydawała się równie przerażona i podekscytowana co Barbara. I starałą ten fakt ukryć nerwowym uśmiechem. Naparła ciałem na szlachciankę, zsuwając dłoń po jej biodrze na pośladek i zaciskając palce na krągłej zdobyczy. Następnie nachyliła ku niej głowę i musnęła ustami wargi Basi delikatnie, po czym przycisnęła je całując… najpierw ostrożnie, a potem mocniej i namiętniej, próbując własnym językiem wślizgnąć się między wargi szlachcianki. To zdecydowanie nie był przyjacielski całus. Basia rozchyliła wargi, wpuszczając Jadwigę. Usta kobiety były delikatne, całkiem miłe. Ostrożnie oparła dłoń na jej biodrze, starając się ustami naśladować jej ruchy. Pocałunek obu dziewcząt się przedłużał. Jadwiga dociskała szlachciankę, ugniatając jej pośladek pod palcami i rozpoczynając taniec języków, muskających się nawzajem. Pocałunek nie mógł trwać wiecznie… i przerwało go... chrapanie Haliny.

- To było… przyjemne. Inne niż się spodziewałam. Ale to zwykle mnie całują. Nie ja ich.- wymruczała cichutko zamyślona Jadwiga nie zwracając uwagi na fakt, że jej dłoń nadal masowała pośladek “pochwyconej” szlachcianki.- A co ty… o tym myślisz?
Basia z trudem łapała oddech starając się robić to jak najciszej. Nie mogła powiedzieć Jadwidze, że chciała więcej.
- To było bardzo przyjemne. - Wymamrotała w końcu, a jej dłoń zsunęła się z biodra na pośladek rudowłosej. Ostrożnie, starając się nie dotknąć śpiącej Haliny. - Bardzo ciepłe.
- Powinno być ogniste…- zażartowała Jadwiga chichocząc lekko, co przeszło w dziwny zmysłowy pomruk, gdyż piersi obu dziewcząt zaczęły się mocniej ocierać o siebie.
- Zaspokoiłaś swoją ciekawość? Ja swoją troszeczkę.- rzekła nieco speszona Jadzia, która okazywała się nie aż tak śmiała, jak się z początku wydawało. Teraz gdy wkroczyła na nieznane wody, była równie niepewna sytuacji jak Basia.
- Odrobinę. - Mruknęła szlachcianka, nie do końca pewna co ma zrobić. Czy powinna się obrócić z powrotem? I co wtedy? Nadal będą leżeć tak ściśnięte. Teraz miała wrażenie, że jest na łóżku odrobinę więcej miejsca. Do tego jej ciało.. Delikatnie poruszyła biodrami, ocierając nimi i biodra mieszczki. Co by było gdyby Jadwiga ścisnęła jej piersi? Jakie to uczucie? Nie miała sił by o to poprosić. Nieśmiało przesunęła spoczywającą między nimi dłoń tak by oparła się na piersi mieszczanki, czekając na jej reakcję.
- Możesz ścisnąć… pomasować. Nie przeszkadza mi to…- szepnęła zachęcająco Jadwiga i dodała cicho.- Coś ci sie końcu należy za moją napaść na twoje usteczka.

Basia przytaknęła ruchem głowy i zaczęła ostrożnie ugniatać pierś mieszczki. Zastanawiała się przy tym co by jej sprawiło przyjemność było to jednak trudne skoro nigdy czegoś takiego nie czuła.
- Czy mogłabyś.. mnie…- Wydukała po cichu nie mogąc skonczyć.
- Tak. - mruknęła zaczerwieniona Jadwiga, która oddychała ciężej pod dotykiem palców szlachcianki.Sięgnęła dłonią ku jej piersi i powoli zaczęła wodzić po niej palcami… lekko zacisnęła dłoń i rozpoczęła powolny okrężny masaż.
- Chłopcy rzadko mają cierpliwość… łapią jak krowie wymiona… a tak jest przyjemniej.- mruczała delikatnie ściskając wrażliwe na dotyk ciało Basi.
Szlachcianka powstrzymała jęknięcie starające się wyrwać z jej ust. W głowie zaczynało się kręcić, a między ich ciałami zrobiło się nieprzyjemnie gorąco. Tak bardzo chciała zdjąć koszulę. Spróbowała powtórzyć ruchy Jadwigi i ostrożnie pocałowała ją w usta. Brak jej było śmiałości by zaatakować tak jak niedawno zrobiła to mieszczanka.
Jadwiga wyraźnie nie spodziewał się tego pocałunku. I na moment przerwała pieszczoty jej piersi. Na moment tylko. Wkrótce zachęciła Basię, językiem muskając jej języczek i wargi i powracając do zmysłowej pieszczoty jej krągłości biustu. Zachęcona szlachcianka wsunęła język w usta Jadwigi, przywierając mocniej do jej ciała. Tak jak mówiła mieszczanka, wszystko było ogniste. Świat wirował wokół krągłości jej ściskanej piersi, a może była to pierś Jadwigi, a może pośladek? Basia całowała powoli smakując usta drugiej kobiety, tak długo, aż zabrakło jej tchu.
- To… niesamowite. - Wyszeptała wtulając się w Jadwigę.
- Tttoo.. prawda..- wydukała cicho mieszczka tuląc do siebie szlachciankę. - Nie sądziłam, że to będzie takie przyjemne… zabawne owszem, ale… nie sądziłam, że tak mi się spodoba. Teraz rozumiem jak starościna mogła ulec tej nia…-

Przerwała wypowiedź, bo wreszcie zjawiła się pani matka. Staruszka o dość bujnym ciele. Opasłym także. Mogła przerazić, choć powinna przerażać głównie siostry… ich przyszłość urody, rysowała się upadkiem wzorowanym na obecnej tuszy matki.
Elżbieta… bo tak miała na imię wdowa, zamknęła za sobą drzwi i przyjrzała trójce dziewcząt nie zdając sobie sprawy z tego co się działo na tamtym łożu. Uznała zapewne, że jej córki i ich gość już śpi. Więc zaczęła się sama przygotowywać do snu.
Basia zamarła. Jej dłonie nadal spoczywały na piersi i pupie Jadwigi, bała się jednak poruszyć i je zabrać. Miała nadzieję, że wdowa zaraz zgasi świecę nie zaglądając do ich łóżka.
Jadwiga też zamarła w przerażeniu z szeroko otwartymi oczami, jednakże nie mogła uspokoić oddechu, przez co jej piersi falowały gwałtownie pod palcami szlachcianki. Na szczęście starszej kobiecie nie przeszło nawet przez myśl, że jej córki i gość mogły czynić coś… lubieżnego. Zamknęła drzwi na skobelek, szybko się rozebrała i zgasiła podmuchem dopalającą się świeczkę, zatapiając pokój w mroku.
Po czym słychać było łacińskie słowa odmawianego pacierza. Dłoń Jadwigi drgnęła na biuście Basi… z figlarnym uśmiechem i błyskiem szaleństwa w oczach Jadźka poczęła trącać delikatnie kciukiem twardy kamyczek na szczycie piersi szlachcianki.

Basia zdławiła jęknięcie przywierając ustami do obojczyka mieszczki. Co ona wyczyniała? Jeśli to się wyda? Czuła jak strach wypełnia jej ciało, ale o dziwo zaraz za nim wędrowało narastające podniecenie. Odpowiedziała Jadźce tym samym delikatnie chwytając w dwa palce malinkę jej piersi. Pociągnęła delikatnie, całując rozpaloną skórę mieszczki,choć jeno przez barierę jej koszulki nocnej.

Jadwiga głośno wciągnęła powietrze, nie zaprzestając jednak swej pieszczoty kciukiem i wiercąc się nieco, co wywołało jakieś niechętne pomruki Haliny. Niemniej ich matka zatopiona w modlitwie tego nie zauważyła, a potem zaczęła się ładować do swego łóżka, przy jego wyraźnych skrzypnięciach.
Szlachcianka czuła, że powinny tu przerwać. Puściła ściskaną brodawkę, ale jej dłoń nie chciała się odsunąć. Zamiast tego palce niecierpliwie przebierały po piersi mieszczki. Było potwornie gorąco, zupełnie jakby na zewnątrz był środek lata, a do tego narastające między udami rozdrażnienie, sprawiało, że zaczynała nimi minimalnie poruszać. Pozwoliła dłoni spoczywającej na pośladku Jadźki zsunąć się niżej, sprawdzając czy i ona ma podobnie.
Oczy Jadwigi otworzyły się szerzej i z ust wyrwał się cichy jęk, gdy palce Basi musnęły podbrzusze rudej mieszczki. Odruchowo docisnęła łono do jej dłoni… tak że Basia poczuła przez płótno i ciepło i wilgoć. Tym czasem po krótkim kręceniu się Elżbieta poczęła dołączać do swojej drugiej córy chrapiąc głośno.
Czuły to samo… dopiero się poznały, robiły właśnie coś… Coś nie do pomyślenia, a jednak obie reagowały tak samo! Basia zaczęła pomalutku, zbierać palcami materiał koszuli, unosząc ją ku górze.

Jadwiga była jak sparaliżowana… przyglądała się twarzy Basi czerwona na licach jak i ona. Nie miała odwagi powtórzy jej śmiałych działań, ale nadal dłońmi pieściła krągłości jej biustu i pośladków. Basia pracowała palcami tak długo, aż jej palce utonęły w gęstych loczkach mieszczki. Pewnie też były rude… Odrobinę żałowała, że nie może tego zobaczyć. Oparła czoło na obojczyku mieszczki i powoli zaczęła wodzić palcami, badając interesujące ją miejsce. Pamiętała jak samej zdarzało się jej drżeć od dotyku myjki w tych okolicach, a teraz… teraz wsuwała tam swoje rozgrzane palce.Było mokro, było ciepło, było miękko… i czuła dziwne drżenie przechodzące przez ciało pieszczonej Jadwigi. Ta zacisnęła mocno zęby na ręce którą dotąd pieściła pierś Basi ograniczając się do masowania intensywnego pupy jasnowłosej “kochanki”. Musiała wszak stłumić coraz głośniejsze jęki, które Barbara wygrywała trącając czułe struny jej ciała.
Basia uniosła głowę, przysuwając usta jak najbliżej ucha Jadźki.
- Dotkniesz mnie? Jestem ciekawa. - Na zachętę potarła mocniej wilgotny wzgórek.
- Ja.. jjjak… skoooń...czysz… -wydusiła z siebie Jadwiga drżąc i tuląc się mocniej.-Too.. baaardzo… to cuuudowne… takk.. raj… musiaaał… wygglądać.
Z tego co Basia pamiętała z kazań, to raczej nie powinien. Pocałowała Jadźkę w usta, przyspieszając ruchy swych palców. Raz na jakiś czas zahaczała opuszkami o jakieś wejście. To tam powinien znaleźć się mężczyzna prawda? Jej głowa szalała. Nie powinna tego robić. Powoli zaczęła krążyć palcem wokół wejścia, zastanawiając się nad poprawnością swych działań. Były kobietami. Powinny to robić z mężczyznami i to najlepiej mężami… W końcu nie wytrzymała i zagłębiła palec w Jadźce.
- Taak…- pisnęła Jadwiga drżąc jak w febrze i delikatnie poruszając biodrami.
- Nie rozpychaj się.- mruknęła Halina przez sen nie zdając sobie sprawy z tego co działo się za jej plecami.
- Zaraaa… z… eksploduję…- szeptała gorączkowo Jadwiga… i coś w tym było. Bo bardzo ciepła z pewnością była.
Basia nie była pewna, co znaczy że dziewczyna eksploduje, ale kontynuowała swoje działania, ocierając się swymi udami o uda mieszczki. Tylko co jeśli zacznie mówić głośniej? Jeśli Halina albo Elżbieta zauważą? Na wszelki wypadek pocałowała Jadźkę, wsuwając w jej usta swój język.
I tym pocałunkiem zdusiła głośny jęk Jadwigi, która przywarła całym ciałem do blondyki i nagle wygięła się mocno naprężając całe ciało.
- Dość… już.. przestań…- szeptała i uśmiechnęła się ciepło po chwili.- Moja kolej… by zaspokoić twoją ciekawość. Odgarnęła ręką okrywające je koce i przyjrzała się z uśmiechem ciało szlachcianki w koszuli nocnej. - Zrobimy tak jak.. mi opowiadano? Lizanie ud?

Basia zaskoczona na chwilę zasłoniła swoje ciało dłońmi, w końcu jednak zdając sobie sprawę, że odrobinę na to za późno, odsłoniła je dla Jadźki.
- Dobrze. - Wyszeptała drżącym głosem.
Ta odsunęła się od Haliny, klękając między nogami Basi i podciągajac jej koszulę nocną by je bardziej odsłonić.
- Nóżki stworzone do tańca… tak by Janko powiedział. Nogi do tańca, zadek do klepania, cycki do obłapania… usteczka do całowania.- szeptała Jadzia próbując rozładować nerwową atmosferę.. sama wszak też czuła się niepewnie odkrywając łono Barbary przed blaskiem księżyca.
- A ty co byś powiedziała? - Spytała szeptem Basia wpatrując się w Jadźkę i starając się z całych sił nie zewrzeć ud.
- Nogi do lizania? Całowania?- zachichotała i spojrzała na łono szlachcianki dodając żartobliwie. - A i usteczka się znajdą.
Póki co nachyliła się i zaczęła wodzić językiem i wargami po skórze ud Barbary, leniwie i powoli.
- Nie wiem czy dobrze robię, jakbyś… miała jakieś pomysły… sugestie.- szeptała cicho, od czasu do czasu zerkając to na chrapiącą wdowę, to na równie pochrapującą Halinę, która mając więcej miejsca pogrążyła się w sennych marzeniach… o swoim ukochanym zapewne, sądząc po jej rozmarzonej minie.

Czując na swej skórze usta i język kochanki Basia prawie poderwała się z łóżka. Szybko zakryła usta obiema dłońmi, nie chcąc obudzić śpiących obok kobiet. Myślała, że odsłonięta skóra ochłonie, uspokoi się. Zamiast tego wydawało się, że z każdą chwilą jest coraz bardziej rozpalona. Jej biodra zaczęły się delikatnie poruszać w jakimś niezrozumiałym dla Barbary odruchu, a ona sama z całych sił starała się powstrzymać chcące się wyrwać na wolność pomruki zadowolenia.
- Coś.. źle zrobiłam? Nieprzyjemnie?- zapytała Jadwiga wyraźnie błędnie interpretując gwałtowną reakcję szlachcianki.Przysiadła na stopach próbując wszystko obrócić w żart.
- Moja niania była szpetną Niemką, więc… nie miałam ochoty jej całować.
Basia odsłoniła usta starając się złapać oddech.
- Mam nadzieję, że ja nie jestem szpetna. - Wyszeptała. - Bo to co robisz jest bardzo przyjemne. - Wpatrywała się w Jadźkę czując, że zaraz oszaleje.
- Jesteś śliczna… bardzo ładniutka… acz.. zakryta koszulką nocną.- zachichotała Jadżka i rozejrzała się nerwowo. Upewniwszy się że i siostra i mateczka chrapią unisono, sięgnęła po poły swojej koszulki nocne i uniosła ją w górę rozbierając się do naga. Basia mogła podziwiać jej duże krągłe piersi, które stanowiły największy atut jej urody. Dosłownie i w przenośni.
- Widzisz jaka śliczna jesteś?- zapytała retorycznie Jadwiga nachylając się i wodząc językiem po udach Barbary.- Przed żadnym chłopcem jeszcze się nie rozebrałam. Tylko ty je widziałaś. Ty i moja siostra, ale żaden amant.
Basi zaparło dech w piersi. Nie powinna tak reagować na inną kobietę, ale jakoś świadomość tego że przed chwilą pieściła te krągłości wywróciła wszystko do góry nogami.
- Mnie… mnie też nikt nie oglądał. - Powoli podciągnęła swoją koszulę nie mogąc się w tej pozycji zbyt łatwo jej pozbyć. Nieśmiało odsłoniła swoje pełne piersi przed mieszczką. - Proszę… też chciałabym eksplodować. - Wymamrotała, czując jak głupie są jej słowa.

Jadwiga spojrzała na odsłonięty biust z miną wygłodniałego kocura. Przerwała pieszczotę ud dziewcżecia tylko po to by posunąć się górę. Basia czuła twarde szczyty miękkich piersi ocierające się o swój brzuch, wraz z łaskoczącym skórę warkoczem rudowłosej trzpiotki. Usta Jadwigi zajęły się pieszczeniem krągłości biustu, lizały, całowały, lekko obejmowały twarde karmelki je zdobiące.
Jednakże mieszczka nie zamierzała odmówić prośbie Basi i jej palce trącały guziczek pożądania ukryty na podbrzuszu szlachcianki, pieszcząc ją tak ona czyniła Jadwidze.

Basia zasłoniła swoje usta w ostatniej chwili powstrzymując jęknięcie. Jej nogi owinęły się wokół leżącej na niej kochanki. Zamknęła oczy pozwalając głowie skupić się na dotyku, ust i palców Jadwigi.
Kochanka zaś nie zamierzała ułatwiać jej życia. Najwyraźniej polubiła biust szlachcianki, znacząc go pocałunkami i wyznaczając na nim szlaki czubkiem języka. Palce zanurzyły się między usta ukryte między udami i poruszały w znaczący sposób, naśladując niedawne działania szlachcianki. Dociśnięta splecionymi nogami Jadzia zamruczała zmysłowo i lekko poruszyła biodrami, ocierając się rozpalonym pożądaniem biustem o brzuch Basi. Szlachcianka wsunęła jedną z dłoni we włosy kochanki, ostrożnie masując jej głowę w rytm pocałunków. To było jakieś szaleństwo. Na chwilkę odsłoniła swoje usta i spojrzała w dół na głowę Jadźki.
- Mocniej...proszę. - Szepnęła, z trudem panując nad swoim głosem.
Przez chwilę wydawało się, że mieszczka nie rozumie jej słów. Potem jednak sięgnęła palcami głębiej i naparła mocniej poruszajac i tańcząc nimi niemal w delikatnym zakątku szlachcianki. Również usta zachłanniej zaczęły całować drżące od szybki oddechów piersi Basi, delikatnie czasem kąsając skórę.
Co więcej… wydawało się, że emocje i pożądanie Basi przenosiły się i na samą Jadwigę, która również drżała.
Jeden mocniejszy ruch wystarczył by cały zebrany w jej ciele uścisk puścił, rozlewając się falą przyjemności na spięte ciało. Basia ugryzła swoją dłoń, nie chcąc krzyknąć. Jej biodra delikatnie nabijały się na palce kochanki, zaspokajając jakąś pierwotną potrzebę jej ciała.
- Tak.. - Wydusiła z siebie. - Tak musi wyglądać raj. - Uśmiechnęła się patrząc na rude włosy Jadźki.
- Ciekawe jak smakuje.- zachichotała Jadwiga i oblizała palce, którymi niedawno podbijała intymny zakątek Basi i zamyślona dodała. -... noo… ciasteczka to to nie są. Ale znośnie.
Szlachcianka otworzyła szerzej oczy. Gdy jej wilgoć znalazła się w ustach kochanki, w jej brzuchu pojawił się niesamowicie przyjemny skórcz.
- D..dałabyś mi spróbować siebie? - Spytała niepewnie, zerkając na śpiącą obok Halinę. A właściwie na jej plecy, bo odwrócona do nich plecami korzystała z faktu, że na łóżku zrobiło się odrobinę luźniej.

Jadwiga uśmiechnęła się łobuzersko i uklękła okrakiem na biodrami Basi. Powoli posuwała się do góry, pozwalając szlachciance coraz dokładniej przyjrzeć się krzaczkowi kręconych włosów ukrywających intymny zakątek dziewczyny. Coraz bliżej, bo podsunęła leżącej kochance swój zdrój rozkoszy niemal pod twarz. Sama podekscytowana sytuacją zerkała nerwowo na mateczkę, ściskając własny biust dłońmi. Sytuacja była więc jednocześnie przerażająca i ekscytująca.
Basia nie mogła oderwać oczu od ciała kochanki. Pierwszy raz widziała kobietę… kogokolwiek z tej perspektywy i zachłannie przyglądała się z lekko rozchylonymi ustami. W końcu zamknęła je i przełknęła ślinkę.
- To nie są ciasteczka? - mruknęła, rozchylając palcami kwiat Jadzi.
- Nie wiem…- zachichotała wyraźnie pobudzona Jadzia zerkając w dół. Jej ciało drżało pod dotykiem szlachcianki. -... raczej to szaleństwo… gdyby mateczka wiedziała to… Halinką się nie martwię. Ona nic by nie wygadała.-
Szeptała żarliwie co by zatkać swe usta czymś innym niż jękami, bo zmysłowe pomruki wyrywały się same. A jej ciało było ciepłe i pokryte potem zarazem.
Basia przytaknęła ruchem głowy. Gdyby Staś to widział… albo ciotka. Wolną dłoń oparła na biodrze mieszczki i przyciągnęła ją do siebie, języczkiem odnajdując niewielką wypukłość. Tak nie były to ciasteczka. Smakowało dziwnie, ale coś sprawiało, że nie chciała przestać. Ciotka by ją zabiła… a pan Jakub? Nagle wizja szlachcica sprawiła, że między udami zrobiło się mokro. Mocniej possała kwiat Jadźki.

Cichy pisk niemal wyrwał się z ust Jadzi, gdy poczuła pieszczotę kochanki. Zacisnęła jednak zęby na skórze przedramienia. Drugą dłonią pieszcząc swój biust, poruszyła zachęcająco biodrami, nakłaniając kochankę do śmielszych zabaw języczkiem. Basia puściła jej biodro, pozwalając kobiecie swobodnie się poruszać, a sama sięgnęła w dół. Co by było gdyby Jakub jej dotknął? Pamiętała jego silne dłonie. Zacisnęła mocno palce na własnej piersi, jednocześnie zanurzając język w głębiny Jadwigi.
Jadwiga z wyraźnym trudem tłumiła jęki, lecz pieszczoty języka Basi zbyt kusiły by to przerwać. Jej ciało drżało, a ona sama sięgała ku swym piersiom ściskając je drapieżnie. Jej smak był wyraźny w ustach szlachcianki, która zorientowała się już, że mieszczka jest bliska kolejnej eksplozji. Na chwilę odsunęła głowę z zaciekawieniem przyglądając się teraz kwiatowi mieszczki. Wyobrażała sobie jak zaczerwieniony musi być… bo musiał skoro był tak bardzo gorący. Czy sama wyglądała w ten sposób? Powoli sięgnęła niżej dotykając się własnymi palcami. Jak to jest gdy w środku jest coś innego niż palce.. język? Co gdy w środku jest mężczyzna. Z zaskoczeniem odkryła, że znów jest mokra. Potrząsnęła delikatnie głową i bawiąc się sobą, powróciła do przerwanych pocałunków. Mocno przyssała się do kwiatu Jadźki czując, że i jej sprawiłoby to przyjemność. Głośny, acz stłumiony pisk, na moment sprawił że dziewczęta zamarły w przestrachu. Elżbieta coś zamarudziła… nasz szczęście przez sen. A kolejne spazmy rozkoszy wywoływane ustami Basi wprawiały w coraz mocniejsz drżenie Jadwigę. Rudowłosa trzpiotka traciła siły i nie mogąc już utrzymać się w pozycji klęczącej upadła na “czworaka”, choć podtrzymywała się tylko jedną ręką.
Kolejny silny spazm i stłumiony jęk… zmęczona mieszczka osunęła się na bok, obok szlachcianki.
- To… było… silne… nic dziwnego, że… były głośne w tym ogrodzie.- zachichotała odprężonym głosem Jadźka przyglądając się Basi, a potem… zabawie jej palców na jej łonie.

Speszona szlachcianka cofnęła dłoń i wtuliła się w leżącą obok kochankę. Jej niezaspokojone ciało drżało, ale obawiała się, że zaraz naprawdę kogoś obudzą. Przytaknęła ruchem głowy, wtulając się w pierś Jadźki. Co teraz? Jak spojrzy w twarz Jakubowi, po tym jak sobie go wyobrażała. Jak spojrzy w twarz Elżbiecie i Halinie?! Schowała twarz między piersiami kochanki, czując potworne palenie policzków.
Jadwiga głaskała ją po głowie szepcząc cicho i żartobliwie.
- Nie jesteś takim niewiniątkiem jak sądziłam. Dotykałaś się tam wcześniej?- pytała ciepło, nie wiedząc że nie poprawia sytuacji.
Basia pokręciła głową poruszając przy tym piersiami kobiety. To nie pomogło, więc mocniej zacisnęła uda, chcąc powstrzymać ich drżenie.
- Jeśli chcesz.. to mogę znów ci ulżyć…- zaproponowała cicho i wstydliwie Jadwiga.- Wystarczy że powiesz jak mam… tak jak ty, mi?
- Boję się, że już się nie powstrzymam. - Wyszeptała cicho, wprost w rozpaloną skórę mieszczki. - Że je obudzę.
- Jest już… ciemna noc… wszyscy śpią. Możemy wymknąć się na korytarz. - zadumała się Jadzia szukając rozwiązania. - I tam… możesz być chyba troszkę głośniejsza.

Miały robić to na korytarzu?! Wizja sprawiła, że Basia skuliła się jeszcze bardziej. A co jeśli ktoś przyjdzie? Jeśli on przyjdzie?!
- Chwycę zębami koszulę… tylko proszę… nie wytrzymam tego dłużej. - Powiedziała odrobinę płaczliwym tonem.
- Dobrze… zrobimy jak chcesz…- rzekła potulnie Jadźka głaszcząc po głowie kochankę.- Połóż się tylko wygodnie i pozwól mi się… wypieścić.
Basia ułożyła się posłusznie, chwytając w zęby swoją własna koszulę. Kiedy do tego doszło? Wpatrywała się w Jadźkę, czekając na to co ta uczyni.
Ta niecierpliwie i władczo rozchyliła uda szlachcianki, nachyliła oblicze nad jej łono i badawczo musnęła językiem wrażliwy punkcik ciała Basi. Potem zaś jej język zanurzył się lekko w delikatnym kwiecie kobiecości Barbary. Jadźka była bystrą uczennicą i jasnowłosa szybko poczuła ten sam taniec języka, który to ćwiczyła w łonie rudej mieszczki smakując jej nektar pożądania. Szlachcianka rozchyliła szerzej uda. Było tak wspaniale. Jej ciało poddało się pieszczocie, która w każdej chwili mogła zapewnić mu spełnienie. Jeszcze tylko chwila.. jeden moment. Wsunęła dłonie we włosy Jadźki, delikatnie je ściskając i wtedy świat znów wypełnił się rozkoszą. Basia wypuściła koszulę z ust, oddychając ciężko. Co będzie gdy ta noc się skończy? Spojrzała w dół na swoją kochankę. Czy kiedykolwiek znów się spotkają?

Póki co Jadwiga uśmiechnęła się łobuzersko i oblizała usta niczym zadowolony kocur. Wdrapała się wyżej i nachyliwszy się pocałowała zachłannie usta Basi, sięgając języczkiem ku jej językowi. Był to gorący pocałunek, smakujący czymś jeszcze… własnym pożądaniem szlachcianki, zapewne.

Po tym całusie rudowłosa zsunęła się i zebrała z podłogi swą koszulę nocną… zaczęła ją powoli ubierać zasłaniając swoje nagie ciało.
Basia oddała pocałunek, ale teraz gdy poczuła spełnienie w głowie rodziły się wątpliwości. Tyle że teraz już było na nie za późno. Obserwowała Jadźkę i sama zsunęła swoją koszulę.



- No.. jak już mi mąż zemrze… będę musiała się zastanowić, czy tylko na kochankach się zatrzymać, czy też… może poszukać… i kochanek też.- zachichotała Jadźka poprawiając koszulę i powoli ponownie ładując się na swoje miejsce w łóżku. I przykrywyszy obie kocami przytuliła się do szlachcianki.- No i… wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? Obie nadal jesteśmy dziewicami.
Basia przytaknęła choć teraz gdzieś z tyłu głowy czaił się pewien żal.
- To prawda. - Uśmiechnęła się do mieszczki przez ramię i ułożyła wygodnie głowę na poduszce. Nagle bliskość kobiety nie krępowała jej, a nawet sprawiała, że w łóżku przytulnie. - Dziękuję.
- No nie musisz… mi też było bardzo przyjemnie. Może nawet za bardzo… może się w tobie zakochałam i będę wzdychała jak siostra. Może nie pozwolę ci odjechać szepcząc smutnie do twego uszka.- trudno było brać jej wyznanie na poważnie, przy żartobliwym tonie jej głosu.- Może pochwycę cię gdzieś na ulicy i skryję w cieniu domu, by całować namiętnie i… pewnie posunąć się dalej, niż Halinka ze swoim gachem.-
To wydarzenie nic w rudej trzpiotce nie zmieniło. Nadal lubiła droczyć i peszyć innych. Basia mimo swoich smutków zaśmiała się cicho.
- Jestem bezpieczna… nie jestem bogatym starszym szlachcicem. - Oparła się plecami o opiersi kochanki i przymknęła oczy.
- Dlatego się z tobą nie ożenię. Ale od kochanków i kochanek nie będę miała aż tak dużych wymagań.- wymruczała bezczelnie chwytając za pierś szlachcianki i pomasowała ją czule. - Ale dziś…- ziewnęła.- … dziś jesteś bezpieczna. Dziś.
Basia przytaknęła, delikatnie kładąc dłoń na ręce ściskającej jej pierś.
- Dobranoc Jadziu.
- Dobranoc…
 
Aiko jest offline  
Stary 17-06-2018, 15:40   #52
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Pobudka była ciężka. Tak bardzo nie chciało się Barbarze wstawać z miłego ciepłego łóżka. Tym bardziej że otulona była nie tylko kołderką, ale i ramieniem swojej… towarzyszki nocnych doświadczeń. Jadźka spała oplatając swoim ciałem szlachciankę całkowicie pogrążona w marzeniach sennych. Nie to co jej siostra. Halina już była ubrana. I poprawiała barwiczką kolor swych ust siedząc przed metalowym lusterkiem.
A zauważywszy, że Basia się przebudziła, rzekła cicho w jej kierunku.
- Jak się Jadźka przebudzi, powiedz mojej siostrze że mama nie była zadowolona z jej lenistwa. I ma szczęście, że nie chciała ciebie wybudzić przeganiając ją z łóżka.
Po czym spojrzała za siebie dodając.
- Mama kazała przygotować kąpiel, cobyście się odświeżyły.
Spojrzenie Barbary podążyło za wzrokiem Haliny na dużą drewnianą balię stojącą w pokoju.
- A i zaprosić chciała twoich braci poprzez ciebie na podwieczorek.- dodała, a za ramienia szlachcianki odezwał się głos Jadwigi.
- Ani chybi moja kochana mateczka chce wyniuchać czy któryś twoi bracia nadaje się na potencjalnego małżonka dla jej córki. Czy twoja rodzina jest bogata.
- Ooo… już się obudziłaś.- stwierdziła ironicznie Halinka.
- Przed chwilą.- ziewnęła przeciągle ruda “rozpustnica”.
- Skoro tak twierdzisz.- Halina wstała i ruszyła do drzwi. - Basia wprowadzi cię w szczegóły których nie podsłuchałaś. Ja muszę iść już.


Poranek był ciężki dla Jakuba. Dwakroć ciężki jeśli nie więcej. Zimny jesienny poranek, po nocy spędzonej na błotnistym placyku, gdzie jedynie ciepło jakie odczuwał to ciepło niewielkiego ogniska dookoła którego siedzieli on i inni pechowcy. Sen przyszedł późno i nie był krzepiący. Niewygodna pozycja, zmartwienia, nadzieje… utrudniały wypoczynek. A ranek przyszedł jak złodziej, mgłą otulając miasto.
Przynajmniej nieco się osłuchał przy ognisku o wydarzeniach w Lublinie, o bojach, rabunku, gwałtach. O tchórzliwej radzie miasta i nieporadnej straży miejskiej, o bohaterskich mieszkańcach.
O samym przerażającym Krzyżdanowiczu, który po brutalnym stłumieniu oporu w towarzystwie szlachcica, cyganki i Szweda (a może Szkota? Niemca? Tu już nie było jednomyślności) i paru przybocznych, sam wybierał miejsca do łupienia. Domy bogatych kupców, rezydencje, klasztory… zupełnie jakby wpierw wywiedział się wszystkiego przed napaścią. Wiele o jego towarzyszach wywiedzieć się nie dało (poza tym że Cyganka była piękna jak succubus), bo udziału ni w walce ni w łupieniu nie brali. Po prawdzie sam Jan też nie rabował i walczył. Podkomendnych miał od tego.

No i był jeszcze Roch, którego wzrok pełen nienawiści i melancholii przypominał Jakubowi o przeszłych sprawkach. Wąsaty co prawda obiecał nie wbić mu szabli w plecy, ale… diabli czy nie zmieni zdania przy byle okazji. W każdym razie pilnował Jakuba swym zimnym spojrzeniem, milczący i wyniosły.

Poranek był zimny, więc wypadało rozgrzać się wieczerzą. Co prawda karczma była oblegana przez gości, ale obsługa dwoiła się i troiła, by wszystkich nakarmić. Do szynkwasu ustawiała się powoli sług i gości, by otrzymać posiłek po zapłaceniu. Sytuacja ta była niecodzienna, ale nie wyjątkowa. Wszędzie ludzie się tłoczyli przy miejscach, gdzie można było zakupić posiłek lub żywność do jego przygotowania.
Dodatkowo zaś Jakuba martwił fakt, że dotąd dziewczęta nie skontaktowały się z nim. Co prawda wyruszyły pod opieką Kozaka, ale… póki co przepadły bez wieści, a Lublin nie był przecież tak rozległym miastem. Całą tą wyprawę wydawało się prześladować jakieś fatum. Najpierw Cadejko zaginął bez wieści, a teraz.. to. W dodatku Miłowit przekazał właśnie Wilczyńskiemu odpowiedzialność za obie niewiasty wraz z listami.
Gdy tak szlachcic rozmyślał nad sytuacją w jakiej się znalazł i kolejnymi krokami jakie winien podjąć tego dnia, podszedł do niego stary sługa, w którym Jakub rozpoznał… eee… właściwie to nie wiedział jak on się nazywa. Natomiast wiedział komu służy. Elżbiecie Skarbkowej, wdowie po Erazmie Skarbku, który… coś tam… miał? Jakub nie zwrócił uwagi na to kim owa nobliwa wdowa była, skupiając się na tym co sam chciał uzyskać. I kłamstewkach jakimi musiał nakarmić jej uszy, by uzyskać jej pomóc.
Czego chciała? Czy coś się stało z Basią?
Okazało się że nie. Sługa zapraszał w imieniu swej pani na wieczerzę, gdy dzwony kościelne zadzwonią na
tercję. Darmowy posiłek przyszykowany przez kobietę, której zrazić do siebie nie wypadało, tym bardziej iż być może jeszcze jej pomocy będą potrzebowali.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 20-06-2018, 15:22   #53
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Poranek z Jadźką

Basia usiadła na łóżku wysuwając się spod ramienia Jadźki. Jeśli ich matka będzie chciała wyswatać siostry z jej “braćmi”... zacisnęła piąstki.
- Powinnyśmy się wymyć. - Zmusiła się by uśmiechnąć się do swojej kochanki. - Chcesz się myć pierwsza?
- Mogę pierwsza.- Jadźka wstała i ruszyła do balii po drodze bezpruderyjnie zrzucając koszulkę nocną i w pełni światła poranna prezentując krągłości które Basia całowała i pieściła tej nocy.
- Zamknij drzwi na skobel. Nie chcemy wścibskich gości.- poleciła sama nachylając się nad balią i sprawdzając temperaturę wody palcem.
Szlachcianka przez chwilę obserwowała kobietę z rozchylonymi ustami. Dopiero po chwili otrząsnęła się na tyle by wykonać polecenie.
- Podobno matka jest na ciebie zła. - szepnęła stając obok balii z wodą.
- Nie pierwszy raz, nie ostatni. Będę grzecznie się uśmiechała do twoich braci i mama zapomni o gniewie.- przez chwilę wodziła dłonią po wodzie. Uniosła nieco twarz zerkając na Basię.- Nie martw się tym. Umiem sobie radzić z moją mateczką i nie mam… gacha, który mógłby zrobić mi dziecko.
Uśmiechnęła się lubieżnie i zawadiacko.- Odkryłam z tobą, że kochanka jest równie przyjemnym i bezpieczniejszym wyborem.
Spojrzała znów na balię.- Dość duża, by zmieścić nas obie na raz… jeśli nie przeszkadza ci ciasnota.
- Ja… - Basia spojrzała tęsknie na wodę. - ale tylko kąpiel, dobrze? Coś czuję, że i tak będę się rumienić przy braciach. - Westchnęła ciężko.
- Oczywiście, że kąpiel… co ty sobie…- zaczęła zaskoczona Jadwiga prostując się i spoglądając zaskoczona na szlachciankę.
Po czym uśmiechnęła się lisio i bezczelnie chwyciła za swoje miękkie piersi masując je na oczach Barbary.
- Nooo tak. Ja się kąpałam z siostrą… więc nie jest to dla mnie nic niezwykłego. Ale ty jesteś jedynaczką, prawda? Żadnych sióstr? A w dodatku… ja ci się podobam?- oczywiście bawiła się sytuacją i wstydem Kalinowianki tak jak to czyniła wczoraj. Zapominając zupełnie o tym, do czego te zabawy doprowadziły. Albo nie dbając o to. Za to Basia mogła się przekonać, że jej podejrzenia były prawdziwe. Jadźka była ruda tam na dole, ciemnoruda, w kolorze klonowych liści na jesień.
Basia się zarumieniła. Czemu ona musiała się z nią drażnić. Zsunęła z siebie koszulę odsłaniając swoje nagie ciało.
- A ja ci się nie podobam, co? - Mruknęła pokazując na koniec język.
- Bardzo mi się podobasz… myślisz że całowałabym szpetne babsko?- Jadwiga podeszła do Basi i objęła ją w pasie. Miękki piersi mieszczki przytuliły się mocno do biustu Basi, a ona sama pocałowała łakomie szlachciankę, smyrając językiem po jej wargach.
- Twój mąż będzie ci wierny jak piesek… i machał ogonkiem na twój widok. Zwłaszcza gdy nago cię zobaczy.- dodała z uśmiechem.
Szlachcianka ostrożnie oddała pocałunek.
- Ja… zdałam sobie sprawę, że chyba jest ktoś kogo bym chciała. - Basia delikatnie przesunęła dłońmi po biodrach Jadźki. - Ale obawiam się, że nie będzie chciał mnie takiej. - Nie wiedziała czemu to powiedziała. Bliskość mieszczki mieszała jej w głowie utrudniając myślenie.
- Wierz mi, że raczej nie ma mężczyzny.. który by nie chciał takiej ślicznotki, jak ty.- zachichotała Jadwiga co sprawiło, że ich piersi otarły się o siebie wywołując przyjemny dreszczyk na skórze.
Ruda mieszczka pogłaskała jasnowłosą kochankę po policzku mówiąc.- Poza tym.. ja mu nic nie powiem i ty mu nic nie powiesz, więc… co z oczu to z serca.

Basia przytaknęła ruchem głowy. Nie mogła Jadźce powiedzieć, że to jeden z jej braci.
- Wymyjemy się? - Delikatnie klepnęła biodro mieszczki. Głupi odruch z opieki nad końmi… Jadźka nie była jakąś klaczą. - Przepraszam.
Z ust Jadźki wyrwał się cichy pomruk. Nieco zmysłowy. Uśmiechnęła się lubieżnie, mocniej napierając piersiami na Basię, tak że ta poczuła się nimi niemal otulona.
- Na pewno chcesz się myć?- prowokowała żartobliwie.
- Na pewno. - Pokazała jej język i odsunęła się. Czuła że jeśli tego nie zrobi jej ciało będzie się domagało więcej i więcej. - Ale ty ewidentnie domagasz się czegoś jeszcze. - mruknęła pod nosem, opuszczając wzrok na piersi mieszczki. - Są takie duże…
- Sprężyste i miękkie.- wypięła dumnie swój biust.- Mateczka nie pozwala mi nosić włoskich i francuskich sukien. Takich co je podkreślają… wielka strata, nie uważasz? Adoratorom się wielce podobają.-
Ujęła je czule dłońmi.
- Są też wrażliwe na dotyk. Choć czasem lubię jak je mężczyźni traktują ostrzej. Czasem.
Basia zacisnęła dłonie w piąstki, powstrzymując się by nie sięgnąć do Jadźkowych krągłości.
- Nie powinnaś im na to pozwalać. Szkoda jakby coś im się stało. - Odwróciła wzrok, spoglądając na balię.
- Twoje też są śliczniutkie.- odparła Jadźka, a jej dłoń zacisnęła się na piersi Basieńki. Powoli i stanowczo masowała ją i ściskała.- Nie masz się czego wstydzić, a i… nie przejmuj się. Jeśli twoi kochankowie nie będą ich wielbić odpowiednio, to… kto w takim razie?
Nie przerywając tej pieszczoty dodała.- To… kto kogo pierwszy myć będzie?
Basia jęknęła zaskoczona gdy mieszczka rozpoczęła pieszczoty. Nigdy nie myślała by ktokolwiek musiał ją wielbić, ale gdyby czynił to w ten sposób…. Na pewno byłoby jej to miłe.
- Nigdy nikogo nie myłam. - Powiedziała rozpalonym głosem. - Pokażesz mi jak?
- Oczywiście…- zachichotała Jadwiga i puściła półkulę jasnowłosej, którą wzięła palcami w jasyr.
- Postaram się też być… cnotliwa, ale nie obiecuję że będę grzeczna cały czas.- powoli weszła do balii dodając.- Trochę mi cię żal. Halina szaleje za swoim rzemieślnikiem. Myśli o nim, wzdycha… rozum postradała w tym miłowaniu. Ja wolałabym się nie zakochać.
Basia podążyła za nią, wchodząc do wody, nie była jednak pewna jakie miejsce zająć.
- Zakochanie to chyba nie jest coś na co ma się wpływ. - Spojrzała na Jadźkę. - Co teraz?
- Zaczniemy od przodu.- Jadwiga miała rację, było tu dość ciasno i były blisko siebie.- Usiądź wygodnie tak jak ja.-
Po czym sięgnęła po szare mydło łojowe i namydliła swoje dłonie.
Basia posłusznie usadowiła się w balii.
- Ja… ja chyba też nie chciałabym się zakochiwać. - szczególnie teraz gdy tak bardzo obawiała się spotkania z Panem Wilczyńskim. Jak spojrzy mu w twarz po tym jak wyobrażała sobie jak ją dotyka! Westchnęła ciężko. - Nie było nigdy nikogo kto… byłby ci miły?
- Nie było nikogo.. kto by wpadł mi w oko, jak Pietrek mojej siostrze. Było co prawda paru ładniejszych młodzieńców.- wyjaśniała wodząc dłońmi po szyi, barkach i obojczykach szlachcianki i rozprowadzając po nich mydliny.- Budzili dreszczyk, gdy ich palce chwytały mnie za pupę, ale… nikt, o kim bym śniła.
Spojrzała wprost w oczy Basi.- Na szczęście żaden mnie nie omotał. Niestety… nie bardzo wiem, jak się odkochać. Nie mogę ci więc w tym udzielić porady.
Szlachcianka zadrżała od dotyku kobiecych palców. Budziły one wspomnienia ostatniej nocy. Przytaknęła ruchem głowy nie za bardzo mogąc wykrzesać z siebie słowa.
- Z tymi miłosnymi uderzeniami serca… to różnie bywa.- mruczała zamyślona Jadwiga tym razem schodząc dłońmi na biust Basieńki. Pieszczota była bardziej intensywna,, gdy namydlając krągłości szlachcianki mieszczka ściskała je i ugniatała niczym ciasto na chleb… bardziej skupiając się na rozprowadzeniu mydlin niż na doznaniach jakie sprawiała.
- Poeci mówią że miłość dwojga jest wieczna, ale poeci to kłamcy. Z wielu głów miłość wietrzeje… czasami wkrótce po zamążpójściu.- stwierdziła nieco zgorzkniale. Po czym dodała wesoło.- Dlatego ja wybieram wygodę zamiast uczucia.
Basia przyglądała się masującym ją dłoniom.
- Ale zdarza się, że to trwa dalej. - Mruknęła, przypominając sobie swoich rodziców. - To przyjemne.
- Zdarza się… mojej matce się nie zdarzyło. Ale i tak było to zgodne małżeństwo. Nie to co Zrembowscy.- zachichotała Jadźka coś wspominając. Ugniatała jeszcze przez chwilę piersi szlachcianki i dodała. - Usiądź na brzegu, zajmę się brzuchem i nogami.-
Po czym znów zabrała się za namydlanie swoich dłoni.
- Może się uda, może nie. Z bogactwem nie ma takich problemów, a gdy jest się bogatą i młodą wdową, to można szukać miłości.- wyjaśniła Jadwiga.
- Bogactwo też może zniknąć. - Basia przysiadła na krawędzi balii.
- I uroda i sława… i wiele innych rzeczy. Ale bogactwo może dać wiele przyjemności.- dłonie mieszczki błądziły leniwie po udach Basi, gdy nachylała się ku jej łonu i szepnęła ciepłym oddechem owiewajac intymny zakątek szlachcianki.
- A i niepotrzebne jest zakochanie, by było przyjemnie… prawda?- zapytała prowokującym tonem.
Basia przez chwilę wahała się przyglądając się z głodem w oczach poczynaniom Jadźki. Nie kochała jej, a mimo to wszystko w niej wołało o więcej. Czemu? Delikatnie pogładziła rudą czuprynę.
- Tak… bez miłości też może być przyjemnie.
- Zabawnie będzie jeślibym znalazła pod jednym dachem z tobą. Ale wiesz dobrze jak mało to prawdopobne. Szlachta tylko wtedy godzi się na mezalianse, gdy liczy na dukaty w kuferku. A mateczka nie wyda mnie za twojego braciszka… jeśli wystarczający majątek nie będzie za nim. Sam herb nie wystarczy.- mruczała Jadźka namydlając podbrzusze szlachcianki. A Basi przyszło do głowy, że… Jakub nie był jedynym jej “bratem”. Był jeszcze Roch, starszy i stateczny. Zapewne bardziej odpowiedni kandydat w oczach starej wdowy. I pewnie idealny dla Jadwigi, która niespecjalnie interesowała się wiekiem i urodą kandydatów. Te rozważania mieszały się z widokiem krągłej pupy mieszczki i dotykiem jej palców między udami.
Szlachcianka poruszyła odruchowo biodrami choć odrobinę wzmacniając pieszczotę.
- Nie wiem czy zabawne… mogłybyśmy skończyć jak starościna. - Jej dłoń zacisnęła się lekko na włosach kochanki, gdy ciało Basi przeszył dreszcz. Musiała się skupić na czymś innym. - wspominałaś o Zrembowskich.
- Ona… chyba nie narzekała. - mruknęła Jadwiga i żartobliwie musnęła czubkiem języka wrażliwy na dotyk punkcik zdobiący jej kobiecość. - Zrembowscy… na początku kochali się wielce, na końcu niemal mieszkali osobno i poprzez służbę rozmawiali. Choć, kłócić się woleli osobiście.
Basia jęknęła, powstrzymała się jednak przed zaciśnięciem nóg.
- Przynajmniej oboje mogli mieć kochanków. - Szepnęła rozpalonym głosem.
- Z tego co wiem… nie mieli.- namydliwszy ciało Basi Jadwiga bezlitośnie zaprzestała pieszczot. - Teraz zanurz się w wodzie i zajmiemy się twoimi pleckami. Chyba że…-
Spojrzała w oczy Basi oblizując lubieżnie wargi i drocząc się z apetytem kochanki prowokującymi słowami.-... Chyba że waćpanna ma ochotę na inne zabawy.
Szlachcianka mruknęła pod nosem niezadowolona i wsunęła się do wody.
- Nie dziękuję. - Czuła jak jej ciało szaleje po pieszczotach, które zapewniła jej kochanka, nie chciała jednak dać Jadźce tego zwycięstwa.
- Obróć się plecami do mnie… za chwilę.- odparła niezrażonym tonem Jadźka, obmywając piersi szlachcianki mokrym ręczniczkiem z lnu.
- A u ciebie… w rodzinnych stronach, wszyscy grzeczni i pobożni? Nudni? - zapytała.
- Zdarzało się przyłapać służbę na igraszkach, ale to tyle. - Basia oparła się o ściankę balii. Nie wiedziała czy woli skupić wzrok na dłoniach kochanki czy na jej oczach, skończyło się tak, że zawiesiła go na obfitych piersiach Jadźki.
- Nudno… a ładna ta służba była? I na całowaniu… ich złapałaś ? - dopytywała się Jadwiga której dłonie błądziły po piersiach szlachcianki, już ich umyciu. Rozkoszując się ich miękkością i zaciekawiona słowami Basi, mieszczka nie zauważyła że jej własny biust falował lekko wzbudzając fale na wodzie. Pobudzany do ruchu jej szybszym oddechem. - Mi się z kilka razy udało… podpatrzyć.
- Stajenny nijaki, ale służka…. tak była całkiem ładna. Widziałam jak się całowali…. - mruknęła cicho napierając delikatnie piersiami na dłonie Jadźki. - ale odgłosy były jakby robili coś więcej. - Zrobiło się jej głupio gdy przyznała się do podsłuchiwania.
- Myślisz że ją obłapiał? Dotykał biustu podczas… podsłuchiwałaś? Nie jesteś taka… niewinna, skoro podsłuchiwałaś. - Jadwiga zacisnęła mocniej dłonie na zgrabnym biuście Basi ugniatając piersi i pocierając jedną o drugą. - Byli głośni?
Pochłonięta wyobrażaniem sobie tego, o czym mówiła szlachcianka, nie zauważyła że jej “mycie” stało się lubieżną pieszczotą biustu Basieńki.
NIestety szlachcianka to zauważyła i jęknęła już całkiem głośno, czując jak jej ciało przeszywa przyjemny dreszcz.
- Jadziu… - Chciała ją poprosić by przestąła, ale nie mogła się na to zdobyć. - Myślę, że robili jeszcze więcej. - Wydusiła z siebie w końcu. - I wcale nie podsłuchiwałam, słychać ich było nawet z dużej odległości.
- Pewnie podwinął jej spódnicę i sięgnął pod halkę i palcami… a może od razu odsłonił swojego… - zachichotała rozmarzonym głosem mieszczka. Nachyliła się i ujęła ustami twardy szczyt lewej piersi szlachcianki. Smakowała go wargami i językiem przez chwilę.
- Gdyby tak mi czynił to straciłabym wszystkie opory, nieważne jak brzydki by był.- wyszeptała podnieconym głosem. - Skoro byli tak głośni… to co słyszałaś?
- Mówiłaś, że to nudne. - Basia poddała się i sama sięgnęła do piersi mieszczki, ściskając je delikatnie.
- No bo gdybyś przyłapała sąsiadkę na figlach z innym sąsiadem… skandale są ciekawsze. - rzekła rozbawionym tonem Jadwiga i napierając ciałem na jasnowłosą, przesunęła językiem po szyi. - szkoda że nie podejrzałaś. Widoki są ekscytujące.
- A ty kiedyś widziałaś.. jakąś parę? - Basia przyglądała się Jadźce z zaciekawieniem, masując jej obfite piersi. - Daj to mydło, to chociaż trochę się wymyjemy.
- Tak…- Jadwiga odsunęła się od Basi. - Byłam trochę młodsza wtedy i mój wuj przybył do mych rodziców. I… on żył w Danzing, miał ze sobą tyle zamorskich strojów. I udałam się pod jego nieobecność…- podała Basi mydło dodając.- … by te stroje pooglądać poprzymierzać, materiały popodziwiać, guzy… i wtedy wuj wrócił w towarzystwie… damy lekkich obyczajów. Schowałam się do szafy. I widziałam… wszystko.
Basia przyjęła mydło i powoli zaczęła je rozprowadzać po ciele mieszczki, tak jak ona wczesniej czyniła. Przygryzła wargę słuchając słów Jadźki.
- I.. i jak to wygląda? - Spytała, skupiając wzrok na jasnej skórze kochanki.
- No… najpierw ją obłapiał za zadek i całował. Potem ona stanęła tyłem do wuja i rozwiązała wiązania sukni i piersi . On je ściskał i miętosił. A ona stękała… myślałam że ją karze… ale choć wyglądało to boleśnie, jej się chyba podobało.- szeptała cicho wyraźnie zarumieniona.
Szlachcianka przytaknęła, teraz już wiedziała jak to jest gdy ktoś dotyka jej piersi. Nadal nie była pewna czy dotyk męskich dłoni będzie podobny. Bo… były większe, silniejsze. Zaczęła namydlać piersi Jadźki mocno je przy tym masując.
- Skończyli na tym? - Podniosła wzrok na oczy mieszczki i ucieszyła się widząc jej rumieniec. Najwyraźniej nie tylko ją te rozmowy wpędzały w zakłopotanie.
- Nnnieee…- wymruczała mieszczka przygryzając wargę i wypinając dumnie biust. - Ona… rozwiązała troczki jego spodni, klęknęła, wyciągnęła wujaszkowy… muszkiecik…- zachichotała lekko prężąc się po dotykiem Basi. - … i lizać wpierw poczęła.
Szlachcianka przełknęła głośno ślinę. Niby wczoraj zabawiały się podobnie z Jadźką, ale… całować Tam mężczyznę.
- Podniesiesz się, namydlę ci uda. - Szepnęła cicho, odrobinę zmieszana. - Sprawiło mu to przyjemność?
- Tak… ale jeszcze większą, gdy pochłonęła mu ustami całego.- Jadźka wstała i usiadła bezwstydnie rozchylając nogi. Musnęła palcami swoją kobiecość. - I wtedy… po raz pierwszy zrobiło mi się gorąco tu.
Basia sięgnęła namydloną dłonią do kwiatu Jadźki i zaczęła go dokładnie myć.
- Całego... - Spojrzała na kochankę z zaciekawieniem. - To musi być dziwne.
- Kusiło… kiedyś by spróbować… ale sytuacja… wymknąć się by mogła spod kontroli. Zresztą… nie wyglądało.. to przyjemnie. Wujcio chwycił ją za włosy i wręcz nabijał na swój muszkiecik… pojękiwała tylko...- oddech Jadźki przyspieszył wyraźnie. Jedną dłonią chwyciła mocno balię, ale drugą ugniatała stanowczo swoją miękką sprężystą pierś, mając przy tym przymknięte oczy.
- Okropne… - Basia wsunęła swój paluszek do kobiecości Jadźki tam także ją namydlając. - Chciałaś na to patrzeć?
- Było to ekscytujące.. podniecające…- potwierdziła mieszczka poruszając lekko biodrami i wzdychając coraz głośniej.- Jej piersi się poruszały, a to w ustach...puchło… chyba.
Szlachcianka wysunęła swój paluszek i oparła się o balię.
- Teraz zanurz się w wodzie i zajmiemy się twoimi pleckami. - Powtórzyła słowo w słowo po Jadźce pokazując jej na koniec język.
- Mogę…- Jadwiga wstała i spojrzała z góry na Basię. I nachyliła się ku dziewczynie.- … ale też mogę wykorzystać… sytuację... by przyszpilić cię do balii.
- Możesz. - Wzrok Basi utkwił w piersiach kochanki. - Ale po co?
- Hmm..- Jadźka opuściła się na dół klękając okrakiem nad udami blondynki. Jej pełne piersi docisnęły się do biustu szlachcianki.- By… zrobiło się… gorąco?
Ujęła dłońmi piersi Basi i zaczęła ocierać swoim biustem o krągłości szlachcianki. Nachyliła się i pocałowała szyję Barbary dodając.- Bo mi się właśnie gorąco zrobiło.
Basia pochyliła głowę i delikatnie ucałowała ramię kochanki. Dopiero gdy ta nie mogła widzieć jej twarzy odezwała się cicho.
- Mi caly czas jest gorąco, głupia. - Oparła rozpalone czoło o ramię Jadźki, poddając się jej pieszczotom.
- Coś musimy z tym zrobić…- wymruczała Jadwiga i nachyliła się całując zachłannie usta szlachcianki. - Mmmm… przyjemne…- oceniła i dodała cicho żartobliwym tonem.- Jeśli waćpanna ułoży się wygodnie na łożu, to ja… jako gospodyni zadbam o wygody.. waćpanny. W końcu gospodynią tu jestem.
Szlachcianka mruknęła niezadowolona, że musi się ruszyć.
- Dobrze, moja gospodyni. - Ucałowała Jadźkę i niechętnie wyszła z ciepłej wody. - Łoże wasze czy waszej matki. - Spytała odrobinę kąśliwie, doskonale wiedząc gdzie powinna się udać.
- Łoże mamusi…- zachichotała łobuzersko Jadźka wychodząc z wody i wycierając kochankę ręcznikiem.- Sprawdzimy czy wygodniejsze jest od naszego.
- Jesteś pewna? - Basia dała się wytrzeć i niepewnie spojrzała na łoże, na którym spała w nocy Elżbieta. - Co jeśli zauważy?
- Ryzyko.. dodaje smaku…- zachichotała Jadwiga stając tuż za dziewczyną, jej dłonie sięgnęły ku piersiom i podbrzuszu Basi.- Niemniej jeśli komuś się oberwie to mnie. Ty niczym nie ryzykujesz.
Jej piersi napierały na plecy szlachcianki, a palce leniwie błądziły po skórze.
- A gdzie właściwie przyłapałaś służbę na całowaniu?
Basia ruszyła w kierunku łóżka Elżbiety delikatnie wyswobadzając się z objęć Jadźki.
- W stodole, na słomie. - Pokręciła głową przypominając sobie jak długo musiała czekać by wydać polecenie uprzątnięcia stajni. - Strasznie długo im to zajęło.
- Musiałaś stać blisko wrót do tej stodoły… skoro wszystko słyszałaś.- zachichotała Jadźka podążając za dziewczyną.- I nie kusiło cię by zajrzeć.. co robią?
- Mówiłam że byli głośno. - Szlachcianka niepewnie przysiadła na łóżku. Spojrzała do góry na swoją kochankę. - Szczególnie ona była głośno.
- Teraz i ty możesz… coś krzyczała? - zapytała zaciekawiona Jadwiga zerkając na Basię, a potem kucając. Położyła dłonie na jej kolanach i zaczęła rozchylać jej nogi. - Możesz… jeśli… potarmosić mnie za włosy jak cię poniesie… tak jak wujcio, tamtą.
- Chciałabyś? - Basia zanurzyła dłonie w rudych pasmach. - Naprawdę mają piękny kolor.
- Nie wiem… trochę mnie rozpaliły tamte wspomnienia… i co wuj… robił jej... - mruknęła Jadwiga i zaczęła wodzić językiem po skórze ud szlachcianki coraz bliżej łona.- I jestem gorąca między nogami.. teraz.
- Tamci służący… - Basia delikatnie docisnęła głowę kochanki do swego łona. Czy naprawdę Jadźce mogło się to spodobać? - oni byli bardzo blisko. Ona leżała na słomie, a on był nad nią… - Poczuła jak się rumieni przypominając sobie szczegóły, krótkiego wspomnienia.
- Mmm...hmm..- pomrukiwała cicho Jadwiga sięgając języczkiem do kobiecości Basi i pracowicie po nim wodząc. Ów taniec przechodził w drżenie ciała szlachcianki, która wsunęła szczupłe palce w miękkie i gęste włosy rudej mieszczki. Czuła na skórze jej ciepły przyspieszony oddech, podobnie jak jej ciepły języczek.
Zgodnie z sugestią mieszczki, zaczęła delikatnie napierać głową Jadźki an swą kobiecość, przyciągając ją do siebie za włosy. Czuła jak ten prosty ruch sprawia że jest jej jeszcze goręcej, trochę jakby nagle zdobyła odrobinę władzy nad kochanką.
- Poruszał biodrami...nie jestem pewna czy miał zsunięte spodnie, ale robił to tak szybko. - Przymknęła oczy oddając się wspomnieniom. - Schowałam się, a ona krzyczała, ale nie z boleści.
- M..usa..ło..by..ćjej...dobsze..- Mieszczka mówiła z trudem, bo przyciśnięta do podbrzusza Basi, wiła języczkiem w jej kobiecości coraz zachłanniej i energiczniej. Całkowicie poddając się “władzy” szlachcianki trącała nosem jej wrażliwy punkcik wzmacniając doznania.
Basia zaczęła delikatnie poruszać głową kochanki, czując jak każdy ruch zbliża ją do upragnionego końca.
- Mu… chyba też było dobrze.. - Poczuła jak jej ciało spina się. - Tak głośno stęka. - Docisnęła głowę mieszczki do swego łona i doszła z głośnym okrzykiem.
- Tobie.. chyba też… byłaś głośna… a jak ktoś posłyszał?- zapytała zaczepnie ruda kochanka z prowokującym uśmieszkiem.
- Powiem, że to ty. - Basia opadła na łóżko, oddychając ciężko.
- Zaraz to będę ja…- Jadwiga wdrapała się na łóżko i klęcząc objęła kochankę w pasie. Oczy mieszczki błyszczały od pożądania i chyba szaleństwa. Były lekko zamglone. Twarz czerwona, ciało drżące.. Dotykała się między udami. Musiała zacząć już te figielki, gdy ustami pieściła kwiat kobiecości Basi. A teraz zamroczona własną żądzą pokazywała bezwstydnie swoje nieprzyzwoite czyny. Szlachcianka podniosła się na łóżku i pochwyciła piersi kochanki pieszcząc je gdy ta się z sobą zabawiała.
- Sprawiło ci to przyjemność? - Zapytała, całując obojczyk Jadźki.
- Tak.. było.. to przyjemne..- dyszała Jadwiga drżąc i przygryzając wargę dodała cicho z trudem. - To ..szalone… ale… przyjemne. Bardzo.
Basia przytaknęła. Mieszczka sprawiała że odkrywała siebie jakiej nigdy nie znała. Tamta scena, wtedy wiązała się głównie z oburzeniem. Nie wywołała w niej gorąca tak jak w Jadźce je wspomnienie. Teraz jednak gdy kobieta pokazała jej zupełnie inny świat wszystko nabierało dziwnego kolorytu.
Powoli sięgnęła jedną dłonią do kobiecości kochanki, chcąc jej pomóc, a uwolnioną piersią zajęła się swymi ustami.
- Twój.. dotyk… lepszy…- szeptała mieszczka drżąc pod dotykiem szlachcianki, palce Basi zanurzyły się miękkim i otulającym miejscu. Ruda kochanka była równie rozpalona co ona sama przed chwilą i napierała bioderkami, na owych intruzów… a piersi które całowała unosiły się w szybkim oddechu i drżały. Basia znała te symptomy. Jadwiga dochodziła do szczytu. Szlachcianka przytaknęła nie chcąc przerywać pocałunków i mocniej naparła palcami na kobiecość swojej kochanki.
- Taak Taaak Taaak!- ni to jęknęła, ni to krzyknęła Jadźka, a nie mając już sił by klęczeć naparła drżącym ciałem na Basię.
Kalinowska uśmiechnęła się. Czemu czuła taką dziwną satysfakcję. Najpierw trzymając włosy Jadźki, teraz doprowadzając ją do szaleństwa. Pocałowała w usta kochankę, nie przerywając pieszczot paluszkami i nagle do niej dotarło. Była bezwstydna! Wyuzdana! Ta myśl ją zakuła, ale nie chciała by Jadźka to odczuła.


Mieszczka jeszcze przez chwilę łapała oddech nim była w stanie odpowiedzieć na pocałunek. Ostatecznie… wylądowały na łóżku Elżbiety, przytulone do siebie i rozkoszujące się przyjemnym rozleniwieniem jakie było efektem ich figli.
- Pewnie… posiłek zjemy oddzielnie. Ja pod czujnym okiem matki, ty z braćmi.- westchnęła zamyślona Jadwiga od czasu do czasu cmokając usta kochanki. - Spotkamy się pewnie przy wspólnej wieczerzy, a potem… jeśli zdołasz się wymknąć czujnym oczom braci, to… mogę pokazać ci zaułki miasta.
Basia spojrzała na Jadwigę lekko zaskoczona. Spotkają się ponownie? Czemu.. czemu myślała że wyruszą dalej? Musieli znaleźć Stasia i spotkać się z towarzyszkami Pana Wilczyńskiego. Myśl o szlachcicu wywołała w jej ciele przyjemny dreszcz i uświadomiła, że wspólne poszukiwania mogą się okazać trudniejsze niż zakładała.
- Ja.. nie wiem czy będziemy przy wieczerzy. - Nawinęła na palce rude włosy kochanki. - Możliwe, że będziemy musieli ruszyć dalej… Jakie zaułki?
- No tak.. macie swoje zamiary i plany podróżne.- zaśmiała się cicho Jadwiga głaszcząc palcem szczyt piersi kochanki. - Rozumiem. I tak wycisnęłyśmy ile się da ze wspólnych chwil.
I dodała zamyślona.- Tam gdzie lubię się wymykać. Do karczm dla rzemieślników i… zatańczyć tam można, czasem i upić, czasem dać się obłapiać, lub po gębie nachalnemu chamowi dać.
- Ja… chyba chciałabym by obłapywał mnie tylko jeden mężczyzna. - Szepnęła cicho. Czuła się dziwnie. Po tym co zrobiły nadal jakoś nie wyobrażała sobie takiej rozwiązłości na jaką pozwalała sobie Jadźka. - Nie obawiasz się, że coś może ci się stać?
- Znam te miejsca. - zachichotała Jadwiga i nadal pieszcząc sterczący dumnie w górę biust Basi dodała. - Będziemy tam bezpieczne.. lub… tu… jeśli wolisz wieczorem. Jeśli znów przyjdzie ci spędzić noc w tym pokoju. Nie wiem co planują twoi bracia, ale myślę że matula zgodzi się cię przenocować znów, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Basia przewróciła się i pocałowała Jadźkę w usta.
- Znowu byśmy się nie wyspały. - Uśmiechnęła się. - To… idziemy na ten posiłek?
- Możemy jeszcze podrażnić moją mamę i siostrę i… - zadumała się jakby rozważała różne opcje. Z pewnością żadna z nich nie była przyzwoita, sądząc po łobuzerskim uśmieszku.
Szlachcianka zaśmiała się. Po raz pierwszy od kiedy brat opuścił dwór było jej jakoś dziwnie dobrze. Oderwała się od kochanki i usiadła na łóżku.
- Chodź. Pomogę ci z suknią. - Delikatnie klepnęła biodro Jadźki. - Musimy tak jakoś upchnąć twoje piersi.
- Dobrze…- westchnęła Jadwiga siadając na łóżku, wyraźnie niechętna spotkaniu z rodziną. Wstała i dodała z łobuzerskim uśmiechem. - A odważysz się na pocałunek na korytarzu… sprawdzimy jak to jest?
Basia zdążyła się podnieść i sięgnąć po swoją bieliznę. Zamarła z nią w dłoni i spojrzała na Jadwigę.
- Ale… - Nie skończyła. Co jeśli ktoś je zobaczy? Jadźce toż o takie ryzyko chodziło. O ten dreszczyk, jak gdy usiadły na łóżku Elżbiety. Przygryzła wargę, obserwując swoją kochankę. - Może… krótki całus. Ale upewnimy się że nikogo nie ma!
- Zgoda…- uśmiechnęła się lisio Jadwiga, co Barbara już potrafiła zinterpretować. Całus nie będzie krótki.
Szlachcianka tylko pokręciła głową i nałożyła na siebie bieliznę.

Ubieranie się nie zabierało nigdy tak długo czasu Basi, jak teraz. Jadwiga nie przepuszczała okazji, do żartu, pieszczoty, prowokacji które miały wywołać rumieniec na twarzy szlachcianki. O niego było jednak coraz trudniej. Za dobrze już Kalinowianka znała sztuczki swojej kochanki i coraz trudniej było ją zawstydzić. Po ułożeniu włosów obie wyszły na korytarz i serce Barbary znów zaczęło bić mocno. Mieszczka chciała całusa tutaj.

Basia rozejrzała się po korytarzu. Nie przyglądała mu się za bardzo poprzedniego wieczoru. Zbyt była zmęczona i zmarznięta… A Jadźce bez trudu udało się ją ogrzać. Spojrzała niepewnie na kochankę, mając odrobinę nadzieję, że ta się rozmyśliła. Nie wyglądało na to, tym bardziej że sama też rozglądała się zaciekawiona. Korytarz był pusty i ciemny i prowadził do schodów prowadzących na parter karczmy. O tej porze był pusty… ale odgłosy z parteru budynku, że wielu ludzi wypełniało teraz izbę jadalną.
- To… chyba nie jest rozsądne. - Odezwała się cicho, spoglądając w kierunku schodów.
- Dlatego to robimy.- odparła cicho Jadwiga chichocząc nerwowo. Ją chyba też strach obleciał, ale nie zamierzała się poddać lękowi. Pochwyciła dłoń Basi zaciągając ją z dala od schodów.
Szlachcianka dała się odciągnąć, cały czas zerkała jednak nerwowo w kierunku dobiegających z dołu odgłosów.
- Ale tylko krótki całus, dobrze? - Oparła się o ścianę korytarza, niepewnie chwytając się sukni Jadźki.
- Noo…- mruknęła Jadźka co nie musiało być odpowiedzią na jej wątpliwości. Mieszczka naparła całym ciałem na szlachciankę, co byłoby miłym doznaniem, gdyby Barbara mogła się na nim skupić. Ale nie mogła… bowiem usta Jadźki już przybliżały się ku jej wargom, by zetknąć się w namiętnym i gorącym pocałunku.
Poczuła jak jej ciało przeszedł dreszcz. Jej wszystkie zmysły były wyostrzone z napięcia i tej jednej chwili jej ciało postanowiło rozładować to napięcie. Mocno wpiła się ustami w wargi kochanki, przytulając ją do siebie. Jadwiga tylko mruknęła zmysłowo i również zapomniała się w tej wspólnej pieszczocie ust zapraszając muśnięciami język Basi do tańca. Ocierała się się o kochankę dociskając jej ciało do ściany i nie przejmując się, z pozoru, faktem że mogą być przyłapane. Z pozoru, bo serce mieszczki biło jak szalone… niemal wyrywało się z jej piersi, co Barbara czuła przyciskana do ściany. Szlachcianka przerwała dopiero gdy zabrakło jej powietrza.
- To… nie był krótki całus. - Odezwała się szeptem z trudem łapiąc oddech. Z odrobinę przestrachu zerknęła w kierunku schodów.
- Nikt nie wszedł po nich… jeszcze. Całujemy się dalej?- zażartowała Jadźka, ale odsunęła się od szlachcianki zapewne czując że tym razem przesadziła,
- Chyba… zgłodniałam. - Basia wzięła głębszy oddech. - Jestem cała czerwona co?
- Trochę.. ja też pewnie.- mruknęła zawstydzona Jadźka.- To.. było inaczej niż sobie wyobrażałam. Ale też przyjemnie.
Basia przytaknęła.
- Chyba wolę ciepłe łóżko. - Spróbowała się uśmiechnąć do kochanki.
- Następnym razem będzie ciepłe łóżko…- zgodziła się z nią Jadwiga prowadząc za rączkę w dół, do izby jadalnej.
 
Aiko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:25.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172