|
Sesje RPG - Warhammer Wkrocz w mroczne realia zabobonnego średniowiecza. Wybierz się na morderczą krucjatę na Pustkowia Chaosu, spłoń na stosie lub utoń w blasku imperialnego bóstwa Sigmara. Poznaj dumne elfy i waleczne krasnoludy. Zamieszkaj w Starym Świecie, a umrzesz... młodo. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
15-01-2024, 18:09 | #241 |
Reputacja: 1 | Czmych uwijał siem jak w ukropie, dzienki swoim nowym butom. Właściwie, to powinien siem nad tym zastanowić. Bo ukrop to jednak nie jest coś fajnego. No i w sumie to zrobiło mu siem tak jakoś podejrzanie ciepło (1) zwłaszcza, gdy założył na siebie ubranie droida. Grzmionc swym głosem pomstował na gobliny, które trzensonc kuprami pochowały siem, ale ani myślały rzucić broń. - To wszystko wina nizioła! To on ukradł zajonca i go zjadł! Myśmy nic nie zrobili! - darł siem zza lustra ich szef. - Tak, tak - Rudgar ucieszył się na widok proszku pokazanego przez Yba. - To właśnie siarka! Nie za dużo jej. Lepiej oszczędzajmy zaklęcia - zwrócił się do Trartexa. - Może da się ich przekonać, by odstąpili od walki? - Kłamie! - krzyknoł ktoś po goblińsku. - Przed chwilom zeżarli zajonca, nawet ślady jeszcze po nim widać o tam! - Nie zjadłem żadnego zajonca! Klnem siem na wszystkich boguf! - wył szef gobasów. Tfardy czaił siem przy drzwiach, ale jakoś nikt nie kwapił siem, coby przez nie przejść. - To ten nizioł, Fredo, on zrobił siem niewidzialny i stoi tam ze snotlingami! To on razem z nimi zjedli zajonca, o wielki droidzie! Myśmy ich próbowali powstrzymać, straciłem dwa gobliny walczonc z nimi - przekrzykiwał goblin. Yb tymczasem podziwiał wykonanie tylnej strony lustra. Oddał siem temu zajenciu z niemałym zapałem. - A tak właściwie, to gdzie jest druid? - ktoś mu nagle po cichu wyszeptał do ucha. Sytuacja była patowa. Gobliny nie chciały wyjść do snotlingów dać siem zabić, a snotlingi nie chciały wejść do goblinów dać siem zabić. Chociaż, z optymistycznego punktu widzenia, to była sytuacja wygrana, bo nikt nie chciał zabić snotlingów. Tylko nikt nie zwracał zbytnio uwagi na Przykurcza, który chciał powienkszyć ich arsenał bojowy o łogra. Zamiast tego woleli skupić siem na goblinach. I co tu robić? _________________________ Przypisy: (1) to efekt tarcia, szybciej poruszający się Czmych wywoływał większy opór powietrza niż wolniej poruszający się Czmych, więc większe tarcie, ergo generował nadwyżkę cieplną. Jeżeli tego nie rozumiecie, to nie przejmujcie się. Czmych też nie rozumie i też się nie przejmuje. |
16-01-2024, 13:55 | #242 |
Reputacja: 1 | Przykurcz nie zwykł długo siedzieć bezczynnie. Pierwej rozglondał siem za czymś żółym co by to pokruszyć i siarkem zrobić. Zanim jednak coś znalazł to usłyszał, że już siarkem majom. No to szkoda było z tym zachodu. Czeba było wrócić do pierwsiejszego planu, czyli zakumplować siem z łogrem. Łogr chciał dobrze zjeść. A kula łognia, co jom Tratrex wypuścił, łusmażyła goblina. Smażony goblin? Smażony goblin! Łogry lubiom takie przysmaki! Tylko trzeba go łogru zawlec. Przykurcz silny był jak na snotlinga, wienc uznał, że da radem. Zaczoł wienc powoli kierować siem w stronem smażonego goblina z zamiarem zawleczenia go łogru.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
16-01-2024, 15:15 | #243 |
Reputacja: 1 | Sytuacja zrobiła się niepokojonco wymagajonca myślenia. W Czmych orłem nie był. Prendzej muchom. Pomknoł wienc do zajoncowni po jakiegoś pomysła mijajonc po drodze Przykurcza taszczoncego aromatycznom pieczeń z goblina. Nie miał pojencia czemu kumotr teraz właśnie robi zapasy zime. Ale mu nie przeszkadzał. Myślał. Droid zły był jak zajonce ubijano. Gobliny bały siem droida... Ha! - Ej gobasy! - zawołał po goblińsku - Ja droid, bo ja jestem droidem. Mówiem wam, że od teraz snoty to moje zajonce! I nie można ich kopać. Bić. Rzucać niemi. Gotować. Piec. I brzydko do nich mówić! Bo siem zdenerwujem! Co rzekłszy wrócił do zajoncowni, odrzucił szaty i wsiadł na Ryjka. Dziwnie jednak tchnienty, że zanosi siem na nowom niedziele, poszedł za Przykurczem.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
18-01-2024, 05:19 | #244 |
Reputacja: 1 | Rozmowy z gobosami szły jako tako i najważniejsze że droida się bały. Tylko że Czmych brzebierzon za droida teraz może i powszczyms gobosy tylko cu dalej. Gobosy znanem som ze złościwości, gotowe noża w plecy wsadzić. No i ubiły biednego Gobelina! Co prawda parę gobosuf za jednego snota to dobry przelicznik… no bo jeden gobos winkszy niż jeden snot ale i tak jeden snot kamrat to jak dużo gobosuf więc wypadałoby je wszystkie ubić. Sądząc że gobosy i tak siem nie przestraszo dostatecznie Tfardy dalej czychał za drzwiami hotów dźgnąć każdego gobosa który spróbuje przejść przez dzwi. |
18-01-2024, 19:26 | #245 |
Reputacja: 1 | Dzienki przebiegłemu fortelowi Czmycha Przykurcz bez przeszkód wszedł (a nawet wyszedł!) do goblinowni. Zaczepił kilof, aby go nie zgubić i by mu nie przeszkadzał w transporcie jedzenia. Wyciongnoł pieczonego goblina, a potem samowtór (samotrzeć, jeżeli liczyć Ryjka) ruszyli w przeciwnom stronem. W zajoncowni kicał - zgodnie z nazwom - zajonc. Był też drugi zajonc, ale ten to kicał już w krainie wiecznego kicania. No i oszczep wbity w ścianem jeszcze tam był. Redukcja populacji zajency sprawiła, że zioła wszelakie mogły szybciej rosnonć i wokół rozchodziły siem liczne aromaty. W zbrojowni napotkali na pewnom przeszkodem w postaci olbrzymiej rozłożystej jabłoni, która tam wyrosła. Japka wielkości głowy snotlinga zwieszały siem z gałenzi, a niektóre z nich leżały na ziemi. Ryjek zachwycon zajoł siem posiłkiem i nie miał zamiaru ruszać dalej. Przepatrywacz chconc podonżyć za poszukiwaczem musiał iść na własnych nogach. Nie był przy tym świadom, że magia tego miejsca, dzienki której wyrosła jabłoń, poprzez owoce wpłyneła też na jego wierzchowca. Przykurcz ruszył dalej, mijajonc kociołek, w którym coś zaczynało siem przypalać, organy, by w końcu stanonć w komnacie ogra. - Ma gaza, qolow leh? M'gha h'lg'z gu h'yzd'? - zapytał siem Przykurcza _________________________ - A, i jeszcze jedno! - krzyknoł ktoś po goblińsku obok Yba. - Niziołki też teraz som moimi zajoncami! - Szefie - jenknoł jeden z goblinów. - Co my tera bendziemy jeść? Nawet Brudnego Kła nam zabrali. - Co ja ci na to poradzem? Ciesz siem, że nas tymi magicznymi kulami nie pozabijał. Daj mnie chwilem pomyśleć... Droidzie! A owoce możemy jeść? - zakrzyknoł. Tfardy wolałby, aby któryś z nich wylazł i mógł go zabić. Czekał wienc cierpliwie, bo takom miał naturem. |
18-01-2024, 20:32 | #246 |
Reputacja: 1 | Przykurcz był trochem zdziwion co ten łogr gada. Bo przeca wcześniej gadali już normalnie. Ale może siem po prostu w jenzora użrał i temu tam bełkocze. - My przynieść tobie smażona goblin - mniam, mniam - powiedział Przykurcz patrzonc na truchło goblina i oblizujonc siem. - A jak tobie nie bendzie łon smakował to po drodze my mijali wielgie japka i jakiś kociołek co w nim cosik zbyrcało. To może to bendzie tobie smakować.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
18-01-2024, 20:49 | #247 |
Reputacja: 1 | - Droid? Tam stał. - Yb nie widział, kto pyta, ale uznił, że pewno który ze snotów W końcu wincij niż czi ich tu było. I nawet droid siem jakiś snotowy zrobił. Wychylił siem zza lustra, co by sytuacjem sprawdzić. |
19-01-2024, 14:11 | #248 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin Ostatnio edytowane przez Marrrt : 19-01-2024 o 14:13. |
20-01-2024, 08:36 | #249 |
Reputacja: 1 | - Gdzie stał? - zdziwił siem głos przy uchu Yba. - Czekaj, sam zerknem lepiej, tylko ostrożnie... - No, to chyba jesteśmy bezpieczni - szepnoł po chwili głos w goblinim do Tfardego. - Coś ci powiem, bo mam u was dług wdzienczności. Ten ich szef, to on niby taki mondry, ale to tylko dlatego, że na palcu ma magiczny pierścień. Próbowałem mu go ukraść, ale siem nie udało. Jak tobie siem uda go dostać, to bendziesz mondry, że ho ho! Kto wie? Może wtedy Tfardy stanie siem geniuszem i bendzie potrafił tyką Matemy dwa do dwóch dodać? - I jeszcze jedno. Jak siem powtyka odpowiednio kamienie do dziur, to można zamknonć albo otworzyć drzwi. A na razie pilnuj, żeby nie wyszli z tego pomieszczenia. Muszem najpierw coś załatwić. Po chwili w drzwiach do zajoncowni ukazała siem postać. - Ty i ty! - wskazał na Yba i Trartexa. - Chodzcie ze mną. Pomożecie mi. Złodziej (ten snotlingowy) - spoglondał nieufnie z nożem w renku na nowom postać. - Nic nie rozumiem z tej goblińskiej mowy - zwierzył siem kuchcikowi. - Ja lepiej zostanem tu z Tfardym - zadeklarował siem Rudgar. _________________________ Czmych uznał, że może i łogr jest Przykurczowy, ale one chyba dość głupie som. Czy bendzie wiedział, że Czmycha ma nie jeść? Dla pewności zestrachał siem i postanowił nie ruszać. Zawsze miał sprawdzonom metodem przywołania Ryjka na pomoc. Ale oglondał siem po pomieszczeniu, co tu ciekawego jest. I jak siem tak oglondał to zobaczył, że na stole pojawiły siem czerwone kule. Jakieś takie chyba inne japka. Ogr znowu zaczoł coś gadać niezrozumiale krenconc głowom. - Vorg wughuu r'ba biir M' h'ysa biir? - rzekł, po czym wpakował sobie te czerwone kule do pyska i przełknoł. Jakby tu siem dogadać z łogrem? I czemu Przykurcz wcześniej go rozumiał, a teraz nie? Co siem zmieniło? Rozejrzał siem patrzonc na leżoncego smażonego goblina, a potem na Czmycha. |
20-01-2024, 20:38 | #250 |
Reputacja: 1 | Tfardy z wdzięcznością skinął Rudgarowi za chęć zostania przy nim. Znaczy nie przy nim, a w tym samym pomieszczeniu. No i szkoda było Gobelina, ale cóż poradzić, takie życie. Za Tfardym była jakaś szafa i skoro już tutaj był to postanowił ją obejrzeć i otworzyć. A nóż jest tam coś ciekawego? |