|
Sesje RPG - Warhammer Wkrocz w mroczne realia zabobonnego średniowiecza. Wybierz się na morderczą krucjatę na Pustkowia Chaosu, spłoń na stosie lub utoń w blasku imperialnego bóstwa Sigmara. Poznaj dumne elfy i waleczne krasnoludy. Zamieszkaj w Starym Świecie, a umrzesz... młodo. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-02-2024, 19:21 | #271 |
Reputacja: 1 | W zbrojowni każdy paplał w innym jenzyku. A to Przykurcz po łogrowemu, a to nizioł po goblinowemu, a to Tfardy po człeczemu, a człek dla odmiany po snotlingowemu. Nie mówionc o tym, że snoty po goblinowemu, a łogr po łogrzemu. Ybowi, który co prawda do kociołka siem zbliżyć nie ośmielił wydało siem, że ziemniaki to mogły siem jednak już zrobić. A pamientał dobrze, że jak siem miały zrobić, to miał być koniec, czyli niedziela. Co prawda nikt nic nie mówił, że pojawi siem wtedy ogr, ale wiadomo było z opowieści, że ogry to straszne żarłoki, no to nic dziwnego, że siem pojawił, jak ziemniaki dobre były. No i taki ogr to wypisz wymaluj niedziela. To, że Czmych miał dzika, to normalne. Nawet, że Tfardy miał człowieka, to jakoś mogło ujść. Ale ogr to już przesada! Po chwili wahania Tfardy zaproponował, aby druida dać do zjedzenia ogrowi. Zresztom, inni też mieli pomysły. Taka ilość pomysłów mogła być niebezpieczna! Czmych chciał jabłkami karmić olbrzyma. - O tak, damy droida ogrowi, to nie bendzie śladu po droidzie i siem gobliny nie zorientujom, a ogr nie zje nas! - zakrzyknoł Trartex. Ogr wyglondał jak niedziela i biednemu (mało co udało mu siem dotond ukraść) snotowi we łbie ze strachu siem mieszało. - Ty mu Przykurcz to powiedz. - Wa ynad gab'n d'h'y. Lagyyn wuu b'ghz'd'y. W'ghad dzuny g'rda droyd. - odezwał siem górnik. - 'd'g? M' r'bo dz'yryyn. Myyzg'ygu wughuu u 'deega doowarg' dub'n. H'dyy'd w'nagz'n, lagyyn an q'll'wz'n'yn. ynda w'gha dheer, byyrgu wa w'nagz'n y'h'y. (1) Czmych tymczasem musiał wdrapać siem na drzwo, by wygodnie siengnonć po hełm na zbroi. Za pierwszym razem zleciał prawie od razu. Za drugim razem poszło mu lepiej, bo zleciał bendonc już prawie przy gałenzi. Otrzepał siem, bo upadek z takiej wysokości to żaden updaek i w końcu z trudem wlazł na drzewo. Akurat na czas, gdy podszedł do drzewa ogr. - H'lgee buu g' yymyd geedg'n? (2) - zapytał, i nie czekajonc na odpowiedź siengnoł łapom łamionc gałenzie, by wyciongnonć kiścień, a na jego miejsce wsunonć rycerzowi przyniesiony z kuchni młot. W oddali trzasneły drzwi. - Guryg'yg' b'nnang' 'ya gh'nnyb'n (3) - wyjaśnił i ruszył z powrotem. Zrobił jednak jedno jeden krok i mina mu zrzedła. Utkwił wzrok w przejściu miendzy pomieszczeniami, potem przeniósł go na trzymany w renku kiścień. - W'gh j'b'y. H'dd' gum' lab'n g'ro. (4) Czmych gdy już udało mu siem ponownie usadowić na drzwie (po tym, jak go niostrożny ogr o mało co nie zrzucił) mocował się z hełmem rycerza, ale ten nie był widać mocno przywionzany do elementów wyposażenia i nie chciał stracić głowy dla jakiegoś snotlinga. Pewnie trzeba było ruszyć głowom, żeby głowem zabrać, ale to mogło być zbyt trudne zadanie. Ale bez hełma to jak zasłonić oczy? Jaka szkoda, że zostawili tem ślicznom błyszczoncom tarczem dwa pomieszczenia dalej. Gdyby nadal mieli jom ze sobom, to mogliby siem niom zasłonić, i wtedy nic nie groziłoby ich oczom. Hm, tarcza... w sumie Czmych miał własnom. Co prawda nie takom dużom i błyszczoncom, ale jednak. No i swój hełm z czaszki krasnoluda, chociaż on to jednak oczu nie zasłaniał dość dobrze... a jakby tak Trartexowi albo Ybowi czapkem na oczy nasunonć? Chyba lepiej złodziejowi, bo on by siem od razu ogra przestał też bać? - Ogre weyn, w'ghan 'h'y g'l' b'r wredo zdem. zy wyydz'n 'yan u g'ryn g'ra W'ghan guu g'ryn'ya ghooga dzundo 'h. M' r'bda ynad zaghyybg'y noqodo? (5) - nagle rozległ siem okrzyk z zajoncowni. - Oh m'y', Vorg m' g'r'n'yo. ad bad u h'dl'yza. Vorg wughuu u bah'n y'h'y ynuu ado guryg' dyb'dd' 'h. 'lbabg' u wur g' dybn' zyyy' ghooga byyr 'h, zyd' 'dyg' oo g'le zaghyybo! (6) - Słuchajcie, nie wiem o co chodzi - mag szybko wtroncił po snotowemu - ale ten ogr coś do kibla chce iść i jeszcze chce piwa. Całe szczęście, że nas nie atakuje. Ale niziołek chce go przekabacić na swojom stronem! _________________________ - Przesuń siem! - Odsuncie siem snotlingowe syny! - Precz! Do uszu znajoncych goblini dobiegły zdenerowane okrzyki. - Co to było? - Coś tu jest! - Coś mnie dotkneło w renkem! - Pacz! Tam! Pod spodem! - Dźgnij to! - Zostaw to! Weź manierkę! - Słuchajcie - odgłosy te przerwał znowu niziołek. - Ja nie chciałem. Nie wiedziałem, że dzik jest pod ochroną droida! - krzyczał. -Obiecujem, że nikt wiencej dzika nie skrzywdzi!. Przyjmijcie moje przeprosiny! I Ryjek też! I wy! I czarodziej! I ogr! I droid! Mogem zamiast jabłek ofiarować wam znalezione magiczne buty? My niziołki i tak ich nie używamy. Dam wam je i bendzie miendzy nami zgoda? _________________________ Mimo ogromnego wysiłku woli ani Tfardy, ani Trartex, ani Ryjek nie przestali bać siem ogra. |
06-02-2024, 14:15 | #272 |
Reputacja: 1 | Nizioł - menda chce Przykurczu kamrata łodebrać i do swojej niecnej kompaniji przyłonczyć?! A niedoczekanie! Górnik (a jeszcze do niedawna poszukiwacz) pobieg do zajoncowni, czy gdzie tam łogr akurat był, łukładajonc sobie, w głowie, to co łogru powie. Łodnośnie kibla to niech pod ścianom leje, a jak co wiencej to pod dżewem. A co do piwa? Trzeba bendzie łuwarzyć. Ale łod czego jest Yb? Tak. Trza bendzie łogru powiedzieć, że Yb mu piwa nawarzy! To było dobre rozwionzanie, bo jak kuchcik tego piwa nie nawarzy to łogr zdzieli pałom Yba, a nie Przykurcza.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
08-02-2024, 16:53 | #273 |
Reputacja: 1 | Yba aż głowa zaczina boleć od tylu głosów. Każdy czego innego chcił. Nawet nie-snoty po snotowemu siem zacziny zachowywać. - Pogodzim siem, dobra? Łogr piwa chce, to może mu chmielu uwarzem. A on w zajoncowni jest. Nizioł, nie szczelaj do mnie, ja nie zły. - uznił, że pokój trzeba zawrzić, zanim siem reszte zrobi Zimniaki pachniały dobrze, to trziba by je iść obejrzeć. Na drodze łogr stał, ale stał już tu jakiś czas i nie wyglondał, jakby miał siem złościć i niewinne snoty jeść. Ta nidziela mało nidzielowata biła. Jakby zajonc i zimniaki dobrze przipieczone już biły, to by łogra i snoty poczenstował. Wtedy coś nowego do garca wsadzić można. Abo tego chmilu, abo drioda, abo co tam siem jeszcze nawinie. A może wszisko naraz? Nowe jedzini by to biło, może nawet taki dobre, że by siem kuchnia snotów na cały świt słinna stała, rozmarził siem. |
08-02-2024, 20:25 | #274 |
Reputacja: 1 | - Oh m'y'. Vorg h'lg'n gum' dzeeb'yn doono. M'ghan 'h'y, goblyn 'm' w'gh g'le? - (1) oburzył siem Vorg na sugestiem Przykurcza. Górnik nie musiał biec daleko, bo ogr zatrzymał siem w drzwiach i skrobał po łbie. - Dobra, jeden snot może wejść. Ale bendem miał na ciebie oko - zgodził siem niziołek. Yb wiedział dobrze jednak, że chmiel to tylko dodatek, a potrzeba mu słodu pierwej przygotować. Zanim wienc na zbiory wyruszył, to do gara zajrzał i okazało siem, że jedzenie jest gotowe. No to sprosił wszystkich na ucztem. Nawet Trartex siem przestał bać, jak usłyszał o jedzeniu i jeno Tfardy i Ryjek siem póki co na ogra boczyli. Może to i lepiej, bo jedzenia wcale dużo nie było zwłaszcza, jak siem ogra poczenstowało. - W'dz'n. ad u ghun m' b'dn' - ogr poklepał siem po brzuchu. - Wad wyydz'n d'h'y. (2) - Ty mu powiedz, że ja tera idem zbierać rzeczy na to piwo, ale to trochem zajmie - kuchcik powiedział Rudgarowi, coby ten na ogrowy przetłumaczył. Co też i mag uczynił. Yb wykorzystuje piwowarstwo, rozpoznawanie roślin, zielarstwo Szczeńściem w zajoncowni rośliny rosły jak głupie i zebranie odpowiedniej ilości ziaren nie stanowiło problemu, wymagało jednak czasu. Do zrobienia piwa potrzebna była mu jeszcze woda. - No i ogień, bo trzeba to wysuszyć i zagotować- zamyślił siem Yb. - Jak ty chcesz zrobić piwo, to my możemy spółkem zawionzać - niziołek nie mierzył już do niego z łuku. - Ja załatwiem wodem i ogień, a ty resztem i podzielimy siem zyskami pół na pół, co? - Fredo Łodyżka złożył ofertem snotlingowi. Kuchcik zamyślił siem. Garniec miał jeden, przydałby mu siem drugi. Bo i piwo trzeba było zrobić, ale i droida ugotować albo zgrilować. A słód zetrzeć. Przydałby mu siem pomocnik. Mógłby wtedy zostać kucharzem pełnom gembom i mieć własnych kuchcików do pomocy! Kucharzem sławnym na cały świat! Szkoda ino, że Gobelin umarł, bo go rozsławił. Czeba bendzie snotom nowego barda znaleźć... A poza tym wszytkie snoty miały jakieś zdobyczne zwierzaki, to czemu on nie? No może poza Tratexem, ale ten to miał pecha i nigdy nic znaleźć nie potrafił. _________________________ Czmych, najadłszy siem, wrócił mocować siem z hełmem. I okazało siem, że Ybowa potrawka z zajonca i ziemniaków krzepkom była, bo jak raz siem przymierzył, tak łeb rycerzowi urwał. Szczeńście, że zanim gruchnoł na ziemiem, to gałenzie złagodziły mu upadek. - Yuureg'! (3) - krzyknoł niespodziewanie ogr, po czym włożył kiścień w renkem rycerza. - 'dyg'! (4) - wrenczył Przykurczowi młot. - M'rg' uu nyn g'dz'n qadg' 'hy g'dz'nd' q'bdo, jyg'd' 'ya wur'n. Oo h'ddyy dubbe jyro, muzquzh' w'y wur'n d'h'y. M'rgan jyg'd' g'lo, w'ghad zyyza dubb'h'. Oo m'rgan u yeedho, w'ghad zyyn doonda z'dz'b muggeed oo g'le. Wa z'gh? (5)- i nie czekajonc na odpowiedź, ruszył w stronem kuchni. Czmych, który niewiele z tego rozumiał zastanawiał siem co dalej. Czy nadal mu ten hełm potrzebny skoro głupi Yb bez hełmu wlazł do zajoncowni? I musiałby zdjonć z głowy czaszkem krasnoluda, którom to nosił od sławetnej walki ze szkieletem i upiorem. Trudny wybór! _________________________ Gdy tak Yb dumał na swojom przyszłościom, do zajoncowni wlazły gobliny. Poczontkowo trwożnie rozglondajonc siem, ale nie mineła ni chwila, gdy rzuciły siem w różne strony, chwytajonc za rośliny, i wpychajonc je sobie do ust, a przeżuwajonc ze szczeńsiwymi minami. A Tfardego w komancie obok, w końcu strach opuścił i odzyskał władzem nad kończynami. |
09-02-2024, 13:36 | #275 |
Reputacja: 1 | Przykurcz chciał już łogra do pomienszczenia z gryfonem wysłać, co by tam załatwił poczeby naturalne, a przy łokazji może i samego gryfona (o ile ten jeszcze nie zdech). No ale Vork sam znalaz lepsiejsze miejse. Coś mówił żeby wkładać w łapy rycerzu, ale trudne to było to i Przykurcz nie spamientał. Jak łogr zacznie wrzeszczeć to czeba bendzie na chybił trafił wkładać co popadnie w łapy rycerza. W końcu musi siem łudać. Najważniejsze, że łogru kartofli smakowali. Tera Yb łotworzy browar i łogr siem piwa bendzie móg napić. To łone już wtedy naprawdem dobre kumple bendom. No bo gdzie siem lepiej zakumplujesz niż przy kuflu piwa?
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
10-02-2024, 20:34 | #276 |
Reputacja: 1 | Tfardy pirwszy co to czardzieja pociągnął za renkaf by ten się schował gdy gobasy wlazły do zajonczkarni. - Ty nie snot. Ło człekach droid nie mówił. Ty nie być pod łochroną droida. Chyba że ty przywdziać łachmany droida i udawać że droid. - szeptał czardziejowi po człeczemu Tfardy. No cóż. Znuf była okazja by siem zaczaić przy drzwiami i wpakować nusz w bebech gobssa i zrobić mu niedzielem. Ale może lepiej zjeść jabłko skoro tu som? Tfardy jeszcze rozejrzał siem czy jest jakieś w zasięgu remki. |
11-02-2024, 15:08 | #277 |
Reputacja: 1 | Hełm okazał siem niepoczebny. A niewidziwalny nizioł zgodził siem nie szczelać szczałom miendzy oczy. To dobrze. W końcu Ryjku nic siem nie stało wienc może niegłupio by było nizioła zostawić w spokoju. Czmych odstawił hełm na ziemie i ponownie skupił siem na Ryjku. Wystrachany dzik mógł sobie krzywdem zrobić. Jeśli uda siem przekonać Ryjka, że łogr jest dobry, to bendzie czas zajonć siem tym co czyma rycerz. - Paczaj Ryjek. Łogry jedzom japka. Dziki jedzom japka. Łogry som jak dziki!
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
11-02-2024, 23:33 | #278 |
Reputacja: 1 | - A jakie zyski z tego bendziem mieć? I jak uznami, ile to połowa? – taki rzeczy myślinia wymagały, a Yb w to zbit dobry nie był. A w dzielini na pół, to już wcale. Ale pomys mu siem spodobał. Swoigo nizioła by miał. Lepij mieć niż ni mieć. Już siem zgadzać chcił, ale do sali gobasy wpadły i wszystko zacziny jeść. Ktoś ich przeciż pilnować miał, ale Yb nie pamintał, kto. Może tego kogoś też zjadły. - Gobasyyy! Naszego zjadły i atakujom! – do reszty snotów siem rzucił, co by samemu nie być |
12-02-2024, 17:39 | #279 |
Reputacja: 1 | Czmych porzucił hełm i podbiegł do dzika. Udało siem uspokoić Ryjka, a nawet poczenstować go jabłkiem. Przepatrywacz znał siem bowiem na opiece nad zwierzentami. Co innego Tfardy, który zamiast wzionć japko i dać je swemu człowiekowi, to sam je zeżarł. Ale przynajmniej dbał, żeby go gobliny nie zabiły, chociaż tyle siem postarał. A skoro już mowa o goblinach, to snotbaliście przypomniało siem, że jeden z tych goblinów to pierścień fajny ma. Czuł, że ten pierścień to jemu siem należy i źle siem czuł z tym, że jeszcze go nie dostał. Zasadził siem nawet przy drzwiach i czekał, ale ani kiełkować ani rość nie poczoł. Za to gobliny w najlepsze siem obżerały wszystkim, co zasadziło siem w zajoncowni. Ybowi zdawało siem to nie przeszkadzać, bo dumał widać nad ofertom nizioła. - No pół powstałego piwa wezmem ja, a drugie pół weźmiesz ty. Dorzucem ci moje buty - przekonywał Fredo i zaczoł zzuwać obuwie z nóg. - Ono magiczne jest, ale ja nie przyzwyczajony do noszenia. Zresztom w nich jakoś tak gorzej mi siem skrada. To jak? Bendziemy mieć spółkem? Przykurcz raz jeszcze popaczył na ogra, po czym wetknoł rycerzowi, to co czymał w rence. Czyli swój kilof. Dobiegł go niezrozumiały okrzyk ogra: - M' 'h' bydzg'ghe! gyzdzyen! Zaraz potem drzwi do kuchni siem zamkneły i ogra nie było już widać. Gorzej! Zapadła ciemność nad ciemności! Górnik przestał widzieć cokolwiek. A nawet jeszcze gorzej, inni przestali widzieć Przykurcza. W jednym momencie wkładał kilof w łapem rycerza, a w nastempnej coś migneło i snot znikł. A rycerz... rycerz zaczoł siem poruszać... w jednej rence dzierżył przykurczowy kilof, a w drugiej kiścień. I nie wydawał siem być zadowolony chociaż mogło to być mylne wrażenie, bo w końcu był bezgłowym rycerzem. I wtedy rozległ siem okrzyk Yba. Gdy oni tu gadu gadu z ogrem, gobliny siem zmobilizowały, przegrupowały i przypuściły atak. W dodatku kogoś zjadły, nie wiadomo kogo, chyba Przykurcza, bo tylko on zniknoł! _________________________ Wokół Przykurcza panowała Ciemność. Nie „ciemność”, lecz „Ciemność”, przez duże „C” i to takie jeszcze z błyszczącymi na czerwono demonicznie ślepiami, wystającymi rogami, roztaczającymi wokół swąd siarki... no dobra, może nie aż takie C, ale było to C dość nieprzyjemne. Ciemność była nieprzejednana i nieprzenikniona. Wytenżył wienc słuch i wench ale... nie było ani nic słychać, ani nic czuć. Zupełnie. Wrażenie było przerażajonce i biedny snot wiedział, że nie pozbendzie siem tego wspomnienia do końca swych dni, co mogło być bliżej, niż by chciał. Przykurcz otrzymuje 1 punkt obłędu Po chwili jednak opanował siem jako tako. W obu dłoniach nadal dzierżył broń, co dodawało mu otuchu. Pod stopami czuł też kamienie takie same jak przed tem, nim zgasło światło. Zastanawiał siem, czy krzyknonć czy też milczeć? Czy ruszyć po omacku, czy też stać bez ruchu?Ostatnio edytowane przez Gladin : 12-02-2024 o 17:42. |
15-02-2024, 11:33 | #280 |
Reputacja: 1 | Na raz działo siem za dużo rzeczów. Tfardy schował czarodzieja, zeżarł jabłko a potem podał następne czardziejowi.Skoro jemu nie szkodziło to człowieczkowi też nie powinno. - Gfodny? Dopfre som. - powiedział do człeka z pełną gębą. No ale siem rzeczy trochę zesrały bo Przykurcz znikł, rycor stał się bez głowy i zaczoł siem ruszać. I gobasy atakowały Yba i bezczelnego niziołka. Tfardemu błysło w głowie że przecież już raz siem rycerz ruszał jak połknął snota! Więc pewnie to Przykurcz jest w rycerzu! Ale gobasy tego nie wiedziały! Może onem siem przestraszom?! -Aaa! Bezgłowy rycerz zeżarł jednego z naszych i atakuje!!! - krzyknął Tfardy. |