Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Warhammer Wkrocz w mroczne realia zabobonnego średniowiecza. Wybierz się na morderczą krucjatę na Pustkowia Chaosu, spłoń na stosie lub utoń w blasku imperialnego bóstwa Sigmara. Poznaj dumne elfy i waleczne krasnoludy. Zamieszkaj w Starym Świecie, a umrzesz... młodo.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-02-2024, 06:36   #51
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
- Ukryty pod kapturem Erik myślał. Wolał go nie zdejmować. Przynajmniej nie prędko. Może i właściciel wyglądał pogodnie, ale ludzie potrafili się gwałtownie zmienić o czym nie raz się przekonał...

- Mówi mi Erik. - powiedział do oberżysty pogodnie - Skuszę się na wasz bigos, Mark.Dawno nie jadłem dobrego bigosu, i tak... Przybyliśmy na zaślubiny. Pewnie o nas słyszałeś, Cyrk Margo? Jeśli szepniesz o nas dobre słówko, bo Striganie nam mącą... to z chęcią zagram i zaśpiewam dla Twoich bywalców. Umowa stoi?

05, 50, 48 ,71, 22

 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25-02-2024, 19:38   #52
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Adelard zawsze miał jakiś dziwny sentyment do dzieci. Szczególnie do młodych wieśniaków, tacy przecież byli też jego przyjaciele z dzieciństwa. No, a oprócz mowy to nie było wielu innych różnic między gówniarzami z Bretonii czy z Imperium.
Jednak teraz doszła inna sytuacja. Mieli pilnować wozu, a te dzieciaki zaczęły wchodzić im nawet na wóz.
Po krótkim przedstawieniu kolegi, sam też zwrócił się do dzieciarni.
- Dzieciaki! Do konia nie podchodźcie, może kopnąć z taką siłą, że głowa może potoczyć się aż tam o, do karczmy- tu wskazał na drzwi przez które dopiero co przeszła reszta jego współpracowników.
Adelard sięgnął po Jasia i ściągnął go na dół. Sprawdził przy okazji czy nic nie ukradł.
Miło mi Jasiu, ja jestem Adelard z Bretoni. I nie, nie możesz wejść na wóz, tak jak i wszyscy inni nie mogą. No, a tak potrafię- na koniec zwrócił się do wesołej dziewczyny i sam też zrobił zeza.
- Tylko uważaj, bo jak dostaniesz w łeb jak robisz zeza, to tak Ci już zostanie na zawsze... Dzieciaki, zmykajcie do swoich zajęć. pomachał na nie ręką. Odwrócił się sprawdził czy wszystko jest na miejscu, czy przypadkiem nikt inny nie wykorzystał tego zamieszania. No i jeszcze dodał
Et maintenant, Foutre le camp depuis le camp !*



========
* no a teraz wpierdalać z obozu

 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-02-2024, 09:56   #53
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Mark spojrzał na swą kapotę po czym machnął ręką krótko zbywając pytanie Jarla - Króliki biłem, wiecie dla gości, bo dziś tu się chmara zjedzie a jadło musi najlepsze. Bigos dwa razy, kasza no i coś do przełknięcia. Zaraz podam. - odwrócił się na pięcie i czmychnął na zaplecze. Czmychnął było zresztą złym słowem, bo szedł jak przystało na chłopa w jego wieku i nie lekkiej postury. Zaraz też dało się słyszeć od zaplecza słowa jakiejś baby. Jak to baba, nie do końca zadowolonej z tego co widzi.

-Znowuś fartucha nie założył flejo?! Kto będzie to prał?! Myślisz, że ja tylko od garów do miski chcę całe życie latać?! Tyle razy mówiłam, tyle razy… - dalej już szło w podobnym tonie i członkowie trupy szybko przestali słuchać co tam gospodyni tyle razy mówiła. Za dużo mówiła.

Nie minęło dużo czasu a do oberży wlazło kilku wieśniaków i siadło w kącie uprzednio pozdrawiając trupę a chwilę po nich pojawił się i oberżysta, teraz już kryjący czystym fartuchem swą utytłaną w krwi połę kapoty. - Kasza z taką kopą skwarków, że świnia płakała jak je dawała! - powiedział kładąc z tacy przed Jarlem solidną porcję jadła. Nie sprecyzował o którą konkretnie świnię mu chodzi a sądząc po tym, że kucharka - zapewne żona - wciąż lamenciła nad swoim losem na zapleczu była spora szansa na to, że ją właśnie miał na myśli. - Co ja mam z tą babą! Bigos i moje ale. Popróbujcie! Mówię wam, lepszego nie znajdziecie! Jeszcze będziecie drogi nadkładali kolejnym razem, coby na kufelek wpaść!

Od wejścia dał się słyszeć raban jakiś, tumult, ale wnet sprawa się wyjaśniła. Czterech żołdaków - kubraki na garbie, pały i kordy przy pasie i rodowe tuniki w zielono błękitną szachownicę nie pozostawiało cienia wątpliwości bo barwy mieli te same co ci co byli na warcie przy zamku - przepychało się ze sobą ze śmiechem. Widać koniec warty wprawiał ich w dobry nastrój.

-Mark! Lej tę swoją trutkę! Mamy labę!

-Wybaczcie, jeszcze przyjdę pogwarzyć, bom ciekaw tej waszej trupy. O tych straganach też pogadam, bo różnie tu ludzie o nich mówią. Dwa szylingi się nalezą. Przyjdę. - powiedział oberżysta powstrzymując ich przed natychmiastową zapłatą i ruszył witać się i spełniać żądania nowo przybyłych. Widać było zażyłość, ale nie mogło to w końcu dziwić. Wojacy w takich miejscach zwykle byli swojakami a że teraz byli w służbie u pana, to i grosz mógł ich się trzymać. Oberżysta posadził ich przy oknie, przyjął zamówienie od nich i od kmieci i ruszył na zaplecze. Jazgot na zapleczu wzrósł o kilka tonów, co wywołało porozumiewawcze uśmiechy wieśniaków i rubaszny śmiech wojów.

Jadło było smaczne, piwo niczego sobie, ławy wygodne a w izbie ciepło. Było miło…

***

Występy udały się znakomicie i okraszone były „ohami!” i „achami!”. I brawami, jakich dawno nie słyszeli. Widać było od razu, że do młodszej publiczności łatwiej było trafić. Dzieciaki na koniec rozbiegły się ku uldze Adelarda i Ricardo do swoich spraw i tyko trzech wyrostków zasiadło na płocie, obok kotów, wyraźnie cierpiąc na rzadki w takich małych miasteczkach i wsiach nadmiar czasu. Adelard raz jeszcze sprawdził, czy aby z dobytku trupy nie zniknęły żadne fanty a Ricardo do swojego pisania. Kilku strygan obserwowało ich pokaz a dwie piękne, czarnowłose dziewczyny w kolorowych jak to u nich kieckach pomachały do nich od strony wozów „konkurencji”. Adelard skłonił się im chłonąc aprobatę jako jedyną nagrodę za swój występ.

Było miło…

***

Tumult przy bramie zamku zaczął się jakoś później. Adelard nie od razu zwrócił nań uwagę, bo i piękna stryganka skupiała od jakiegoś czasu jego uwagę strojąc doń zza wozu prześmieszne miny na co odpowiadał swoimi. Ricardo skończył właśnie pisanie i sam się zainteresował czemuż to Adelard wydyma policzki, robi zeza i trzepie ręką jakby miał niedowład. I z czego się śmieje. Byli obaj zajęci na tyle, że grupkę trzech zbrojnych idących z jakimś dworakiem w ich stronę zauważyli dopiero wówczas, kiedy stryganka wyraźnie ich wskazała Adelardowi. Wskazywała wcześniej, ale wzięli to za kolejną sztuczkę. Teraz zaś trzech wojaków z groźnymi minami było już w połowie drogi do ich wozu. Wnet spoważnieli, bo mina wojów i dworaka nie wróżyła niczego dobrego. Jednak zachowali spokój, bo i co mieli zrobić? Uciec? Gdzie i jak jak cały dobytek na wozie a wóz wyprzęgnięty. Poczekali.

I się doczekali. Wojacy podeszli do wozu a do przodu wysunął się dworzanin. Odchrząknął, by nie zawiódł go głos i przybrał dumną minę spoglądając z wyższością na Adelarda i Ricardo.


-Z rozkazu Lorda Bremera, pana na Owingen i okolicznych wisach kładę na was areszt! Macie zakaz opuszczania miasta i wszelkiej działalności! A w południe macie się stawić na zamku z resztą waszej bandy by usłyszeć wolę Lorda Bremera.- obwieścił gromkim głosem.

-To znaczy, że co mamy robić? - zapytał przytomnie Adelard. Pytanie rzucił do wszystkich wodząc pytającym wzrokiem od dworzanina do wojaków.

-A róbcie se co kcecie byleście z miasta nie wyjechali. - odparł ostatni z żołdaków. Ten co został przy wozie, bo dwójka pozostałych ruszyła już śladem dworzanina, który szedł do gospody. Musiał wiedzieć, gdzie reszta trupy.

-Ale za co ten areszt?

-Mnie tam nie pytajcie. Mnie ino pilnować, cobyście nie zaprzęgali i do wyjazdu się nie sposobili. Amosa pytajcie! - wojak skinął ręką na oddalającego się dworzanina po czym przysiadł na ściętym pieńku i zaczął nabijać wysupłaną skądś fajkę.

***

Jadło było lepiej niż strawne a piwo rzeczywiście przednie i schłodzone jak trzeba. Grupa zbrojnych na odwachu gwarnie rozprawiała o zbliżających się zrękowinach i planowanych atrakcjach spośród których najwięcej nadziei wiązano z strygańskimi dziewuchami. Lidia, Eryk i Jarl spokojnie kończyli, kiedy w wejściu do gospody pojawił się nadęty bufon z góry spoglądający na pozostałych biesiadników. Chłopi przycichli, choć właśnie deliberowali nad wyższością brony Markusa nad Hansową a sprawa była poważna, bo już się za kapoty nawet brali. Nawet żołdacy zamilkli węsząc kłopoty.

Odziany z dworska rudy bufon ruszył prosto do siedzących przy stole przedstawicieli trupy a w ślad za nim szli dwaj wojacy w takich samych tunikach, jak ci biesiadujący. Nie mieli szczęśliwych min. Dworzanin stanął przed stołem przy którym siedziała trupa i oznajmił gromko. - Z rozkazu Lorda Bremera, pana na Owingen i okolicznych wisach kładę na was areszt! Macie zakaz opuszczania miasta i wszelkiej działalności! A w południe macie się stawić na zamku by usłyszeć wolę Lorda Bremera.

-Ale o sooo hooonhhretnie chosii? - spytał Jarl z pełnymi ustami spoglądając pytająco na dworzanina. Już sam fakt że nie przestał rzuć był delikatnie mówiąc obraźliwy. Luźna poza w której siedział przed dworzanina, przekonanego najwyraźniej o swej ważności, musiała na tamtego działać jak płachta na byka bo poczerwieniał lekko. Wojacy chyba nie mieli Jarlowi tego za złe, bo nie dali po sobie poznać, że ich to obeszło a jeden nawet wypiął pierś i mrugnął porozumiewawczo do siedzących przy stole kompanów którzy odpowiedzieli cichym śmiechem.

-Nie będę się tu sprawiał tobie, chamie! Masz stawić się na zamku i usłyszeć wyrok! - podniesionym głosem odpowiedział dworzanin i odwrócił się na pięcie ruszając do wyjścia.

-A my co mamy robić panie Amos? - przytomnie zapytał jeden z dwójki zbrojnych, wyraźnie nie wprowadzonych w tajniki operacji.

-Pilnujcie, by nie dali chodu! - odparł dworzanin nie zatrzymując się i wracając do swoich, zapewne bardzo ważnych i wymagających wielkiej uwagi spraw. Po chwili już go nie było i jedynie dwójka wojów patrzących na siebie niepewnie świadczyła o tym, że coś się wydarzyło.

-Dajcie im zjeść, jak ten buc się wyniósł. Siadajcie z nami! - zawołał któryś z ich towarzyszy a dwójka wojaków spojrzała na siebie, po czym wzruszyła ramionami i przysiadła się się do stołu kompanów.

***

5k100 proszę
.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-02-2024, 10:49   #54
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Siadajcie z nami - zawołał Armod - w końcu majcie nas pilnować, to lepiej z bliska niż daleka.
Gdy usiedli, wielki normardczyk zapytał:
- Nie wiecie o co chodzi? Ledwo przyjechaliśmy. Choć byśmy chcieli, to nie było jak nabroić. Może konkurencja coś na wymyślała, jakieś te... no... pomówienia? Karczmarzu, po kufelku dla panów, na mój koszt.


37, 6, 52, 14, 19

 
Mike jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-02-2024, 13:43   #55
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Cokolwiek się zesrało, zesrało się z kretesem. Dopiero co przyjechali, a tu drama... przecie kupcy i chłopi byli daleko w tyle to o co chodziło? Pewnie Margo zapomniał sobie wypić i o suchym co chlapną... albo inna intryga tu odchodziła o której nie wiedzieli...

- Armond dobrze plecie. Z dupy jest to zatrzymanie... nawet jakbyśmy się zesrali nie ma bata byśmy coś wywinęli... pytanie więc o co tak naprawdę chodzi? Ehh... a chciał człowiek pograć... a nie może... a może może?


76, 51, 48, 11, 60

 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 29-02-2024 o 14:01.
Dhratlach jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-02-2024, 19:25   #56
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
- No to spędzimy trochę czasu, jak Ci na imię, żołnierzu?- zwrócił się do żołdaka, który został tu z nimi.
Nie była to dobra sytuacja. Może to pokłosie występu po którym dołączył do trupy? Albo ten nieszczęśnik, którego Bretończyk sam zabił, był jakimś kuzynem tutejszego tego całego lorda.
- Ja jestem Adelard, cyrkowiec. Tańczę i śpiewam, a że nie potrafię, to zostałem klaunem. Bywa i tak. Jednak powiedz mi szanowny wojaku. Ten Wasz Lord, to pewnie szlachetny Pan i wszyscy go szanują?- przedstawił się, powiedział nieprawdę o tym co robi, żeby nowy towarzysz nie dobył broni, jak Faire-Obtenir będzie blisko łuku. Jednak przede wszystkim, chciał sprawdzić czy będą w stanie przekonać ludzi na swoją stronę.
Po wysłuchaniu odpowiedzi popatrzył w stronę kobiet z którymi nawiązał niemal intymny kontakt. W sumie nigdy do tej pory tak się nie zachowywał, ale prawdopodobnie dawno nie spędził nocy z kobietą i stwierdził, że to był dobry początek znajomości. Tym razem, skupiał się na zachowaniu nie tylko tych dwóch 'niewiast', ale i całej ich grupy. Czy nie zaczęli się nagle cieszyć, że ktoś podszedł do nowoprzybyłych cyrkowców.

Zobaczył, że rudy wraca z knajpy i idzie gdzieś dumny, ale jednocześnie sprawiał wrażenie, jakby każdy krok w tej mieścinie, sprawiał mu obrzydzenie.
- Drogi Panie, halo!- podszedł bliżej niego, ale żeby nie narażać się zawczasu, zrobił ukłon, bardzo elegancki ukłon, to umiał z Bretonni. Po wyprostowaniu kontynuował
- myślę, że tu zaszła pomyłka i miał Pan podejść do tamtych. My tu dopiero przyszliśmy drogi Panie

57, 7, 77, 14, 80

 

Ostatnio edytowane przez Cioldan : 02-03-2024 o 00:42.
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01-03-2024, 09:33   #57
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Dzieci to wdzięczna publiczność. Choć zarobku specjalnie z nich nie ma, a nawet mogą cię okraść to nie zobaczysz nic lepszego po występie niż radość i podziw w ich małych oczkach. Ricardo lubił takie momenty. Pomagały mu pogodzić się z faktem regresu jaki w życiu zaliczył.

Miał nawet wolną chwilę na dokończenie listu.

Niestety nic co piękne długo nie trwa i przyszła jaka ryża gęba i obwieściła im wyrok. Nawet strażnika dostali, którego od razu Adelard zaczepił po czym porzucił na widok wracającego z gospody rudzielca.

Wykorzystując moment zajął miejsce towarzysza i zagadnął strażnika.
- Ricardo miło poznać. Mam pytanko oddalić się można czy do wychodka też wspólnie chadzać mamy.- zaśmiał się dla podkreślenia, że to żart. Chciał tylko wybadać jak bardzo mają być pilnowani.
- Tak to jak mamy tu posiedzieć to jest coś wartego uwagi ? Oprócz gospody ją od razu zlokalizowałem.- ciągnął żartobliwym tonem szermierz.

Tak to zostało mu czekać na działania innych. On za bardzo sytuacji nie rozumiał i szczerze to nie wiedział co czynić. Więc małą wycieczka po tym jak zmienią się warty nie zaszkodzi.

Rzuty:08,85,03,99,48

 
Lynx Lynx jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01-03-2024, 17:10   #58
Hungmung
 
Dust Mephit's Avatar
 
Reputacja: 1 Dust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputację
Lidia spojrzała niepewnie po Armodzie i Eriku. Groźba zapuszkowania w areszcie wyraźnie odebrała jej apetyt.
- Przecież... przecież nic nie zrobiliśmy. Czego oni od nas chcą? - Zapytała żołnierzy.

Kątem oka zerknęła na drzwi. Miała ochotę wyjąć z karczmy i uciec z tego przeklętego miasta. Z pewnością byłoby to jednak odczytane praktycznie jak przyznanie się do winy. Zawiesiła zatem spojrzenie w misce opierając głowę o dłonie.

13, 44, 5, 68, 9

 
Dust Mephit jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06-03-2024, 09:49   #59
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
„Darowanemu koniowi się w żeby nie zagląda” mawiało stare przysłowie. Żołnierzom nie trzeba było dwa razy powtarzać. Przysiadli się do stolika trupy bez dodatkowych zaproszeń a gdy wypili kilka solidnych łyków z podanych sprawnie przez oberżystę piw wnet i języki się rozwiązały.

-My tam wiemy niewiele. Ale coś tam wiemy, hehe. Ten wasz pryncypał to niezłe ziółko! - pierwszy z wojaków otarł utytłane w pianie sumiaste wąsiska i pokręcił głową, jakby z uznaniem. Drugi nie chciał być gorszy, bo potakując kompanowi zaśmiał się i dodał.

-Jak mówi Drell, tak było! No jak go wielmożny pan Gunhter zobaczył, to go jasna krew zalała i zaraz do naszego Bremera, że on winowaty i że do wieży z nim! Hehehe! Mówię, mało go krew nie zalała.

-Ale tam Perkuć, my tośmy to widzieli, bo my wtedy służbę mieli. Było tak, że najsampierw to tego waszego, Morgo czy jak mu tam, puścić nie chcieli do pana. Ale się zaparł, że ma glejty, że on w prawie! Już mu dać w pysk chcieli i pogonić, może by mu na lepsze wyszło! - dołączył się do rozmowy jeden z wojaków ze stolika obok.

-A wyszło by, wyszło! Bo jak go wielmożny pan Gunhter von Brock zobaczył, to zaraz kazał go brać w pęta! Nasz pan Bremer to nic do tego waszego pryncypała nie miał, jak mówicie, jeszczeście tu nic nie zdążyli poczynić, ale co miał robić jak tam sprawa na gardle karana? - kolejny się dołączył. Reszta potakiwała albo kręciła głową z niedowierzaniem, niesmakiem czy z jakiejś innej przyczyny. Perkuć parsknął aż mu smarki na brodę poleciały.

-Zamkli go wnet i w południe sądzić będą. Tam, wiecie na zamku u tego Gunthera, to żeście niezłe przedstawienie dali, hehehe! Ale on się zawziął. Krzyczał, że tamtych co tam złapał powywieszał jak psy za to, że mu ludzi pocięli. I teraz z całym tym burdelem, tak powiedział, skończy! I słusznie tak se myślę prawił…- żołdak podniósł palec do góry podkreślając wagę swoich słów - … nie lza na władzę ręki podnosić a żołnierz na służbie to majestat i w prawie jest. Nie lza!!

-To nie my, my dopiero co do trupy dołączyli.
- nieśmiało zaprotestowała Lidia. Świat stanął na głowie. Wszystko się waliło jak domek z kart. Znała Margo od kilku lat, ale też nie jeździła z trupą na stałe. Wiedziała, że gdzieś od roku ma niefart. Jakby jakieś fatum na niego spadło. Narzekał, że ciągle coś, ale nie słuchała. No, ale teraz rzeczywiście to było „COŚ”.

-A myślicie że kogoś to będzie obchodzić? Hahaha! - jednego z wojaków wyraźnie rozśmieszyły jej zastrzeżenia. Kosy był w spojrzeniu, na pierwszy rzut oka zły człowiek.

-Co ich straszysz. Może się wywiozą, jak niewinni? - zaprotestował jeden z siedzących przy nich, stróżujących żołdaków.

-A niby co takiego pana obchodzi, kto zadynda? Im to za jedno, na człowieka ani spluną!

-Ano, co prawda to prawda.

-Aleście coś o graniu mówili? Macie kości? Partyjka po robocie nie zaszkodzi! -
do stolika przysiadł się ze swoim zydlem jeden z tych po służbie.

***

Adelard i Ricardo szybko doszli do ładu ze stróżującym przy nich Wernerem, bo i miał wszystko w dupie. Nie zabraniał iść do wychodka, nie zabraniał iść do karczmy i w sumie obojętne mu było co robić będą, aby ino dobytku nie pakowali na konie i wozem ani wierzchem jechać nie chcieli. Bo tego im wolno nie było, zastrzegł. Wnet też okazało się, że niedospany jakiś jest, wspominał coś o małym bachorze który noc całą płakał spać nie dając. W drzemkę zapadł nim z oberży wylazł rudy bufon, którego wnet Adelard złowił wzrokiem. Nie było to trudne, bo od dłuższego czasu obserwował czujnie okolicę, szczególnie wozy stragan których podejrzewał o niecne zamiary. Ale u tamtych nic szczególnego się nie działo a i dziewki znudzone widać wróciły do swoich obowiązków. Zwykła obozową krzątanina. Ktoś tam pichcił na ognisku w garze, pewnie zupę, ktoś inny oporządzał konie. Kilku wyrostków i chłopów coś tam dłubało przy jednym z wozów. Ktoś ćwiczył żonglerkę, kilka bab w kupię plotkowało a dzieciarnia latała w chmarze, jak to dzieciarnia.

-Drogi Panie, halo!- Adelard widząc idącego Amosa podszedł bliżej niego, ale żeby nie narażać się zawczasu, zrobił ukłon, bardzo elegancki ukłon, to umiał z Bretonni. Po wyprostowaniu kontynuował - Myślę, że tu zaszła pomyłka i miał Pan podejść do tamtych. My tu dopiero przyszliśmy drogi Panie!

-To już sąd pański rozstrzygnie. - Amos nie zwolnił i Adelard ruszył za nim chcąc mu dotrzymać kroku.

-Ale my dopiero co do trupy dołączyli drogi Panie! Nie wiemy o co, za co i po co będzie się nas sądzić. To musi być jakaś pomyłka. - Adelard nie dawał za wygraną, ale na dworaku chyba nie robiło to wrażenia, bo ani nie zwolnił na krok, ani też nie spojrzał nawet na cyrkowca.

-Już ty wiesz łachudro co wy i ten wasz Margo żeście uczynili. Aleście nie przewidzieli, że w Owingen doścignie was sprawiedliwość za to, coście u nas w Auggen uczynili, co? - Amos w końcu zatrzymał się i spojrzał zjadliwie na Adelarda. Widać było, że ledwie powstrzymuję złość. - Gdyby to ode mnie zależało, już by wami wiatr bujał, ale nie, mój pan Gunhter von Brock to sprawiedliwy pan a i tu w Owingen lord Bremer Lüfter widzę że rządy prawa sprawuje. Tak więc osądzi się was, jak należy, a potem dopiero powywiesza jak trzeba.

Nie czekając na odpowiedź zbaraniałego Adelarda ruszył do bramy i wpuszczony przez strażników zniknął na zamkowym dziedzińcu.

Adelard wrócił do wozu, gdzie Ricardo właśnie dowiadywał się o atrakcjach Owingen. Zamtuz u Rity, skład Burgosa, świątynia Sigmara i dwa szynki gdzieś na obrzeżach, przy drogach wyjeżdżających z miasta i oberża to było wszystko co było warte uwagi. Tyle już wiedział. Coś tam jeszcze na pewno w miasteczku było, ale najwyraźniej nie warte wspomnienia, bo Werner nie wspomniał o tym. Zresztą ogólnie był mało rozmowny i bardziej ku drzemce się skłaniał niż ku gadce. Ricardo z Adelardem odeszli na stronę nie budząc śpiącego na służbie wojaka wymieniając się uwagami.

Do południa zostało może z dwie godziny.

***


Kości toczyły się po stole. Zabawa była taka se, bo nie dało się by wygrał każdy a do tego członkowie trupy mieli głowy zaprzątnięte innymi myślami.

-Żal takiej młódki… - wtrącił jeden z wojaków, tych po służbie. Ereward czy Edward. Ten z zajęczą wargą. Już od dłuższego czasu obserwował Lidię i nie było wątpliwości, że nie miałby nic przeciwko temu, by pocieszyć ją w nieszczęściu na stronie.

-Każdego szkoda, bo widać chłopy morowe! Ale co zrobisz? Losu nie oszukasz. - sentencjonalnie powiedział Perkuć.

Prawda to była. Losu nie sposób było oszukać.

Do południa zostało może z dwie godziny.


***

Proszę o 5k100
.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07-03-2024, 06:43   #60
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Ricardo za bardzo nie orientował się w sytuacji. Widział jednak, że mają przejebane, a on ma przy sobie podejrzany list.
Strażnik nie był zbyt pomocny, ale przynajmniej nie robił dodatkowych problemów.
-Idę się wysrać. Poszukam wychodka, mam dość krzaków.- Oznajmił Adelardowi
oddalając się w kierunku zabudowań.
Miał dwie rzeczy do zrobienia. Znaleźć miejsce gdzie podrzucić list, aby znalazła go osoba, która może się tym zainteresować. Podobno gdzieś strażnicy dróg mają tu posterunek. Z drugiej strony podrzucić strażnikowi też można.
Stwierdził, że zastanowi się tam gdzie nawet król chadza samemu.
No tylko gdzie tu jest sławojka ? Pora zrzucić balast zebrany po drodze.

Rzuty: 61,51,42,95,67

 
Lynx Lynx jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172