02-02-2009, 18:25 | #51 |
Reputacja: 1 | sory że tylko 2... oby dwa z 1 klasy gim. muzyka P. - No dobra ile mamy do końca?? U. - jakieś 3 minetki (przejęzyczenie) prosze pani. p. - jeśli masz taki popęd to idź do burdelu niedawno otwarli klasa - brecht P. - czy w tej klasie nie ma nikogo normalnego... matematyka pani do koleżanki przy tablicy: przeczytaj mi tę figurę. ja: brecht pani: ty sie tam nie śmiej tylko przerysuj następne zadania. klasa: brecht |
02-02-2009, 20:15 | #52 |
Reputacja: 1 | 1.Mieliśmy być podzieleni na grupy i aby zakończyć spory typu kto z kim, kazano nam odliczać do trzech. No, więc zaczeliśmy: – Jeden. – Dwa. – Trzy. – Jeden. – Cztery. Cała klasa zaczyna zbijać z kolegi, który najwyraźniej zapomniał, że po jedynce jest dwójka, a nie czwórka. 2.Rozmowa uczniów: - Ale ty jesteś tępy. - A ty tępniejszy. 3.Biologia. Kolega odpowiada pod tablicą, a klasa zachowuje się dosyć głośno. No, więc pani upomniała nas takimi słowami: - Uciszcie się, bo nie słyszę, co koleżanka mówi! Przez następne 30 minut lekcji non stop słychać było śmiechy. 4.Moje wpadki, podczas pisania notatek: * „W każdej ze sfor wiersza...” * (Notka z „Pieśni o Domu” - to taki polski utwór patriotyczny) „(...) mówi nam o tym, abyśmy byli wierni mateńce Rosji.” |
16-02-2009, 00:11 | #53 |
Reputacja: 1 | To kilka perełek z mojej uczelni(PG): Zajęcia z dziekanem: - Jak państwo myślą, ile mamy opisanych związków chemicznych? No? Proszę podać jakąś cyfrę! - Osiem... Matematyka ćwiczenia: Teraz 10 min przerwy. Ale proszę nie wychodzić! W drugiej części okaże się kto kogo zabił!(mowa była o całkach...) Student jakby miał 9h w ławce siedzieć, to by się pochorował. A ja tu, widzą państwo, 9h przed tablicą tańczę. I to nie towarzysko, tylko zawodowo!(profesor o czasie na uczelni) Jak ten czas się dłuży.. (wygląda przez okno) Może poszlibyśmy na jakiś spacer, na jakieś piwo? Hm..^^' człowiek się starzeje. Do czego ja namawiam tę młodzież...(cały czas kolo od matmy...) Dwa baranki odjąć pół baranka... też mnie zawsze interesowało, ile to jest. Punkty izolowane nas w ogóle nie obchodzą w matematyce. To są takie punkty patologiczne - odizolował się i się cieszy... to jest wzór, który każdy student obudzony w środku egzaminu musi znać! (dla odmiany profesor od... matmy jak byłem w innej grupie) Macie tutaj podręcznik - zielony.. No i zbór zadań, dla odmiany zielony Prof.: W tym momencie koleżanka AUTOMATYCZNIE zauważyła że..? X: eeeeeeee... Prof.: No dobra, koleżanka PRAWIE natychmiast zauważyła że...? X: yyyyy... Prof.: Przetłumaczę odgłos, który wydała koleżanka: funkcja f od x przedstawiona... To w sumie tylko kilka, uwierzcie, że było ich dużo więcej. No i na żywo są śmieszniejsze... |
17-02-2009, 19:31 | #54 |
Reputacja: 1 | Czy to nie podchodzi pod kfiatki ze szkoły? Masz, rację. Przeniesione. Dzięki za uwagę. Ostatnio edytowane przez Mira : 17-02-2009 o 19:40. |
23-03-2009, 16:54 | #55 |
Reputacja: 1 | Przypomniało mi się, jak kumpela podpowiadała na sprawdzianie drugiej. Gdy nauczyciel zamierzał jej wstawić uwagę, ta wypaliła genialnym wytłumaczeniem: -Ale proszę Pana, ja nie chciałam podpowiedziec. W podstawówce, na sprawdzianie z techniki. Pytanie: Jakie znasz sposoby konserwowania odzieży? (czy jakoś tak) Jeden kolega w odpowiedzi wypisał takie rzeczy, jak ogórki kiszone i korniszony, cukinię, soki, kompoty. Zastanawialiśmy się, czy z żartów, czy na poważnie.
__________________ Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P Ostatnio edytowane przez Prabar_Hellimin : 26-03-2009 o 19:18. |
30-03-2009, 19:58 | #56 |
Reputacja: 1 | Teraz moja kolej: 1. Polonistka oddaje kartkówki z lektury "Ten Obcy", w której koleś x ucieka z domu bo ojciec go bił. Gdy doszła do pewnego nieuka(lekko mówiąc) i aby się z niego ponabijać czyta jego kartówke: -pytanie któreś tam: -Dlaczego x uciek z domu? -odp.: Bo zupa była za słona. A my oczywiście w śmiech 2. Na w-f nauczyciel do Uziego(koleś o duuuużżżyych uszach) -Ty to masz tarcze antyrakietową. A my oczywiście w śmiech 3. Nasz ekscentryczny muzyk każe nam "śpiewająco" odpowiadać na pytania. w końcu dochodzi do "Kaliego" -Gdzie mieszkasz -Mieszkam nigdzie. A my oczywiście w śmiech Pozdrawiam Rafajek
__________________ "Zyj chwilą obecną, wspominaj przeszłość i nie lękaj się przyszłości ta bowiem jeszcze nie istnieje i nigdy nie będzie istnieć- jest tylko teraz." Ostatnio edytowane przez Rafajek : 30-03-2009 o 20:02. |
02-04-2009, 17:58 | #57 |
Reputacja: 1 | Dzisiejszy dzień był bardzo obfity w kwiatki. W końcu to początek kwietnia, jakby nie było. Jestem jednak zmuszony pominąć kilka niewątpliwie zabawnych sytuacji, gdyż ciężko mi się do tego przyznać. Jedna koleżanka napisała do drugiej SMS z pytaniem, czy nie mamy pierwszej lekcji. Problem w tym, że nie postawiła na końcu znaku zapytania. Przez to owa druga koleżanka nie przyszła na pierwszą lekcję, myśląc, że SMS miał charakter informacyjny. Na dzisiejszą informatykę mieliśmy przygotować prezentację, w wyniku czego oprócz koleżanki, o której mowa wyżej nie przyszły jeszcze dwie osoby. Jednak najciekawsze były wytłumaczenia tych, co byli. Trzy osoby miały Office 2007, przez co prezentacja za nic w świecie nie chciała się uruchomić w zainstalowanym w szkolnej pracowni Office 2003. Kolejne dwie osoby ledwie przedwczoraj zorientowaly się, że nie mają Office'a w domu, przez co nie przyniosły. Była jeszcze jedna koleżanka, której brat zrobił format dysku twardego. Ja, nie mając w domu Office'a przygotowałem prezentacje w formie strony internetowej (html, css i javascript) W domu wszystko działało, zaś w szkole Internet Explorer za nic nie zechciał wyświetlić obrazków i automatycznie przełączać slajdów. Dołączając do tego kolegę, o którym pani zapomniała, w czasie sprawdzania, z trzynastoosobowej grupy oceny za prezentację dostały dwie osoby. Dwie kolejne (ci, którzy nie mieli office'a) dostały odpowiednie oceny za jej brak. Pozostali mają przynieść po świętach. A podobno Prima Aprilis był wczoraj. Na ostatniej lekcji nawiedziła nas pani od angielskiego z informacją, że od poniedziałku w szkole będą dwie studentki z wymiany: Hinduska i Chinka. Pani spytała nas, czy byłby ktoś chętny, aby przenocować którąś z nich u siebie w domu od niedzieli do czwartku. Poinformowała nas o utrudnieniu (dziewczyny nie posługują się językiem polskim) i spytałą, czy nie mamy żadnych pytań. Te zaraz się oczywiście posypały, na czele z "Ile mają lat?" i "Czy ma pani zdjęcia?" Na pytanie nauczycielki, co to ma za znaczenie kolega odpowiedział, że tata mu mówił aby nie przyjmować kota w worku. Jako klasa matematyczno-fizyczna mamy rozszerzone wszystko, prócz przerw, matematyki i fizyki. Nieoficjalnie rzecz jasna. Prym wśród nauczycieli (uważających mat-fiz za klasę, która ma na tyle pojemne umysły, że ta odrobina wiedzy nie zaszkodzi) wiedzie nasza polonistka. Wielokrotnie już klasa humanistyczna dziwiła się, jak trudny materiał mamy. Nasza pani jest bardzo miła, jednak jej wymagania są dziwne. Stwierdziła, że jeśli w klasie znajdzie się ktoś, kto z testu sprawdzającego wiadomości dostanie mniejszą ocenę niż cztery, to cała klasa pisze poprawę. Gdy jeden kolega oznajmił, że (uwaga!) nie zauważył drugiej strony w teście (!), pani zaproponowała rozwiązanie problemu: "Zamordujcie go". Jeszcze jeden kwiatek z panią od polskiego, ale nieco wcześniejszy. [P]ani zastanawiała się nad tym, jak przygotować nadchodzący sprawdzian z średniowiecza [P] Tak mnie korci, żeby zrobić średniowiecze razem z antykiem. [u] Powinniśmy się opierać pokusom. (przypomnę, że chodzi o nawiązanie do czołowych filozofii średniowiecza) Na koniec prezentacja przebiegu toku nauczania fizyki w klasie matematyczno-fizycznej. Lekcja I (przed bodajże czterema tygodniami); Temat: Ruch jednostajny po okręgu; Przebieg: omówienie tematu i rozwiązywanie zadań; Lekcja II; Temat: Przyspieszenie dośrodkowe; Przebieg: dyskusja na teamat napalmu, rakiet i materiałów wybuchowych, oraz długości Mody na Sukces; Lekcja III; Temat: Przyspiedzenie dośrodkowe; Przebieg: wystrzelenie przygotowanej przez kolegów rakiety na wodę na boisku i dalsza dyskusja; Lekcja IV; Temat: Przyspieszenie dośrodkowe; Przebieg: dyskusja na temat filmów Quentina Tarantino (między innymi); Lekcja V; Temat: Przyspieszenie dośrodkowe; Przebieg: omówienie tematu i rozwiązywanie zadań;
__________________ Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P |
06-04-2009, 17:22 | #58 |
Reputacja: 1 | Dziś na geografi zaczęliśmy nowy podręcznik. Temat: Przedmiot badań i funkcje geografii społeczno-ekonomicznej Występują: [P]ani [u]czeń [K]lasa Omawiamy kolejne zagadnienia, aż dochodzi do demografii. Czynniki wpływające na wysokość współczynnika urodzeń [P] ... no i mamy pewien paradoks. Bo tam, gdzie jest lepsza opieka lekarska, wyższe dochody i ogólnie w bogatszych krajach, gdzie są lepsze warunki do życia, tam współczynnik urodzeń jest niższy. [u] Bo tam środki antykoncepcyjne są dostępniejsze. [P] (omawia wspomniane czynniki) Zatem mamy takie czynniki, jak opieka lekarska, edukacja, zamożność... Według danych bogatsze kraje, z lepszą służba zdrowia i oświatą mają niższy współczynnik urodzeń. No i jakie jeszcze czynniki... no czynniki religijne, kulturowe... o! na przykład konflikty. Tam, gdzie toczy się wojna, tam współczynnik będzie... ? [K] Wyższy? Odnośnie czynników kulturowych: [P] W jednych państwach urodzenia są premiowane, a w innych przeciwnie. Na przykład w Chinach jest podatek od drugiego i każdego następnego dziecka. To fałszuje badania demograficzne, bo podczas spisów ludności ludzie nie przyznają się do dzieci, tylko do jednego, aby uniknąć płacenia. [u] A resztę chowają w szafie. [P] To w jakich krajach jest polityka prorodzinna? [Ja] No u nas. [P] No właśnie. A jak realizowana? [Ja] Poprzez becikowe [u] I dlatego chińczycy do nas przyjeżdżają. Przyrost naturalny [P] Na przyrost naturalny, oprócz urodzeń i zgonów wpływa także migracja. [...] Zauważalna jest taka tendencja migracji: ze wschodu na zachód i z południa na północ. W tym drugim wypadku chodzi oczywiście o migrację do Skandynawii i Stanów Zjednoczonych. No i wiadomo, że od nas ludzie wyjeżdżają do Wielkiej Brytanii, Niemiec, Holandii. Z Ukrainy, Rosji, Chin - do nas. Z Anglii ludzie migrują do USA. [u] ... A z USA - do Rosji i Japoni Tu była salwa śmiechu, po czym pani dalej nieco omówiła, aż ktoś dodał. [U1] A z Afryki, to gdzie migrują? [P] No wiesz, jeśli chodzi o Afrykę, to tam raczej nie obserwuje się migracji. [U2] Ale tam cały czas migrują, bo to są koczownicy.
__________________ Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P |
08-04-2009, 18:45 | #59 |
Reputacja: 1 | Nasz ksiądz jest uważany za człowieka w sporym stopniu oderwanego od realnego świata. W czasie lekcji ma zwyczaj "dyskutowania" z uczniami w specyficzny sposób: 1. Uczeń przedstawia jakiś argument do dyskusji (zazwyczaj w tonie krytykującym religię) 2. Ksiądz przytakuje (zazwyczaj słowami: "No właśnie...") 3. Ksiądz mówi "swoje" (zazwyczaj przedstawia zupełnie przeciwny pogląd, do rozmawiającego z nim ucznia, lub na zupełnie inny temat) Nigdy aż tak nie zwracaliśmy na to uwagi, ale dziś wynikła taka sytuacja. [K]siądz dyktuje notatkę. Na początku lekcji oświadczył, że po napisaniu notatki kolega [U1] z referuje nam temat (który pominę, ze względu na zakazujący dyskusji na tematy religijne regulamin). Ksiądz w pewnym momencie przerywa i wdaje się w dyskusję z drugim kolegą [U2] [U1] Mógłby ksiądz dyktować dalej, bo nie zdążę zreferować. [U2] Zamknij się, ty cioto! (krzyczy niemal wprost do ucha księdza) [K] No właśnie... (nie przejmuje się wyzwiskiem i omawia dalej) EDIT Down Julek, znajome. Przy Don Juanie - geju, padłem. Ciekawi mnie, jak przebiegała ta dyskusja.
__________________ Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P Ostatnio edytowane przez Prabar_Hellimin : 09-04-2009 o 10:41. |
08-04-2009, 21:44 | #60 |
Reputacja: 1 | To "No, właśnie..." przypomniało mi o kffiatku gimnazjalnym, sprzed 2 lat. Przez 2 lata mieliśmy genialną polonistkę, po czym ku naszemu utrapieniu w ostatniej klasie dano nam... no, powiedzmy, że taką o nieco niższym poziomie Miała ona zwyczaj po każdej wypowiedzi ucznia oświadczać "Ano właśnie!" (znajome, Prabar? ). Nie było ważne, czy powiedziało się coś mądrego, czy nie. Pewnego dnia postanowiliśmy udowodnić, że mówi to bez względu na to, co powie uczeń. Nauczycielka: ...można komuś to pokazać, namówić go... Jak jeszcze można kogoś do czegoś przekonać? Ja: Skutecznie. N: Ano właśnie! Nie wspomnę już o całej lekcji forsowania przez nas tezy, że Don Juan był gejem... Co ciekawe, to nauczycielce pierwszej skończyły się argumenty
__________________ Et tant pis si on me dit que c'est de la folie - a partir d'aujourd'hui, je veux une autre vie! Et tant pis si on me dit que c'est une hérésie - pour moi, la vraie vie, c'est celle que l'on choisit! |