![]() | ![]() |
![]() |
|
Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone. |
| Narzędzia wątku ![]() | Wygląd ![]() |
![]() | #1 |
Dział Postapokalipsa ![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | [WFRP 2ed] Pan Wron ![]() PAN WRON Szanowni, z ogromną przyjemnością i dużą tremą pragnę Was poinformować, że chciałbym na tutejszym forum poprowadzić swoją inauguracyjną przygodę. Scenariusz będzie osadzony w świecie Warhammera, na mechanice drugiej edycji. Nie uchodzę w kwestii tej mechaniki za eksperta, ale mam podręcznik i nie zawaham się go użyć! Będzie to w zamierzeniu jednostrzałówka z opcją rozwinięcia w coś większego, jeśli pojawi się taka wola graczy (i co najmniej jeden z nich dożyje do epilogu, rzecz jasna). Miejsce akcji: Liga Ostermarku, jakiś czas przed nadejściem Archaona. Mam miejsce w drużynie dla czterech, maks pięciu graczy. Lokacja startowa to Remer (małe miasteczko w głębi prowincji). Wybór ras pozostaje ograniczony do człowieków (jest w tym ukryty pewien głębszy motyw), natomiast pozostawiam względnie wolną rękę co do profesji - ważne jest dla mnie to, aby profesja pasowała do małomiasteczkowego klimatu na prowincji Imperium (w razie wątpliwości zostawiam sobie opcję konsultacji wyboru z graczem). Wszyscy BG będą pochodzili z tego samego miejsca i będą się przynajmniej pobieżnie znali, aczkolwiek nie muszą być bliskimi przyjaciółmi - to niezależne okoliczności sprawią, że los splecie ich ścieżki. Poświęciłem kilka tygodni na przyjrzenie się innym sesjom na LI, co dało mi pewne wyobrażenie na temat tutejszych praktyk i obyczajów. Chciałbym od razu zaznaczyć, że profesjonalizm ogromnej większości tutejszych graczy trochę mnie przeraża, podobnie jak wysoko postawiona poprzeczka. Ze swojej strony muszę zaznaczyć, że chociaż lubię rozbudowane sceny fabularne, raczej nie zdołam w regularnym tempie zasypywać Was opisami o rozmiarach czterech kartek A4 per post (dobrą wiadomością może być to, że od graczy też nie zamierzam tego wymagać). Nie narzucam też szybkiego tempa, sam będę starał się pisywać co drugi, maksymalnie trzeci dzień. Zauważyłem, że bardzo popularny tutaj jest współdzielony plik doci, ale ja nie będę wymaga korzystania z takiej opcji - preferuję grę w topiku na forum, nie poza nim (oczywiście gracze mogą do woli pisywać wspólnie w takim pliku, ale koniec końców efekt ich wspólnej pracy musi się znaleźć w topiku przygody). Założenia sesji raz jeszcze: - czworo, pięcioro graczy; - mechanika drugiej edycji, gra w oparciu o rzuty kośćmi; - dyspozycyjność graczy rzędu wpisy co 2-3 dni; - przynajmniej pobieżna znajomość świata WFRP; - historia postaci osadzona w Remer (Liga Ostermarku); - rekrutacja wstępnie do 08/09/2019. Fabularny wstęp do przygody Pukanie do drzwi, nieśmiałe, ale szybko powtórzone. Sędzia Brunstein zmarszczył gniewnie czoło, odłożył na talerz napoczęte udko bażanta i wbił poirytowany wzrok w olchowe drewno odgradzające go od tumultu i zgiełku małomiasteczkowego życia. Przez większą część dnia sumiennie pełnił swe obowiązki, roztrząsając mieszczańskie spory, nakazując wypłaty słusznych odszkodowań i oddalając bezzasadne pozwy. Z powagą należną noszonemu na piersiach łańcuchowi sędziego nakazał zakuć w dyby dwóch młodocianych złodziejaszków, wyznaczył szerokość spornej miedzy i skazał na wygnanie chutliwego młynarczyka, który nie bacząc na ostrzeżenia i szczucie psami wciąż uderzał w amory do córki jednego z sędziowskich przyjaciół. Strudzony nawałem obowiązków urzędnik zaszył się w końcu w swoim gabinecie na piętrze miejskiego ratusza, ciesząc podniebienie wykwintnym posiłkiem przysłanym przez wdzięcznego za wyrok niedoszłego teścia młynarczyka. Przekraczając próg swego matecznika wyraźnie zaznaczył, że nie życzy sobie, aby do odwołania ktokolwiek go trapił swoimi pospolitymi troskami i pewien był, że został doskonale zrozumiany. Tymczasem pukanie nie ustawało, co tylko pogłębiało irytację sędziego. - Czego tam?! - rzucił podniesionym głosem w stronę drzwi, w myślach widząc już miętolącego baranią czapę prostaka, który spóźnił się przed oblicze wymiaru sprawiedliwości z jakąś ważną wyłącznie dla niego samego skargą, a który jednocześnie był dość bezczelny, aby nie uszanować woli szukającego chwili odpoczynku sędziego. Drzwi uchyliły się, za progiem mignęła skonfundowana twarz młodego pisarczyka, który pomagał Brunsteinowi w prowadzeniu akt. Pucołowaty skryba skłonił się usłużnie swemu surowemu pryncypałowi, a potem ku zdumieniu sędziego pchnął drzwi mocniej czyniąc komuś drogę do wnętrza gabinetu. Urzędnik wyprostował się mimowolnie widząc wchodzącą do pomieszczenia kobietę. Znacznie od niego młodsza, urodziwa i zadbana, nosiła się z chłodną elegancją, podkreśloną z miejsca drogim, szytym na miarę podróżnym strojem. Pięknie wykończony płaszcz z kryzą, wiszące na nadgarstkach bransolety oraz wysokie buty z lśniącej skóry jawnie dowodziły tego, że goszcząca w gabinecie urzędnika nieznajoma nie mogła narzekać na finansowe niedostatki. Bywający czasami w Bechafen sędzia Brunstein uchodził za człowieka elokwentnego, czarującego wyrafinowanymi dowcipami i znającego się doskonale na dworskiej etykiecie - przynajmniej w opinii żon jego mieszczańskich znajomych. Teraz jednak, siedząc w krześle z widelcem w dłoni, odkrył ku swemu zdumieniu, że nie potrafi wykrztusić ani słowa. Czarnowłosa nieznajoma zrobiła zaś coś, co jeszcze bardziej zbiło z tropu Brunsteina. Zamknąwszy przed nosem pisarczyka drzwi, kobieta przemierzyła zdecydowanym krokiem gabinet i nie pytając o pozwolenie - nie pytając o cokolwiek! - usiadła na drewnianym krześle po przeciwnej stronie biurka. Zyskawszy dzięki temu sposobność, by spojrzeć z bardzo bliska w jej błyszczące zimną inteligencją oczy, sędzia przełamał w końcu ciążący na nim urok i odsunąwszy na bok talerz uśmiechnął się szeroko. - Proszę wybaczy krępujące okoliczności naszego spotkania - powiedział wycierając chusteczką usta i wskazując jednocześnie przepraszająco na swój stygnący posiłek. Do jego nozdrzy dotarł w tej samej chwili zapach bardziej intensywny od woni pieczonego bażanta, dyskretnie łagodna, ale zarazem zniewalająca nuta kwiatowych perfum. - Nieoczekiwana, a jakże miła wizyta - dodał po krótkiej chwili zbity z tropu faktem, że nieznajoma wciąż przyglądała mu się niepokojąco taksującym wzrokiem. Czarne loki, wysokie kości policzkowe i dumnie zarysowany nos współgrały w oczach sędziego w doskonałej mierze z pięknie wykrojonymi ustami oraz ciemnobrązowymi oczami ukrytymi pod najdłuższymi rzęsami jakie Brunstein miał do tej pory sposobność widzieć. - Katerina Lautermann - przedstawiła się w końcu kobieta, nawet na chwilę nie spuszczająca wzroku z oblicza sędziego. Brunstein przełknął mimowolnie ślinę, nienawykły do tak dziwacznego zachowania ze strony niewiast - Bawię przejazdem w Remer. Poinformowano mnie, że jest pan niezwykle zapracowanym człowiekiem, niemniej jednak pozwoliłam sobie na odwiedziny w nadziei na to, że znajdę tu pomoc. Sędzia rozpromienił się w ułamku chwili, pokiwał zachęcająco głową starając się spoglądać jedynie na twarz kobiety, nie zaś na świetnie skrojony dekolt jej podróżnej sukni. - Uczynię wszystko, co w mojej mocy - zapewnił - Jakiej pomocy miałbym zatem udzielić? Porady prawnej? Miejsca do odpoczynku po podróży? - Wybieram się do Herrendorfu - odpowiedziała czarnowłosa - Potrzebuję przewodnika. Sędzia umilkł rozmyślając nad czymś ze zdumioną miną, potem podniósł się z krzesła i podszedł do zastawionego księgami regału. Szperał w nim przez kilka chwil, potem wrócił na swoje miejsce niosąc rejestr lennych włości grafa von Bluchera. Przekartkowawszy wolumen postukał weń palcem, przenosząc spojrzenie z zapisków na kobietę i z powrotem na ciasno kaligrafowane strony księgi. - To osada na krańcu świata - oznajmił nie potrafiąc się otrząsnąć ze zdziwienia pomieszanego z rozczarowaniem - Poborcy podatkowi jeżdżą tam raz na pięć lat. Miejscowi praktycznie nie utrzymują kontaktu z cywilizowanym światem. Nie ma tam zapewne nawet jednej karczmy z prawdziwego zdarzenia, o bardziej wyrafinowanych zbytkach nie wspominając. Jeśli wolno mi zapytać, co panią zmusza do wyjazdu w tak odludne miejsce? Katerina Lautermann sięgnęła do przewieszonej przez ramię torby i wyjęła ze środka zalakowaną kopertę z grubego papieru, zdobioną wytłoczonymi w nim misternymi wzorami. Sędzia obrócił podaną mu kopertę w dłoniach, złamał pieczęcie, przebiegł wzrokiem po linijkach tekstu. Jego poczerwieniałe z emocji oblicze znienacka lekko pobladło, w oczach pojawił się jakiś błysk, który w znaczącym stopniu wygasił iskry pożądliwego zainteresowania osobą czarnowłosej kobiety. - Oczywiście uczynię wszystko, co w mojej mocy - zapewnił swą rozmówczynię oddając jej pośpiesznie list - Mogę przydzielić pani eskortę zbrojnych... - Nie potrzebuję żołnierzy - przerwała mu właścicielka listu - Sama potrafię zadbać o swoje bezpieczeństwo, nadto żołnierze zwykle nie przepadają za personami mego pokroju. Nie potrzebuję mieczy, tylko parobków, którzy zajmą się moim koniem, strawą, rozbiciem obozu na nocny popas. Trzech, może czterech, miejscowych chłopków-roztropków obeznanych z okolicą. Chcę, aby podróż do Herrendorfu nie trwała ani chwili dłużej niźli to koniecznie. - Jeśli o strawę idzie, do mej świty przynależy pewien niezwykle utalentowany niziołek... - Nigdy nie preferowałam towarzystwa odmieńców i nieludzi - czarnowłosa ponownie bezceremonialnie przerwała wypowiedź sędziego - Ludzie w zupełności mi wystarczą, byle wykazywali elementarną dbałość o higienę i potrafili trzymać języki za zębami. Zwróciłam się o pomoc do pana przez wzgląd na pańską doskonałą reputację, w nadziei na zachowanie stosownej dyskrecji. Nie zależy mi na rozgłosie, wręcz przeciwnie. Chciałabym wyruszyć jutro o poranku, jeśli to możliwe. - Ależ oczywiście - zapewnił swą rozmówczynię urzędnik - Natychmiast zorganizuję ludzi, którzy będą pani towarzyszyć. - Proszę się nie kłopotać kosztami... - Wykluczone! - tym razem to sędzia nie dał dokończyć zdania kobiecie - Poczułbym się głęboko urażony. Wszelkie koszty pokryję z własnej kieszeni. REKRUTACJA ROZPOCZĘTA Jeśli ktoś byłby zainteresowany, będę szczerze uradowany informacją zwrotną! Wydaje mi się, że umieściłem w poście wszelkie informacje wymagane dla celów rekrutacji, ale jeśli coś pominąłem, poproszę o cynk! Ja sam zamierzam poświęcić teraz więcej czasu na zgłębienie technicznej strony prowadzenia sesji na LI (byłbym wdzięczny za link do ewentualnego tutoriala, o ile taki istnieje). Do zobaczenia w Ostermarku! |
![]() |
![]() | #2 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Pytania z kwestii czysto technicznych: Postacie totalnie początkowe, podstawowe profesje (z wyżej wymienionym zastrzeżeniem, żeby pasowały do małomiasteczkowego klimatu), żadnego exp na start, tak? Rzuty kośćmi na początkowe staty od Ciebie czy ufasz graczom, że sami wykulają uczciwie? ![]() Ciąg dalszy pytań (byc może) nastąpi.
__________________ The cycle of life and death continues. We will live, they will die. |
![]() |
![]() | #3 | |
Dział Postapokalipsa ![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Cytat:
Stan rekrutacji na 15/08/2019: Olivia Hochberg (Nanatar) - uczennica czarodzieja Co wiedzą o niej mieszkańcy Remer? (docelowo - inni gracze): "Jest dziwna, zawsze taka była. Widzieliście jej oczy? Różnokolorowe! Zaklinam się, gdyby nie ojciec Bieker, sam bym na nią doniósł, ale ojciec Bieker twierdzi, że to nie wynaturzenie, a słów kapłanów Młotodzierżcy nie wolno podważać. Ale i tak jej nie ufam, jak i wszyscy inni w mieście. Przez kilka lat była w Bechafen, podobno pobierała tam nauki u jakiegoś czarodzieja! Czarodzieja, wyobrażacie sobie?! Aż dostałem gęsiej skóry! I jakby tego nie było dość, niedawno wróciła z powrotem do Remer. Nikt nie wie, dlaczego. To daleka krewna sędziego Brunsteina i mieszka pod jego dachem, więc nikt nie waży się żądać od niej wyjaśnień, ale to bardzo podejrzane. Może uczyniła coś złego, a może nie nadawała się do terminowania? To pewnie przez te jej humory. Wiecznie rozdrażniona, cały czas złośliwa, wzrokiem mleko kwasi. Tutejsi mężczyźni trzymają się od niej z daleka, bo kto chciałby chędożyć takie dziwadło, ale tak sobie myślę, że gdyby się nawet jakiś chętny znalazł, to ta jędza by go precz pognała. Zepsuło ją to wielkie miasto do szczętu, powiadam wam. Czytać umie, liczby rachować, a na papierze zapisywać. Która zdrowa na rozumie bogobojna niewiasta garnie się do sztuk przynależnych mężczyznom? Lepiej się od niej trzymajcie z daleka! Ostatnio edytowane przez Ketharian : 15-08-2019 o 21:33. Powód: Literówki | |
![]() |
![]() | #4 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Cześć, jak pisałem w wątku sondażowym, tak i słowa dotrzymuje ![]() Oczekujesz jakiejś historii postaci, głębszego backgroundu, opisywania charakteru i temu podobnych rzeczy dołączonych do KP?
__________________ Wyłącz się! Ctrl+W |
![]() |
![]() | #5 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Zastanawiam się nad postacią : mechanicznie złodziejka, fabularnie służka w karczmie o lepkich rączkach.
__________________ I WILL SWALLOW YOUR SOUL! It matters not how you try to sustain your flashy bodies with the fruit of the trees or the animals of the land. You only serve to hasten the time when I shall break your very mind, enslave your will, and feast upon the entrails of your existence. I will lay ruin upon your livestock and your home! |
![]() |
![]() | #6 | ||
Dział Postapokalipsa ![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Cytat:
Historię postaci możemy sobie spreparować wspólnie, nie potrzebuję głębokiego tła, możesz na początek spróbować stworzyć taki opis ustami jakiegoś miejscowego chłopa jak w przypadku Olivii Hochberg. Cytat:
Jeśli ten pomysł zostanie przyjęty przez koleżankę, chciałbym na postaci złodziejki zamknąć grupę bohaterów płci żeńskiej. | ||
![]() |
![]() | #7 | |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Cytat:
Jasne, ja nie gram facetami. Nie umiem. To sie tworzy i to zawre w opisie.
__________________ I WILL SWALLOW YOUR SOUL! It matters not how you try to sustain your flashy bodies with the fruit of the trees or the animals of the land. You only serve to hasten the time when I shall break your very mind, enslave your will, and feast upon the entrails of your existence. I will lay ruin upon your livestock and your home! | |
![]() |
![]() | #8 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Ja chce zrobić jakiegoś łowce/leśnika. Bardziej łowce. Survival, skradanie, polowanie i takie tam. KP podeślę jutro wieczorem/w nocy. Może dzisiaj, ale jutro robota.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
![]() |
![]() | #9 | |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Cytat:
![]() Powodzenia z sesją ![]() | |
![]() |
![]() | #10 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | A rzezimieszek nada się? Powiedzmy taki, co lokalny areszt zamieni na robotę?
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est |
![]() |