|
Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
01-12-2020, 07:45 | #1 |
Reputacja: 1 | [WFRP 2ed] Miłosierdzie I Izbę wypełnił śpiew cicho niosący się od kaplicy. Nowicjusze głosili chwałę Pana wypełniając codzienną ciszę klasztornych murów kolejnym chorałem ku czci Sigmara Bezlitosnego. Równe głosy wprawiły by w ekstazę każdego miłośnika muzyki sakralnej. Prezbiter Jan Godeth Fonseker nie należał do takowych a pianie narybku wytrącało go z równowagi. Zwłaszcza w chwili, kiedy próbował skupić się na dostarczonych mu raportach, których pożółkłe karty zasłały już znaczną część blatu wielkiego, dębowego stołu. Otoczona nimi niczym w oblężeniu kryształowa karafka zdawała się poza zasięgiem chudej, upstrzonej starczymi plamami i pociętej niebieskimi żyłkami dłoni infułata. W blasku świec wetkniętych w masywne złote świeczniki prezbiter zdawał się wyglądać dostojnie, ale obserwujący go spod przymrużonych powiek opat Terencjasz znał go na tyle długo, bo nie dać zwieść się pozorom. Staruch był obrzydliwym libertynem o czym dobitnie świadczyły dochodzące spod stołu posapywania i mlaskania. Nowicjusz, którego opat osobiście wybrał na to spotkanie, wprawiany również osobiście przez opata, zdawał się doskonały do wyznaczonego mu zadania, ale stary rozpustnik ani na chwilę nie oderwał się od przedłożonych mu dokumentów. Jakby poza siecią plecionych intryg cały świat dlań nie istniał. Młody kleryk, którego sandały wystawały spod ciężkiego obrusu, niczym kryształowa karafka czy delikatny śpiew anielskich głosików, zdawały się niepotrzebnym dodatkiem. Opat jednak znał starego zbyt długo by dać zwieść się tej zastygłej w bezruchu masce obojętności i skupienia. - Jak Wasza Eminencja widzi Lord Zigfryd z Testelhof nie zmienił swego stanowiska. Pomimo wielokrotnych prób przekonania go weryfikacji traktatu i przyjęcia nieco bardziej koncyliacyjnej postawy. - opat nie powiedział nic więcej, bo wszystko wszak było w raportach. Podsumował jedynie mrówczą pracę licznych informatorów, których raporty, donosy i uwagi zaścielały stół blokując dostęp wczesnemu obiadowi, który smakowitymi zapachami dolatującymi zza drzwi obwieszczał swą gotowość do podania. Infułat nawet mrugnięciem powieki nie dał po sobie poznać, że słyszał próbę podsumowania zebranych materiałów przez Terencjasza. Jedynym ludzkim odruchem jaki wyrwał się staremu była dłoń, która zsunęła się ze stołu i wpełzając pod obrus przytrzymała w krytycznym momencie cofającą się głowę nowicjusza. Terencjasz z uśmiechem obserwował półprzymknięte, błękitne oczy Fonsekera. Nie przerywał i nie przeszkadzał. Wiedział, że ten tego nie lubi. Znali się już jak łyse konie i opat wiedział, że niebawem przystąpią do zasadniczego rozwiązywania problemu. Chcąc nie chcąc Terencjasz poświęcił swą uwagę trunkowi świadom tego, że stary kończy i niebawem będzie mógł poświęcić swą uwagę w całości przedstawianemu zagadnieniu. Na wszystko bowiem w domu bożym jest odpowiedni czas i miejsce. Kto jak kto, ale człowiek taki jak Terencjasz, który niemal pięćdziesiąt lat poświęcił służbie Sigmarowi, wiedział o tym najlepiej… * * *
__________________ Bielon "Bielon" Bielon |
| |