Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-10-2014, 00:02   #171
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
W finalnym opisie świat ludzi nadal istnieje i żyją w nim ludzie dość żywi by prowadzić akcję ratowniczą więc... chyba się udało
 
__________________
Show must go on!
Gryf jest offline  
Stary 24-10-2014, 00:22   #172
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Cytat:
W finalnym opisie świat ludzi nadal istnieje i żyją w nim ludzie dość żywi by prowadzić akcję ratowniczą więc... chyba się udało
- Tak, na pewno tak. Ale czy to jest efektem naszych działań czy nie to nie jestem pewny. Ufok dość wyraźnie gadał, że ceną jest życie załogi i pasażerów statku a nie całej Ziemii. Tych nam uratować się nie udało. I naprawdę mi smutno z tego powodu. Bo mieliśmy na to realną szansę moim zdaniem mimo wszystkich przeciwności które stały nam na drodze.
 
Pipboy79 jest offline  
Stary 24-10-2014, 01:36   #173
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
 
Proxy jest offline  
Stary 24-10-2014, 08:27   #174
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Podsumowanie i podziękowania wrzucę dzisiaj wieczorem.

Wiem, że sesja nie każdemu się podobała, a koniec mógł okazać się nie taki, jakiego oczekiwaliście, ale mam nadzieję, że większość bawiła się przy niej dobrze i że moje i Wasze starania potwierdzały zainteresowanie fabułą.

Do poczytania ponownie wieczorem.
 
Armiel jest offline  
Stary 24-10-2014, 12:45   #175
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Cytat:
Napisał Armiel Zobacz post

Wiem, że sesja nie każdemu się podobała
A tam, gadanie. Jeszcze się taki nie urodził, coby każdemu dogodził
Było napięcie, groza, tajemnica, walka o przetrwanie i nikt nie przeżył. Czego więcej można wymagać od dobrego horroru? Przecież nie hamerykańskiego happy endu One zawsze psują klimat
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 24-10-2014, 13:36   #176
 
Dziadek Zielarz's Avatar
 
Reputacja: 1 Dziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemu
@Pipboy79 Pamiętaj, śmieszny facet zawsze ginie

Mnie do dzisiaj nurtuje co by było, gdyby Godspeed hen, dawno temu miał lepsze karty...
 
Dziadek Zielarz jest offline  
Stary 24-10-2014, 15:09   #177
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Dobra. Znalazłem trochę czasu to piszę podsumowanie.

Fabuła: Sesja opierała się na założeniach, że będzie mocno pogmatwana, że gracze do końca nie będą wiedzieli, co dzieje się z ich bohaterami, że wiedzę będą zdobywali w drobniutkich kawałeczkach, często rozproszonych i że najpewniej nie dowiedzą się wszystkiego do samego końca. Miał to być pełen zagrożeń survival horror, chociaż nie planowałem zabijania graczy inaczej, niż gdyby popełnili poważny błąd.

Wszyscy gracze mieli w sobie odrobinę nieludzkiej krwi, spuścizna pradawnych czasów, zapomnianych przodków. W momencie, gdy wężowi ludzie rozpoczęli rytuał, ta krew zawiesiła bohaterów w czymś rodzaju „miejsca pomiędzy” – w takim czyśćcu. Wydarzenia, których doświadczali były wynikiem strachów innych ludzi – ofiar rytuału, oraz ich własnych działań. Najgorszą rzeczą, jaką można było zrobić to było podanie się którejś z emocji – strachowi, gniewowi, żądzy itp. Każdy, kto w tych wizjach zabił kogoś, od razu skazywał się na ostateczne potępienie. Każdy, kto dał się ponieść fali sadyzmu, szaleństwu – również. Przetrwać koszmar rytuału miał szansę tylko ten, kto do końca pozostał normalnym, ludzkim człowiekiem, kto potrafił poświecić się dla innych, kto był gotów zginąłby ocalić nieznane sobie osoby. Tylko taka osoba, gdyby dotarła do serca, była w stanie je zniszczyć. Do końca gry takimi osobami była: Nora, Carry, Robert. Pozostali – niestety – zabijali lub pogrążyli się w szaleństwie.

Finał opowieści mógł przybrać wiele różnych dróg: gracze mogli przetrwać (zniszczenie serca) – chociaż wtedy osoba, która dokonałaby tego czynu oszalałaby czując ciężar zniszczenia światów. Mogli zginąć nie przerywając rytuału (zabijając dwójkę wężowych ludzi przerwali go, dlatego cel wężowych ludzi nie został osiągnięty), mogli zginąć próbując.
Czy jestem zadowolony z sesji? Nie do końca. Moja wina w tym, że za mało chyba dawałem Wam wskazówek, za mało podpowiedzi, co się dzieje. Przesadziłem trzymając „karty w rękawie”. To zemściło się na koniec.

Czy jestem zadowolony z graczy? Z większości, jak najbardziej tak. Pokazaliście pazury, pokazaliście zaangażowanie, pokazaliście wytrwałość. Jak na taką trudną sesję wytrwaliście w niej nadzwyczaj długo,. Chociaż wielu z Was funkcjonowało niejako „na uboczu”, albo nie wiedząc za bardzo co robić albo wycofując się z głównego nurtu przygody decyzjami. Jak na taką sesję rezygnacji i zniknięć też było nie za dużo.

Jestem Wam wdzięczny za to, jak graliście. Za trud, jaki włożyliście w pisanie opowieści. Za decyzje, za odgrywanie zagubienia i szaleństwa. Za walkę do końca, mimo przeciwności.

I jeśli ktoś poczuł się sesją niedowartościowany, zawiedziony, zniesmaczony czy zwyczajnie znudzony to przepraszam.

Mam nadzieję jednak, że mimo wszystko będziecie „Rejs” wspominać z mniejszym lub większym zadowoleniem.

Pozwolicie, że tym razem nie będę dziękował nikomu z osobna, i że ograniczę się tylko do takiego wspólnego i serdecznego „dziękuję” dla Was wszystkich.
Oczywiście, jak to mam w zwyczaju, wystawię notki użytkownika każdemu graczowi, który grał w „Rejs” i dotrwał do końca (czytaj nie porzucił sesji, jeśli zginął – dotrwał do końca) o ile oczywiście wcześniej takiej notki mu nie wystawiłem.

No i oczywiście spodziewajcie się odpowiednich podziękowań za grę formie pozytywnej reputacji.

Trzymajcie się i raz jeszcze dziękuję.

Do spotkania w innej sesji.

EDIT: Jakby ktoś chciał się jeszcze wypowiedzieć podziękować współgraczom, dopytać o coś - pozostawię na takie potrzeby te komentarze aktywne przez tydzień. W przyszły piątek przeniosę je do archiwum.
 

Ostatnio edytowane przez Armiel : 24-10-2014 o 16:04.
Armiel jest offline  
Stary 24-10-2014, 23:06   #178
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
- No to jak można to ja se pogadam... A co... Kto biednemu zabroni na bogato nie?

- No to tak...

- Tak w jednym zdaniu: Sesja była w pytę!


Początki

- Zapisałem się do tej sesji ot bo się zapisałem. Ani w sumie nikogo mi znajomego ani jakoś za horrorami nie przepadam... Jestem też skrajnie podejrzliwy do storytellów i gdyby ta nazwa padła w rekrucie to nie wiem czy bym się przemógł. Jakoś tak jak mam KP i kostki to jakoś tak wiem z grubsza co mogę a tak jak jest "bo MG tak mówi..." to mi się to z załozenia mętne i podejrzane wydaje...

- Ale z dugiej strony szukałem czegoś nowego, miałem ciutkę wolnego slota z czasem, w survive - horror jeszcze wcześniej nie grałem a miałem ochotę spróbować no i ten statek. Ten pomysł na statek, taki współczesny Titanic i to jeszcze na "tym przeklętym trójkącie". Więc od razu pojawiło mi się przed oczami te środowisko i sceneria współczesnego statku no i byłem ciekaw jaką MG ma swoją teorię na ten Trójkąt

- Tak... To podziałało na ciemnoblondgłówkę mua i postanowiłem się zapisać. I o dziwo dostałem się.

- Fajne były te pierwsze dwa dni wolnego. Można było się faktycznie poczuć jak turysta na wakacjach. I się ładny kontrast do tego co się działo potem robił. No i można było się pointegorwać albo poszczelać na symulatorach dajmy na to...

- Co do symulatorów szczerze mowiąc jak Armiel mi popisał, że tak się namęczyłem z jakąś małolatą to w pierwszej chwili wcale nie byłem szczęśliwy. No bo wiadomo... Przerypać z jakimś full - profeszynal pilotem z US NAVY albo AIR Froce to jedno a przerypać z jakąś złosliwą małolatą... Ale z perspektywy już drugiej walki i tego co działo się później to w sumie powstał z tego ciekawy wątek. Seriop polubiłem małolatę, serio ucieszyłem się jak ją potem znalazłem i serio wkurzyłem się jak mi ją zadźgali.



Fabuła


- Fabuły rozgryźć za cholerę nie mogłem. Ani tych numerów kabin, ani przejść w kabinach, ani znaków no nic. Co prawda rzuciło mi się już po pierwszym poście w oczy, że każdy BG miał podany numer kabiny ale jakoś ani na planie statku ani w numeracji nie znalazłem żadnej prawidłowości. No chyba zagwostka przerastała moje dedukcyjne możliwości

- Coś tam się powyjaśniało po pierwszej gadce Paavo. Do tego momentu podejrzewałem nawet, że może jakoś jesteśmy pod wodą czy otoczeni jakimś polem czy masą przez którą problem jest się przebić i dlatego chciałem się dostać na mostek by się zoriencić o co kaman. No ale jak po gadce Paavo wyszły jakieś inne wymiary i to na każdym pokładzie to sie człek zaczynał dziwować jak przezlazł przez te parę pokładów w pionie i jak ma pokonac następne. A stać w miejscu nie można było.

- Dopiero po drugiej gadce w kaplicy sprawa wyjasniła się jako tako. Mniej więcej już było wiadomo z czym mamy do czynienia i co trzeba zrobić. Nawet jakieś zabawki dostaliśmy na drogę. Byłem zdeterminowany żeby załatwić sprawę bo jakoś mi się ubzdurało, że jeśli nam się uda to uda nam się ocalić tych co przeżyli na statku do tej pory a może nawet wrócić do momentu wpłynięcia statku na wody Trójkąta (czyli np. ocalić Fiolecik). Ta gadka o ocaleniu ludzkości... Nawet w nią uwierzyłem ale jakoś mniej mnie mobilizowała, właściwie w ogóle. Inaczej niż ludzie których poznałem na statku i którzy mnie otaczali.



Uczestnicy


- Ok, napiszę ze dwa zdania na krzyż o osobach których gra jakoś szczególnie utkwiły mi w pamięci. Choć klimat i ducha sesji i tego rejsu tworzyliśmy oczywiście wszyscy razem.





- Armiel


- Naprawdę mistrzowska robota muszę przyznać. Nie nudziłem się ani na chwilę. Właściwie za każdym razem gdy przychodziło do wyborów czułem się jak na rosyjscej ruletce. Zdawałem sobie sprawę z ryzyka i cóż... Za którymś razem się trafia na tą kulę w komorze no nie?

- Podobało mi się, że mogłem se pokombinować różne opcje czy detale fabularnie i opisowo i miało to efekt i wpływ na przebieg działań. Tak samo jak to, że nie było musu co do doc'a i formy jego używania dzięki czemu jak dla mnie było to szybsze, sprawniejsze i zachowywałem pełnię kontroli i swobody nad klawiaturą czyli mogłem pisać posty jak chciałem.

- Najbardziej mi utkwił w pamięci ten epizod w celi z Kluczniczką. Serio jak siedziałem tam kolejny tydzień iii niicccc... Bałem się, że mi Edziu tam skipieje na amen.

- Co do śmiertelności na sesji... Bo ja wiem... Ok, ostatecznie w sumie zginęli wszyscy. Ale na moje oko jak pamiętam chyba w większości to następowało gdy Gracz zniknął, porzucił postać albo widać było w działaniach biała flagę. Póki BG był w grze i się z czymś nie wydurnrnił to chyba raczej nie zostawał w grze. Wyjątkiem jaki zauwazyłem była chyba postać Dziadka. No ale oglądałem to wszystko okiem widza więc mogłem czegoś nie wyłapać.



- Dziadek - właściwie to Malcolm już zginął jakiś czas temu. I za długo nie pograł. Ale rzucił mi się w oczy jako jeden z tych bardziej samodzielnych postaci które miają coś na kształt planu działań choć na najbliższą turę. Kombinowałem więc jak tu skrzyżować nasze ścieżki ale wyszło jak wyszło.

- Gryf - właściwie początkowo to okularnik sprawiał na mnie wrażenie takiej szarej myszki. Coś tam mówił, robił, deklarował no ale jakoś tak bez szału. Dopiero jak wyszły siupy z tą astrologią, numerkami no i potem w tych piramidach to już na serio Robert dał czadu. A jak "zginął" też żałowałem, że się nie zdążyliśmy spiknąć wcześniej. Mojemu mięśniakowi przydałby się ktoś taki szprytny do rozkmin i w ogóle z głową na karku. No spotkaliśmy się w końcu na sam koniec jak już została sama walka. Dobrze, że chociaż tyle udało nam się podzialczyć razem.

- Kanna - no gratuluję pomysłu na postać. Trzeba mieć sporo jaj by się pakować na statek z potworami prawie niewidomym chucherkiem. I do tego takim raczej łagodnej natury. Tak jak patrzyłem na co się natyka wyglądało, że lada chwila coś ją zmiecie albo zeżre a tu się jednak wywinęła ze wszystkiego i uchowała do samego końca. Co do ostatniej akcji i jej decyzji nie zgadzam się absolutnie oczywiście ale tak jak już ochłonąłem myślę, że do Carry jak najbardziej. Poza tym jakby wszyscy byli tacy sami to by nudno było.

- Zombie - ale ja nie wiem... Jakoś wokół Julki bowiem generowało się tyle dziwnych, nietypowych rzeczy, zdarzeń, anomalii, spotkań, miejsc i w ogóle, że jak paczałem to się cieszyłem, że ja to w sumie mam jakiś prosty statek z zombiakami i kanibalami a nie takie dziwy jak u niej Mimo wszystko jednak uważam, że Julcia radziła sobie całkiem nieźle a Zombi pisała całkiem ładne i ciekawe posty które krókie nie były ale czytało mi się je z przyjemnością.




Zakończenie


- W sumie jednak zaskok był. Spodziewałem się numerów jak z tym singlowatym ufokiem powyżej. Czyli cięzkiej rzezi i liczyłem się nawet z tym, że nas wykoszą jak tylko otworzymy drzwi. Dlatego miałem taki a nie inny plan działania. Ehhh... Jakbym wiedział...

- Cieszy mnie , że udało nam się uratować resztę ludzkości. Choć ani to nie było moim bezposrednią motywacją ani celem ani niewdzięcznicy nie dowiedzą się kto ich uratował. Nawet nie wiedzą, że byli ratowani Jakby Edziu jakos jednak tam wrócił i zaczął opowiadać takie dyrdymały to pewnie by go w końcu w kaftan wsadzili i podkarmili kolorowymi tabletkami

- Co do finałowej sceny i decyzji.... No cóż... Chyba każdy odegrał siebie do końca. Ale jakby co to Edziowi nawet by powieka nie drgnęła... Ileś tam światów wyznawców demonów w zamian za własną załogę i pasażerów? I to ma być trudny wybór? Walczyłbym o nich do końca. O Fiolecik, Julkę, Carry, Roberta, Ken'a no i za siebie oczywiście. Miałbym za co i za kogo więc jak mówię przynajmniej bym spróbował a co by z tego wyszło czy nie to byśmy zobaczyli.
 
Pipboy79 jest offline  
Stary 25-10-2014, 02:05   #179
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
A również skrobnę od siebie, bo kto bogatemu zabroni? Może ktoś tą ścianę tekstu przeczyta Czas na relację z sesji by Proxy!

Postać
Obsługa na wycieczkowcu? Brak zabawy i zapieprzanie za innymi? Żaden problem - taki był zamiar i cel! Mimo wszystko na każdym kroku wystawały i zapytania "Proxy, czy na pewno tak chcesz?". Gdy na początku Clem udało się wyswobodzić z pierwszej opresji, wyskoczyłem nią na piętro ze słowami na ustach:

- No! W końcu! Załatam nogę i dawajcie mnie tutaj przygody! Strzały, wybuchy, pościgi! Potwory i ucieczki z innymi graczami! Klejenie ran i wykorzystanie umiejętności postaci! ... No! Już jestem, możecie wychodzić! Halo? Jest tu kto? ...Ktoś? ...Ktokolwiek? ...Nikt...? Ale czemu... * spogląda na kartę postaci * * pac w czoło * Armielu, Ty draniu! Masz mnie.

Punkt 7 w KP "Czego najbardziej się boi?" - Samotności

Od tego miejsca zaczęło się maltretowanie Clem. Ratowniczka z głęboką depresją została przeciągnięta po ziemi przez Armiela a jeszcze bardziej przeze mnie. Sam się łapałem za myśl, że niewielu graczy przez większość sesji rozmyśla i kombinuje w jaki sposób pozbawić życia swoją postać. Nawet otarłem się o temat (case z przełożonym), którego nigdzie indziej najprawdopodobniej bym nigdy nie poruszył - tutaj akurat pasował. Tak na prawdę nie przeszkadzało mi za bardzo, że postać była kompletnie na uboczu i za wiele nie udało jej się zrobić: Przejście przez dwa piętra, nieudana ucieczka przed monstrum, przy którym powinna umrzeć pierwszy raz, nieudane samobójstwo, przy którym powinna umrzeć drugi raz, dryfowanie w szalupie, w której powinna umrzeć trzeci raz, no i w końcu rozszarpanie w wodzie, w którym już umarła. Miałem, to co chciałem i w tej kwestii bawiłem się świetnie. Wydaje mi się, że dałem radę zrealizować założenia. Dowiedziałem się, że jestem w stanie pisać o emocjach, co paru osobom się nawet spodobało podbijając repkę.

Fabuła
Tutaj przychylę się do Twoich, Armielu, wątpliwości o zbytnie odseparowanie graczy od logiki ładu i składu we wszystkim. Było ciężko z uwagi, że gracz nie wiedział prawie nic. Próby odnajdywania zależności różnie się kończyły. Decyzje były opierane o zabawę prób i błędów. Mając na uwadze, że dobry MG nie zabija "bo tak", tylko musi mieć przy tym sensowny powód, szukałem zależności.

Cytat:
Napisał Armiel Zobacz post
Miał to być pełen zagrożeń survival horror, chociaż nie planowałem zabijania graczy inaczej, niż gdyby popełnili poważny błąd.
To było dla mnie najważniejszą odpowiedzią, której szukałem przez całość sesji. Odpowiedź w prost oczywiście nie padła, były tylko poszlaki, które również można było internpretować na wiele sposób. Na nieoczekiwany "teleport" na końcu ucieczki przed maszkarą, ulżyło mi niezmiernie, ale nie miałem pojęcia, czy był to ratunek "ostatniej szansy" za błąd w wyborze ucieczki, kara za niewykorzystaną możliwość, którą przeuczyliśmy, czy może niewiele znaczący fragment podniesienia nam adrenaliny Szukałem zależności, oj szukałem ciągle. Punkty Przejścia - potraktowałem jako uwięzienie na piętrze, w którym się znalazło. Prosta zasada -> Pionowe zwiedzane statku = śmierć. Maszkarony przy podpiętych jeszcze do statku szalupach -> Konwencjonalne metody ucieczki = śmierć. Kontakt z potworami, które wyczuwają Twoją obecność (a nie widzą / słyszą) w raz z uwięzieniem na piętrze = śmierć (bo w końcu jedno bardzo wyraźne ostrzeżenie już było). Przebywanie na zewnątrz statku... Na prawdę nie zachęcało i musiało prowadzić tylko do jednego -> Mgła = śmierć. Nie miałem pojęcia na czym stoję. Co mogę, a czego nie powinienem, by przynajmniej przeżyć. Nie wiedziałem jakie wybory są dobre a jakie złe. Postfaktum ze wszystkiego plułem sobie w brodę, starając się jeszcze bardziej wyciągać zależności. W punkcje, w którym Dziadek zszywał rękę Clem wystrzelałem się z pomysłów. "I'M OUT!" i tak oto w końcu zmaltretowana ratowniczka odpuściła wszystko i zmalowała niezły pasztet Dziadkowi. Oczywiście nie mogło się to udać... (samobójczy skok z drugiego piętra? Brawo Proxy!) Mimo swoich fabularnych niepowodzeń od tego miejsca zacząłem bawić się świetnie. Dobijałem ją jeszcze bardziej "No giń! Czemu nie chcesz umierać?!" starając się zamknąć w świetnym klimacie jej rozdział. Wtem wpadła szalupa "Oh, jak miło!" i zaczął się horror osoby, która panicznie boi się samotności. Rozdział Clem został uznany za zamknięty, choć kontynuowałem postowanie (za co też postfaktum plułem sobie w brodę). Sam wyskoczyłem z torów sesji a Armiel starał się naprawić mój osobisty występek wrzucając z powrotem szalupę pod DESTINY. Nie miałem zamiarów jakkolwiek się ruszać z bezpiecznego miejsca choć i to zostało mi wypersfadowane.

Cytat:
Napisał Armiel Zobacz post
Najgorszą rzeczą, jaką można było zrobić to było podanie się którejś z emocji – strachowi, gniewowi, żądzy itp. Każdy, kto w tych wizjach zabił kogoś, od razu skazywał się na ostateczne potępienie. Każdy, kto dał się ponieść fali sadyzmu, szaleństwu – również.
Wpadłem na ten trop i postanowiłem go wypróbować. Założyłem, że maszkary są napędzane strachem... Co niestety pękło - mimo już totalnego poddania się u obojętności, rekinoczłek nie oślepł a rozszarpał radośnie. Tutaj kolejne zaskoczenie - cofnięcie czasu (yyy... Dzięki Gryfie? Bo to chyba Twoja sprawka była. Pewnie miałeś ograniczoną liczbę ładunków swojej mocy - ciekawe kto zginął w zamian ). Nowe życie - nowe zasady: Pozostanie w szalupie / podejmowanie tych samych akcji w koło = śmierć, wejście do wody = śmierć. Ponownie miałem związane ręce i brak możliwości. Potwór jednak bardziej mnie przekonał i wręcz zmusił do opuszczenia szalupy. Zamiar dostania się do wyspy wpław w sumie miał perspektywy wskoczenia na tory fabuły. Zabawa poza nią nie trwała długo i zakończyła się ostatecznie (Damn! A tak bardzo ja chciałem ją zabić... :< Normalnie killsteal). Do dzisiaj nie wiem, czytając ogólne zasady jakimi się kierowałeś Armielu w sesji, czy już wypadało to zakończyć, czy była to konsekwencja błędu z mojej strony.

Zakończenie
Czekałem. Oczy świeciły się, uszy chłonęły podpinane utwory. Rozmowa z BOGIEM?! KUŹWA JAJA SOBIE ROBICIE?! W głowie przewracało się wszystko jak w kalejdoskopie (dobry towar, mogę się podzielić kanna, jeśli o niego pytasz ). Jak nigdy nie miałbym pojęcia, co takiego zawrzeć w rozmowie z bogiem to w tamtym miejscu był napisał całą książkę. Nagle - pojawia się email z powiadomieniem o odpisie. Wpadam, czytam... I trybiki zazgrzytały. ...Ale... Ale... Ale jak to poddać się?! ....N-n-nieeeee~e... Nie tu morał? Gdzie emocjonujące wyznania? Gdzie tu podsumowanie człowieczeństwa? Nie zapierający dech w piersiach dialog z istotą boską? Następnie kolejny post zamykający od Armiela. Muzyka. podsumowanie, epilog. Muzyka zapętlana jeszcze przez jakieś parę godzin. Zakończyło się - smutek, nostalgia i napisy końcowe.
Gdy emocje opadły - tak, w sumie to pasowałoby do postaci Carry. Smutnego podsumowania może dokonać TEN obrazek. Ehh...

Podsumowanie
DAMN, Armielu! Znowu to robisz! Znowu powodujesz, że pół tygodnia bez zanurzenia się w RPG doprowadza do tęsknoty, by rozwinąć się w szaleństwo. Nałóg trwa a przecież żaden normalnie uzależniony człowiek nie będzie z tym walczył! * kiwa głową oczekując na wynik rekrutacji dwóch kolejnych sesji *
 
Proxy jest offline  
Stary 27-10-2014, 16:06   #180
 
BoYos's Avatar
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Ja nie bede sie rozpisywac, nie dotarlem zbyt daleko ale wyjasnienie " Każdy, kto w tych wizjach zabił kogoś, od razu skazywał się na ostateczne potępienie." rozwiazalo moje wszelkie watpliwosci. Popelnilem w sesji blad, moze zbyt emocjonalnie podszedlem do duzego stwora ^^

Sesja i gracze - najwyzszej klasy. Jestem zadowolony, ze moglem pograc nawet te kilka stron moja uzalezniona skrzypaczka. Napewno bede patrzyc z niecierpliwoscia na nastepne sesje u Ciebie, Armielu, gdyz chyba jest to jedna z nielicznych sesji, ktora dotarla do konca.

Jeszcze mam takie zapytanie poza tematem zakonczenia - czy ten potwor, ktory mnie trzymal...co on by ze mna zrobil, gdybym nie zaczal sie bronic ?

Pozdrawiam wszystkich i dzieki za wspolna gre. Do nastepnego!
 
BoYos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172