09-03-2017, 23:59 | #151 |
Reputacja: 1 | Głośniki zajęczały i umilkły. Przynajmniej te przy scenie. Ale to wystarczyło. Zawodnicy jeden po drugim przestali grać. Tłum zabuczał. - Zluzujcie- odezwał się elf słyszany tylko z głośników z dalszej części boiska. - techniczni zaraz to ograną. Jeśli nie zdążą w dziesięć minut oddamy wam połowę ceny biletu. W tym czasie zabawimy się. Klaszczcie i tupcie, podam wam rytm. Najpierw opornie, ale potem coraz więcej osób dołączało wybijając rytm. Miał w sobie coś pierwotnego i hipnotycznego. Trzeba było pilnować się by nie dołączyć do zabawy. |
12-03-2017, 23:55 | #152 |
Reputacja: 1 | Michael próbował wbić się dalej, na scenę jako niby techniczny, ale jakoś mu nie szło. Nic dziwnego, technik bez narzędzi? Wygląd może i jeszcze by jakoś przeszedł, ale nie braki w sprzęcie. Oliver widział jak mag został cofnięty w tłum, nawet nie spowrotem tylko do widowni. Koncert trzeba było przerwać. Natychmiast. Najlepiej tak by nie wzbudzić paniki… i nie wzywać więcej zwykłych ludzi. - Jeff chodź ze mną, Mike jest w tłumie to go nie namierzą, a na pewno nie ruszą. Trzeba coś zrobić. Ten rytm jest zbyt nienaturalny. - Kroczący zawrócił w głąb stadionu, wyciągnął telefon i ze służbowego numeru wybrał połączenie do Guererro. - Potrzebuję szybko przysługi. - zaczął szeptem bez przywitania, nie było na to czasu. - Podmieńce coś robią na stadionie Marlins Park. Chyba jakieś czary. Ppotrzebuję plany stadionu, gdzie mają skrzynkę z głównymi bezpiecznikami? |
16-03-2017, 12:46 | #153 |
Reputacja: 1 |
|
16-03-2017, 16:12 | #154 |
Reputacja: 1 | Bill Pędził na motorze trzymając nad głową… motor. Dwa elfy i prawdopodobnie szczurołak spojrzeli w jego kierunku. Nagle huknął strzał, a pocisk zrykoszetował po kierownicy. Jednak to żaden z elfów, bo ci dopiero sięgali pod koszulki po pistolety. Drugi strzał rozdarł skórę na ramieniu, za to trzeci trafił w żebro, które z trzaskiem się złamało. Bill odruchowo zgiął się i masa niesionego motoru zaczęła go przeważać, musiał go puścić by samemu nie spaść z motoru. Maszyna potoczył się i uderzyła w ścianę. Jeden elf wskoczył na kontener na śmieci strzelił kilka razy. Pociski skrzesały iskry na błotniku. Drugi niczym wiewiórka wspiął się na drabinkę przeciwpożarową i też zaczynał strzelać. Bill zdołał rzucić okiem za siebie, zauważył trzech biegnących w ich kierunku osobników, wszyscy mieli broń. Jeden zmieniał magazynek. Biorąc pod uwagę ilość strzałów, na pewno nie skończyła mu się jeszcze amunicja. Przed sobą widział wolną drogę… jeszcze wolną, bo lump w długim płaszczu i prawą ręką w kieszeni właśnie wychodził zza rogu. Ciuchy i bród na twarzy wskazywały na jego “profesję”, ale energiczne i pewne ruchy przeczyły doświadczeniom Billa. Żadne z bezdomnych jakich znał nie ruszał się w taki sposób. Żaden z ludzkich bezdomnych. Stadion - Jeff i Oli Jeff i Oli cofali się w kierunku korytarzy. Plany jakie dotarły na komórkę były z grubsza ogólne, ale wyraźna kreska wskazywała drogę. wystarczyło tam dojść omijając kamery i ochronę. Stadion - Michael Na początku nikt nie zauważył płomieni, nagle mag spostrzegł że wybuchło jakieś zamieszanie wśród techników naprawiających nagłośnienie. Ich krzyki utonęły w hałasie robionym przez publikę, ale gesty były jednoznaczne. Ochrona zaczęła zgarniać uczestników konkursu ze sceny, ale jeden przybiegł z małą gaśnicą. Nie na wiele się to zdało. Ogień robił się coraz większy. Stadion - stanowisko dowodzenia Szef popatrzył na dziewczynę, ta pokręciła w milczeniu głową. - Wracamy do pierwotnego planu. Skoro dupek dał się zabić, nie ma co forsować tego na siłę. Włączył komunikator i powiedział: - Kotek zjebał się z dachu. Po chwili ciszy jeden z elfów schował komórkę i powiedział: - Mają problem pod Instytutem. Jakiś zjeb chciał rzucić w nich motorem. To chyba jeden z tych jak im tam Rozjemców. - Tu też jest paru, sforsowali naszą ochronę - dodał drugi właśnie wchodząc. - Jest tu Świąd? Nie mogę go znaleźć, a nie odpowiada. Stadion Nagle z pozostałych przy życiu głośników przestało być słychać gitarę. - Kochani… - usłyszeli lekko drżący głos - mała zmiana planów… mam tu gości i oni… nie… proszę… Huknął strzał, potem drugi. Zachrobotało gdy ktoś jakby nie nawykły wziął mikrofon. - Dobrze się bawicie amerykańskie świnie? - powiedział ktoś w fatalnym angielskim - Bo ten niewierny śmieć tu, przestał się już uśmiechać. Teraz kolej na was. Znowu zachrobotał mikrofon, zawyło sprzężenie zwrotne. Jakby z oddali dało się słyszeć głos przed chwilą mówiącego osobnika, najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy, że nie wyłączył mikrofonu: - Bracia, na tą chwilę czekaliście. Raj stoi przed wami otworem, dzięki waszej ofierze setki niewiernych zginą. Ruszajcie. Nagłą ciszę na stadionie przerwał najpierw jeden krzyk, potem drugi. Z zachodniej strony rozległa się seria z karabinu. Tłum ogarnął strach. |
17-03-2017, 07:37 | #155 |
Reputacja: 1 | Gdyby nie hełm przeciwnicy zobaczyliby, że mimo bólu i postrzałów na twarzy Billa widniał wielki uśmiech ~Szkoda, że numer z motorem się nie udał, wycofujemy się Ragnar~ ~Tak jest wojowniku~ - Odpowiedział demoniczny motor. Wilkołak pokazał przeciwnikom środkowy palec, po czym, skupił się na tym żeby wyjechać z pułapki, w którą sam się wpakował póki jeszcze może. Jeżeli będzie miał większe problemy z wydostaniem się z pod ostrzału wskoczy na chwilę do Umbry jednak wolał nie ryzykować tego manewru, jeżeli nie okażę się on absolutnie konieczny. Planował skierować się w kierunku stadionu, na którym odbywa się koncert po drodze zadzwoni do Gurerro - Panie G, zdaje mi się, że dwóch Rębajłów planuje zaatakować Instytut próbowałem ich powstrzymać, ale mają wsparcie czterech uzbrojonych i przeszkolonych ludzi to musiałem się wycofać. Reszta jest na koncercie ja zostałem, jako czujka dwóch, którzy się odłączyli od reszty grupy - Zdał raport. Kiedy skończy rozmowę z krukołakiem zamierzał przekazać Sladowi podobną informacje odpuszczając sobie końcówkę, bo o tym wampir już wiedział. |
21-03-2017, 17:34 | #156 |
Reputacja: 1 |
|
27-03-2017, 00:36 | #157 |
Reputacja: 1 | Sprawy rąbały się błyskawicznie, a wydarzenia zaczynały wirować jak na karuzeli. Trzeba było coś zrobić. Terroryści to zarówno mógł być niesamowity przypadek jak i plan B podmieńców, tylko co spowodowałoby wdrożenie go? Nie ważne, nie ma jak sprawdzić, więc nie ma co dywagować. - Trzymajmy się planu. Wyłączamy zasilanie. - szepnął w stronę Jeffa. Na drodze stały mu głównie w tej chwili kamery, a rozpoznanie twarzy nie było mu na rękę. Przybrał więc postać Glabro, dzięki czemu ciężko byłoby połączyć “neandertalczyka” z nagrań z jego osobą. Na szczęście koszula wytrzymałą i nie pękła w szwach, chociaż teraz była mocno napięta. - Zakryj sobie czymś twarz. Kamery. - rzucił jeszcze do Slater’a zanim ruszyli dalej według mapy nadesłanej przez Guererro. |
28-03-2017, 11:17 | #158 |
Reputacja: 1 | Bill Przyjmując sugestie Gerrero jako rozkaz ruszył w kierunku stadionu. Śmigał między samochodami. Motor najwyraźniej cieszył się jazdą i wiatrem… tam gdzie motory mogą odczuwać wiatr. W dziesięć minut był pod stadionem, tu zauważył. Pozamykane bramy i tłum próbując je wyważyć. sporo ludzi próbowało przechodzić przez płot. Ochrony nigdzie nie zauważył. Ze środka usłyszał stłumione odgłosy strzałów i krzyki. Nagle coś wybuchło. Eksplozja nie była wielka, ale krzyki nasiliły się. W mroku nie widział dobrze, ale nad stadionem coś się unosiło… chyba jakiś podłużny balon reklamowy. Miał ze 30m długości. Michael Ruszył w kierunku, gdzie spodziewał się terrorystów. Nikt nie robił mu teraz kłopotów. W zasadzie mało kogo spotkał, a ci których widział zajęci byli uciekaniem. Zrobił już ćwierć obwodu stadionu, gdy nagle zgasło światło. Paliły się jedynie małe żaróweczki, i strzałki wskazujące wyjścia awaryjne. Mało to jednak mu przeszkadzało, był już i tak przełączony na skan Materii połączony z Życiem. Jedyną różnicą jaką odczuł był w zasadzie brak kolorów. Jeff i Oli W końcu dotarli do wielkiego “x” które by na mapce od Guerrero. ostatnie drzwi puściły, gdy tylko zadziałał dar. Przez chwilę mieli dylemat, którą wajchę pociągnąć. Ale po sekundzie wahania, polecieli ze wszystkimi po kolei. Zostali we dwóch w całkowitych ciemnościach. Wymacawszy drogę, w końcu znaleźli się w jednym z korytarzy z mdłym awaryjnym oświetleniem. Gdyby światło nie było “ciepła” tylko sino-zielone czuliby się jak w wieżowcu pentexu. Nagle usłyszeli wybuch z płyty boiska i głośniejsze wrzaski ludzi. Michael W końcu dobiegł do miejsca gdzie musiał zacząć uważać. Ostrożnie podszedł do wyjścia. Słyszał strzały, ale nie udawało mu się znaleźć strzelców. Nagle zobaczył wykwitający na koronie stadionu płomień. Rakieta pomknęła w tłum ludzi i eksplodowała rozrzucając ciała zanim cokolwiek zdołałby zrobić. By dotrzeć do strzelca musiał by wbiec na trybuny, co najmniej do połowy by sięgnąć magią. Kątem oka zobaczył jakiś ciemny kształt nad stadionem. Niestety poza zasięgiem skanu. |
30-03-2017, 11:39 | #159 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Brilchan : 30-03-2017 o 15:44. Powód: edycja po konsultacji z MG. |
30-03-2017, 23:38 | #160 |
Reputacja: 1 |
|