21-05-2021, 19:39 | #251 |
Reputacja: 1 |
__________________ The cycle of life and death continues. We will live, they will die. |
23-05-2021, 15:03 | #252 | ||||||
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Ombrose : 23-05-2021 o 15:17. | ||||||
25-05-2021, 13:11 | #253 |
Reputacja: 1 |
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
25-05-2021, 18:09 | #254 |
Reputacja: 1 | Spoon poruszył się niespokojnie kiedy Valerius wyszedł. Plan nie był idealny, no... daleko było mu do ideału. Ale chociaż zakładał rozmowę ze starym wampirem, a to już było coś. Zwrócił też uwagę na bagaż podręczny Venture i zrozumiał co to znaczy. W pełnym napięcia milczeniu wyciągnął uzi i ukrył je pod rozpiętym garniturem. Sam schował się w cieniu za rogiem budynku. Jak zrobi się nerwowo to zacznie strzelać co pozwoli Yusufowi się ukryć a Valeriusa zmusi do ucieczki do samochodu i ten nie będzie miał czasu zaglądać do bagażnika i znaleźć ich bombę. Trochę się uspokoił tak, tak powinno być dobrze. A policja? Spoon uśmiechnął się – o policje się pomartwi jak się pojawi. Ostatnio edytowane przez Rot : 25-05-2021 o 20:26. |
25-05-2021, 21:32 | #255 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Ombrose : 25-05-2021 o 21:43. |
26-05-2021, 09:30 | #256 |
Reputacja: 1 | Castelli siedział za kierownicą Audi, która to marka za jego czasów nazywała się Auto Union i powstała w wyniku głośnej przed wojną fuzji tak lubianej przez Tonego DeKaWki, Horcha, Wanderera i Audiwerke AG. Denerwował sie trochę i chyba dlatego jego mysli zamiast skupić sie na arcyważnym zadaniu związanym z ponad tysiącletnim wampirem, krążyły wokół historii auta, lub detali materiału i guzików przydużego wojskowego sortu. Tak właściwie to biorąc pod uwagę niski wzrost i mikrą posturę Brujaha, to każdy mundur byłby na niego przyduży i w każdym wyglądałby jak skończona łajza. Tony o wiele lepiej czuł się w surdutach lub dobrze skrojonych garniturach. W końcu spędził w takich uniformach całe lata we foyer hotelu Savoy. To był jego styl, może odmienny od stereotypowego Brujaha, ale jego własny. Złapał się na tym, że nie zauważył jak w końcu w lusyterku dostrzegł Yusufa i zapewne ochroniarzy Valeriusa. - Fuck me! Skup się idioto! - fuknął sam do siebie w myślach i odrzucił garść wspomnień jakie miał gdzieś głęboko w pokłady jaźni, wyostrzając sobie równocześnie obraz obecnej sytuacji. A ta stawała się coraz bardziej ciekawa. Plan mieli jaki mieli i nie było co oczekiwać, że wszystko pójdzie jak z płatka i pozostanie im improwizować. Improwizacja była tym co Tony lubił i może właśnie dlatego został Heroldem. Wtedy dostrzegł z w odległości walizkę i zaklął w myślach. Jeśli Ventrue zechce włożyć ją do bagażnika, to będzie oznaczać, że odkryje tym samym bombę, a wtedy albo wysadzą od razu, poświęcając Spoona, albo plan szlag trafi! Nie myślał. W takich chwilach przypomniały mu sięlata spędzone w hotelu i boye, których popędzał, żeby pośpieszyli się bagażami. Zaklął, że samemu go tam nie ma. Zrobiłby to naturalnie, a tak musiał zaufać Spoonowi. Przynajmniej można było spróbować upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Ale nie tylko to było ryzykiem. Nie słyszał co mówił stary wampir, ale coś nie szło zgodnie z planem. Póki co musiał się skupić na wydostaniu Spoona z auta i ewentualnym zabezpieczeniu bomby. Spokojnym głosem przekazał Spoonowi: - Spoon, zachowuj się naturalnie. Wyobraź sobie że jesteś szoferem, otwórz zapraszająco tylne drzwi i podejdź do Valeriusa oferując pomoc z bagażem, tak jak hotelowy luggage porter, alright? Albo włóż bagaż samemu do bagażnika, tak żeby się nikt nie zoorientował jaką mamy tam niespodziankę, albo jeśli będzie takie życzenie połóż na tylnej kanapie. A jakby się uparł, że sam chce włożyć walizkę, to trzymaj się jak najdalej auta, bo trzeba będzie go wysadzić na miejscu. Instynktownie powoli i dyskretnie wyciągnął pistolet. Położył go tak aby łatwo po niego sięgnąć. A nie lubił sięgać po broń... Ostatnio edytowane przez 8art : 26-05-2021 o 09:35. |
26-05-2021, 10:55 | #257 |
Reputacja: 1 | - Witaj, Valeriusie. - odparł Yusuf, nie okazując zaskoczenia. Po prawdzie spodziewał się że zostanie tak szybko rozpoznany. - Twoje krótkie zdania właśnie wzbudziły we mnie setkę nowych pytań. Ale najpierw odpowiem na twoje. W końcu byłeś pierwszy. - dodał Yusuf i oparł się o samochód. - Zaklęcie zostało złamane kilka nocy temu. Jak się zapewne domyślasz, faktycznie wysłała mnie Anna, z prośbą by się tobą zająć, jako że to ona odpowiada za twój transport. Nowe noce są... Chaotyczne. Nasi bracia mniejsi dokonali cudów w czasie mojego snu. - Yusuf oparł masywną walizkę w której trzymał daikatanę o samochód i odszedł od niej o krok, ale nie dalej. Wiedział jak oszałamiająco szybki był Valerius. - Czy powinienem ciebie sądzić? Sam nie wiem. I nie chcę tego robić, ale słyszałem szepty że to ty odpowiadasz bezpośrednio za śmierć Mitry. Wiesz dobrze że jestem zobligowany do sprawdzenia prawdziwości tych twierdzeń. - Yusuf westchnął - Valeriusie, czy odpowiadasz bezpośrednio bądź pośrednio w sposób celowy za jego śmierć i czy jesteś gotów udzielić tej odpowiedzi pod ciężarem prawdy swojej Krwi? - Nie bardzo rozumiem - Valerius przechylił głowę nie oddając walizki. - Czy to znaczy, że na Królowej Annie już wykonano wyrok? Czy przyszedłeś dopytać o to jak de Worde rozkładał bomby w magazynie amunicji? Spośród wszystkich kainitów ja jeden niczego nie zyskałem na śmierci Mitry. - Valeriusowi wyrwało się mimowolne parsknięcie - Jak mawiał Richard: "Jeden król by rządzić Londynem nad ziemią, drugi by rządzić tym pod ziemią." Tak Yusufie. Jestem winny. Wiedziałem o tym, a jednak się nie przeciwstawiłem. Grzechem zaniedbania doprowadziłem do zachodu naszego Słońca. I skoro Anna już nie żyje to rozumiem, że nadszedł mój czas. Valerius zacisnął pięść na swojej niewielkiej walizce. Ochroniarze napięli się. Byli wyraźnie zaniepokojeni. Rozglądali się, jakby spodziewali się za chwile ataku. Co gorsze, nie było widać nigdzie Spoona, który najwyraźniej zmył się gdy tylko samochód się zatrzymał. W słuchawce Yusufa słychać było głos navaho udzielający rad. Na ile Valerius miał wyczulone zmysły? Czy mógł słyszeć to, co słyszał Yusuf? - Anna żyje. - odparł krótko Yusuf, licząc na to że na jego twarzy nie widać całkowitego zaskoczenia rozwojem sytuacji - To ona powiedziała mi o twoim grzechu, chcąc się ciebie pozbyć i najwyraźniej mówiła prawdę. Czyżby chciała ciebie wykorzystać do zaspokojenia mojej potrzeby... Wymierzenia sprawiedliwości? Albo zemsty jak wolisz. By odwrócić uwagę od siebie? - Yusuf westchnął i pokręcił głową. - Najwyraźniej i ona jest winna. Powiedz mi, co mam teraz zrobić? Zawsze wysoko ceniłem twój umysł i twoją wolę. - Yusuf wrócił do walizki z daikataną, uniósł ją powoli, by nie wzbudzić podejrzeń Valeriusa i wrzucił do bagażnika, wyraźnie dając znać że nie ma zamiaru walczyć. - Wygląda na to że musimy dłużej porozmawiać. W cztery oczy. Odpraw swoich... sojuszników. Niezależnie od tego co przyniesie noc nie ma sensu na przypadkowe ofiary. - dodał i wskazał miejsce pasażera. Valerius odprowadził walizkę wzrokiem. Yusuf wkładając ją do bagażnika zauważył, że z rozpiętego plecaka wystaje migający odbiornik zapalnika. Upchał walizkę obok i zapiął plecak zakrywając zapalnik. - Jeżeli nie wiedziałeś do tej pory, to chyba oczywiste jest po co cię przysłała. Ona jest Królową. Przyznała mi się do organizacji zamachu, a mi latami ciążyła ta tajemnica. Najwyraźniej uznała, że jednak jestem dla niej niewygodny. A przecież odsunąłem się. Nie ma mnie na jej dworze. Nie ja układam się z Archontami Camarilli. Marzyłem o tym, żeby opuścić miasto. Ten zgiełk. Te ich knowania na szczycie. Valerius otworzył drzwi auta. - Chciałbym, żebyś mimo wszystko pozwolił Dianie i Jackowi jechać z nami. Jeśli postanowisz wykonać wyrok, to oszaleją. Piją moją krew od lat. Nie chcę, żeby byli w tym czasie sami. A kto wie? Może zmienisz swój wyrok i pozwolisz mi odejść. Wtedy chciałbym mieć ich przy sobie. - Tak, zagadka powoli zaczyna się rozwiązywać. Rozumiem że nie muszę obawiać się... wycieku informacji z ich strony. - Yusuf skinął głową w kierunku Ghuli - Zapraszam - dodał i wsiadł do samochodu. Poczekał aż wszyscy się usadowią i uruchomił silnik. Nieśpiesznie wycofał samochód i ruszył ustaloną wcześniej trasą, jadąc ostrożnie i w granicach obowiązujących ograniczeń prędkości. - Zbieramy resztki tego co pozostało po Mitrze. - oznajmił prosto z mostu Yusuf - Anna obiecała nam za twoją śmierć jego pieczęć. Dwa w cenie jednego, okazja to zemsty i osiągnięcia naszego celu. - Yusuf zatrzymał się na skrzyżowaniu na czerwonym świetle i czekał aż światło się zmieniło, pomimo tego że na ulicy nie było ani jednego innego pojazdu. - Wiem że de Worde ma sztylet, który unosiłem po tysiąckroć podczas jego rytuałów, Arwyn ma jego czapkę, Sri Sansa jego pierścień. I tutaj mam dwa pytania. Dlaczego Anna chce śmierci Arwyn? I czy jesteś wstanie któryś z tych przedmiotów dla nas zdobyć, bądź znacząco ułatwić jego zdobycie? Ghule siedziały z tyłu w milczeniu. Jak widać przywykły do tego, że Wampiry mają swoje sprawy. Jednak Diana nadal mocno ściskała strzelbę. Gotowa w razie konieczności strzelić. Yusuf odnotował, że Valerius spojrzał w jej strone karcąco i pokiwał głową jakby z zawodem. - Richard przebywa w podziemiach. Sansa zawsze lubił być na widoku. Arwyn... cóż. Stworzyłem Annę w szóstym wieku mej egzystencji. I najwyraźniej czuje strach przede mną. Choć jej moc dawno przekroczyła moją, po tym gdy wessała dusze innego wampira. Zresztą... nie jednego. Ale Arwyn... miała szesnaście albo siedemnaście wieków, gdy przemieniłem Annę. Yusufie, czy Anna ogłosiła na nią Krwawe Łowy? Czy samo to nie powinno wyjawić ci motywów Królowej? Przez moment Valerius patrzył na drogę. Na mijane budynki. Miasto w którym żył przez wieki teraz opuszczał na zawsze. I kierował się w niepewną przyszłość, która mogła mieć ledwie kilka minut. - Wiem, że nie godzi się przekupywać sędziego. Wiem też, że sam ten fakt sprowadziłby na mnie większą karę. Wierzę jednak, że osądzisz mnie sprawiedliwie. Niech to nie wpłynie na twój wyrok, ale wiem dokładnie gdzie Anna przechowuje pieczęć. Jeśli twój wyrok będzie mimo wszystko pozwalał mi odejść to nie będę czuł żadnego obowiązku, żeby trzymać dalej w tajemnicy informację o lokacji pieczęci. Yusuf spojrzał na Valeriusa i skinął mu głową. Odezwał się, a w jego ustach brzmiała Moc Pierwszego Miasta. - Lordzie Valeriusie, za przyczynienie się do śmierci Mitry, słońca naszego kultu skazuję Cię na banicję z Londynu i wszystkich okolicznych miast i wiosek. Powinieneś ponieść śmierć, ale okoliczności łagodzące pozwalają mi na zmniejszenie twej kary. Odejdziesz pozostawiając jedna próbkę krwi, i pod brzemieniem Prawa, na wypadek gdyby późniejsze dowody wskazały na kłamstwo w twych słowach, bądź na cięższe przewiny. - Yusuf zatrzymał samochód, nagryzł swój kciuk i uniósł go ku górze. - Odsłoń swą twarz. - zakomenderował i trzema krótkimi pociągnięciami naznaczył twarz Valeriusa. Po jednej linii na każdym policzku i jedna biegnącą przez czoło. Yusuf oklapł, jakby ten czyn wyzuł z niego cała energię. - Mitrą nie żyje, ale nie umarł śmiercią pełną. Wierzę że mogę go zwrócić ku nocy. Módl się by nie zechciał podważać mego wyroku. Będę potrzebował twojego sygnetu, jako dowodu dla Anny. Nie pozwól się zauważyć, ani dać komukolwiek znaku że żyjesz. I wiedz że Twoja córka nie zostanie potraktowana tak pobłażliwie. - gdy tylko Yusuf skończył mówić Valerius zdjął swój sygnet, nie poświęcając temu nawet jednej myśli i oddał go Sędziemu. Yusuf skinął z zadowoleniem głową i ruszył w dalszą trasę, kierując ich w kierunku terenów industrialnych. - Skoro nieprzyjemności mamy za sobą... Co masz walizce? |
26-05-2021, 20:05 | #258 |
Reputacja: 1 |
__________________ The cycle of life and death continues. We will live, they will die. |
26-05-2021, 23:02 | #259 |
Reputacja: 1 | Spoon stał ukryty gotów osłaniać sędziego w każdej chwili... Usłyszał sugestię Tonego co do bagażu, ale nie chciał tracić zajętej pozycji, dlatego całe działanie wydało mu się zbyt ryzykowne. -Zająłem pozycję, jeśli coś pójdzie nie tak zacznę strzelać i wysadzimy to cholerne auto, nie będę ryzykował po tym jak szybko Valerius poznał Yusufa. Ale... do wymiany ognia nie doszło, bo sam sędzia rozmowę prowadził tak zręcznie, że nie było potrzeby reagować. Spoon patrzył za nimi. Valerius był winny, ale nie on był pomysłodawcą zamachu co by się zgadzało z tym dlaczego to nie on poluje a na niego polują. I cóż... Sędzia zdecydował się go puścić wolno. Więc sprawa zakończona, mógł skupić się na poszukiwaniu Arwyn zanim w końcu noga im się powinie i trafią na krwawą listę. Ale zanim zdecydował się odejść podjechał Tony. Spoon wahał się przez chwile ale w końcu wsiadł. Dalej mogli go potrzebować. |
28-05-2021, 12:59 | #260 |
Reputacja: 1 |
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |