04-05-2021, 11:05 | #231 |
Reputacja: 1 | Spoon wyczuł dotyk Cath na ramieniu. I... Za cholerę nie wiedział co to znaczy. Czyżby wspierała go w tej chwili? No ale chociaż osłoniła go przed wzrokiem księżnej. Rozważał czy powinien teraz wstać, czy jednak pozostać w ukłonie. Hmn... Chowając się... Za kiecką lady Cath. Co... no... sumie pozwalało mu podziwiać krągłe wdzięki stojącej przed nim piękności. I... Trzeba to przyznać że absurd tej chwili zaczynał go bawić ale nie uszło jego uwadze również to że rozmowa jakoś lepiej szła jak kat Mitry nie rzucał się w oczy. No ale... jak już był przy temacie zabijania. To czy Brusilli i Arwyn pomogłoby to jakby tu i teraz zabił Annę? Nierozważnie odesłała wszystkich... W tym strażników jeden szybki Blink ugryzienie i księżna Anna przejdzie do historii... Tylko czy obecnie Bruhja mają dość silną pozycję by przejąć władzę w mieście? Czy raczej stałby się czymś w rodzaju kozła ofiarnego, którego poświęcono by dla obopólnego dobra? Spoon przez skórę czuł że drugi scenariusz jest bardziej prawdopodobny, a nie spieszyło mu się z tym by umierać. Więc póki co pozostał w poprzednio wybranej nie rzucającej się w oczy pozycji. Ostatnio edytowane przez Rot : 04-05-2021 o 11:41. |
04-05-2021, 12:18 | #232 |
Reputacja: 1 | Tony stał bez słowa przed królową, próbując syntetyzować szczątki informacji. Zważywszy na natłok myśli związanych z niespodziewaną wizją jakiej był nawet nie tyle świadkeim, co uczestnikiem, nie było to trudne. A więc Lady Anne znała go, a przynajmniej zdawała sobie sprawę z jego istnienia, czemuż tylko okazała to dziwne zdenerwowanie twierdząc iż wie kim jest? Szkoda że Tony nie potrafił sobie przypomnieć w jakich okolicznosciach spotkał progeniturę Valeriusa, o ile szalona wizja była prawdą. Biorąc jednak pod uwagę, że obok królowej stał Cardoza we własnej osobie, przydawało całej wizji więcej realizmu. Nawet nie rozpatrywał czego doświadczył, ani czyim było to dziełem. To zdecydowanie przerastało Brujaha. Desperacko musiał się skupić na "tu i teraz", aby nie wyjśc na idiotę przed Lady Bowsley. Skupił się analizując słowa jakie padały... "Nadchodzą trudne czasy", "Mitra nie żyje (...) pojmijcie, że nie ma żadnego ciała"... - A więc jest cień szansy że Mithras przetrwał.- Pomyślał. Skoro nie było dowodu, serce Tonego uczepiło się promyka słońca nadziei, że Mitra, światło jego duszy wciąż istnieje. Świdrowany wzrokiem księznej przedstawił się jak nakazywała etykieta, ale nie zdecydował się na nic więcej. Cath zresztą zagrała pierwszorzędnie nawiązując do czasów gdy Brytanią rządził Mithras. Strach jaki dojrzał w oczach obecnej władczyni tylko wzmocnił nadzieję, że ich pan nie odszedł. Ale czy strach jej wynikał z obawy zemsty, a może obawiała się czegoś innego. Może sama maczała palce w tym aby pozbawić Mitry życia. Castelli wiedział tyle, że klan Ventrue stał za nazistami i za wojną jaka wybuchła w 1939 roku. Może pamiętne bombradowanie nie było dziełem przypadku? wszak nie byłoby problemem przekazanie odpowiednich koordynatów przyjaciołom z kontnentalnej Europy... Jeśli tak byłoby, winny takiej zbrodni nie uniknąłby najcięższej kary a Krwawe Łowy na tak łakomy kąsek nie ograniczyłyby się do jedynie do Anglii... Tony jednak wolał widzieć to czego sobie życzył: Mitra przetrwał i lęk przed powrotem króla paraliżował w jakiś spoósb Bowseley. Wydawało się, że księżna zdaje sobie sprawę, że Inkwizycja śmiało poczyna sobie na jej podwórku, ale Lady Anne chyba skupiała się minimalizowaniu strat i ochronie niż na kontataku, być może ignorując nieco zagrożenie. Jej firma Syndexoi musiała przynosić niemałe zyski w trudnych czasach. Ale widmo łowców czarownic, wydających się mieć ogromne zaplecze logistyczne i wiedzę przekraczającą to co od setek lat próbowano skryć za kurtyną Maskarady było iście przerażające. Dopięli przynajmniej jednego. Ich pobyt w Londynie był na powrót zalegalizowany. Teraz pozostawało odpowiednio zagrać lękami królowej aby odzyskać pięczęć, ale jak wykorzystać tę kartę, Tony jeszcze nie wiedział. |
09-05-2021, 14:00 | #233 |
Reputacja: 1 | Lady Catherine skinęła głową akceptując słowa Królowej. - Zaiste, ciała Spokrewnionych łatwo poddają się ogniu. - w jej oczach przez moment można było zobaczyć niezrozumiały nawet dla samej mówiącej smutek. - Jednak nam, choć młodym, dane było przebudzenie się z trwającego niemal stulecie snu.- w tym miejscu na chwilę zawiesiła głos, na czas dostatecznie długi by słuchacz nie wiedział czy było czy nie było to znaczące. - Czy zatem można się nam dziwić, iż pierwsze kroki po przebudzeniu skierowaliśmy w stronę naszego Boga, Przedwiecznego Mitry, który był naszym oparciem a którego pełne możliwości są nam nieznane... - w tym miejscu nastąpiła mikro pauza słyszalna tylko dla wprawionego ucha. - Zdaję sobie sprawę, iż nasze zachowanie było nie właściwe i jeszcze raz prosimy cię Pani o wybaczenie, jednak przebudziliśmy się dopiero przed 3 dniami, a świat zmienił się tak znacznie, dopiero uczymy się żyć w tych nowych Nocach, pożywiać się unikając kamer, szukając bezpiecznego schronienia, w świecie w którym wizerunek jest tak prosty do odtworzenia i przekazania, a niektórzy ludzie wydają się o nas wiedzieć... Nadto o balu dowiedzieliśmy się bardzo późno i uznaliśmy że bardziej niegrzecznym niż pojawienie się na balu bez godnego Cię Pani podarku byłoby nie pojawienie się na nim wcale i nie przedstawienie się na Twym dworze niezwłocznie po naszym przebudzeniu lub ofiarowanie prezentu niegodnego Ciebie Nasza Królowo, gdyż takie czyny nie mogłyby w żaden sposób zostać usprawiedliwione a świadczyłyby o braku szacunku, a to było by niedopuszczalne wobec Władcy tego miasta. Catherine dyskretnie starała się obserwować rezultat swojej wypowiedzi. W pierwszym momencie prowadziło ją jej staranne wychowanie, które jak jej się wydawało musiała kiedyś otrzymać oraz znajdująca się gdzieś w jej wnętrzu głęboka potrzeba aby inni postrzegali ją jako niegroźną. Im dużej jednak mówiła tym bardziej czuła, że jest w niej jeszcze jej prawdziwe ukrywane przed innymi ja, inne od noszonej na co dzień maski trzpiotki, które każe jej działać w sposób pozwalający jej na zachowanie wszystkich opcji na stole, przynajmniej do czasu w którym sama będzie wiedziała którą ścieżką chce podążyć.
__________________ Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett Ostatnio edytowane przez Wisienki : 10-05-2021 o 10:00. |
13-05-2021, 12:06 | #234 |
Reputacja: 1 | Anna Bowsley milczała długo. Jakby rozpatrywała różne opcje. Złożyła dłonie w piramidkę przed sobą. Oparła o nie usta. Nie została przemieniona jak większość kobiet w młodości. Ona miała ponad pięćdziesiąt lat gdy odebrano jej życie. Mimo tego wyglądała pięknie, ale jej twarzy było daleko do twarzy Catheriny, czy Qwertego, którzy zostali przemienieni w swych najlepszych latach. Ona za to sprawiała wrażenie dużo bardziej doświadczonego polityka.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
13-05-2021, 13:25 | #235 |
Reputacja: 1 | Spoon trwający w pokornym ukłonie zasłonięty przez Cath, zacisnął usta w wąską kreskę by nie parsknąć śmiechem. Ta rozmowa była coraz zabawniejsza! Chwilę trwało, zanim odzyskał w pełni panowanie nad sobą. Bo cóż… naprawdę nie spodziewał się dzisiaj usłyszeć od księżnej komplementu… Tylko oczy mu błyszczały zdradzając rozbawienie. I cóż… w świetle tego co zostało powiedziane zaczął się zastanawiać czy sam Mitra wiedziałby kto go zabił. Valerius? Cóż… Mało prawdopodobne, bo niby co na tym zyskał? Spoon podejrzewał Annę, no ale… Anna miała pieczęć która była im potrzebna, a to sprawiało, że zamordowanie niewinnego wampira było hmn… sensowne. I tak powinien się cieszyć, że to nie na Arwyn padło. Wstał i zręcznie stanął obok Cath, lśniąc u jej boku blaskiem Bruhja. Zaczął mówić z płomiennym gniewem. -Królowo Anno to za iście potworne! Co za podły niegodziwiec. Tak pana swojego potraktować po wszystkim co dla miasta zrobił! To… To przerasta wszelką miarę! Zło i zepsucie w samym sercu domu Mitry! To przerażające i jednocześnie takie smutne. - Spoon zrobił chwilę przerwy dla efektu i smętnie pokręcił głową. -Królowo to wszystko co powiedziałaś boleśnie rozdziera serce. Nasz Pan spalony nie ma grobu. Ale coś zrobić jako jego Heroldzi musimy. Może masz coś co po nim zostało żebyśmy mogli go pochować? Jakąś pamiątkę. Pieczęć może… Ostatnio edytowane przez Rot : 13-05-2021 o 17:59. |
13-05-2021, 23:26 | #236 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Ombrose : 13-05-2021 o 23:37. |
14-05-2021, 09:34 | #237 |
Reputacja: 1 | Mitra tylko zniknął. Tak chciał wierzyć Tony. Może Valerius chciał go usunąć, a może ktoś inny. Teraz jednak koteria stawała w obliczu wdepnięcia w niezłe gówno w postaci gierek starszych. Motywy Anne co do zabicia Valeriusa byly dla Tonego co najmniej podejrzane i jakoś chyba z wrodzonego sceptycyzmu do władzy nie wierzył królowej. Oczywiście nie był szaleńcem, żeby się uśmiechnąć lub podważyć słowa Bowsley. Ale istotnie pojawienie się heroldów było dla królowejniebywale przydatne. Nie dość, że mogła dać im rzekomy powód do zemsty, to jeszcze mogła ich potem usunąć, jesli zajdzie taka potrzeba. Ale teraz liczyła się pieczęć - Fuck sake... Kiedy on to wymyslił? Wll done mate, tylko nie podoba mi się zabijanie ludzi, żeby dopaść tego starego chuja... - Tony myślał szybko, analizując różne aspekty bądż co bądź dość ambitnego planu. Plan Malkava był spektakularny, dobry ale miał killka słabych stron. Po pierwsze wymagał męczęnników, a po drugie naiwnym było sądzić, że taki przekręt ujdzie uwadze kainitów. Może przeszłoby to przed jakimiś średnio ogarniętymi smiertelnikami, ale nie przed kainitami, tym bardziej, że świadkowie rzekomego napadu mieli tylko udawać. Ktoś wcześniej czy później się wygada przy kielichu w pubie i sprawa nabierze drugiego dna. Anne nie miała wiele do stracenia, wszak zawsze mogła wskazać winnych jednym ruchem palca i rozpalić w swym mieście płomień Krwawych Łowów. Z drugiej strony kłamstwo powtarzane setki razy stawało się w końcu prawdą. Istniało jeszcze dość spore ryzyko, że sami wytypowani do roli męczenników wyczują że cos jest nie tak i bardziej lub mniej świadomie zasabotują całą akcję, np sprawdzając zawczasu auto, lub w jakiś sposób ostrzegając Valeirusa. Sam fakt poświęcenia de facto niewinnych ludzi już powodował u Castellego etyczną zadyszkę, ale skoro nie było innego wyjścia, to lepiej było poświęcić kogoś innego niż siebie samego. Faktem było jednak, że jesli mieli załatwić sprawę dziś, to mieli cholernie mało czasu i żadnego lepszego planu, więc pozostawało jedynie wykonać go koncertowo, zapewne jednak będąc gotowym na improwizację w całym tym na szybko zaplanowanym burdelu. Nie miał zamiaru wytakać sabych punktów przy królowej, na to będzie czas później. - Let's do it then guys. - wtrącił się, ale bez ekscytacji jaka była udziałem Qwertego. Pozostało czekać tylko na decyzję królowej, bo ona sama mogła przysłowiowo wypiąć się dupą na niepewny plan. Ostatnio edytowane przez 8art : 14-05-2021 o 09:40. |
14-05-2021, 11:56 | #238 |
Reputacja: 1 | Anna Bowsley z ciekawością posłuchała tego co mieli do powiedzenia Heroldzi.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
15-05-2021, 12:49 | #239 |
Reputacja: 1 | -Jeszcze jedno Wasza Wysokość - odezwała się Cath śpiewnym głosem.
__________________ Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett Ostatnio edytowane przez Wisienki : 15-05-2021 o 13:02. |
16-05-2021, 06:04 | #240 |
Reputacja: 1 |
__________________ The cycle of life and death continues. We will live, they will die. |