Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-08-2023, 00:44   #121
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Zajęty metodycznym wlewaniem paliwa i wciskaniem dartych kawałków pościeli do znaleźnych butelek, Nate zareagował odruchowo, gdy światła zgasły w towarzystwie iskier, rozsiewając wokół szklane odłamki. Odskoczył, osłonił twarz jedną ręką, dłonią drugiej ledwo co tłamsząc okrzyk pół zaskoczenia, pół strachu w gardle. Już dziwne zimno dwa kroki dalej, które wzięło się znikąd, pobudziło i tak nadpobudliwą wyobraźnię Graysona, podsuwając mu obraz jakiejś zjawy forsującej zasłonę między światami. Przez to nie zdążył więc zupełnie zdławić krzyku. Nie, aby miało to większe znaczenie, bo dźwięku jaki wyrwał się z Evy pozazdrościłaby jej niejedna banshee. Nate chwycił za rewolwer i zaczął nasłuchiwać, zerkając między jedną stroną piwnicy, a drugą. Iskrzące wybuchy właściwie uprzedziły jego własny plan wybicia żarówek i przyzwyczajenia oczu do piwnicznej ciemności, w przygotowaniu pod potencjalne wtargnięcie jakiegoś agresora. Przesunął się lekkimi krokami między rupieciami wokół, chcąc znaleźć dogodne miejsce na obserwację obu wejść do pomieszczenia.
 
Aro jest offline  
Stary 08-08-2023, 19:13   #122
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Wsłuchując sie w pierwsze sekundy ciszy Ivie wydawało się, że po burzy wyjrzało słońce. Przeczekała. Przetrwała. Przeżyła. Jak w amoku zeszła z antresoli na dół schodów. Gdy usłyszała westchnienie Joela... była pewna, że za nic nie chce wiedzieć co się stało. Nie chcę o tym słyszeć, a napewno nie chce zobaczyć. Z całych sił starając się nie patrzeć pod nogi ruszyła w stronę drzwi wyjściowych potrafiła z siebie wydusić tylko jedno, powtarzane w kółko, słowo:

- Uciekajmy, uciekajmy, uciekajmy, uciekajmy...

Pociągnęła za klamkę, ale drzwi się nie otworzyły. Z tego właśnie powodu nieopatrznie skierowała swoje oczy w dół i dopiero wtedy dostrzegła zmasakrowane ciało Jacka... Nie wytrzymała i natychmiast zwymiotowała. Kręciło się jej w głowie, ale wraz z treścią żołądka uszedł z niej cały nieopanowany do tej pory stres. Otarła usta z wymiocin i wzięła głęboki wdech. Rozejrzała się po pomieszczeniu i dołączyła do Joela obszukującego zwłoki.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."
rudaad jest offline  
Stary 12-08-2023, 07:47   #123
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
ANDY, ICHIKA, JOEL, IVA

Apartament nr 02 zmienił się w miejsce kaźni. W rzeźnię. W pobojowisko.

Napastnicy, dobici przez Andyego, nie dawali znaków życia. Z drugiej strony jednak ciężko żyć z dziurą po czekanie w czaszce.

Jake nie żył.

Joel, z głęboką rana brzucha, też wydawał się być na skraju życia i śmierci.

Podobnie Tim – półprzytomny, pokrwawiony, oddychający z trudem przez rozbite, pozbawione zębów, krwawiące usta. Mimo obrażeń właściciel pensjonatu chciał im chyba coś powiedzieć, bo mamrotał coś, czego niestety nie dało się zrozumieć.

Iva, w szoku, zwymiotowała na podłogę, tuż obok ciała jednego z wrogów. Treść żołądkowa zmieszała się z ciemniejącą kałużą krwi, rozlewającą się obok trupa.

Joel przeszukał ciało jednego z wrogów, ale znalazł tylko nóż podobny do tego, który nadal tkwił w jego ciele. Każdy ruch powodował potworny ból i Joel trzymał się chyba tylko dzięki adrenalinie. Kapiąca z niego krew pozbawiała go sił. Było pewien, że nie zostało mu zbyt wiele czasu. Pokiereszowana jama brzuszna paliła żywym ogniem, a życie uciekało z niego rozlewając się po podłodze. Nie miał już nawet sił, by podnieść się z klęczek obok trupa, którego przeszukiwał. Gdzieś, niedaleko, zwymiotowała Iva.

Andy
dokończył swoją ponurą „robotę”. Spojrzał w kierunku Joela, którego zakładał, że znajdzie obok ściany – martwego lub nieprzytomnego. Ale ranny mężczyzna, wykrzesując z siebie chyba resztki energii, przeszukiwał jednego z wrogów. Tim też się trzymał. Pokrwawiony, poturbowany, jednak żywy. Jednak komunikacja z nim była utrudniona.

Ichika w tym czasie wspięła się zwinnie na antresolę. Widziała pobojowisko. Plamy krwi, niczym kwiaty wykwitłe obok trupów. Nieregularne, rozlane, efemeryczne. Na górze była tylko ona i Karen. Dziewczyna leżała przytomna, wpatrzona w Ichikę. Na jej bladej twarzy błąkał się cień dziwnego uśmieszku, jakby rozumiała, co dzieje się w głowie Ichiki.

Zza drzwi, które zamknął Andy, doszedł ich spokojny głos, w którym rozpoznali typa, z którym wcześniej przepychali się na korytarzu.

- Potraficie zabijać. To widać. Szanuję to. Teraz jednak nie pozostawiacie nam wyboru.

Kroki oddaliły się w bok.

A po chwili usłyszeli jak ktoś wraca i oblewa drzwi i okolicę. Charakterystyczny zapach benzyny wypełnił ich nosy obietnicą kolejnej fali strachu.

NATHANIEL

Ciemność wokół była niczym gęsta pierzyna. Zdawała się skrywać nie tylko światło, ale również w jakiś sposób wyciszać dźwięki i zakrzywiać czas.
Minuty ciągnęły się, gęste niczym melasa. Każdy oddech zdawał się trwać i trwać.

Z góry nie było słychać niczego.

Ale w końcu, gdzieś z drugiego końca piwnicy, z jej odległych rejonów, w okolicach zejście przy holu Nathaniel usłyszał jakiś dźwięk. A potem zobaczył snop latarki przeczesujący mroki. Świetlista smuga była daleko od nich. Ktokolwiek tam był nie miał raczej szans wypatrzyć Nathaniela i kobiety w miejscu, w którym się ukrywali.

Po chwili latarka zniknęła.

Ktokolwiek zajrzał na dół wycofał się do holu.
 
Armiel jest offline  
Stary 12-08-2023, 10:34   #124
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Rzeź dokonała się, przynosząc jedynie złudny spokój i ulotną ciszę przed kolejną burzą. Potoki krwi wylały poza cielesne koryta, rozlewając po otoczeniu niczym po malarskim płótnie. Znieruchomiałe ciała na kształt figur woskowych odarte z cienia życia i zaklęte w artystycznie pośmiertne pozy. Zagubieni ocaleńcy, przypominający blade widma. Podobni promykom światła niknącym pośród egipskich ciemności. Opadające niczym kotara emocje i przygniatający ciężar ginącej nadziei... Rozedrgana Ichika raczyła się tym wielowymiarowym pejzażem z niezwykle trudną do ukrycia fascynacją w błyszczących oczach. Wyglądała jak wystraszona łania, choć w jej nerwosplotach czaiły się myśli mroczne i obsesyjne. Drapieżne, inherentnie obce, ale niezwykle pociągające. Zniewalające wręcz. Paroksyzm doznań przyćmił jakiekolwiek wcześniejsze, wynikające ze względnie niewielkiego wykraczania poza krawędź zdrowych zainteresowań przeciętnego Amerykanina. Było inaczej. Wieczna ofiara dostała się w obszar kakofonii cierpienia i śmierci, lecz tym razem to nie ona grała główną rolę. Jej myśli coraz gwałtowniej krążyły w danej chwili wokół szalenie brutalnych, perwersyjnych i niecywilizowanych tematów. Wszystko było możliwe i praktycznie nie czuła na sobie barier. Metafizycznych pęt, krępujących jej najgłębsze pokłady tego, co w mitologii chrześcijańskiej określa się mianem najgorszego zła i niewybaczalnego grzechu. Coś wewnątrz niej wreszcie się nasyciło i zerwało kajdany. Najwyraźniej była gotowa.

Czy to ty, w środku?

Śmierć.
Dla żywych...
Płomień nieposiadający bijącego serca.

Twarz pozbawiona wyrazu i spokojne kroki. Jeden za drugim. Blady błysk ceramiki wysuwanej zza spódnicy.

Szkody wyrządzone ciału, mówili, że w imię...
Szkody wyrządzone sercu, będące początkiem, końca.
Szkody wyrządzone mojej duszy, ja wiem, i To wie gdzie...
Szkody wyrządzone memu życiu, przeklinam głośno, przyoblekając się w chaos

Tleniona blondynka złożyła delikatnie dłoń na głowie Karen. Niczym matka układanemu do spoczynku dzieciątku. Następnie wypowiedziała cichym głosem wyrytą w pamięci modlitwę, którą powtarzała co noc w katolickim sierocińcu, wieńcząc koszmarny dzień.

„Gdy do snu kłaść się muszę,
Modlę się Panie, byś zachował mą duszę.
Jeśli umrę, nim się zbudzę
Błagam Panie, byś zabrał mą duszę”
 
Alex Tyler jest offline  
Stary 12-08-2023, 19:44   #125
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Andy wytarł ręce o kurtkę najbliżej leżącego trupa sekciarza z krwi swojej i poległych wrogów.

Pozostali napastnicy wyraźnie uspokoili się po napadzie szalonej żądzy mordu.

- Odpierdol się! - odwarknął ze złością nieznajomemu zza drzwi.

Tamci zdecydowali się ogniem pomóc sobie zamiast znowu taranować drzwi, które zbyt długo oporu by już nie dały. Ile zajmie płomieniom nasyconym benzyną strawienie drewna przeszkody i czy zajmie się ogniem reszta budynku? Przekona się kto dożyje być tego świadkiem, pomyślał.

Tim mamrotał przez wybite zęby. Połamane kości twarzy i szczęki oprócz cierpienia robiły z wysiłków zmasakrowanego gospodarza bezużyteczny bełkot. Gdyby tylko były to widoczne urazy, to Dutton dawałby facetowi dojście do zdrowia z obrażeń nie zagrażających życiu jeśli odpowiednio opatrzonych. Czy miał uszkodzenia mózgu lub inne wewnętrzne od uderzeń drewnianą kolbą dubeltówki?

Odgarniając splamione juchą włosy z czoła i oczu rannego, delikatnie ułożył jego głowę na bok, aby nie zakrztusił się własną krwią, czy połamanymi zębami.

Widząc co robi krótkowłosa blondynka, on również sprawdził kieszenie Tima patrząc mu w oczy kiedy mówił.

- Tim, gdzie jest amunicja do twojej broni?

Starał się zrozumieć choćby z jego mowy ciała czy racjonalnie reaguje na pytanie i próbuje dać odpowiedź.

Potem widząc wysiłek Joela, który z nożem utkwionym w brzuchu zdawał się znowu znowu tracić przytomność, postanowił mu jakoś pomóc, choć niewiele w tej sytuacji było można. Miał nadzieje, że młodszy id niego mężczyzna nie jadł śniadania. Rany jamy brzusznej jakkolwiek bolesne i bez stołu operacyjnego zazwyczaj beznadziejne, potrafiły bardzo długo przynosić rannemu śmierć. W obliczu palących się drzwi i kolejnego ataku sekciarzy tego czasu i tak nie było na tyle, aby doczekać się zgonu z tylko tego obrażenia.

- Nie forsuj się. Nie wyjmuj ostrza. - powiedział Andy do osłabionego Joela kładąc go na plecach. - Spróbuję uszczelnić ranę jeszcze bardziej.

Czym miał pod ręką owinął rękojeść noża aby go unieruchomić. Zwracając uwagę na miejsce, oraz delikatnie naciskając obok, starał się rozeznać jakie obrażenia zadało ostrze. Przebity mógł być żołądek, cienkie lub grube jelito, a nawet uszkodzona wątroba. Od rodzaju obrażeń zależała prognoza. Niestety bez leków, nawet w najlepszym przypadku udanej operacji w warunkach polowych, mogła wdać się infekcja.

Obrócił się kobiety, która przed chwilą wymiotowała.

- Pomóż mu. Uciskaj i patrz, aby nie wyjął noża z rany. Mów do niego, aby nie stracił przytomności. Najpierw zaniosę Tima na górę.

Zetknął w kierunku strzelby bez naboi oraz wstawionej do gotowania wody na kuchence. Czy na coś się przydadzą?

Chwycił gospodarza pod pachy i z wysiłkiem ciągnął w stronę schodów. Oby dał radę wtaszczyć faceta na antresolę. Co innego dźwigać najcięższy z możliwych plecaków czy innych ciężarów, a co innego ludzie, bezwładne ciało, które zdawało się ważyć dwa razy więcej niż powinno.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline  
Stary 16-08-2023, 14:41   #126
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Gdy Andy zaczął opatrywać ranę i zabezpieczać ostrze wciąż tkwiące w jamie brzusznej, Joel próbował protestować. Wiedział, że wysiłki lekarza są daremne. Dutton tracił cenny czas, by ratować człowieka, dla którego nie ma ratunku. Z ust nauczyciela wyrwał jednak cichy, niezrozumiały bełkot, Larsen nie miał już siły artykułować zdań. Nigdy nie był tak zmęczony, nigdy nie było mu tak zimno jak teraz. Pokręcił głową, najpierw do lekarza a potem do Ivy dając do zrozumienia by zaniechali swoich działań i skupili na walce o własne przetrwanie.
- W porządku. Po prostu dajcie mi odpocząć – wykrztusił z siebie ostatkiem sił a potem zamknął oczy.
 
Arthur Fleck jest offline  
Stary 16-08-2023, 15:34   #127
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Gdy tylko Joel zamknął oczy poczuł piekące uderzenie na policzku. To Iva przywoływała go do przytomności, jednocześnie dokładnie przestrzegając wskazówek lekarza i drugą ręką uciskając ranę.

-Nie waż się znowu uciekać i mnie zostawiać. Joel, wracaj tutaj! Joel! Nie będzie tak jak ostatnio. Masz zostać, tak długo jak dasz radę! Zostań dla mnie... znowu się to zaczęło, dlatego was tu ściągnęłam, chciałam Wam powiedzieć... Mam nawrót nowotworu z przerzutami na mózg, a ty znowu chcesz mnie zostawić... Nie rób tego, nie chce się zawsze na Ciebie gniewać. Zostań ze mną. Pozwól sobie i mnie odejść na własnych zasadach, a nie tak jak oni chcą. Joel... Joel - projektantka nie przestawała mówić czekając na cud albo chociaż powrót Andy'ego.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."
rudaad jest offline  
Stary 17-08-2023, 21:20   #128
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Jaskrawy snop z góry rozdarł krzykliwie piwniczne ciemności kłębiące się w oczach Nathaniela, obramował kontrastowo składowane wokół rupiecie, rozpraszając i rozciągając widmowe sylwetki, pobudził do życia grę światła i cieni. Tak jak reflektor statku przeczesujący czarną taflę, tak i latarka omiotła parę razy mrok pomieszczenia w poszukiwaniu życia. Oblany zimnym potem Nate mógł tylko wodzić spojrzeniem za snopem jak zahipnotyzowany, kuląc się w swojej kryjówce za obdrapanym fotelem, jedną dłonią ściskając kolbę rewolweru, drugą zaciskając boleśnie na własnej twarzy by zakryć usta, nie chcąc wydać z siebie choćby najmniejszego dźwięku. Zimno strachu wrzynało się pod jego bladą skórę zewsząd, gdy z całych sił ignorował cienie składające się w humanoidalne sylwetki na peryferiach wizji, pobudzane nadaktywną wyobraźnią i modlił w duchu, by łomot serca grożącego wyrwaniem się z piersi nie był słyszalny dla osoby z latarką.

Nathaniel nie śmiał odetchnąć z ulgą, gdy snop zniknął w końcu i w piwnicy ponownie zapanowała czysta ciemność. Logika podpowiadała, że agresorzy - kimkolwiek by nie byli - powinni teraz uznać pomieszczenie za sprawdzone i ich powrót tutaj był mało prawdopodobny, ale postrzępione nerwy podsycane strachem skutecznie stawiały opór logicznemu myśleniu. Nate poruszył się w końcu, na ugiętych nogach powoli przesunął w część piwnicy, która jeszcze przed chwilą była przeczesywana snopem światła.

"Dlaczego nie zamknął za sobą drzwi?," jęknął w duchu.

Chłopak zatrzymał się przy pierwszym stopniu schodów prowadzących do drzwi. Zamarł w miejscu ze ściśniętym gardłem, nasłuchując jakichkolwiek dźwięków z góry mogących sugerować czyjąś obecność w holu. Wizja zwrócenia na siebie uwagi napastników oblegających pensjonat mroziła mu krew w żyłach, podobnie jak stanięcie u szczytu schodów i chwycenie za klamkę tylko po to, aby stanąć twarzą w twarz z demoniczną maską, ale musiał je zamknąć. Nie było innej opcji. Przełamując trzęsący nim strach, zachęcony brakiem odgłosów u góry, Nate postawił pierwszy ostrożny krok na drewnianych schodach.
 
Aro jest offline  
Stary 21-08-2023, 10:43   #129
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
ICHIKA

Karen była zbyt słaba, aby się obronić. Kawałek porcelany z zadziwiającą łatwością wbił się w jej szyję, otwierając głęboką ranę. Krew siknęła z przerwanych arterii. Zaplamiła dłonie Ichiki, zachlapała ścianę obok niej, spływając tajemniczymi zaciekami.

Karen uśmiechnęła się, pogodzona z losem, z jej ust, które otworzyła w daremnej próbie złapania oddechu, wypłynęła krew zmieszana ze śliną. Oczy wpatrzyły się w oczy zabójczyni szukając w nich powodów. Ręce Karen próbowały unieść się, wyjąć ostrze z szyi, odepchnąć Ichikę ale konająca miała zbyt mało siły, by to zrobić.

- Dobrze – głos w głowie Ichiki wyraźnie napełnił się energią. – Bardzo dobrze. Ale jesteś słaba. Już cię nie chcę. Umrzesz jak reszta moich wrogów. Wybrałam kogoś innego. Kogoś bardziej wartościowego. Ty jesteś niczym. Workiem krwi.

Szyderstwo i okrucieństwo w głosie uderzyło w Ichikę niemalże fizycznie.

A potem, gdy wzrok Karen zgasł, Ichika poczuła jak więź zrywa się, jak gdzieś, niedaleko, otwierają się inne oczy. Napełnione krwią. Lśniące w ciemnościach.

Ichika zrozumiała. Pojęła to, co się działo, jakimś szóstym zmysłem. Czymś, co inni nazwaliby paranoją, lub próbowali przypisać temu inną nazwę jakiejś choroby psychicznej.

Ofiara została dopełniona. Istota, nazywająca siebie Ithaquą, zyskała nowa siłę. I ruszyła na łowy. Wziąć, co jej należne.


ANDY

Tim nie był może zbyt ciężki, ale bezwładne ciało zdawało ważyć się więcej. Co prawda właściciel pensjonatu próbował pomagać Andy’emu, ale rany, które otrzymał znacznie mu to utrudniały. I tak cudem było, że jest w stanie myśleć świadomie.

Kiedy Andy wdrapał się na piętro, ujrzał mrożącą krew w żyłach scenę.
Karen leżała przy ścianie, a z jej poharatanej szyi krew wypływała ostatnimi strugami. Obok niej stała Ichika, z ręką usmarowaną krwią. Nie trudno było zgadnąć, kto dobił ranną.

Tim wydukał coś niezrozumiale. Uniósł rękę i wskazał dłonią jedną ze ścian na antresoli.

- Eee…j.. cie… t.. aaa..m

Wybełkotał.

Ichika zadrżała. Jej plecy napięły się.

IVA i JOEL

Nadal na dole Iva i Joel spojrzeli na siebie. Takie wyznania, jakie zrobiła Iva, nigdy nie są łatwe. Dla żadnej ze stron. Bo co można zrobić w takiej sytuacji? Współczuć? Pocieszyć? Złożyć puste obietnice?

Dwie złamane dusze. Dwie złamane osoby.

Ciężar odpowiedzialności Ivy musiał być ogromny. Ciężar Joela nie mniejszy.
Wszystko wokół zamarło. Nawet wiatr na zewnątrz zdawał się przycichnąć.

Iva poczuła to pierwsza. Jakąś nieprzyjemną … energię. Jakąś niezauważalna ale .. wyczuwalną obecność. Niczym zepsute lub zimne powietrze unoszące się gdzieś blisko. Nie potrafiła tego nazwać. Nie potrafiła tego zobaczyć, usłyszeć, poczuć powonieniem, dotknąć czy posmakować. Ale w jakiś sposób wiedziała, że coś tutaj z nimi jest. Coś pochyla się nad nimi.

Joel również to wyczuł. Możliwe, ze bliskość śmierci i ból otworzył go na nowe doznania. Bo on nie tylko to wyczuł, ale również ujrzał.
Wątłą postać, przeźroczystą niczym widmo lub upiór, z diaboliczną twarzą samej śmierci.

Postać spojrzała na dwójkę ludzi a potem rozłożyła chude, kościste ramiona i zawyła.

ICHIKA, IVA, JOEL i ANDY

Nagle okiennice w apartamencie nr 02 pękły z trzaskiem, podobnie jak resztki szyb. Szkło i kawałki drewna wleciały do pomieszczenia razem z uderzeniem potężnego podmuchu wiatru.

Wszystko wypełniło się lodowatym wiatrem i kłębami śniegu.

I cała czwórka ocalonych i zapewne też Tim usłyszeli wyraźnie w zawodzącym wietrze głos kobiety, zimniejszy niż lodowate, górskie powietrze mówiący:

- Oto ofiara dopełniła się. Przedostatnia pieczęć została zerwana. Ci co słyszą mój głos, niech podążą za nim, by klęknąć przed miejscem mojego wygnania i oddadzą mi hołd. Albo niech umrą, jak reszta, która zasłuży na mój gniew.

NATHANIEL

Każdy krok na górę, każde skrzypniecie schodów, powodowało, że serce Nathaniela zamierało na chwilę w piersiach.

Cokolwiek jednak działo się na górze pensjonatu, najwyraźniej skutecznie odciągało uwagę od piwnicy i ukrywających się w niej ludzi.

W połowie drogi na schody nagle poczuł przeraźliwy, lodowaty podmuch, który wydostał się z piwnicy i – dosłownie – sparaliżował go na moment.
Przez chwilę Nathaniel nie był w stanie się poruszyć. Czuł się tak, jakby ktoś wrzucił go do lodowatej wody, albo przysypała go lawina. Miał wrażenie, ze zamarzły mu oczy, że zatrzymało się serce, a mięśnie stały bryłami lodu.

O mało nie wykrzyknął z przestrachu, ale – na szczęście – mięsnie nie słuchały go i kiedy się ocknął, zorientował się, że klęczy na schodach. Tuż przy drzwiach, które chciał zamknąć.

Kiedy odzyskał słuch, bo przez chwilę chyba go stracił – co zrozumiał z lekkim opóźnieniem – usłyszał ludzi na holu.
Śpiewali.

Jedno słowo.

Imię?

Ithaqua. Ithaqua. Ithaqua.

Ciche głosy mieszały się z wyciem wichru. A może głosy były wrzaskami, a wiatr właśnie je zagłuszał i wydawało się mu, że są cichym zaśpiewem, wołaniem.

Nathaniel miał wrażenie, że zaczyna tracić zdrowy rozsądek.
 
Armiel jest offline  
Stary 23-08-2023, 03:37   #130
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Andy z ulgą położył niemiłosiernie ciężkiego Tima na górze, lecz nie zdążył nawet złapać kilku swobodnych oddechów, gdy dostrzegł co się stało z ranną lekarką. Dorżnięta przez Azjatkę. Odruchowym krzykiem w głowie było pytanie „dlaczego!?” Już następna myśl racjonalniej ułożyła odpowiedź, że drobna blondynka w okularach, albo była w zmowie z sekciarzami, albo straciła poczytalność. Kątem oka patrzył na jej ociekającą krwią rękę i sięgnął po czekan. Tak czy inaczej, nie miał zamiaru tolerować przy życiu śmiertelnego zagrożenia, które zabija skrytobójczo. Decyzję podjął i już chciał ją dopaść by zatopić czekan głęboko w białych włosach, gdy Tim zaczął z przejęciem pokazywać na ścianę antresoli. Nie majaczył. Autentycznie chciał desperacko coś mu pokazać. Ukryty sejf z bronią i amunicją?!
Dziwny, nienaturalny ruch Azjatki, której ciało zadrżało przybierając później pozę sztywniejącego kręgosłupa szybko uciął timową dystrakcję.

Zaatakował zabójczynię z determinacją, jak zapędzone w róg zwierzę, które zrobi wszystko aby przeżyć. Wtedy huk eksplodujących okiennic z wyciem wiatru tłoczącym tumany wirującego śniegu wypełnił apartament z zajadłą wściekłością. Dutton stracił widoczność. Zakrywając ramieniem twarz przed tnącymi powietrze odłamkami drewna i szkła zatrzymał się na chwilę.

I ten kobiecy głos mrożący krew w żyłach!
Czy dobiegał z głośnika? Czy słyszał go w głowie? Czy był prawdziwy?! Co się kurwa odpierdalało?! Czy on sam zaczynał tracić rozum…? Intuicja i wewnętrzny głos, który nie pochodził z rozumu natarczywie jąkał się krzycząc mu w głowie, że to była prawdziwie nienaturalna siła demoniczna!

No chyba, że stał się ofiarą iluzji, hipnozy, podrzuconych w jedzeniu narkotyków?! - rozum nie dawał za swoje.

Tak, czy inaczej, musiał uciekać, walczyć, przeżyć! Nie było opcji poddania się sugestii kobiecego głosu sekty!
A najbliższe zagrożenie musiał wyeliminować. Nim była okularnica!

Potem znaleźć sejf w ścianie. Załadować broń i jeśli zdąży to wrócić po rannego Joela.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 23-08-2023 o 03:40.
Campo Viejo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172