| |
23-01-2005, 11:31
| #41 |
  Reputacja: 1   | Ash Patrzy na Jacka zimnym wzrokiem, z jej twarzy zniknął dziecięcy uśmiech i gdzieś ulotniła sie dziewczęca powabność. Przybrała ostry wyraz twarzy - Nie pytam pana, panie Jak-ci-tam, o zdanie. Jeśli uważasz, że wygląd świadczy o wampirze, to życzę szczęścia w tym świecie. Już widzę jak znajdujesz mordercę tego ścierwa. A jeśli to ja go zabiłam? - unosi brwi do góry i lustruje Jacka zdejmujacego zwłoki ze ściany. --> Jack O dziewczynce trudno coś konkretnego powiedzieć. Nie widziałeś jej nigdy, na zebraniu też jej nie było. Zwłoki przybite są do ściany przez kończyny. W każdej ręce i nodze tkwi po kilka srebrnych, gwoździ. Tkwią bardzo mocno, wiec gołymi rękoma ich nie wyciągniesz. [Pozwólmy wypowiedzieć się reszcie] |
|
|
23-01-2005, 13:05
| #42 |
  Reputacja: 1  | Anastazja -Spokojnie, moja droga... - przez jakiś czas stałam osłupiona, wpatrując się w potwony widok. Dopiero teraz postanowiłam jakoś zareagować. Odwróci8łam się gwałtownie od widoku, przyjrzałam się "dziewczynce". Wolałam nie mówić do Niej per "dziecko" - w końcu kto wie, ile już chodzi po tym świecie... - Pan Jack, bo tak właśnie się nazywa, czasami nie wie, co mówi... - zadziwia mnie spokój, z jakim wypowiadam te słowa. Przecież powinnam się jąkąś i trząść ze strachu - mało takiej makabreski yło mi dane wcześniej zobaczyć. - No i właśnie, moja droga - co, jeśli to Ty go zabiłaś... Jedno jest pewne - wiesz chyba więcej od nas. Więc proszę, Moja Droga, podziel się z nami tym, co wiesz, dobrze? Staram się uśmiechnąć w miarę życzliwie i szczerze, schylam się tak, by móc spojrzeć jej prosto w oczy. -Proszę...
__________________ MG, P+, G++, SG++, SS, SD++, K, p, Z, S---, H, D+, K, f-, h, w-, cp--, sf+, L+, NS+++, SC -, Kon+, D++, Gaz+, T+, SU?; ZC, WoD, SW, GS |
|
|
|
23-01-2005, 16:02
| #43 |
  Reputacja: 1 | Jack Odchodzę od ścierwa na kilka kroków... rozglądam sie za czymś, co pomogłoby mi podważyć i wyrwac gwoździe ze ściany..może jakiś kawał żelastwa (w końcu jesteśmy w dzielnicy fabrycznej). Jednocześnie podchodzę powoli do Mepha... Nie wydaje się panu, że ta mała jest jakaś dziwna, panie Meph? W końcu nie przybyła na zebranie w Elizjum...to dośc podejżane...pozatym nigdy jej nie widziałem ani tutaj ani w żadnej z niższych dzielnic. Rozumiem ,że może używać iluzji czy innych "talentów"...ale jednak jest w niej coś takiego...-mówię cicho do Mepha...na tyle cicho, by nie przerwać rozmowy Anastazji i nie zwrócić na siebie uwagi tej małej. |
|
|
|
23-01-2005, 16:38
| #44 |
 Reputacja: 1 | Meph Spokojne ash... choć tu do mnie kucam, zdejmuje okulary. choc tu do mnie skarbie. Wiesz kim jestem? - pytam się A teraz skarbie Ash akcentuje jej imie powiesz mi wszystko na temat tego ścierwa co wisi na scianie. to jest mój najgorszy dzień i nie mam zamiaru się droczyć, kto to zrobił
__________________ eMIEJoteSCe eNA PeODePyIeS old desingn(tm)'s man |
|
|
|
23-01-2005, 18:57
| #45 |
| Reputacja: 1 | --> Anastazja Ash patrzyła ci w oczy i z lekką kpiną powiedziała: - Tak, "Pan Jack" chyba nie wie co mówi. Czasem trzeba myśleć zanim się cokolwiek powie. Ale widzę, że jest tu tylko od brudnej roboty... W tym momencie podszedł Meph i kucnął obok dziewczynki --> Meph Alshey zobaczyła w twoich oczach coś, co musiało ją wyraźnie poruszyć. W jej spojrzeniu pojawił się jakiś rodzaj strachu i zagubienia. Spuściła nieco z tonu. Cicho powiedziała: - Tak, wiem kim jesteś. Jesteś wampirem, Nosferatu. Nie musisz mówić do mnie tym tonem tylko dlatego, że jestem dzieckiem. Nic o nim nie wiem. Byłam tu przed chwilą, nim przyszliście. Gdy usłyszałam kroki schowałam się. Wiem tyle samo, co wy. I również chcę dorwać tego, kto to zrobił, bo... - posmutniała - Bo on porwał mojego przyjaciela, mojego mentora, który tu mieszkał... Czy teraz dacie mi już spokój i pozwolicie sobie pomóc?! - przyjęła postawę obronną - Widzę, ze nie idzie to wam za dobrze... --> Jack W pobliżu nie było nic, czym mógłbyś podważyć gwoździe. Jednak kilkadziesiąt kroków dalej, w wyłamanych drzwiach fabryki dostrzegłeś jakieś żelastwo. Tam też odnalazłeś całkiem dobry łom, który mógłby ci pomóc. Kiedy wróciłeś było już po rozmowie. |
|
|
|
23-01-2005, 19:17
| #46 |
| Reputacja: 1 | Jack Podważam "łomem" gwoździe...zabieram je z soba i pokazuje pozostałym Ktokolwiek by to nie był, zna sie na wilkołakach...srebrne gwoździe...wie ktoś ile jest miejsc, gdzie można takie dostać? to może być pomocne w odkryciu tożsamości mordercy... o ile nie zrobił sobie ich we własnym zakresie...- odwracam sie od nich i podchodze znów do skóry Składam ją na poł i szukam jakiejś rury kanalizacyjnej, włazu do odpływu lub innej dziury w której można by schować szczatki... Eh... może i jestem młody i bezklanowy ale raczcie zauważyc , drogie panie i panowie, że nie jestem jakimś pierdolonym robolem...w dodatku ten cały "pan" Meph zlewa sobie mnie jak chce...trzeba było nie mieszać sie w sprawy "dobrze urodzonych"...heh-mamroczę sam do siebie na odchodne...może troche zbyt głosno, ale nie zdaję sobie z tego sprawy. |
|
|
|
23-01-2005, 20:44
| #47 |
| Reputacja: 1 | Meph Słuchaj pierdolony skórwysynu albo zamkniesz swoja jebaną niewyparzona bezklanową gębe albo te szpilki wbije ci w czoło zamknij ryj pomiocie!!!i rób co do ciebie nalerzy!!! sycze do ucha Jack'a Więc Ash pomóż nam a my pomożemy tobie, nie obawiaj się mnie, powiedz jak możesz nam pomóc. Bo widze w tobie wielki potęcjał
__________________ eMIEJoteSCe eNA PeODePyIeS old desingn(tm)'s man |
|
|
|
23-01-2005, 22:16
| #48 |
| Reputacja: 1 | Jack staram sie zachować spokój...ogólnie przychodzi mi to łatwo, widać, że jestem przyzwyczajony do takiego traktowania... w końcu wychowałem sie na ulicy. Dobrze "panie" Meph. Nie ma sprawy...oczywiscie wie pan lepiej co sie dzieje na ulicach tego zgnilego miasta siedząc w jedwabiu u księcia.-twardo wycedzam słowo "panie". Zamiast zajmować się ofiarami tego psychola może po prostu zaczniemy rozeznanie w terenie? Jeśli nie macie nic przeciwko zawsze mogę skontaktować sie z tutejszym klanem Brujah...oni często szlajają sie po ulichach, bedą coświedzieli.-beznamietnym wzrokiem wodze za Anastazją. Aha i jeszcze jedno "panie"-skłaniam sie lekko w strone Mepha-Wiem, że moja bezklanowa gęba powinna sie zawrzeć skoro szanowny pan sobie życzy...jednak skontaktowanie sie z tutejszymi Nosferatu mogłoby być owocne w nowe informacje, nie sadzi "pan" ?-mówiąc to opieram sie o sciane i splatam rece na platce piersiowej... [/b] |
|
|
|
28-01-2005, 21:00
| #49 |
| Reputacja: 1 | --> Jack Jeśli chodzi o kanalizację, to jest w pobliżu studzienka kanalizacyjna. Trzeba jedynie nieco siły, by podnieść właz. Skóra powinna się zmiescić. Ash Patrzy na całą scenę ze zniecierpliwioną miną. - Może jestem mała, ale jedno wiem na pewno. Jeśli nie odstawicie na bok swoich zatargów i wszelkich innych konfliktów, to do niczego nie dojdziecie. Chcę wam pomóc, ale wy też chciejcie współpracować. I zechcijcie też zauważyć, że do świtu nie zostało nam więcej, niż półtorej godziny. Chcecie się usmażyć? Bo ja nie chcę. Sugeruję brać kudłaka pod pachy i poszukać jakiegoś schronienia. Ruszmy się trochę moi państwo. Pamiętacie te znaki? Może trzeba je zapisać i gdzieś sprawdzić, napewno coś oznaczają. Mała wydaje się pewna swego i chyba czuje się jakby już była wśród swoich. Może was trochę drażnić jej zuchwałość i anielska twarzyczka, ale nie macie nadal pewności ile tak naprawdę przeżyła wiosen na tym świecie. A wydaje się dość obeznana. Doszło do was także, że stoicie już dosyć długo przy tym ciele. Nawet nie wiecie kiedy zrobiło się tak późno... czy raczej tak wcześnie. Słońce może wzejść za godzinę, a wy nadal jesteście "w lesie". Skóra leży u stóp Jacka, Meph'a ogarnia wściekłość na młodego, pyskatego Pariasa, a Anastazja przygląda się wszystkiemu jakby trochę z daleka. W takiej atmosferze mała dziewczynka przyprowadza wszystkich do porządku. Scena dość niezwykła jak na bardzo wczesny ranek w dzielnicy fabrycznej... |
|
|
|
28-01-2005, 21:16
| #50 |
| Reputacja: 1 | Jack Podnoszę skórę, oglądam ją jeszcze raz... może ma jakieś ślady walki?dziury po kulach? może ślady pazurów... po obejżeniu resztek ciagnę je w strone kanalizacji, i jeśli nikt nie protestuje, staram sie podnieść właz kanalizacyjny i wrzucić tam ścierwo. Kiedy przechodzę obok reszty wampirów kierując sie w strone kanalizacji mówię cicho-Może mała ma racje... Wracając, już bez skóry wilkołaka ,staję przed Mephem i mówię-Jeśli mamy do czegoś dojść działajmy wspólnie...-spuszczam wzrok na dół, jakbym był skruszony i zawstydzony...w końcu j,akby nie brać ,Meph i Anastazja sa moimi "przelożonymi"-tak czy inaczej...[/i] |
|
|
| |
Wygląd liniowy
