Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-03-2007, 17:29   #41
 
Solfelin's Avatar
 
Reputacja: 1 Solfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumny
Jeśli się jest pomiędzy młotem, a kowadłem, trzeba zrobić krok w bok pomiędzy nimi.
Albo zapaść się pod ziemię.


Wernachien

Stanęła po stronie ściany. Usłyszała ochrypły, trochę metaliczny, głos „czarownika” ze strony wampirów.
- Czego chcecie? - zabrzmiało, a ona, pewnie jak wielu innych, poczuła dziwny, magiczny chłód.

Był on mieszaniną przerażenia. Niespodziewanie zerwał się wiatr. Deszcz dmuchnął jeszcze raz, tak, że poczuła na sobie wilgoć i soczyste krople, a także strumienie deszczu, pragnące ją wymyć stamtąd.

Usłyszeli nawet grzmot. Burza?! Nie. Wszystko zaraz było takie same.

- Dość tych efektów specjalnych - usłyszała słodki głos brunetki. Po chwili scena zapełniła się akcją.

„Federalny” przeszedł po przekątnej obok kruczowłosej, równocześnie wyszedł ze swego szeregu „elegancik”. Podbiegł on do „Federalnego” na odległość kilku metrów. „Federalny” zdawał się jakby wykonać ruch, ale...

... nagle z bocznej uliczki po prawej „coś” chwyciło go za ramiona, nogi i szyję. Były to czarne macki, bardzo przypominające kłęby dymu. W oka mignięciu widziała „elegancika” zaciskającego pięści, z którego wydobywał się lekko dym do poziomu kilkunastu centymetrów powyżej jego rąk.

Po chwili na odległość kilku metrów od „Federalnego” i kilkunastu metrów od kruczowłosej pojawiła się czarna postać. Była całkowicie smolista, jakby zrobiona z pary lub z dymu. Czarnego. Wyglądała dosłownie jak cień, cień mężczyzny, ale tak jakby bez włosów. Tylko sam kształt.

Kruczowłosa zaczęła biec, ale - bardzo szybko, tak, jakby była ucieleśnieniem co najmniej samochodu sportowego. Jakieś 2 metry przed „czarownikiem” podniosła się za pomocą stóp, tak jakby oderwała się od ziemi, wbrew zasadom grawitacji i poszybowała, traktując z kopniaka w głowę „czarownika”, lekko podnosząc się oraz lądując ledwo dwa metry za nim, kucając.

W międzyczasie druga z wampirzych kobiet, ta bez „ostrza”, zaczęła uciekać gdzieś w górę ulicy.

Pierwsza zaś zaatakowała kruczowłosą. Ostrzem próbowała ją ranić, ale ta ją zablokowała, stosując ramiona.

Joanna zauważyła leżącego na plecach na ziemi „czarownika”. Okazał się być czymś innym niż człowiekiem - był to potwór mający rogi, dzikie spojrzenie ognistych oczu, wystawały mu kopyta oraz z rękawów szpony. Po tym widoku miała odruch wymiotny, ale powstrzymała się.

Tymczasem „szaleniec” podbiegł do drugiego z mężczyzn. Przy okazji strącając go z nóg, podcięciem. Teraz dopiero dostrzegła kolejnego mężczyznę, ale tym razem normalnego człowieka, jak się jej zdawało oraz kolejną kobietę - blondynkę, zapewne stojącą za stroną tych 3.

Blondynka rozdzieliła się z tym mężczyzną, podbiegając do „szaleńca” i tego drugiego mężczyzny. Jednak, nim dobiegła, usłyszeli wszyscy warkot motoru oraz drobny dźwięk tłuczenie szkła.

Padła, ale przedtem dostała kilkanaście kulek. Przez chwilę leżała, ale nagle podniosła się, ale bez śladu jakiegokolwiek uszkodzenia.

Jednak zdążyło to ją oszołomić, a drugi mężczyzna leżał sparaliżowany przez coś na betonie.
„Szaleniec” spojrzał na Joannę.


Gdy nagle stajemy się świadomi, świadomość nas przygniata. Gotowość to posiadanie odrobiny świadomości powodującej przyswojenie kolejnych, nawet większych porcji.

Tammo

Szukał u niego takiego znaku, lecz po chwili przestał, bez rezultatu. Nagle coś mignęło mu przed oczami, gdy próbował zobaczyć, co się dzieje na ulicy. Wiedziony intuicją i dreszczem spojrzał na sufit pokoju.

Wymalowany na nim wielki orzeł w określonym kierunku, jak mu się zdawało. Wielki, biały orzeł na czerwono-krwistym tle. Lecz popatrzył na niego kątem oka i uświadomił sobie, że gdy patrzy w inną stronę, znów staje się matowy - biały na tle szarego, co w tym pokoju jest mało zauważalne.

Spojrzał na to, co się dzieje na ulicy. Obserwował, jak się rozwija bieg wypadków.

Ocenił swoje położenie w międzyczasie. Był z pewnością na czwartym piętrze, licząc parter. Żadnych pomocy na dole, nawet dachu. Te drzwi pewnie były grube.

Po chwili przyszła do jego głowa myśl, a zarazem pewność, że ten gość, który został powalony przez tamtego, to właśnie ten sam, który go śledził wcześniej, tylko teraz zupełnie inaczej wyglądał.

Usłyszał jakby drżący, ale pewny i zatroskany głos:
- Zaraz wrócę. - powiedział „kameleon” i zniknął mu z oczu, jakby się rozpłynął.


Przemyślenia dają najwięcej owoców właśnie wtedy, gdy powinno się czynić i być uważnym na to, co się dzieje.

Szusaku

Uważał na to, co się dzieje, równocześnie stając się tylko obserwatorem. Nagle przypomniał sobie szachy i związał tę sytuację z bitwą szachową.

Widział to doskonale. Coś przez chwilę kazało mu myśleć o sobie jako o kimś więcej.

Jednak, zaraz wtrąciła się rozumna świadomość.

Gdy tamci zaczęli padać, być może chociaż trochę świadomi tego, kim lub czym są, ten okazywał się jedynie pionkiem...

... PIONKIEM! Bo kim więcej mógł być? Bez broni, bez wiedzy, bez świadomości? Bez mocy, jakie oni posiadali? Mógł się tylko ruszać do przodu i czasami do tyłu.

Blondynka wstała, przywróciło mu to świadomość z rozmyślań.
 
Solfelin jest offline  
Stary 30-03-2007, 23:36   #42
 
Szusaku's Avatar
 
Reputacja: 1 Szusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwu
Adam - ulica, kilka sekund pozniej

Byl w szoku! Kiedy z blondynka wkroczyli na ulice i zobaczyl stojace naprzeciwko siebie grupy, byl pewien ze dojdzie do wyczuwania przeciwnika, pustych grozb. Jednak nic takiego sie nie stalo. Po pelnej napiecia chwili, wszystko rozblyslo w niesamowitym tancu. Tancu nadprzyrodzonych mocy, walki. To nie byl jego zywiol. Zamaral na chwile. Jego plan pozorowania wlasnej przydatnosci, spalil nie dlatego ze byl zly. Spalil bo tutaj nie bylo miejsca na pozory.

Kiedy blondynka padla pod kulami, sam instynktownie przykleknal, starajac siebie uczynic mniejszym celem. Kiedy jednak po chwili ona wstala jak gdyby nigdy nic, jego umysl mial ochote odmowic posluszenstwa. I gdyby nie to ze glos szachistki od wczoraj przemawial w jego glowie, gdyby nie to ze blondynka zdawala sie miec kontrole nad czasem - pewnie tak by zrobil. Jednak w pewien sposob zostal przygotowany na te chwile. Cos co jeszcze paredziesiat godzin temu uznalby za najwieksza anomalie, teraz bylo tylko kolejna. Nie mial czasu ich analizowac. Zastanawial sie tylko po ktorej stronie sa pewne osoby, istoty. Pojawiajacy sie znikad czlowiek-smola, stojaca pod sciana kobieta. Ta ostatnia zdawala sie lekko przerazona tym cos sie dzieje ale mogl sie mylic. A kazda pomylka mogla okazac sie smiertelna.

Zastanawial sie czy powinien zostac z tylu, czy moze pobiec za blondynka. Nie chcial krepowac jej ruchow, jednak wiedzial ze sam jest bezradny. Zsunal plecak i uchwycil go w dloniach gotowy cisnac go jezeli ktos sie zblizy do niego. Rozgladnal sie czy nie ma w okolicy jakis kamieni, czegokolwiek co choc na chwile mogloby zwolnic ewentualnego napastnika. Powoli pochylony przesunal sie za blondynka. Pozostal kilka metrow za nia. Nie chcial zblizac sie bardziej. Nie mogl zostac celem, bo narazilby nie tylko siebie, ale byc moze bedzie w stanie oslaniac jej plecy. Rozgladnal sie na boki za niewidocznym snajperem. Moze bedzie mogl ja ostrzec. Mial bowiem paskudne uczucie, ze jezeli jej i szachistce nie powiedzie sie, cokolwiek tutaj robia, jemu moze nie powiesc sie przezycie tej nocy.
 
Szusaku jest offline  
Stary 31-03-2007, 08:34   #43
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Joanna

Patrzyła z niedowierzaniem na tempo tego przedstawienia - jedni latają w powietrzu, inni zamieniają się w dym, jeszcze inni okazują się być diabłami ze szponami.

"Kurwa, że też musiało to spotkać właśnie mnie!"

Nagle zauważyła rozszalałe spojrzenie długowłosego wampira. Spoglądał na nią a jego oczy iskrzyły się od niepoczytalności, wwiercały się w duszę jakby chciał powiedzieć "Zginiesz." Zalała ją fala przerażenia.

"Kołki! Jo, ty pieprzona sklerotyczko! Kołki są w samochodzie!"

Ścisnęła w dłoni mocniej pistolet, potrafiła użyć go w ciągu dwóch sekund, ale nie miała pewności, czy Szaleniec nie będzie szybszy.

Nigdy nie widziała czegoś podobnego. Nigdy nie chciała zobaczyć.
Żałowała teraz jednego - że nie została w domu.
 
Wernachien jest offline  
Stary 31-03-2007, 20:53   #44
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Post Janusz, sen, starcie

Czarna postać z czarnym płaszczem, obszytym dziwnymi symbolami. Zakapturzona, zresztą nie bez powodu, patrząc po rogach i ogólnym wyglądzie.

Gość w białym płaszczu, z czarnymi i kruczymi włosami, schodzącymi na ramiona w nieładzie.Chodzi, jakby był pijany. Ma białe rękawiczki.

Potem kobieta, na oko lat ok. 30, brunetka, też w czarnym płaszczu (jakaś moda, czy co?). Lateksowe rękawice, blizny na twarzy. Janusz mimowolnie spojrzał na nią z współczuciem, zrozumieniem i sympatią. Jej późniejszą ucieczkę przyjął z pewną ulgą.

Druga kobieta stoi ciut za pierwszą, długie do pasa włosy, nóż w dłoni. Bardzo konkretne nastawienie, ta kobieta najwyraźniej wiedziała po co tu przyszła.

Obok nożowniczki stoi Pan Peleryna. Jego czarna peleryna jest ubiorem o klasę lepszym niż płaszcze pozostałych, narzucona zaś jest na schludny i szykowny garnitur. Do kompletności obrazu brakuje mi melonika, białych rękawiczek oraz laseczki.

Turczynka wykazała się rozsądkiem i wolą przeżycia. Zeszła pod ścianę, a chwilę później koło niej pojawili się nowi gracze, blondwłosa kobieta i mężczyzna w kwiecie wieku.

Nie tylko oni zresztą. Wcześniej jeszcze na spotkanie przybyły trzy osoby. Czarnowłosa i smukła kobieta. Gość w kredowobiałym garniturze, co u Janusza wywołało uśmiech politowania: nie dość, że to się musiało fatalnie prać, to jeszcze w nocy widoczne było na kilometr. No i przybył też chłoptaś, z gatunku takich, co to swą pewnością siebie, czarującym uśmiechem, śmiałą odzywką i urokiem linii ust czy głebi oczu (w skrócie - fizyczną urodą) potrafią zaprzeć dech w piersi kobiecie. Janusz szczerze ich nie znosił, choć nawet przed sobą samym miał problemy by się do tego przyznać. Z mieszanymi zatem uczuciami powitał to, że chłoptasia zgarnęły macki cienia, oplątując go w pierwszych sekundach walki. Z jednej strony było to definitywnie niemile widziane, z drugiej jednak, coś w chłopaku czerpało mściwą satysfakcję, że cały urok, powodzenie u kobiet i bycie przystojnym zdało się teraz psu na budę. Nieco zawstydzony swoimi uczuciami Janusz nawet nie próbował ich analizować, szybko tłumacząc to sobie brakiem czasu. Bo działo się zaiste wiele.

Ruch chłoptasia sprowokował Pana Pelerynę do wypuszczenia cieni. Janusz szeroko otworzył oczy. Samo to wystarczy, bym w nocy miał koszmary a to dopiero początek starcia!! Chłoptaś nie zdołał przejść trzech kroków, gdy jego strona starcia z trzech graczy zmniejszyła się do dwóch. Natomiast wtedy pobliźniona zaczęła uciekać, a czarnowłosa - gonić... A może na odwrót? Ciężko było rzec, która ruszyła się pierwsza, zwłaszcza, że oczy chłopaka przykuł fenomen cienia materializującego się w postać.

Stwórco i Panie, w kinie jestem, film jakiś oglądam...

Czarnowłosa z kopa potraktowała zakapturzonego, po czym wdała się w walkę z nożowniczką. Widząc, jak ramionami blokuje ostrze raz za razem, Janusz wciągnął głośno powietrze. Po czym uderzył dłońmi o szybę, wspierając się o nią, próbując wyraźniej dojrzeć. Czy on miał... rogi??

W tym samym czasie "pijak" wytrzeźwiał niemal z miejsca, zgrabnym podcięciem powalając Kredowego na ziemię. Janusz ze zdumieniem rozpoznał chodzącego za nim ostatnio Czarnego w obecnym Kredowym.

Przegapił jednak rewelacji ciąg dalszy, nie dostrzegł strzałów (choć je usłyszał) i powrotu kobiety na motorze, a to z prostej przyczyny. Wraz z wyjściem Kameleona chłopak rzucił się ku drzwiom, by szarpiąc za klamkę spróbować się wydostać.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 01-04-2007, 13:24   #45
 
Solfelin's Avatar
 
Reputacja: 1 Solfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumny
Gdy sprawy idą źle, trzeba wziąć los we własne ręce.

Wernachien

Blondynka zaatakowała szaleńca, co go zdekoncentrowało i odwróciło jego uwagę od niej. Wykorzystując ten moment, szybko pobiegła do samochodu, bo niezbędne rzeczy.

Ledwo dobrze się czuła.

Kiedy wróciła, zobaczyła dość przerażającą scenę:
Kobieta z ostrzem na ramieniu miała go wbitego w serce, kozioł leżał teraz na brzuchu, elegancik wrzeszczał z dymiącymi się dłońmi, „Federalny” był wolny, ale za nim cała ściana też się kopciła, jakby przed chwilą ktoś potraktował ją z miotacza ognia. W powietrzu było czuć odór siarki

Po gościu-cieniu było ani śladu.

Szaleniec stał obok blondynki, która leżała, jakby naćpana. Miała go najbliższego, odwróconego do niej tyłem. Wszystko było tak ciche, tylko deszcz wystukiwał swój rytm, jakby chciał uspokoić lub uśpić to, co się tutaj dzieje lub tych, którzy mogliby to zobaczyć.

Jeszcze to, co zdążyła uchwycić, to kobietę, która wcześniej uciekła, teraz trzymającą siekierę, w odległości kilku metrów od kruczowłosej, która stała do niej tyłem. Na chwilę wlało to w nią grozy i strachu.


A gdy czas przestaje nas gonić, to może znaczyć to jedną z dwóch rzeczy:
- Wszystko się skończyło.
- Już umarliśmy.


Tammo

Odwracając się, próbował zbadać przedmioty dookoła, gdy nagle poczuł w swej kieszeni metaliczność. Znalazł własny krzyżyk.

Badając krzesło, udało mu się wywnioskować, że jest z drewna, choć ma właściwości jak „Kameleon” - przybiera kolor otoczenia, przy czym, nie wiadomo, co naprawdę tu ma kolor, bo reszta wydaje się również przezroczysta i chłonna.

W pokoju jest chłodno, co dopiero teraz poczuł na sobie.

Mimowolnie spojrzał na to, co się dzieje na dole i zadrżał na ten widok.


Czasami jesteśmy świadkami, czegoś, czego według powinniśmy ominąć: ale prawda jest taka, że to świadectwo nam było potrzebne lub go właśnie szukaliśmy.

Szusaku

Był świadkiem wydarzeń, które rozegrały się chwilę później.

Gościu w kredowo-białym garniturze został zaatakowany przez cień, który wymierzył mu cios prosto w twarz. „To musiało boleć”, pomyślał, jakby w odpowiedzi dostając dreszcz, który być może miał wyrażać przenikliwość tamtego ciosu.

Nagle zobaczył, co robi „Szachistka”. W jednym momencie blokowała ciosy, a w drugim podcięła jej przeciwniczkę, przytrzymując ją za nadgarstek jednej ręki i wbijając ostrze manewrując drugą jej ręką, a ją całą przytrzymała nogą, którą ją w rzeczywistości podcięła do połowy.

Kątem oka zobaczył, jak blondynka podbiega do szaleńca, jakby próbując coś mu zrobić, ale w drugiej chwili ona cofnęła się, zataczając się i ostatecznie upadła na drogę.

Usłyszał za sobą łomot, jakby ktoś właśnie wywrócił się lub wykoleił na jakimś pojeździe, ale był zbyt przestraszony i wolał patrzeć wprost.

Co nagle skutkowało niezwykłym skutkiem: gość w kredowo-białym garniturze zaczął płonąć wysokim ogniem. Sprawił, że macki zostały spalone, w ściany dymiły się: a „elegancik” w pelerynie w tej samej chwili wrzeszczał, a jego dłonie kopciły się.

Za to, cień gdzieś zniknął.

On przestał się palić, elegancik nadal wrzeszczał. Zobaczył, jak „Szachistka” powala z wyskoku kopniakiem w głowę wstającego kozła i stoi nieruchomo, a na jej tle podkrada się do niej kobieta, która wcześniej uciekła, ale teraz wraca z... siekierą.

Poczuł przez chwilę w swoich żyłach moc „Szachistki”.

Zdążył jeszcze wychwycić powracającą kobietę, niedaleko której znalazł się szaleniec obrócony do leżącej blondynki oraz obok niego, za nim, jakby wyeliminowany, pierwszy mężczyzna.
 
Solfelin jest offline  
Stary 01-04-2007, 13:32   #46
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Post Janusz, sen, starcie

Niewiele myśląc, otworzył okno i cisnął krzesło w dół, przed kobietę z siekierą.

Rzuciwszy, szybko zamknął okno, założył krzyżyk i ruszył do drzwi.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 01-04-2007, 15:13   #47
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Nie miała zamiaru się zastanawiać - jeden wampir mniej, to wiele ludzkich żyć ocalonych. Panna z siekierką mogła zaczekać.

Wybrała jeden kołek i skoczyła do pleców Szaleńca celując od lewego boku w serce...
 
Wernachien jest offline  
Stary 01-04-2007, 19:13   #48
 
Szusaku's Avatar
 
Reputacja: 1 Szusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwu
Adam - ulica, kilka sekund pozniej

To co sie dzialo, napelnialo go rosnacym przerazeniem. Sytuacja stawala sie grozna, blondynka ktora przed momentem ugiela sie pod gradem kul i podniosla sie bez wysilku, nagle padla bez sil przy sprawiajacej wrazenie szalenca istocie. Ten zdawal sie byc najgrozniejszy. Udalo mu sie juz pokonac drugiego sprzymierzenca Szachistki. Co gorsza Adam byl nie tak daleko od niego.

Rzucil okiem w tyl, wciaz obawiajac sie czy dzwiek kraksy nie oznacza powrotu strzelca na motorze i niemal bezwiednie przesunal sie w lekko w kierunku lezacej blondynki. Jedyny, ktorego powinien unikac. W tym samym momencie kobieta, ktorej przynaleznosci nie byl przed chwila pewien, wyciagnela kolek i zamierzyla sie nim na szalonego. Mial nadzieje, ze wie co robi. To ... cos ... przed chwila powalilo dwie istoty/ludzi wyposazonych w nadprzyrodzone zdolnosci, a ona zdawala sie byc wyposazona tylko w kolki i duzo odwagi. A on mogl jej pomoc, jedynie rzucajac swoj zabojczy plecak.
- Adam, jestes zalosny. - pomyslal.

Rownoczesnie katem oka zarejetrowal Szachistke, ta przed chwila pokonala kobiete uzbrojona w ostrze, a nastepnie ponownie powalila ochydnego polkozla-polczlowieka. Nagle i ona znalazla sie w smiertelnym niebezpieczenstwie. Kobieta, ktora zdawala sie uciekac wracala z siekiera. Nie wiedzial co zrobic. Jak jej pomoc? Chcial krzyknac jednak slowa uwiezly w jego gardle. Zostalo mu tylko jedno.

Skupil wszystkie swoje mysli na Szachistce, patrzyl wprost w jej kierunku. Skupil wszystkie sily umyslu i krzyknal w myslach, jak najglosniej potrafil.
- Za Toba, ORLICO!!! - Mial nadzieje, ze jakas czesc jej umyslu jest nadal w stanie go slyszec. Rownoczesnie wyciagnal palec w jej kieruku, celujac tuz za nia. Moze chociaz to zwroci jej uwage.
 
Szusaku jest offline  
Stary 01-04-2007, 20:49   #49
 
Solfelin's Avatar
 
Reputacja: 1 Solfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumny
Próba może być skończona, albo zaczęta. Próba skończona to próba wygrana.

Wernachien

Rzuciła się na niego, gdy ten miał odwróconą uwagę. Wbiła mu kołek prosto w serce, a ten wyprężył się, wyprostował i padł, jak kłoda. Odetchnęła z ulgą. Co się działo wokół?

Nadal było czuć odór siarki. Przed chwilą słyszała także odgłos jakieś kraksy.

Spojrzała więc w tamtą stronę.

Na ulicy leżał motor, a na bruku, obok niego, oszołomiona kierowniczka tegoż pojazdu. Nikogo innego było widać. Byłaby przekonana, że trzeba pomóc, ale w odpowiedniej chwili dostrzegła, że obok niej leżała jakaś broń, co ją przekonało co do jej tożsamości i przynależności.

W innej scenie, jakby zbyt szybko działy się wydarzenia, kruczowłosą obok kobiety trzymając za jej ręce skrzyżowane wraz z jej siekierą w jednej dłoni.

W jeszcze następnej zobaczyła postać przed kozłem, który teraz, stojąc, buchał ogniem z płomiennych ślepi, gęby, długich uszu. Mieniła się tysiącami ogni, które wytwarzał kozioł, tak jakby była lustrem. Widziała, że postać jakby się czegoś boi i osłania rękami przed gorącem.

Sama też poczuła ciepło, pomimo odległości i strugów ulewy. Odór zmógł się tak, że ledwo wytrzymywała.

Po chwili zobaczyła „Federalnego” stojącego przed elegancikiem, który zniżył swoje dłonie, jedną ręką trzymając się za nadgarstek, z zaciśniętymi zębami i kłami, patrząc w furii na „Federalnego”.

„Federalny” patrzył na niego po prostu, jakby zastanawiając się.


Czekanie jest pewnym rodzajem ucieczki.

Tammo

Dopadł drzwi, próbując je otworzyć. Oblał tę próbę, bo mocno stały. Zanalizował konstrukcję. Były twarde, mocne i zapewne grube.

Podjął próbę ponownego otworzenia, tym razem, trochę bardziej ciągnąc klamkę.

Tu też przegrał. Sprawdził jeszcze raz drzwi.

Były zbyt grube, ale i tak próbował je wyważyć. Po drugim poczuciu bólu dał sobie z tym spokój i wrócił do obserwowania całej akcji przez okno.

Nagle przyszła mu na myśl, że może by spróbował czymkolwiek, co jest w pokoju, wyważyć drzwi.


Nawet pionki potrafią się ruszać.

Szusaku

Spojrzał do tyłu, by sprawdzić, co wywołało ten huk. Zobaczył w jednej chwili leżącą obok motoru kierowczyni, a obok niej broń.

Od razu uświadomił sobie, że to właśnie ta, która wcześniej do niego oraz do blondynki strzelała.

Obrócił się szybko, by zobaczyć, co z „Orlicą”, „Szachistką”.

W samą porę, by usłyszeć grzmot i dźwięk rozbijanego drewna, bo ledwo co zdążył uchwycić obraz roztrzaskiwanego krzesła w odległości kilku metrów od kobiety z siekierą.

Wyraźnie ją to rozproszyło, a „Szachistka” była już dawno obrócona.

Bez ostrzeżenia, zaatakowała „Orlicę” zamachując się górnie, pionowo siekierą, celując w głowę. Jednak „Szachistka” uniknęła tego ciosu, co więcej, zablokowała jej ramiona, gdy te opadły bezwiednie wraz z upadającą siekierą w dół, w ten sposób paraliżując ją.

We wcześniejszym planie dostrzegł, jak wstaje kozioł i z wściekłości zaczyna ziać parą ognistą z oczodołów, uszu oraz otworów mordy, odwrócony tyłem do „Orlicy”. Przed nim nagle stanęła i cofnęła się inna postać, prawdopodobnie mężczyzna.

Mienił się kolorami czerwieni i ognia, jakby odbijał ognisty widok wytworzony przez kozła.

W powietrzu dało się wyczuć odór spalenizny.

Po prawej stronie stał elegancik oraz gość w kredo-białym garniturze, ten drugi patrzył na pierwszego, jakby próbował się zdecydować na coś, co dotyczy niego.
 
Solfelin jest offline  
Stary 01-04-2007, 21:04   #50
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Post Janusz, sen, starcie

Nie zwlekając rozpędził się, wybił się w powietrze obunóż i uderzył w drzwi, również obunóż. Padając, obrócił się tak, by zamortyzować upadek, lądując jak do pompek. Wybiwszy się do stania na rękach, przeważył nogami w przód, jednocześnie podbijając się rękoma. Wstał, plecami do drzwi.

Jeśli nie podziała, to wybiję się od kanapy i spróbuję jeszcze raz, a potem po prostu będę imał się każdego mebla po kolei próbując to cholerstwo wyważyć.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172