03-10-2005, 19:13 | #211 |
Reputacja: 1 | Ernie Wymuje kartke z numerem telefonu i daje Waltherowi: -Pod tym numerem mozesz mnie zastac.Swoja droga glod daje mi sie we znaki-puscil oko do Aurory |
03-10-2005, 19:19 | #212 |
Reputacja: 1 | Aurora Wiesz co, Ernie? Przejedź się do kostnicy z tą twoją legitymacją. Ja na razie.. Demogorgon wskoczył jej na plecy. ZŁAŹ!! wrzasnęła, na co kot zniknął gdzieś szybko. Ehh.. Mój stacjonarny.. 666 44 723. Będę w mieszkanku za dobre 3 godziny. Do zobaczenia wszystkim rzekła lekko rozdrażniona. Po czym oddaliła się dość szybko. Też była głodna. Ale oka nie odpuściła.. Angel Dust. Nie Angela.. ależ ja potrafię wszystko pokręcić..
__________________ - Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja. - (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada. |
04-10-2005, 15:30 | #213 |
Reputacja: 1 | Ernie Kolejna kartke daje Angeli -W razie czego dzwonisz pod ten numer.Skoro wszyscy ida to i ja niedlugo pojade wyjasnic przyczyne smierci tego przyjemniaczka z pizzerii.Najpierw jednak musze spotkac sie ze swoimi przelożonymi.Poczekaj chwilke Odszedl na 2 kroki i rozpoczal rozmowe przez telefon: -Wszystko idzie w dobrym kierunku.Wprawdzie jeden swiadek zdarzenia nie chce wspolpracowac ale mam inny pomysl na zidentyfikowanie winnego.... ... ... Rozumiem za godzine u Alvareza Podszedł spowrotem do Angeli.Popatrzyl znowu.TO bylaby doskonala okazja by .... .Nie,nie mam zgody ksiecia: -Poradzisz sobie sama czy cie gdzies podprowadzic? |
04-10-2005, 15:48 | #214 |
Administrator Reputacja: 1 | Walter wział kartkę lekko ją gniotąc i schował niedbale do kiszeni płaszcza.Po tych ruchach było wyraźnie widać, że nie ma zamiaru oddzwonić. Żegnam wszystkich i do zobaczenia. Ukłonił się lekko w stronę zgrupowanych towarzysz i ruszył pręznie w stronę ulicy. Taxi! machnął ręką na przejeżdzającą żółtą taryfę po czym wsiadł do niej.
__________________ |
04-10-2005, 16:43 | #215 |
Reputacja: 1 | Aurora Gdzie indziej Przyczaiła się w cieniu, obserwując ogólny bezruch panujący na jednym z tych licznych podwórek z ławeczką upstrzoną markerami i sypiącym się kontenerkiem na śmieci. Była coraz bardziej głodna, nauczyła się jednak cierpliwego czekania na ofiarę. Po chwili na podwórku znalazła się para młodych ludzi, rozmawiających ze sobą żywo, choć szeptem, jakby obawiali się wszędobylskich uszu i spojrzeń obecnych w mieście. Aurora patrzyła, jak przysiadają na ławeczce, obejmują się i siedzą tak, mrucząc do siebie nawzajem. Nie chciała im przeszkodzić, bo wiedziała, że jej sumienie nie dałoby jej potem spokoju. Po chwili odpoczynku odeszli. Następny był młody facet w kurtce i z butelką w ręce. Aurora podeszła do niego od tyłu i uderzyła w kark, pozbawiając go przytomności. Rozglądając się dookoła zaciągnęła do zaułka z zamiarem posilenia się. Witaj rozległ się za nią znajomy głos. Odłożyła człowieka na bok i odwróciła się do Altera. Cześć, stary przywitała się. Stojący przed nią wysoki mężczyzna uśmiechnął się przepraszająco. Słuchaj, czy nie mogłabyś?.. Zdaje się, że jest pijany.. Zapytał. Dobra. Pod warunkiem, że upolujesz coś dla mnie tej nocy. Zrobiła mu miejsce. Ten wyciągnął z kieszeni kieliszek.
__________________ - Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja. - (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada. |
04-10-2005, 19:18 | #216 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Angela Wzięła kartke od Erniego i podała mu oraz Walterowi i Aurorze swój numer. - Jakby co, wiecie gdzie mieszkam. Uśmiechnęła się do zebranych.- Nie trzeba mnie odporowadzać, dzięki. Powiedziała do Erniego i poszła do domu.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
04-10-2005, 20:14 | #217 |
Reputacja: 1 | Ernie Oddalił się w tłum.Nastepnie wsiadł w autobus i dojechał do ciemnej dzielnicy.Wysiadł.Wokół było widać sporo lumpów i mlodych rzezimieszkow.Wszyscy patrzyli na ludzi zlowrogim wzrokiem.Podszedł do jednego z bandziorów: -Alvarez u siebie??-zapytał -Taa.Czeka na ciebie. Po czym skierował swoje kroki do klatki schodowej.W środku jednego z mieszkań czekał na niego stary znajomy Alvarez.Mozna by rzec ze nie pasowal do tego miejsca.Elegancki garniturek,spory neseser.Alvarez pierwszy sie zapytał: -Jak tropienie?Zlapales jakis trop? -Wlasnie po tej rozmowie mam zamiar udac sie do kostnicy by dowiedziec sie kim jest sprawca.Poza tym przyczepila sie do mnie swego rodzaju szajka.Wampirzyca,jakis facet-chyba wilkołak i smiertelniczka -Śmiertelniczka??!!!!Chyba nie wie o.....-spytał Alvarez -Chyba jednak sie domysla.Przez moja nieuwage zaczyna nabierac podejrzen.Przemieniac jej nie moge bez zgody Ksiecia.Myslisz ze powienienem sie zwrocic do niego o pozwolenie? -Jesli powiesz ze z twojej winy maskarada jest zagrozona to ksiaze powiesi cie na slupie telegraficznym.Zarżnij suke i po problemie. -Nie.Moze jeszcze byc potrzebna-odrzekl Ernie Mezczyzna otworzyl neseser.Zaczela z niego wylatywac para.Mezczyzna wyciagnal pojemnik z VItae -Na pewno zglodniales wiec szefostwo przesyla paczke.-powiedział ze smiechem Alvarez Ernie natychmiast zażył Vitae -Od razu lepiej.Pora kontynuować łowy Udał się w kierunku prosektorium(kostnica). |
05-10-2005, 05:42 | #218 |
Reputacja: 1 | Aurora & Alter Jakieś nowości? zapytała Aurora, gdy wampir kończył drugi kielonek krwi. Mhm. Mistrz uznał rolę tej "wyklętej" wilkołaczki w całej sprawie, mamy się nią teraz zająć. Zajął się zalizywaniem ranki na szyji żyjącego faceta. Aurora odszukała jego portfel i wyciągnęła z niego kilka banknotów małego nominału. Żeby wiedział, czemu leży. Włożyła pod niego portfel. Dobra. Jakieś namiary? -- Niestety, o to musisz zadbać sama, chyba że ja ci pomogę. Mistrz zezwolił na naszą współpracę, bo sytuacja robi się coraz poważniejsza. -- Bardziej poważna, Alter.. poprawiła go i mrugnęła do niego. Poczuła, że za szkłami jego obudowanych okularów spawalniczych zrobił to samo. Ogoliłbyś się wreszcie. -- Nie. ..Przestałabyś się wreszcie malować. -- Nie. Dalej poszli w milczeniu, śmiejąc się do siebie nawzajem w głębinach czarnych dusz.
__________________ - Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja. - (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada. |
05-10-2005, 13:18 | #219 |
Reputacja: 1 | Ernie Doszedł do Zakładu medycyny sądowej.Przy recepcji znowu stworzyl iluzje legitymacji policyjnej: -Arnold Jones.Wydzial wewnetrzny policji.Chce zobaczyc cialo mezczyzny zabitego wczoraj w pizzerii.-Powiedzial stanowczo Ernie -O zaraz panu dam dokumentacje -Nie chce dokumentacji.Chce obejrzec cialo W tym momencie recepcjonista dzwoni. -Panie doktorze mam tu czlowieka z policji ktory chce zobaczyc denata z pizzerii.Aha,dobrze juz mu mówie Odłożył telefon po czym powiedzial: -Drugie pietro sala 58 Ernie udal sie do wyznaczonej sali -Pan z policji?? -zgadza sie -odpowiedzial Ernie -A wiec mamy tu glebokie i rozlegle rany ciete. -Co moglo byc bronia?? -Coś ciezkiego,nie wiem jakiś hak-odparł lekarz -Pazury-powiedzial po cichu Ernie Doktor na chwile odszedł od stolu i przyniosl probowke z wloskami -To znalezli technicy w trakcie ogledzin.Zbadalem go.Może to troche dziwnie zabrzmi ale to jest futro wilka.Sadzac po obrazeniach musial byc spory.Niewiarygodnie duzy.Dodatkowo z tego co mi wiadomo swiadkowie zdarzenia jakali tylko "potwor".Nie udalo sie nic wyciagnac poniewaz wszyscy sa w ciezkim szoku -Glupota!!Duży wilk?Sluzby bezpieczenstwa znalazly by go natychmiast -racja.Tylko ciagle jest problem kto go zabil -Tym juz my sie zajmiemy.Do widzenia[/i]-powiedzial Ernie po czym wyszedlna dwor i szedl po miescie rozmyslajac nad zabojca |
06-10-2005, 19:34 | #220 |
Reputacja: 1 | Aurora & Alter Zaspokoiwszy w końcu pragnienie Aurory oboje usiedli na ławeczce w parku miejskim. ..a co z tym Maksem? -- On może coś wiedzieć. Musimy go znaleźć i wypytać. -- W porządku. Byle szybko, zdaje się, że Mistrz ma jakąś sprawę do tej wilkołaczki. Chociaż moim zdaniem sam już nie wie, co mówi, jest tak roztrzepany.. Pokręcił głową. Mimo wszystko winniśmy mu posłuszeństwo. -- Jak najbardziej przytaknęła. Chodźmy na ten dziewiąty posterunek. Wyszli z parku, wezwali taksówkę. Zatrzymali się pod posterunkiem, weszli do środka. Posterunkowy Smith spojrzał na nich, poznał Aurorę. Znowu pani? powiedział, patrząc na nią podejrzliwie i z wyraźną niechęcią. Już pani mówiłem, w prywatnych sprawach.. -- To nie jest sprawa prywatna przerwała mu. Mamy informacje dotyczące sprawy prowadzonej przez pana Dire i.. -- Śpieszy nam się przerwał jej Alter. Zajmie nam to tylko chwilę. Pańskie kompetencje z pewnością pozwalają panu pozwolić nam wejść. Posterunkowy ukrył twarz w dłoniach w geście beznadzieji. Pokój 213. Za pięć minut tu jesteście, albo więcej tu nie wejdziecie warknął. Tamci spojrzęli na siebie i bez słowa udali się we wskazane miejsce.
__________________ - Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja. - (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada. |