Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-11-2011, 21:11   #121
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Dla Alukarda było tego już zbyt wiele.

-Zabierajmy się stąd. Jak nie zabiją nas myconidzi to zrobi to magiczna eksplozja. Zbyt wielke ryzyko- po czym zaczął się wycofywać w kierunku głównej sali.

W głowie druida pojawiła się jednak dodatkowa myśl. Słowna dyplomacja słowną dyplomacją, ale akty przyjaźni każdy zrozumie. Wrócił do swojej elfiej formy. Wyjął z z bocznej kieszeni plecaka dwa zielone kryształy. Stawiał wszystko trochę na jedną kartę, ale nie chciał niszczyć natury. Choć cykl tworzenia i destrukcji był podstawą świata wolał nie wybijać tego cyklu z równowagi w stronę zniszczenia. Taka była jego rola. Uniósł zielony kryształ nad głowę i skierował swoje myśli ku niemu. Oby udało mu się wzmocnić naturę.

Początkowo zielona poświata kryształu była delikatna i niemal niewidoczna, jednak z każdym ułamkiem sekundy rosła, potężniała, była niemal oślepiająca. Druid poczuł ekstazę, poczuł jakby natura wypełniała go poprzez każdą komórkę jego ciała. Był jednością z naturą, nie musiał myśleć, nie musiał nic kontrolować... w ostatniej chwili się ocknął i spętał wolą dziką magię, która zdawała się cały czas rosnąć.

Dookoła roślinność zaczęła intensywnie rosnąć. Pojawiały się kolejne grzyby, inne rosły do olbrzymich rozmiarów. Również Myconidzi zdawali się znaleźć pod wpływem energii kryształu, ich twarze najpierw wykrzywione w zdziwieniu - potem w ekstazie podobnej tej która towarzyszyła Carricowi. Gdy magia przestała działać - nastała cisza.

Myconidzi nie ruszali się, ale w powietrzu unosiła się delikatna wielokolorowa mgiełka - zarodniki. Stwory rozmawiały i sądząc po wielości barw zarodników była to bardzo ożywiona dyskusja.

W końcu kapłan myconidów uderzył laską o ziemię, pomachał nią w powietrzu tworząc skomplikowane wzory i uderzył się nią... w twarz. Lekkie zdziwienie zgromadzonych wzrosło jeszcze bardziej gdy na twarzy kapłana pojawiła się krzywa paszcza.

-Więcej.- - jego głos był chropowaty i nienaturalny, jakby ktoś strugał korę.

- Ryzykowne, bardzo ryzykowne - powiedział do druida, sam zamierzał, nakazać reszcie wycofanie, zebrał by kilka kryształów residuum, a resztę wysadził - mimo poprawienia sytuacji zalecam wycofanie się, reszcie, przy najmniej w pobliże wyjścia. Zbierzcie też po jednym krysztale residuum. Biorąc je przez rękawice i nie stykając, z naszymi kryształami, są bezpieczne. - Spojrzał na myconidów i przemówił do ich kapłana.

- Pierwsze powiedzcie, czemu nas zaatakowaliście - mówiąc wyciągną zielony kryształ. Wiedział, że staje się tym samym celem, ale musiał zaryzykować.

Kapłan myconidów spojrzał wyczekująco na czarodzieja, myślał najwidoczniej że znowu zobaczy zielone światło, ale gdy go nie zobaczył w końcu powiedział:

-My myśleć, że wy złodziej. Jak inni. Ukraść skarb chcą. Ukraść serce królestwa.- odpowiedział swoich chrapliwym głosem wpatrując się nie w twarz rozmówcy, ale w kryształ w jego dłoni.

- Czy wasz skarb wyglądał tak? - podniósł dłoń w której nie trzymał zielonego kryształu, i ryzykując odrobinę, stworzył iluzję kryształu, jaki miał Tabor. - Bo jeśli tak, to wiemy, że ukrywa się w kopalni, uciekaliśmy przed nim, i natknęliśmy się na to miejsce. -

Kapłan pokiwał kapeluszem na boki rozsypując zarodniki.
-Nie. Nasz zielony, ale jasny, nie jak wasze. I duży, większy niż ten. A złodziej nie żyją, ich ciała dobry nawóz pod myconidów. - oznajmił.

- Czyli oni nie ukradli waszego skarbu. To dobrze. - powiedział, po czym czarem lewitacji przeniósł zielony kryształ w stronę kapłana. - wiecie oczywiście, że to co potrafią te małe, wasz mógłby zrobić tysiąckroć potężniej, i to wiele razy. Wasz skarb, jest jednak bardzo niebezpieczny, radzę wam trzymać go z dala od tych tam. wskazał na pomieszczenie za sobą i obserwując reakcję myconidskiego kapłana.

Kapłan złapał łapczywie kryształ. Chciał go użyć, ale wielki myconid za nim zrobił krok i wyciągnął rękę. Kapłan przekazał mu kryształ, a ten schował go w kapeluszu.
-Kryształ inny. Święty. On daje nam życie.- spojrzał za plecy Theodora - Nie dbać. My silni, nie bać się. Czego wy tu chcieć? Więcej waszych kryształów dać?- spytał.

Alukard, który zobaczył z głównej sali niespodziewany obrót wypadków, zawrócił na miejsce bitwy by przyjrzeć się dziwnym negocjacjom. Zdążył akurat by usłyszeć ostatnią propozycję.

- Więcej kryształów, a co macie na wymianę?

Kapłan zaczął się rozglądać, ale bez kryształu w ręce Alukard nie był zbyt interesujący. Zamiast tego nadal koncentrował się na Theodorze.
-Wy nie odpowiedzieć na pytanie, my nie odpowiadać też.

- Już mówiłem, uciekaliśmy przed posiadaczem czerwonego kryształu i tu poszukaliśmy schronienia. Tak mamy więcej takich kryształów, ale będą nam potrzebne. Użyliśmy ich już raz do uleczenia Hesperydy, a może ich być więcej rannych w lesie poza tą wierzą. - bardzo by nam pomogły w tym kryształy z tamtej sali - powiedział ponownie wskazując na salę za sobą - czy może je zabrać?

-Nie wiedzieć czym Hepserydea, nie obchodzić. Wy dać nam kryształy, wy ma pozwolić wziąć parę magicznych kryształów, one tylko kłopoty. W innych salach też są, wy móc poszukać, ale trzymać się z dala od serca bo śmierć. Dać nam dużo kryształów to my wam dać coś jeszcze ze złodziei. - dodał.

- Hesperyda, to duch lasu, żyje na waszym planie i opiekuje się roślinami i zwierzętami, ale dobrze, - powiedział i wyjął trzy zielone i dodał - to wszystko co mam. Ale jeśli chce mogę wam zdradzić gdzie jest więcej, tylko... to niebezpieczne. - zakończył i czekał. Nie podał na razie kryształów, miał je na dłoni. Zastanawiał się, czy reszta zrozumie, że Residuum jest warte o wiele wiele więcej niż zielone kryształy.

Draugdin milczał. Widział, że w negocjacjach inni są lepsi także starał się nie zaburzyć ulotnej równowagi sił, którą chwilowo osiągnięto.

Jego umysł jednak analizował szanse i możliwości jeżeli negocjacje poszłyby źle. Jak pozostali towarzysze wiedział, że używanie magii w tym miejscu jest wysoko ryzykowne. Zdawał więc sobie sprawę z tego, że gdyby co do czego będą zdani jedynie na swoje umiejętności bojowe, a użycie magicznych zdolności będzie ostatecznością.
Wielce ryzykowną i nieprzewidywalną ostatecznością.

- Moglibyśmy przynieść więcej zielonych - wtrącił się Adrian i wyjął jeden kryształ z dłoni maga, widząc, że grzyby zwracają uwagę tylko na mających coś wartościowego dla nich. - Ale jest problem z wejściem tutaj, wiecie na jakiej zasadzie pojawia się posterunek w naszym świecie?

- W naszym świecie?- spytał zdezorientowany kapłan, choć perspektywa większej ilości zielonych kryształów zdecydowanie go zainteresowała.

- Panie Hess, wyjaśnijcie prosze naszym gospodarzom, wy jako czarodziej lepiej sie rozumiecie na tych sprawach. Może potrafią coś wyjaśnić, jak na przykład odszukać to miejsce ponownie...

Theodor zastanawiał się nad okazjami, które się przed nim rysowały. Gdyby udałoby się napuścić myconidy na smoka... z pewnością nie dałyby mu rady, ale może choć troszkę osłabiły... Z drugiej strony, stwory zdawały się być nieświadome z połączenia z planem materialnym, a wiec dla nich wyjście prowadzi do feywild - jeśli natomiast odkryłyby jak wykorzystać kryształ w posterunku do otworzenia bram na plan materialny... ich kolonia mogłaby się rozwijać w wielu miejscach na raz stwarzając spore zagrożenie dla całego faerunu. O ile nie natrafią najpierw na smoka czy inne stworzenie.

-Nic takiego, oto wasze kryształy - wyciągnął rękę a jeden ze strażników zabrał kryształy.- Jeśli znajdziemy więcej to możemy wam je przynieść. - dodał.

- My być bardzo wdzięczni wtedy... możecie obejrzeć komnaty królestwa, ale towarzyszyć wam będą kule. Jak będziecie gotowi wyjść damy wam obiecane skarby.- powiedział po krótkiej konsultacji z władcą kapłan.



~*~



“Królestwo” składało się z 6 komnat. Dwie z nich już drużyna zwiedziła: przedsionek oraz salę grzybni. Z przysięgą władcy myconidów, grupa mogła się swobodnie poruszać po wszystkich komnatach - oprócz sali z sercem posterunku.

Sala serca była... urzekająca. Wszędzie rosły kryształy residuum, wypełniając niemal każdą przestrzeń w sali. Na środku znajdował się zielony kryształ wielkości ludzkiej głowi. Pulsował potężną energią i zdawało się, że to właśnie za jego przyczyną w posterunku jest tyle kryształów residuum. Serce wytwarzało więcej magii niż same zużywało. Wniosek był oczywiście prosty - myconidzi nie korzystali z pełnego zakresu możliwości serca. Kto wie co z jego pomocą można by osiągnąć w odpowiednich rękach... jednak kule zarodnikowe podążały krok w krok za każdym członkiem drużyny, nie pozwalając się im zbliżyć choćby na centymetr do wnętrza sali.

Kolejną dużą salą była sala z regałami, stołami, krzesłami i innymi meblami - była to chyba ostatnia pozostałość po oryginalnym wnętrzu posterunku. W szafach i na regałach znajdowały się zniszczone wilgocią i grzybem księgi. Większość do niczego nie przydatna, ale kilka było w na tyle dobrym stanie że można je było przeczytać. Kule nie reagowały w żaden sposób na zainteresowanie księgami. Dla myconidów musiały nic nie znaczyć.

Tytuły ksiąg, które odnaleźliście to: Magia Halruaa (+1 wiedza tajemna po 3 dniach czytania 2 godziny dziennie), Zioła Wybrzeży Mieczy (+1 natura i przepisy na parę maści po …. [tak jak wyżej]), Upadek Nethril (+1 historia po …). Wśród regałów znajdowała się jeszcze jedna księga: Magia Cienia. Była ukryta w skrytce, w podwójnym dnie szuflady kredensu obok regału, jednak czas wygiął drewno i ukazał szpary dające do zrozumienia że coś tam jest. Był jednak jeden problem z tą księgą - nie można jej było otworzyć.

Niewielka sala obok wejścia gdzie panował dzień zamiast nocy to sala odbić. Na jej środku znajdował pojemnik na wodę, podobny do tego w krypcie. Jednak zamiast wody znajdowała się w nim krystaliczna ciecz. Falowała delikatnie pod wpływem niewidzialnych prądów wody, a gdy ktoś w nią na chwilę spojrzał to miał wrażenie że widzi jakieś obrazy...

Ostatnią komnatą była sala studni. Bujna roślinność oplotła studnię, której zapach wody kojarzył się z górskimi źródełkami. Jednak tak jak wszystko w posterunku, tak i studnia promieniowała magią. Była to subtelna magia, lecz potężna. Obok studni znajdowało się wiaderko przywiązane liną do korby nad studnią.
 
Qumi jest offline  
Stary 13-11-2011, 21:09   #122
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Serce

Mag długo stał w wejściu i patrzył na serce, chciałby je zbadać. Jego aspekt prawdopodobnie był taki jak małych zielonych kryształów, a zatem dla niego praktycznie bezużyteczny. No może poza sytuacją kiedy musiałby walczyć ze smokiem. Jednak dopóki go nie zbada nie ma co do tego pewności.
Jasnym było, że rasiduum powstaje z powodu nadmiernej energii generowanej przez kryształ. Można by ją spożytkować, a myconidzi by nawet nie poczuli różnicy.
Ciekawe czy cały ten obszar fay nie powstał, w wyniku pozostawienia tu tego kryształu. Być może mag zostawił tu kryształ o aspekcie fay. Po jego śmierci nikt nie zużywał mocy kryształu, przez co po nagromadzeniu masy krytycznej ten kryształ mógł wytworzyć w posterunku plan fay. Idąc dalej tym tropem, ten posterunek jest w dwóch planach, a pewnego dnia pewnie pozostanie na planie fay na zawsze. Zabranie kryształu, prawdopodobnie by tylko odesłało myconidów do fay, bez uszczerbku na ich zdrowiu.

Cóż nie ma co gdybać, obecnie kryształ jest poza ich zasięgiem.


~*~

Grzybnia

- Chciałbym z wami porozmawiać o tych złodziejach, mógłbym zobaczyć ich ciała, abo to zostawili teraz. Zastanawia mnie kim byli, i po co im było wasze serce, a zbadanie ich rzeczy i ciał mogło by mi wiele powiedzieć. - Chciał przede wszystkim określić profesję owych złodziei, a po ubraniu, i sprzęcie mógł do tego dojść, no i po rozkładzie ciał dowie się jak dawno temu tu byli. Interesowała go również rasa. Jeśli to byli na przykład koboldzi to wiemy czego szuka smok, jeśli natomiast ludzie z miasteczka, to też może nam wiele powiedzieć.

-Ze złodziei nie ma nic, ciała zakopane do użyźnienia grzybni.- odpowiedział powoli swoim hrypowatym głosem kapłan.- Przedmioty dostać jak wychodzić. Złodzieje mieli spiczaste uszy, jak ten wasz co dał pierwszy kryształ.

- Rozumiem, czy mógłybym może w takim razie zbadać wasze serce, oczywiście bez broni i pod obstawą. Chciałbym wiedzieć, czym on jest. -

- Serce to serce, utrzymuje to miejsce i wzmacnia nas. Serce jest święte - obcy nie mieć prawa się zbliżyć! - odpowiedział stanowczo kapłan. Wyglądało na to, że tutejsze myconidy czczą serce jak jakieś bóstwo.
~*~

Przedsionek

Druid tymczasem spoglądał z zaciekawieniem na drzewo znajdujące się w przedsionku... coś najwyraźniej go tam bardzo zainteresowało...


~*~

Sala mebli

Theodor obejrzał księge bardzo ostrożnie, przesunął po niej dłonią i powiedział.
- Nie dam sobie za to ręki uciąć, ale księga może mieć coś wspólnego z Shar, cienie to tradycyjna domena Shar. Jednak zwykło się ją określać Magią cienistego splotu. Może nasz kapłan powie coś więcej, może to coś związane z którymś z bóstw cienia, Maską, Zinzerana? Osobiście ten aspekt magii mnie nie pociąga, i nie wolałbym uniknąć potrzeby badania księgi, dopóki nie dowiemy się czym dokładnie jest. Zresztą i tak jest zamknięta magicznie, a było by bardzo nierozsądnie próbować łamać magiczne zabezpieczenia tutaj.
- Może wystarczy przeskoczyć z księga przez cień? Jak wyjdziemy mogę spróbować.

Erik pokręcił głową.

- Nie sądzę, aby księga ta była związana z bóstwami, nie wyczuwam w niej żadnej magii objawionej. Gdyby to było dzieło jakiegoś wyznawcy to zapewne zostawiłby ślad swojego oddania bóstwu.


~*~

Sala odbicia

Hess długo przyglądał się kryształowej taflii, z jego wyciągniętej dłoni i z palców w stronę falującej cieczy, wylatywały złote i czerwone iskry. Trafiały one w powierzchnię, na chwilę ją zabarwiając. Po chwili Hess opuścił ręcę.

- To misa słurząca do wróżenia, nie wiem jak jej dokładnie używać, potrzebowałbym czasu. Być może jest, albo była zasilana tymi kryształami. ale próba była by bardzo ryzykowna. Obecnie pokazuje majaki, sny, raczej nie prawdę. - Zastanowił się nad tym co zobaczył. Jego wcielania, z koszmaru, tym razem czekające. Tylko na co.

Adrian także zajrzał w kryształy, ciekaw co też ujrzy.

Zabójca zobaczył swój ostatni sen przeplatający się z wydarzeniami które pamiętał. Sen i wspomienia mieszały się, nakładały się na siebie, starając wyprzeć siebie nawzajem.

~*~

Sala studni

- Dość dziwna mieszanina aur, dominuje chyba magia wróżenia, a reszta jest chyba tylko odpadem powstałym przy tworzeniu. Ktoś chętny aby się napić?
- powiedział, po czym opuścił wiadro do studni, zaczerpnął wodę i wyciągnął. Przyglądał się jej dokładnie, przesunął nad nią dłonią, chciał dokładniej poznać jej aspekty zanim jej spróbuje. Ostatecznie stworzył mały kryształowy, a przynajmniej bardzo podobny pucharek i zaczerpnął wody, obejrzał ją dokładnie pod światło.

- Jak nikt nie ma zapędów samobójczych to może napełnijmy jeden bukłak woda ze studni i zbada się później - Zaproponował Adrian.

- To nie powinno być zabójcze. - odpowiedział wkładając w tym czasie, rękę do plecaka i wyszukując eliksir leczniczy, aby w razie czego mieć go przygotowanym do wypicia, po czym wypił z pucharu, nieduży łyk.

Adrian patrzył z powątpiewaniem na maga, gotów złapać padające ciało by zebrane kryształy residiuum nie eksplodowały pod wpływem upadku.

Theodor nie poczuł w sumie nic niezwykłego. Woda smakowała jak woda, może trochę słodsza niż taka źródlana. Wiedział jednak, że efekty magicznych mikstur czasami działają z opóźnieniem, więc spokojnie poczekał chwilę obserwując swoimi zmysłami otoczenie.

Wtedy w głowie maga pojawił się głos. Jego głos.

-Czy wiesz skąd się wzięła twoja rasa?- spytał, bo choć był to głos Theodora to nie był to głos zmiennego. To był “głos Theodora”. Obcy, choć bliski.

-Czy wiesz skąd się wzięła twoja rasa? - spytał ponownie. Zgromadzeni obok zdawali się nie reagować... zdawali się wręcz stać jakby w bezruchu... cały świat się zdawał stać w bezruchu. Świat dla maga stanął w miejscu.

- Tak. Wiem, choć chętnie poznam twoją wersję. - Pomyślał do głosu w głowie. Było to co najmniej dziwne, ale słyszał o takiej magii.

-Więc nie wiesz... tragiczny to los, być może nawet bardziej od zwykłych doppelgangerów... Nie długo odnajdziesz odpowiedź... weź do fiolki wody ze studni. Gdy pomożesz mojej rodzinie udzielę ci odpowiedzi.- dodał głos.

- Powiedz pierwsze kim jesteś. - pytanie było błahe, bo i tak zamierzał spełnić prośbę, czy też polecenie głosu. Zawsze uważał wiedzę, za najcenniejsze z bogactw.

Choć nie widział twarzy tego kto mówi to miał wrażenie, że “usłyszał” uśmiech, choć nie był to raczej typ czułego i pełnego wyrozumienia uśmiechu. Raczej odwrotność. Potem świat wrócił do tego jaki był.

To było conajmniej ciekawe, i niezwykle niepokojące. Najbardziej niepokojące było to, że ten ktoś wiedział o nim stanowczo za dużo. I wychodzi z tego także to, że nie jest jednym zmiennokształtynym w dolinie, nie to nie tak. Głos nie sugerował, że ma coś wspólnego z doppelgangerami. Być może to ktoś z tej wioski, tylko jak przesłał mu taką wiadomość, najlepiej było by, aby ktoś jeszcze się napił, z drugiej strony, nie ma pewności, co do tego co się stanie i czy dowie się prawdy. Tak, czy tak należy się mieć na baczności. I to od teraz.

Upadł na kolano, a pucharek z którego pił, rozpłynął się w powietrzu, zanim doleciał do ziemi. Mag ciężko uderzył o ziemię, wyciągną rękę przed twarzy, z niej w kierunku ust, wystrzeliły kolorowe światła, od razu też stworzył w ustach czerwoną ciecz, coś jak rzadką krew, która natychmiast wypluł. Klęczał oparty dłońmi o ziemię, oddychał ciężko, ale machną ręką na Adriana, który chciał go złapać, jakby dając znać, żeby się nie zbliżał. Odczekał chwilę, aby ciecz wpiła w podłoże, po czym powoli wstał. Wyjął z plecaka laskę, na której się wsparł i powiedział wolno.

- Nie zalecam tej wody. Pozwala wprawdzie zobaczyć niejasno jakieś wizje, ale cena jest wysoka, do tego ja miałem problemy, aby cokolwiek ujrzeć wyraźniej. Wam może braknąć wiedzy i umiejętności, aby wyrwać się spod działa wody. -

Wśród poniszczonych mebli, wypatrzył niedużą fiolkę, i nabrał do niej wody. Nie dotykał wody, fiolkę zanurzył zaklęciem, tak samo ją zakorkował i włożył do plecaka.

- Chciałbym to potem zbadać. - powiedział, i ruszył do następnego pomieszczenia.

- W porządku - zełgał bez mrugnięcia okiem Adrian. Wiedział, że Hess coś ukrywa w związku z wodą, nie wiedział co. Jeszcze. Miał zamiar wziąść próbkę dla siebie, ale dopiero gdy Hess sie oddali. A zaraz potem być ponownie u jego boku by nieść mu “pomoc”.

Theodor spojrzał uważnie na Adriana i zauważył po gestykulacji i mimice zabójcy, że ten nie do końca mu wierzy.

- Możesz mi nie wierzyć, ale uważaj z tą wodą. - powiedział na odchodne.

- Dlaczego miałbym ci nie wierzyć, panie Hess? - odparł Adrian - Wszak jesteśmy w jednej kompanii.

- Bo mam wrażenie, że nie wierzysz. Śmiało napij się wody, może coś zobaczysz, a może wyplujesz płuca, może nic się nie stanie. Nie wiem, nie mamy chyba czasu abym poświęcał go tutaj na badania. Dam ci tylko radę, - ściszył głos, aby grzybny ród nie słyszał - przygotuj niebieski kryształ, rozprasza magię, jak coś się zacznie dziać może zdążysz.

- Bez obaw, Hess. Kto powiedział, że bede próbował na sobie. - Odparł Adrian - Alchemia to piękna sztuka...
 
Qumi jest offline  
Stary 27-11-2011, 19:58   #123
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Kiedy wszystkie pomieszczenia zostały zbadane, i drużyna zbierała się do wyjścia. Mieszkańcy przekazali im obiecane nagrody, i kiedy wszyscy stali w jednym pomieszczeniu, Hess wyciągnął niespodziewanie rękę, na tyle szybko iż nie było szans na jej przechwycenie, widać że planował to jakiegoś czasu. Ustawił się z dala od innych, ale tak by mieć w razie problemów drogę do wyjścia. Wypowiedział zaklęcie, a myconidzi jeden po drugim padali na ziemię. Ostatni padł kapłan, jakby walcząc z czarem, ale ostatecznie mu ulegając.
- Nie ruszać się, - krzyknął mag do reszty towarzyszy. - cofnąć się do wyjścia. Jeśli się wściekną to niech to spadnie na mnie. Nie chcę ich krzywdzić, tylko coś powiedzieć. -

Ustawił się tak, aby mieć resztę za plecami, i mieć możliwie blisko do wyjścia. Czekał, a kiedy tylko spostrzegł, że budzą się grzybniludzie od razu powiedział.
- Spokój, nie był to atak, a jedynie pokazanie wam, że łatwo was okraść, z serca. Ja tego robić nie chcę, i nie mamy złych zamiarów. Chciałem wam pokazać, żebyście się strzegli. Mogą tu przyjść inni, potężniejsi od nas i oni mogą chcieć ukraść wasze serca. Mogę wam poradzić jak się bronić, a mogę odejść. Co wybieracie? Proszę tylko nie atakujcie, bo nie chcemy wam robić krzywdy, a jedynie pomóc. - Miał nadzieję, że jego charyzma i latami ćwiczona dyplomacja wystarczą, alternatywą był ucieczka.
 
deMaus jest offline  
Stary 27-11-2011, 20:30   #124
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Badanie ruin posterunku trwały w najlepsze. Część członków drużyny rozeszła się po różnych komnatach, w tym Tabor. Przez dłuższy czas nie było go ani widać ani słychać i dopiero gdy drużyna zebrała się, aby opuścić posterunek Tabor pojawił się – lekko zaniepokojony. Spytany przez Erika odpowiedział tylko mizernym uśmiechem zapewniając, że nic mu nie jest.

Carric również był zajęty innymi komnatami, a mianowicie przedsionkiem, który wydawał się w ogóle nie interesować reszty drużyny. Wspiął się on na drzewa i coś z nich zabrał. Szybko jednak schował zdobycz do plecaka i zszedł na ziemię.

Gdy grupa była w końcu kompletna Myconidzi znowu pojawili się przed wejściem.

- Oto obiecane przedmioty, wy brać i iść.- kapłan myconidów podał 3 przedmioty do rąk Draugdina – drewnianą tarczę, krótki miecz i torbę przechodzania.

-Dziękuję- odpowiedział genasi, nieco zdziwiony że akurat jemu przekazali przedmioty.

Wtedy jednak Theodor użył swoje zaklęcia… jego motywacja nie była jasna… szczególnie że czekał aż myconidy się obudzą. Szerokie oczy grzybopodobnych stworów zwęziły się słuchając wyjaśnienia czarodzieja, strażnicy gotowali się do boju, ale kapłan popatrzył na władcę i delikatna mgiełka pojawiła się pomiędzy nimi.

-My pamiętać następnym razem, człowieku.- po chwili odezwał się kapłan.

-My mieć swoje sposoby, nie potrzebować waszych. Wy iść, bo my źli – chyba że mieć więcej kryształów.- niestety grupa nie miała już więcej zielonych kryształów, więc była zmuszona wyjść z posterunku.

Wyjście było mocno zamglone. Wilgotne powietrze, choć tylko w połowie realne, zasłoniło całą widoczność. Grupa ostrożnie szła na wprost, wiedzą, że jeśli zboczą ze ścieżki mogą znowu wrócić do posterunku – a myconidzi dali im jasno do zrozumienia, że ich tam nie chcą.

Pierwszy wyszedł Carric. Druid zmarszczył brwi.

-Nie wiem czy to dobra czy zła wiadomość… ale zaoszczędziliśmy trochę czasu.- oznajmił.

Posterunek zniknął wraz z opuszczeniem mgły przez ostatnią osobę. Przed drużyną jednak stała kolejna wieża. Zdawała się być wykuta z jednolitej czarnej skały – sprawka magii zapewne. Nie było w niej okien, jedynie duże żelazne drzwi. Dookoła ziemia była równie czarna co wieża, jałowa z nielicznymi uschniętymi krzakami i drzewami. Gdzieniegdzie szalały błękitne błyskawice, jednak okolice wieży były względnie spokojne.


Oto stała przed wami wieża czarodzieja z Halruaa, ta sama której szukaliście, która znajduje się na ziemiach skażonych czaroplagą.
 
Qumi jest offline  
Stary 27-11-2011, 21:04   #125
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
- Uszanuję waszą decyzję, bo nie przyszedłem tu w złym zamiarze, ale pamiętajcie, jeśli nie opanujecie mocy serca, to ona was zniszczy. Te kryształy będą narastały, będzie ich coraz więcej, a w końcu wybuchną magią, niszcząc wszystko, was, całe życie i samo serce. Żegnajcie. - powiedział kapłanowi na wyjściu.

Sam w drodze do wyjścia sięgną i zabrał trzy kryształy mocy, każdy umieścił starannie w innej kieszeni, a następnie wyszedł, jak się okazało u stóp wierzy. Kiedy byli poza wierzą, rzekł do reszty.
- Wybaczcie, że naraziłem was na niebezpieczeństwo, jednak pamiętajcie, że chciałem iść do posterunku sam. Te istoty, nie zdają sobie sprawy z mocy zielonego kryształu, ona ich zniszczy, może nie dziś, może nie przez wiele lat, ale zniszczy. Albo przyjdzie ktoś, kto ich zabije i zabierze kryształ, albo resiliuum osiągnie masę krytyczną. Ono narasta, jako efekt niezużywania mocy Serca. Głupcy chcą jednak słuchać tylko głupców, nie chcieli nawet posłuchać, jak mogą walczyć magiem, więc to teraz ich problem, ale może będą ostrożniejsi. - Spojrzał na sprzęty trzymane przez Draudina, - Torba działa tak jak ta, którą ja teraz noszę, sprawdź, zawartość, może coś w niej być. Resztę musiałbym zbadać, ale chyba nie mamy na to teraz czasu. Chyba, że ktoś zamierza czegoś z tych sprzętów używać, wtedy lepiej poświęcić kilka minut, jeśli nie ruszajmy. -
 
deMaus jest offline  
Stary 27-11-2011, 21:22   #126
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Draugdin nadal lekko zdziwiony, że akurat jemu przekazano przedmioty. Nie mniej jednak słuchając wstępnej oceny otrzymanych rzeczy nie co się rozpromienił.
Bezdenna torba bardzo by mu się przydała.

Ponowne zdumienie spowodowała wieża, która nagle wyrosła przed nimi. Tym bardziej, że wcześniej jej tu nie było, a nawet nie powinno jej tu być.

Z zadumy wyrwały go słowa Theodora.
Po chwili odparł.
- Wiesz co czarodzieju osobiście chyba wolałbym poświęcić tę odrobinę czasu i poznać właściwości podarowanych nam przedmiotów i ewentualnie zawartości torby, jeżeli jakaś jest, zanim wejdziemy tam. - Po tych słowach skinął głową na tajemniczą wieżę.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 28-11-2011, 23:19   #127
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Adrian gdy wyszli spojrzał na maga i rzekł:
- Następnym razem gdy zbierze ci się na czynienie dobra to bądź z daleka od nas. Ty dla spokoju sumienia mogłeś nas wykończyć. Ja dla spokoju swojego ducha ograniczę się do prowodyra. - spojrzał po wszystkich - Mamy dostatecznie przesrane by nie dokładać sobie następnych problemów.

- Sprawdźmy dokładnie czym nas obdarowali, w końcu zbyt wiele czasu takiemu utalentowanemu fachowcowi nie powinno to zająć.
 
Mike jest offline  
Stary 29-11-2011, 00:33   #128
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
- Nie, nie powinno. - odpowiedział i zbadał miecz i tarczę. - Miecz pod wpływem słowa rozkazu, przybierze kształt prawie każdej rodzaj broni białej. Nie na długo jednak. Tarcza wzmacnia koncentracje, łatwiej jej posiadaczowi, odeprzeć ataki na jego wolę. Choćby taki czar jakiego użyłem na grzyboludziach. - Zakończył oddając tarczę i miecz.

- Co zaś, wykańczania i problemów, to pamiętaj, że to ja chciałem zwiedzić wierze, i nie prosiłem nikogo o pomoc. - powiedział dość szorstko. - Zgodziłem się wam pomóc, w sprawie kryształu, a obecnie nasze drogi, są wspólne, bo musimy się wydostać i jesteśmy niejako związani owym proroctwem. Ja nie mam w wiosce nikogo ani niczego dla, kogo powinienem wyruszać. Jednak jak raczyłeś określić, zebrało mi się na czynienie dobra. Nie robię tego dla pochwał, ani dla zysków, robię to bo czuję taką potrzebę. Ale mówiłem to już, przybyłem w te okolice w poszukiwaniu unikalnych, potężnych kryształów, z mojej wiedzy, jeden taki był w posterunku. Nie zamierzam kryć, że wchodziłem tam z zamiarem zdobycia go, ale po zbadaniu tego co znalazłem uznałem, że to nie ten, którego szukam. Te jest związany z naturą, negacją, oczyszczeniem. Byłby olbrzymią pomocą w walce ze smokiem, pewnie wystarczyłby do jego pokonania, ale jak widziałeś, nie wziąłem go, nie oszukałem, ani nie skrzywdziłem nikogo, aby osiągnąć swój, a może i nasz cel. Dlatego, że mam potrzebę czynienia dobra, czy tak ci to przeszkadza? Gdybyś nie poszedł za mną do posterunku nic byś, o tym nie wiedział, i może uważałbyś mnie za miłego staruszka, który zna kilka sztuczek magicznych, ale ja nie jestem miły, nie jestem też stary. Ja jestem Theodor Hess, mag i mistrz wiedzy, i to wiedzy oraz potęgi tu szukam. Nie zamierzam zdobywać tych rzeczy kosztem was, czy innych niewinnych istot, ale zamierzam jej szukać, jeśli uważasz, że ci to nie pasuje, powiedz to teraz, wolę wiedzieć kot nie uważa mnie za przyjaciela. - To jak głos Hessa, zmieniał się w trakcie monologu było niesamowite, raz brzmiał pokornie, raz władczo, zaraz potem przyjacielsko, a potem jeszcze z wyrzutem i obrazą, na koniec powiedział jakby podkreślając ten fakt. - Wybacz, że mówiąc, używam wszystkich sztuczek dyplomatów, ale to nawyk, przyzwyczajenie, którego musiałbym się wyzbywać dłużej niż go nabywałem. -
 
deMaus jest offline  
Stary 29-11-2011, 01:31   #129
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Mówisz, że nie chcesz nas narażać. A co innego zrobiłeś usypiając grzyby za pomocą magii w pomieszczeniach wedle twoich słów mogących wybuchnąć pod wpływem nieostrożnego używania magii. - odparł Adrian - Mogła też twoja magia nie podziałać na grzyby. Może byśmy wyrąbali sobie drogę na zewnątrz, a może nie.
- I nie rób nam łaski, że zgodziłeś się nam pomóc. Nie robisz tego za darmo i z dobroci serca. Każdy z nas ma jakiś interes. To czy zbiera kryształy czy rzeźbione o północy figurki jednorożców to sprawa drugorzędna.
- Gdybyśmy nie poszli do wieży być może już byś użyźniał grządki borowikom. To ja przyjąłem ich pierwszy atak, i gdyby nie to ty mógłbyś wtedy mieć inne zmartwienia na głowie niż gadanie do grzybów.

Adrian nie stosował żadnych dyplomatycznych sztuczek, mówił spokojnie. Zbyt spokojnie jak na kogoś wzburzonego nieodpowiednim zachowaniem kompana.
 
Mike jest offline  
Stary 29-11-2011, 16:05   #130
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Po wydarzeniach z Myconidamii Draugdin miał mieszane uczucia. Wiedział, że mag miał szczere intencje pokazania im, na co powinni być przygotowani. Jednak nie mógł się oprzeć wrażeniu, że lekcja ta miała głębsze dno. Postanowił zapamiętać sobie, że mag jest znaczniej potężniejszy niż mogłoby na pierwszy rzut oka się wydawać oraz to, że lepiej mieć go za sprzymierzeńca.

Opuścili posterunek posterunek zaraz po wyjściu stanęli jak wryci. Niemalże tuż przed nimi wznosiła się w górę wysoka, czarna, strzelista wieża. Wyglądała jakby była jednolita i jeżeli miała jakieś okna to na pierwszy rzut oka były one niezauważalne. Domyślił się, że to ta wieża, do której zmierzali i której szukali. Tylko, jakim sposobem znalazła się tu i teraz?

Mag miecza postanowił, że zanim wejdą do kolejnej lokacji, gdzie jak już się nie raz przekonali mogli oczekiwać wszystkiego, chciałby się przyjrzeć nie co bliżej ofiarowanym mu przedmiotom. Zwrócił się, więc do Theodora z prośba o zbadanie i ewentualną identyfikację przedmiotów. Nie zajęło to dużo czasu, by wprawiony mag dokonał swoje oceny.

W związku z tym, że reszta drużyny nie wnosiła sprzeciwów krótko potem Draugdin stał się dumny posiadaczem trzech magicznych przedmiotów. Tarcza Umysłu będzie przydatna, gdy nadarzy się okazja. Bezdenna torba podobna do tej, jaką posługiwał się Theodor zawsze się przyda. Zawartość torby, jeżeli była jakowaś postanowił sprawdzić później. Jednak najbardziej zadowolony był z magicznej broni, jak dostała się w jego ręce.
Niepozorny miecz krótki, ale miecz zmienny. Wyglądał jak by był nienaturalnie ostry. Ledwie dotknął ostrza kciukiem i już pociekła strużka krwi. Miecz ten był nadnaturalnie ostry. Miecz krotki być może nie budzi zbytniego respektu jednak ten konkretny miecz mógł przybierać dowolną formę zachowując premię do obrażeń. Czyli w razie potrzeby mógł być ciężkim mieczem dwuręcznym lub tez inna egzotyczna bronią.

Przytroczył nowy nabytek do pasa. Sprawdził czy łatwo się go dobywa i był gotów przekroczyć progi tajemniczej wieży.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.

Ostatnio edytowane przez Draugdin : 29-11-2011 o 22:58.
Draugdin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172