Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-01-2012, 07:40   #91
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Potężny psioniczny drapieżnik górował nad grotą. Jego sylwetka budziła pierwotne lęki i niepohamowane instynkty. Zebrani najemnicy walczyli o życie i choć ich starania raczej były nie udolne to bitwa dopiero się zaczęła.

Martar, Morwing, Xea’nh
Dzięki sprytnemu manewrowi, który rozpoczął thri-kreen, trójce najemników udało się zajść wija od lewej flanki. Przyczajeni mieli możliwość zaplanowania doskonałego ataku na niepodejrzewającego nic wroga. Niestety instynkt i lęk przed monstrum spowodował, że żaden z nich nie miał ochoty na żadne planowanie, czy omówienie ataku.
- Nie ma czasu na ustalanie taktyki. Idziemy tam i atakujemy aż padnie. Albo nas zabije. - stwierdził Morwing i pozostała dwójka w ciszy się z nim zgodziła.
Cała trójka ruszyła do ataku w tym samym momencie, gdy Angar zaczął biec w ich stronę. Diabeł zapewne miał dobre intencje, ale w swej chęci wspomożenia pozostałych nieświadomie zdradził ich pozycje.
Wij od razu zwrócił uwagę na biegnącego w jego stronę Angara. Zawył doniośle, a jego ryk odbił się doniosłym echem od sklepienia jaskini.
Martar, Morwing i Xea’nh nie czekali. W tej samej sekundzie ruszyli do ataku.
Na czoło wysunął się thri-kreen. Jego skoczne nogi dawały mu wielką przewagę na pozostałą dwójką. W dwóch susach dopadł do wija, a za trzecim wylądował na cielsku wija. Wyskoczył wysoko tak, by uczepić się stojącego pionowo korpusu. Nie miał niestety żadnej broni, poza tą którą wyposażyła go natura.
Nie przeszkadzało mu to jednak w żadnym stopniu. Poczuł dokładnie to co jego przodkowie. Zbiorowa świadomość rasy dała o sobie znać. Czuł wielką siłę, niepohamowaną agresję i dumę, że należy do rasy łowców. Gdzieś w głębi umysłu usłyszał głos przodków dopingujących go w tym śmiertelnym boju. Wiedział, że wij to trudny przeciwnik. Wiedział jednak też, że udało mu się coś niebywałego. Dosiadł właśnie jednego z największych psionicznych drapieżników Athasu. Wczepił się nogami w cielsko wija, a pozostałymi kończynami zaczął bezlitośnie szarpać jego oślizgłe cielsko.

Martar i Morwing także dołączyli do ataku. Widząc wyczyny thri-kreena żaden z nich nie zamierzał iść w ślady modliszkowatego. Skupili się na tym fragmencie cielska wija, które spoczywało na ziemi. Elf uzbrojony w dwa kościane miecze zaczął na przemiennie rąbać pokryte klejącym śluzem ciało. Kilka metrów muł z wielką furią raz za razem wbijał wielki dwuręczny topór w ciało bestii.
Czarna posoka tryskała na prawo i lewo. Mięśnie wija pod siła ciosów kurczyły się konwulsyjnie.
Kolejny ryk bestii rozdarł powietrze. Tym razem ku uciesze wszystkich nie był to ryk obwieszczający kolejny atak, ale najprawdziwszy jęk bólu.

Finrael
Finrael czuł nie tylko potwornie palący ból, ale także wielki strach. Nie chciał umierać. Nie tutaj i nie teraz. Był jeszcze młody i miał całe życie przed sobą. Poza tym śmierć w walce z psioniczną bestią w jakimś podziemny kompleksie nie była ani chwalebna, ani bohaterska. Była po prostu zwyczajna, prozaiczna. A elf nie chciał tak odejść z tego świata. Pragnął wielkich czynów i takiej samej śmierci.
Nie mając innego wyjścia Finrael rzucił się na oślep w kierunku wyspy. Nad sobą usłyszał ryk bestii szykującej się do kolejnego ataku, a po chwili odgłos wypluwanego kwasu. Serce wstrzymało na kilka sekund swoją pracę i elf poczuł, jak wszystko wokół cichnie. Oczekiwał kolejne porcji żrącej mazi na swym ciele i kolejnej fali potwornego bólu.
O dziwo, nic takiego się nie stało.
Finrael zgrabnie potoczył się po żwirze, jaki zalegał na wyspie i wylądował wśród strerty dużych kamieni.
Z lękiem spojrzał w górę na wznoszące się tuż nad nim cielsko wija. Bestia przepuściła co prawda kolejny atak, ale tym razem jego ofiarą stał się diabeł, który próbował dostać się na wyspę korzystając z bocznej drogi. Elf nie widział dokładnie, jakie skutki przyniósł atak, ale cieszył się że bestia zapomniała o nim i dała mu chwilę spokoju.
Kwas jeszcze przez chwilę trawił ciało elfa, ale na jego szczęście nie cała porcja jadu jaką wystrzelił wij wylądowała na jego ciele.
Elf miał teraz chwilę czasu, by pomyśleć co dalej.
W tym momencie powietrze rozdarł ryk bólu. Wij został ranny i sądząc po głosie bardzo boleśnie. Elf spojrzał na potwora i ujrzał thri-kreena wczepionego w jego cielsko i kąsającego wija swymi pazurami.

Angar
Plan wspomożenia pozostałych najemników wydawał się doskonały. Jednak już po chwili diabeł pożałował swojej decyzji. Jego szybki bieg po wąskiej półce skalnej, zwrócił uwagę wija. Angar czuł, jak wielkie grozi mu niebezpieczeństwo. Widział przecież co bestia zrobiła Finraelowi. Teraz cała złość i agresja wija skupi się na nim.
Mimo to diabeł nie zamierzał się cofać. Biegł, co sił w kierunku kamieni zanurzonych w iłowym jeziorze. Jeżeli będzie miał szczęście uda mu się dotrzeć na wyspę zanim wij przepuści swój atak.
Pierwsze dwa skoki były bardzo udane i zakończone szczęśliwym lądowaniem. Przy trzeci Angar ujrzał, jak wij rozwiera swoją paszczę i pluje w jego stronę zielonym kwasem. W ostatnim momencie rzucił się w stronę kolejnej skały. Lecąc poczuł, jak krople kwasu padają mu na plecy i wżerają się w głąb ciała . Porcja kwas nie była duża, a dodatkowo jego gruba skóra uchroniła go także przed poważniejszymi poparzeniami. Diabeł czuł ból, ale z jego ust nie wydobył się żaden dźwięk. Wylądował na skale i szybko znalazł oparcie dla stóp. Znajdował się w połowie drogi na wyspę. Przed sobą miał potężną bestię, która całą swoją agresję zamierzała wyładować właśnie na nim.
W tym momencie bestia zawyła z bólu. Diabeł dostrzegł, że Xea’nh wraz z dwójką pozostałych przepuścili właśnie pierwszy atak na wija. Sądząc po sile krzyku przyniósł on doskonały rezultat.

Rebis
Druid nie miał wyjścia. Musiał wrócić do jaskini i wspomóc pozostałych tak jak umiał. Sytuacja nie wyglądała dobrze. Finrael na którego spadła pierwsza fala agresji wija, gdzieś zniknął. Być może utopił się w iłowym jeziorze, albo udało mu się dotrzeć na wyspę i ukryć się wśród kamieni. Angar, który chciał wspomóc pozostałych najemników zwrócił swym ruchem uwagę wija i to na nim skupił się drugi atak potwora.
Rebis nie był wojownikiem, ale mimo to zdecydował się na desperacji atak. Uniósł swój kostur w górę i traktując go niczym włócznie rzucił w kierunku bestii.
Mocno się zdziwił rezultatem swojego ataku. Bestia zawyła z bólu i zachwiała się mocno. Radość druid nie trwała jednak długo. Po chwili dostrzegł, że to thri-kreen i reszta najemników będących na wyspie zadała bestii poważne obrażenia.
Zrezygnowany spojrzał na diablicę, która stała tuż obok. W jej postawie było coś niepokojącego. Podobnie, jak wcześniej Kendar, stała zahipnotyzowana i wpatrywała się w wija. Jej oczy zawsze pełne ognia i złości teraz były praktycznie pozbawione wyrazu.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 11-01-2012, 13:25   #92
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Morwing nie przestawał atakować. Wściekłość dodawała mu sił. Mięśnie z każdym wściekłym ciosem bolały coraz bardziej. Kiedy po kilku minutach przestał na moment, miał wrażenie że palą one żywym ogniem. Nie miał zamiaru jednak przestawać. Nie wtedy, gdy byli bliżej zakończenia walki niż kiedykolwiek mogli w ogóle o tym marzyć.

Przestał uderzać w ciało w miejscu, gdzie nie wyglądało aby wij miał jakieś ważne dla życia organy. Doskoczył za to do wyprostowanej części jego okropnego ciała i zaczął ciąć w miejscu, gdzie miał nadzieję trafić na żyły czy tętnice, o ile takie elementy u wija w ogóle występowały.

Na przemian wbijał swoje ostrza i przekręcał je, chcąc zadać obrażenia wewnątrz ciała potwora, i ciął w miejscach które wydawały się wrażliwe. Nie przestawał atakować mimo iż sił miał coraz mniej. Uważał przy tym na reakcję stwora, nie chcąc być zgniecionym przez niego na przykład. Był gotów w każdej chwili odskoczyć od ranionego i wyjącego z bólu stworzenia.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 11-01-2012, 16:25   #93
 
Lord of War's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord of War nie jest za bardzo znany
Ramię bolało niemiłosiernie. Lecz był to ból dobry, ponieważ Angar uważał że wij w końcu zaakceptował go jako godnego przeciwnika. Spojrzał na thri-kreena walczącego z wijem na jego własnym cielsku, jakże on pragnął tego samego...
Bohaterskiej walki na ciele thri-kreena. Przyśpieszył jeszcze bardziej myśląc w duchu, że nie tylko thri-kreen dokona w tej walce heroicznych czynów...
 
__________________
,, Jestem jaki jestem, bo ktoś takim musi być" - Ja
Lord of War jest offline  
Stary 12-01-2012, 13:06   #94
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Usłyszał ryk wija, już nie taki groźny i donośny. Tym razem był to
ryk ranionego stwora. - Boli? Ma boleć! – krzyczał zadając
kolejne ciosy. Jego topór wchodził w ciało płaza, jak w masło.
Martar jako jedyny posiadał prawdziwą, potężną broń. Musiał więc
robić z niej użytek. Widział, jak Morwing także szaleńczo atakuje.
Widział jak Angar ociera się z kwasu ~ W końcu się przydał ~
szybka myśl przebiegła mu przez głowę. Szybko ją porzucił,
powracając do szaleńczych ataków.

Muł miał w głowie tylko jedno… bić, by zabić! W razie kontrataku
liczył na swoją zręczność przy ewentualnym unikaniu ciosu.
 
AJT jest offline  
Stary 12-01-2012, 13:38   #95
 
Artonius's Avatar
 
Reputacja: 1 Artonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwu
Thri-Kreen rzucił się pierwszy na wija, wbijając się w jego ciało i atakując szaleńczo punkty na jego ciele znajdujące się w zasięgu jego czterech kończyn. W tym momencie odezwały się jego moce psioniczne. Poczuł obecność swoich pobratymców, wielkich łowców. Pomimo tego, że rzucił się na oślep, bez przygotowania, nawet bez uzbrojenia, z grupą, która prawdopodobnie nic nie wiedziała o prawdziwym polowaniu na jedno z najniebezpieczniejszych znanych stworzeń Athasu, jego przodkowie dopingowali go, dodając mu sił. A może to właśnie dlatego dopingowali go tak mocno? Xea’nh może być pierwszym Thri-Kreenem, który pokona wija sam, takim jak stworzyła go natura.

Po chwili Xea’nh zdał sobie sprawę, że ciągłe wbijanie swoich szponów w te same punkty nie da upragnionego przez łowcę efektu. Wij zawył z bólu ale nie tego chciał Xea’nh, chciał zadać mu śmiertelną ranę. Nie namyślając się długo postanowił zaatakować jedyne pewne miejsce, które może powalić wija. Zaczął wdrapywać się coraz wyżej, używając do tego swoich pazurów, wbijając je w cielsko wija i podciągając coraz wyżej aby dostać się do głowy. Potem zostanie już kilka ostatnich uderzeń w oczy i mózg aby zatriumfować.
 
Artonius jest offline  
Stary 15-01-2012, 02:40   #96
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Elf znalazłszy się na wyspie od razu rzucił się do poszukiwania kryjówki. Schował się za wielkim głazem - nie była to ochrona zdolna wytrzymać furię wija, lecz można było na chwilę umknąć z jego zasięgu i odpocząć. Po męczących skokach długouchy najchętniej po prostu by zasnął, lecz świadomość niebezpieczeństwa i opętańcze krzyki atakujących wija kompanów nie pozwoli by mu spokojnie spać.
Gdy Finrael usłyszał ryk bólu wija bezwiednie się uśmiechnął. "Masz za swoje, przerośnięty robalu!" - zawołał, oczywiście w myślach, coby nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. Wystarczy, że na razie plecy go cholernie piekły i najpewniej blizny na nich pozostaną mu do końca życia...
Lecz dość rozmyślania! Czasu nie było wiele. Choć na razie jego kompanom szło dobrze to wątpił, by taki stan rzeczy trwał długo. Znając życie pewnie uda im się tylko rozwścieczyć wroga po czym ten opluje ich wszystkich żrącym kwasem. Trudno. Ważne, że to oni nadstawiali swe ciała na działanie kwasu, a nie on sam. Finrael nie zapominał o zadaniu - mieli zdobyć jaja pustynnego wija inaczej ta cholerna jaskinia stanie się ich grobem. Ponoć jaja łączyła psychiczna więź z rodzicem - elf miał nadzieję, że myriopod będzie zbyt zajęty walką, by zwrócić na to uwagę. I miał nadzieję, że tym razem jego nadzieje nie okażą się płonne... Wcześniej chciał bezpiecznie dotrzeć na wyspę i średnio mu to wyszło.
Tak więc łotrzyk ostrożnie wychynął ze swej kryjówki i wyruszył na poszukiwanie jaj. To nie powinno być trudne, gorzej będzie z wyniesieniem ich z groty. Ale nad tym się zastanowi już po tym jak je zlokalizuje.
Niektórzy mogliby nazwać jego zachowanie tchórzliwym, lecz było ono podyktowane zdrowym rozsądkiem. Finrael nie był wojownikiem, poza tym nie miał odpowiedniej broni. Miał dźgać trzydziestometrową bestię sztyletem? Wbrew pozorom aż tak szalony nie był.
 
Wnerwik jest offline  
Stary 19-01-2012, 08:30   #97
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Finrael
Udało mu się. Elf nie spodziewał się zgłaszając się na ochotnika, że tak skończy się jego przygoda z przebyciem iłowego jeziora. Teraz już był bezpieczny. Wiedział jednak po co tu przyszli i postanowił spróbować to zdobyć. Walka z wijem mogła potoczyć się jeszcze w różny sposób. Co prawda thri-kreen, Martar i Morwing zdobyli przewagę, ale bestia mogła w każdej chwili losy potyczki. Nawet ranna była śmiertelnie groźna.
Finrael wychylił się za skały i ruszył biegiem w kierunku w którym podejrzewał znajduje się jajo.
Biegł jak najszybciej, by nie zwrócić uwagi potwora. Miejsce w którym mogło się znajdować jajo, nie należało do bezpiecznych. Otoczone ze wszystkich stron cielskiem wija mogło okazać się miejscem pochówku odważnego elfa. Mimo to Finrael nie cofnął się. Wylądował pośrodku niewielkiego okręgu i zaczął dłońmi przerzucać piasek i żwir.
Szczęście go nie opuszczało. Zrobił zaledwie kilka kroków i kilka razy rozgrzebał piasek i natrafił na to czego szukał. Dotknął jaja i natychmiast cofnął rękę. Emanowała od niego wielka moc i nawet Finrael, który nie był ekspertem w tych sprawach to wyczuł.
Miał obawy, czy powinien ryzykować. Spojrzał w górę, jak radzą sobie jego towarzysz, a potem znowu na odnalezione jajo.

Angar
Diabeł, gdy w końcu znalazł się na wyspie, pędził ile sił w nogach w kierunku potwora. Nie chciałby heroicznych czynów w tej walce dokonał tylko thri-kreen. Wiedział, że wij został ciężko ranny i osłabiony. Mogło się to jednak okazać złudne i przynieść szybką klęskę. Angar wiedział, że musi wesprzeć towarzyszy i uderzyć bardzo precyzyjnie. W głowie miał już plan ataku, teraz trzeba go było tylko zrealizować. Dopadł do bestii i z dzikim wrzaskiem zaczął dźgać bestię włócznią, którą zabrał od nieprzytomnego Kendara.

Martar, Morwing
Elf i muł ramię w ramię atakowali ciało wija. Posoka tryskała na prawo i lewo, oblewając ich co chwila. Ich agresja i wściekłość w znacznym stopniu przyczyniły się do sukcesu i zadania poważnych ran wijowi. Morwing dodatkowo szukał ostrzem jakiś żywotnych organów. Wbijał i z ogromną siłą przekręcał ostrze swej klingi wbitej w cielsko potwora. Martar niczym niezmordowany drwal rąbał korpus bestii swym potężnym toporem. Siła jego mięśni i broń jaką się posługiwał sprawiła, że dość głęboko wbił się w ciało wija. Krew tryskała z rozciętych żył i wsiąkała piasek. Wrzaski jakie wydawała z siebie bestia świadczyły o ogromnym bólu, jakiego doświadczała.

Xea’nh
Thri-kreen wiedział, że żeby zabić bestię nie wystarczy wali, gdzie popadnie. Taka taktyka mogła okazać się skuteczna tylko na krótką metę. By powalić potwora trzeba było uderzyć precyzyjnie w ważny organ. Xea’nh nie widział, gdzie znajduje się serce wija. Pozbawiony jednak mózgu drapieżnika, także szybko skona.
Za pomocą swych pazurów zaczął wspinać się po ciele wija, jak po drzewie. Wrzaski i jęki jakie wydawał z siebie wija świadczyły o tym, że jego towarzysze na dole dobrze sobie radzą.
W znacznym stopniu ułatwiło mu to zadanie. Piął się coraz wyżej i wyżej, aż dotarł do samej głowy.
Bestia była tak zajęta bólem i próbą pozbycia się atakujących ją na dole napastników, że nie zwracała uwagi na zaczajonego thri-kreena.
Xea’nh uczepił się mocno i zaczął pazurami atakować oczy i czaszkę wija. Pozbawiony wzroku potwór zaczął się motać na wszystkie strony. Xeanh trzymał się jednak mocno i nie dał się zrzucić. W końcu po jednym z ciosów usłyszał trzask łamanej kości i wtedy już wiedział, że to ostatnie chwile życia wija. Kolejne ciosy lądowały już bezpośrednio na gładkiej powierzchni mózgu bestii.
Skurcze jakie zaczęły targać wijem sprawiły, że thri-kreen nie był w stanie utrzymać się dłużej i przy jednym z szarpnięć poleciał w dół. Upadek był bolesny, ale rany tylko powierzchowne.

Rebis
Stał jak oniemiały. Przerażony perspektywą starcia z diablicą nie był w stanie nic zrobić. Stała niczym słup soli i wpatrywał się w zahipnotyzowaną przez wija Asceline.
Diablica z mętnym wzrokiem ruszyła w stronę driuda. Uniosła miecz w górę z zamiarem zadania ciosu, wtedy jednak stało się coś nie bywałego. Wrzask śmiertelnie rannego wija wypełnił jaskinię. Ze stopu zaczęły sypać się kamienie. Druid instynktownie skulił się i zaczął pełznąć w stronę tunelu. Po chwili usłyszał krzyk diablicy. Jeden z kamieni trafił ją centralnie w głowę i wojowniczka osunęła się na ziemię. Krew z rozbitej czaszki szybko zabarwiła piasek na czerwono.

WSZYSCY

Agonalny ryk wija był przerażający. Ranił uszy i spowodował silne tąpnięcie w jaskini. Ze stropu zaczęły sypać się kamienie niczym obfity deszcz. Każdy z najemników szukał bezpiecznego miejsca, by się skryć.
Śmiertelnie ranny wij runął na ziemię wzbijając tumany kurzy.
Skalny deszcz po chwili ustał, a jaskinie zalały gorące promienie słońca Athasu.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman

Ostatnio edytowane przez Pinhead : 19-01-2012 o 19:18.
Pinhead jest offline  
Stary 19-01-2012, 09:10   #98
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Wij w końcu uległ ciosom Martara i Morwinga, a szczególnie Xea’nha.
Konająca bestia spowodowała jednak obsyp w jaskini, teraz trzeba
było się schować. Martar zgrabnie znalazł miejsce, w którym mógł
przeczekać kamienny deszcze. Po wszystkim wyszedł. Ujrzał Finraela
trzymającego wielkie jajco. Misja zakończona sukcesem, przynajmniej
pojedyncze. Teraz trzeba tylko zwrócić znalezisko, ale może go nie
zwracać?

Różne myśli zaczęły przechodzić przez myśl muła. W gruncie rzeczy
to był już wolny i mógł teraz o swoją wolność walczyć. Nie było
powiedziane, że Nizioł dotrzyma słowa. Teraz za to jest pewien, że
wszystko co zrobi będzie zależeć od niego. Swymi przemyśleniami nie
dzielił się jak na razie z kompanami. W gruncie rzeczy nie wiadomo
komu można zaufać, komu nie. Przynajmniej z tych co przyszli tu
razem z nim. Tylko Xea’nh nie był związany z nimi. Podszedł więc do
niego i zagadał
- Cóż teraz zamierzasz robić, gdyś już wolny? Gdzie
zmierzasz?
.

Ogólnie Martar był za wyjściem przez strop w jaskini. Pozostała
jeszcze sprawa tunelu jaki znaleźli, jeśli dałoby się tam jakoś
teraz dostać, wsparłby pomysł pójścia tam.
 
AJT jest offline  
Stary 19-01-2012, 14:17   #99
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Elf odetchnął głęboko, gdy bezwładne cielsko wija leżało już na ziemi a deszcz głazów i kamieni ustał. Droga powrotna na ten moment była zasypana. Przynajmniej póki co. Została możliwość ucieczki przez dziurę znajdującą się w stropie, jednak wymagało to nie lada wysiłku fizycznego, na który nie wszyscy byli w chwili obecnej gotowi.

Morwing usiadł zmęczony na kawałki skały. Miecze włożył do pochew, nie chcąc ich zniszczyć. Mimo bardzo kiepskiej jakości oręża mógł dzięki nim walczyć. A to już coś.

Kiedy został sam przy cielsku wija, upewnił się że nikt go nie widzi i nie chodzi w pobliżu. Mając wszystkich na widoku podszedł najciszej jak tylko potrafił do leżących zwłok, po czym zaczął powoli i systematycznie wycinać z dziąseł zębiska wija. Starał się każdy z nich przynajmniej owinąć kawałkiem materiału, aby te nie uszkodziły się w czasie podróży. Kiedy skończył z zębami, podjął próbę wydobycia innego cennego dla niektórych organu - mózgu. Rozciął skórę i powolnymi, ostrożnymi i niezwykle precyzyjnymi ruchami zaczął dobierać się do wnętrza głowy martwego potwora. Zdawał sobie sprawę z tego, że przetransportować ten organ w stanie nienaruszonym jest niemożliwe, jednak zasuszony mózg mógł być nieco wart.

Po skończonej operacji zawinął pomarszczoną, szarą kulkę w największy kawałek materiału i schował niezwykle ostrożnie do swojego ekwipunku. Jeśli dobrze liczył, mógł za te wszystkie rzeczy otrzymać całkiem pokaźną sumkę. W dodatku kto wie, może za zabicie wija był w stanie otrzymać jakąś nagrodę?
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 20-01-2012, 21:34   #100
 
Lord of War's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord of War nie jest za bardzo znany
Ostrze włóczni szybko wysunęło się z cielska wija. Angar był wściekły na siebie, gdyż zaraz po jego przyjściu na wyspę wij padł. Żaden honor z takiej walki- pomyślał gladiator. podszedł do elfa, który odgrywał swego rodzaju przywódcę tej kruchej drużyny. przyklękł obok niego z kocią zwinnością i spytał.
- Elfie, Którędy ruszamy? Tunel jest raczej zasypany więc tamtędy raczej nie przejdziemy.
Nie czekając na odpowiedź elfa, przydreptał do ciałą wija, otworzył paszczę i jednym sprawnym ruchem odciął język wijowi, Zęby talże mogłyby być ccoś warte, tak więc zabrał się za ich szybkie wyrywanie z pomocą miecza.
 
__________________
,, Jestem jaki jestem, bo ktoś takim musi być" - Ja

Ostatnio edytowane przez Lord of War : 21-01-2012 o 21:59.
Lord of War jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172