Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z dziaÅ‚u DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-04-2012, 10:00   #161
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Elf pierwszy raz w życiu podróżował w lektyce. Od razu mu się spodobało... Najbardziej to, że nie trzeba się było przepychać przez tłum, tylko ten się sam rozstępował, ze strachu przed półgigantami.

Chyba najwięcej czasu z całej drużyny spędził na targowisku. Pierwszy raz miał tyle pieniędzy do wydania! Prócz wykwintnego stroju sponsorowanego przez Lady Luubarę zaopatrzył się w lekką skórznię, łuk wraz ze strzałami, parę fiolek trucizn (na straganach można było kupić dosłownie wszystko!) i kilka chatchek (okazało się, że jeden z niewolników elfki zna się na sztuce miotania dyskami i za niewielką opłatą nauczył tego Finraela). Chitynowe sztylety wymienił na dwa egzemplarze broni zwanej "Przyjacielem Barda". Był to interesujący mariaż pomiędzy kastetem, a sztyletem, wyposażony w kilka ostrzy. To właśnie z myślą o tej broni łotrzyk zakupił trucizny.

Z uwagą słuchał słów elfki-nomadki. Podobnie jak on pochodziła z pustyni dlatego jej przemowa wzbudziła jego zaciekawienie. Chciała obalić tyrana... Wielu próbowało, ale czy komuś się to udało? Królowie-Czarnoksiężnicy władali Athasem i choć Finrael nie darzył ich zbytnią sympatią jakoś nie zamierzał wywoływać buntu.
Był złodziejem. Obojętnie jaki rządziłby król - czarnoksiężnik czy nie - i tak zostałby ukarany gdyby został przyłapany na kradzieży. Bunt był mu całkowicie obojętny...
Psychiczny pisk wstrząsnął elfem. Może nie był tak wrażliwy jak Lady Luubarra, ale i tak odczuł jego działanie. Zakręciło mu się w głowie... Ale nie upadł.
Gdy usłyszał rozkaz swej nowej pracodawczyni zaczął się zastanawiać nad jej motywami. Dlaczego chciała by schwytali dzikuskę? Chciała jej samodzielnie wymierzyć karę czy może chciała się dowiedzieć czegoś więcej o buntownikach? Może też chciała obalić Tectuktitlay'a?
Jeśli dalej będzie im tak płacić to może i obalać Tectuktitlay'a, a on jej w tym pomoże.

Posłuszny rozkazowi wysiadł z lektyki i zamiast się rzucić w pogoń jak towarzysze postanowił znaleźć jakiś sposób by dostać się na dachy. W jednym z budynków z pewnością musiało być wyjście na górę, skoro elfka jakoś się tam dostała. A jak nie ma to zawsze może spróbować się wspiąć...
Było to na pewno rozsądniejsze niż przebijanie się przez ten tłum.
 
Wnerwik jest offline  
Stary 10-04-2012, 21:48   #162
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Rebis nigdy nie jeździł lektyką, na pustyni nie używali takich wynalazków, zwykle chodziło się piesze, czasem tylko na wierzchowca starczyło pieniędzy. Druid skorzystał z oferty, kupił nową szatę, jednak nadal była to prosta brązowa szata z kapturem, taka jaką nosił teraz, tyle, że nowsza. Kostura nie zamienił na nic, pustynne życie pielęgnował tyle lat, że nie znosił zabijania.

Z ciekawością wsłuchał się w słowa elfki, która krzyczała coś o rewolucji. Rebis nie był tym zainteresowany w najmniejszym stopniu. Jedyne co go obchodziło w skali globalnej, to by przestali polować na druidów, jak na wyrzutków.

Jednak usłyszawszy rozkaz Rebis ruszył za elfką. Wątpił bu udało mu się ją złapać, dlatego pozostał trochę w tyle i zaczął przewracać ludzi, kosze i temu podobne, wszystko byleby tylko spowolnić straż kapłańską.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 12-04-2012, 19:10   #163
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Zbiegowisko na skrzyżowaniu szybko zaczęło się zmieniać ze statycznego, na bardzo dynamiczne. Po popisie psionicznej wszyscy zebrani w tym miejscu w jednej chwili stali się podejrzani. Straż kapłańska w pierwszej kolejności wszystkich wyłapie i wtrąci do lochu, a dopiero później będzie pytać kto, po co i dlaczego. Wszyscy zebrani na skrzyżowaniu zaczęli przepychać się, by czym prędzej uciec z miejsca nielegalnej agitacji.
Najemnicy także ruszyli zgodnie z rozkazem Luubarry za uciekająca dzikuską. Nie byli jednak bezmyślnymi sługusami i bardzo świadomie analizowali sytuację.

Martar
Muł mimo, że się zawahał i miał dużo wątpliwości, czy rozkaz Luubarry jest rozsądny i dobry dla niego, zareagował jako pierwszy. Błyskawicznie rzucił się biegiem na przód. Już po kilku krokach znalazł się na skrzyżowaniu. Jego wzrost i potężne muskuły oraz broń w dłoni sprawiały, że ludzie instynktownie usuwali się na jego widok. Bardzo ułatwiło mu to zadanie i pozwoliło określić kierunek w którym pobiegła dzikuska.
Gdy zaczął się rwetes i wszyscy zaczęli uciekać, gdzie popadnie muł wiedział już, gdzie ma biec.
Sprawnie umknął największej grupie uciekinierów i biegnąc pod ścianą odpychał bez trudu tych, którzy stanęli na jego drodze. Elfka uciekała po dachach i miała zdecydowaną nad nim przewagę. Jeżeli muł chciał ją dogonić musiał, czym prędzej znaleźć się z dala od tego tłumu.
Dzięki sile i szybkości przebił się przez największe skupisko ludzi i skręcił w boczną uliczkę. Przez taki manewr chciał dobiec do równoległej głównej ulicy, by móc śledzić uciekinierkę. Ledwo wbiegł w zaułek, a musiał niemal zatrzymać się w miejscu. Naprzeciwko niego szło czterech członków straży kapłańskiej. Ich poważne i zacięte miny utwierdziły Martara w przekonaniu, że wpadł po szyję w kłopoty. Dłonie strażników momentalnie spoczęły na broni u ich pasa. Muł wiedział, że nie będzie miał czasu, by wytłumaczyć swoją rolę w tym całym zamieszaniu.

Angar
Diabeł ruszył niemal zaraz za mułem. Jednak ta chwila zawahania sprawiły, że Angarowi nie udało się tak łatwo przedrzeć przez tłum. Wzrokiem śledził kierunek ucieczki dzikuski. Nie dane mu było jednak przedrzeć się przez tłum, który nagle zapragnął uciec z miejsca zdarzenia. Nagle niczym duch z Szarości pojawił się członek kapłańskiej straży. Wszedł na stojącą pod ścianą skrzynię i najwyraźniej chciał coś krzyknąć. Nie było mu to jednak dane, gdyż za jego plecami pojawił się jakiś zakapturzony człowiek, który ściągnął strażnika z podestu. Angar widział, jak strażnik jest wciągany do wnętrza pobliskiego domu.

Morwing, Rebis, Rednas
Druid, elf i krasnolud zostali troszkę z tyłu za pozostałą częścią drużyny. Dzięki temu mieli trochę szerszą perspektywą całego zamieszania, jakie zrodziło się po psionicznym ataku. Ludzie w panice zaczęli uciekać z miejsca zdarzenia. Część z nich tratowała się pragnąc, jak najszybciej opuścić pechowe skrzyżowanie. Strach przed kapłańską strażą był tak wielki, że ucieczka była jedynym priorytetem. Trójka najemników widziała, jak kilku zakapturzonych postaci stoi w strategicznych miejscach i zabezpiecza drogę ucieczkę dzikuski. Pięciu mężczyzn zwalając jakieś skrzynie i stragany zablokowało dojście do skrzyżowania, zwiększając tym samym poziom chaosu i zamieszania.

Finrael
Jedynie Finrael wpadł na pomysł, by dostać się czym prędzej na dach i gonić dzikuskę tą samą drogą, którą ona ucieka. Elf wbiegł w najbliższą boczną uliczkę i po stojących tam pudłach dostał się na dach domu. Szczęście mu sprzyjało, a wieloletnie doświadczenie w złodziejskim fachu nauczyło go, że jest ono równie ważne, jak umiejętności.
Budynki w tej dzielnicy miały jednakową wysokości i wystarczyło przeskakiwać na dachy kolejnych budynków, by sprawnie się przemieszczać.
Elf wziął rozbieg i lekkim lotem pokonał skrzyżowanie na którym zamieszanie stawało się coraz większe.
Finrael biegł ile tchu w płucach, ale dzikuska była o wiele szybsza. Miała najwyraźniej o wiele większe umiejętności niż on. Dzięki jednak doskonałej widoczności praktycznie nie istniała szansa, by elfka zniknęła z oczu Finraela.
Przeskakując nad kolejnym dachem łotrzyk zauważył, jak dzikuska znajdująca się trzy budynku podnosi, jakąś klapę i zeskakuje do wnętrza budynku.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 13-04-2012, 15:02   #164
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- Ochroniarz Lady Lubarry. Pojąć dzikuskę mam! – Krzyknął niemal bez zastanowienia w momencie, gdy prawie ‘nadział się’ na straż. Nie spostrzegł jednak u nich żadnej reakcji, pozytywnej reakcji świadczącej, że jego słowa miały w jakiś sposób przekonać do zaprzestania sięgania po broń. Niewiele więcej myśląc, a tym bardziej mówiąc, wykonał obrót i ponownie ruszył przed siebie. Tym razem jednak w gorszej roli, niż jeszcze przed momentem. Już nie gonił, teraz był goniony. Tak jak wcześniej miał zamiar wykorzystać wszelkie swoje atuty, dużą masę, barczystość, ale także szybkie nogi i ponadprzeciętną gibkość jego ciała. Przed chwilą uciekł z tłumu, teraz musiał tam wrócić, gdyż łatwiej powinno być mu tamtędy uciec, a pewnym momencie…czmychnąć gdzieś w bok, zaszyć się…jeśli będzie możliwośc, zdejmie z siebie te głupie, podarowane mu, szaty.
 
AJT jest offline  
Stary 13-04-2012, 22:19   #165
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Po co zawracać sobie głowę łapaniem elfki, skoro można złapać jednego z pomagających jej mężczyzn? Jeżeli odpowiednio go potraktują, na pewno wyśpiewa, gdzie znaleźć samą elfkę, a także wiele innych rzeczy. Nie ma nic gorszego, niż działać w ciemno.
Sześciu ludzi! Psionika! Jednek szczerze powiedziawszy, Rednasa bardziej niepokoiła dyscyplina i zoorganizowanie tych ludzi. Z całą pewnością to nie była jednorazowa akcja, a jedynie część większego planu.
Jeżeli na przykład złapalibyśmy jednego z nich, dowiedzielibyśmy się gdzie i kiedy będzie miała miejsce kolejna akcja, a wtedy moglibyśmy zastawić pułapkę i pojmanie elfki poszłoby jak z płatka. Oczywiście ci, którzy teraz mogli przydać się najbardziej - czyli osiłki - jako pierwsi pognali przed siebie, nie myśląc o takich rzeczach.

Trudno, stwiedził Rednas. Strzałka w dłoni znalazła się już w zagłębieniu atlatla.
- Tam! - Szybko wskazał głową na tego z mężczyzn, który był jako drugi najbliżej ich. - Złapcie go, elfki i tak nie dogonicie!
Miał nadzieję, że dwaj nowi towarzysze, którzy zostali razem z nim, posłuchają go. Powinni.
Jednak dla niego była to tylko zmyłka, prawdziwym celem był ten z zakapturzonych ludzi, którzy znajdował się najbliżej. (Choć oczywiście mogło zdarzyć się też tak, że przypadkiem uda im się złapać dwóch ludzi. Zawsze to lepiej niż jednego, bo można porównać ich zeznania.) Jednak żeby trucizna zadziałała w stu procentach, trafienie musiałoby być czyste. Czekał więc, aż tamten poruszy się, na przykład ruszy ręką, odsłaniając dłoń, albo podnosząc głowę - mógłby wtedy celować pod kaptur.
W odpowiednim momencie machnął ręką, a strzałka pomknęła do celu.
 
Issander jest offline  
Stary 16-04-2012, 21:37   #166
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Wejście na dachy było zaiste sprytnym pomysłem. Gorzej, że tylko on na niego wpadł. Gdy elfka zniknęła wewnątrz budynku Finrael spostrzegł, że został sam. Jego kompanów nie było ani widać, ani słychać, a przyznać trzeba, że z dachów miał dobry widok na okolicę.
Najgorsze było to, że najprawdopodobniej w środku budynku czekają kompani dzikuski. Najpewniej już się czaili pod klapą gotowi go pojmać, albo co gorsza - zabić. Dzikuska musiała zauważyć goniącego ją pobratymca, inaczej nie byłaby godna miana elfa!
Czasu nie miał zbyt wiele, a buntowniczka musiała zostać złapana. Nie mógł więc czekać, aż towarzysze raczą go odnaleźć. Należało działać, ale działać na tyle sprytnie by wygrać.

Finrael złapał się krawędzi dachu i opuścił się na tyły budynku. Na tyłach często znajdowały się dodatkowe drzwi, tak też było i tym razem. Elf uśmiechnął się - mógł wkroczyć do budynku przez tylne drzwi, drogą którą najmniej się go spodziewano!
Podszedł cicho do drzwi i powoli zaczął je uchylać, by niepostrzeżenie dostać się do środka. Niestety, właściciel budynku nie dbał zbytnio o stan drzwi - zawiasy głośno zaskrzypiały zdradzając wejście elfa i sprawiając, że w stronę wchodzącego skierowały się spojrzenia czwórki krasnoludów.
Firaela uderzyła fala gorąca dochodząca ze środka. W środku było strasznie gorąco i duszno, najpewniej z powodu wielkiego glinianego pieca. Ale mógł to być niejedyny powód dla którego łotrzykowi zrobiło się duszno - krasnoludy siedzące przy stole nie wyglądały zbyt przyjaźnie. Rzucały złowieszcze spojrzenia, całe były ubabrane krwią, a w dłoniach trzymały tasaki, którymi oprawiali tuszę leżącą na długim stole. Tusza należała najpewniej do jakiegoś zwierzęcia... albo do poplecznika króla-czarnoksiężnika.
- Wybaczą panowie, przyszedłem w odwiedziny do mej przyjaciółki. Może ją kojarzycie? Ma długie uszy i tatuaże, zupełnie tak jak ja. Ponoć tutaj mieszka... - Próbował się wyłgać. Albo krasnoludy po prostu tu mieszkały i nic nie wiedziały o żadnej elfce... I zaraz go pewnie stąd wyrzucą. Albo należały do buntowników i pilnowały kryjówki. Wtedy miał nadzieję, że poszukiwana nie zdążyła ich przed nim ostrzec. Tak czy siak nie zapowiadało się zbyt dobrze.
Gdyby rzeźnicy chcieli go zaatakować miał zamiar uciec i zgubić ich w labiryncie uliczek. Nie powinno to być trudne, w końcu miał dużo dłuższe nogi. O wiele bardziej cenił własne życie niż wypełnienie zadania.
 
Wnerwik jest offline  
Stary 21-04-2012, 01:43   #167
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Rebis był nieco przerażony, straż kapłańska zdążyła już nadejść, a druidzi nie należeli do ich fanów. Rebis zaś chciał się jeszcze pocieszyć odzyskaną niedawno wolnością.

Tłum ludzi zaczął uciekać w różnych kierunkach. Druid zarzucił szybko kaptur na głowę, tak by ukryć swoją twarz, po czym dołączył do panikującego tłumu, nie był typem wojownika, wolał przeżyć, a czasem przeżycie czasem oznacza ucieczkę...
 
pteroslaw jest offline  
Stary 21-04-2012, 23:27   #168
 
Lord of War's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord of War nie jest za bardzo znany
Angar był rozdarty, z jednej strony chciał złapać elfkę, z drogiej zaś ciekawiła go postać strażnika, czy żyje? Postanowił ruszyć w stronę domku.

Przykucnął, cichym krokiem przybliżył sie do ściany domostwa do którego zawleczono strażnika, chcąc coś podejżeć przez okno.
 
__________________
,, Jestem jaki jestem, bo ktoś takim musi być" - Ja
Lord of War jest offline  
Stary 22-04-2012, 18:48   #169
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Martar
Muł nie miał szczęścia. Z łowcy w jednej chwili stał się ofiarą. Znał tą sytuację bardzo dobrze. Na arenie nie raz jedne błąd wystarczał, by rolę pojedynku odwróciły się w jednej chwili. I to właśnie dzięki doświadczeniu zdobytym w czasie gladiatorskich walk, Martar nie spanikował. Doskonale wiedział, co ma robić.
Gdy jego słowa nie wywołały oczekiwanego skutku, czym prędzej odwrócił się na pięcie i zaczął uciekać. Spanikowany tłum pragnący za wszelką cenę uwolnić się z pułapki w jakiej się znalazł bardzo ułatwił mu to zadanie.
Muł wmieszał się w tłum zbiegów i w biegu zrzucił podarowaną mu przez elfkę szatę. Teraz istniała szansa, że strażnicy go nie poznają. Ubrany tylko w przepaskę biodrową i chitynowe naramienniki wyglądał zupełnie inaczej.
Stojąc w jednej z bocznych uliczek obserwował uciekający tłum gapiów oraz dwóch półgigantów próbujących ochronić lady Luubarrę przed szarżującym tłumem. Lektyki leżały wywrócone tuż obok. Kapłańscy strażnicy ustawieni w strategicznych wylotowych miejscach ulic wyłapywali, co poniektóre osoby z uciekającego tłumu.
Martar zdawał sobie sprawę, że dogonienie dzikuski graniczy z trudem. Muł musiał podjąć trudną decyzję, czy dalej wypełniać rozkaz elfki, czy pomóc w jej ochronie.

Angar
Diabeł szybkim krokiem dotarł do domu do którego został wciągnięty kapłański strażnik. Poruszając się wzdłuż ściany Angar dotarł do okna i ostrożnie zajrzał do środka. W niewielkiej skromnie urządzonej izbie stał wysoki, zakapturzony mężczyzna, który ciągnął szamocącego się strażnika. W dłoni mężczyzny zalśnił stalowy, wykrzywiony nóż. Odchylił on głowę strażnika i jednym błyskawicznym cięciem przeciął jego szyję. Krew trysnęła z ogromną siłą, zalewając w momencie całą podłogę.
Angar nie miał wiele czasu na zastanowienie,co robić dalej. W każdej chwili zakapturzony mężczyzna mógł go dostrzec.

Rednas
Krasnolud szybko analizował sytuację. Jego chłodny, matematyczny umysł nie miał z tym żadnych problemów w przeciwieństwie do prostych wojowników on nigdy nie wykonywał rozkazów dosłownie. Nie chodziło przecież o to, aby złapać dzikuskę, ale dowiedzieć się kim ona jest i jaki cel miał ten popis siły. Gdy tylko Rednas zauważył ludzi, którzy osłaniali ucieczkę elfki wiedział, że to oni są teraz jego celem. Przygotował swój atlatl i czekał na odpowiedni moment.
Krasnolud widział jak czterech mężczyzn blokuje skrzyniami dojście do skrzyżowania. Piąty w tym czasie przyczajony za rogiem budynku wydawał im rozkazy. To właśnie on stał się celem Rednasa. Gdy tylko mężczyzna wychylił się krasnolud był gotowy. Błyskawicznym ruchem ręki zwolnił strzałkę umieszczoną w zagłębieniu atlatla. Zatruty pocisk pomknął w kierunku dowódcy buntowników. Rendas obserwował swoją ofiarę i gdy ujrzał jak ta trafiona jego strzałką przyklęka na jedno kolano wiedział, co ma dalej robić.

Rebis
Druid, gdy dostrzegł uciekający tłum i strażników kapłańskich, w jednej sekundzie zdał sobie sprawę ze swojej tragicznej pozycji. Nie zamierzał nadstawiać karku za rzeczy, ani osoby, które nie mają dla niego znaczenia. Wiedziała, że w życiu można polegać tylko na sobie. Dlatego też nie zamierzał ani gonić dzikuski, ani walczyć. Chciał tylko jak najszybciej opuścić to przeklęte skrzyżowanie. Zarzucił kaptur na głowę, chowając twarz w cieniu jaki on dawał i wmieszał się spanikowany tłum.
Fala ludzkich ciał porwała go razem ze sobą niosąc, gdzieś przed siebie. Druid tylko w niewielki sposób mógł kontrolować kierunku w którym się poruszał. W momencie, gdy dał się porwać przez tłum wyrzekł się nie jako swojej woli.
Ludzie pędzili przed siebie bez opamiętania.
Gdy dotarli do kolejnego skrzyżowania druid ujrzał rzecz, która zmroziła mu krew w żyłach. Na rogatkach stał czterech strażników i wyłapywało część biegnącego w ich stronę tłumu. Rebis zawahał się, czy uda mu się przebić. Rogatka zbliżała się w zatrważającym tempie. Tłum napierał i druid miał niewielkie pole manewru.

Finrael
Elfowi, jako jedynemu udało się nie zgubić dzikuski. Dotarł za nią do niewielkiego budynku. Nie odważył się, co prawda zaraz za nią wskoczyć do środka, ale postanowił w inny sposób sprawdzić, co się tam dzieje.
Zeskoczył z dachu na tyłach budynku i otworzył znajdujące się tam drzwi. Niestety szczęście go w tym momencie opuściło. W środku znajdowała się czwórka krasnoludzkich rzeźników. Ich surowe spojrzenia wyraźnie mówiły, że elf nie jest tutaj mile widziane. Finrael miał jednak doświadczenie w tego typu sytuacjach. Jako złodziej nie raz musiał kłamać w żywe oczy i do końca twierdzić, że ręka która spoczywa na sakiewce nie należy do niego. Tak było też i tym razem. Elf nie stracił rezonu i nie dając po sobie poznać zaskoczenia zapytał:
- Wybaczą panowie, przyszedłem w odwiedziny do mej przyjaciółki. Może ją kojarzycie? Ma długie uszy i tatuaże, zupełnie tak jak ja. Ponoć tutaj mieszka...
Jeden z krasnoludów wytarł zakrwawione dłonie w fartuch i zabierając ostry rzeźniczy nóż ze stołu, podszedł do drzwi.
- Wejdź i zamknij za sobą drzwi przyjacielu. Porozmawiamy. - rzekł chłodno krasnolud.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 23-04-2012, 23:21   #170
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Krasnolud zwykle nie poddawał się w ten sposób uczuciom, ale wywołana walką adrenalina zrobiła swoje - udane trafienie wywołało w nim krótki napad euforii. Krótki - bowiem sytuacja nie prezentowała się wcale tak dobrze, jak powinna.

W tym momencie straż świątynna pewnie już zabierała się za łapankę. Rednas nie wątpił, że reszta ludzi dzikuski też się w tym orientuje i zaraz zacznie się zmywać. Nie mogą przecież wziąć trafionego strzałką ze sobą - gdyby kogoś nieśli, od razu by wpadli. Z pewnością nie daliby też rady szybko wnieść go na dachy, aby uciec tą samą drogą, co elfka. No a poza tym - strzałka jest mała i błyskawiczna - tak więc przynajmniej paru z nich nawet się nie zorientowało się, co się stało z ich towarzyszem.

A jeżeli to ja spróbuję go wynieść, znajdę się w dokładnie takiej samej sytuacji! - Pomyślał krasnolud i zaklął pod nosem. - Ale chyba już widzę rozwiązanie. Powinno się udać... Szkoda tylko, że tak cholernie nienawidzę improwizować!

Spanikowany tłum w sporej części zmył się z centrum wydarzeń, licząc na to, że straż świątynna nie zwróci na nich uwagi. Rednas wykorzystał to, aby szybko podejść do zatrutego człowieka, zanim ten upadł. Zadbał o to, aby podtrzymać go jedną ręką, podczas gdy druga, zwinięta w pięść, szybkim ruchem podążyła w stronę jego twarzy. Zabrzmiał nieprzyjemny dźwięk nadwyrężanej chrząski. Wybacz, przyjacielu - pomyślał krasnolud - bez odrobiny krwi nasza szopka się nie uda. Następnie przerzucił go sobie na ramię i powoli udał się w stronę lektyki Luubary.

Po drodze zajął się szczegółami - wyciągnął strzałkę z rany, wytarł krew z dłoni, po czym rzucił jeszcze do mężczyzny, na wypadek, gdyby ten nie do końca stracił przytomność.
- Bądź grzeczny i graj w moją grę. Z pewnością wolisz dostać się w moje ręce, niż strażników, prawda?

Plan był prosty - zwyczajnie tam zaczeka. Część ludzi oczywiście zwróciła przedtem na nich uwagę, ale z pewnością nie aż tak bardzo, żeby zapamiętać, jak wyglądali, albo ilu dokładnie ich było. Strażnikom powie, że jego towarzysz - drugi najemnik elfki - dostał krwotoku z nosa i zemdlał. Rednas, jako najmniejszy i najwolniej biegający (co prawdopodobnie było nawet zgodne z prawdą) został z nim. A reszta? Reszta, panie strażniku, spełnia swój obowiązek wobec miasta i próbuje złapać buntowniczkę. Jeżeli im się uda, odstawimy ją bezpośrednio do świątyni, no nie?

Tak, to brzmiało dobrze, jednak nie było pozbawione wad. Co będzie, jeżeli strażnicy złapią któregoś innych ludzi elfki, który widział, że Rednas trafił jednego z nich i wszystko wyśpiewa? Krasnolud nie miał jednak odpowiednio dużo czasu na to, żeby sprawę przemyśleć. Będzie musiał reagować na bierząco.

Rozejrzał się. Świątynni powoli kończyli łapankę, zabierali się teraz za przeszukiwanie przewróconych straganów. Kilku z nich, razem z tym, który wyglądał na dowódcę, skierowało się w stronę lektyki - Rednas nie był w stanie powiedzieć, czy to dobrze, czy źle, ale i tak było już za późno, żeby cokolwiek zmieniać.

Upewnił się jeszcze tylko spojrzeniem, czy Luubara zorientowała się w jego planach. Dużo będzie teraz zależało od szacunku, jaki moja protektorka posiada w mieście, stwiedził w myślach, po czym spojrzał strażnikowi w twarz i rozpoczął swoje przedstawienie...
 
Issander jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172