Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-01-2015, 22:06   #221
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
- To gdzie czeka w głównej sali ?
- Przed drzwiami karczmy Pani Elphiro.
- rzekła Sisi.
- Dobra to czas zobaczyć o co mu chodzi... i od kiedy jestem panią ? - spytała rozmasowując czoło, ten dzień naprawdę był dziwny a jeszcze daleko do wieczora.

We trójkę zeszli na dół mijając podpitą Karendis, markotnego Eustariama i Aeriona tłumaczącego coś ludziom Lorda. Na granicy kręgu światła stał wysoki łysy mężczyzna rozmawiający z Tomasem,
- Witam Lejdy Elphirę. - rzekł ukłoniwszy się nisko.
- Możecie mnie nazywać Airyd. - przedstawił się kitsune.
Eryk stanął z boku Elphiry i starał się wyglądać groźnie.
- Ja jestem paladyn Eryk złodzieju mam nadzieje że nie przyszedłeś tu szukać kłopotów ?
- Ty jesteś tym miłym mnichem ze wschodu o którym mówiła Eleril ? - rzekł do Airyda.
- Nie do końca... Tylko moi rodzice byli ze Wschodu... Ja urodziłem się bliżej tutaj - skwitował.
Elphi pokręciła głowa widząc i słysząc wyczyny swych towarzyszy, miała nadzieję że paladyn nie był tak zapalony do boju że i zacznie tutaj rwać się do walki.
- Od kiedy jestem Lady ? - skomentowała pod nosem po czym zaskoczona słowami łysego spytała. - Chwila ty ich znasz ?
- To ty zadajesz się ze złodziejami ?!- Spytał Kitsune zszokowany piewca dobra i sprawiedliwości.
-Ależ jesteście Lady, choć nie z krwi i urodzenia, to ze stanu duszy, pani Elphiro. Widocznie mamy status "nasza sława nas wyprzedza". Ja go nie znam, panie Eryk, a znam paru złodziei. -odparł Airyd.
- Cóż, ja znam wielu płatnych morderców i kurwy więc w sumie nie mam prawa cię potępić.
- Mam nadzieję że nie zaczniecie się zaraz licytować... - odpowiedziała patrząc się krytycznie na Eryka i Airyda po czym przeniosła wzrok na łysego.
- Więc szanowny pan to ? Bo jak rozumiem w sprawie porannego "zamieszania", dobrze widzieć że szeryf zrezygnował ze swego pierwotnego pomysłu na karę...
- A chociaż mnichem pan jest ? - zapytał zmieszany a potem zwrócił się do Elphiry - W istocie okazał łaskę zapewne dzięki wstawiennictwu pewnej damy, dlatego chcę panią ostrzec.
- Ostrzec ? - spytała zastanawiając się czy ma zamiar jej grozić czy tez o czymś poinformować.
- Po pierwsze, Eleril, którą uwięziliście jest członkiem Czarnego Bractwa jak i my, po drugie, jej wujek jest genialnym fechmistrzem, po trzecie dziadek jej jest Rają rakszasa.
- Czyli to jest groźba ? - odpowiedziała chłodno bardziej jak by stwierdzała fakt niż pytała.
- Genialny Fechmistrz ? A nie chodzi przypadkiem o Pana Folkira ? Pomogliśmy mu niedawno uwolnić się od jednego Ogra. W sumie to przydałoby się go powiadomić o sytuacji Panienki Eleril możemy ci powiedzieć gdzie jest ale pod warunkiem że sprowadzisz go do karczmy i PODKREŚLISZ że sytuacja jest wynikiem przypadku i waszego głupiego pomysłu a nie wynikiem złej woli Lajdy.- Prostaczek najwyraźniej dostał przebłysku inteligencji.

- Po pierwsze mnichem też nie jestem. Co najwyżej łowcą przygód i skarbów. Po drugie, panie Eryk to ja bym tego lepiej nie ujął. - oświadczył Airyd.
- A to Eleril coś dodała od siebie, proszę jej wybaczyć. - rzekł łysy potem odezwał się do rycerza - Pan Forakil jest tutaj? Widzi pani, że niebezpieczeństwo jest blisko, a nie wspomniałem, że jej matka jest sławną paladyn, ojciec potężnym pół demonem i oboje mają pewne wpływy. - westchnął - To nie groźba tylko stwierdzenie faktu. Musicie zrozumieć. że wykonywaliśmy ważną misję dla Bractwa. W uproszczeniu, szukamy naszego oficera, która szukała pewnego Numeryjczyka, który chciał dokonać zamachu stanu w Absalonie i zabił jej "przyjaciółkę" Ja rozumiem, że Lejdy Elphira czuje typową dla tutejszych niechęć do istot nie całkiem ludzkich i uwielbia stosy, ale Eleril jest miła... mówiłem, że jej wujek zna maga w Cheliax ?

- Pańskie tłumaczenie jeszcze bardziej komplikuje sprawę. Jak dla mnie to żeście postąpili jak złodzieje i spotkała was kara. Biedna Panna Elphira wpadła w panikę i nie przemyślała dokładnie tego co robi. Nie jesteśmy stąd, wydaje mi się że mówię za wszystkich gdy twierdze że nie kochamy stosów ani nie życzymy sobie żeby Panią Eleril spalono ? - Spojrzał się po towarzyszach. - Tutejszy system sprawiedliwości jest gówno wart kara wam się zdecydowanie należy bo jak głupki straciliście kasę która miała być na odszukanie tego waszego kogoś tam a potem zamiast uczciwie zarobić coś na szybko choćby biorąc udział w walkach albo dogadując się z magiem to wkroczyliście na ścieżkę zbrodni! WIĘC LOS I BOGOWIE ZESŁALI NA WAS KARĘ POD POSTACIĄ GNIEWU PANI ELPHIRY! - Zakończył gromko swe surowe podsumowanie.
- A Pan Folkir nie jest dla nas zagrożeniem lecz przyjacielem. Uratowaliśmy mu prawdopodobnie życie a co najmniej cnotę! W zamian za co on pomógł nam odzyskać skradzione zmarłemu przedmioty. Maga w Chelix ? A nie chodzi ci przypadkiem o Wielce Szanownego Lorda Geryego ? Jego też znamy ! Uratowaliśmy życie jego przybranej córki przed wielkim latającym robakiem a potem cnotę przed zbiorowym gwałtem i mrocznymi rytuałami! Jak sam widzisz jesteśmy niezwykle cnotliwi a bogowie sprzyjają nam zsyłając okazje do pomocy wpływowym ludziom więc twe groźby nam nie straszne ! - Rzucił choć trochę mu zaschło w gardle zawsze marzył żeby walnąć taka bardzo długą przemowę jak w tych eposach rycerskich więc zmusił się żeby krótko dokończyć.
- Jednak Pani Elerili nie zasługuje na tak gorzki los więc pójdźcie może zawiadomić Pana Forakila co się dzieje o ile wciąż jest tam gdzie go zastaliśmy. Przez to że pomógł nam załatwić pewien sprawunek dla Lorda Geryego szlachcic jest mu winien przysługę. Problem w tym że wielce szlachetny Lord utknął w magicznej pułapce więc nie może teraz wyciągnąć waszej lekkomyślnej koleżanki z kłopotów właśnie ruszamy żeby go uwolnić a ty w tym czasie mógłbyś odnaleźć szanownego Pana Forakila żeby był w karczmie jak już uda nam się sprowadzić Lorda Geryego... - Zakończył ale efekt trochę zepsuł atak kaszlu musiał wrócić się do dworku żeby zwilżyć czymś gardło.

Elphira wysłuchała wywodu Eryka przewracając oczami widać nie trzeba było być lotnym językowo by wygłaszać wzniosłe i przydługie wywody.
"Oni ich w tym trenują czy jak ?" - spytała w myślach, paladyn zaś kontynuował zdradzając informacje o obecnie dość nieprzyjemnym stanie Lorda.
- Po pierwsze obrażasz mnie stwierdzeniem że lubię stosy i to bardzo ! Po drugie sami żeście sobie winni zamierzałam was tylko "pogonić" bo już od waszej znajomej dowiedziałam się że mieliście wybitnie durny pomysł. Tylko że za bardzo rwaliście się do bitki ty z tym swoim błyskaniem dłońmi czy cokolwiek tam robiłem a i Eleril nie bez winy że od razu za ostrze łapała. Całe szczęście ze to przemilczałam bo chyba Mordecai by was od razu na stryczek posłał za próbę zabójstwa czy równie śmiercionośną karę wymyślił. Po trzecie właśnie się zastanawiałam jak to wszystko odkręcić bo nie widzi mi się "zaszczyt" podkładania ognia. Tylko że będą ją zapewne sądzić o bycie demonem a jak sam przyznałeś ma pewne z nimi powiązania. Najrozsądniej było by uzyskać pomoc lorda w tej sprawie. I nie wińcie mnie za własne durne pomysły bo i tak już zepsuliście mi dzień a ja wam.
- No to się kurde teraz porobiło. - Airyd nie umiał znaleźć bardziej wzniosłych, a jednocześnie dobrze określających sytuację słów.
Łysy wojownik przyglądał się z otwartymi ustami rycerzowi podczas przemowy rycerza i potem ukłonił się nisko Elphirze.
- Przypominam, że to pani zastosowała niesprowokowana zdolności czarodziejskie wobec naszej towarzyszki, zmuszając nas do obrony uprowadzonej, co muszę zauważyć, nad wyraz humanitarnie.
- Mam rozumieć że Dubledoose was sprowokował do jego związania i obrabowania ? Poza tym jego pomoc była kwestią życia i śmierci więc nie miałam luksusu czekania dnia....
- Lejdy ma racje miej chociaż na tyle godności aby przyznać się do zbrodni na której cię przyłapano! Jeżeli chcesz szukać Pana Folkira to ostatni raz widzieliśmy go w świątyni Sarane w Dreadwood to miasto niedaleko stąd. Przyjaźni się z tamtejszym kapłanem jeżeli nie będzie go już tam to pewnie jego kumpel będzie wiedział gdzie szukać, a jeżeli potrzebujesz pieniędzy to wejdź do środka i porozmawiaj ze stukniętym sobowtórem waszej Earli nazwa się Karendis i szuka kogoś do robienia machlojek na jakieś arenie walki więc możesz się z nią układać jeżeli jesteś na tyle odważny żeby świecić pięściami po oczach komuś innemu niż pięknym kobietą. - fuknął na mnicha - Czy masz z nim jeszcze coś do omówienia Elphiro ? Bo jak nie to najwyższy czas szykować się do drogi! Lord Gary cierpi a po za tym jego wpływy i znajomości to teraz jedyny ratunek dla tej bratanicy Pana Folkira a ja muszę jeszcze pójść podleczyć Ferro. - Spytał wyraźnie zniecierpliwiony paladyn.
- No to nie wymigam się od areny... -westchnął Airyd.
Łysy uniósł brew.
- Mówicie o tej półorkcze? Wielu tutejszych myśli, że oni są pół demonami. - rzekł i w tej chwili wyszedł przed dwór Use, który najwyraźniej wybrał się za potrzebą. Gdy zobaczył łysego zakrzyknął i wbiegł do środka.
Łysy uniósł brew i odpowiedział.
- Na swoją obronę powiem, że zamierzaliśmy zapłacić kiedyś za zwoje, a tak w ogóle to powiedział, że zwój sprzeda mi za usługi "specyficzne". Mówcie mi Aupiner Jaad lub Aup
- Czy coś jeszcze powinniśmy wiedzieć panie Aup ? - Airyd zmrużył oczy.
- Mam trzysta lat, ale nie tak naraz i jestem wyznawcą Świętej Pamięci Arodena.
- Nie o was, jaśnie panie tylko o zadaniu...
Elphira powiodła wzrokiem za wystraszonym Use po czym spojrzała się na łysego dyskutującego z Airydem, udała że nie słyszała komentarza o jego wieku.
- Znajomy ? Mniejsza czarodziej jest może i specyficzny ale to chyba i tak średnie usprawiedliwienie do wiązania i kneblowania. Miejscowi różne rzeczy gadają w końcu lepiej obwiniać za wszystko demonicznych mieszkańców dworku niż spojrzeć w lustro i przyznać się jak jest naprawdę...
Wzruszył ramionami.
- Ja nie jestem jednym z nich, a rozumiem, że panienka zamierza pomóc uwolnić Eleril ? Bo już pewnie cofnęła się społecznie o rok.
- Jakie cofnęła o rok ? -zdumiał się kitsune.
- W sensie, że pewnie znowu zacznie przepraszać, że żyje. To długa historia, a ja jestem jeno skromnym mnichem podążającym drogą umysłu. -ukłonił się.
- Jasne że zamierzam ją ratować a przynajmniej spróbować to zrobić bez wyrządzania jeszcze większych szkód tylko jak ją wybronić od zarzutu o bycie demonem lub jego pomiotem skoro sam już przyznałeś że jest w pewnym stopniu tym ostatnim.
- No pewnie że zamierzam pomóc Aup a że ludzie miejscowi głupi to ja nic nie poradzę tylko szkody próbuje ograniczać. A skoro wam się oferta maga nie podobała to trzeba było odejść i poszukać roboty żeby kupić o Doubledoosa albo kogoś innego. - Stwierdził Eryk ignorując resztę szaleńczej gadki.
- Nie mam pojęcia... wycofać zarzuty ? - odparł ze smutkiem Aup.
- Jakoś sobie poradzimy nie ? – rzucił Airyd.
- Ale żeś dzieciaka wystraszył.- Skomentował dziwne zachowanie malca.
- Jak dla mnie to tak jak mówiłem najlepsze rozwiązanie by było jakbyś poszedł po Pana Folkira do Dredwood a my pójdziemy uwolnić Lorda Geryego i Lord na pewno pomoże twojej diablicy.
- Pytanie tylko kto niby jest oskarżycielem... jeśli Dubledoose to zapewne dało by się coś skombinować ale jeśli Burmistrz, Mordecai czy ogólnie w imieniu ludu za zbrodnie przeciw ludzkości czy jakoś tak to wtedy nie bardzo będzie jak wycofać. Na Nys w tej kwestii na pewno nie ma co liczyć bo by chętnie zobaczyła jak płonie i to z powodu cholernego kota...
- Jak go znajdę, to tu go przyprowadzę. Mag jest oskarżycielem, jeśli zrobicie zeń napastnika... Albo wymyśli lepszą karę... służba u innych demonów ? Odesłanie do wymiaru piekielnego... a ten dzieciak z siostrą ograł nas w trzy karty.
- Było sprawdzić, czy karty były znaczone - zauważył Airyd.
- I niby po to by ich znaleźć chcieliście zwój kraść jak dla mnie trochę niepoważne... - dodała czarodziejka.
Wojownik światłości tylko przytaknął głową zgadzając się z towarzyszami.
 
Rodryg jest offline  
Stary 27-01-2015, 19:37   #222
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Aup przekrzywił głowę.
- Nie naszej szefowej... przepraszam ale muszę odwołać nisen, bo miała zamiar pojechać do Dreadwood po wsparcie - rzekł i zniknął w mroku Tomas pomachał mu
- Taki miły panycz, prafta?
Gdy otworzyli drzwi zobaczyli dwie rzeczy. Zastygłą w przerażeniu SiSi z uchem przystawionym do drzwi i Rachenys leżącą na podłodze przygniecioną wielkim plecakiem
- Pchnęła mnie... specjalnie. Ruda małpa
Karendis ku irytacji Ferro i Raimiel rozpoczynała koncert na nowo, żołdacy Gerego o czymś dyskutowali, a Use z siostrą gadali o czymś z rikielem i nikielem.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 06-02-2015, 14:42   #223
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
- Ta bardzo miły. - rzuciła do Thomasa gdy skierowała się do środka dworku. W środku jak zawsze było "ciekawie" choć Rachenys wyraźnie przesadziła z pakowaniem, chyba nawet bez niczyjej pomocy skończyła by na ziemi.
- Podsłuchiwałaś ? - powiedziała ze spokojem patrząc się karcąco na Sisi, to było oczywiste ale i tak chciała usłyszeć co ma na swoją obronę.

Airyd spoglądał podejrzliwie na Sissi. Po ostatniej nocy spodziewał się po tej kobiecie wszystkiego- na czele z nożem w garści.
- Nie Lady Elphiro. Przykro mi. że panią zirytowałam i błagam o zmiłowanie - mówiła ze łzami w oczach Hope zaczęła się jej przyglądać.
- Co ty z tą Lady ? Zrobiłam ci coś że taka zdenerwowana jesteś ? - powiedziała zdezorientowana dość dziwną reakcją dziewczyny.
-Pani Elphi pogódźcie się już z tym, że macie taką aurę, że do was per "Pani" albo "Lady". Szlachectwo i majestat to nie tylko domena pochodzenia rodziców. - Airyd wyszczerzył zęby.
- Jakoś nie czuję się majestatycznie...
-Co tylko podkreśla wasze szlachectwo...
Rachenys prychnęła spod tobołków.
- Ja bardzo przepraszam pani... nie trafię znowu na stos.... Nie byłam znowu zła. - patrzyła prosząco, ale nieco nieprzytomnie.
- Już dobrze. - rzekła Hope i uklękła przy Sisi.
- A swoją drogą świetnie się składa, żeście się tak sami zebrali, bo wyprawa się kroi. - kitsune pstryknął palcami.
- Odnaleźliście Lorda Gerego ? - zapytała Hope.
- Jej nie to miała na myśli przepraszam Sisi... - zaczęła zdając sobie sprawę czemu była taka zdenerwowana, po czym spojrzała na na Airyda i wskazała na przygniecioną Rachenys.
- No na pewno nikt nie zauważył. - westchnęła po czym podeszła do szlachcianki próbując pomóc jej pozbierać się z ziemi.
-Powiedzmy, że jesteśmy bliżsi zlokalizowania Lorda Gerego... Ale ja się na magii znam średnio na jeża. - skwitował łotrzyk.
Rachenys rzuciła Elphirze zaskoczone spojrzenie.
- Pani Elphira Nie wyśle mnie na stos? Nie chcę skończyć jak stokrotka! - Sisi drżała.
- Jak będziesz grzeczna, to unikniesz płomieni. - powiedziała Nys łagodnie starając się ustać.
- A jak ty będziesz tak dalej gadać to cię puszczę i będziesz sobie radzić sama. - powiedziała ściskając ramię przywoływaczki trochę mocniej.
- Ja tylko ją uspokajam. - Rachenys się uśmiechnęła niewinnie.
- Co do Lorda to ... jak to delikatnie ująć ... myliłaś się co do malunku smoka. Lord zaś utknął w pułapce magicznej która wcześniej trzymała bestię... Teraz próbujemy zlokalizować gdzie jest cała ta pułapka schowana, zamierzamy sprawdzić stary cmentarz, bastion założony przez twojego przodka lub domek myśliwski w górach... Twój ojciec raczej ci nie wspominał gdzie by się mogło to znajdować ? - powiedziała próbując robić dobrą minę do złej gdy po czym dodała bardziej do siebie - Cholera czy choć raz bym mogła przekazywać dobre nowiny ?
-O co biega z tym stosem i stokrotką ? -spytał Airyd wychodząc z skonfundowania.
- Sisi próbowali kiedyś spalić na stosie... - powiedziała szeptem do Airyda.
-To przykre... Ale co ma do tego stokrotka ?
- O domku coś słyszałam, ale ojciec nie miał czasu go odwiedzić, choć dziadek ponoć tam bywał. - Rzekła hope - No Stokrotka... Moja siostra. Tylko my zostałyśmy z wioski... bo reszta. Tylko krew została - mówiła Sisi i zaczęła nucić coś pod nosem.
"Przyszedł grajek do wioski
Rubinowe oczy miał
Białe włosy miał
I tak pięknie śpiewał"

- Macie siostrę imieniem Stokrotka? - dopytywał się dalej z uporem maniaka.
- Już nie ma siostry. - rzekła za Sisi Hope.
- Nic nie zmieni faktu, że była. Istniała. Została w sercu i wspomnieniach -Airyd poklepał Sisi w ramię.
Dziewczyna dalej śpiewała.
- "I tak się strasznie śmiali, że aż płakali.
Tak się strasznie bali, że aż umierali.
Tak strasznie Krwawili, ŻE AŻ MYŚMY SIĘ BAWILI !
- Sisi zaczęła krzyczeć. Goście zaczęli na nią patrzeć .
- Już, już. To było dawno, nie ? Zaśnij i zapomnij. - przytulił dziewczynę.
Sisi zaczęła się uspokajać - Nie ma wilków? - zapytała cicho.
- Nie ma, nie ma... - wolał sie nie chwalić, że przytula ją lisołak.
- To dobrze. Wilki są złe... Nie wolno ich wpuszczać do domu. - zwiotczała, Smok zaczął lizać jej rękę.
- Śpij dziecino śpij -ułożył ją w kącie.
Elphira obawiała się że Sisi dostanie zaraz ataku paniki lub gorzej na szczęście Airyd zdołał ją uspokoić choć w pewnym stopniu był temu winny ale to już był szczegół.
- Dobra robota. - skomentowała po czym dodała - Jak wspominał o domku to może tam jednak powinniśmy się udać na początek ?
- Tylko mówił, że tam dziadek bywał. O nekropoli mówi się, że jest przeklęta, bo pochowano tam króla trędowatych... jak jeszcze dychał .
- Shh... - spróbowała nakłonić Hope do mówienia ciszej - Eryk już jest w bojowym nastroju by się wyprawiać na cmentarz... Doobledoorse mówił że pułapka została stworzona przez niejakiego Gethorda, wiem ze to nieodpowiedni moment by badać twoje drzewo genologiczne ale być może to by nam pozwoliło zawęzić obszar poszukiwać. W sensie musiał w końcu kiedyś zbudować tą pułapkę nie ?
- A tak, żył jakieś czterysta lat temu, był ojcem tego, co schwytał smoka - mówiła szeptem, zagłuszona przez śpiew Karendis. Elphira miała wrażenie, że Eustariam jej się przyglądał.
- Czyli nie masz pojęcia gdzie z tych trzech miejsc mógł by zbudować pułapkę ? Warto było spróbować, choć łażenie po nawiedzonym cmentarzu mi się średnio widzi. Za to nasz paladyn jest zachwycony tym pomysłem...
- Może to jakieś jego hobby? - zapytała ostrożnie - Ja bym poszła do strażnicy, bo ona chyba ma czegoś strzec... może smoka ?
- Hmmm. sama skłaniałam się ku domkowi wiesz trudno dostępny i raczej jak zrozumiałam dość przeciętny co chyba jest dobrym miejscem gdy chce się coś schować bez przyciągania zbędnej uwagi. Jednak możesz mieć rację, choć i tak czuję że odwiedzimy wszystkie trzy miejsca prędzej czy później. Na razie działamy zupełnie na ślepo nie mówiąc już jak nakłonić samoświadomą pułapkę do wypuszczenia Lorda jak już go znajdziemy. - uśmiechnęła się krzywo jak by nie patrzeć rzeczywiście nie bardzo wiedzieli czy w ogóle się zbliżają do rozwiązania całego tego bałaganu.

- Uważajcie na siebie. Raimiel, Ferro, odnieście Sisi do jej pokoju rozkazała i wróciła do pracy.

Rachenys ziewnęła i spojrzała z ukosa na Elphirę.
- A ty, czym jesteś ? Kelnerki to półdrowka, półorka i pewnie wilkołak... A ty ?
- Nie widać ? - zapytała uśmiechając się złośliwie i pokazując szpiczaste uszy raczej wątpiła by szlachcianka domyślała się czym naprawdę jest Elphira. Nagły gest ze strony jednego z gości ją zaskoczył z drugiej strony miała wrażenie ze obserwował ich już od jakiegoś czasu. – Ciekawe co chce, zaraz wracam... - powiedziała kierując się w stronę mężczyzny.

Gdy Elphira podeszła, Eustariam zapytał.
- Ponoć zdarza się pani bywać w okolicy, więc jakby pani coś usłyszała o... Imperatorze.... bo polujemy na niego.
- Imperatorze ? - zapytała zdezorientowana unosząc brwi w oczekiwaniu na dalsze wyjaśnienia.
- Imp Erator.... Chciał razem z takim numeryjczykiem obalić władzę w Absalonie polujemy na niego. A po za tym... czy mogła by pani poszukać pewnego diabelstwa ?
- Czy wszyscy Absalończycy zakładają że są pępkiem świata ? - powiedziała zirytowana patrząc się na niego z dezaprobatą – Pierwsze słyszę o tym waszym Imperatorze a jednak zachowujesz się tak jak byś oczekiwał że każdy wie o kogo ci chodzi. Ależ oczywiście że wam pomogę będę się pytać każdego mężczyzny i kobiety czy jest poszukiwany bo grupa najemników się o niego rozpytuje na pewno się przyzna tak uroczej damie jak ja ! Taka odpowiedź cię zadowala ?
- To nie był nasz imperator tylko tak się tytułował, a w ogóle to był tylko imp i się nazywał Erator.... Nie ważne, proszę tylko popytać się o Impy... A druga sprawa jest osobista - zarumienił się.
- To trzeba było od razu tak a nie gadasz jak bym miała wiedzieć o co chodzi jeśli o Impy chodzi to w kopalni Dhouga były chyba jakieś problemy z nimi tak możecie się popytać. I co masz na myśli sprawa osobista z diabelstwem ? Wiesz w tych stronach raczej trudno ich przyuważyć bo mogą skończyć na stosie ale chyba o tym wiesz.... tak na marginesie to Karendis ma sobowtóra lub siostrę bliźniaczkę ?
- Hmm Ma pani otwarty umysł. Bo podczas naszej pierwszej misji, gdy z Karendis polowiliśmy na impy, schwytały mnie dwa impy wojenne i chciały mnie... no wykorzystać, ale uratowała taka dziwczyna i przez krótką chwilę byłem prawie pewien, że wygląda jak Karendis... wszyscy z oddziału są od tamtej pory przekonani, że zakochałem się w Karendis i wszędzie ją widzę
- Eee.... Jak ci to delikatnie powiedzieć.... Dobra wiadomość to to że nie tylko ty ją widziałeś zła ... ja też ją widziałam dzisiaj tylko ze w dość nie przyjemnych okolicznościach i w obecnej chwili jest w lochu w Scarringe oczekując na osąd w kwestii bycia demonem i jak ją uznają za winną to połamią ją kołem i spalą na stosie... - odparła zdenerwowana zrobiła się blada, gdzieś tam w duchu znów stwierdziła że to nie jej dzień skoro przekazuje złe nowiny.
Mężczyźnie opadła szczęka. Karendis zaczęła śpiewać pieśń o paladynie Arturiusie pogromcy dziewic.
- Dziękuję... Czy ktoś zamierza ją uwolnić ?
- Cóż jej kompani próbują ją wyratować z opresji. Sama tez myślę co począć bo jestem pośrednio winna temu zamieszaniu. W Dreadwood jest jej wuj o imieniu Forakil ale jej przyjaciel Aup już mówił że będzie go szukać. Najłatwiej było by zdyskredytować Doobledoorsa jako oskarżyciela bo to on oskarżył ją o bycie sukkubem i rzekome nakłanianie go do nierządu. To może nie być takie trudne skoro sam stwierdził przy szeryfie że każda kobieta ma coś z sukkuba to może by dało się przekonać że jego oskarżenie jest bezpodstawne i oparte na jego uprzedzeniach wobec kobiet. Więc jest szansa że da się uratować Eleril...
- A jeśli nie? - zapytał - Coś wymyślę.
- To wtedy spróbujemy w drugą stronę Eryk będzie zapewne dość chętny by zażądać sądu bożego jeśli taka potrzeba zajdzie. Sama zeznam szczerze że nie widziałam żadnych dowodów na jej demoniczność czy cokolwiek złowieszczego co by popierało oskarżenie maga.
- Od roku pracuję z Karendis... Jej szczur jest bardziej demoniczny od niej. Choć on jest bardzo demoniczny.
- Ta tylko w niektórych stronach Ustalav wystarczy że ci wyskoczą krosty na czole w złych miejscach i już oskarżą cię o bycie diabelskim pomiotem. Więc najlepiej było by zdyskredytować czarodzieja na szczęście to on jest oskarżycielem a nie Burmistrz lub Mordecai występujący w imieniu ludu...
- Może niech wrobi się go w dobieranie Rasi? Niewidomej niewinnej dziewczyny.
- Nie to by było poniżej pasa poza tym... wszyscy w mieście wiedzą że on woli mężczyzn i nie lubi kobiet.
- To może niech Gorszang z nim porozmawia... a ta dziewczyna ma imię ?
- To się może źle skończyć choć niektórzy by się ucieszyli z dwóch stosów... jeden z demonem drugi z orkiem.... raczej zbyt ryzykowne. Na imię jej Eleril jeśli dobrze pamiętam, na razie nie rób nic pochopnie bo to się może źle skończyć.
- Oczywiście rzekł zamyślony.

Elphira westchnęła ciężko i skierowała się do swojego pokoju w końcu jeszcze musiała się przygotować do drogi i spakować torbę. Zaczęła się nawet zastanawiać jak Rachenys zdołała zapakować tyle rzeczy w tak krótkim czasie.
- Mogę wejść ? - usłyszała głos Raimiel.
- Jasne. - powiedziała odwracając się w stronę drzwi gdy wiązała torbę która była zaskakująco pusta, raczej nie miała aż tylu rzeczy do zabrania.
Elfka weszła i rzekła.
- No to się porobiło...Dzięki za pomoc w nocy.
- Dobrze widzieć że Eryk zdołał cię postawić na nogi. - powiedziała uśmiechając się dodała - Czy ja wiem czy tak bardzo pomogłam wtedy ? Bardziej Rasi i Airyd byli pomocni.
- Tak. A widzę, że sama łaskawość cię podrywała ? Wiesz, ona jest piękna i bogata.
- Ta, ładna jest ale charakterek już nie bardzo. Poza tym mam wrażenie że chyba podnieca ją pomysł uwiedzenia kogoś kto tak uparcie jej się opiera i sprzeciwia. Poza tym sama słyszałaś jestem tylko "dziwką służebną". - powiedziała i rumieniąc się dodała – Dzięki za pomoc, wtedy gdy zaczęła się do mnie dobierać...
- Tylko teraz może mieć jeszcze większą chęć na uwiedzenie jednego z nas.
- Wiesz już miałam tylu podpitych adoratorów i adoratorek że jedna w tę czy te raczej mi różnicy nie robi poza tym wyglądała na zupełnie pokonaną wtedy. Choć dość dziwaczny moment sobie wybrała.
- Czyli jeśli zacznie uderzać do mnie ? - stanęła na bok od Elphiry.
Popatrzyła się pytającym wzrokiem na Rimiel.
- Czy będę zazdrosna ? Powinnam być ? Chociaż brzmiałaś wtedy dość przekonywająco ... Znaczy ty była byś zainteresowana ... mną ? W ten sposób ? Ze mną ?... - zaczerwieniła się powoli tracąc rezon.
Raimiel westchnęła.
- Jesteś piękna, mądra i miła... Każdy byłby. Tylko, że szukam stabilnego związku, a ty sama nie jesteś pewna czego chcesz... - skrzyżowała ramiona na piersi.
Elphira zamrugała parę razy słysząc słowa elfki.
- Dziękuję ? - zaczęła po czym zbierając się w sobie dodała – Też uważam że jesteś ładna, poza tym zabawna i sprytna. Masz też rację że nie wiem do końca czego chcę. - usiadła na krawędzi łóżka i kontynuowała - Wiesz jeszcze z pól roku temu myślałam że może przejmę interes po ojcu potem się ożenię zapewne w dość późnym wieku... No a potem się zaczęła cała afera z moją ... "matką" ... - to słowo w jej ustach brzmiało dziwnie chłodno i wrogo – ... oraz całym moim talentem magicznym. No i koniec końcu zaprowadziło mnie to tutaj i wiesz co jest dziwne ? Większość ludzi by powiedziała w tej sytuacji że im się świat zawalił a ich przyszłość szlag trafił. Jednak ja tak nie uważam znaczy były nieprzyjemności i wciąż nie wiem gdzie mnie to zaprowadzi ale jednak nie czuję ze to koniec lub że było to zupełna katastrofa i coś złego. Moje życie jest inne od tego co sobie wyobrażałam ale niekoniecznie gorsze no i jak by nie patrzeć tym sposobem poznałam innych ludzi no i ciebie. Nigdy nie przypuszczałam ze zostanę czarodziejką ani że będę się pakować w tarapaty w jakie zazwyczaj pakują się awanturnicy. Jak by nie patrzeć mam prawo być zagubiona ale to też nie jest usprawiedliwienie dla wszystkie prawda ? Tylko co masz na myśli poprzez stabilny związek ? Bo w życiu różnie bywa sami mieliśmy w miasteczku taką parę co wszyscy mówili że do siebie pasują tylko że schodzenie się razem im zajęło z pięć lat. Wpierw byli razem mieli się żenić ale potem się pokłócili rozeszli, dwa lata byli niby z kimś innym ale koniec końcu znów mieli się ku sobie. Znów mieli się żenić znów się pokłócili ale jakimś sposobem zaraz potem się pogodzili i zeszli więc wiem że te sprawy potrafią być pokręcone... Cholera znowu się rozgadałam.
Raimiel przysiadła obok Elphiry.
- Moja matka była alkoholiczką zapiła się na śmierć... Nawet nie poczęła mnie na trzeźwo. A co do związków, to twój wybór. Nigdy nie jest prosto, ale jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz.
- To przykre... - wymsknęło się jej gdy usłyszała o losie matki Raimiel po czym uśmiechnęła się i dodała z pewną ulgą - Masz rację bo jak to mawiają "Ten się wymądrza co nic nie robi". Znaczy tak była bym zainteresowana, może coś z tego będzie. Jak tamta dwójka potem mawiała "W związku trzeba się dopasować". Dobra znowu chyba zaczynam bredzić.
- Więc co z tym będzie ? -nachyliła się nad Elphirą.
- Zobaczymy. - odpowiedziała także zbliżając się do elfki.
Raimiel pocałowała delikatnie Ephirę, a dłonią dotknęła jej uda.
- Jak się zdecydujesz przyjdź do mnie nago w nocy... Ale wiedz, że wtedy chcę budzić się z tobą u boku, chodzić z tobą za rękę i nie być oszukiwana w karty.
Pocałunek był przyjemny i znacząco podniósł ją na duchu jednak szybko się zaczerwieniła słysząc propozycję.
- T..tak od razu do łóżka ? Nie żebym nie chciała .. tylko może powinnyśmy zacząć powoli zamiast dużymi krokami...
- Czyli, na rankę tu nie pójdziemy raczej... chyba że do Dreadwood.
- No masz rację, nie mówiąc że raczej nie bardzo było by gdzie pójść. Chyba że jesteś z tych co uważają wspólną wizytę w burdelu za coś romantycznego. - uśmiechnęła się złośliwie po czym niepodziewanie zbliżyła się do elfki ponownie ją całując i szepnęła do ucha – Jak wrócę to otrzymasz odpowiedź.... choć i tak już zapewne wiesz jak ona brzmi.
- No, restaurację tam mają... Krasnoludzką.
Oddała pocałunek i pogładziła głowę Podmianki - Będę czekać.
- Postaram się byś nie czekała zbyt długo. - powiedziała uśmiechając się po czym dodała.
- Mam nadzieję że zdołamy uporać się z tym całym bajzlem. To prawie niewiarygodne jak można się wpakować w tak krótkim czasie.
 
Rodryg jest offline  
Stary 07-02-2015, 21:47   #224
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Airyd po reakcji Sissi wolał się nie rzucać w oczy. Po jakimś czasie znalazł Elphirę i musiał przyznać, że jest dziwnie zadowolona. Przynajmniej jak na nią. Dlatego zagadał:
- Co wam tak wesoło pani Elphi? Fajnie, ale dlaczego kurde?!
-Erm az tak widać ?! .. Po prostu Raimiel podniosła mnie na duchu...
- wymamrotała magiczka.
-Ja też was nieraz podnosiłem na duchu, ale bez aż takiego efektu...
Elphira zamrugała parę razy zastanawiając się nad tym co powiedzieć by nie zabrzmiała dziwnie: - Powiedzmy że ma swoje sposoby... no i szczera rozmowa zawsze pomaga...
- Mój nieszczęsny rudziaszku. Ona i ta uchatka tańczą taniec motyli...
-oświadczyła Racherys.
- Że jak? - Airyd zmrużył oczy
- Czerpią radość z odnajdywania własnych źrenic w swoich oczach i tańcu w rytm swych serc - Rzekła Rachenys z przesadną egzaltacją.
- Widzę że mości panienkę wciąż boli że odrzuciłam jej zaloty ani nie jestem chętna wbić komuś noża w plecy by zdobyć jej względy ? - powiedziała chłodno Elphira krzyżując ramiona na piersi. Jak by nie patrzeć Raimiej i tak powiedziała jej że są parą no i jeszcze Roger był obecny wiec i tak nie było sensu się wykręcać.

- Bez nacisków, bez nacisków... to grozi zamknięciem się w sobie - łotrzyk próbował załagodzić sytuację
-[i] Ile jest między wami lat różnicy? Pięćdziesiąt? Sto? No cóż, wszystkie elfy się szybko nudzą. Ona też pewno jest jakiś mieszaniec więc lepiej poszukaj sobie kogoś normalnego, kto zna porządek natury i wie jak traktować sługi /i]
- A co z ruchami o równości i braterstwie? -spytał kitsune
- Idioci, którzy kończą łamani kołem, ćwiartowani i gotowani. Niektórych kara się na szaszłyka -Racherys była bezlitosna w swych poglądach
- Musiałem spytać... -

Czarodziejka przełknęła ślinę jak by nie patrzeć szlachcianka dobrze wytknęła fakt różnicy wiekowej. Ile lat mogła mieć Raimiel ? Jednak ostatnie słowa ją rozdrażniły:
- Normalnego ? Porządek natury ? Masz na myśli siebie ? Wybacz ale w tych stronach nadętych szlachciców i szlachcianek przekonanych o swej wręcz "boskiej" wyższości nad innymi mamy na pęczki. Czyżbyś krwawiła srebrem i złotem ? Zostawiała w wychodku drogocenne klejnoty ? Zdradzę ci sekret nie jesteś nikim specjalnym. To jest problem ze szlachcicami przypisują sobie wszystkie cnoty i szlachetność jak by mieli je na wyłączność a największa ironia to to że zazwyczaj nie mają nawet jednej z nich.
- [i] Oczywiście, że jestem W Mych żyłach płynie krew królów i magów, a inni żyją by im służyć. Ty zawsze będziesz dziewką,, tylko zamiast arystokrotki wybrałaś zginanie karku przed jakąś bękarcią córką ubogiego szlachcica. To widać genetyczne [/7i]
- Wielu szlachciców, którzy o tym mówili na głos zginęło straszną śmiercią, albo została obrabowana. Ciekawe czemu? -[ Airyd mówił to jakby chodziło o pogodę. Wolał jednak stanąć między Elphi, a nieznośną szlachcianką. Zapowiadało się, że zaraz będzie gorąco
- Ta twój majestat jest wręcz onieśmielający to zapewne on trzymał cię w pionie i ratował przed utonięciem w kąpieli a nie czekaj uleciał wraz z oparami alkoholu gdy byłaś schlana do nieprzytomności, a może powinnam powiedzieć że schlana jak pospolita dziewka po całonocnej imprezie ? I śmierć przez utonięcie w kąpieli raczej by nie była królewska a nie czekaj słyszałam że kilku "szanowanych" władców tak "chwalebnie poległo" a może udławili się własnymi wymiocinami ? Wymień choć jedną zaletę którą niby posiadasz jako posiadaczka błękitnej krwi ?

Airyd westchnął, przewrócił oczami, a potem spróbował zarzucić sobie Elphirę na ramię. Zdziwił się, że się udało bez większego problemu, a nie z łokciem na żebrze.

http://nyanyan.it/upload/245156_s59q...8bdkyjm7fw.gif (dla podglądu)

- Piękno. mądrość, talent magiczny, bogactwo, wrodzone poczucie wyższości. A ty rudy nie... - Racherys wybałuszyła oczy i wybuchła śmiechem.
- Wrócimy do tej rozmowy jak strony ochłoną - oświadczył kitsune z dziewczyną na ramieniu. Potem zwrócił się szeptem do Elphiry - Nie warto, pani Elphi... Głupi ludzie nie słuchają argumentow
- To się nazywa EeeeeEEEEEJJJJJJJJJJJJJJJJJJ !Co ty robisz ?! - zakrzyknęła czarodziejka, gdy niespodziewanie Airyd ją pochwycił i dosłownie ponosił z dala od szlachcianki - Dobra możesz mieć rację ale jak wyczuję że mnie macasz to pogryzę i podrapię ...
- Ręce mam zajęte...
-skwitował Kitsune dalej idąc- To już wina rodziców Rachenys, że jej wmówili że jest lepsza od innych. Czy kto ją tam wychowywał- mamka? Ale reszta świata musi się z tym użerać...
- Tylko że ona taki szlachcianka jak ja... przygarnięty bękart dokładniej mówiąc a ma czelność podważać rodowód Hope, to bezczelne. No i chyba możesz mnie już postawić. Chciałam jej tylko wygarnąć że karmi teraz własne ego i poczucie wyższości a jej ojciec ma problemy i na tym się powinna skupić.

- Tak to już bywa... Tym co nagle spłynęło szlachectwo próbują ukryć jego... hm... "nagłość". W bezpośredni sposób ciężko się takim przeciwstawić. Jedna z rzeczy jakich mnie nauczył Kires. Jak i że świat jest pełen idiotów krzywdzących z głupoty... Ale może się przetrzebi kieszenie jak się ich skoplementuje -Airyd wolał ponieść Elphi póki nie skończył mówić
- Chyba jest takie powiedzenie że nie ma gorszego zła niż wyrządzone to z głupoty...
-No i rozumiecie. Bardzo dobrze. Najwyżej potem jak się uspokoi, straci czujność to... świnie podłożymy
- wyszczerzył wrednie zęby.

Stojąc już na gruncie na własnych nogach Elphi zmroziła go wzrokiem, a potem wycedziła:
-Co ja worek ziemniaków jestem ze mnie tak nosisz ?
-Wolelibyście noszenie "na księżniczkę"? Wtedy by dopiero mieli powód do gadania...
-Airyd niezbyt się przejął. Zwłaszcza, że choć niechętnie przyznała mu rację.

U szlachciców
Aerion nie pozostawił bez komentarza zachowanie siostry. Aerion zawrócił rumaka i zapytał siostrę:
- A oni co robi?
- Wiesz, przyszpiliło ich. Są młodzi i szukają ustronnego miejsca... Ta Élphira jest nieokiełznana

- Najwyraźniej - rzekł Aerion
-[i] Hope, Raimiel, teraz rudy, z tym szlachcicem też gadała aż się rumienił - - Nie przesadzasz? - rzekł z nadzieją Aerion
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 07-02-2015 o 22:00.
Guren jest offline  
Stary 11-02-2015, 12:55   #225
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Hope udostępniła wszelkie środki jakimi dysponowała, choć nie były one zbyt wielkie. Wsiedli do wozu w który ponownie zaprzęgnięto czarcie konie ravenwoodów i wyryszyli w czarną noc. Elphira się zdrzemnęła w wozie, wkrótce dołączyła do niej owinięta w Vermitraxa Rachenys, która spadała ze zmęczenia z konia i Aerion ułożył ją obok kelnerki.
Droga, która wiodła na północ, przecinając bród rzeki i wdzierając się na kamieniste wgórza, porośnięte gęsto sosnami. Wędrówka upływała spokojnie, do czasu aż usłyszeli ciężkie kroki. Na wąskią drogę z zakrętu wyszedł wielki humanoid o wzroście ponad trzy metry, a sześcu palcach rąk, z których każda była innej długości. Na tępej twarzy widać było uśmiech, choć usta miał krzyw jakby nie były pewne jak szczęka się otwiera
- Wy nieruszować ziem - ryknął ogr
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 11-02-2015 o 14:44.
Slan jest offline  
Stary 12-02-2015, 19:31   #226
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Pierwsi w ataku byli Eryk i Aerion, którzy jednak chyba wykazali się nadmiarem entuzjazmu i potwór uniknął ich ataków i wtedy z powietrza runął na niego Vermitrax. Zęby wężowatego stwora i jego ogon poszarpały jego cielsko pokryte wieloletnim brudem. Nys cisnęła kamieniem z procy ale spudłowała. Elphira cisnęła magicznym pociskiem raniąc ogra. W tym czasie Airyd obszedł potwora i zaszarżował nań gdy Wielkolud zamachnął się, aby powalić Aeriona, który dobywał oburęcznego miecza. Stwór i Kitsune spódłowali, Ale rycerz rozprół brzuch Ogra. Vermitrax wbił si w otwartą ranę i zaczął wyjadać wnętrzności umierającego wroga. Czarcie konie pociągnęły wóz i przyłączyły się do uczty.
- I tak się walczy - zawołała Rachenys. Aerion dobił stwora, i wyciągnął vermitraxa za ogon. Wąż podleciał do swej pani z Nerką w paszczy.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 12-02-2015, 21:40   #227
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Elphira szybko udała się na spoczynek co prawda spanie na drewnianym wozie w ruchu nie było najwygodniejsze ale i tak nie narzekała. Dzięki dziwnej mocy pierścienia wyspała się w bardzo krótkim czasie ale to nie znaczyło że nie mogła sobie pospać trochę dłużej. Oczywiście nie mogła mieć przyjemnych snów, wpierw ujrzała Nys lezącą obok i oplecioną swym pupilkiem no ale przywykła już do dziwnych snów, tylko o co był ten raban ?
- No tak paskudny ogr... - rzuciła sennie stając na nogach i przyglądając się stworowi - Czy nie może mi się przyśnić coś miłego ? Na przykł... Au !
Jęknęła gdy wóz zatrzymał się i musiała się gwałtownie złapać krawędzi.
- Jeszcze się poobijam we śnie... - powiedziała po czym zamrugała zdając sobie sprawę że ból w ręce jest dziwnie realistyczny otworzyła szeroko oczy już w pełni przytomna popatrzyła się na bestię - O cholera. O-Ogr ?!
-Może nas nie zauważył i po prostu pójdziemy naokoło? Albo damy mu owieczkę do zabawy, a ja go dźgnę w plecy- Airyd jak zawsze szukał jak uciec
- Tylko skąd weźmiemy owcę ? Bo ta tutaj... - wskazał stopą na Nys - ... to nawet po dziewicę na ofiarę się nie kwalifikuje.
- Na to już chyba za późno... - popatrzyła się na śpiącą szlachciankę i szybko nią potrząsnęła próbując dobudzić - Nys wstawaj mamy problem !
Elphira była dość blada słyszała o ograch i ich okrucieństwie a nawet nie zamierzała sobie przypominać historii o tym co robią z kobietami które wpadną w ich łapska.

Rachenys otworzyła oczy i warknęła.
- Czego w idioci mnie budzicie? Vermitrax także wstał i zaczął się rozglądać. Zobaczył Ogra.
- Phani... duużoczłek. – jęknął.
- O cholera - rzekła Nys.
- Chdzem koniki lub czerwono dziewczynkę. - zawołał ogr uśmiechając się pionowo.
- To niestety nie jest ostatni olbrzym - Uśmiechnął się krzywo - I o to kolejny dowód, że kazirodztwo szkodzi. - zaśmiał się Aerion i dobył lancy.
- Czerwona dziewczynka ? To chyba nie o mnie?! – rzucił Airyd.
- No rudziaszku, poświęcisz się? Jedna moc i zwiejesz - rzekła Rachenys.
Elphira rzuciła mordercze spojrzenie szlachciance po czym dodała.
- Może ty się popiszesz swym talentem skoro w Dreadwood byłaś chętna obrobić stu chłopa to co tam dla ciebie jeden ogr jeszcze biedaka zajeździsz na śmierć...
Rachenys przyjrzała się ogrowi.
- Może jakby się wykąpał.
- Ja mam to na co dzień od trzech lat. - odparł Aerion.
- To już wiem czemu ludzie mówili żem głupia gdy gadałam ze chciała bym mieć rodzeństwo... - rzuciła czarodziejka.
- Bywa kochana... na przykład po pijanemu.
- Cholera mam nadzieję że w okolicy nie ma więcej ogrów. - rzekła ponownie spoglądając się na karykaturalną postać olbrzyma, zaczęła się zastanawiać czy dadzą rade oraz które z jej zaklęć mogło by się tu przydać.


- Czyli standardowa procedura z tym, że pani Elphi zapodaje zaklęcie, pan Eryk skupia na sobie gniew i to co zostanie po zaklęciu, a ja... -wyciągnął krótki miecz - dźgam w plecy. Chyba, ze macie inne pomysły?
Eryk zerknął w kierunku syna Lorda.
- Dobra to bierzemy się za robotę! Panie szlachcic rozumiem że Pan ze mną ? Idę przodem - Chwycił za tarcze, wyciągnął miecz i z bojowym okrzykiem na ustach ruszył bić monstrum.
- Czyli nie będę musiał recytować wierszyka co mnie nauczył mój mistrz Kires... - kitsune wyraźnie ulżyło.
- Bez butelki rumu nie dałbym rady...


~~*~~

- Taki duży, a tak szybko padł... I znów nie rozmiar się liczy.- Airdy skwitował sytuacje na modłę recytatorów w teatrach. Na koniec nawet się teatralnie skłonił.
Elphira złapała oddech widząc że udało im się zgładzić ogra bez żadnych strat własnych.
- To mogło się źle skończyć ale Desna miała nas chyba w swej opiece. Dobrze że był tylko jeden co by tata powiedział jak by mnie zobaczył. - westchnęła przyglądając się martwemu potworowi po czym nagle zbladła jak by zobaczyła ducha - Zapomniałam napisać list do ojca ! Co sobie pomyśli jak tyle się nie odzywam ?!
- Em... Pani Elphi ja nie wiem co wy możecie napisać w sytuacji jak robicie za czarodziejkę dla grupy szlachciców.... i innych "oryginałów"... Nie wiem też co by powiedział choćby na mnie czy pana Eryka... Wasz ojciec jest bardzo tolerancyjny? - kontynuował łotrzyk
- Albo chociaż jakimś domorosłym magiem ? Mogłoby mu się wtedy tutaj spodobać ! - zaklaskał.
- Dobra robota! A Ojcu napiszcie że walczycie o dobro, prawdę i sprawiedliwość! Zrozumie że byłyście zajęte pomaganiem ludziom i będzie dumny!- Zawołał radośnie Eryk.
- Mój mistrz by mnie za to z kolei wyśmiał. I to z tydzień by się brechtał...
Właśnie za walkę o sprawiedliwość i dobro... Ale trzeba by do sukinsyna w końcu napisać. I czy zapowiada się, żebym miał zostać w końcu wujkiem!
- Ummm, tolerancyjny jest biorąc pod uwagę to co widział w zajeździe, ale o wszystkim mu nie muszę pisać... - uciekła wzrokiem w bok i dodała w myślach.
"Jak na przykład o tym że zostałam czarodziejką i ciągam się z tą dwójka po nawiedzonych cmentarzach."
- Magikiem nie jest tylko karczmarzem.

-Znaczy się, że wasza mama była? Bo zwykle to jakoś idzie po rodzinie...
- Albo lepsze pytanie o ustalenie tolerancyjności waszego ojca! Co by sprawiło, że szybciej by za wami przyjechał to że robicie za czarodziejkę u grupy awanturników, czy że macie narzeczonego?
- O matkę to ty lepiej nie pytaj... - powiedziała oschle po czym popatrzyła się na Airyda zdezorientowana - Jakiego narzeczonego ? Szczerze to raczej to pierwsze wiesz raczej nie napiszę tego to bo to raczej nie temat na list. Wyobrażasz sobie ?

"Drogi tatku,
Pogoda jest jak zwykle nieciekawa w tych stronach. U mnie nic nowego dokształcam się w sztuce magiczne. Och wybacz nie mówiłam ci ale zostałam czarodziejką i szwendam się po ruinach i cmentarzach z awanturnikami. Wiesz to co zwykle robią poszukiwacze przygód i czym zawsze się przechwalali w naszej karczmie.
Ściskam i całuję,
Elphi"


Przestała mówić teatralnym głosem po czym dodała.
- Brzmi kiepsko nie ? Chyba by go szlag trafił musiał się napić a potem zaraz się spakował i ruszył w stronę z której ostatni raz przysłałam list.
- To było teoretyczne pytanie... Po prostu mnie zastanawiało co bardziej by ugodziło ojcowskie serce. Mój mistrz chyba mnie wydziedziczyłby jakbym został paladynem... Albo co gorsza urzędnikiem. Ale jakbym mu napisał, że łażę po cmentarzach - jest normalnie. Znalazłem sobie dziewczynę - "Młody co tak długo" ?
Elphira zzieleniała widząc ucztę pupilka nys oraz koni zaprzęgniętych do wozu.
- Normalne konie nie powinny tego robić... - powiedziała odwracając wzrok i próbując odzyskać kolory dodała - Na narzeczonego też by się zdenerwował.
- Ale na co bardziej? Priorytety sobie ustalamy z panem Erykiem. Jakbyśmy mieli spotkać kiedyś szanownego ojczulka...
- A co wy tak o tej dziewczynie mówicie ? Czy kogoś poznaliście ? - Spytał zdezorientowany paladyn. Pożeranie zwłok ogra nie robiło na nim wrażenia widział gorsze rzeczy
Czarodziejka rzuciła rudzielcowi przeszywające spojrzenie po czym odparła.
- A czemu niby miał byś spotkać mojego ojca ? Nie wybiegasz trochę przed szereg ? Jedno i drugie by go zdenerwowało.
- To wszystko na teorie panie Eryk... Byście lepiej zrozumieli kim była osoba co mnie wychowała. I że nie miałem szans aby żyć spokojnie jako dajmy na to handlarz czy urzędnik - wzruszył ramionami.- No, ale za to dla nie robiło mu różnicy czy jestem człowiek, lisołak, czy nizioło- troll. Tylko szukałby zastosowania. O to się rozchodzi tez pani Elphi. Co hmm... osoba lubi i nie trochę o nim mówi, nie?
- Ale o co chodzi tak właściwie ?- Spytał wyraźnie zdezorientowany Eryk.
- No dobra w skrócie... wychował mnie poszukiwacz przygód, więc chyba tylko cudem by mnie czekało co innego, nie? Co za tym idzie mój wychowawca to osoba hm... odstająca od tego co można uznać za odpowiedzialnego rodzica - Airyd próbował naprostować.
- Zatem... Mogę zwalić, że jestem dziwakiem zarówno na moich lisowatych rodziców jak i na Kiresa, który mnie wychował nie?
- Zawsze mogłeś trafić gorzej. To chyba nie trudno sobie wyobrazić ? - rzuciła Elphira próbując nie zwymiotować, wskazała na konie i wykrztusiła - Może ktoś je odciągnąć od truchła ?
- A po co ? Niech się bidulki najedzą na zdrowie! Jak chcecie to zaraz wam kawałek odkroję i rozpalimy ognisko dla wszystkich starczy! - Zawołał radośnie prostaczek.
-Za to mniemam, że ojciec pani Elphi jest człowiekiem odpowiedzialnym i opiekuńczym. A ja próbuje ustalić, czy to opiekuńczość, czy nadopiekuńczość, czyli Elphi to córeczka tatusia. Co za tym idzie jak się z nim zetkniemy to jakoś zdzierży wojaże wśród kurhanów, ale może go dobić, że córeczka ma narzeczonego. Albo czy zdzierży, że chociaż córcia ułożyła sobie w końcu życie osobiste, ale czemu do cholery szwenda się po kurchanach. Teraz rozumiecie panie Eryk? Airyd kontynuował wyjaśnienia ignorując za to konie.
Elphira popatrzyła na Eryka jak na wariata po czym stwierdziła że nawet nie ma zamiaru z nim dyskutować na temat mięsożernych koni.
- Opiekuńczość na szczęście po tym jaj stracił żonę i córkę można by się było spodziewać że będzie nadopiekuńczy. Choć i tak jestem oczkiem w głowie taty.
- No to wiem jakich tematów mam unikać... Jak ma właściwie na imię ?
- Toffel, tylko czemu cię to tak interesuje ? Oświadczyć się chcesz ? – powiedziała uśmiechając się złośliwie.
- Kto wie co przyniesie przyszłość ? Może uznacie, że lepiej podać, że macie.... rudego narzeczonego niż coś gorszego ? Tyle rzeczy przezyliśmy, więc kto wie ? - odparł z anielskim uśmiechem.
Elphira popatrzyła się na rudzielca cóż może i lubiła jego towarzystwo ale raczej nie w te sposób.
- Na daną chwilę to Raimiel ma większe szanse na bliskie spotkanie z tatkiem.
W pierwszym momencie zdębiał, ale zaraz powiedział:
- I właśnie o takich opcjach mówiłem ! Wieść, że nie będzie na dodatek wnuków !!
Eryk podszedł do lisołaka i trzepną go w tył głowy
- Nie narzucaj się.
- Hej ! To jeszcze nic pewnego nie jestem z tych dziewczyn co się śpieszą w związku. Poza tym co cię tak interesuje moje życie osobiste ?! - powiedziała czerwieniąc się ze wstydu i złości.
- No już przepraszam.... Nie musicie tego brać do siebie... - wymamrotał niemrawo.
 
Rodryg jest offline  
Stary 13-02-2015, 18:34   #228
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Airyd zaraz znowu pożałował, że nie ugryzł się w język.
Gdy Rachenys uniosła brew
- Czyli jesteś Kitsune czy lisołakiem? Wiesz, w Cheliax są tacy bogaci ludzie, co lubią się przebierać za zwierzątka gdy się zabawiają. Byłbyś tam popularny...

Aerion nie zwrócił uwagi na rewelacje o Airydzie, a sam usiłował odciągnąć bezskutecznie czarne konie
- Jak wrócimy, to niech Hope sprzeda te konie i niech kupi takie co nie wsuną stajennego
- W rodzinnych stronach by się spodobały. Ty też rudziaszku. Wysłalibyśmy się, żebyś uwiódł taką jedną z lisem w herbie - ryknęła śmiechem.
- Dziękuje, ale zostaje tutaj i nie skorzystam... - wymamrotał odchodząc parę kroków.

Wygląda na to, że przedobrzył z Elphirą. W sumie to miały być żarty... Nie żeby Airyd miał coś przeciwko flirtowi, czy zobaczyć jak by to się dalej rozwinęło.
W sumie wielkiego wyboru to tutaj nie ma. Nys jest nieznośną zołzą, Sissi ma jakieś problemy psychiczne z zoofilią na czele (jasne, że przewidywał, że jak z kimś się zwiąże to z kimś kto by go chciał pomimo bycia lisołakiem a nie dlatego, że umie się zmienić w lisa). Hope, jedna wariatka od walk gladiatorów i parę innych co go przerażały, albo zwyczajnie wprawiały jego plecy w ciarki.
To doprawdy lepszego partnera do rozmów po za Elphi nie miał....

Może w sumie się nadal czuje odstawiony na bok od czasu jak Kiresan się na dobre osiedlił i ustatkował. Nie żeby nie lubił żony swojego wychowawcy. Była dla Airyda jak starsza siostra i go cieszyło jak się w końcu zeszli. Choć zejście na dalszy plan nie jest zabawne...

Ostatnim razem jak przedobrzył Z Elphi, to dowiedział się, że magiczka nie straciła wianka. Wtedy trochę stało się jasne, że dziewczyna trzyma go na dystans.
I teraz wyskakuje, że jest z tych kobiet co wolą kobiety?! Co za strata! Czemu wszelkie co są w ładne i można z nimi pogadać są zaraz zajęte, albo muszą się upierać na własnej płci....
W sumie to teraz bardziej jasne nie mogło być czemu Elphi trzyma mężczyzn na dystans.

Westchnął znowu.
W sumie na co liczył. Krótko się znali... I jak to mówił jeden trubadur "pomyliłeś niebo gwiaździste z ich odbicie na tafli wody". czy jakoś tak... W każdym razie współtowarzyszkę podróży za łatwo pomylić z przejściem w zauroczenie.

Choć jakby się zastanowić...
Ta niewidzialna ściana od Elphi dotyczyła nie tylko mężczyzn. Miał wrażenie, że czarodziejka ma dla niemalże wszystkich jasno wyznaczoną granicę gdzie dalej nie można podejść. Z którą można się tylko zderzyć. I to "o matkę lepiej nie pytaj". Coś się za tym kryło, nos mu to mówił. Oczywiście nie umiał stwierdzić dokładnie co.

Cóż, poczeka i popatrzy co się okaże z jego przypuszczeń. Tak samo co się wykluje z tych poszukiwań. Już i tak się zdążył pogodzić z tym, że zabawi w tej okolicy dłużej niż planował.
 
Guren jest offline  
Stary 14-02-2015, 00:06   #229
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Zacny cios Panie Aerionie! - Pochwalił szlachcica Eryk błękitno krwisty który potrafi walczyć był miłą odmianą - Dajcie się bydlętom najeść, jak za parę minut nie skończą to utnie się potworowi prawicę i zawiesi przed pyskami to może i szybciej pociągnął?! Wiem że się spieszymy ale one najwyraźniej potrzebują energii żeby ciągnąć wóz. Nie lubię koni ale nie znaczy że powinny być przez to głodne
 
Brilchan jest offline  
Stary 14-02-2015, 19:25   #230
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
- Widzę że w Cheliax rzeczywiście mają "specyficzne" gusta i upodobania. - rzuciła do Nys po czym zwróciła się do Aeriona - Wątpię czy Hope by znalazła nabywców na tak osobliwe rumaki. - popatrzyła się na zwierzęta z pewnym obrzydzeniem.
- Tutaj nie... ale ojciec je może kupi.
- To już będzie trzeba z Hope rozmawiać tylko kto jej sprzeda inne ? Jak byś nie zauważył raczej za nią tutaj nie przepadają.
- Złoto zmienia ludzi. Można za nie kupić nawet tron.- rzekł filozoficznie rycerz.
- Nie wszystkich kupisz i to raczej smutny światopogląd myślałam że jako rycerz cenisz honor i wierność.
- Cenię, ale nie każdy taki jest. W dzieciństwie widziałem ludzi, którzy za złoto sprzedawali własne rodziny.
- To przykre. - poprawiła się siadając na wozie i na razie próbując nie patrzeć się na konie nie chcące się oderwać od posiłku - Choć w tych stronach za to można powiedzieć że strach i paranoja zmieniają ludzi. Niejedna tragedia zrodziła się z rzucenia bezpodstawnego oskarżenia.
- Raczej wino. Widziałem jak mężczyzna zaprowadził na targ żonę i dzieci, aby mieć za to pić.
- Naprawdę ?! - popatrzyła się z niedowierzaniem na rycerza - Za takie coś to chyba powinno się wieszać.
- W zatoce niewolników ? Tam na jednego wolnego przypada dziesięciu niewolników.
- Świetnie... przynajmniej wiem jakich miejsc w przyszłości unikać. To gdzieś w Cheliax tak ?
- I dlatego trzymam się znajomego bagna. - wtrącił Airyd gdzieś z boku.
- To było w rodzinnych stronach, ale z tego co wiem, w Quadirze jest tak samo czy w Rashadounie... Ale bywa, że ludzie bardziej cenią honor nad złoto. - pokazał swój miecz z dziwnej stali, białozłotej barwy - To nasz rodowy miecz, Jasny ryk. Zaginął dawno temu, ale mój ojciec go odnalazł. Stryj za podobny oferował ludzką wagę w złocie. Nikt się nie zgłosił... sądzę jednak, że parę wołów ludzie cenią mniej.

Popatrzyła się na ostrze i odparła.
- Bo nie wszystko da się kupić zapewne nie jeden stracił już życie pokładając zbyt dużą wiarę w moc pieniądza. Tyle że my tu gadamy zupełnie o cudzej własności jak Hope zechce to sprzeda jak nie to zostaną. - popatrzyła się na konie - Tylko chyba wtedy nie będę skoro wybierać się do ich oporządzania. Z drugiej strony w dworku nawet myszy są ... dziwne.
- Każdy ma taką rodzinę jaką ma. Należy ją kochać... lub starać się to robić.
Czarodziejka się zamyśliła przez chwilę po czym odparła jak by bardziej do siebie.
- To zależy kogo masz na myśli przez rodzinę... Tych przez więzy krwi czy tych którzy się o nas troszczą.
- Bardziej tych drugich... choć nie wyzbędziemy się naszej krwi. Krew nas naznacza i błogosławi.
- Może masz rację ale na pewno nas nie definiuje.
- Nie, ale nie częściowo kształtuje nasz los. W twoim przypadku nie ma to takiego znaczenia... a może. - zapytał Elphirę.
- Pewnie jest diabelstwem. – głaszcząc Vermitraxa rzekła Nys.
- Niby w którym miejscu ci wyglądam na diabelstwo ? - zapytała, w sumie zaczęła się zastanawiać czy jest sens się kryć ze swym pochodzeniem. Hope i reszta już wiedziała i to jeszcze zanim zjawiła się we dworku, Eryk był raczej tolerancyjny zaś Airyd też raczej nie miał by uprzedzeń ze względu na jej pochodzenie. Jedynie co do Aeriona i Rachenys nie była przekonana.
- [i] Vermitrax, otrzyj się o Elphirkę. - rozkazała Rachenys. Wąż wleciał pod dłoń Elphiry, podnosząc ją, aby wszyscy widzieli - To bardzo chwalebne pochodzenie.
Elphira chciała zaprotestować ale pupilek przywoływaczki był szybszy popatrzyła się na nią jak by nie wiedziała co ma na myśli zanim do niej dotarło. Mówiła o jej paznokciach a raczej szponach jeśli tak można to było nazwać była naiwna jeśli liczyła że nikt tego nie zauważył.
- Niestety będę musiała cię rozczarować w tym polu ale raczej nie mam wśród przodków biesów lub czartów. - przełknęła ślinę zbierając się w sobie.

"Co będzie to będzie." pomyślała po czym dodała.
- Jeśli już to jestem podmieńcem jeśli w ogóle wiesz o czym mówię.
- To fajnie! Twoją matką była wiedźma, która zjadła twojego prawdziwego ojca i dziecko, za które cię zamienili. Czasem myślę, że Er jest takim podrzutkiem. - rzekła Rachenys zachwycona, rycerz przewrócił oczami - Tak bywa. - rzekł bez wzruszenia.
- Dajcie se siana. Skąd mam wiedzieć, że to nie jakaś magia i od niej te pazury?! Mi tam wisi zresztą kim pani Elphi jest .- zawołał kitsune.
Elphira popatrzyła się z niedowierzaniem na szlachciankę.
- Ciebie naprawdę cieszy cudze nieszczęście ?!
-By umniejszyć własne. -syknął Airyd do Eryka.
- Co w tym nieszczęśliwego ? Masz wspaniałe pochodzenie, nie jesteś byle kim, wybacz wcześniejsze szyderstwa.
- Zawsze ktoś musi cierpieć, gdy inni się radują... A matka cię nie odwiedza ? Przydałoby się z nią poglądy wymienić. - namyślała się Nys.
Elphira otworzyła usta ale się powstrzymała nawet jak by nazwała ją wariatką to raczej by nic nie zmieniło prawda ? Nie mogła pojąć zachwytu szlachcianki jej nieludzkim pochodzeniem.
- Wspaniałe ? Niby w jaki sposób ? I jak ostatnim razem ją spotkałam to dałam jej do zrozumienia że nie chcę dołączać do reszty rodziny.... raczej źle to zniosła.
- Dziwna jesteś. - rzekła zdumiona Nys - Grabicie coś, czy jedziemy dalej ?

Eryk przymierzał się czy nie trzeba będzie jednak wziąć uciąć trupowi łapy i nie zawiesić na sznurze jak na wędkę żeby koniki ruszyły podobno działało na osły więc nie słuchał zbyt dokładnie rozmów jakie prowadzono naokół
- Pani Elphiro jeżeli syn kurwy i najmity mógł zostać paladynem to tym bardziej Pani może być kim chcę niezależnie od pochodzenia a jeżeli potrzebowałby Pani pomocy w bardziej dosadnym wyjaśnieniu Mamie braku zainteresowania rodzinnym interesem albo w pomszczeniu ojca to oferuje swą pomoc dla wymierzenia sprawiedliwości! - Zawołał radośnie.
- Ja tam rodziców nie pamiętam za bardzo, a mistrz co mnie wychował, to mnie zgarnął z ulicy. To też trochę idę pod podrzutka... -Airyd wzruszył ramionami.
Elphira już nawet nie zamierzała dalej dyskutować z Rachenys fakt że ktoś mógł by uważać spotkanie z czarownicą za interesujące przechodził jej pojęcie. Ciekawe czy na rytuał przemiany też by była taka chętna ?
- Dziękuje za wyrozumiałość. - powiedziała ciszej do Eryka i Airyda uśmiechając się lekko jak by nie patrzeć zrobiło się jej trochę lżej na duchu.
- Jest w ogóle co grabić ? - spytała patrząc się na Eryka i Aeriona którzy stali najbliżej trupa ogra. Jak by się teraz zastanowić to chyba był pierwszy raz gdy użyła magi z zamiarem zakończenia czyjegoś żywota. No nie licząc Derro, jednak ogr raczej w pełni sobie zasłużył w końcu był gotów zgnieść ich na krwawą miazgę a nawet nie chciała myśleć co by było gdyby kogoś pochwycił żywcem.
-W sumie... bywają kupcy na wypchane ogry, albo ich części...-zauważył łotrzyk.
Czarodziejka westchnęła kręcąc głową.
- Ja rozumiem że awanturnicy lubią zbierać trofea ale to już przesadza... Wpierw wlekliście ze sobą tego przerośniętego robala a teraz chcecie ogra ? Zaczynam się bać z czym wrócimy jak na cmentarzu będą nieumarli....
- Nie wydaje mi się. - Rzucił Eryk chowając miecz który tym razem nie posmakował krwi - Musieliśmy go zabić w samoobronnie a tu to się przynajmniej koniki i rybcia Pani Nys pożywili więc korzyść jakaś jest a łeb w sumie można uciąć i spróbować sprzedać albo w karczmie powiesić tylko czy znacie jakąś magię albo osobę co by to utrwaliła bo tak to chyba nam zgnije zanim do domu wrócimy. - Perorował prostaczek.
Gdy znaleźli sakwę Eryk zagwizdał z podziwu.
- Ale dziany ten Ogr dobrze żeśmy go ubili pewnie karawany napadał, to jak dzielimy ? W pierwszej kolejności powinni mieć wybór Pan Areaon, Panna Elphira i Aryid bo najwięcej się przyczynili potem Pannienka Nys bo jej rybcia pomogła a ja wezmę to co zostanie na koniec bo też skórę żem ryzykował odwracając uwagę. - Zaproponował podział łupów ze znawstwem tematu.
- Nie mam nic przeciw, panie Eryk. – powiedział Airyd.
- Dobra to co Aryid chcesz wykroić trochę karmy dla koni i uciąć czerep na sprzedaż ? W sumie te parę minut nas nie zbawi skoro i tak już tyle staliśmy to się chociaż upewnimy że nam zwierzaki nie pomrą z głodu - Zaproponował.
- Ta jest!

Rachenys westchnęła.
- Szybciej! Guzdrzecie się strasznie !
- To sami zadbajcie o wyżywienie koni mięsożerców ! - zawołał Airyd pakując skrawki mięsa.
- To już wiem czemu awanturnictwo jest tak dochodowe. - skomentowała widząc zawartość sakiewki, jak by nie patrzeć był to całkiem niemały łup.
- Naprawdę zamierzacie zabierać łeb ? To chyba przesada... - ponownie skomentowała pomysł dekapitacji no i nie widziała jej się dalsza wędrówka z odrąbaną głową stwora.
- Dobra to do roboty. - Wyciągnął ponownie miecz wespół z lisołakiem zabrał się za oprawianie ogra - W sumie to może ten sztukmistrz zgodzi się wymienić czerep taty Hope na ogrowy ? A te zwłoki to można by schować w jakimś rowie i zabrać ze sobą jak będziemy wracać to nam nizioły od świń może kupią! Tatko zawsze mnie uczył że trzeba być przedsiębiorczym, Panienka niech się nie złości jak nam konie z głodu padną to będzie jeszcze dłużej. - Poparł Aryida wyrajając kawał mięcha.
- Już za same namiary możemy zarobić. Tyle mięcha !
- Tylko czy na wozie się zmieści... - spytała z wątpliwościami próbując nie patrzeć na rąbane truchło.
- Większość zostanie w rowie, a część zabierzemy teraz. Bo i tak kto wie? Za dzień lub dwa trafimy na trolla ?
- A jak coś zeżre ? Lepiej zawieść im samemu, szykujta linę i poszukajcie jakiegoś sękatego drąga jak zawiesimy przed konikami ochłap łapy to tak pociągnął że w trymiga nadrobimy stracony czas! Jak się nie zmieści to można porąbać albo uwiązać do wozu ale to w drodze powrotnej... - Uśmiechnięty chłopak rąbał zwłoki mieczem i plotkował bez utraty oddechu widać było że ma krzepę.
- Trolla ?! - jęknęła Elphira jeszcze takiego monstrum by im brakowało.
-Jak wstępujesz na awanturniczy tryb życia łowcy przygód to wszystkiego się można spodziewać. Wielkich pająków, wilków, trolli... Ty idziesz, bogowie rzucają kośćmi i kto wie co wypadnie !
- rzekł teatralnie.
 
Rodryg jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172