Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-12-2014, 18:49   #141
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
- Zatem nie mamy przynęty, co było jasne od początku. Musimy sobie radzić z tym co mamy. Jedn dwa strzały i jednoczesny atak wręcz. Czyli ruszam z jeszcze jednym co najmniej, reszta strzela raz, może dwa razy i sama rusza do ataku wręcz.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 13-12-2014, 22:40   #142
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Parę godzin wcześniej...

Cios spadł na nic nie spodziewającego się Athlena niczym grom z jasnego nieba. Co jak co, ale ślepy los naprawdę sprzyjał łotrzykowi. Gdy kapłan wyprowadzał stary dobry sierpowy, do jego oka wpadła mała muszka. Pięść z świstem przecięła powietrze, dobre kilkanaście centymetrów obok twarzy Athlena.

Rayra nie prosił o drugie ostrzeżenie. Podbiegł do krasnoluda stając tak, by Orator znalazł się miedzy nimi. - Mości krasnoludzie, czy nie sądzisz, że nasz kapłan nieco przesadził? - zapytał zdenerwowanym głosem.
- Wybrał złe miejsce. Sam bym ci w wiosce przy podziale łupów przyłożył. Nie przywłaszcza się rzeczy należących do towarzyszy a przynajmniej do czasu podziału łupów będących wspólnym dobrem.
Potem pokiwał głową, tak że aż zawieszki przy brodzie zadźwięczały o siebie.
- Możesz dalej kontynuwać Taarze naukę dobrych manier.
- A sobie kontynuuj ile chcesz. Te rzeczy nie należały do nikogo. Ot wziąłem sobie pierścionek, po co od razu tyle krzyku? Jedno pytanie, dlaczego akurat Taar ma trzymać wszystko i "przywłaszczać" nasze rzecz, a ja nie mogę?
- Gdyż znamy twe zmiłowanie do chodzenia bokami. Omijania praw dla nas z Taarem oczywistych. Nikt nie decyduje samodzielnie o przedmiotach i ich losie jeśli są zdobyte w czasie wyprawy.
- Mam kontynuować, Athlenie? - spytał ze śmiertelną powagą Taar. - Czy też może jednak przyjmiesz do wiadomości to, co usiłujemy ci z Filim przekazać?
- Biorę pierścień na przechowanie, jeżeli ktoś będzie chciał go później, to proszę bardzo.
-Widzę że zaczynasz się uczyć. Zauważ, iż niektóre rzeczy będą wymagały specjalnego traktowania. Czasem naprawy oraz specjalnej sprzedaży a o to trudno bez zaufania. Akurat złoto i zwykła bizuteria to nie problem. Mają wymierną wartość, którą łatwo wyliczyć. Z innymi przedmiotami jest trudniej tak jak i z zaufaniem.
Athlen wywrócił oczami i spokojnie czekał, aż krasnolud skończy swą przydługawą myśl.
- Może nie tyle się uczę, co ustępuję… Wiadomo komu - spojrzał na Taara. - Nie obchodzi mnie wartość tego przedmiotu. Wziąłem to, co chciałem. Nie uważacie, że czekają nas większe problemy, niż to, kto trzyma pierścionek?
- Być może i czekają - stwierdził Taar. - Ale w czasie walki mam zamiar patrzeć na wrogów i uważać na to, co oni robią, a nie patrzeć ci na ręce, żeby czasem nie stracić czegoś cennego, co akurat tobie się spodoba.
- Oj, żebyś ty chociaż miał co cennego - mruknął pod nosem Athlen.
- Racja Taar. Tym bardziej, iż każdy przedmiot, po który tak chętnie wyciągasz rekę Athlenie, może być obłożony klątwą magiczną, czy też inną pułapką magicznej natury, która będzie odziaływać na wszystkich w pobliżu. Nie chcę zginąć w kuli ognia bo tobie ręce świerzbią.

- Dobrze już dobrze, wszem i wobec obiecuję poprawę, słowo Tempusa - Athlen uśmiechnął się szyderczo w stronę Taara.

Fili popukał w głowę łotrzyka zwiniętym biczem. Tak jak się puka dziecko aby zwrócić jego uwagę.
Waż swoje słowa. Nie pozwolę na obrazę żadego kapłan boga, który nie jest z Moradinem w konflikcie. Zwłaszcza jeśli jest on moim towarzyszem.
- Twoje kpiny mi się nie podobają, Athlenie - powiedział Taar. - Opanuj zatem język i waż słowa. Nie jesteś w karczmie. A nawet tam musiałbyś uważać na to, co mówisz.




Wiał lekki wiatr z waszej lewej - czyli prawdopodobnie zachodniej - strony. Zostawiliście za plecami Klarę, która wraz ze swymi wiernymi psami pozostała na straży jeńca. Odprowadzała was niespokojny wzrokiem, dopóki nie zniknęliście za linią drzew.

Byliście głośni.

Jedynie Athlen i Rardas wiedzieli jak się cicho poruszać. Gęste igliwie działało dwojako - z jednej strony amortyzowało kroki, ale z drugiej, znajdowały się na nim wysuszone, głośno trzaskające gałązki. Nie mogliście nic na to poradzić. Chociaż Athlen poruszał się bezdźwięcznie niczym kot, reszta psuła ten efekt.

Spodziewaliście się długiego marszu w ciszy, jednak wkrótce okazało się, że pięćset koboldzich kroków, nie równa się pięciuset krokom dorosłego mężczyzny. Po paru minutach usłyszeliście pierwsze szczekliwe komendy i odgłos biegających stóp. Wkrótce też dostrzegliście ruch między gałęziami i stało się jasne, że efekt zaskoczenia diabli wzięli. Sami zdążyliście przygotować broń i zająć pozycje za wąskimi pniami drzew.


Teren, w którym przyszło wam walczyć był niesprzyjający. Z ziemi wystawały korzenie, wszędzie walały się obalone gałęzie, gdzie nie spojrzeć dziury i wgłębienia. Nie sposób na nim biegać, czy co dopiero szarżować. Sosny, świerki i inne pnie zapewniały osłonę, jednak bardzo lichą w zestawieniu z wielkimi drzewami, wśród których przyszło wam walczyć wcześniej.

[media] [/media]

Koboldów było sporo, ale nieco mniej niż szacował Ptaszka. Towarzysz Filiego mógł się pomylić. Każdy z gadów miał podobny do napotkanych poprzednio, eklektyczny rynsztunek, składający się z elementów krasnoludzkich i koboldzich. Jednak to nie one spowodowały wasze największe obawy.

Pośród drzew wiły się i syczały, WIELKIE niczym wilki, brunatne łasice.

[media][/media]

Chociaż nie dosiadał ich żaden z koboldów, miały na sobie jeździeckie oprzyrządowanie.

Nim zdążyliście wystrzelić, w waszą stronę poleciał jeden pocisk, a także pomknęły obydwie łasice. Poruszały się aż nienaturalnie płynnie - zupełnie, jakby ich kręgosłupy nie istniały. Na szczęście trudny teren i konieczność prześlizgiwania się przez las sprawiły, że mieliście szansę wyprzedzić ich atak. Wystrzelony kamień odbił się od osłony.

Draugdin nie miał najlepszej pozycji do strzału. Las był stanowczo za gęsty, a łasice znajdowały się stanowczo za blisko. Wystrzelił jednak w kierunku znajdującej się po jego prawej. Chybił, nie poprawiając sytuacji drużyny.

Kolejne pociski odbijały się od drzew. Grad stawał się z każdą chwilą gęstszy.

Krasnolud ściskając swój bicz zajął pozycję do ataku. Stojąc twarzą w twarz z przerastającym go monstrum poczuł ukłucie strachu. Chwilę później zalał go wstyd, a od niego tylko krok od słusznej furii.

Sytuacja wymagała diametralnych zmian w planie. Rardas postanowił oddać nieco pola przeciwnikowi, aby nie narazić się na kontrę po wystrzeleniu strzały. Napiął cięciwę, wziął na cel wielki pysk łasicy i strzelił. Grot nie utkwił głęboko w jej cielsku, a to za sprawą zmierzwionego, gęstego futra. Bestia zasyczała okrutnie, błyskając ślepiami.

Dwa koboldy zbliżały się od frontu i lewej flanki - najwyraźniej chcąc zająć dogodniejsze pozycje do strzału.

Athlen dostrzegł mijającego go krasnoluda. Wiedział, że jego towarzysza czeka starcie z wielkim włochatym bydlęciem. Łotrzyk wziął głęboki oddech i pokręcił głową - ciężki jest los poszukiwacza przygód. Dołączył do boju, pchając rapierem w zwinne cielsko. Niestety łasica uchyliła się z sykiem, a ostrze rapiera ugrzęzło między korzeniami.

No domiar złego jeden z koboldów zaczął ostrzeliwać go z procy z lewej flanki.

W czasie jednego mrugnięcia okiem wokół Taara zaroiło się od wrogów i sojuszników. Oczywiście na pierwszy plan wysuwała się sycząca, najwyraźniej wściekła łasica. Kapłan nie chciał zaryzykować strzałem z bezpośredniej odległości, więc cofnął się o krok i wystrzelił. Sytuację komplikował Rayra, który walczył wręcz z bestią. Kapłan chybił okrutnie.

Gdzieś w tle, kobold poszczekując przetasowywały się, tak, aby mieć szersze pole do kontrnatarcia.

Otoczona przez Filiego i Athlena łasica przeszła do ofensywy. Na cel wzięła sobie łotrzyka. Ten widząc pędzące w jego stronę szczęki przykucnął, przez co ocalił skórę. Nie trafił go również pocisk wystrzelony gdzież spośród drzew.

Druga łasica dopadła Rardasa. Dziabnęła go w nogę, a szpilkowate kły zanurzyły się głęboko w ciało. Co gorsza przyssała się do rany, chłepcząc gorącą krew.

Wszyscy usłyszeliście przeraźliwy wrzask diablęcia.

[media][/media]
 

Ostatnio edytowane przez ObywatelGranit : 13-12-2014 o 22:42.
ObywatelGranit jest offline  
Stary 14-12-2014, 21:29   #143
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Draugdin chybił pierwszym strzałem, ale przecież już trzymał w zanadrzu drugą strzałę. Widząc niewesołą sytuację Rardasa błyskawicznie przekalkulował możliwości i podjął trudną, być może ryzykowną decyzję.
Wyglądało na to, że łasica wysysała krew z miejsca gdzie zatopiła swoje zęby w związku z tym przywarła do rany i przez chwilę nie poruszała się aż tak gwałtownie. Dokładnie przymierzył się do strzału i wypuścił drugą strzałę celując prosto w głowę stwora. Widział, że nawet jeżeli nie trafi to był w odległości doskoku do towarzysza. Tym razem jego umiejętności nie zawiodły - trafił w kark, a łasica wydała przeraźliwy skowyt. Krew tryskała z przeszytej tętnicy.

Kolejne dwa koboldy zajęły bliższe pozycje. Ewidentnie uznały, iż ostrzał w takich warunkach nie ma większego sensu.

Fili smagnął swym biczem łasice, na której atak ten nie wywarł większego wrażenia. Bicz - nawet zakończony ostrzem - nie przebił się przez grubą warstwę futra.

Nie minęły dwa uderzenie serca gdy na horyzoncie pojawił się kolejny kobold.

Rardas strzelił, lecz to praktycznie nic nie dało. Zwierzę nacierało dalej, a on nie zdążył wyciągnąć szabli. Łasica zaatakowała i ugryzła go w nogę. W powietrze wzniósł się krzyk. Jedyne co w tej chwili czuł był ból. Nie istniało w tej chwili nic innego. Nie wiedział nawet kiedy upuścił łuk, ani kiedy chwycił za szablę. Działał pod wpływem instynktu, adrenaliny i bólu. Nie myślał o niczym, tylko działał. Zawrzała w nim wściekłość, a klinga zmierzała w plecy zwierza. Niestety ból był na tyle silny, że nie udało mu się trafić w wyprężony grzbiet.

Teraz nie ulegało już wątpliwości, że gady dążą do walnej rozprawy w walce wręcz. Ich pierścień wzmocnił się o następnych dwóch osobników.

Fortuna znów uśmiechnęła się do Athlena, gdyż udało mu się oswobodzić broń. Następnie wybrał swoją ulubioną taktykę walki - wskoczył na tyły łasicy, flankując ją wespół z krasnoludem. Dźgnięciu zabrakło jednak nieco finezji.

Jeden z koboldów najwyraźniej zainspirował się łotrzykiem, gdyż próbował go oflankować. Wtedy Rayra wyczuł okazję do ataku i wykonał zdradliwie pchnięcie. Trafił - ale nie zabił.

Taar chwycił dziarsko topór i ruszył w sukurs swemu towarzyszowi - Rardasowi. Wymierzył brutalne cięcie i przedobrzył. W ciosie za dużo było siły, a za mało precyzji.

Ostatnie dwa koboldy domknęły pierścień. Wiedzieliście, że następne sekundy zadecydują o wszystkim.

***

Osaczona przez dwóch przeciwników łasica wzięła na cel krasnoluda, który już raz smagnął ją biczem. Wgryzła się głęboko w kark, jednak kły ledwie przebijały się przez porządną zbroję.

Jeden z koboldów wreszcie dopchał się do przeciwników. Za swój cel wziął Athlena, który znajdował się teraz w niemal beznadziejnej sytuacji. Na szczęście powolne pchnięcie to zbyt mało, by zaskoczyć łotrzyka. Udało mu się odeprzeć atak.

Druga łasica wychłeptała co miała wychłeptać i pod wpływem ran rzuciła się do ucieczki. Spadł na nią cios rozwścieczonego Rardasa, w którego oczach przez ułamek sekundy zagrały ognie najgłębszych otchłani. Być może te same ognie chciały by opita jego krwią bestia uszła cało.

Strzała ledwo opuściła cięciwę, a Draugdin już biegł w kierunku łasicy dobywając obu mieczy. Dostrzegł doskonałą okazję do ataku i ciął wysoko. Chciał wykorzystać siłę impetu szarży i wymierzył oba ciosy w kark stwora. Liczył na to, że trafi bezbłędnie lub być może nawet uda mu się odciąć łeb łasicy.
Tym razem się przeliczył.

[media][/media]
 

Ostatnio edytowane przez ObywatelGranit : 15-12-2014 o 09:29.
ObywatelGranit jest offline  
Stary 16-12-2014, 23:11   #144
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Draugdin tym razem chybił okrutnie. Co za pechowy dzień przebiegło mu przez myśl. Próbując zadać ostateczny cios łasicy w ostatniej chwili się potknął. Teren był rzeczywiście trudny. Potknął się, jednak broniąc się przed upadkiem przeleciał na zwierzęciem, a ostrza przecięły tylko powietrze. Kątem oka spostrzegł, że stwór uciekł.
Odzyskawszy równowagę po lewej stronie w odległości kilku kroków zauważył nowy cel. Dwa lekko zaskoczone koboldy.
Wykorzystując moment chwilowego zaskoczenia i tym razem patrząc gdzie stawia stopy dobiegł do nich. Dobiegając do przeciwników miał ich analogicznie po swojej lewej i prawej stronie czyli dokładnie tam gdzie trzymał miecze. Był oburęczny także oba ostrza puszczone w ruch równocześnie i równie pewnie świsnęły w kierunku obu celów.
Lekkie zaskoczenia, przerodziło się przerażenie najcięższej wagi, gdy sztych jego miecza przeszył na wylot ciało.

Jeden z koboldów zastąpił drogę Taarowi i Rardasowi, drugi dopadł Athlena. Włócznia minęła szyję łotrzyka o włos, tylko dlatego, że ten wykonał szaleńczy unik. Kosztowało go to wiele wysiłku.

Fili sięgnął po buzdygan. W jego kark wszczepiony były żarłoczne szczęki łasicy. Niewiele myśląc wymierzył potężny cios. Podobnie jak w przypadku Rardasa, ból okazał się silniejszy. Głowica broni niegroźnie musnęła bok potwora.

Wypad Shadowdancera kosztował go narażenie się na atak z prawej flanki. Znów całkowicie oddał się ofensywie, zapominając o obronnych technikach, które przecież z takim mozołem opanowywał. Włócznię zamortyzował pancerz, ale i tak była to bolesna nauczka.

Diablę początkowo chciało wrócić do łuku, którym posługiwało się z dużą wprawą. Jednak nagle na horyzoncie wyrósł gad. Postanowił zmienić plan i wymierzyć szybkie cięcie szablą (którą już miał w ręku). Koboldowi udało się przyjąć uderzenie na włócznię, jednak zachwiał się pod jego siłą.

Czwarty kobold dołączył do pierścienia zaciskającego się wokół Athlena. Mężczyzna zdołał uchylić się przed grotem włóczni, ale sytuacja z opłakanej, stawała się beznadziejna. Czekała go kolejna ciężka decyzja - ucieczka mogła kosztować go życie. Zbyt wiele ostrzy czekało na jego potknięcie. Zdecydował się dopomóc krasnoludowi i wymierzył pchnięcie prosto w kręgosłup łasicy. Poczuł jak stal ociera się o kości. Trafił mocno i dotkliwie.

Następny szczekający potwór przywarł do Draugdina. Zastawa z błyskających mieczy uchroniła wojownika przed atakiem.

Wcześniej raniony przez Athlena kobold wycofał się.

Młodemu kapłanowi Tempusa wystarczył rzut oka na Rardasa by wiedzieć co robić dalej. Jego towarzysz nie mógł lepiej trafić - słudzy Pana Bitew tylko czekali na okazję by w ferworze walki korzystać ze swych darów. Ignorując nędznego kobolda Taar wyskandował słowa modlitwy, a jego głos przedarł się przez szczęk oręża. Chłodna energia spłynęła na diablę, całkowicie zamykając ranę zadaną przez łasicę. Niestety (jeszcze) nie mógł przywrócić krwi, która opuściła ciało.

Widząc lukę w pierścieniu wokół Athlena, wolny kobold dołączył do walki. Dźgnął włócznią w bok łotrzyka i tym razem polała się krew.
Z kolei Taarowi udało się bez trudu przyjąć na tarczę cios następnego karła, który dołączył do boju.

Łasica wisząca na krasnoludzie nie myślała by z niego schodzić. Z paskudną łapczywością raczyła się jego krwią, nadal stanowiąc łatwy cel.

Kolejna włócznia odnalazła słaby punkt w obronie łotrzyka. Stal głęboko skaleczyła go w dłoń. Przed jego oczyma zatańczyły mroczki i przewinęły się obrazki z barwnego życia. Czyżby przyjdzie mu skonać w tym przeklętym lesie...?

Łasica ze strzałą Draugdina sterczącą z boku zaczęła znikać wśród drzew.

Oba koboldy obok Shadowdancera ustawiły się w doskonałej pozycji. Wojownik wymierzył dwa rozmyte ciosy, niestety ciasna przestrzeń między drzewami sprawiła, że odłupał korę miast koboldzich łbów.

Tymczasem ostatni cios zwalił Athlena z nóg. Stadko koboldów wokół niego zaczęło szczekać i wydzierać się w niebogłosy. Wrogowie potrząsali włóczniami i niemalże tańczyli z radości. Zaczęli się też przegrupowywać się w kierunku kolejnych celów.

Fili słabł w oczach. Dzielnie uniósł jednak buzdygan i z donośnym krzykiem „Moradin!” opuścił go na łeb łasicy. Szara tkanka mózgowa rozbryzgała się wokół.

Kolejne ciosy spadły na Draugdina, ten jednak poznał się już na prymitywnej technice walki koboldów i nie dawał sobie dmuchać w kasze. Kolejne bloki, parady i zastawy wykonywał z coraz większą wprawą.

Rardas wciąż nie miał sprzyjającej okazji do pochwycenia łuku. Chcąc-niechcąc kontynuował walkę szablą, lecz niestety z kiepskim skutkiem. Chytra bestia wiła się, unikajac kolejnych trafień.

Gdzieś w tle Draugdin sparował kolejny atak, a Taar dosłownie rozpołowił przeciwnika.

[media] [/media]
 
ObywatelGranit jest offline  
Stary 18-12-2014, 19:18   #145
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Ranna łasica skryła się gdzieś za linią drzew. Z grotem sterczącym z szyi jej dni i tak zostały policzone.

Łącznie już pięciu koboldów próbowało przebić się przez zasłony Draugdina. Tym razem krótki miecz zatrzymał włócznię, która celowała w jego staw kolanowy. Wojownik odpowiedział dwoma płaskim cięciami. Długi miecz odciął łapki i rozpruł brzuch potwora, zaś krótki powędrował do szyi następnego. Ten zdołał jednak schylić się w ostatnim momencie.

Jeden z koboldów natarł na Rardasa z taką zapalczywością, iż potknął się o korzeń i padł jak długi na ziemię. Następny stanął obok niego, jednak włócznia napotkała na zębatą szablę.

Fili nastąpił na jeszcze dygoczące truchło łasicy i zaśpiewał donośnym głosem. Zignorował cios włócznią, która niegroźnie odbił się od jego pancerza z żywego metalu. Chłodna energia spłynęła na Athlena, który zamrugał parokrotnie i otworzył oczy.

- Pomóż innym! - Rardas rzucił w kierunku Taara, po czym sam z narastającą w nim furią ciął w rozłożonego kobolda. Ostrze szabli trafiło jednak w element krasnoludzkiego pancerza. Sypnęły się iskry, jednak potwór nadal dychał.

Kobold, który próbował przeszkodzić Filiemu teraz dźgał go jak oszalały. Na nic zdawały się kolejne ataki, gdyż albo zatrzymywały się na tarczy, albo odbijały od pancerza.

Świat powrócił dla Athlena równie niespodziewanie, jak zniknął. Omiótł spojrzeniem okolicę i dostrzegł dwóch koboldów w zasięgu ciosu. Czuł oszałamiający ból i wiedział, że następnego ciosu może nie przetrwać. Postanowił więc wykorzystać nadarzającą się okoliczność i zagrać.

Zagrać trupa, rzecz jasna.

Shadowdancer bez trudu sparował kolejny atak. Taniec wychodził mu z coraz większą swobodą, ku rosnącemu przerażeniu jego przeciwników.

Kapłan Tempusa wciąż czuł ogień palący się w jego wnętrzu po ostatnim ciosie. Wspomniał chwilę, gdy wróg padł przed nim niczym szmaciana lalka. Stanął na jego truchle, które teraz przypominał dwa krwawe ochłapy mięsa i rąbnął z wysoka w kolejny cel. Słuszna śmierć spotyka stających przeciwko woli Tempusa - i tak stało się tym razem. Szczekający gad padł trupem.

Wycięliście wrogów do bardziej sprzyjających rozmiarów. Teraz jeden nędzny kobold przypadał na jednego zaprawionego w boju poszukiwacza przygód. W powietrzu wyczuliście znany wam, słodki zapach wiktorii. Niemal wznieśliście zwycięskie okrzyki, gdy do waszych uszu dotarł inny, psujący chwilę dźwięk.

Gdzieś daleko, za waszymi plecami rozległo się echo kobiecego krzyku. Wasze myśli od razu pobiegły ku Klarze.

[media] [/media]
 
ObywatelGranit jest offline  
Stary 20-12-2014, 18:00   #146
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Walka w zwarciu nie była czymś, co Rardas lubił najbardziej. Wprawdzie można wtedy stosować różne uderzenia i zagrania, lecz naraża go to na rany, a noszona przez niego skórznia nie jest najlepszą osłoną. Dowodem tego był choćby niedawny atak łasicy. W tej chwili jednak bitewka nabrała zupełnie innego charakteru. Udało im się wreszcie wyciąć część wrogów, tak więc liczebność się wyrównała.

Podczas konfrontacji z najbliższym koboldem oboje doświadczyli sporej dozy albo pecha, albo szczęścia, zależy komu się kibicowało. Tym niemniej ni więcej nastąpił lekki impas, gdyż kobold podczas swojego ataku się przewrócił jak długi, a cięcie diablęcia natrafiło na krasnoludzkiej roboty zbrojnik. Metal syknął, a w górę poleciały iskry. Chciał on już zadać następny cios, gdy z oddali dobiegł do nich krzyk kobiety. Wystarczyło uderzenie serca by zrozumieć, że to pewnie Klara. Nie rozważając zbyt wiele wycofał się z walki i ruszył w kierunku z którego dobiegał krzyk.
- Sprawdzę to! - rzucił do pozostałych.
Rardas postanowił, że najlepszym wyjściem będzie jeśli to właśnie on sprawdzi co zaszło. Powodem było to, że i tak w walce jak do tej pory mu nie szło zbyt dobrze, ale za to jest w drużynie najzwinniejszą osobą. Możliwym było, że Athlen mu dorównywał, lecz w tej chwili był niedysponowany. Wiedział, że lekki pancerz nie będzie wpływał na szybkość, która w zaistniałej sytuacji była nieoceniona.

Ruszając porwał z ziemi swój łuk. Wiedział bowiem, że może okazać się niezwykle cenną pomocą. Nie wiedział wszakże co się stało, tak więc lepiej być gotowym na więcej okoliczności. Zostawił za sobą swoich towarzyszy pewien, że sobie poradzą z pozostałą garstką koboldów.
 
Zormar jest offline  
Stary 21-12-2014, 19:40   #147
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Przed Draugdinem został już tylko jeden kobold. I on sam chyba już też spostrzegł swoją niewesołą sytuację. Jednak jego determinacja była silniejsza niż strach.
Wojownik postanowił zakończyć sprawę szybko i czysto. Wpierw sparował atak włócznią, następnie krótkim mieczem zamarkował cięcie w podbrzusze, które przecięło powietrze gdyż stwór instynktownie cofnął się o krok jednocześnie lekko pochylając się do przodu. Draugdin na to liczył wyprowadzając cięcie drugim mieczem od góry po przekątnej w dół celując między obojczyk a szyję. Ten cios nie powinien chybić.

Sztych miecza zbroczył się krwią. Kobold padł trupem, a Shadowdancer wyprowadził kolejny cios. Tym razem krótsze ostrze rozpruło tylko powietrze.

Gdy jeden z potworów wstawał, na jego łeb spadła zębata szabla. Ostrze nie zabiło go, jednak dotkliwie zraniło. Gad zaczął ostrożnie wycofywać się. W tym samym czasie jego kompan pchnął włócznią Taara. Młody kapłan zdążył zasłonić się tarczą.

Fili po udzieleniu pomocy Athlenowi, przerzucił swoją uwagę na przeciwników. Wymierzył zamaszysty cios, jednak kobold przyjął go na włócznię. Gad odpowiedział atakiem na atak, lecz krasnoludzki pancerz po raz kolejny uratował skórę swemu właścicielowi.

Łotrzyk w sumie czuł się coraz lepiej. Lecznicza magia działała, przywracając siły w obolałych członkach. Athlen postanowił jednak pozostać na ziemi - odwalił już swoją część roboty.

Kolejny z koboldów spróbował sforsować obronę Draugdina. Ta za każdym razem okazywała się zbyt szczelna. Taar dzielnie rąbał swoim toporem, chociaż tym razem z mniej efektywnym rezultatem.

Następne chwile przyniosły rozstrzygnięcie starcia. Draugdin rozpłatał kolejnego przeciwnika, a kapłan Tempusa powalił uciekającego wroga. Krasnoludowi niestety nie udało się dopaść uciekającego z wrzaskiem kobolda. Resztki przeciwników pryskały wśród drzew i tym samym wynik bitwy został przesądzony.

***

Diablę jako pierwsze dotarło do źródła krzyku. W pobliżu Klary leżały dwa ciężko ranne, bądź martwe psy, a sama kobieta została osaczona przez trójkę koboldów. Dwaj napastnicy trzymali ją za ręce, zaś trzeci potwór przyciskał ostrze do jej krtani. D’nagra wciąż pozostawał przywiązany do drzewa w miejscu, w którym pozostawił go Fili.

Jeden z koboldów wypluł z siebie złowieszcze słowa, przy czym widząc niezrozumienie na twarzy Rardasa przeszedł na łamaną wspólną mowę:
- TY! Rzucić broń, albo samica zginie!
Oczy kobolda miały barwę jadowitej żółci.

[media][/media]
 
ObywatelGranit jest offline  
Stary 23-12-2014, 18:52   #148
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Rardas mijał kolejne drzewa, przedzierał się przez zarośla i przeskakiwał przez większe konary. Starał się dotrzeć do Klary jak najszybciej, więc nie zwlekał i robił co mógł byleby tylko nic go nie zatrzymało. Po drodze nie napotkał niczego, co spowolniłoby jego rajd. Skończył się on wreszcie tym, że wreszcie ją znalazł. Niestety sytuacja nie przedstawiała się zbyt dobrze. Klarę bowiem dopadły koboldy. Jej psy z tego co widział już pewnie nie wyjdą z tej przygody. Tropicielka była trzymana przez dwa stwory, a trzeci już przykładał jej ostrze do gardła. Na całe szczęście dla niej wtedy pojawiło się diable. Napastnicy spostrzegli go, a jeden z nich odezwał się w ich dziwacznej mowie. Niestety nic z tego nie zrozumiał, a kobold widząc to przeszedł na wspólną mowę.

Słowa, które wyleciały z jego pyska nie pozostawiały żadnych wątpliwości do swojego znaczenia. Rardas musiał szybko coś zrobić. Przeskoczył oczami po wszystkich w pobliżu, by zatrzymać się wreszcie na koboldzie, który przemówił.
- Jak sobie życzysz. Łap! - rzekł rzucając w ich stronę swój łuk, lecz stało się znacznie więcej niż zwykłe wpadnięcie tegoż w trawę i mech. Bowiem w chwili rzutu Rardas zrobił coś jeszcze. Skupił tą demoniczną cząstkę siebie i nałożył ją na łuk, gdy ten opuszczał jego dłonie. Momentalnie zapanowały ciemności tak gęste, że żaden wzrok, nawet elfi, by ich nie przeniknął.

Rardas nie tracił czasu. Zapamiętał wszystkie przeszkody jakie stały między nim, a koboldami, więc mógł bez przeszkód się przy nich znaleźć. Jednocześnie dobył swej zębatej szabli i zawołał w bezkresie mroku:
- Uciekaj!- Słowa te oczywiście były skierowane do Klary. Tymczasem on już zbliżał się do, najpewniej zaskoczonych, koboldów. Pierwsze co zamierzał to wpaść między nie i sprawić, że rozejdą się trochę, a następnie kończyć dzieło za pomocą swojej szabli. Walka bez wzroku nie była mu obca, tak więc liczył, że da mu to przewagę nad liczniejszym przeciwnikiem oraz czas potrzebny, by pozostali zdążyli tutaj dotrzeć.
 
Zormar jest offline  
Stary 23-12-2014, 19:18   #149
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pogoń za ociekającymi koboldami? Może i trzeba było dopaść i pozabijać wszystkie stwory (i nie chodziło tu wcale o złoto, jakie uciekało razem z ich ogonami), ale Taar nie sądził, by komukolwiek z nich udało się dopaść choćby jednego z nich. Ten las stwarzał, zdawać się mogło, idealne warunki dla małych i szybkich potworków. No a poza tym Klara mogła być w tarapatach.

- Sprawdźcie, czy wszystkie nie żyją - powiedział, po czym ruszył w ślad za Rardasem.
 
Kerm jest offline  
Stary 23-12-2014, 21:43   #150
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Ledwo uniknął śmierci. Jak zwykle, takie głupie szczęście, zawsze potrafił wyjść z takich sytuacji cało. Ciekawe tylko, kiedy te szczęście się skończy…

Poleżał sobie do końca walki, niech krasnolud się pomęczy. Nie miał zamiaru już więcej ryzykować życia. Jeżeli w najbliższym dojdzie do jakiejkolwiek walki, będzie musiał lepiej zaplanować swoje ruchy. Tym razem pobiegł za krasnoludem, ale niestety nie dało mu to nic dobrego.

Kiedy wszystko się skończyło, Athlen wstał powoli z ziemi. Całe ubranie miał w błocie. Nie było to miłe uczucie. Powoli zaczynał mieć dość całej tej wyprawy. Niedawno o mało nie zginął, a teraz jeszcze jest cały brudny. Nie miał nic przeciwko małej ilości brudu, ale jednak to już była przesada.

Część jego grupy pobiegła pomóc Klarze… Dla Rayry liczyły się pieniądze, więc najpierw pójdzie poucinać ogony, aby być pewnym wypłaty. Potem ewentualnie pójdzie pomóc kobiecie w opresji.
 
Morfik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172