Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-04-2016, 01:04   #31
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Yolanda pognała przed siebie zostawiając resztę z tyłu. Schnapel był w krytycznej sytuacji i kapłanka obawiała się najgorszego… niestety wkraczając na teren objęty magicznym oplątaniem. Dziewczyna potknęła, mało nie wyrywając zębami o trotuar.
- To mnie chciało złapać! To łapie też swoich? - dziewczyna zawyła w geście niezadowolenia, brnąc powoli przed siebie.
Gdy dotarła do obskoczonego przez szczury Oczka, zawahała się. No przecie nie zamachnie się buzdyganem na towarzysza… odwieszając broń do pasa, starała się pochwycić jednego gryzonia za ogon i oderwać go od pleców mężczyzny. Szczury wiły się, do tego były obrzydliwe i mimo starań nie zdołała pochwycić żadnego.

Druid przerwał działanie zaklęcia, widząc że trzeba ratować towarzysza, który wykazał się czystą głupotą. - Gniew natury nie wybiera! - Rzucił Adrik w odpowiedzi na pytanie kapłanki. - Tyszek, atakuj. - Rozkazał swemu czworonożnemu przyjacielowi, samemu zaś w biegu wyciągnął buławę, rzucając proce tam gdzie przed chwilą jeszcze stał. Miał zamiar oczyścić drogę Yoli, by mogła wyciągnąć poturbowanego wojownika. - Wyciągnij go, zanim cie szczury zagryzą! - Dodał, gdyby kapłanka nie wiedziała o co mu dokładnie chodzi. Tyszko już od dawna zjeżony i napięty jak struna na widok wielkich, tłustych szczurów, wyskoczył niczym bełt, dopadając jednego z futrzastych szkodników i łamiąc mu kark z głośnym trzaskiem, zaś ciało odrzucając na bok.

-No dobra, to jeszcze raz…- powiedział do siebie Panril, westchnął i ponownie skupił się na dłoni, w której zaczęła tworzyć się kula krwistoczerwonej energii. Miał zamiar cisnąć nią w jednego ze szczurów, który zagrażał Schnapelowi. Tym razem magiczny pocisk poleciał prosto do celu, zostawiając w powietrzu zapach naozonowanego powietrza. Szczur przyjął jednak dzielnie zaklęcie, Panrilowi zdawało się, że nawet go nie poczuł.

To był przepiękny cios, niestety Schnapel mógł go przypłacić życiem. Zrozumiał, że to mogło nie być wy-śmie-ni-te posunięcie, a jego dawny mistrz pokręcił by głową ze złości. Mimo jednak uciekających z każdym szczurzym ugryzieniem sił witalnych, Schnapel czuł grzejącą od środka dumę z przeprowadzonej szarży. Zebrał płynącą zeń siłę i spróbował podnieść się na nogi. Kucnął i wybił się z nóg, uderzając plecami przykrytymi kłębiącą się szczurzą masą w ścianę, z całą mocą jaka mu została. Ściana w zetknięciu z kłębiącą się masą wydała dziwnie głuchy odgłos. Część szczurów faktycznie pospadała z młodzieńca, stając się ofiarą kolejnego wilka, który pojawił się znikąd. Schnapel nie musiał widzieć skupionej twarzy Tivi by wiedzieć, że to jej zasługa. Wilk odgryzł jednemu ze szczurów łapę i gryzoń pełzł teraz w stronę nory, która znajdowała się za Schnapelem. Chłopak odruchowo wykończył małego futrzaka jednym stuknięciem topora, ale czuł, że jeśli odsunie się od ściany to zaraz się przewróci. Na szczęście niektóre gryzonie zwróciły się w stronę nowego niebezpieczeństwa i tylko jeden uparcie próbował odgryźć Oczku nogę; na szczęście nieskutecznie. Yola została lekko draśnięta, zaś przyzwanemu wilkowi szczur wskoczył na kark i wgryzł się w niego zapamiętale.
Topornik zaszarżował dziko pędząc na pomoc Oczku. Po drodze przypałętał mu się szczur. Uruk bez chwili wahania przebiegł po zwierzęciu swą niemałą masą i podkutymi butami miażdżąc czaszkę szczura i łamiąc kręgosłup.

Jacia z niezadowoleniem na twarzy zmieniła łuk na krótki miecz. Opuściła beczkę na której stała. Celem miecza stał się jeszcze żywy szczur, który ugryzł biegnącego Schapelowi na pomoc Uruka. Postanowiła spróbować go w niego wbić, zupełnie jakby wyobraziła sobie, że miecz to widelec a szczur to jakiś dobry wypiek Yoli. Niestety przyzwyczajonej do łuku ręce ciężko było przestawić się na miecz i cios chybił sromotnie, a szczur skoncentrował swoją uwagę na tropicielce.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 21-04-2016, 09:22   #32
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
- Nie ruszaj się przez chwilę… - poleciła Oczku zdyszana Yolanda, wyciągając do niego dłonie. Nie zważając na niebezpieczeństwo ze strony wściekłych gryzoni, dziewczyna wzniosła błagalne modły do swojej bogini, prosząc ją o łaskę i siłę, by móc zasklepić rany wojownika. - Ty, któraś jest wiecznie wesoła, niczym jasne słońce rozpromieniająca mroczne lica, użyć mi swej siły bym mogła krzewić miłość w sercach tych, których ocalę… - wyszeptała dosyć pompatyczne ale szczere słowa.
“Najdroższa, użycz mi swej mocy, użycz mi swej mocy…” zacinając się na tej jednej frazie, poczuła, jak jej dłonie rozświetlają się lekko, a rany których delikatnie dotykała powoli się zamykają. Yola widziała, że nie uleczyła wszystkiego, lecz Schnap nie krwawił już jak zarzynane prosię i na razie musiało to wystarczyć. Atakujący ją wcześniej szczur skorzystał z okazji, wgryzając się jej w udo.

Adrik zaś dalej atakował szczura, który stał, przy nim. W najgorszym wypadku było to przynajmniej zajmowanie jego uwagi. W najlepszym, kolejne szczurze truchło. Adrik koncentrował się jednak głównie na tym, by nie dać się zagryźć. Ku swemu lekkiemu zdumieniu osiągnął coś więcej i kolejny szczur padł trupem. Tyszko z kolei rzucił się na najbliższego gryzonia, gotów gryźć, mimo podłego smaku futra i złamał kark kolejnej małej bestii. Gdzieś świsnął kamień, niecelnie wypuszczony przez Tivę.

Panril przerzucił kuszę przez ramię i wyciągnął swoją włócznie. Zbliżył się ostrożnie do najbliższego szkodnika i spróbował nabić go na ostrze. Mała bestia była jednak dużo szybsza od chłopaka i jedyne co dźgnął to powietrze, a ostre jak brzytwy szczurze zęby wbiły się Jaci w nogę, która głośno pisnęła. Z tego co się Panril zorientował połowa drużyny była poważnie ranna i nikomu nie było już do śmiechu. Ale na placu boju zostały tylko dwa szczury, więc Tymora była po stronie Viseńczyków.
-Ty głupi szczurze! - Zielonowłosa zamachnęła się jeszcze raz mieczykiem na zwierzątko. Tym razem nie tylko pragnąć je zabić, a również nie pozwolić podgryzać się dalej. Znów bezowocnie.
Wszystkie te manewry sprawiły, że Uruk znalazł się blisko ściany mając przy sobie Yolandę. W udo dziewczyny wgryzł się kolejny szczur.
-Stój przez chwilę nieruchomo! - krzyknął topornik rąbiąc szczura swą groźną bronią.
Chybił jednak, ale to nie zniechęciło go do dalszej walki. Szczurów było coraz mniej i mogli się już skupiać na pojedyńczych egzemplarzach. Szczur pogłębił chwyt, a Yola jęknęła. Schnapel odkleił się od ściany, machnął ostrożnie toporem i przeciął upartego gryzonia na pół. Szczęki przez chwile tkwiły w ciele kapłanki, po czym i one odpadły.

Na placu boju pozostał tylko szczur atakujący Panrila i Jacię. Z desperacją zagonionego w kąt drapieżnika próbował jeszcze walczyć, lecz szybkie kłapnięcie szczęk Tyszki zakończyło jego marny żywot.

***

Drużyna stała w piwnicy dysząc, krwawiąc i rozglądając się po upstrzonym krwią i wnętrznościami szczurów pobojowisku. Cóż, przynajmniej nie oni będą tutaj sprzątać. Czternaście szczurzych trupków mogło stanowić całkiem niezły posiłek dla mabari. Wypadałoby tylko obciąć im trujące ogony, ale co to było dla dzielnych pogromców złowieszczych zwierzy? Adrik ostrożnie podszedł do piętnastego, największego ze szczurów, leżącego u wejścia do szczurzego legowiska. Nigdy nie widział takiego czegoś. Zdecydowanie nie należało ono do naturalnych - czy nawet nienaturalnych - mieszkańców Wilczego Lasu. Adrik wyciągnął sejmitar i profilaktycznie odciął łeb od reszty szczurzego ciała. - Tego paskudztwa nawet jeszcze nie widziałem. Pora się pozbierać. Panril, potrzymałbyś mi pochodnię? Pora zobaczyć kto jest najbardziej poharatany i zabrać się za opatrywanie ran, przy tych szczurach nie wiadomo co się złapie od ugryzienia. - Stwierdził ponuro i wyciągnął dwie magiczne jagódki, które zostały mu z wczoraj. Miały posłużyć mu jako obiad i kolacja, ale lepiej było je dać towarzyszom. - Uruk, Schnapel. Macie i jedzcie, trochę wam pomogą. Może nie bardzo, ale przynajmniej trochę. - Następnie zajął się ranami w normalny sposób. Na szczęście, całkiem spora zgraja znała się tutaj na leczeniu ran. Jagódki nie pomogły wiele, ale przynajmniej rany nie krwawiły tak bardzo.

~Post wspólny.~
 
__________________
To nie ja, to moja postać.

Ostatnio edytowane przez Wila : 21-04-2016 o 09:33.
Wila jest offline  
Stary 21-04-2016, 09:24   #33
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Gdy ostatni ze szczurów padł pod naporem mięśni i umiejętności drużyny Panril zakręcił zwycięsko swoją włócznią w powietrzu, a następnie uderzył jej tępym końcem o kamienną posadzkę piwnicy i zawadiacko wsparł się na drzewcach broni.
- No! Poszło całkiem nieźle! - powiedział patrząc na siebie. Ani draśnięcia, nawet się nie spocił.
Wtedy jego wzrok padł na członków drużyny. Cóż, jemu nic się nie stało, bo był bezpieczny kilka metrów z tyłu, a prawdziwa walka o życie działa się w pierwszym szeregu.

-Yyyy... Taaak... całkiem... nieźle? No tak, tak. W końcu wszyscy żyjecie, nie? Zawsze to jakiś sukces- powiedział szczerząc zęby, lekko zmieszany swoim wcześniejszym wybuchem radości.

Nie znał się na opatrywaniu ran więc nie pchał się pierwszy do pomocy, ale gdy tylko Adrik poprosił go o asystę ruszył natychmiast. Robił co kazał mu druid, nie dość, że był od niego starszy to znał się na tej robocie.
~Bo chyba tym się zajmują druidzi, nie? Leczą rany, sadzą drzewa i pilnują lasu~ rozmawiał ze sobą w myślach.

Gdy sytuacja była w miarę opanowana, Panril wziął swoją kuszę, która dalej świeciła światłem kierunkowym i podszedł do dziury w ścianie. Przyklęknął, opierając się jedną ręką o zimny, kamienny mur i nachylił się w lewo, uchem prawie dotykając posadzki. Wsunął przód kuszy do otworu, aby rozświetlić to co znajdowało się wewnątrz. Gdyby w środku czaił się jeszcze jakiś szkodnik wtedy wężooki mógł zwolnić spust kuszy i od razu przybyć takiego delikwenta do ściany bełtem.
Zaraz za bronią do dziury wsuwała się jego głowa i barki (no, tyle ile się ich tam zmieściło),a podczas tej czynności powiedział, bardziej do siebie niż kogoś innego
- Pokaż kotku co masz w środku... -

Oczom niestabilnego magicznie zaklinacza ukazało się coś na kształt groty, co wzbudziło jego zdziwienie.

Fiu, fiu. Nieźle. - zagwizdał. Zaraz potem skrzywił się, gdyż dotarł do niego smród, który panował w tym miejscu.

Niezgrabnie wyciągnął głowę z otworu, uderzając się przy tym o jego krawędź, wstał, otrzepał swoją szatę i odwrócił się do drużyny.

-W środku jest dużo miejsca. Jakaś jaskinia czy inny tunel. Śmierdzi tam okrutnie, niczym spod kiltu górskiego krasnoluda po tygodniowym marszu. Szczury naznosiły tam pełno szpargałów, z których budowały swoje gniazdo. Widziałem jeszcze coś, jakąś skrzynie. Może... może ktoś oprze się o tą ścianę? - kiwnął głową, wykazując tą za swoimi plecami i zaakcentował sugestię "oparcia" się o nią napinając wszystkie mięśnie, co miało sugerować zburzenie jej w sposób "przypadkowy".

- Ciekawy jestem co takiego te parszywce tam ukryły...
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)

Ostatnio edytowane przez Lomir : 21-04-2016 o 11:02.
Lomir jest offline  
Stary 21-04-2016, 15:30   #34
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
To była dobra walka, przynajmniej w wykonaniu Yolandy. Jak widać, liczne potyczki na drewniane miecze z chłopcami z sąsiedztwa nie poszły w las. W dodatku, kapłanka czuła, że uratowała, wraz z drobną pomocą bogini, towarzyszowi życie. Była z siebie dumna. Pewność siebie biła od jej postaci przez dobre kilka minut, do czasu, aż adrenalina we krwi powoli zaczynała się rozrzedzać. Prężnie wyprostowane ramiona i wypięta pierś, jakoś dziwnie się zapadła i zgarbiła. Zwycięski uśmiech, ustąpił smutnej podkówce z drżącą bródką. Świetliste oczy, zaszły mgłą, zwiastując rychły płacz. W dodatku ugryziona noga, przypomniała o swoim marnym bycie falą bólu i pieczenia, a Panril, który nawet nie pobrudził sobie butów podczas walki, truł jakieś farmazony, które tylko doprowadzały ją do szewskiej pasji.
Rudowłosa pociągnęła ostrzegawczo piegowatym nosem, wskazała oskarżającym paluchem w stronę Oczka i… zawyła przeciągle do przyjaciółki, dając upust emocjom.

-Jaaaciaaa, jak ja się bałaaaam, on prawie umarł, ta zakuta pała wbiegła tam sama, prawie go zagryyyyzłyyyy, podłoga chciała mnie zjeeeeść, szczur mnie ugryzł, on cały krwawił, myślałam, że go nie uratujęęę. - zanosząc się głośnym i niemal dziecięcym płaczem, dziewczyna próbowała wytrzeć mokrą twarz, ale tylko usmarowała się dodatkowo szczurzą krwią. Gdy dotarło do niej co uczyniła, zaczęła głośno protestować, cała drżąc ze złości. Najwyraźniej młoda kapłanka, bardzo przeżyła pierwszą poważną batalię w swoim życiu.

Opierając się zadkiem o pobliską beczkę, jeszcze przez chwilę kontynuowała swoje zawodzenie. - Wcale, a wcale nie poszło dobrzeee, poszło tragicznieee, mógł zginąć, co ty robisz… wstań z tej ziemi… gówno mnie obchodzi co tam jest… ja chce na górę, Jaaaciaaa powiedz im coś, boli mnie noooga, to wszystko wina Tivii. Mówiła, że „Ooo! Szczury są blisko, szczury są łatwe, chodźcie na szczury zamiast nad bagno zbierać kwiatkiii…” Dupa! Od kwiatków się nie umiera, a od szczurów już taaak!
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 21-04-2016, 18:50   #35
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Jacia była smutna i była zła.

Było to po niej widać. Chwilowo nie kręciła się i nie wierciła. Zamiast tego świeciła przykładem spokoju i skupienia, stojąc, milcząc i po prostu rozglądając się. Może miała nadzieję, że jeszcze jeden szczur wyskoczy zza czegokolwiek i to ONA zobaczy go pierwsza i dorwie?
Czternaście szczurów.
Czternaście!
A ona nie zabiła ani jednego.
Ba!
Ona nie drasnęła nawet jednego…
I w dodatku bolało ją ucho i noga.

W każdym razie… panna smutna minka lekko się ożywiła widząc jak Panril nie mieści się w dziurę w którą ona z pewnością by wlazła. W jej głowie przemknęła krótka myśl o przydatności własnej osoby. Ruszyła nawet w tamtą stronę lekko kulejąc, gdy jej uszu dobiegło rozpaczliwe wołanie Yoli.
Wobec którego zmieniła kierunek marszu podchodząc do przyjaciółki. Zmieszana spróbowała poklepać dziewczynę po ramieniu w pocieszającym geście.

- Eeeeemmm… spokojnie Yola nic nikomu nie jest - zaczęła nieśmiało. - Ja Cie! Byłaś taka dzielna! Uratowałaś zakutą pałkę! - Uśmiechnęła się leciutko, próbując dodać do wypowiedzi odrobinę entuzjazmu, który mimo wszystko było jej ciężko wykrztusić. Jacia najwyraźniej też jeszcze przeżywała. Chociaż bardziej swoją nieudolność niż grozę sytuacji.

- Masz rację. – Dodała najpoważniej jak umiała. – Teraz mówię wam COŚ! – Oznajmiła. - Wyjdźmy na zewnątrz bo leczenie czy opatrywanie kogokolwiek w tej piwnicy to bez rąk i nóg pomysł. Tym zajmijmy się na początek miast szperać ranni dalej. Możemy popytać Warsa co wie o tym tam pomieszczeniu. Ja cie no… może jest tam po prostu inne duże wejście, zanim rozwalicie ścianę i wszystko posypie się nam na głowy, coooo? Pokażemy mu od razu szczury. Każdy na górę bierze ze sobą przynajmniej dwa. Bo później damy je mabari. I może odpoczniemy… bo ten, no bo ja jeszcze muszę naprawić sobie łuk.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline  
Stary 22-04-2016, 09:59   #36
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Uruk uważnie obejrzał swoje rany. Było co oglądać, tylko mocne buty uratowały go od poważniejszych obrażeń. No i towarzysze. Kumple. Druhowie. Topornik powoli dochodził do wniosku, że zaczęli go oswajać. Jak mabari albo innego złowieszczego wilka.
-Boli! - warknął poniewczasie przypominając sobie, że wojownik powinien być macho - O, jagódka. Dzięki. Ale nie będę po tym srał na czarno, co? Zresztą lepiej na czarno niż na czerwono.
Poniewczasie zdał też sobie sprawę z tego, że dziewczyny dość mocno przeżyły swoją pierwszą walkę. Zwłaszcza dotyczyło to Yoli.
-Nie płacz, dobra? -wojownik zacukał się lekko - No patrz, krwią się usmarowałaś. Daj, mam chusteczkę to wytrę.
Typowo pobitewne czynności przerwał Panril. Uruk obserwował zaklinacza jednocześnie zastanawiając się czy nie rozwalić ściany z kopa. Przeważył zdrowy rozsądek. Wars nie byłby zachwycony gdyby rozwalili mu piwnicę. Dopiero co oczyścili mu chałupę z drapieżników psujących interes. Jak to było? Srebrnik od szczura i beczka śledzi?
-Jacia ma rację. A te rany trzeba porządnie oczyścić. Szczury przenoszą choroby, nie? Tylko tego brakuje żeby wdała się gangrena. Ale najpierw upewnimy się, że mabari nie dostaną trucizny do michy.
Chowając topór Uruk sięgnął po nóż i zaczął metodycznie obcinać szczurze ogony wrzucając wszystkie do pustej beczki. Kolejna posłużyła za magazyn dla szczurzych trupków.
-No i jest. Schnapel, pomożesz z tą beczką?
 
Jaśmin jest offline  
Stary 23-04-2016, 19:02   #37
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Kapłanka Sune po jakimś czasie, z pomocą towarzyszy, pozbierała się do kupy. Zmęczona i markotna, siedziała na beczce wlepiając, podkrążone i czerwone od płaczu, oczy w klepisko. Od czasu do czasu, z jej ust dopływało się smutne westchnienie, połączone z samotną łezką spływającą po brudnym policzku. Jako taki kryzys został zażegnany… chyba.
Yolanda popadając w po wojenną apatię, nie komentowała słów wojownika o karmieniu mabarai. Pomysł robienia szczurzej potrawki, dawno wywietrzał z głowy płoemiennorudej półelfki,, nie pozostawiając po sobie nawet najdrobniejszego śladu. Wyglądało na to, że zaczynało być jej „wszystko jedno” i jeśli przyjaciele zostawią ją w spokoju, to zdążą wyjechać z karawaną na wyprawę do najbliższego miasta, zabalować i wrócić z fantami, a ona nawet tego nie zauważy.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 24-04-2016, 23:36   #38
 
Umrzyk's Avatar
 
Reputacja: 1 Umrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skał
Na samą myśl o tym, jak blisko Schnapel był od śmierci nawet druidka poczuła się nieswojo. Nerwowy śmiech był zapewne bardzo nie na miejscu, ale wyczerpana skupieniem niezbędnym do rzucania czarów jakoś nie miała siły się tym przejąć. Obrazy szczurów rzucających się na drużynę i przyzwane przez nią wilki były nadal żywe, do nieprzyjemnych zapachów wypełniających piwnicę dołączyła jeszcze krew pomordowanych szczurów, tymczasem Tiva nie mogła się nadziwić, skąd właściwie wzięło się tak wielkie paskudztwo.
- Dobra Chaunteo, przecież ten zasraniec jest co najmniej wielkości Lili - wymamrotała, przyglądając się martwemu "szczurzemu generałowi" - na czym tak strasznie się upasł?
Jeżeli złowieszcze szczury rozmiarem dorównywały kotom, ten był wyjątkowy. Dalsze oględziny musiały poczekać, przerwane lamentem kapłanki. Na dźwięk którego, tak po prawdzie, półelfka niemal podskoczyła, odruchowo sięgając po procę i rozglądając się za nowym zagrożeniem, a dopiero po chwili na dobre wsłuchała się w jego treść. Gwizdnęła na Lilę, przywołując obwąchującą jednego ze szczurów psinę do siebie. Po chwili grzebała już w umocowanym do psiego grzbietu dobytku, z którego wyjęła flaszkę mocnego alkoholu. Uznała za stosowne mieć go przy sobie, prawdopodobnie w celach leczniczo-uspokajających.

- Yolu, łyknij sobie, dobrze? - podeszła z tym do kapłanki, zaoferowała butelkę. Jak na pierwszą walkę stanowczo była zdania, że dziewczęta nie trzymały się najgorzej, ale natychmiast porzuciła pomysł wspominania o tym, że po drodze na bagna zeżreć ich może coś więcej, niż najbardziej spotworniałe szczury. Przeogromna liczba potencjalnych zagrożeń to nie było coś, czym dało się podnieść morale - a ja w tym czasie rzucę okiem na ugryzienie, jeżeli pozwolisz.
W tym momencie nikt nie umierał - w głównej mierze dzięki Yolandzie, która uratowała Schnapelowi życie - i Tiva była odrobinę spokojniejsza. Jeszcze nie zastanawiała się nad tym, jakimi chorobami mogły podzielić się gryzonie. Zdobyła się nawet uspokajający uśmiech i wykorzystała jeden z przygotowanych o świcie czarów. Nie wyleczy ugryzienia, ale miała nadzieję, że pomoże chociaż odrobinę.
- A gdyby tak zszedł tu Wars albo ktoś z jego rodziny? Przecież nie byłoby czego zbierać.

- Jacia, w wolnej chwili pokaż mi ten łuk, z zerwaną cięciwą powinnam sobie poradzić - Tiva trudniła się czasem magiczną naprawą przedmiotów, nie powinno sprawić jej problemów zreperowanie uszkodzenia. Miała jeszcze w zanadrzu jakąś sztuczkę, choć te kończyły się dziś znacznie szybciej, niż oczekiwała.

- Uruk, Schnapel, może jednk wynieśmy te szczury po trochu? Najlepiej byłoby, gdybyście trochę oszczędzali się po stoczonej bitwie - druidka trochę podniosła głos, tak by dobrze było ją słychać - a oczyszczaniem i opatrywaniem ran zajmiemy się już na zewnątrz, w dobrym świetle. W lepszych warunkach - kontynuowała, wodząc spojrzeniem po znajomych twarzach. Mieliśmy przeogromne szczęście, że jeszcze żyjemy, dodała w myślach. Jaskinia szczurów, na którą zwrócił uwagę Panril, częściowo zajmowała jej uwagę. Gryzonie nie wzięły się w piwnicy znikąd i Tiva zastanawiała się, czy przypadkiem nie zleci się ich więcej. Wejście było zbyt małe dla zaklinacza, ale ona teoretycznie powinna się tam zmieścić. Kusiło ją, by rozejrzeć się za jakimś klamotem i nałożyć nań zaklęcie światła, tak jak Panril na kuszę, a później wrzucić to do środka. Gdyby nic więcej stamtąd nie wylazło, to można by tam wejść. No i źródło światła od razu byłoby na miejscu, mogłaby się rozejrzeć i sprawdzić, co takiego szczury zawlokły do swojego leża.
- Ściany na razie nie burzmy, w razie czego zawsze łatwiej zamurować ten kawałek - i nie było gwarancji, że przy ewentualnych próbach coś się nie zawali - a gryzonie pewnie mają tam jakąś inną drogę, skądś musiały tu przyleźć. Zawsze mogą przybiec kolejne... To co robimy?
 
Umrzyk jest offline  
Stary 25-04-2016, 08:51   #39
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Post

Visena
1 Tarsakh, Śródzimie, Roku Orczej Wiosny
ok. godz. 10.00

Bitewna euforia opadała powoli. Nora szczurów kusiła niczym skrzynia pełna skarbów, lecz rany i upływ krwi również dawały o sobie znać. Tiva wrzuciła do nory świecący kamień, lecz nic w środku nie zareagowało. Albo nie było tam już żadnego szczura, albo te uciekły jakimś awaryjnym tunelem. Większość mężczyzn chciała dokończyć dzieła i sprawdzić co i jak, nawet za cenę rozwalenia cudzej ściany, jednak (głównie kobiecy) głos rozsądku przeważył i drużyna powlekła się na górę, do stodoły. Uruk znalazł w kącie długie deski, używane jako rampa do staczania beczek do piwnicy i pomocą Adrika wytoczył beczkę zawierającą szczurze trofea na górę. Ogony przesypał bo jakiegoś worka; nie było sensu dodatkowo się męczyć. Pokąsane ciało bolało jak diabli. Schnapel chyba też dopiero teraz poczuł jak blisko był śmierci, bo po pierwszym zrywie w celu rozwalania ściany i łotania kolejnych szczurów, oparł się o ścianę i tylko obserwował dziurę.

Adrik, Yolanda i Tiva zajęli się opatrywaniem ran. Ostra wódka i zasklepienie swoich ran przez druidów dodały sunnitce kurażu i poprawiła humor na tyle by mogła zająć się kapłańską posługą. Tylko kogo wybrać? Zarówno ona sama, Jacia, Schnapel jak i Uruk byli ranni, a jej została tylko jedna porządna modlitwa! W końcu zdecydowała się na Uruka, a pozostałym lekko zasklepiła rany drobnymi łaskami. Tak czy siak wszystkim potrzebne było obmycie się z krwi i porządne oględziny ran.Yolę paliło gardło od wódki, ale jej zbawienne działanie przywróciło dziewczynie nieco energii. Może by tak jeszcze łyczek?


W czasie gdy Tiva magicznie naprawiała łuk tropicielki, Bonia ruszyła do domu Warsa by zapytać o tajemniczą dziurę. W końcu musiała się na coś przydać! Wychodząc ze stodoły omal nie potknęła się o stado dzieciarni, która najwyraźniej warowała przy budynku, przez dziury po sękach podglądając i nasłuchując co też tam się wyrabiało. Jaci aż słabo zrobiło się na myśl, że dzieciaki mogły wejść do środka i zostać zagryzione na śmierć! Na szczęście tutejsze niedorostki miały wystarczająco instynktu samozachowawczego by nie pchać rąk tam, gdzie można stracić głowę.

Wars wysłuchał relacji Jaci kiwając ponuro głową. Kto jak kto, ale on widział co się w piwnicy zalęgło. Choć “szczurzego dowódcy” nigdy nie spotkał. Pewnie na własne szczęście.
- Trąd i zaraza na te gryzonie. Róbcie co trzeba byle by więcej nie wróciły, nawet jak macie mur rozwalać. Skoro mają tam legowisko to na pewno młodych w nim cała chmara. Co prawda długo nie tu nie mieszkały, ale przecie te paskudy lęgną się szybciej niż komary z błota! Tylko za dużej dziury nie róbcie, żeby się budynek nie zawalił. To ile tych szczurów mówisz? Piętnaście? Dobrze, że nas wszystkich we śnie nie pozagryzały - stary rybak pokręcił głową i spojrzał na chorego na szczurzą zarazę zięcia, który leżał teraz na słońcu. Mężczyzna był okryty kilkoma kocami, a mimo to tropicielka widziała, jak trzęsą nim dreszcze od gorączki.
- Róbcie ci trzeba - powtórzył - Potem przyjdę obejrzeć coście mi tam zmajstrowali.

Jacia w podskokach wróciła do towarzyszy, którzy zdążyli się już ogarnąć (przynajmniej na tyle, na ile można wodą z bukłaka i kawałkiem szmatki) i niecierpliwie wypatrywali wieści.
- Możemy burzyć! - wesoło oznajmiła dziewczyna. Yolandzie wcale nie uśmiechał się powrót pod ziemię, ale reszta już pędziła w dół i wkrótce dało się słyszeć rytmiczne uderzenia maczugi i obuchów toporów o kamień.

Stara zaprawa, dodatkowo osłabiona szczurzymi działaniami, puściła dość szybko. Po wyjęciu trzech czy czterech kamieni nawet rosły Uruk mógł na czworakach wejść do środka. Psy były spokojne, więc druidzi uznali, że w środku nie ma żadnych żywych stworzeń i można bezpiecznie wchodzić. Wnętrze “nory” nie było duże - swobodnie mogły się tam zmieścić dwie osoby, może trzy w ciasnocie. Ale co to była za nora! Gdy Panril i Uruk wcisnęli się do środka aż oniemieli ze zdumienia. “Nora” nie była ani norą, ani jaskinią, lecz tajnym pomieszczeniem!
- Piracki skarb… - szepnął zaklinacz, który - jak każdy Viseńczyk - znał legendę o założeniu osady. Ze skarbami to może przesadził, ale faktem było, że tajny schowek z pewnością mieścił kiedyś wartościowe rzeczy. W końcu nikt nie zamurowuje w piwnicy drewnianej skrzyni ani stojaka na zbroję!

Niestety ząb czasu i niejednego szczura znacznie nadgryzł przechowywane tu rzeczy - dosłownie i w przenośni. Stojak był przewrócony, a półpłytowa zbroja walała się w szczurzych odchodach i resztkach pożywienia. Jedno i drugie służyło za gniazda wyłożone zgryzionymi workami. Podobny los spotkał skórzane pasy podtrzymujące zbroję - ostały się tylko leżące na podłodze sprzączki. W drewnianej, spróchniałej już skrzyni były wygryzione dziury, przez które gryzonie powyciągały zawartość. Buty, stroje - wszystko w co dało się wbić zęby zostało przerobione na nici. Panrill otworzył wieko; w środku ujrzał rozsypane monety różnych nominałów, kilka zakurzonych kolorowych kamieni oraz parę sztuk srebrnej i miedzianej biżuterii. Był tam również piękny długi sztylet, długi miecz oraz inkrustowany srebrem i górskim kryształem patyk - wszystko w doskonałym stanie.

Uruk również zapatrzył się na skarby, lecz potem opamiętał i rozejrzał po pomieszczeniu. Szczury wykorzystały fakt, że nikt o to miejsce nie dbał i wypchnęły część obluzowanych przez wilgoć kamieni. Może w czasie dużych roztopów podchodziła tu woda z jeziora? Niziutki tunel prowadził nie wiadomo dokąd, ale pewnie wystarczyło porządnie zamurować norę oraz schowek by pozbyć się problemu.

 
Sayane jest offline  
Stary 26-04-2016, 10:07   #40
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Gdy Panril i Uruk wcisnęli się do środka małego pomieszczenia a reszta drużyny została w na szczęście posprzątanej ze szczurów piwnicy Jacia przez jakiś czas wierciła się niespokojnie. Noga bolała jak diabli, ale przynajmniej nie bolała myśl o popsutym łuku. Wszystko dzięki Tivi. Przyszła jej ochota podziękować elfce jeszcze raz. Ale… czy to szept Panrila mówiący coś o pirackich skarbach? Od środka zjadała ją ciekawość. I nuda oczekiwania.

Zaczęła więc skradać się. Powoli i cichutko, jak tylko umiała. Wykorzystując półmrok piwnicy i zainteresowanie innych dziurą i nowym pomieszczeniem. Skradała się za plecy Yoli z zamiarem zaskoczenia jej, dotknięcia i zrobienia przy tym: “Buuuu! Hihihi!”.

Zasłoniła w drodze usta by nie zacząć chichotać na samą myśl o możliwe udanym żarciku.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172