|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-12-2016, 15:48 | #51 |
Reputacja: 1 | Yetar cały czas czuł się nieswojo. Zazwyczaj lubił przechadzać się po ciemnościach, zwiedzać nowe miejsca, odkrywać nieznane i w ogóle kręciły go wszystkie możliwe tajności. Tym razem jednak coś było nie tak. Bardzo możliwe, że było to spowodowane wcześniejszym spotkaniem z dziwnym mieszkańcem tych podziemi - był aż nadto tajemniczy i wręcz groźny w swej tajemniczości. Fetchling wzdrygnął się, bo miał dziwne wrażenie, że cały czas byli obserwowani, choć wcale żadnego obserwatora nie dostrzegł. Było to uczucie nieprzyjemne, aż włos na karku się jeżył. Yetar spojrzał na Girlaen, która musiała się czuć jeszcze bardziej nieswojo w tych ciasnych i ciemnych podziemiach. Przez chwilę chciał nawet powiedzieć jej jakieś słowo otuchy, lecz nic mądrego nie przyszło mu na myśl, więc jedynie posłał w jej stronę troskliwy uśmiech, którego i tak pewnie nie dostrzegła. Ciarki przeszły po ciele bladolicego młodzieńca, kiedy znaleźli się w pomieszczeniu z posągiem. Yetar dostrzegł po czym cały czas deptali i głośno przełknął ślinę. Nim jednak zdążył coś powiedzieć, a tym bardziej przyjrzeć się posągowi, z ciemności wyłonił się ich tajemniczy obserwator. Fetchling zamarł, bo takiego szkaradztwa, mrożącego krew w żyłach, jeszcze nigdy w swoim krótkim i burzliwym życiu nie widział. Z jego ust chciał wydobyć się jęk przerażenia, ale utkwił mu w gardle, a sam Yetar stał z na wpół rozdziawioną buzią. Wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Stwór lubujący się w cieniu sięgnął swoim paskudnym ramieniem i pochwycił Lunę. Biedna niziołka zawsze wpadała w największe tarapaty. Wtedy dopiero Yetar jakby ocknął się z amoku. - NIE!!! - krzyknął za małą przyjaciółką i chwycił pewnie za swój krótki miecz. Nie było czasu do stracenia, toteż Yetar postanowił ponownie trochę sobie tego czasu pożyczyć i spróbować dostać się susem do długiego ramienia i chociażby zranić stworzenie, by wypuściło Lunę. Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 29-12-2016 o 15:51. |
30-12-2016, 12:18 | #52 |
Reputacja: 1 | Tropicielka trzymała w ręku łuk z przygotowaną strzałą, ale atak przeciwnika całkowicie ja zaskoczył, a kiedy już ciągnął za sobą najwyraźniej oszołomioną niziołkę, bała się strzelić, by przypadkiem nie zranić małej czaromiotki. Trzeba było pomyśleć o czymś innym by bezpiecznie uwolnić złapaną Lunę. Pomyślała, że skoro stwór żyje w ciemnościach, nagły rozbłysk światła może go zdekoncentrować na tyle, by wypuścił swoją ofiarę, a wtedy bezpiecznie będzie można strzelić. Starając się zapomnieć o otaczającej ją podziemnej rzeczywistości, skoncentrowała się na wyobrażeniu intensywnego, słonecznego światła, najlepiej widocznego w gorący letni dzień, ze wzgórza niedaleko druidzkiego kręgu. W tym wspomnieniem w duszy wyszeptała zaklęcie, wyciągając jednocześnie dłoń w kierunku porywacza. |
30-12-2016, 12:27 | #53 |
Reputacja: 1 | Zaskoczona atakiem i nagłym bólem Luna mogła tylko bezradnie machać kończynami gdy stwór wlókł ją po leżących wszędzie kościach, co dodatkowo potęgowało grozę sytuacji. Próbowała kopać mackę wolną nogą, chwycić się czegoś i przytrzymać, lecz jej dłonie natrafiały tylko na szczątki dawnych mieszkańców podziemi, a hoopak wypadł jej z rąk gdy stwór zaatakował. Gdzieś za sobą usłyszała krzyk Yetara i to nieco ją otrzeźwiło. Raz-dwa wykrzyczała słowa zaklęcia, raz i drugi przyzywając chmarę ptaków. Może wielość dziobów i pazurów na raz zmusi poczwarę by ta wreszcie puściła jej nogę! |
30-12-2016, 15:50 | #54 |
Reputacja: 1 | - Zostaw Pannę w spokoju, demonie z piekła rodem! - krzyknął sir Elvin i doskoczył do macki z zamiarem odrąbania jej potężnym, zamaszystym ciosem.
__________________ Bez podpisu. |
01-01-2017, 14:01 | #55 |
Reputacja: 1 | Elvin widząc pannę w opałach, zareagował szybciej niż najzręczniejsi z nich, niemal od razu dopadając do potwornego, poruszającego się dziwacznie lecz niezwykle szybko wroga. Ciął swoim pokrytym kwasem mieczem, lecz chybił paskudnie, kiedy tamten przyspieszył i zmienił kierunek. Migotliwe światło pochodni okazywało się zbyt słabe dla ludzkich oczu rycerza! Luna widząc, że ratunek idzie, skupiła się na zaklęciu, dzięki czemu mocne szorowanie po posadzce pokrytej starymi kośćmi nie zburzyło jej koncentracji. A może jednak trochę? Bo przez magiczny portal wleciał jeden tylko kruk posłuszny rozkazom małej niziołki. Flara Girlaen nagle rozjaśniła komnatę, ukazując nie tylko potwora w całej jego szkaradności. Długie niczym macki ramiona poruszały się jak węże, a zakończone szponami nogi wcale im nie ustępowały. Był cały szary, z paskudnej paszczy pełnej ostrych kłów ciekła mu ślina. Zaklęcie sprawiło, że zmrużył oczy i syknął, ale nie zatrzymywał się, nawet kiedy Yetar dopadł do niego i pchnął krótkim mieczem trzymającą Lunę mackę. Przeciwnik wydał z siebie charczący i syczący gulgot i chlasnął fetchlinga po głowie. Mężczyzna nie zdążył odskoczyć i aż zachwiał się z bólu. Zranioną macką puścił w tym samym czasie wyrocznię, lecz zanim ta zdążyła się ucieszyć, chwycił ją od razu za gardło, ściskając z ogromną siłą. Oczy dziewczyny wyszły z orbit, a przez gardło nie chciało się już przebić żadne słowo. Ani oddech drogocennego powietrza. Potwór wykazywał się nie tylko świetną koordynacją, ale także niesamowitą szybkością. Wyminął szykującego się do kolejnego ciosu Elvina, odsunął od Yetara, niewiele sobie robiąc z dziobnięcia kruka i ruszył biegiem w stronę ściany z bohaterami depczącymi mu po piętach oraz trzymaną za szyję niziołką dyndającą w powietrzu. Na wysoką ścianę od razu zaczął się wspinać. Blask flary przygasał już, ale ujawnił to co podejrzewali. Posąg wyznaczał środek "placu", otoczonego z każdej strony wykutymi w skałach pomieszczeniami i z sufitem umiejscowionym na wysokości mniej więcej czterech metrów. Jeśli potwór się tam dostanie, szansa na uwolnienie Luny stanie się znacznie mniejsza! |
02-01-2017, 12:51 | #56 |
Reputacja: 1 | Potwór był olbrzymi, zwinny i szybki, a przyduszona i obolała Luna nie miała już czym ani jak się bronić. Jedyne co mogła zrobić to spróbować wytrącić stwora z równowagi. Użyła swej zdolności lotu by nie wisieć na macce jak na stryczku, a potem szarpnęła raz i drugi, ciągnąć w przeciwnym kierunku. Jeśli się uda to może towarzysze będą mieli szansę by odciąć przebrzydłą mackę. A jeśli nie, to najpewniej sama skręci sobie kark... |
02-01-2017, 13:07 | #57 |
Reputacja: 1 | Sytuacja stawała się naprawdę groźna. Stwór był szybki i to było jego naturalne środowisko, a mała Luna dyndała w jego mackach jak szmaciana laleczka. Gniew i złość w Girlaen pokonały lęk przed podziemiami, który cały czas jej towarzyszył od czasu gdy zeszli w dół. Girlaen uniosła łuk i zaczęła celować. To nie było proste gdy przeciwnik cały czas był w ruchu. Musiała przewidzieć gdzie znajdzie się za chwilę i tam właśnie strzelić. Wstrzymała oddech koncentrując się na strzale. |
03-01-2017, 07:43 | #58 |
Reputacja: 1 | Rycerz nie ustawał w wysiłkach, goniąc i rąbiąc, gdy tylko w zasięgu miecza miał potwora. Teraz już zapomniał o tym, że stwór wciąż jest zagrożeniem tylko dla niego, wszystkie umiejętności, wszystkie siły skupił na jednym - chęci odrąbania macki która zabrała mu przyjaciółkę.
__________________ Bez podpisu. |
03-01-2017, 23:13 | #59 |
Reputacja: 1 | Yetara zamroczyło. Zachwiał się i w ostatniej chwili złapał równowagę, bo upadłby jak długi na wszystkie te okropne czaszki, które pokrywały podłogę. Kiedy się ocknął, zdał sobie sprawę, że sytuacja wygląda jeszcze gorzej, niż wcześniej. Luna była w potrzasku, a potwór coraz bardziej zbliżał się ku uprowadzeniu niziołki raz na zawsze. Yetar zaklął więc pod nosem i nie bacząc na niebezpieczeństwa ponownie rzucił się na mackę, bo raczej do tułowia nie miał szans doskoczyć. |
04-01-2017, 11:06 | #60 |
Reputacja: 1 | Elvin wydał z siebie bojowy okrzyk i z uniesionym mieczem popędził na uciekającego stwora. Wróg dopadał już ściany, kiedy rycerz unosił miecz do ciosu. Coś, jakaś nagła myśl, powiedziała mu, aby nie uderzał w mackowatą łapę, a ciął bezpośrednio wspinającego się potwora. To była dobra myśl. Niesiony szarżą i uniesieniem Blacktower ciął pokrytym kwasem mieczem, bestia nie zdążyła uciec z jego zasięgu i tylko bezradnie zasłoniła się drugą macką. Ostrze przecięło ją, a następnie zagłębiło się w boku tego paskudnego wroga, wchodząc głęboko i zadając śmiertelną ranę. Puszczona Luna zawisła w powietrzu na swoich niematerialnych skrzydełkach, z trudem łapiąc oddech. Girlaen nie zdążyła nawet wypuścić założonej na cięciwę strzały, kiedy walka zakończyła się, a stwór osunął na posadzkę, zalegając tam bez ruchu. Znowu zapadła cisza. Nie mogli mieć pewności, czy zabili jedynego lokatora tych podziemnych pomieszczeń, ale póki co nic nowego ich nie atakowało. Mogli też przyjrzeć się dokładnie wykonanemu z brązu posągowi ustawionemu na środku. Przedstawiał kobietę naturalnej wielkości, dzierżącą latarnię oraz kostur, ubraną w piękną suknię i płaszcz, z jelenim porożem wyrastającym z głowy. Być może było to bóstwo ludu wilka, lecz żadne z nich nie potrafiło skojarzyć go z panteonem faerunu. Ludzie wyglądali na zmarłych w chwili modlenia się do swojej bogini. A może królowej? Mieli już dowody, że władcy mieli do dyspozycji potężną magię. Od głównego placu odchodziły tylko dwa korytarze. Jeden wabił czernią i chłodem podziemnego przejścia, drugi został w dużej mierze zawalony, kiedy sufit nie wytrzymał i spadł razem z dużą ilością ziemi. Zza tego zwałowiska Girlaen wyczuwała napływające słabe podmuchy świeżego powietrza. Przekopanie się przez to wydawało się jednakże bardzo trudne. |