|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
27-11-2017, 22:32 | #221 |
Reputacja: 1 | Girlaen ze smutkiem pomyślała, że nie ma jednak szans na uratowanie małego księcia, a przez chwilę tliła się w niej taka nadzieja. - Musimy odebrać przeciwnikom kulę albo ją zniszczyć, by nie mogli się dostać do naszych czasów. - Powiedziała do maga gdy zmierzali po schodach w dół. - I tak całkiem sporo z nich mogło się tam już przemieścić. Gdy czarodziej poprosił ich o złożenie przysięgi, dotknęła dłonią posągu i zdecydowanym głosem powtórzyła słowa które wypowiedział. Potem popatrzyła mu w oczy i zapytała: - Czy nie byłoby lepiej, by ktoś jeszcze po za księżniczką wyruszył z nami w przyszłość? Nie wiemy nic o zdobywaniu królestwa ani rządzeniu. Nawet gdybyśmy chcieli, jak mamy jej pomóc? Wiem, że to okrutne co powiem, ale w naszych czasach niewiele pozostało po waszym rodzie. Trochę ruin i stara legenda, którą bajarze opowiadają wieczorami przy palenisku. Jak możecie ją posyłać samą do takiej rzeczywistości? |
27-11-2017, 23:27 | #222 |
Reputacja: 1 | Sir Elvin de Blacktower czuł się nieco jak na zamku Oakenheartów - otoczony przez lordów możniejszych zarówno sławą i majątkiem, jak i tytułami. Z początku nieco go to onieśmieliło, ale w końcu był tu, gdzie zamierzał być. Udało mu się, odnalazł ostatnią dziedziczkę królewskiego rodu! Furda tam dziwne bajania o zaklęciach i dziwacznych zawiłościach losu i jego konsekwecjach - oto stało przed nim zadanie które było prawdziwie godne temu, by oddać za nie życie. - Lordzie, Panna Girlaen prawi mądrze, dobrze by było wysłać z księżniczką piastuna, osobę jej znajomą i biegłą w historii, to pomogłoby jej odnaleźć się w naszym czasie. A od skarbca chyba wolałbym zbrojownię, bo moja kolczuga już ciężko bojami doświadczona. Rycerz nastepnie dobył Smoczego Języka, przyklęknął i przysięgę oczekiwaną złożył. - Wszystkich tu obecnych biorę na świadków, a na Honor Blacktowerów, Torma, przed którym klękałem otrzymując miecz, na Panią Losu, której łaska przyprowadziła nas tutaj PRZYSIĘGAM chronić Margery Ak'kka, własną piersią przed niebezpieczeństwem osłaniać i pomóc jej odnaleźć potomków wasali rodu, wśród których bezpieczną będzie.
__________________ Bez podpisu. |
28-11-2017, 18:53 | #223 |
Reputacja: 1 | Po złożeniu przysięgi, Yetar posłuchał tego, co mieli do powiedzenia jego towarzysze. - Chyba chodzi mu o tą twierdzę między wzgórzami, pamiętasz klepsydry, tam gdzie ponoć śpi królowa? To może być to. Macie tutaj insygnia rodu? Przyda jej się berło i jabłko, oraz korona, jeśli nie, to może chociaż berło wam tu zostało? Trzos też jej się może przydać, nie będzie miała lekko coś mi się zdaje. - Złodziej czasu przestał na chwilę paplać, żeby złapać oddech. To właśnie było coś ciekawego, życie pełne przygód, musiał przyznać, że nie wszystkie były dla wszystkich szczęśliwe, ale jednak. - Jak ci się udała ta sztuczka z pętlą czasu? - Zapytał fetchling maga. Wątpił czy dostanie odpowiedź, albo będzie w stanie ją całą przyswoić, ale nie mógł przepuścić takiej okazji.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
29-11-2017, 11:43 | #224 |
Reputacja: 1 | - A ten Zhung to kto? - zainteresowała się Luna, drepcząc za pozostałymi do lochów. - Wiecie, żeby się nie okazało, że jego potomkowie ścigają waszych potomków... i tak dalej... Choć wy to już chyba nie będziecie mieć żadnych potomków - dodała ciszej i zrobiło jej się troszkę smutno. Ale tylko troszkę. - Gir ma racje, ktoś musi z nią iść. My nie jesteśmy RODZINĄ - surowo rzekła niziołka, choć nadal było niepojęte jak można odesłać własne dziecko SAMO, dla głupiego HONORU. Najwyraźniej jednak królewna nie miała wyboru, a decyzja nie należała do nich. Oni mogli tylko pomóc biedactwu, choć w takiej sytuacji dziewczynka pewnie będzie szczęśliwsza jako wieśniaczka niż królewna upadłego królestwa. Dlatego Luna nie miała zamiaru składać żadnych przysiąg na temat rodu i chwały. Za to miała zamiar dopilnować, żeby mała miała normalne życie. Potem zainteresował ją skarbiec. Zbroja...? Jakiś magiczny przedmiot? Nie bardzo wiedziała co mają do wyboru. |
30-11-2017, 22:13 | #225 |
Reputacja: 1 | Czarodziej, którego imienia ciągle nie znali, wykorzystał ich przerzucanie się pytaniami, aby wypowiedzieć ciche zaklęcie. Coś niby szept popłynął korytarzem ku schodom. - To nie sztuczka, to potężne zaklęcia i rytuały połączone w całość wysiłkiem moim i kapłanek bogini. Mag zdecydował się pierwszemu odpowiedzieć Yetarowi, brzmiąc na nieco zirytowanego. - Margery nie ma rodziny poza swoim młodszym bratem. Nie możemy też posłać razem z nią armii, z wielu powodów. Nasza obrona tu musi być wystarczająco rozpaczliwa, aby Zhung uwierzył i nie próbował szukać głębiej. To mag wynajęty przez inne rody Vast. Przyporządkował sobie klany zielonoskórych i uderzył na nas od wewnątrz, z gór. Kiedy wszyscy - łącznie z Luną - złożyli swoje przysięgi, dał im znak, aby poszli za nim. Poprowadził przez następne korytarze, co jakiś czas zatrzymując się i deaktywując kolejne pułapki. - Możemy wysłać kogoś z panną Ak'kka, lecz nie mogę być to ja, ani lord dowódca. Jedna, może dwie osoby, skoro nie wiemy jak działa kula. Obecnie jest tu z nią jej stara piastunka. O ile jednak Margery została przygotowana do roli, jaka jej przypadła, to inni nie mają tej świadomości. Inne czasy, inny świat. Utrata nadziei, rodziny i wszystkich, których się znało, może fatalnie wpłynąć na każdego. Zamiast pomocy może zacząć sączyć truciznę. Mówił to tak, jak gdyby sam kiedyś przeżył coś podobnego. Lub przynajmniej był tego świadkiem. - Insygnia. Nie mamy tu wszystkich, ale z tego co wyłowiłem ze strzępków waszej historii, to aktywowaliście część moich zaklęć. Aby wykonać to i nie zginąć trzeba być albo potężnym magiem, albo mieć insygnia. Co się z nimi stało w waszym świecie? - zapytał, stając przed ciężkimi drzwiami strzeżonymi przez dwóch zbrojnych. Skinął dłonią i wrota odsunęły się cicho, na pewno wspomagane magią. Ich oczom ukazał się skarbiec: kufry pełne złota, kosztowności i pięknych przedmiotów. Nie za dużo, ale i tak nie jednemu poszukiwaczowi przygód ślinka pociekła by z ust. - Dostaniecie trochę złota. Jak mówiłem, władczyni została przygotowana do swojej roli. Wie, że może czekać bardzo długo i pozostać zupełnie sama. Wie jak odnaleźć środki, które ukryję. Ten skarbiec na przykład. Każde z was może wziąć stąd po jednym przedmiocie - gestem wskazał na skrzynie wypełnione wszelkimi różnościami. |
01-12-2017, 00:55 | #226 |
Reputacja: 1 | - Mamy je, poza berłem, ale to wiemy jak odzyskać prawdopodobnie. - Wymknęło się Yetarowi. Ilość bogactw olśniła złodzieja czasu, aż żal było zdecydować się na jeden przedmiot. Mimo to po krótkiej chwili, zdecydował się na amulet. - Oby wszystko podziałało jak należy. Łatwo jej nie będzie, ludzie miewają problemy z ożywionymi legendami. Prawie tak jak pobliska wioska niziołków. - Skwitował nieco kwaśno. Wątpił jednak, żeby czarodziej przejął się wioską, mając na szali losy całego królestwa, czy może popiołów z jakich mogło się odrodzić.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
01-12-2017, 21:02 | #227 |
Reputacja: 1 | Girlaen weszła do środka nieco oszołomiona widokiem, który się rozpościerał przed jej oczami. Od razu jej bystry wzrok przeszukał pomieszczenie w poszukiwaniu jakiejś interesującej broni i wyłowił z tego bogactwa dwa łuki, które przyciągnęły ją niczym magnes. Ramiona jednego wyglądały jak zamrożone, a przez drugi co chwila przemykały malutkie błyskawice. Wyciągnęła rękę i pogładziła pieszczotliwie najpierw jeden potem drugi i w tym momencie obudziły wie w niej wyrzuty sumienia. Czy mogła dla tych piękności przestać używać broni odziedziczonej po nauczycielu? Nie miał rodziny i dlatego to jej powierzył najcenniejszą rzecz jaką posiadał. Czy mogła ją teraz zostawić jak bezużyteczny rupieć? Z drugiej strony taka broń mogła by pomóc w pokonywaniu trudniejszych przeciwników, a nie wiadomo co jeszcze stanie w przyszłości na ich drodze. Moralne dylematy przez chwilę pochłaniały jej umysł, aż w końcu z uśmiechem doszła do wniosku, że podaruje łuk nauczyciela komuś, kto doceni jego możliwości. Wyciągnęła rękę i ponownie się zawahała nad wyborem, którego musiała dokonać. W końcu podjęła decyzję i podniosła ten, który prawdopodobnie raził jakimś rodzajem energii, jak mocnym, będzie się o tym mogła przekonać dopiero w walce. Chyba, że Luna znajdzie nieco czasu na identyfikację. |
02-12-2017, 00:29 | #228 |
Reputacja: 1 | Sir Elvin widział skarbiec kilka razy - w tym smutną pustą grotę pod jego rodzinną Czarną Wieżą, gdzie była tylko jedna skrzynia wypełniona srebrem trzymana na czarną godzinę. Skarbiec Oakenheartów jawił mu się jako niespełnione bogactwo, ale teraz był olśniony. Choć nie powinien, w końcu był to królewski skarbiec. Szybko otrząsnął się z zachwytu i zaczął praktycznie analizować. W pierwszym odruchu od razu zamierzał wybrać wytrzymalszy z pancerzy, doświadczenia ostatnich dni dowodziły niezbicie że czeka go jeszcze wiele potyczek. Jednak teraz, gdy już odnaleźli potomka rodu, nie był tylko jeszcze jednym herbowym mieczem, z chwilą złożenia przysięgi stawał się przyboczną gwardią księżniczki. To wymuszało odpowiedni wygląd by nie przynieść ujmy szlachetnej podopiecznej. - Zbroja godna królewskiego obrońcy - powiedział cicho po tym jak upewnił się że błyszczący jak lustro pancerz nie jest tylko paradną atrapa z cienkiej blachy, a pełnoprawną bojowa zbroją - Nie przyniosę wstydu jej poprzedniemu posiadaczowi.
__________________ Bez podpisu. Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 02-12-2017 o 00:31. |
04-12-2017, 19:45 | #229 |
Reputacja: 1 | Luna z otwartymi ustami wpatrywała się w skarbiec. Niestety to co znalazła nieco przeczyło jej wyobrażeniom o magicznym stroju. Będzie wyglądać jak jakis śnieżny stwór albo inne dziwo!! Już wolałaby odrzucony przez Yetara medalion. Ale nie było czasu na wybrzydzanie, toteż z westchnieniem rozczarowania wzięła puchaty płaszcz. Chciała wierzyć, że w teraźniejszej wersji zamku skarbiec się ostanie, ale widziała, że nadzieja ta jest płonna. - To co, odbijamy kulę, czy jak? - spytała narzucając płaszcz na ramiona. |
05-12-2017, 22:22 | #230 |
Reputacja: 1 | Wszystkie przedmioty - oprócz złotego naszyjnika - miały wpleciony symbol rodu Ak'kka. Czy to wygrawerowany w zbroi, czy będący zapinką płaszcza albo zakończeniem łęczyska łuku. Kiedy wybierali swoje łupy, mag patrzył ciekawie na Yetara. Potarł brodę, zanim odpowiedział. - Wolałbym w takim razie nie przekazywać wam insygniów. Zamierzałem je dobrze ukryć jeśli sprawy potoczą się do końca źle. Nie wiemy co się stanie, jeśli zabierzecie berło ze sobą. Nie wiadomo także jak potoczą się losy władczyni, owszem. Skoro jednak stanęliście przed boginią, to muszę wam uwierzyć w zagładę rodu i zaginięcie po nim słuchu. Co sprawia, że musimy skorzystać z tej szansy. Wyprowadził ich ze skarbca, który zamknęli strażnicy i poprowadził dalej korytarzem. Z góry słychać było już odgłosy walki. Jeszcze nie zbliżyły się do schodów na górę, ale nie musieli wytężać zbytnio słuchu. Losy tego miejsca były już policzone. Czarodziej wskazał otwarte drzwi do innego pomieszczenia. Zobaczyli przez nie stojące na stojakach zbroje i przeróżny oręż. - Tak, odzyskanie kuli i natychmiastowe z niej skorzystanie. Najpierw jednak musicie kogoś poznać. Kiedy weszli do środka, ujrzeli dwóch zbrojnych ubierających w płytową zbroję stojącą między nimi dziewczynę. - Oto władczyni Królestwa Środka, Margery Ak'kka. Dziewczyna uniosła głowę i przyjrzała się im badawczo, ruchem głowy odrzucając na plecy warkocz jasnych włosów. Wzrostu Girlaen pomimo zbroi nie mogła być osobą solidnej postury, mimo to swobodnie trzymała tarczę i poruszyła pochwą z mieczem, sprawdzając jak leżą. Luna widziała ją wcześniej. I była pewna, że musiało minąć co najmniej kilka lat. Bo teraz Margery musiała mieć lat kilkanaście, a nie kilka. Kolejne czasowe oszustwo? A może w tym świecie minęło już tyle czasu od śmierci króla? Co jednak wtedy z księciem, którego kości były znacznie mniejsze od tych, które posiadała widoczna tu księżniczka. Pytań było mnóstwo. - Witajcie - odezwała się do nich dziewczyna. - Słyszałam, że jesteście w stanie mnie stąd zabrać. |