Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-12-2021, 11:50   #51
 
sieneq's Avatar
 
Reputacja: 1 sieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputację
Wspólny

- Jeśli szukacie Alfreda - albinoska ponownie zabrała głos - to musicie się wrócić. Znajdziecie go w kazamatach. Skoro wleźliście tutaj przez studnię, to tak samo możecie wyjść. Droga wolna. Nie chcemy kłopotów, nie szukamy okazji do przelewania krwi. Ale dalej nie przejdziecie.

- Wybaczcie - półork skłonił się lekko - Jedynie nietrafione podejrzenie z mojej strony. My także nie szukamy zwady, a jedynie informacji. Jestem Ganorsk, z plemienia Szarych Masek. Jeśli przybyliście z Turniowych Wzgórz, może o nim słyszeliście.

- Ja jestem Dresden, a to Berenika, Temujin i Maakor - dodał po chwili Dresden gdy okazało się, że szaman nie ma zamiaru przedstawić reszty.

Widząc bronie i zbroje u nowo poznanych spojrzenie Bereniki zrobiło się bardzo chłodne. ~“Zbyt miło, zbyt miło Ganorsk”~ pomyślała zaciskając mocniej dłonie na kuszy, ale jej palec dalej nie drgnął na spuście.
- Co tu robicie i kim wy jesteście? - rzuciła zza półorka chłodno.

Albinoska obserwowała ich uważnie, zerkając to na Ganorska, to na Berenikę. Zerknęła na swoich towarzyszy, jakby szukała w nich odpowiedzi na rzucone w jej stronę pytania, ale tamci jedynie stali niczym niewzruszone posągi. Nie licząc ciekawego teraz spojrzenia, którym obdarzyli pół-orka na wzmiankę o Szarych Maskach.

- Słabe miejsce na szukanie informacji - kobieta parsknęła w odpowiedzi. - Co tu robimy i kim jesteśmy? To chyba wy powinniście odpowiedzieć wpierw na te pytania, wkraczając na nasz... Teren. Mieszkamy tutaj i nie przypominam sobie, abyśmy was tu zapraszali, więc... Co tu robicie i kim *wy* jesteście?

Szaman zerknął za siebie i pokręcił z dezaprobatą głową.
- Masz rację… jak powinienem się do ciebie zwracać? - zapytał uprzejmie - Szukamy kogoś, kto pojawił się na wzgórzu kilka dni temu. Lina w studni sugerowała, że mógł tu zejść. Gdybyśmy wiedzieli, że jest to czyjś dom, zapukalibyśmy przed wejściem - dodał z uśmiechem.

- Veshka - kobieta postąpiła krok, dwa do przodu, uważnie przyglądając się Ganorskowi. - Musisz doprecyzować pytanie. Wielu ktosiów przewija się przez Wzgórze, nawet jesienną porą.
Veshka utrzymywała neutralny wyraz twarzy, niczym zawodowy pokerzysta. Jej towarzysze, nadal u wylotu korytarza, nie dościgali jej jednak w kwestii opanowania. Wyraźnie drgnęli na słowa Ganorska i ścisnęli mocniej oręż, zerkając po sobie.

Dresden przyglądał się rozmówcom pozostawiając rozmowę Ganorskowi. Sam nie lubił jak się ktoś wtrąca w jego tok myślenia, a póki co półork zdawał się kontrolować przebieg rozmowy. Wiedział jednak, że jest to złudne, szaman trafił w czuły punkt i sytuacja mogła eskalować bardzo szybko, dlatego też śledczy przygotował się do uśpienia przeciwników gdyby tylko spróbowali zaatakować.

Wielu ktosiów? - Temujin wystawił głowę spomiędzy stojących z przodu kompanów. - Ale chyba nie każdy, kto gości w tych ruinach rozwala dachy i resztki murów? Musieliście chyba słyszeć co się dzieje nad sufitem waszego, hmm… domostwa, raczej cicho to się nie odbyło.
Kątem oka obserwował zachowanie towarzyszy albinoski.
- Coś mi tu nie pasuje. - szepnął do towarzyszy- A może to inni poszukiwacze zaginionych, którzy nas wyprzedzili?

Półork rzucił okiem na dwóch mutantów i uśmiechnął się.
- Miło poznać, Veshko. Ich powinniście pamiętać, spora grupka, narobili rabanu - kiwnął z podziękowaniem Temujinowi - W zasadzie to szukamy albo elfki od nich, albo jej rzeczy i zapisków. Jedno i drugie nas zadowoli, a potem stąd znikniemy - wolał dowiedzieć się jak najwięcej, zanim dojdzie do rękoczynów.

- Zadowolisz się swoim pobratymcem? - Veshka rozluźniła się nieco. Chyba.

- To znaczy? - zapytał szaman, mając już swoje podejrzenia.

- To znaczy, że opiekujemy się i leczymy pół-orczego ktosia. Przynajmniej na tyle, na ile możemy. Jak wasz towarzysz napomknął - albinoska kiwnęła głową w stronę Temujina - jakiś czas temu pojawiła się zbrojna zgraja, która narobiła rabanu i zerwała magią część donżonu. Jak wszystko ucichło weszliśmy na górę. Oszczędzę wam szczegółów, ale to był rzeż. Wysprzątaliśmy i zebraliśmy, co mogło nam się przydać. Pół-ork ledwo dyszał, ale przeżył, więc ściągnęlismy go tutaj, do siebie. Resztę pochowaliśmy.

- ”Pod Wisielczym Wzgórzem znajdziecie odpowiedzi” - mruknął Maakor pod nosem.

- I nie - Veshka kontynuowała - nie było wśród nich elfki. Ani żadnych czarodziejskich rzeczy.

Ganorsk pokiwał głową.
- Rozumiem, to bardzo honorowe z waszej strony - skłonił się lekko - Możemy zabrać to brzemię z waszych rąk. Znaleźliście jakiekolwiek dokumenty czy zapiski? I jeśli to nie problem, szczegółowa opowieść może nam pomóc-

-Skoro ma być opowieść, to może odłożymy oręż i usiądziemy? Będzie wygodniej… i bezpieczniej. A miejsce dogodniejsze by się znalazło jakie niż ten korytarz? - Temujin zatoczył ramieniem krąg. - Przy winie najlepiej się gada. Ale mój zapas już się skończył.

Berenika nie dodała nic do rozmowy. Nie ufała im, ale tez nie zamierzałą zepsuć tego co już udało im się wypracować. Veshka natomiast uważnie przyjrzała się im wszystkim po raz kolejny, jakby zastanawiając się jak im odpowiedzieć.

- Zapisków ani dokumentów nie znaleźliśmy. Jedynie jakieś szkice. Należą do Tarona, pół-orka. Podobnie jak parę innych drobiazgów, które mu oddaliśmy. Jeśli nie pasuje wam miejsce rozmów i zgodzicie się zostawić oręż, zaprowadzimy was do naszego domu.

Ganorsk pokiwał głową i spojrzał na towarzyszy - trójka magów i druid. Brak broni nie powinien być wielką komplikacją…

- I tak będziemy chcieli zabrać stąd Tarona. Jestem gotów na to pójść, jeśli uspokoi to twoich towarzyszy. Nie musicie tak mocno ściskać rękojeści - uśmiechnął się, odkładając morgensztern pod ścianę tunelu.
- Ja także.
Gnom powoli schylił się, by odłożyć swą laskę, obserwując jednak spod oka, co ze swoją bronią robią "gospodarze".
-A daleko ta wasza kwatera? Wygodna? W głosie Temujina pobrzniewała nadzieja, napędzana wspomnieniem satyrowego Schronienia.

- Luksusów się nie spodziewajcie - parsknęła rozbawiona Veshka. - To tylko kawałek dalej, nieco głębiej w dół.
 

Ostatnio edytowane przez sieneq : 16-12-2021 o 11:57.
sieneq jest offline  
Stary 23-12-2021, 23:45   #52
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Jedni chętniej, drudzy mniej przystąpili na warunki postawione im przez Veshkę, zostawiając oręż w kawernie. Albinoska pokiwała głową z aprobatą i machnęła na nich dłonią, kierując kroki w stronę korytarza na prawo. Najemnicy ruszyli za kobietą, a ich pochód zamykali jej znajomi. Procesja zagłębiła się jeszcze dalej w trzewia Wiedźmiego Wzgórza, korytarzem akcentowanym jedynie kolejnymi koloniami fluorescencyjnych grzybów.

Po paru, parunastu chwilach dotarli do kolejnej kawerny, tym razem o wiele bardziej imponujących rozmiarach i będącej sporą częścią podziemnego systemu, wnosząc po kolejnych przejściach i odgałęzieniach odbijających dalej. Pomieszczenie rozświetlone pochodniami było zapewne główną częścią kolonii mutantów, wnosząc po ruchu weń panującym, grubo ociosanych kamiennych meblach i prowizorycznych namiotach czy baldachimach na drewnianych palach. Veshka poprowadziła ich głębiej, za nic mając podejrzane spojrzenia swoich pobratymców.

Zmutowani mieszkańcy podziemi łypali na nich i odprowadzali uważnymi spojrzeniami - temu nie było co się dziwić. Podobnie jak temu, że u nielicznych dzieci podejrzliwość i ostrożność wypierała ta jakże dobrze znana dziecięca ciekawość. Gdyby nie ich rodzice, którzy mocno łapali za kołnierze, zapewne komitet powitalny nie obyłby się bez ciekawskich pytań i rozmów. Przecięli jednak komnatę we względnej ciszy, przerywanej jedynie szeptami jej lokatorów.

Veshka odgarnęła płachtę materiału zakrywającą kolejne przejście, gestem zapraszając ich do środka. Kolejne pomieszczenie było bez wątpienia domeną tutejszego medyka, wnosząc po wyposażeniu i umeblowaniu. Jak i po posiwiałym mężczyźnie, który właśnie tłukł coś w moździerzu, ale przerwał na widok najemników pakujących się do środka. O dziwo, nie licząc oczu w dwóch różnych kolorach, nie byli w stanie dostrzec w nim żadnych innych mutacji.

- Przyszli po Tarona - oznajmiła Veshka, wchodząc do środka jako ostatnia.

- Śpi - odparł medyk, zerkając na kolejną płachtę zakrywającą kolejne przejście. - Magor Meris, panowie i pani.

Mężczyzna skłonił się po dworsku Berenice, a reszcie podał rękę. Kindersztuba widać docierała nawet w chłodne i wilgotne podziemia, bo zaraz też nastawił ziołowy napój i razem z Veshką zrobili im miejsce przy stole. Albinoska prędko wyjaśniła medykowi powód ich przybycia na Wzgórze, a Magor spochmurniał i zasępił się nieco.

- Taron się ucieszy - oznajmił. - Wyrywał się na poszukiwania tej swojej czarodziejki, ale zdołaliśmy go zatrzymać tutaj dopóki nie wróci do pełni sił. Niektóre rany dalej się goją, nawet mimo moich specyfików i jego magii.

- Nie bardzo też wiem, jak bardzo szczegółowa może być nasza opowieść - odezwała się Veshka. - Nie wiemy za wiele, co przytrafiło się mu i jego kompanom tam, na górze. Słyszeliśmy raban, krzyki i wyszliśmy dopiero, gdy wszystko ucichło. Taron był jedynym, który z całej tej rzezi przeżył. A i to ledwo, ledwo.

- Czy to pierwszy taki przypadek? - Zapytał się Ganorsk. - Może coś podobnego się już kiedyś zdarzyło?

- Wzgórze bywa czasami ostatnim miejscem spoczynku podróżnych - Veshka wzruszyła ramionami. - Czasami jakaś banda ma różnicę zdań, czasami dziki zwierz wejdzie z lasów, czasami bandyci znajdą jakiegoś nieszczęśnika. Jak to w życiu bywa.

- Dlatego utrzymujemy zamek - dodał Magor. - Chowamy poległych, sprzątamy bałagan i tym samym bierzemy, co może nam się przydać. Tylko trzech z nas jest w stanie pozwolić sobie na podróże i handel, więc musimy jakoś sobie radzić.

- Słyszeliśmy, że kasztel jest przeklęty - napomknął Dresden.

- Ho, i to jak! - Medyk pokiwał żywo głową. - Ze studni jest wejście w kazamaty. Przebiliśmy się tam kiedyś w nadziei na to, że może znajdziemy coś na handel albo coś, co nam się przyda. To był błąd.

- Tamte podziemia należą do Barona i Damy - Veshka wzdrygnęła się.

- Nawiedzona może być również powierzchnia - śledczy zmrużył oczy. - Może to oni nasłali cienie na Tarona i resztę? Niektóre istoty mają taką moc.

- Hmmm - zastanowił się Magor. - W kazamatach są szkielety i nieumarli, to fakt, ale cieni nigdy nie widzieliśmy. Nawet te żywe trupy nie opuszczają lochów. Czasami znajdzie się ktoś z nas, kto odważy się wkroczyć w tamte strony, ale zawsze jest stamtąd przepędzany. Tylko do pewnego miejsca. Później trupy tylko stoją i łypią, jak wykidajła w karczmie.

- Zlokalizowane i ograniczone nawiedzenie - Dresden mruknął sam do siebie.

- Taron może opowie wam więcej, jak się obudzi - oznajmiła Veshka. - Czujcie się naszymi gośćmi, nie ograniczymy waszej wolności, ale miejcie na uwadze że nie każdy z nas ufa powierzchniowcom. Możecie czekać i tutaj, aż pół-ork się dobudzi.

Veshka dopiła napar i wyszła z pokoju. Magor uśmiechnął się i wrócił do swego stanowiska z moździerzem. A najemnicy...
 
Aro jest offline  
Stary 10-01-2022, 11:16   #53
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Zgodnie z podejrzeniami i nadziejami Ganorska, mutanci okazali się być nie krwiożerczymi bestiami, jak często się o nich mówiło, a zwykłym plemieniem. ~Które rozszarpie wam gardła kiedy tylko się obejrzycie!~ Z uśmiechem rozglądał się po jaskini będącej ich siedzibą, kiwając tubylcom na powitanie, a czasem i machając co odważniejszym dzieciakom. Wolał, by mutanci traktowali go jak przychylnego im przybysza. ~Taak, lepiej wkraść się w ich łaski...~

Szaman bez wahania przyjął zaproszenie do stołu, a gdy Veshka i Magor dali im nieco prywatności, rozparł się wygodnie i z ciekawością powąchał podany im napar, próbując rozpoznać zioła. ~Nie tykaj tego, są zatrute!~
- Trochę naiwności czasem nie zaszkodzi, prawda? - rzucił z rozbawieniem, zerkając na towarzyszy - Wolałbym nie mieć na głowie całego ich plemienia. Skoro przetrwali Numerię, muszą być twardzi.
- Im dalej w loch tym więcej korytarzy, jak mówi przysłowie. -
Gnom potrząsnął głową. - Co spotkanie to kolejna zagadka i kolejny wątek. Nawiedzone wzgórze, nawiedzone podziemia, Baron, nieumarli. A czarodziejki dalej ni śladu. Aż nie chce mi się wierzyć, że ten Taron powie coś pomocnego.
- Masz jakąś nową teorię? -
Spojrzał na Dresdena.
Berenika łypała za wychodzącymi mutantami. Jej mina wskazywała, że nie odczuwa takiego zaufania jak pozostali. Uważnie obserwowała co każdy robi jak tylko go zobaczyła.
- Póki co żadnej nowej teorii. - odpowiedział Dresden. - Tyle się tu dzieje niespodziewanych rzeczy… - zamilkł na chwilę. - Skoro nie ma jej tutaj, to nadal prawdopodobny jest trop z kultystami, stal wskazuje jednoznacznie na kierunek, ale przy tylu niespodziankach, Temujinie, nie wiem… ryzykowne byłoby zakładanie czegokolwiek. Musimy dowiedzieć się co wie Tauron.
- Ech, zaraza… -
Temujin znów pokręcił głową. Pociągnął z kubka gorącego napoju. - Niezłe. Ciekawe, czego tam aptekarz nasypał. - skinął w stronę krzątającego się nieopodal medyka. -Chyba go o to zaraz zapytam.
- Napij się, Bereniko - pstryknął w kubek i popatrzył na zaklinaczkę. - Może ci się humor poprawi. Nie utłukli i nie zeżarli tego półżywego półorka to i nas nie ruszą. Taką mam przynajmniej nadzieję. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Nie zrobią tego - stwierdził z pewnością w głosie Ganorsk - Mają przewagę liczebną i uzbrojenia. Gdyby chcieli się nas pozbyć, mieli już dużo okazji. Są grabieżcami, ale nie dzikusami.
Dresden skinął głową. Gdyby mieli złe zamiary, to mieli wystarczająco dużo czasu by ich zaatakować.
Zaklinaczka niezbyt chętnie ale w końcu przemogła się i napiła naparu.
- To po prostu dla mnie dziwnie, że mieszkają akurat pod nawiedzonym zamkiem - mruknęła ciszej.
- Dużo miejsca w jaskiniach, a zamek robi za dobry straszak - uśmiechnął się półork - Przy ich wyglądzie znalazłoby się wielu chętnych do wyrżnięcia "wioski potworów", a tutaj mniej osób ich niepokoi.
- Dodatkowo, zamek zapewnia… wszelki sprzęt jakiego może im tu brakować. -
dodał śledczy. - Pytanie, co dalej? Oby Tauron miał jakieś wartościowe informacje, inaczej zostajemy z niczym.
- Jeśli od niego nic się nie dowiemy, zostają jeszcze kazamaty - stwierdził szaman po chwili namysłu - Alfred lub duchy tego miejsca mogły coś widzieć -
 
Sindarin jest offline  
Stary 17-01-2022, 16:48   #54
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Wbrew pierwszym podejrzeniom i czarnym myślom, postój w podziemiach nie skończył się nagłą zdradą czy upojeniem dziwną mieszanką. Zioła okazały się jednak mało magiczne czy szkodliwe, stanowiąc jedynie podziemną i mutancką wersję herbaty, zaparzoną z suszonego bzu. Magor nawet zostawił ich w spokoju, skończywszy korzystać ze swojej prowizorycznej stacji alchemicznej i zniknął za płachtą, dzierżąc bandaże i okłady w dłoniach. Po paru długich chwilach wyłonił się z powrotem, z oczekiwanym pół-orkiem drepczącym mu po piętach.

Taron pamiętał lepsze czasy. Przynajmniej musiał, wnosząc po obandażowanym korpusie przyozdobionym srebrnymi i ledwo co zagojonymi bliznami. Przecierając oczy usadowił się na zydlu z grymasem, chwytając się pod żebra. Przejechał dłonią po czarnej czuprynie wygolonej po bokach na najnowszą młodzieżową modłę i uważnie przyjrzał się najemnikom z ciekawością. Srebrny kolczyk w uchu błyskał w świetle, gdy kręcił tak głową. Magor podsunął mu napar i zostawił grupę samym sobie.

- A więc przybyła kawaleria - Taron zaśmiał się ponuro. - Wnoszę, że to szefostwo was przysłało.

- Zgadza się - potwierdził milczący dotąd Maakor. - Najął nas Aurelius.

Taron pokiwał jedynie głową, sącząc napar. Dresdenowi nie umknął fakt, że na imię ich pracodawcy pół-ork skrzywił się lekko. Ból ran czy zwykła niechęć?

- Co tak właściwie się stało? - Zapytał się śledczy. = Jak dotąd znajdowaliśmy jedynie strzępki informacji, więc nie jesteśmy do końca pewni.

= Co, stary Aurelius poskąpił detali? - Taron parsknął pod nosem, chociaż pytanie było retoryczne, bo nie czekał na odpowiedź. - Razem z Fioną szukamy grobowca starożytnego mędrca, którego pochowano gdzieś na wzgórzach. Z naszych badań wynika, że był mocnym czarodziejem i kimś na kształt naukowca. Jego grobowiec, jeśli wierzyć podaniom, został wypełniony nagromadzoną przez niego wiedzą.

- Alim Abd al-Malik - odezwał się Temujin.

- Zgadza się - pół-ork nie ukrywał zaskoczenia. = Znacie legendy?

- Nie - gnom pokręcił głową. - Znaleźliśmy jedynie szkic jakiejś bramy w donżonie.

- Ach, znaleźliście zwoje, dobrze. Przydadzą się.

- A kultyści? - Teraz to Berenika zabrała głos.

- Skurwysyny - mruknął Taron w odpowiedzi. - Nie wiem, kim są. Podania mówią, że al-Malik miał wiele wrogów w różnych kręgach, zarówno świątynnych jak i poza-świątynnych. Może ci kultyści to zwykła koteria magów, której tradycje przetrwały przez wieki i w jakiś sposób dowiedzieli się o naszej ekspedycji. Może to kultyści jakiegoś bóstwa. Al-Malik miał na pieńku z kultem Groetusa, może to oni nas zaatakowali.

- Lunatycy Boga Końca Czasów - Ganorsk oznajmił - rzadko kiedy łączą się w kulty i hierarchiczne grupy. Przez chwilę myśleliśmy, że to nawiedzone Wzgórze was zaatakowało. Widzieliśmy nawet magiczną inskrypcję Czarnych Sióstr.

- Wzgórze jest przeklęte, ale klątwa ogranicza się tylko do podziemi - Taron wzruszył ramionami.

- Co z Fioną? - Berenika zadała w końcu pytanie-klucz.

- Żyje - oznajmił pół-ork z godną podziwu pewnością siebie. - Kultyści wzięli ją żywcem. Chyba jako jedyna będzie w stanie odnaleźć i otworzyć grobowiec. Jest zbyt cenna, by ją zabili. Poza tym, wiedziałbym gdyby była martwa.

Cisza zapadła w komnacie na chwilę, gdy najemnicy trawili słowa i rewelacje Tarona. Sam pół-ork jedynie popijał spokojnie bezową herbatkę, chociaż lewa dłoń wystukiwała niespokojny rytm na udzie opiętym skórzanymi bryczesami.

- Kiedy ruszamy? - Taron wypalił w końcu.
 
Aro jest offline  
Stary 21-01-2022, 11:11   #55
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Ganorsk w zamyśleniu dopił swoją herbatę. Była całkiem dobra, wewnątrz siedziało się przyjemnie, ale zaczynało mu się robić szkoda Urska, zostawionego tam na górze, w deszczu… Miał ochotę poprosić Magora o ściągnięcie wilka na dół, ale po chwili zrezygnował, to byłoby nadużywanie gościnności. Będzie mu musiał odwdzięczyć się jakąś porządną pieczenią ~Z mutanta najlepiej!~

Słowa Tarona nieco go zaniepokoiły. Podejście uratowanego do bądź co bądź jego przełożonego świadczyło o tym, że Aurelius nie ma najlepszej opinii. To jednak było mniej znaczące w tej chwili - musieli znaleźć Fionę, która najwyraźniej jeszcze żyła. Chociaż nie wiadomo jak długo jeszcze, skoro przetrzymywali ją wyznawcy Groetusa. Szamana dziwiło, jak ktokolwiek może wyznawać boga entropii, końca świata i pustki, którego dogmatem jest w zasadzie wyczekiwanie końca wszystkiego i wielkiej nicości - dla niego miało to mniej więcej tyle sensu, co położenie się i czekanie śmierć. ~Wtedy przynajmniej nikt cię nie zdradzi!~ Tylko jaki cel mieli w dostaniu się do grobowca tego maga? Żeby zniszczyć jego zwłoki? To nie miało zbyt wiele sensu…

Na pytanie Tarona odpowiedział od razu, bez wahania.
- Natychmiast, szkoda czasu. Jeśli potrzebujesz jeszcze leczenia, użyczę ci swojej magii - zaproponował, podnosząc się na nogi - Ale chętnie kiedyś tu wrócę, zbadać wzgórze i dowiedzieć się, co to za klątwa - dodał, po czym spojrzał raz jeszcze na półorka -Skoro jesteś w stanie wyczuć, czy Fiona żyje, może jesteś w stanie określić, gdzie możemy jej szukać?
 
Sindarin jest offline  
Stary 21-01-2022, 12:53   #56
 
sieneq's Avatar
 
Reputacja: 1 sieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputację
Temujin obrzucił wzrokiem półorczego najemnika, zawieszając spojrzenie na co bardziej spektakularnych, ledwie co zabliźnionych, ranach. Wysłuchawszy konwersacji pomiędzy Taronem a Ganorskiem, uniósł lekko brwi i pochyliwszy się ku Berenice, rzekł półgłosem:
- Cali półorkowie… Choćby by im obciąć po jednej nodze i ręce, i tak będą przeć do przodu. Co go tak, zaraza, pcha na te wzgórza? Ledwie z życiem uszedł a przy tym wygląda, jakby bawiło się nim stado dzikich kotów pustynnych. Chce się mścić, czy jak? Chyba, że… - gnom urwał i potrząsnął głową, zachowując resztę uwag dla siebie.
Obrócił się w stronę Tarona.
- Te blizny mogą boleć jak demony, gdy będziesz się mocniej ruszać. Może mógłbym przyrządzić taką maść, co by ci znieczuliła skórę. Ale na to trzeba trochę czasu. No i miewa skutki uboczne…
Urwał, jakby coś mu się przypomniało.
- A tak w ogóle, to skąd wiesz, że ta magiczka żyje?
 
sieneq jest offline  
Stary 22-01-2022, 20:57   #57
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Ja tam go rozumiem - magiczka odmruknęła gnomowi. U niej w rodzinie w zasadzie oczekiwało się tego samego, tylko "bo krew jotunów". Nie było jednak jak wejść w polemikę na ten temat bo Temujin już zaczął gadać do półorka. Uśmiechnęła się. Może jednak dobrze oceniła gnoma pomimo paranoicznych podszeptów Maakora. Mutantów też, ale do tego nie była jeszcze gotowa się przyznać.

- Eee ale skąd wiesz, że może wyczuć czy żyje? Może tylko jak nie żyje? Może od tego w ogóle zacznijmy? Skąd możesz to wiedzieć? Dała ci jakiś medalionik albo może macie słynne obrączki kochanków? - na ostanie słowa zaklinaczka sama się aż spojrzała na dłonie półorka.
- Tak, zgadzam się możemy ruszyć i zaraz jak masz siłę - dodała po chwili.
 
Asderuki jest offline  
Stary 28-01-2022, 20:17   #58
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Cała sytuacja robiła się coraz dziwniejsza. Dresden nie brał udziału w rozmowie pogrążony we własnych myślach. Przewidzieć taki obrót sytuacji, taki splot niemożliwych wręcz zbiegów okoliczności... Jakie były szanse, że to miejsce będzie posiadało rozległe podziemne pieczary? jakie były szanse, że będą zamieszkałe przez inteligentne istoty, które dodatkowo wysprzątają cały teren na górze, pochowają zmarłych i wyleczą rannych?
Pokręcił głową z niedowierzaniem.

Zanotował w głowie, by przy wyjściu spytać Ganorska o Alberta. Zdolności półorka wykraczały poza obserwację, czy intuicję.

- Kiedy ruszamy? - Taron wypalił w końcu. Dresden spojrzał na rosłego mężczyznę oceniając jego zdolność do dłuższego marszu i przydatność bojową. Wreszcie wzruszył ramionami.
- Ruszajmy bez zbędnej zwłoki. - przytaknął na słowa półorka. - Naszym priorytetem jest znalezienie Fiony. Rozumiem, że wasza więź sprawia, że wiesz gdzie szukać? - spytał Tarona.
- Jest coś jeszcze, co powinniśmy wiedzieć zanim wyruszymy? -
 
psionik jest offline  
Stary 01-02-2022, 22:35   #59
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
- Fiona żyje - powtórzył Taron równie pewnie, co wcześniej. - Zaklęcie, którym jesteśmy związani pozwala mi wyczuwać jej obecność. Słabo działa na odległość, ale gdyby kultyści ją zabili, wiedziałbym. Nie wiem, czy byłbym w stanie określić, gdzie konkretnie się teraz znajduje, ale w zwojach Fiony było zaklęcie lokalizujące. Możemy spróbować go użyć.

Taron dokończył resztkę herbaty szybkimi haustami i odstawił kubek na stół. Komentarze czy to Temujina, czy Bereniki zdawały się go jedynie rozbawić, bo cień uśmiechu zawitał na pół-orczej twarzy. Przeciągnął się i kontynuował dopiero na pytanie Dresdena.

- Że pakujecie się w dziwne bagno, nawet jak na nasze standardy. Sam nie jestem do końca pewien, jak to się wszystko posypało. Ale - tu pół-ork klasnął w dłonie - komu w drogę...

Chłopak podniósł się i zaraz zniknął na powrót za prowizoryczną osłoną, zza której zaczęły dobiegać odgłosy krzątaniny. Najemnicy z kolei spojrzeli po sobie, w ciszy analizując całą sytuację. Starożytny grobowiec jakiegoś keleszyckiego uczonego tutaj, ze wszystkich miejsc. Na tym wygwizdowie. Dziwne rzeczy. Pogrążeni w myślach siedzieli w oczekiwaniu na Tarona.

Temujin skądś kojarzył imię "Alim Abd al-Malik", pytanie tylko skąd? Z historycznych traktatów w bibliotece mistrza Marwena? Czy może z magicznych grymuarów? Gdzieś, w którejś świątyni biły dzwony, ale gnomi czarodziej choć wytężał pamięć, nie mógł sobie przypomnieć. Dresden z kolei wyłowił z odmętów pamięci zakurzone tomiszcze, na które natknął się przed laty, traktujące o historii Imperium Keleszyckiego. Alim Abd al-Malik figurował w owej księdze jako Strażnik Wiedzy, co - jeśli pamięć sprzyjała - było wymyślnym tytułem nadwornego czarodzieja. Śledczemu na myśl przyszła też wzmianka o magii planarnej, w której al-Malik miał być ekspertem. Coś o kultach... Tyle że kulty i Najjaśniejsze Imperium Keleshu szły ręką w rękę i ciężko było ujść parę kroków bez natknięcia się na dziwne organizacje. A co dopiero, jakby zagłębić się w piaski pustyni...


***


Podziemia Wiedźmiego Wzgórza opuścili w ten sam sposób, co weń weszli - liną przez studnię, którą mieli, wedle prośby ich eskorty w postaci Veshki i znajomych, odwiązać i zrzucić na dół. Najwyraźniej ich gościna, mimo że bezproblemowa, była dla mutantów wystarczająca jak na razie. Czeluści ziemi opuścili z ulgą, czerpiąc pełną piersią ze świeżego powietrza i nawet lejący deszcz nie przeszkadzał chwilowo jak to miał w zwyczaju. Pierwszy był Maakor, z racji niewiadomej reakcji Rawgha na nowego towarzysza podróży; za nim był Ganorsk, na widok którego Ursk zawinął ogonem i skoczył w jego kierunku ze swojego schronienia przed ulewą. Reszta wyległa zaraz za nimi, z Taronem syczącym i klnącym przy wspinaczce.

- Zaklęcia i szwy trzymają - pół-ork mruknął sam do siebie, poprawiając płaszcz i bułat u pasa.

- W razie czego mogę użyczyć magii - przypomniał Ganorsk.

- Mam w torbie różdżkę z zaklęciem leczącym - Taron machnął ręką.

Deszcz lejący z szarego nieba, zimny wiatr hulający po dziedzińcu i burzowe chmury na zachodzie mocno motywowały do ruszenia się z miejsca, ale Taronowi raczej nie było spieszno. Spojrzał wpierw na donżon z dziwnym wyrazem twarzy, a później powoli ruszył w kierunku jednej z wyrw w niegdysiejszych murach.

- Gdzieś tam - wskazał na piętrzące się w oddali wzgórza - jest grobowiec i Fiona.

- ”Gdzieś tam” - prychnął milczący dotąd Maakor. - A nieco konkretniej? Wspominałeś coś o zaklęciu.

- Ostatnie zaklęcie sondujące skierowało nas na starą strażnicę - pół-ork wytężył spojrzenie. - O tam!

Taron wskazał palcem majaczący szkielet wieży, gdzieś na granicy wzroku. Maakor dalej zdawał się jednak być nieprzekonany.

- A zwój z zaklęciem?

- Stracilibyśmy cenny czas - ripostował pół-ork. - Zaklęcie wymaga ładnych parę minut i nie jestem pewien, czy Fiona jest w zasięgu. Powinniśmy spróbować zaklęcia w wieży. Tak, jak planowaliśmy. Fiona, znaczy się.

Kolejny grzmot przetoczył się przez okolicę.
 
Aro jest offline  
Stary 04-02-2022, 09:21   #60
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Ganorsk przypadł na kolano, obejmując rozradowanego wilka. Poczochrał przyjaciela za uszami, za co ten odwdzięczył się, liżąc go po twarzy.
- Przepraszam, że to tak długo trwało - półork pociągnął nosem - Uch, ależ ty śmierdzisz, teraz to już na pewno kąpiel ci się przyda… - mruknął, mocniej naciągając płaszcz na głowę.

Podążając za spojrzeniem Tarona, zerknął jeszcze raz w stronę donżonu. Ciekawiła go historia tego miejsca, a fakt, że mutanci dodatkowo potwierdzili, że zgodnie z klątwą Alfred wciąż żyje, sprawiał, że była tym bardziej interesująca. Kim się stał? Nieumarłym ghulem, duchem, a może jakimś okropieństwem wymykającym się prawom życia i śmierci?

Gdy ich nowy towarzysz wymówił się od korzystania z zaklęcia tropiącego, tłumacząc się brakiem czasu, spojrzał na niego sceptycznie.
- Cenny czas? Nie wydajesz się śpieszyć aż tak bardzo, żeby szkoda było poświęcić kilka minut - zerknął na towarzyszy - Dresden, Temujin, może obejrzycie ten zwój w czasie, kiedy będziemy szli w stronę wieży? Pewnie dacie radę oszacować zasięg zaklęcia - zaproponował, ruszając powoli w drogę.
 
Sindarin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172