Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-11-2023, 12:02   #31
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
- Dzięki, że o mnie pomyślałeś, Kerpi, ale dam radę bez kuszy. - Skinął towarzyszowi głową i uśmiechnął się lekko.

Natomiast słowotok półdrowa zdzywił Haydena dość mocno. Spojrzał na Bena i uniósł brew.
- Nie wiem, na jakim świecie żyjesz, ale gobliny to szkodniki, które nie są godne, by żyć. Nigdy nie słyszałem w swoim życiu o jakimkolwiek zielonoskórym, który postępowałby honorowo i uczciwie. - Wyjaśnił. - Nie dałem im żadnego słowa ani nie wspomniałem, że ubijemy ich jako jeńców, więc mi tego nie przypisuj. Poza tym chyba coś ci się uroiło i mylisz helmitów z kapłanami innych bogów. Helm nie jest bogiem sprawiedliwości i w tym momencie najważniejsze dla mnie, by Obowiązek uwolnienia Sildara i Gundrena został spełniony. Wtedy, jeśli będzie dalej trzeba nieść słowo Helma, zaprowadzę tu Porządek. Z waszą pomocą lub bez niej.

Nie dodawał nic więcej, bo nie zamierzał tłumaczyć się ze swojego postępowania. Tylko wyżsi w hierarchii kultu i sam Helm mogli go rozliczać. A jeśli kiedykolwiek złamie którąś z zasad, Obserwator na pewno odpowiednio zareaguje.

- Dobry pomysł z tymi kajdanami, Bretonie - poparł kompana i wyszeptał. - Gdy będziemy na miejscu, wtedy pomyśli się, jak najlepiej pozbyć się zielonych.

Po tych słowach ruszył wraz z towarzyszem, by pomóc mu usunąć przeszkody blokujące drogę.
 
Quantum jest offline  
Stary 21-11-2023, 09:28   #32
 
Bugzy Malone's Avatar
 
Reputacja: 0 Bugzy Malone ma wyłączoną reputację
Zabraliście się całą piątką za usuwanie leżących na trakcie goblińskich zwłok oraz trucheł martwych zwierząt i po kilku minutach wąska droga była całkowicie uprzątnięta. Dzięki temu Lenny mógł spokojnie pogonić woły i ruszyć z wozem w stronę kniei, o której wcześniej wspomniał. Podczas gdy pozostali poszli za wozem, Skamos został z goblinami, by zieloni w razie czego nie byli w stanie ustalić, gdzie woźnica się udał.

A Lenny pojechał jeszcze kawałek dalej, skręcił w lewo i niemal od razu odbił w przerzedzoną, usłaną jedynie długą trawą przestrzeń. Jechał tak ze trzy minuty, po czym znów wykręcił, tym razem w prawo i wjechał przez opadające gałęzie drzew na niewielką polankę z każdej strony zasłoniętą drzewami i chaszczami. Woźnica miał rację - nikt nie dałby rady go stąd wypatrzeć i nawet wy, oddalając się z tego miejsca nie byliście w stanie dostrzec ani wozu, ani zwierząt.

- Niech Ilmater ma was w opiece. Wracajcie cali i zdrowi. I z panem Sildarem i Gundrenem - rzucił jeszcze na odchodne Lenny.

Hayden, Ben, Breton i Kerpi wrócili do Skamosa czekającego ze skutymi kajdanami zielonymi, a ci z nakazu kapłana wskazali drogę, w którą należało wyruszyć, by dostać się do ich kryjówki. Ruszyliście więc po śladach odkrytych wcześniej przez zaklinacza a te dość szybko urywały się w leśnym poszyciu. Tutaj trzeba było już dać się na zastraszone gobliny, które nie miały ochoty na żadne sztuczki i pewnie prowadziły was w głąb boru.

Przedzieranie się przez wysokie chaszcze czy upstrzone kolcami pnącza jakichś roślin nie należało do przyjemnych, zwłaszcza dla Haydena i Skamosa, którzy cenili sobie raczej miejski tryb życia. Po mniej więcej kwadransie takiego marszu gobliny powiadomiły, że znajdujecie się już blisko oraz na dalszym etapie wędrówki wskazały kilka zastawionych na nieproszonych gości pułapek.

A to zamaskowany wilczy dół z zaostrzonymi palami na dnie, a to praktycznie niewidoczną linkę rozciągniętą między dwoma drzewami, która aktywowała kilka zamaskowanych w krzakach kusz. Bez wystraszonych goblinów, które być może zawierzyły, że życie zostanie im darowane z pewnością mielibyście problem z okolicznymi pułapkami a tak minęliście je bezproblemowo.

Niedługo później dotarliście do wartkiego, ale płytkiego strumyka i ruszyliście wraz z zielonymi wzdłuż niego. Aż do celu.


Ujrzeliście przed sobą spore, naturalne wejście do jaskini skryte w całkowitych ciemnościach. Z obu stron strumienia znikającego gdzieś w środku pieczary oraz ze zbocza pagórka zwisały gęste baldachimy dziko rosnących roślin, co dawało temu miejscu pewną naturalną zasłonę. Gobliny miały rację - nikt postronny raczej nie odkryłby tej kryjówki, chyba, że całkowicie przypadkiem. No i nie zauważyliście żadnego wartownika, zieloni więc nie kłamali.

Oprócz szumu wody i lasu do waszych uszu nie dochodził żaden dźwięk.
- My są na miejsce - powiedział jeden z goblinów. - My was zaprowadzić, to wy nas uwolnić. My zachować życie, bo my zrobić, co wy chcieli. My mieć interes, ta? - Spojrzał po was swoimi małymi ślepiami.
- My już nikogo nie napadać. My nawet wcześniej nie chcieć, tylko Klarg nas zmusić. Jak wy poradzić sobie z Klarg i Grol, to my już nie musieć ich słuchać i móc robić, co chcemy. - Dodał drugi.

Decyzja należała do was.

* * *

Gdy sprawa z goblinami została rozstrzygnięta, ruszyliście w stronę wejścia do jaskini. Można było iść albo wąską, piaszczystą ścieżką, albo strumieniem, który głęboki nie był i niknął gdzieś w czeluściach naturalnie wykonanego otworu. Główny rękaw jaskini był długi, szeroki i wysoki, ze zwisającymi ze stropu stalaktytami. Było tu zdecydowanie chłodniej, niż na zewnątrz, a odgłos płynącego strumyka zakłócał wszystkie inne dźwięki. Niemal od razu po prawej stronie dojrzeliście kilka kamiennych stopni prowadzących do małej, wilgotnej komory. Ledwo się tam pojawiliście, a wasze uszy przywitało dzikie, głośne ujadanie i odgłosy grzechoczących łańcuchów.


Ujrzeliście trzy wychudzone wilki przykute łańcuchami do haka umieszczonego w suficie w głębi pieczary. Wcześniej były spokojne, ale widząc was wchodzących do jamy, poderwały się, warcząc. Rzucały się na łańcuchach i ujadały, próbując zerwać pęta. Robiły tyle hałasu, że byliście pewni, że ich jazgot musiał przebijać się nawet przez odgłos płynącego za waszymi plecami strumyka. Najdziwniejsze było jednak to, że nikt nie nadchodził, by sprawdzić, co się dzieje.



 
Bugzy Malone jest offline  
Stary 23-11-2023, 07:37   #33
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Na samym początku trop był widoczny nawet dla takiego laika jak Skamos, ale później... Gdyby nie zastraszone gobliny to zapewne nikt z drużyny nie zdołałby dotrzeć do kryjówki, możliwe też było, że ten czy ów wpakowałby się w jedną z licznych pułapek.

- Zostawmy tu naszych przewodników - zaproponował Skamos, gdy znaleźli się przy wejściu do jaskini. - Nie zdołają uciec, a jeśli złapiemy tego całego Klarga, to mogą nam pomóc w przekonaniu go, by wskazał nam położenie zamku.


Kryjówka goblinów miała wiele zalet - nie dość, że trudno było trafić na nią przypadkiem, to jeszcze mieszkańcy jaskini dysponowali bieżącą wodą.
No i strażnikami w postaci trzech wygłodniałych wilków.
- Kolejni więźniowie goblinów - z cieniem współczucia w głosie stwierdził zaklinacz. - Ale jeśli je uwolnimy, to się na nas rzucą... chyba że ktoś wie, jak oswoić takie stworzenia.
To, że nikt nie zareagował na ujadanie, było dziwne, ale nie oznaczało, że w środku nie czeka banda gotowych na wszystko i uzbrojonych goblinów.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 23-11-2023 o 07:40.
Kerm jest offline  
Stary 24-11-2023, 09:35   #34
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Skamos został z goblinami, więc Hayden z pozostałymi mógł odprowadzić Lenny’ego i wóz w miejsce, o którym mówił woźnica. Jak się potem okazało, polana rzeczywiście była doskonale osłonięta krzakami i drzewami, więc raczej nie było powodu, by sądzić, że staruszkowi i wołom coś się stanie.

- To był dobry pomysł z tą kryjówką, Lenny - powiedział do niego, zabierając plecak z wozu. - Postaramy się uwinąć najszybciej, jak się da i wrócić z Sildarem i Gundrenem.
Gdy ruszyli z powrotem na trakt i usłyszał słowa woźnicy, również go pobłogosławił.
- Niech Helm ma na ciebie baczenie, przyjacielu. Do zobaczenia wkrótce!


Gdy gobliny prowadziły ich do swojej kryjówki, Hayden pogrążył się w rozmyślaniach nad sytuacją. Jeśli temu całemu Grolowi chodziło o jakąś mapę, którą niby miał mieć Gundren (a całkiem możliwe, że teraz posiadali ją oni, bo zapewne zaszyfrowana kostka nią była), to chcąc nie chcąc krasnolud wciągnął ich w jakąś swoją kabałę, o której wczorajszego wieczora nie chciał mówić. Kapłanowi nie podobało się to, ale kupiec zawsze chodził własnymi ścieżkami.

No i co sobie myślał, wyruszając nocą z Sildarem? Że dotrą bez problemu do Phandalin? Że rycerz w razie czego poradzi sobie z napastnikami, gdyby do czegoś doszło? To było mocno nierozważne, żeby nie powiedzieć głupie, ale Gundren jak się na coś uparł, to nikt nie był w stanie przemówić mu do rozumu. Oby tylko obaj z Hallwinterem odnaleźli się cali i zdrowi.

Zastraszenie goblinów przyniosło dobre efekty, bo jeńcy w czasie drogi zdradzili nawet położenie pułapek, w które drużyna niechybnie by weszła. A na pewno Hayden, bo on w leśnych ostępach czuł się jak dziecko we mgle i co chwilę oganiał się od jakiegoś latającego robactwa, które nie wiedzieć czemu się do niego przyczepiło.

Gdy znaleźli się na miejscu, trzeba było przyznać, że kryjówka zielonych była naprawdę dobrze ukryta. Sami krążyliby pewnie w kółko i by raczej nie trafili. Skamos podzielił się w tym momencie swoim zdaniem na temat goblinów. Pomysł mimo wszystko nie był zły, a Haydenowi nie chciało się już przekonywać towarzyszy, że zieloni to szkodniki niegodne, by chadzać po tej ziemi.
- Jak chcecie - odpowiedział tylko. - Od teraz ci dwaj to wasz problem. Moje zdanie znacie.

Po tych słowach ruszył ku wejściu do jaskini, rzucając na ostrze swego miecza prostą sztuczkę. Głownia aż po czubek w moment rozbłysła jasnym, żółtym światłem. Przechadzka dość szybko ze spokojnej przeszła w harmider, gdy w pierwszej grocie na ich drodze natrafili na ujadające, rzucające się na łańcuchach wilki.
- Zieloni nie traktowali ich dobrze - odrzekł Skamosowi. - Zobaczcie, sama skóra i kości. Nie dziwne, że patrzą na nas jak na śniadanie, obiad i kolację w jednym.

Zdjął plecak i sięgnął do niego, wyciągając zawinięte w materiał porcje żywnościowe.
- Dajmy im coś do jedzenia, może się uspokoją. Niech każdy wydzieli spory kawał ze swoich racji. I tak teraz na nic nam się nie przydadzą, a dobrze by było, gdyby te mizeroty się zamknęły, bo sprowadzą na nas kłopoty. O ile już tego nie zrobiły.

Szybkim ruchem rzucił wilkom chleba, sera, suszonego mięsa i co mu pod rękę naszło. Dziwiło go, że jeszcze żaden z zielonych nie przybiegł sprawdzić, co się działo i miał nadzieję, że to się nie zmieni. Tak, czy siak, po podaniu zwierzętom jedzenia wyszedł z komnaty, by poświecić w głąb jaskini i sprawdzić, czy nic nie zamierza wyskoczyć na nich z ciemności.
 
Quantum jest offline  
Stary 24-11-2023, 17:46   #35
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Kerpi zaklął w nieznanym języku gdy zobaczył o jakiej kryjówce mówił Lenny. Co jak co, ale to woźnica powinien być przepatrywaczem, skoro znał takie zakamarki na drodze, która nie była przecież aż tak uczęszczana. Albo w młodości dziadyga zaznał więcej życia niż pokazuje. Tak, czy siak, wydawało się, że zostawiają wóz i ładunek w bezpiecznych rękach, a ktokolwiek zobaczy martwe konie i ślady krwi, raczej nie będzie węszyć po okolicy.

Mając załatwiony jeden z priorytetów, mogli zająć się drugim. Kerpi był zaskoczony poziomem współpracy goblinów. Spodziewając się zdrady, wpędzenia w pułapkę i próbę ucieczki był naprawdę mile zaskoczony ich zachowaniem. Łapiąc kontakt wzrokowy z innymi widział podobne reakcje. Na migi pokazał, że nie będzie zabijać, być może zbyt ufnych, zielonych więźniów. Wyglądało na to, że one wywiązują się ze swojej części umowy nad wyraz dobrze. Gdy więc zatrzymali się na miejscu mało kto miał ochotę ich zabijać. Porozumiawszy się, postanowili przywiązać pokurcze wokół drzewa, tak by nie mogły ze sobą współpracować by się oswobodzić, po czym ruszyli do jaskini.

Stąpając ostrożnie Kerpi wyjął krótki miecz i tarczę. W zamkniętych, wąskich i nieregularnych pomieszczeniach kusza była kompletnie nieprzydatna. Lekko odsunął klingą zwisające rośliny rozglądając się uważnie za ewentualnymi pułapkami. Póki co, wszystko szło gładko. Nieco może zbyt gładko.

Jaskinia była chłodna i ciemna. Nic dziwnego w takim miejscu, jednak brak światła był uciążliwy, zmuszał do jeszcze ostrożniejszego poruszania się. Zapalili lekkie światło nasłuchując, jednak nie usłyszeli goblinów, za to za wyłomem natrafili na wilki. Wychudzone i zagłodzone, przypięte do łańcucha.
Kerpi zgodził się z Helmitą nie mogąc patrzeć na cierpienie zwierząt. Wyjął ze swojego plecaka suszone mięso. Dopóki gobliny się nie interesowały wyciem, mieli nieco czasu. Podszedł nieco bliżej trzymając kawałki mięsa na widoku. Powoli kucnął rzucając kawałki mięsa najniższej parze zwierząt. Powoli, jeden po drugim. Te rzucały się łapczywie prawie połykając jedzenie. Przepatrywacz wyciągnął kolejne porcje, które przerwał na mniejsze kawałki, które powoli rzucił w kierunku zwierząt. Poczekał aż zjedzą i rzucił kolejne kawałki, a potem jeszcze jedne za każdym razem obserwując i próbując uspokoić zwierzęta. Gdy skończył wstał i powoli wycofał się tyłem do towarzyszy.

- Idźmy dalej. - szepnął. - Trzeba się będzie zastanowić co z nimi zrobić jak stąd będziemy wychodzić. -


 
psionik jest offline  
Stary 25-11-2023, 10:44   #36
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację

Breton upewnił się, iż gobliny są związane.
- Siedźcie cicho, bo inaczej porachuje wam gnaty! - rzekł z groźną miną.

Zobaczywszy uwięzione wilki, w pierwszej chwili chciał je atakować. Widząc reakcje towarzyszy, naszło go współczucie i również podzielił się swoim suchym mięsem z racji żywnościowych. Każdy wilk dostał dzienną porcję jego mięsa. Miał nadzieję, iż ludzkie odruchy nie pójdą na marne, a wilki nie okażą się wrogami.

Ustawiwszy się za kapłanem, ruszył jego śladami. Przygotował halabardę do dźgnięcia potencjalnego przeciwnika.
- Osłaniam Cię - szepnął Haydenowi do ucha.
 
Graygoo jest offline  
Stary 26-11-2023, 14:40   #37
 
Bugzy Malone's Avatar
 
Reputacja: 0 Bugzy Malone ma wyłączoną reputację
Jak się szybko okazało, pomysł z podaniem wilkom jedzenia był naprawdę dobry. Zwierzęta rzuciły się na nie jak oszalałe, pochłaniając zawzięcie każdy kęs. Najważniejsze jednak było to, że się uspokoiły i przestały ujadać. Zostawiliście je więc same sobie i ruszyliście dalej kamiennym chodnikiem umieszczonym przy spływie strumyka. Przejście prowadziło was w jeszcze gęstszy mrok i przez wzmożony dźwięk płynącej wody. Istniała szansa, że to właśnie przez ten żwawy odgłos wody nikt jednak nie usłyszał ujadających wilków.

Nieopodal, mniej więcej w połowie zakola korytarza, dostrzegliście umieszczone na zachodniej ścianie boczne przejście. Aby się do niego dostać, należało przedrzeć się przez wartko płynący strumień. Nieco dalej, w mroku zauważyliście prymitywny most zbudowany z lin i desek. Wytężyliście wzrok, ale żadne z was nie zauważyło tam nic podejrzanego. Wszędzie panowała cisza, przerywana jedynie jednostajnym, głośnym szumem strumyka.

Doszliście do wniosku, że najlepiej będzie udać się bocznym przejściem. Pokonaliście wartki, zimny strumyk i weszliście w wąski tunel. Przez chwilę wdrapywaliście się pod górę, dochodząc do rozgałęzienia dróg w kształcie litery “T”. Z lewej strony dochodziło was światło i odgłosy dziwnych, piskliwych głosów, co mogło wskazywać na gobliny. Szum wartkiego strumienia odbijał się od ścian, więc skradanie nie było tu potrzebne.


Przeszliście w stronę światła i wyjrzeliście delikatnie zza załomu.

W wasze nozdrza od razu wbił się zapach palonego ogniska. Pięciu goblinów z krótkimi mieczami siedziało przy palenisku w zachodniej części obszernej jamy, dyskutując o czymś zawzięcie, a dym ulatywał przez naturalnie ukształtowany komin w suficie. Ostatni z zielonych, szósty, nieco bardziej muskularny i bardziej posępny, zajmował miejsce na schodkach prowadzących na podwyższoną, skalną półkę tej komnaty. Zajadał coś łapczywie, a obok jego nóg leżała gotowa do użycia, załadowana lekka kusza. W żaden sposób nie uczestniczył w rozmowie, jaką prowadzili zieloni przy ognisku, ale i nie wyglądał na takiego, co obchodzi go, co dzieje się w okolicy.

Ognisko rzucało wystarczająco dużo światła, by na skalnej półce dostrzec związaną, siedzącą przy jednym ze stalagmitów postać ze zwieszoną na piersi głową. Po pancerzu i zaroście od razu rozpoznaliście, że był to Sildar Hallwinter. Jego napierśnik, usta i prawą część głowy znaczyły zaschnięte ślady krwi. Możliwe, że wciąż żył, choć fakt, że w ogóle się nie ruszał, nie wróżył dobrze.
 
Bugzy Malone jest offline  
Stary 30-11-2023, 15:31   #38
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gobliny były bardzo, ale to bardzo nieostrożne. Być może nie wierzyły w to, że ktokolwiek zdoła znaleźć ich kryjówkę? Czy dlatego nie zareagowały na ostrzeżenie, jakim było ujadanie wilków? Skamos tego nie wiedział i nie miał zamiaru zbyt długo się nad tym zastanawiać. Trzeba było korzystać z ich zaniedbania i działać. A priorytetem było ocalenie Sildara i złapanie wodza - jedynej osoby, która mogłaby powiedzieć, gdzie znajduje się zamek.

Skamos nie zamierzał wdawać się w przepychanki i bijatykę z goblinami. Zrobił parę kroków do przodu i rzucił na wodza goblinów zaklęcie, które posłało Klarga do krainy snów, z której nie przywołało go nawet bitewne zamierzanie i krzyki umierających.
- Nie zabijajcie wodza! - krzyknął zaklinacz nie chcąc by w zapale walki ktoś nie zadźgał ich jedynego źródła informacji.

A potem skorzystał z kuszy i strzelił do goblina, który znalazł się zbyt blisko nieprzytomnego Sildara.
Goblin miał pecha i nie pomógł mu nawet stalagmit, za którym się schował. Z bełtem sterczącym z piersi zwalił się na ziemię.
Inne gobliny usiłowały stawiać opór, ale ich działania byly niezbyt skuteczne i po chwili walka się skończyła.

- Ma ktoś linę? - spytał Skamos. - Trzeba by związać Klarga zanim się obudzi i narobi nam kłopotów.
 
Kerm jest offline  
Stary 01-12-2023, 15:16   #39
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Podanie wilkom żarcia się opłaciło - zwierzęta uspokoiły się, a z pełnymi brzuchami nie powinny już tak ujadać. Dlatego można było ruszyć w głąb pieczary, co też kapłan wraz z towarzyszami uczynił.

Przekroczyli rwący strumień i ruszyli najbliższą odnogę, wkrótce dostrzegając dochodzącego gdzieś zza zakrętu korytarza światło. Hayden poprawił uścisk na mieczu i tarczy i najciszej jak mógł zbliżył się do tego miejsca, by zerknąć, o co chodzi.

Jak się szybko okazało, trafili na legowisko goblinów, jednak żaden z sześciu zielonych nie zwracał na otoczenie najmniejszej uwagi. Być może nie sądzili, że ktokolwiek jest w stanie zlokalizować ich kryjówkę, lub po prostu byli zbyt pewni siebie. Należało wykorzystać więc przewagę zaskoczenia i rozprawić się z nimi najszybciej, jak się da, zwłaszcza, że Sildar, który siedział przywiązany do jednego z głazów nie wyglądał najlepiej i należało mu pomóc.

Hayden gestami dał kompanom znać, że najpierw trzeba zająć się tym większym gobasem siedzącym na schodach a dopiero później mniejszymi przy ognisku. Tak też uczynili, a Skamos swoim czarem szybko wysłał umięśnionego stwora w krainę snów. Na kolejnych wrogów spadły następne ciosy, a Helmita posiłkował się jedną ze swoich sztuczek, która na nieudolnych pokrakach spisywała się bardzo dobrze.

Nie minęły nawet dwie minuty, jak komora została oczyszczona z przeciwników. Kapłan od razu ruszył w stronę Sildara.
- Ten uśpiony to nie Klarg, Skamosie - odrzekł kompanowi, gdy ten pomylił zwykłego, choć pewnie wyższego rangą zielonego z przywódcą. - Klarg jest niedźwieżukiem, pewnie jeszcze go gdzieś tutaj spotkamy. Przesłuchanie tego śpiocha zostawiam wam, muszę zająć się ważniejszą sprawą. Ben, czy mógłbyś stanąć na czatach? Niefajnie by było, gdybyśmy dali się zaskoczyć przez wrogów, jak ci tutaj dali się zaskoczyć przez nas.

Po tych słowach uklęknął przy rycerzu i najpierw sprawdził, czy w ogóle żyje. Na szczęście oddychał, więc gobliny jedynie mocno go pokiereszowały. Sztyletem rozciął jego pęta, a następnie wysłał prośbę o błogosławieństwo leczenie do Helma. Przyłożył obie dłonie do ran na głowie Hallwintera i dosłownie po chwili spod palców zaczęła wypływać jasna, lecznicza energia.

Cure wounds na Sildara. Rycerz odzyskuje 7hp.


Gdy Sildar wrócił do przytomności, Hayden uśmiechnął się serdecznie.
- Jesteś wśród swoich, Sildarze - powiedział i sięgnął do plecaka. Wyciągnął z niego bukłak i dał się napić mężczyźnie. - Nie udało mi się zaleczyć wszystkich twoich ran, ale przeżyjesz. Możesz opowiedzieć, co się wydarzyło wczoraj w nocy na trakcie? Wiemy, że Gundren został zabrany do jakiegoś zamku. Zielonym chodzi o jakąś mapę, którą ponoć miał. To ta kostka, którą ze sobą mamy? Może warto by było już skończyć z tymi sekretami, skoro waży się życie naszego krasnoludzkiego przyjaciela?
 

Ostatnio edytowane przez Quantum : 01-12-2023 o 15:20.
Quantum jest offline  
Stary 02-12-2023, 09:06   #40
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację

Breton wiedział, iż nie jest to czas na sentymenty. Walka była szybka i krwawa. Gdy towarzysze rozpoczęli ostrzał rzucił się w kierunku goblinów przy ognisku. Odrzuciwszy w biegu toporek, doskoczył do najbliższych zielonoskórych siędzyących doń plecami. Ściskając oburącz stylisko, ciął halabardą z zamachu, obalając od razu dwa gobliny. Podniósł się rumor i tumult, a w tym czasie wojownik doskoczył do kolejnego goblina po drugiej stronie ogniska i skrócił jego żywot, dźgając szpicem halabardy. Towarzysze uśpili dowódcę i pokonali resztę goblinów. Ich znajomy i po części zleceniodawca - Sildar - był bezpieczny. Uratowanie Gundrena wydawało się na wyciągnięcie ręki.

Widząc Haydena opiekującego się Sildarem, ruszył w stronę śpiącego goblina. Młodzian dobył linę z plecaka i ostrożnie związał uśpionego. Upewniwszy się, co do solidności więzów obszukał go na wypadek ukrytych broni i zaczął budzić, szturchając bok drzewcem halabardy.
- Ty! Zielony smutasie! Gdzie Klarg i kto z nim jest?! - wycedził pytanie z groźną miną.
 
Graygoo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172