Tym razem Tymona nie uśmiechała się do Kerpiego, który oberwał paskudnie podczas szarży na goblinów. zbyt późno podniesiona tarcza i poczuł jak tępe narzędzie rozdziera mu skórę na głowie, a krew zalewa oczy. Skupił się jednak na walce i obracając się, zrzucił krew trafiając posyłając przeciwnika do Kelemvora.

Całe szczęście, że mógł złapać drugi oddech i przytrzymać ranę aż przestała krwawić. W tym czasie drużyna podzieliła się obowiązkami. Sildar nie był dla Wiwara priorytetem, od początku nie przypadł mu do gustu, więc skupił się na goblinie.
- Gdzie jest krasnolud? Gadaj! - huknął stając przy Bretonie. Co dwóch wojowników z ostrymi mieczami, to nie jeden.
- Coście z nim zrobili? I gdzie jest mapa! Gadaj, albo wyprujemy ci flaki i rzucimy wilkom na pożarcie! -

Niektórzy tak samo jak Ty o goblinach myślą o drowach i wielu innych rasach Haydenie.
Rasizm zaślepia i nie pozwala jednostkom wyjść z steretypów, osobiście wolę oceniać jednostki.
Po mnie też często spodziewają się podejścia godnego wyznawców Lolth, a jak widzisz się od nich różnię.- zakończył rozmowę

*****

Przez dalszą drogę się nie odzywał, uważnie śledził ścieżkę by w razie czego wrócić tak gdzie zostawili Lenniego. W lesie łatwo można było się zgubić a był pewien że gobliny są wielokrotnie liczniejsze od ich skromnej gromadki.

Szczęśliwie poza Haydenem inny podzielali Bena opinie, zieloni więc dostaną szansę na zmianę życia i indywidualizm, no, nie wszyscy, Tych w grocie jak zaczną walkę będzie trzeba ubić.

Walka była wartka i szybka, szczęśliwie przeciwnicy byli nieliczni,
gdy inni wzięli się za agersywną dyplomację mu zostało usiąść na kamieniu, wziąć kawałek suszonego mięsa i obserwować. "Ta robota szła im strasznie łatwo, wręcz za łatwo". - pomyślał i po chwili zganił się obawiając że zapeszy.