|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
07-02-2007, 12:53 | #61 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Kiedy inni zwrócili sie w pozycjach bojowych w stronę napastników, Aru przemknął "na tyły". Odprowadził go karcący wzrok Sathi, jednak diabelstwo niewiele sie tym przejmowało. Kiedy oczy wszystkich zwróciły sie na Swetlanę i mężczyznę w podobnej kurtce co ona, Aru przekradł się na dach budynku. Tam też wyciągnął miecz i bezszelestnie przmiescił sie w stronę napastników. Gdy był już blisko nich, przylgnął do drewnianego wspornika i czekał na rozwój akcji. Jeśli bowiem Swetlana dogada się z tym gościem, nie będzie miało sensu przelewanie krwi, jeżeli zaś mężczyzna odtrąci ją lub co grosza - zrobi krzywdę, wtedy Aru zaatakuje niespodziewanie łucznika. Nikt nie będzie bił "jego dziewczyn"!
__________________ Konto zawieszone. |
07-02-2007, 14:49 | #62 |
Reputacja: 1 | Iywlii gwałtownie spojrzała na strzałę wbitą w ziemie. Płomyk w jej dłoniach zafalował. Nagły huk wyważanych drzwi przykuł jej uwagę. Z pogardą spojrzała na trzech trepów, wyłaniających się z budynku. Zrobiła dwa stanowcze kroki w ich stronę. Oparła ciężar ciała na lewej nodze, lekko wyciągając prawom do przodu. Lekkim ruchem podniosła do wysokości ust dłoń, na powierzchni której gwałtownie falował płomyk. Po chwili Iywlii odezwał się głosem spokojnym, bardzo słodkim. - Podejdźcie no pędraczki, zróbcie jeszcze jeden malutki kroczek. Następnie wydarła się - I dajcie mi powodu żebym was spopieliła! [user=3770]Dakkon przygotowuje akcje, jeśli się zbliżą rzucam Stożek Ognia(13k6 ST 30)[/user] |
07-02-2007, 15:49 | #63 |
Reputacja: 1 | Sathi zimnym spojrzeniem mierzyła Aru, który jak jej się wydawało, wykonywał właśnie manewr taktycznego odwrotu. Gdy zniknął kapłance z oczu ta spokojnie podeszła do przodu stając w równej odległości od siostry i od reszty kompani. Zastanawiało ją, czy ci anarchiści naprawdę są tak tępi żeby atakować uzbrojoną grupę. Owszem mieli przewagę liczebną, ale w tej sytuacji nie miała ona żadnego znaczenia. Sathi oczami wyobraźni już widziała jak to wszystką się potoczy. Iskra spopieli tą trójkę, która wyszła z kamienicy, a Dir, Ilaveyron i Swetlana poszatkują tych stojących z przodu. Pozostawał jeszcze łucznik, ale kapłanka była pewna, że mężczyzna ucieknie, gdy tylko jego towarzysze padną martwi na ziemie. Młoda kapłanka nie znała się na taktyce. Brak jej było żołnierskiego wyszkolenia, ale nie była głupia. Przywódca bandy nie mógł być aż takim tępakiem. Zamiast wykorzystać zaskoczenie i działać szybko i agresywnie, oni zatrzymywali się i próbowali zastraszania. Sathi wątpiła żeby bandyci mieli jakiekolwiek złudzenia, że groźby im coś dadzą, nie z taką grupą jak towarzysze kapłanki. Może była paranoiczką, ale wolała być ostrożna. Cała ta gadanina mogła być zwyczajną maskaradą, dającą czas pozostałym członkom bandy na zajęcie dogodnych stanowisk do strzału. Sathi wydawało się wielce prawdopodobne, że gdzieś w okolicy czają się inni łucznicy, bo inaczej po co bandyci mieli czekać i dawać czas napadniętym na przygotowanie do obrony. Sathi nie wierzyła, że ktokolwiek kto przeżył w Sigli choć jeden dzień może być aż tak głupi. Zresztą nawet jeśli kapłanka nie miała racji to i tak nie widziała żadnych powodów dla których ma się włączyć do walki, jej towarzysze świetnie sobie poradzą, bez jej pomocy. Kapłanka teraz poczeka na rozwój sytuacji i włączy się kiedy zobaczy, że jest potrzebna, ale raczej wątpiła, żeby wydarzyła się taka sytuacja [user=3770]Sathi na pozór nic nie robi, ale w rzeczywistości przygotowuje się żeby (jeżeli jej przypuszczenia co do ukrytych łuczników się sprawdzą) otoczyć pole walki kopułą półprzejrzystego lodu, która osłoni ją i jej towarzyszy przed strzałami. Chce odciąć w ten sposób walczących wręcz od łuczników i zapewnić spokojną walkę bez latających dokoła strzał. [/user] |
07-02-2007, 21:36 | #64 |
Reputacja: 1 | niedam wam przeciez 1szo poziomowych wrogow ;p skala trudnosci jest znacznie wyzsza no pain no gain Swetlana zakrzyczała coś niezrozumiałego do bandytów, żaden z nich jednak nie zrozumiał jej słów, rzuciła się tedy do walki na herszta, gdy już miała go przed sobą a jej ostrze spadało w dół jak błyskawica by przeciąć jego głowę, ten zrobił niespodziewany unik, pozwolił ciąc jej powietrze i kopnął ją z kolana w najmniej oczekiwanym momencie prosto w brzuch, zawyła i odskoczyła 2 metry w bok pod ściane, podparła się o nią rękąm widac przeciwnik był lepszy niż się tego spodziewała. -nooo chodź maleńka- zaszydził herszt prowokując gestem ręki kolejny atak, w tym czasie jeden z trójki bandytów, którzy wyskoczyli z kamienicy zadarł się na całe gardło porządnie opluł sobie brodę i rzucił się na Iywlii, czarodziejka niewiele myśląc rzuciła przygotowane zaklęcie stożek ognia, które spopieliło jednego z bandytów na miejscu drugi prubował uniknąc zaklęcia lecz tylko częsciowo mu się udało, padł nie przytomny na ziemie, trzeci zaś wywinął się z płomieni rychłym odskokiem w bok, widac miał w tym wprawe, drugi trzeci czwarty skok i był już obok Iskry ciął ją swoim sztyletem prosto po żebrach po lewej stronie, niezdążyła zablokowac, nie było na to czasu po rzuceniu czaru, bandyta zostawił na jej lewym boku 10 centymetrową ranę, po czym z impetu nie wyrobił z krokami i wywrócił się metr od czarodziejki. Łucznik na dachu wycelował wprost w plecy Dira widząc, że zamierza się do strzału Sathi użyła wcześniej przygotowanego zaklęcia kopuła półprzejrzystego lodu, która okryła pole walki, i odbiła strzałe, łucznika nie ucieszył ten fakt, wyją z za pasa nóż i już miał rzucic się do walki kiedy drogę zaszedł mu Aru. Dwaj bandyci, którzy stali z hersztem ruszyli na Ilaveyrona i Dira.
__________________ "Z zawodu jestem rzeźnikiem, ale bycie poszukiwaczem przygód niewiele się od tego różni. Poprostu mięso, które teraz siekam tasakiem, trochę mocniej wierzga" |
07-02-2007, 21:59 | #65 |
Reputacja: 1 | Drow nie czekał na atak bandziora. Ruszył zwinnie w jego kierunku błyskając ostrzami mieczy-niczym czarna pantera zbliżająca się w stronę ofiary.Początkowo kierował się wprost na niego ale w jednej chwili zmienił kierunek-zachodząc łotra po okręgu. Miła nadzieje, że ten zwód zmyli wroga choć trochę. Jego ruchy były precyzyjne i pełne gracji, zaatakował błyskawicznie kiedy tylko znalazł się w odpowiedniej odległości. Trzy szybkie ciosy, pierwszy wymierzony w szyję adwersarza, drugi w pachwinę i ostatni skierowany w pierś powinny dosięgnąć celu.Elf nie zdążył zobaczyć efektu swoich ataków, bo po ostatnim odskoczył poza zasięg broni przeciwnika.
__________________ Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451 |
07-02-2007, 23:04 | #66 |
Reputacja: 1 | Smak krwi w ustach spowodował napływ adrenaliny, zmieniając orka w śmiercionośną maszynę. W jego oczach pojawił się dziwny blask. [user=3770]Ork wpada w szał.[/user] Wydał z siebie przerażający okrzyk i z impetem ruszył w kierunku herszta, to jego uznał za głównego przeciwnika. Dla niego przeznaczył śmiertelny cios. Szarżując w kierunku herszta będzie starał się staranować stojącego na drodze bandytę, jeżeli ten nie zdecyduje się na zejście z drogi. [user=3770]Atut nieświadomy unik nie daje bandycie dodatkowych punktów za atak z tyłu, gdyby próbował wykonać unik i uderzyć od tyłu. Szybkie poruszanie +szybkość orka daje niezły rezultat, więc przeciwnik ma mało czasu na reakcje.[/user] |
07-02-2007, 23:34 | #67 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Aru rzucił się z dachu na łucznika przewracając go i tnąc mieczem z zaskoczenia. Nie miał z tym problemu, bowiem faktycznie nikt się go w tym miejscu nie spodziewał. Diabelstwo rozejrzało się czujnie. Gdy Aru spostrzegł, że Iywill została raniona pobiegł jej na pomoc. Nie bacząc na nic, przemykał między walczącymi, unikając ich ciosów. Złapał zaskoczoną czarodziejkę i wziął na ręce. Czuł jej gorącą skórę pod palcami oraz pośpieszny oddech na szyi. Przytulił do siebie mocniej kobietę i pospiesznie zaniósł w stronę jej siostry. Żółte oczy rozglądały się nerwowo, próbując wykryć ewentualne zagrożenie.
__________________ Konto zawieszone. |
08-02-2007, 09:28 | #68 |
Reputacja: 1 | "To bolało...ssss" - pomyślała - "Ty sukinsynu". Z trudem oderwała się od ściany i zblizyła się do pierwszego wroga, który stał do niej tyłem. Opuściła miacz na plecy przeciwnika. Zoabczyła jak rozwścieczony ork biegnie w stronę dowódcy, to był dopiero widok. "Może i jest głupi,ale ja mu w twarz tego nie powiem." - pomyślała z podziwem.
__________________ Abstynent - człowiek niepociągający. Jedna czysta owca może zatruć życie całej parszywej owczarni. |
08-02-2007, 11:55 | #69 |
Reputacja: 1 | Sathi z zaskoczeniem spojrzała na Aru i niesioną przez niego Iskrę. Nie ma, co bard miał dobre chęci i z całą pewnością zachował się szlachetnie, ale w tym bohaterstwie trochę go poniosło. Iywlii nie była słabiutką kobietą na jaką wyglądała. Rana na jej boku była poważna, a wyraz bólu na twarzy świadczyły o tym, że Iskra nie ma się najlepiej, ale na pewno nie miała jeszcze zamiaru umierać, ani dawać za wygraną. Sathi już potrafiła sobie wyobrazić jak jej siostra zaraz wyrwie się z uścisku barda i w furii zacznie miotać zaklęcia na wszystkie strony. Początkowe zaskoczenie znikło z twarzy rannej zastąpione przez wściekłość. Sathi wyczuwała magiczne osłony otaczające czarodziejkę i wiedziała, że wyłączenie ją z gry będzie wymagało czegoś więcej niż jednego cięcia. Prawie zrobiło jej się żal bandytów. Aru rozglądał się dookoła w poszukiwaniu zagrożenia, ale chyba nie zauważył, że mężczyzna leżący jakiś metr od niego i Iskry, ten sam, który chwile temu ugodził czarodziejkę, nie jest ani martwy, ani nieprzytomny i za małą chwile pozbiera się na nogi. Kapłanka wiedziała, że Aru potrafi walczyć i to całkiem dobrze wymachiwał tym swoim mieczem, ale nawet on może mieć problemy w walce w której będzie musiał bronić nie tylko siebie, ale też Iywlii. Sathi skoncentrowała się na święty symbolu, który zwisał z jej szyi ukryty pod ubraniem i lekką zbroją. Zamknęła oczy i otworzyła się na zimno i moc płynące do jej ciała. Zaczęła szeptać słowa zaklęcia. Siła magii zaczęła wyciskać z powietrza wodę, sprawiając, że wokoło kapłanki unosiły się niewielkie kropelki cieczy. Zerwał się upiornie zimny wiatr, porywając do tańca krople. Niesamowita prędkość i chłód sprawiły, że te przybrały kształt podłużnych, lodowych igiełek. Sathi wyglądała niczym widmo, stojące pośrodku niewielkiej, ale okropnej, lodowej zamieci. Jej włosy i szata falowały szarpane, zimnym wiatrem wywołanym prze magię kapłanki. Gdy otworzyła oczy, te promieniowały, upiornym światłem. Była wściekła i całą swój gniew przeniosła na zaklęcie. Lodowe igły nie wydawały się szczególnie skuteczną bronią. Sathi widziała wiele osób, które naśmiewały się z tego zaklęcia, uważając, że nie jest ono w stanie zrobić większej krzywdy. Ci głupcy którzy tak uważali nie żyli na tyle długo by zrozumieć swój błąd. Chwile po tym jak lodowa zamieć, mijała ich, padali bez życia z twarzami naznaczonymi setkami cienkich, ale głęboki i długich, okropnie krwawiących nacięć. Ci nieliczni którzy przeżyli, do końca życia byli zeszpeceni, naznaczeni przez pajęczą sieć, okropnie wyglądających, blizn. Młoda kapłanka wskazała dłonią na podnoszącego się z ziemi bandytę. Tego samego, który parę sekund temu ugodził jej siostrę. Lodowa zamieć, kierowana ślepą furią kapłanki, niepowstrzymanie runęła na mężczyznę. Nie po to żeby zranić, ale po to żeby zabić. |
08-02-2007, 14:36 | #70 |
Reputacja: 1 | Anarchista ciął bok Iskry. Na jej twarz pojawił się tłumiony wyraz bólu, po chwili zastąpiony nie opisaną wściekłością. Jej twarz poczerwieniała a w oczach zapłonęła żądza mordu. Jej myśli były pochłonięte wizją gorejących ciał. Nagle jej nogi straciły kontakt z ziemią. Nie postrzeżenie znalazła się w ramionach diabelstwa i poczuła na sobie chłód jego ciała. Iskra chyba nie zdawał sobie sprawy z tego co się z nią dzieje. Była zbyt wściekła. Temeprtura jej ciała gwałtownie rosła. Iywlii zaczęła wymawiać doniosłym głosem słowa zaklęcia, które brzmiały jak wycie dobiegające z otchłani. Plugawa moc zbierająca się wokoło ciał bandytów sprawiła, że po plecach towarzyszy przebiegł zimny dreszcz. Owe słowa był niczym tysiąc szpilek wbijających się w uszy dla tych, którzy mogli się choćby domyślać ich znaczenia. Zaklęcie zaatakowało esencje życiowe wrogów, aby podbudować nadwątlone przez ranę siły czarodziejki. [user=3770]Zaklęcie ma na celu wyssanie PW z Szefa i jego dwóch przydupasów, i uleczenie obrażeń jakie doznała czarodziejka. Objawiać się będzie to uciekaniem ciepła z ciał ofiar pod postacią pary wylatującej z ciał bandytów i wlatującej do ust czarodziejki. [/user] |