Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-11-2007, 16:15   #431
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
-Raczej nie Luinehilien.. Chodzi o szybkie rytmiczne uderzeni, żeby wprawić kandydata na druida w trans. - rzekł Borein siadając obok półelfki.- Wtedy upływ krwi jest niewielki. - Widząc zaskoczenie na twarzy druidki, westchnął głośno.- Widzę, że wszystko będę musiał tłumaczyć. Pewnie rytuały waszego kręgu nie były tak drastyczne. Otóż Amman zostanie doprowadzony na granicę życia i śmierci przez mojego zwierzaka. By tam doznać wędrówki duszy... Gdy ja odbędzie i wróci do życia, będzie druidem...Zakładam, że jest dość dobrze przygotowany przez ciebie do tej próby. W innym przypadku, może umrzeć. - Luinehilien przysłuchiwała się temu z trwogą. Nie spodziewała się, że przyjęcie w poczet druidów, wyznawców Pana Kniei jest tak hm... drastyczne? To chyba dobre słowo. Z zamyśleń wyrwały ją następne słowa druida.
- A ty Luinehilien? Zamierzasz założyć krąg w mieście, czy czekać do końca oblężenia? Przyznaję że przydałby mi się pomocnik, nawet podążający ścieżka filozoficzną inną niż moja. - W tym momencie nastała chwila ciszy. Luinehilien spodziewała się podobnego pytania, ale nie miała pojęcia jak na nie odpowiedzieć. Czuła, że nie powinna mówić, że za dwa dni będą ukradkiem opuszczać miasto.
- Hmm... Ja... - trochę się jąkała. Spojrzała na druida. - Raczej nie mogłabym tutaj zostać... Obiecałam już... komuś pomoc - zakończyła z uśmiechem. Miała nadzieję, że druid nie będzie dalej podtrzymywał tematu...
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 03-11-2007, 20:07   #432
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
- Hm... nie byłbym taki pewien. Może na druidów prowadza jakiś odsiew? Kto wie kogo spotkamy na tym cmentarzu. Pewnie 30 zombie, ze 20 szkieletów i kilkanaście ghuli. A, i może z kilku nekromantów. - tu Beriand zaśmiał się- Nie no, ale coś tam na pewno będzie... a nawet ork przerasta nasze możliwości. A to ze nie masz czarów to chyba dobrze dla ciebie. Nie masz okazji stać się kolejnym cycatym magiem.
- Masz rację, przyjacielu. Jak to mówią: "Nie igraj z ogniem, to się nie sparzysz". A więc, chodźmy!
I dziarskim krokiem ruszył w kierunku cmentarza, gładząc przy okazji swoją narośł.
~~Proszę cię, abyś pomogła mi w trakcie walki~~ modlił się w myślach do karwasza.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę
Amman jest offline  
Stary 05-11-2007, 10:08   #433
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Aydenn zaklął cicho pod nosem. Pomijając już fakt, że nie znalazł tej świątyni co trzeba, resztę zwiadu można sobie było spokojnie odpuścić. Jeśli słowa martwego maga są prawdziwe, to i świątynia i tunel mogą być w zupełnie w innym miejscu niż powinny, a za czas jakiś będą w jeszcze innym. No i pytanie czy w ogóle tunel prowadzi jeszcze w to samo miejsce, co pierwotnie. Inna bajka, że najemnik wolałby już się chyba przebijać przez linie frontu, niż jeszcze raz zapuszczać się tutaj. Teraz trzeba było już tylko się stąd wydostać, aby przekazać innym te wesołą nowinę. Tylko...

Widząc podrygujące ciało magika elf kopnął z całej siły w zmurszałą czaszkę czarodzieja, poprawiając jeszcze kilka razy w co ważniejsze miejsca, dla pewności. Nie miał ochoty na spotkanie z chodzącym trupem. Mgła wokół niego gęstniała i nawet jego elfie oczy z trudem się przez nią przebijały, więc z rezygnacją założył łuk na jego miejsce. Nie ma sensu tracić strzał celując na ślepo a i przeciw nieumarłym nie są zbyt skuteczne z tego, co słyszał. Ogień sprawdził by się dużo bardziej, ale na razie elf nie zdecydował się rozpalić pochodni. Krótkie ostrza będą musiały wystarczyć w razie czego. One i te kilka mikstur, które trzymał w zasięgu dłoni.

Schował pamiętnik maga do plecaka i nie zaprzątając już sobie głowy skradaniem, ruszył lekkim truchtem w kierunku, w którym jak mu się zdawało była granica dzielnicy świątynnej z resztą miasta. Co prawda wyglądało na to, że czas tu biegnie inaczej, ale to nie był powód aby go tracić.
 
malahaj jest offline  
Stary 06-11-2007, 19:59   #434
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Phalenopsis, Dzielnica świątynna

Mijały godziny, a Aydenn nadal nie potrafił dojść do miejsca przeznaczenia. Choć budowle różniły się pod wieloma szczegółami, to tropiciel nieobeznany z tą dzielnicą (która została przeklęta zanim przybył do miasta) co chwila gubił trop. Co najgorsze nasiliły się szepty. Aydenn miał wrażenie, że docierają ze wszystkich stron, nawet ze środka jego głowy. Nogi go zaczęły boleć, czuł się zmęczony tym nieustannym przemierzaniem tego zapomnianego przez bogów miejsca. W dodatku nawet nie był pewien czy się oddala czy przybliża do granicy tego miejsca. Gdzieś w głębi duszy przebudził się lęk pochodzący wprost od instynktu samozachowawczego...A jeśli skończy jak ten mag? Błąkający się do swej śmierci po tej dzielnicy...a nawet po śmierci? Nagle coś drgnęło pod stopą, brukowana kostka na którą Aydenn miał nadepnąć kłapnęła paszczą z ostrymi zębami. Tylko dzięki swemu refleksowi uniknął ugryzienia...Także na kolejnych kostkach brukowanej ulicy ni stad ni zowąd wyrastały zębate paszcze. Aydenn zmienił chcąc nie chcąc, musiał wybrać inną drogę...Przemierzając kolejne ulice Dzielnicy Świątynnej, zaczął tracić nadzieję, że kiedykolwiek wyjdzie z tej dzielnicy...Podobnie szeptały mu głosy, których źródła zlokalizować nie mógł w stanie.
Nagle poziomy promień światła przebił się przez mgłę...Skąd? Aydenn nie miał pojęcia, ale to był jakiś trop. To była jakaś droga, lepsza od błądzenia na oślep. Aydenn zaczął podążać za nią kierując się w stronę źródła światła. Źródłem owym okazała się lampa przeciwmgielna, jaką to używa się na wybrzeżach.

A za nią zamontowana było wklęsłe lusterko z polerowanej miedzi, ogniskujące światło w poziomy strumień. Lampa owa zawieszona była na kosturze, o który opierała się przygarbiona sylwetka. Ciężki szary płaszcz zakrywał ja prawie całą...Niemniej było w niej cos znajomego. Im bliżej był tego osobnika, tym mgła rzedła. Mimo to Aydenn miał miecze w pogotowiu. Mogła to być pułapka. Dopiero po chwili, gdy był kilka kroków od zakapturzonej sylwetki zorientował się, że wyszedł z mgły i z dzielnicy świątynnej.
Spod kaptura rozległ się głos.- Możesz się nieco w bok odsunąć? Przeszkadzasz mi w badaniach.
Aydenn spojrzał w głąb dzielnicy świątynnej i zauważył, że latarnia zakapturzonej sylwetki rozpraszała mgłę na wiele metrów pozwalając spojrzeć w głąb dzielnicy świątynnej bez konieczności wchodzenia do niej. Zorientował się też że jego wycieczka trwała nie więcej niż 30 minut.

Dzielnica Przybyszów, karczma "Pod szczwanym lisem"

Mi Raaz rzekł, ze źle skrywaną pogardą w głosie.
- Widzisz, robótka jak to określiłeś nie ma nic wspólnego z waszą dzielnicą. A grozić możesz jakimś podrzędnym złodziejaszkom. Ze mną możesz co najwyżej porozmawiać. I radzę uważać na dobieranie słów.
- Tobie mogę dać tą samą radę.-odparł fircyk.
- Co do mojej pracy, to podzielę się z Tobą informacjami tylko dlatego, że Czerwone Róże mogły by mi pomóc. Otóż zadanie jest dość subtelne. Na tyle subtelne, że pewnie nie ma w waszym gangu kogoś wystarczająco inteligentnego, żeby je pojąć. Ale postaram się o nim opowiedzieć tak, żeby nawet ktoś tak prosty jak ty zrozumiał. Mój przyjaciel, pragnie zachować anonimowość, chce odzyskać należną mu pamiątkę rodzinną. Otóż Ród Silberkinnów jest od wieków w posiadaniu berła zakończonego smoczą łapą. Samo berło jest drewniane i nawet bez kamieni szlachetnych. Jednak wewnątrz rodu ma prawo posiadać je jedynie najważniejszy z krasnoludów. Aktualnie ma je Turam Silberkinn. Mój przyjaciel został wydziedziczony i stało się to bardzo niesprawiedliwie. Jeśli odzyska berło, reszta rodu będzie musiała się przed nim pokłonić. Ponieważ znamy się od lat, poprosił mnie, żebym dla niego przyniósł to berło. Sam mam nieco bogactw na czarną godzinę, dlatego poprosiłem mojego kompana Yokure, żeby mi pomógł. Chcieliśmy wziąć szturmem posiadłość i poszukać berła, ale skoro trafiłem na Czerwone Róże, to chyba moje plany ulegną zmianie. Może któryś z was zdecyduje się zakraść niepostrzeżenie do rezydencji inżyniera Turama Silberkinna i przynieść mi to berło w zamian za ten artefakt? - Mi Raaz zdjął rękawice i pokazał pierścień na serdecznym palcu swojej dłoni - Ta obrączka pozwala miotać błyskawice z niewyobrażalną siłą! Aha, mój przyjaciel ma pewien warunek. Ponieważ z Turamem są rodziną, to krasnoludowi nie może się nic stać.
Kapłan zakończył wypowiedź pytaniem.- Zatem pytam, czy jesteście zainteresowani i oferujecie pomoc, czy może mogę stąd już iść?
- Powodzenia, tylko głupiec wkrada się do tego przeklętego domu.- mruknął fircyk.- Nie będziesz pierwszym który obrabował Silberkinnów. Ostatni wyniósł rubin, a może diament? Dokładnie nie pamiętam...Wiesz jak skończył ? Umarł rozpruwając sobie brzuch własnym sztyletem i próbując wepchnąć sobie ów klejnot we wnętrzności. I uprzedzę twe pytanie...Żaden nie wyniósł berła.
Po chwili dorwał z drwiną w głosie.- Więc masz moje błogosławieństwo na ten skok. Po nim czeka cię bowiem niewątpliwe widowiskowa śmierć.
- Czy ten złodziejaszek od rubinu też nie poszukiwał berła na zlecenie jakiegoś zamożnego krasnoluda?- spytała gogusia, jedna z jego kochanek.
- Rzeczywiście...Tak, chyba dostał takie właśnie zlecenie.- rzekł w odpowiedzi elegancik.
Yokura przysłuchiwał się tej rozmowie z boku, niepewny co zrobić. Na wszelki wypadek opierał dłonie o swój miecz.

Cmentarz w Dzielnicy Żebraczej

Druid i czarodziej przyczaili się w cieniu murku okalającego cmentarz...Okolica była ponura, kopczyki ziemi powodowały że cmentarz przypominał bardziej zbiorowisko kurhanów na których podobno dzikie plemiona orków składają żywe ze swych wrogów.
Zarówno Amman jak i Beriand mogli wymyślić sto lepszych miejsc pobytu od tego.
A jednak tkwili tu, czekając na wizytę nieumarłych...Na walkę która nie wzbudzała ich entuzjazmu. Nagle zauważyli ruch, coś przemykało w cieniach nocy...Jedna, dwie trzy zgarbione sylwetki i czwarta wychudła, jakby bardziej ludzka. Niczym zwierzęta rzuciły się na świeży grób.. Rozkopali go z wielką wprawą, szybko i bardzo cicho. Rozwinęli nieboszczyka z całunu pogrzebowego i zatopili w zęby w lekko gnijącym ciele...Jeden urwał kończynę i odskoczył w jaśniejsze miejsce. Zgarbione ciało wychudłe ciało, chorobliwe fioletowa skóra, czerwone oczy, ostre zęby odrywające mięso od kości.

Zarówno Amman jak i Beriand rozpoznali stworzenie ...ghul. Było ich tu ze trzy, albo i cztery, gdyż trzecie stworzenie nie przypominało ghula. Właściwie ani Beriand ani Amman nie domyślali się co to jest.

Phalenopsis, dom Thurama w dzielnicy Rzemieślniczej.

- Jak to się stało, że księga o takich właściwościach została zamknięta w skrzyni? Gdybyś była dobrą księgą nikt by ci tego nie uczynił. -spytał elf.
"Nie wiem panie, może dlatego że byli głusi na me słowa. Tylko osoby przeznaczone do wielkości mogą mnie odczytać, tylko wielcy bohaterowie słyszą mój zew. "
- Skąd się tutaj znalazłaś?- spytał następnie elf.
"Krasnolud mnie przyniósł, stary krasnolud. Zabrał mnie z zapomnianego przez wielu skarbca...Należałem do potężnego maga i wojownika i byłem źródłem jego potęgi. Ukrył mnie w sekretnym skarbcu ,gdy nasza wieź była na tyle wielka ze mogłem go wspomagać z każdej odległości...Ale potem coś złego wydarzyło...Nie pamiętam już co. I leżałem w ciemnościach sam wiele lat."
-Jakie masz moce?- spytał elf.
"Wiele i różnych, ale wymagają budowania więzi...Jeśli chcesz uzyskać pierwszą ,zatnij kciuk o moją kartkę i napisz swa krwią na niej symbol nieskończoności."
- Dlaczego chcesz mi pomagać?- spytał elf.
"Bo po to powstałem. By służyć pomocą i radą kolejnym panom. To jest cel i sens mego istnienia."
- Powiedz mi jak cię zwać księgo. Jakie jest twoje imię. - spytał Rasgan.
"Zwali mnie różnie, różni moi panowie, ale Boekum oath speciosus liggenre to moje prawdziwe imię."
- Księgo, wspominałaś o mocy. Powiedz mi, jaką ona ma cenę? I co możesz mi dać.- spytał elf.
"Jeśli uczynisz to co przekazałem, to będę mógł czytać prawdę w obliczach innych osób z twego otoczenia i mówić ci to naprawdę sądzą lub myślą."

Dzielnica Przybyszów, świątynia Pana Kniei

- Hmm... Ja... - trochę się jąkała. Spojrzała na druida. - Raczej nie mogłabym tutaj zostać... Obiecałam już... komuś pomoc - zakończyła z uśmiechem.
Borein przyglądał się przenikliwym wzrokiem druidce. Ale w końcu odezwał się zmieniając
- Wracając do rytuału. Trzeba będzie przygotować menhiry. Jak tylko skończysz modlitwy i medytacje daj mi znać...Przygotowanie menhirów wymaga dużej koncentracji i uwagi. najlepiej więc je wykonywać w samotności. Dlatego wtedy prosiłbym byś opuściła krąg. Jako, że nie należysz do druidów Pana Kniei twoja obecność mogłaby wprowadzić lekka dysharmonię, podczas przygotowywania menhirów. Przekażę Łasuchowi by bezpiecznie cię odprowadził do dowolnego przybytku w Dzielnicy Przybyszów. Przyjdź później z Ammanem. Nie wcześniej niż pod wieczór.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 06-11-2007 o 20:19.
abishai jest offline  
Stary 07-11-2007, 13:14   #435
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Trudno wyrazić słowami ulgę jaką poczuł Aydenn zorientowawszy się, że udało mu sie wydostać z tej przeklętej dzielnicy. Krwiożercza kostka brukowa sama w sobie była wystarczająco denerwująca a jeszcze te głosy... Gladiator żył dostatecznie długo i przeżył dostatecznie dużo, aby nauczyć się trzymać nerwy na wodzy i nie łatwo było go wyprowadzić z równowagi, ale te głosy... No w każdym razie zaczynały być irytujące.
- Witaj, więc badaczu. Jestem Aydenn. Wydaje mi się, że ci skąd znam badaczu, chociaż nie mogę sobie przypomnieć skąd...-
Odezwał sie na powitanie, siadając na najbliższym. Ta wycieczka krajoznawcza trochę jednak dała mu sie we znaki. Z zaciekawieniem przyjrzał się zakapturzonej postaci, zastanawiając się skąd ją może znać.
- Wybacz, nie chciałem przeszkadzać ci w badaniach. Po prawdzie, to musze ci podziękować, bo dzięki temu światłu zdołałem wydostać sie z tego przeklętego miejsca. Próbowałeś wchodzić do środka? Jeśli nie to mogę opowiedzieć Ci to i owo, z tego co tam się dzieje. No i znalazłem jednego z członków wyprawy badawczej, lub raczej to co z niego zostało. Mam jego pamiętnik. Nie wiele z tego da się odczytać, ale zawsze to coś. Sam jestem ciekawy wyniku tych badań... -
Na samą myśl o ponownym wejściu w te przeklętą mgłę, w elfie coś sie buntowało, ale jeśli ten tutaj zna sposób na bezpieczne przejście do tego tunelu, to trzeba z niego skorzystać.
 
malahaj jest offline  
Stary 07-11-2007, 15:40   #436
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Dzielnica Przybyszów, karczma "Pod szczwanym lisem"

Mi Raaz lekko się zdziwił. Nie spodziewał się łatwego zadania, ale to co usłyszał nie specjalnie wprawiło go w optymizm. W sumie wybór przed jakim teraz stawał ograniczał się do wyboru sposobu śmierci. Założył z powrotem rękawice, żeby zasłonić "potężny artefakt". Wziął pierwsze lepsze wolne krzesło i przystawił do stolika tego gogusia. ~~Może jednak Cię nie zabije.~~ Kapłan wyjął sakiewkę i zaczął się nią bawić. Przekładał z ręki do ręki. W końcu powiedział:
- A może posiadasz jakieś wartościowe informacje? Może coś czego nie wie całe pospólstwo? Może ten złodziej krzyczał coś szczególnego w chwili śmierci? Poza tym, może wiesz jak dostał się do środka domu? I dlaczego mówisz, że dom jest nawiedzony? Jakiś magiczny strażnik z innego planu? Zainteresuj mnie i moich przyjaciół. A w zależności od tego ilu ich zainteresujesz, tylu do Ciebie pójdzie. - Mi Raaz po tych słowach wyjął jedną zaledwie monetę i zaczął obracać w palcach lewej dłoni. ~~Ciekawe ile to ścierwo wie. Może akurat powie coś ciekawego. Najważniejszy jest sposób na to jak wejść do środka. Później będziemy się martwić resztą.~~ Kapłan wyczekując spoglądał raz na swojego rozmówcę, a raz na sakiewkę. Po wysłuchaniu odpowiedzi, która nie zadowoliła go wystarczająco Mi Raaz dodał:

- A może macie w waszym hmm "stowarzyszeniu" jakiegoś dobrego kartografa? Chętnie odkupiłbym mapę posesji Silberkinów. Ewentualnie mogę wyrazić swoją wdzięczność - urwane spojrzenie na sakiewkę - za informację o tym gdzie taki plan zdobyć.

~~Kiedy wreszcie pojawi się Rasgan? Może ten cień znowu wszystko zawalił. Grr. Za chwile wyniosę się z tej knajpy.~~
 
Mi Raaz jest offline  
Stary 08-11-2007, 08:23   #437
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
Amman widząc ghule na cmentarzu pomyślał:
~~Oops.... Będzie ciężko... Chyba żebyśmy wrócili po kogoś. Może Mi Raaza? To jego klimaty. Kogokolwiek byśmy znaleźli do pomocy, będzie nam łatwiej.~~
Tak myśląc, cofając się szepnął do Berianda:
- Choć, wrócimy do miasta, może znajdziemy kogoś chętnego do pomocy... Sami sobie nie poradzimy.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę
Amman jest offline  
Stary 08-11-2007, 16:11   #438
 
Beriand's Avatar
 
Reputacja: 1 Beriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemu
Beriand wchodząc na cmentarz zauważył ghule. Szybko dokonał wyboru-cofnąć się. Już obrócił twarz w stronę Ammana, gdy ten zaczął coś szeptać. Elf uciszył go panicznym ruchem reki i zaczął powoli, tyłem wycofywać się. W jednej ręce trzymał butelkę z wodą, a w drugiej kulkę z siarki i... odchodów nietoperza. Miał nadzieję że przyszły druid zrozumie go, a jak nie to przynajmniej on ucieknie. Miał zamiar udać się do domu Thurama i tam szukać pomocy.
 
Beriand jest offline  
Stary 09-11-2007, 09:02   #439
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
- Boekum oath speciosus liggenre - powtórzył sobie elf kilkukrotnie jednocześnie biorąc księgę do rąk. Pod palcami czuł skórę, starą, a jednocześnie wciąż delikatną. Elf wiedział, że jeśli księga mówiła prawdę, to rzeczywiście mogła liczyć sobie setki lat. Wiedział też że gdyby faktycznie tak było, to księga była powodem upadku lub co najmniej szaleństwa niejednego z władców. Szlachcic domyślał się, że gdy księga raz zakosztuje krwi, a jej nowy Pan władzy wszystko będzie stracone. Księga proponuje wiedzę, z pozoru nic groźnego, lecz Rasgan od zawsze uważał, że wiedza to władza, a na władzę nie był gotów nikt. Zwłaszcza bogowie. Pośród czarnych myśli elfa zrodziły się nowe pomysły, powstała nowa wizja przyszłości. - Nazwa brzmi znajomo, choć nie znam wszystkich słów. Jeśli jednak dobrze wnioskuję, to jesteś Księgą jakiejś specyficznej przysięgi, tak? - elf drążył temat – Co znaczy dokładnie twoja nazwa w tłumaczeniu na wspólny? Właściwie to nie ważne. - elf ciągnął dalej. Sam nie wiedział czy chce poznać odpowiedzi na dręczące go pytania. Księga niosła za sobą pewne zagrożenia, mogła zdominować jego umysł i pragnienia, lecz w swej dumie wygnany szlachcic gorąco wierzył, że potrafi się oprzeć zapędom księgi. Z drugiej jednak strony szaleństwo, oddanie się władzy księgi w zamian za realizację swoich podstawowych celów było niewielką ceną.
Elf naciął swój palec. Z rany polała się gorąca, czerwona krew kapiąc na podłogę.
- Myślę, że dojdziemy do porozumienia. Ja pomogę tobie, a ty mnie, niczego więcej nie trzeba. A jeśli się dobrze zrozumiemy to możemy opanować nie jeden świat. Widzisz, podobnie jak ty, tak i ja będę żył wiecznie. – elf zaśmiał sie w duchu. Uznał, że w końcu jego nieśmiertelność może mu sie do czegoś przydać, tym bardziej jeśli będzie miał takiego sprzymierzeńca.
Rasgan otworzył księgę, niezranioną ręką dotknął papieru. Przewertował kilka stron w próbie oceny ilu śmiałków przed nim miało okazję napisać coś w księdze. Nie żeby miało to dla niego jakiekolwiek znaczenie, po prostu był ciekawy.
- Podpisuję pakt z diabłem prawda? – zapytał i nakreślił w księdze symbol odwróconej o dziewięćdziesiąt stopni ósemki.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...
rasgan jest offline  
Stary 10-11-2007, 20:00   #440
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Luinehilien ciężko było znieść przenikliwe spojrzenie druida. Bała się, że będzie się dopytywał o szczegóły, a Luinehilien nie potrafiła kłamać. Nie widocznie odetchnęła z ulgą, gdy mędrzec zmienił temat.

- Wracając do rytuału. Trzeba będzie przygotować menhiry. Jak tylko skończysz modlitwy i medytacje daj mi znać...Przygotowanie menhirów wymaga dużej koncentracji i uwagi. najlepiej więc je wykonywać w samotności. Dlatego wtedy prosiłbym byś opuściła krąg. Jako, że nie należysz do druidów Pana Kniei twoja obecność mogłaby wprowadzić lekka dysharmonię, podczas przygotowywania menhirów. Przekażę Łasuchowi by bezpiecznie cię odprowadził do dowolnego przybytku w Dzielnicy Przybyszów. Przyjdź później z Ammanem. Nie wcześniej niż pod wieczór.

- Właściwie, to już skończyłam... - odpowiedziała mu z uśmiechem. - Sądzę, że pomoc ze strony Łasucha nie będzie potrzebna - dodała grzecznie. Pożegnała się z druidem i ruszyła w stronę wyjścia. Postanowiła przejść się po mieście. Miała czas, by w samotności rozmyślać o dzisiejszych wydarzeniach. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego madzy tak zniszczyli ten wspaniały świat. Tego wkrótce nie będzie, przez zwykłą głupotę zapatrzonych tylko w siebie istot. Większość żyjących w Tais istot żałowało tego, co się stało. Jednak tylko druidzi czuli ból konającej Tais... Ze złością wzięła do ręki leżący na ziemi kamień i cisnęła nim przed siebie, w ogarniająca wszystko ciemność. ~Nie mogę na to pozwolić... Na pewno jest jakiś sposób na ocalenie Tais...~ Chciała przepatrzeć jakieś stare księgi w poszukiwaniu możliwości pomocy Tais, ale było już późno. Wiedziała, że brakłoby jej na to czasu. Markotnie więc ruszyła przed siebie, zastanawiając się nad sposobem ożywienia Tais. Wątpiła jednak, czy takowy jest...
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172