Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-04-2008, 13:25   #121
 
Bronthion's Avatar
 
Reputacja: 1 Bronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodze
Zderzenie z wodą Bronthion powitał niezadowolonym grymasem. Woda bardzo utrudniała ciche poruszanie, a to zawsze było pomocne. Całe szczęście znajdowali się w niej tylko na chwilę.

Wziął pochodnie i spojrzał na dziewczynkę która poszła w prawo... w prawo? Coś tu jest nie tak, przez chwilę zastanawiał się przez co nie zwrócił uwagi na słowa Drowa póki ten sam nie ruszył przed siebie.

- Nie uważasz że to jest dziwne? Może za nią pójdziemy i sprawdzimy dokąd prowadzi prawy korytarz? Jeśli trafimy na rozwidlenie to sięwrócimy, a jeśli będzie to korytarz prosty... myślę że warto spróbować.
 
__________________
"Kiedy nie masz wroga wewnątrz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy."

Afrykańskie przysłowie
Bronthion jest offline  
Stary 05-04-2008, 14:32   #122
 
shadowdancer's Avatar
 
Reputacja: 1 shadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumny
Bronthion zdawał się nie słyszeć jego słów, ale Thanatos usłyszał, gdy towarzysz zatrzymał go proponując podążyć za Mekoneą.

- Jak chcesz, przyjacielu. Tylko żebyśmy później nie żałowali, jeśli korytarz będzie prosty. Ona może chcieć, żebyśmy za nią poszli. Albo tylko mi się coś roi, za dużo już tu widziałem dziwnych rzeczy. Prowadź, ja tu tylko sprzątam.

Mimo wszystko Thanatos miał przeczucie, że albo to pułapka, albo trafią na coś, czego bardzo nie chcieliby oglądać...
 
shadowdancer jest offline  
Stary 22-04-2008, 00:46   #123
 
Loona's Avatar
 
Reputacja: 1 Loona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodze
Pierre Le Sang, Orgrim Gar'Thar, Verax, Lino Arwagh

Orgrim przyłożył swoją wielką dłoń do posągu. Kamienny mężczyzna ożył, zszedł z podstumentu i twardo stanął na ziemi. Paladyn wyprostował się, złożył ukłon u stóp Orgrima, chwycił mocniej potężny dwuręczny miecz i przyjął pozycję obronną. Orgrim zmierzył mężczyznę dokładnie, po czym spokojnie, w milczeniu przygotował się do nadchodzącej bitwy. Był nieco zmęczony, jednak mężne serce orka rwało się do walki.
Lino chwycił topór, chcąc pomóc towarzyszowi jednak ten wzrokiem dał mu znac, że sam da sobie rade.
Stali tak na przeciwko siebie i bacznie się obserwowali, żaden nie chciał zacząc. Powoli mijała chwila za chwilą, aż gdy wydawało się że stali tak już od tygodni paladyn zaaakował.
Jego ruchy były zgrabne, i dobrze przemyślane, jednak Orgrim parował cios za ciosem. Żaden nie wysuwał się na prowadzenie. Żaden nie odstawał od przeciwnika. Walka przyśpieszała tępa, Verax, który chciał przebudzic ostatni z posągów zatrzymał się z wyciągniętą dłonią i bacnie obserwował mistrzowski pojedynek.
Nagle paladyn zamachnął się mocniej [Rzut w Kostnicy: 12]i Orgrim w ostatiej chwili uciekł przed ostrzem jego potężnego miecza. Ork poczuł jak wzrasta w nim złośc, poczuł gniew, tak silny jak jeszcze nigdy w życiu, [Rzut w Kostnicy: 19] chwycił topór pewniej i jednym szybkim ruchem dłoni odciał paladynowi głowę, która potoczyła się z echem i padła pod nogi Veraxowi, a gdy on na nią spojrzał rozpadła się w pył i znikneła w kurzu.
Ork czuł się bardzo wyczerpany, lecz też i bardzo szczęśliwy, gdyż czuł, że pokonał przeciwnika o wiele lepszego od nigeo.
Verax nie był pewny czy chce się zmierzyc z kolejnym posągiem, lecz postanowił spróbowac. Ostrożnie przyłożył dłoń do kamienia i prawie wyszeptał: 'cień'. Nic się nie stało.
Kapłan spojrzął niepwenie na towarzyszy i chciał oderwac dłoń od posągu, lecz nie mógł. Nagle z samego środka wystrzelił cień, który zaczął oplatac Veraxa i powoli pełznąc do reszty osób. Cień rozlazł się już po całej sali zaczął pochałaniac wszystkich i wszystko. Próbowaliście to jakoś poskromic, lecz nie mogliście nic poradzic. Cień napływał wam do uszu, szeptał od was, przywoływał najczarniejsze wspomniena. W momencie gdy cień wypełnił całe pomieszczenie i nie widzieliście już nawet czubka własnego nosa, wiedzieliście, że za chwile umrzecie.
Nagle na środku rozbłysło zielone oślepiające światło, które po ułamku sekundy zgasło.
Byliście pewni, że przeszliście na druga stronę, otworzyliście oczy i ujrzeliście dzienne światło. Znajdowaliście się na progu tej jaskini do ktróej niedawno wchodziliście. Leżeliście na ziemi a nad wami pochylał się pół byk-pół człowiek.
-Witam spowrotem-powiedział wstając. Pierre pierwsze co zrobił to spojrzał na dłoń-była cała, nie było nawe zadrapnięcia.
-Wybaczcie nam brutalnośc, ale musialiśmy sprawdzic wasze mysli, czy przypadkiem nie ejsteście szpiegami. Teraz wiemy, że można wam zaufac.- rozejrzał się niespokojnie.
-Chodżcie ze mną. Nie jesteśmy tu bezpieczni. Zużyliśmy na ten test zbyt dużo energii. Chodźcie, na miejscu wam wytłumaczę o co was chcemy prosić.

Astaniel

Gdy Astaniel ukłonił się wilkowi, ten odwzajemnił ukłon skinięciem olbrzymiego łba. Jego biała sierść delikatnie połyskiwała w promieniach słońca.
-Od dawna? Ten wilk mnie wychował. Nie miałam nigdy przyjaciół, nawet nie miałam rodziny, tylko dzięki niemu dałam sobie rade w życiu. –Kiedy Petria wypowiadała te słowa w jej oczach było widać ogromny szacunek i wewnętrzną radość. Druidka podeszła do wilka z wyciągniętą dłonią i pogładziła go po olbrzymim łbie. Odwróciła się, żeby coś powiedziec , gdy nagle zza krzaków wybiegł pół byk-pół człowiek, a tuż za nim czwórka innych podróżników.

Astaniel, Pierre Le Sang, Orgrim Gar'Thar, Verax, Lino Arwagh

Wilk podniósł się i bacznie obserwował przybyłych. Tuż obok niego stała piękna, smukła elfka o długich delikatnie podpiętych kasztanowych włosach, z bystrymi zielonymi oczami i bladej cerze, ubrana była w brązowo-zielony strój, który lekko zlewał się z otoczeniem.
<Astaniel>
Naprzeciwko niej stał wysoki elf o bujnych blond włosach i czujnych niebieskich oczach. Ubrany jest w brązową koszulę, zielone spodnie i skórzane buty. Na tułowiu nosi skórzaną ćwiekową zbroję. Przy pasie zwisają dwa sejmatary przez tułów zaś przewieszony ma łuk a na dobrze rozbudowanych plecach wisi kołczan pełen strzał.

<Verax>

Następna osoba przypomina człowieka lecz jego nienaturalne i przenikliwe spojrzenie,oraz białe, gęste włosy ciężko spadające na szerokie ramiona świadczą o jego nieludzkim pochodzeniu Ubrany jest w koszulkę kolczą która w niewielkim stopniu prześwituje zza błękitnego płaszcza, który jest do kostek u boku wisi ozdobny młot bojowy.

<Lino Arwagh>

Kolejna osoba to potęzny pół-ork .Blizny na jego ciele świadczą o przeżyciu wielu bitew. Na jego plecach widnieje tatuaż obrazujący niedźwiedzia. Ma bródkę, zaplecioną w 5 misternie splecionych warkoczyków. Oczy są głęboko osadzone w oczodołach, koloru brązowego, a na czole widoczne są rogi Włosy koloru czarnego, średniej długości, zaplecione w warkocz. Na grzbiecie nosi lnianą koszulę, na nogach skórzane spodnie, skórzane buty. Dłonie są okryte rękawicami, a na palcu widnieje pierścień. Na koszulę nałożona jest kolczuga, na niej zapięty jest pas, a za pasem widnieje nóż oraz sakiewka z miedziakami. Narzucona torba podróżna z przymocowanym do niej Ellandersem.

<Orgrim Gar'Thar>

Następny mężczyzna jest orkiem ze skórą koloru ciemnej trawy. Jego oczy mają kolor ciemnobrązowy , ma głeboką bliznę na lewym policzku. jego czarne włosy są zawiązane rzemieniem w "koński ogon". Ma szeroką szczękę z której wysuwają się przez czarne wargi 2 ostre kły sporego rozmiaru. Jego mięśnie są wydatnie zarysowane na zielonym ciele , które jest przykryte skórzaną zbroją koloru brązowego.

<Pierre Le Sang>

Ostatni z nich jest wysokim mężczyzną. Jest dość szczupły. Ma dość długie, czarne włosy i gładko ogoloną twarz. W głębi czarnych oczu czai się iskierka humoru. Na lewym przedramieniu widnieje potrójna blizna. Ubierany jest na ciemno - skórzana kurtka (na którą zakłada koszulę kończą i lekką tunikę) i takie same spodnie, wpuszczone w wysokie, skórzane buty. Na szerokim pasie, którego klamrę zdobią dwa wilki, wisi nóż o ponad 30-centymetrowym ostrzu, na plecach - miecz półtoraręczny, o rękojeści wskazującej na częste używanie.

Minotaur podszedł do Petrii i przytulił ją na powitanie po czym wymamrotał kilka słów. Następnie poprosił byście usiedli i wyjaśnił całą sytuację:
Waszym zadaniem jest zabicie lorda Reima, który urzęduje na tutejszych terenach. Możecie prosić o wszelaką broń, bądź potrzebne wam rzeczy. Minotaur będzie wam towarzyszył tylko w nocy, a Petria, którą przedstawił cały czas.<o szczegóły zadawajcie pytania>
Po czym was przeprosił na chwilę, zabrał drudikę na bok i rozmawiał z nia żywo gestykulując przez dłuższą chwilę.
Po czym zwrócił się do was:
-Macie jakieś pytania?

Bronthion, Thanatos

Poszliście w prawy korytarz, mimo iż dziewczynka wskazała wam wyjście.
Wędrowaliście długim, ciemnym i krętym korytarzem. Chwilami mieliście ochotę zawrócić, jednak coś ciągnęło was w tamtą stronę.
W końcu po pewnym czasie, który trudno wam było określić natrafiliście na Mekoneę.W pierwszej chwili Thanatos poczuł lekkie wibracje jakiejś energii i lekko zasłabł.
Siedziała pomiędzy dwoma pochodniami zawieszonymi na ścianach i wpatrywała się w niecodzienny obrazek:
Korytarz przed nią był dużo szerszy i wypełniony różnymi ludźmi, którzy się nie poruszali,jakby byli tylko posagami.
-Nie idźcie dalej- ostrzegła ich dziewczynka.
-Jeśli wejdziecie, już stąd nie wyjdziecie, jeśli nie znacie drogi.-Dziecko wyciągnęło małą rączkę coś wskazując.
Ku waszemu zdziwieniu ujrzeliście wiszącego w powietrzu nietoperza.
-Labirynt czasu-odpowiedziała przed pytaniem Mekonea.-Tylko na wąskiej, krętej ścieżce czas płynie normalnie, jeśli z niej zboczycie , nigdy już stąd nie wyjdziecie.
-Co jest za labiryntem?Cóż… Brama do mojego świata…
 
Loona jest offline  
Stary 22-04-2008, 09:24   #124
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nadciągający zewsząd cień był wrogiem, którego zda się nic nie mogło pokonać. Napływające wspomnienia zalewały umysł, który uparcie nie chciał zgodzić się w nadciągającą zewsząd zagładą...
Nagły błysk zielonkawego światła sprawił, że Pierre przymknął oczy.
Więc tak wygląda... koniec... - przemknęło mu przez głowę.

Pierre otworzył oczy.
Wszyscy leżeli na piasku przed jaskinią, do której wchodzili przed chwilą.
Zerwał się na równe nogi. Odruchowo spojrzał na dłoń, w której nie czuł bólu.
Ciekawe co by się stało, gdyby któryś z nas zginął... - pomyślał widząc, że znów ma wszystkie palce.
Nieco krzywo uśmiechnął się do minotaura.
- Skoro mówisz, ze to było konieczne...
Było jednak widać, że nie jest zachwycony testem, któremu go poddali.

Bacznie przyjrzał się stojącej przed nim trójce.
Dwoje elfów i wspaniały, biały wilk...
- Pierre - przedstawił się. - Miło mi - dodał. Nieco na wyrost.
Odwrócił się do minotaura.
- Pokonać lorda Reima, powiadasz? On ma chyba paru ludzi więcej, niż my. Na dodatek para się alchemią... To nie jest coś, co można załatwić w parę minut...
Wyobraził sobie wyłapywanie ludzi lorda... Po dwóch, trzech. A potem co? Reim prędzej zmiecie wioskę z powierzchni ziemi, niż da się pokonać...
- Tu nawet magia niewiele by pomogła...
A ja, dziwnym trafem, nie mam żadnych artefaktów - pomyślał z lekką ironią.
 
Kerm jest offline  
Stary 22-04-2008, 12:04   #125
 
Maju's Avatar
 
Reputacja: 1 Maju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwu
Orgrim walczył zaciekle , z furią godną orka. Walka była nierówna. Jego przeciwnik był z kamienia. Był twardy , nie czół bólu , ani nie odczuwał obrażeń.
Barbarzyńca miał jednak nad nim pewną przewagę - był bardziej mobilny. Z powodzeniem uniknął jego śmiercionośnego ciosu dwuręczniakiem , po czym odwrócił się , puścił tarczę , zacisnął z całej siły umięśnione łapska na toporze i ciął w stronę szyi posągu z dołu pod ukosem , obcinając głowę przeciwnikowi. Wygrał walkę . Był z siebie zadowolony.
Szkoda , że ten przeciwnik nie tryskał krwią , ani nie zostawił żadnego trofeum.
Wtem dziwny cień zaczął wirować po pomieszczeniu , atakując wszystkich , przylegając do nich i wpełzając do ich czaszek. Orkowi bardzo się to nie podobało , nie lubił mieć do czynienia z czymś , czego nie mógł pokonać. Szamocząc się z ciemnością oplatającą jego ciało , wydał z siebie ogłuszający ryk wściekłości , który mroził krew w żyłach.

Kiedy ocknął się i spostrzegł , że test dobiegł końca , podszedł do człowieka byka , złapał go za ubranie na wysokości klatki piersiowej i wysyczał niskim głosem :
- Spróbuj jeszcze raz bawić się moim umysłem , a usmażę Twój na patelni
Po czym puścił i ruszył za resztą drużyny w paskudnym nastroju.
Ork nie przedstawił się reszcie . Stał z boku cicho , wciąż drapiąc się po głowie , jakby dla pewności czy jeszcze nie ma tam czegoś obcego.

Kiedy skończono przemowę Orgrim odezwał się :
- Ja mam pytanie - co z tego będziemy mieli , że się tym zajmiemy??
Po drugie jakim prawem poddajecie nas jakimś testom?
Po trzecie jak do cholery mamy walczyć sami z armią?
Po czwarte od kiedy minotaury wcielają się w rolę mentorów??
Po piąte co się tutaj w ogóle kurwa dzieje ??
Po szóste gdzie jest jakieś przyzwoite jedzenie i napitek ?
 
__________________
Here we stand, bound forevermore we're out of this world ,until the end...Here we are, mighty, glorious
At The End Of The Rainbow with gold in our hands...
Hammerfall - At The End Of The Rainbow
Maju jest offline  
Stary 22-04-2008, 14:45   #126
 
Verax's Avatar
 
Reputacja: 1 Verax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumny
Czyżby?
Pomyślał w lekkim podnieceniu, gdy nic się nie wydarzyło...
Jednak byłoby to zbyt piękne, po chwili z postumentu wystrzelił cień, który swym mrokiem zaczął oplatać każdego. W czeluściach nieprzenikliwej czerni powoli zanurzała się cała komnata
-Nie, Ja nie chciałem, to nie miało być...- jego krzyk urwał się tak nagle.
Błysk, a po chwili wszyscy znaleźli się w podobnych pozach jak przedtem, ale tym razem już przed wejściem do złowieszczej jaskini. Do której znów nie tak dawno wchodzili i to z niemałą odwagą.
Kapłan czuł się winny, ale z drugiej strony cieszył się, że skończyło się to tak szczęśliwie dla wszystkich. Podniósł głowę, by upewnić się że oni tu są, że nie został sam.
Prócz twarzy z jaskini ujrzał także minotaura, którego oblicza zdobiła poważna mina. Poskąpił im wyjaśnień i wcale się nie zanosiło, by uraczył ich czymś więcej. Nie wiedzieć czemu, ale Verax żywił urazę do minotaura za narażenie ich na takie tortury. Podążyli za minotaurem.

Doszli do miejsca przeznaczenia, zastali tam wilka, przepiękną elfkę i smukłego elfa. Cała drużyna znalazła się w niekomfortowej sytuacji.
Minotaur wyłożył kawę na ławę, cel określił jasno, bez skrupułów wyjaśnił nasze zadanie. Kapłan trzymał się na uboczu, postanowił nie rzucać się w oczy od pytań się wstrzymał pilnie słuchając rozmowy, a gdy wszyscy się przedstawili on także postanowił to uczynić
-Moje imię brzmi Verax, witajcie.- skłonił głowę lekko w geście przywitania, odchylają przy tym połę płaszcza. Przez resztę rozmowy nie zabrał już głosu.
 

Ostatnio edytowane przez Verax : 22-04-2008 o 15:10.
Verax jest offline  
Stary 23-04-2008, 08:30   #127
 
shadowdancer's Avatar
 
Reputacja: 1 shadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumny
Czas...

Razem z Bronthionem skręcili w prawy korytarz. Szli i szli, aż w końcu dotarli do miejsca, gdzie znajdowała się mała dziewczynka i tłum innych ludzi.

- Yyy... Cześć. Miło was poznać - powiedział głupkowato Thanatos do ludzi, ale ci ani drgnęli, jakby... byli posągami?

Chciał ruszyć dalej, ale Mekonea powstrzymała ich, mówiąc, że znajduje się tam labirynt czasu, a dopiero za nim drzwi do jej świata.

- Labirynt Czasu? No, w końcu brzmi jak przygoda, a nie nawalanka z czarną konnicą... Ja się na to piszę, o ile twój świat jest otwarty na nowych przybyszy, a przynajmniej nie ma specjalnych przeciwwskazań - z tymi słowy na ustach Thanatos postawił już nogę w kierunku drzwi i się zawahał. Brzmiało groźnie. Nie dla niego, ale Bronthion mógł nie chcieć tam iść.

A ty, przyjacielu? Idziesz? -
zapytał elfa.
 
shadowdancer jest offline  
Stary 27-04-2008, 09:51   #128
 
Bronthion's Avatar
 
Reputacja: 1 Bronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodze
To wszystko mu się nie podobało, zdecydowanie nie. Czuł jakby byli pionkami w czyjejś grze, a Bronthion bardzo ale to bardzo nie lubił jak ktoś z niego robi idiotę.

Dziewczynka też z pewnością nie była zwykłą dziewczynką, nie było to jednak wielkie odkrycie gdyż każdy mógł się tego domyślić po chwili spędzonej w jej towarzystwie. Na widok "ludzi" wyraz twarzy elfa ni o jotę się nie zmienił.

- Thanatosie może i "Labirynt Czasu" brzmi ciekawie ale to co tam spotkamy ciekawe nie będzie, zapewniam Cię. -Drow jednak odważnie szedł naprzód, odwaga czy głupota nim kierowała? Cóż, Bronthion tchórzem nie był ale patrzył na świat realnie i dociekliwie, na pytanie towarzysza chwilowo nie odpowiedział, miast tego do dziewczynki się zwrócił*

- Mówisz, że nie wyjdziemy jeśli nie znamy drogi? Zatem wskaż nam ją, czym jest ten labirynt? Dlaczego zwany jest labiryntem czasu? I czym TY jestes? Czego możemy się tam spodziewać? Czego przestrzegać? Użyłaś również określenia "Brama do mojego świata" co miałaś na myśli? Jakiego świata?

Może za dużo pytań na raz zadał ale nie przejmował się, jego serce otoczył jakiś wewnętrzny niepokój, nie powinno ich tam być, na pewno nie powinno.
 
__________________
"Kiedy nie masz wroga wewnątrz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy."

Afrykańskie przysłowie
Bronthion jest offline  
Stary 27-04-2008, 18:31   #129
 
grabi's Avatar
 
Reputacja: 1 grabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwu
Lino z pewnym niepokojem przyglądał się walczącemu Ogrimowi, lecz na szczęście ork wygrał walkę. Chwilę po tym Verax aktywował kolejny pomnik. Lino instynktownie cofnął się przed rozprzestrzeniającą ciemnością. Był gotowy zamachnąć się swym toporem, jednak przeciwnik nie był z tego świata, tak więc nic by cieniowi nie uczynił. Chwilę potem ogarnęła ich ciemność czarniejsza od nocy. Wojownik próbował się jej oprzeć, jednak nie był w stanie. Nagle wszystko się skończyło, akurat w chwili, gdy myślał, że już wszystko stracone.

Gdy wszystko się rozjaśniło zobaczył minotaura, który zaprowadził ich do sali. Tam opowiedział im, iż chce, by zabili oni Reima. Powoli zaczęła narastać w wojowniku wściekłość. Musieli przejść przez ten głupi test, walczyć z jakimiś posągami, tylko po to, by minotaur powiedział o tym, żeby zabili Reima. Żadnego wyjaśnienia, tylko głupie żądanie. Słuchał pytań jego współtowarzyszy i stwierdził, że Orgrim zadał najwłaściwsze pytanie. "Co się tutaj w ogóle kurwa dzieje?".
 
grabi jest offline  
Stary 29-04-2008, 23:02   #130
 
Laos's Avatar
 
Reputacja: 1 Laos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetny
Gdy Petria odpowiedziała Astaniel pełen podziwu dla zwierzęcia powoli podszedł i wolno zaczął zbliżać rękę w stronę wilka. Gdy miał już go pogłaskać zza jego pleców doszedł intensywny szelest krzaków. Natychmiast odwrócił się. W trakcie zwrotu wyciągnął semitary. Gotowy do walki popatrzył uważnie w stronę źródła hałasu. Na polane pojawił się minotaur. Astaniel odprężył się gdyż pamiętał jak Petria a wcześniej Nail wspomnieli o nim. Elf uważnie przyjrzał się przybyszowi. Jego obserwacje przerwały kolejne postacie wynurzające się z krzaków. Pojawienie się dwóch ogrów zdziwiło jeszcze bardziej elfa. Spokojnie jednak wysłuchał słow przybyszów. W końcu uznawszy, że jeżeli największy wojownik mieszkańców tego lasu ich tu przyprowadził to muszą być w porządku. Po chwili milczenia powiedział
- Nazywam się Astaniel. I mam zamiar im pomóc. Jeżeli ktoś jest tchórzem i boi się narazić życie niech lepiej od razu wróci skąd przybył bo będziemy potrzebować silnych i odważnych śmiałków których czyn przejdzie do historii i stanie się legendą- Po tych słowach zwrócił się do minotaura - Kiedy ruszamy?
 
__________________
"Errare humanum est"
Laos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172