Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-03-2012, 00:12   #291
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
***

Ku pozytywnemu zaskoczeniu drowa demon zaatakował równie zaciekle co on. Dlatego jego uśmiech tylko się poszerzył kiedy ostrza w końcu się spotkały. Co prawda zamierzał przetestować wpierw sprawność demona po tym jak parował jego ciosy, ale równie dobrze mógł to ocenić po tym jak te ciosy zadaje. Przeszedł więc do defensywy blokując głównie sejmitarem i zbijając ciosy sztyletem aby starać sie nie wyszczerbić ostrza. Wyprowadzał jednak czasem zwodnicze cięcia, które nie natrafiały na prawie żadną obronę. Trzeba to było więc wykorzystać. Jednak mogłoby to być to, na do przeciwnik liczył, gdyż według oceny Diritha raczej nie wykorzystywał całej swojej demonicznej szybkości lub siły... jednak nadal takiego możliwego otwarcia aż szkoda nie wykorzystać.
Elf wyczekał więc na odpowiedni moment w serii cięć Astarotha. Gdy nadszedł zmienił nieco styl i to sejmitarem zbił atakującą go szablę tak, żeby zmienić tor cięcia aby skrzyżować obie szable. Samemu ruszył gwałtownie i szybko w stronę przeciwnika, aby skrócić dystans i znaleźć się w zasięgu dźgnięcia sztyletem, które właśnie szykował. Odwrócił szybko ostrze w kierunku celu aby dźgnąć na odlew. Samemu obniżył jeszcze pozycję na wypadek gdy by jedno z zablokowanych ostrzy ześlizgnęło się z jego sejmitara i powędrowało w głowę. Dało mu to dodatkowo bardzo stabilną pozycję do ataku. Co prawda nie mógł z niej z kolei odskoczyć tak szybko jak właśnie do przeciwnika doskoczył, jednak wszelkie mogące nadejść kopnięcia nie wytrąciłyby go z równowagi.. o ile nie zostałby zadane z demoniczną siłą. Żadne jednak nie nadeszło i mógł swobodnie uderzyć. Dodatkowym minusem obniżonej pozycji, był brak możliwości zadania ciosu w bardziej bolesne części ciała jak serce, wątroba czy też płuco po przebiciu żeber bez zbyt mocnego odsłaniania się na kontratak. Zostały więc nogi, które także były nie najgorszym celem a znajdującym się nieco bliżej.
Dlatego kiedy był w ich zasięgu wyprowadził w końcu błyskawiczne dźgnięcie na odlew wycelowane w udo. Tuż potem sztylet z rękojeścią wyrzeźbioną na wzór atakującego skorpiona wbił się w udo Astarotha dość głęboko. Sam atak przypominał też ukąszenie skorpiona, gdyż mroczny elf po ciosie szybko wycofał ostrze aby przygotować się do obrony, gdyż szable przeciwnika skrzyżowane wiecznie nie będą.
Szaima odskoczył więc w bok on ranionego oponenta, korzystając z jego chwilowego braku równowagi. Nadal uważnie go obserwując zaczął go obchodzić wokół.
- No dalej Astaroth, pokaż co potrafi Pan Chaosu! Bo póki co nawet zwykły demon byłby szybszy od Ciebie.. - stwierdził starając się podpuścić przeciwnika do podjęcia walki bardziej na poważnie. A to dlatego, że jego atak poszedł zbyt gładko. Spodziewał się bardziej iż agresywny atak i zaniedbanie obrony to była przynęta aby zwabić go do ataku i tym samym odsłonięcia się na kontrę.. której nie było. Czyżby to on był właśnie teraz przetestowany? Jeśli tak, to trzeba było dać przeciwnikowi coś nowego do przetestowania. Coś nieco szybszego i sporo silniejszego od drowa, żeby być gotowym na faktyczny atak demona.. lub zakończyć pojedynek. Szaima odrzucił więc w bok sejmitar a sztylet schował za pas.
- Prosze, nawet niech będzie, że ułatwię Ci zadanie.. - stwierdził nieco sarkastycznie uśmiechając się tylko podejrzanie. Nie czekał jednak na odpowiedź, tylko przeszedł do działania które dosłownie wstrząsnęło całym jego ciałem. Zaczęło się ono bowiem zmieniać dość gwałtownie i szybko. Było to dla niego dość nieprzyjemne i bolesne, o czym świadczył tłumiony bolesny krzyk, który przeszedł w tygrysi warkot podczas kiedy jego głowa zmieniała kształt. Tak samo jak reszta ciała pokryła się czarnym futrem poprzecinanym śnieżnobiałymi pręgami w miejscach gdzie poprzednio znajdował się tatuaż. Reszta ciała nabierała gwałtownie masy wchłaniając zbroję zbyt małą aby zmieścić w niej ciało bestii w którą właśnie się zmieniał Dirith. Z paznokci zaczęły wyrastać kilkunastocentymetrowe ostre jak brzytwa pazury. Dłonie także się zmieniły przy trzasku podobnym do tego łamanych kości. Przypominały bardziej tygrysie łapy i z pewnością nie pozwalały na chwytanie broni nie przystosowanych specjalnie do tygrysołaczych łap. U nóg pojawiły się podobne pazury, jednak nieco mniejsze. Zmienił się też wygląd nóg. Wydłużyła się stopa oraz nieco skrócił piszczel i wyglądały teraz jak tylne łapy tygrysa. Najwięcej zmian przeszła jednak głowa poszerzając się i wydłużając nieco tak, że wyglądała teraz dokładnie jak tygrysi łeb. Korpus tak samo jak i cała sylwetka nabrał więcej umięśnienia i teraz przed Astarothem znajdował się prawie 3 metrowy tygrysołak w przyklęku podpierający się jedną przednią łapą.



Widać też było, że Szaima w tej formie bez problemu może poruszać się zarówno ja czterech jak i na dwóch łapach co także udowodnił zaczynając szybko okrążać przeciwnika i szykując się do kolejnego ataku przy akompaniamencie tygrysiego warczenia. Tak na prawdę wolał walczyć w tej formie, jednak bardziej zachowywał ją na wypadek jakby oberwał już na początku, żeby może poudawać nieco rannego dla niepoznaki, zadziwić przemianą i wykorzystać owe zdziwienie do próby zranienia przeciwnika. W tym wypadku, kiedy najprawdopodobniej był wcześniej testowany, wolał wcześniej odkryć swoją najmocniejszą broń, żeby zmusić demona do ponownej analizy, przez co mógłby wygrać.. lub zmusić do użycia demonicznej siły i szybkości przez co pojedynek stałby się bardziej ciekawszy i wymagający.
Nie czekając dalej zaatakował doskakując jednym szybkim susem w zasięg szabli przeciwnika. Jednocześnie zaryczał gromko, a ptaki znajdujące się w okolicy poderwały się do lotu spłoszone siłą tego ryku, który dosłownie przeszywał całe ciało wszystkich żywych istot znajdujących się w pobliżu ryczącego tygrysołaka.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=gz3jJDIHl6I[/media]

Głos Szaimy w jego prawdziwej postaci był na tyle głośny i przeszywający, że ryk zwykłych tygrysów przy nim staje się tak samo niegroźny i łagodny jak niegroźne i łagodne jest miauczenie lub ujadanie domowego psa w porównaniu do wściekłego ryku tygrysa. To po prostu zupełnie inna i wyższa liga.
W parze z rykiem szedł również atak. Co prawda rzucanie się z samymi łapami na przeciwnika uzbrojonego w dwie ostre jak brzytwa szable najlepszym pomysłem nie było, jednak jeśli posiadało się takie łapy jak Dirith nabierało to jakiegoś sensu. Pierwszym ciosem jaki zadał było poziome zbicie szabli, które było wycelowane w dłoń lub przedramię demona. Miało też na celu rozbroić przeciwnika z choćby jednego ostrza. Dzięki temu kolejny cios łapska uzbrojonego w ostre pazury nadchodzącego od dołu miało albo trafić opór w postaci ustawionego do bloku ostrza, albo pozostawić na przeciwniku minimum cztery głębokie rany. Jeśli jednak natrafiło na ostrze, wtedy do akcji miały wkroczyć kły, które zamierzał wbić gryząc Astarotcha w bark a następnie szarpnąć nim na boki.

***

Po walce z Astarothem przyszedł czas na kolejnego odważnego. Szaima nadal pod postacią tygrysołaka podszedł więc do pali przyglądając się więźniom, a w szczególności organizatorom, żeby nie mu nie zwiali. Nimi zajmie się jak skończy z uczestnikami. Tomisław jednak już z daleka wyglądał na chętnego do potyczki, tylko po bliższym przyjrzeniu się miał nieco mętny wzrok jakby odpłynął nieco w świat jakiś dziwnych wizji.
- Są kolejni ochotnicy, czy mam któregoś sobie wybrać? - spytał spoglądając raz jeszcze na szamoczącego człowieka a potem na niziołka. - Rozciąć ich więzy. - rzekł wskazując łapskiem na obu. - Zobaczymy czy Ci dwaj się do czegoś nadają.
Strażnicy pilnujący więźniów wyciągnęli noże i uwolnili jeńców. Czas więc zacząć kolejne przedstawienie. Szaima poczekał jednak aż przeciwnicy wezmą swoje uzbrojenie, albo spróbują zaatakować z gołymi rękami. Nie robiło to dla niego zbytniej różnicy, skoro i tak czy siak walka była nieunikniona.
Kiedy w końcu wszyscy byli gotowi to walki zaczął obchodzić pierwszego przeciwnika i kiedy ustawił się tak aby mieć Tomisława i Nevisa w jednej linii zaatakował tego pierwszego. rycząc gromko skoczył porządnym susem zamierzając wylądować obok człowieka na trzech łapach. Czwartą zaś uderzył z całych sił nad ziemią aby go podciąć. Następnie wyskoczył lekko w powietrze i zwinnie obracając się ustawił skulone tylne łapy w stronę przeciwnika. Zamierzał je gwałtownie wyprostować wyprowadzając tym samym podwójne kopnięcie zanim upadnie na ziemię oraz jego przeciwnik także zaliczy glebę.
Po upadku nie mógł jednak pozwolić sobie na rozluźnienie. Przynajmniej nie kiedy drugi przeciwnik może czaić się do ataku. Przeturlał się więc jednocześnie wstając na cztery łapy po czym rozpoczął kilkoma susami zamierzał doskoczyć do niziołka. Miał do dyspozycji łuk, więc zamierzał poruszać się zygzakiem aby nie pozwolić mu na zbyt łatwe wycelowanie i ustrzelenie go, jeśli Nevis zdecydowałby się prowadzić ostrzał. Kiedy był już w zasięgu ataku łapą uderzył od dołu na odlew. Nie oszczędzał przy tym na sile aby podbić go nieco do góry. Zamierzał bowiem następny cios wyprowadzić poziomo uderzając w przeciwnika kiedy ten był jeszcze w powietrzu.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who

Ostatnio edytowane przez eTo : 06-03-2012 o 17:34.
eTo jest offline  
Stary 06-03-2012, 13:54   #292
 
ZauraK's Avatar
 
Reputacja: 1 ZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumny
Barelard przeczytał napis i zaczął skubać brodę.
- Jeszcze mi tu klątwy brakowało! - mag popatrzył na wilczycę. - Rozumiesz chociaż coś z tego?
Przekrzywił głowę szukając zrozumienia w wyrazie ślepi czy pyska.
- No to może inaczej... hau? aaauu?? - nadal nic nie zauważając machnął zrezygnowany ręką.
Podszedł bliżej otworów uważnie oglądając podłogę przed sobą.
- To mi wygląda na ewidentną pułapkę. Jest pułapka musi być jakiś włącznik czy coś... Może sprawdzisz przechodząc? - zarechotał. - No nie bocz się, żartowałem przecież. Wrócił do oglądania podłogi. W końcu chyba coś zauważył. Odwrócił się do wilczycy rozważając jeszcze raz użycie jej w roli próbnika ale stwierdził, że za wątłe chuchro z tego wilka. Taaaa... Nosorożec, to jest to, nosorożec. Ten co się tu plątał przy takim jednym. Ale jak go tu ściągnąć? Tego mag nie mógł wykombinować, znaczy wykombinował, ale że jeszcze był pokiereszowany stwierdził że to może być zbyt bolesne.
- Nosorożec... nosorożec... nosorożec na Segway'u??? O.o - otrząsnął się w dziwnej wizji. Nigdy więcej fajki pokoju, nigdy!
Postanowił zastosować bardziej prymitywne środki. Gestem pokazał wilkowi żeby się nieco cofnął. Sam też się wycofał o krok i na wyciągniętym przed siebie końcem kostura zaczął naciskać kolejno kamienie posadzki. Za którymś razem trafił kosturem na kamień w podłodze, który ustąpił pod naciskiem i uruchomił pułapkę. Z otworów w ścianach wysunęły się błyskawicznie srebrne, cienkie ostrza, wijące się jak ostre, cienkie żywe bicze! Ostrza po obu stronach przejścia zazębiły się na moment, tworząc zwartą plątaninę. Nie natrafiwszy na opór, po chwili, jakby z wahaniem, poruszając się lekko, cofnęły się z powrotem w otwory w ścianach. Efekty towarzyszące działaniu pułapki przeszły wszelkie oczekiwania maga. Usiadł z wrażenia. Odniósł wrażenie, że to nie jest żywa istota, ale czysta magiczna bariera też nie!
- Chyba trzeba będzie jednak jakąś przynętę skołować - mruczał, spoglądając w ukosa na wilczycę i jednocześnie usilnie próbując wymyślić jakie to stworzenie mógłby w swoim stanie przyzwać. Cały czas miał na myśli nosorożca, ale nie bardzo wiedział jak się do tego zabrać. Wstał i otrzepał się dokładnie z kurzu.
- Ciekawe ile tu tych kamyczków jeszcze takich jest? I ile innych niespodzianek?
Poskubał chwilę brodę i postanowił na wszelki wypadek zabezpieczyć się trochę.
- Enakku ketayam! - wypowiedział pewnym głosem a powietrze wokół niego zafalowało tworząc coś na kształt bariery. Spojrzał przez chwilę na chyba drzemiącą wilczycę, a na pewno znudzoną.
- A niech tam - wyciągnął w jej stronę kostur - Ketayam onay! - tym razem wilczyca została otoczona barierą. Odwrócił się w kierunku pułapki i ruszając po woli rzucił przez ramię
- Ale reklamacji nie przyjmuję.
Uważał aby stąpać tylko po sprawdzonych kamieniach, ale to i tak nie dawało gwarancji, że się uda.
 
__________________
ZauraK
ZauraK jest offline  
Stary 06-03-2012, 14:37   #293
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Jeszcze mi tu klątwy brakowało! - mag popatrzył na wilczycę. - Rozumiesz chociaż coś z tego?
Kiti zjeżyła się nagle.
- Wiesz, coś kojarzę! Słyszałam kiedyś o czymś takim jak Żywa Klątwa... - otrzepała się. - Było to eteryczne stworzenie Chaosu, klątwa, która miała ciało i chodziła po ziemi, chodziła chodziła chodziła! Mściła się za swoje krzywdy i była przywiązana do konkretnego przedmiotu który trzymał ją w planie materialnym! Żywa Klątwa jest istotą, której nie można zranić ani zabić, jedynie niszcząc to, co czego jest przywiązana!!! - otrzepała się. - Istota ta wywołuje różne klątwy u tych których zrani, na przykład paraliż!!! Jedynym lekiem jest szczera modlitwa przed jej atakiem! Mam nadzieję, że wyznajesz dobre bóstwo!... Jeśli tak, to lepiej pomódlmy się zanim tam wejdziemy!!!

Szybko przyklęknęła na jedną przednią łapę.
- Niepokonana Bieli, strzeż nas w tej godzinie próby, kiedy wróg nas podle osacza! Daj nam wiarę, siły i odwagę, by stawić mu czoła i opuścić to przeklęte miejsce! Daj nam swoje błogosławieństwo, byśmy godnie stawili czoła wrogowi, stłamś jego Chaos i pozwól nam opuścić te czeluści, by móc ujrzeć znów Twoje Światło!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 06-03-2012, 17:41   #294
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X
Barelard;

Modlitwy Kiti chwilowo zdaje się pomogły. Choć nie najmłodszy już jesteś, a magowie ze zwinności nie słyną, zdołałeś przedostać się przez pułapkę bez szwanku! Wystarczyło trochę pomyśleć o wyczaić które kamienie ją uruchamiają! Warto było przeprowadzić oględziny zanim wszedłeś do sali!



Więc po chodniku zawieszonym nad przepaścią dotarłeś do platformy na której leża złote czaszki oraz zwykłe kości.
- Sssst...!
Do diabła, gdzie to jest?! Skąd dochodzi ten syk?! Raz spod sufitu, za moment zza ściany...! Ale wroga nie widać!
+1 tura
[plis rzut 3xk100]

Barelard, Kiti;
Szmer...! Coś szmera w korytarzu skąd przyszliście!...
W blasku magicznego światła Barelarda zauważacie drobną sylwetkę Tona, idącego dotąd po omacku!

Ton;
Więc stąd to światło! Znalazłeś wilczycę Kiti i maga Barelarda. Mag stoi na platformie z czaszkami w centrum wielkiej, owalnej sali, gdzie prowadzi zawieszony w nicości chodnik. Złoto!...
[rzut 3xk100 na uniknięcie pułapki plis w kolejnej turze dopiero]

Dirith, Tomisław, Nevis;
* * *
.... Chyba tubylcy zaaplikowali coś na uspokojenie Dużemu Panu, co by łatwiej było transportować... Koleś rzucał się, przywiązany do pala. Kiedy Szaima zdecydował, że na niego czas, odwiązano jeńca, a ten... pobiegł do najbliższej chaty, wrócił z dorodnym pomidorem w ręku i cisnął nim w Szaimę!!!
- UUUUuuuuuuu!!! – jęknęli miejscowi, gdy pomidor z wielkim PLASK!!! rozbił się na [owłosionej] klacie Diritha.
- U jaja jaj, wielki Szaima wynaleźć ketchup! – miejscowi zaczęli znów z pełnym podziwem czcić swoje bóstwo.
Tomisław podjadany uspokajaczem cieszył się, jakby wielki mutant odgryzał właśnie Szaimie głowę.
- Lol[th]! – podsumowała Keeshe.
- ...[killmepls] – Elsevir.
X
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 06-03-2012, 18:04   #295
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Ciemność...
Jej Towarzysze.
http://img-cache.cdn.gaiaonline.com/...dwhitewolf.jpg

Strach...
Jej Stado.
Wolf Pack by *Kerong on deviantART

Klątwa?
Nie ma żadnej Klątwy!
Kiti zaczęła wyć modlitwę za powodzenia towarzyszy w tej wyprawie.


[media]http://www.youtube.com/watch?v=TlGwjRJEQBQ[/media]
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 06-03-2012, 21:27   #296
 
ZauraK's Avatar
 
Reputacja: 1 ZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumny
Barelard nieco odsapnął i już się zaczynał rozpogadzać na widok celu wędrówki, gdy znowu usłyszał niepokojące odgłos "sssttt...". Co do czorta? Rzut okiem nic nie widać... ale, ale... A skąd te bielutkie kości przy czaszkach? Wzdrygnął się nieco na myśl co to za powód ich bytności tutaj może być... i w dodatku ten "powód" robi pewnie to przyprawiające o ciarki "sssst...". Coś zaszurało za plecami. No tak to TEN od NOSOROŻCA. Niedosmażony żartowniś kulą ognia we właściwym czasie, niestety. Może się na coś przyda o ile ma przynętę w postaci nosorożca. Fantazje maga przerwało nagle przeraźliwe wycie. Barelard, aż się skulił i zmrużył.
- Za grosz talentu - fuknął i już zamierzał coś jeszcze dodać gdy zauważył jakiś majak w mroku. Szybko obczaił stan tarczy wokół siebie z zadowoleniem stwierdzając że może z jedno albo dwa uderzenia wytrzyma, o ile nie będzie to coś zbyt wielkiego. Wcisnął kostur porządnie w szczelinę w podłodze i wyciągają ręce przed siebie skierował obie dłonie w kierunku majaczącej plamy.
- Tam! - wrzasnął i wyrecytował zaklęcie - Umilum karru!
Z rąk wystrzeliło coś na kształt ognistego wiru paląc i osmalając wszystko na swej drodze. Może i efektowne posunięcie ale czy skuteczne? Lepiej żeby było bo na skroniach maga wystąpiły kropelki zimnego potu. Jeszcze jeden taki numer a gotowy paść nieprzytomny z wysiłku i niewygojonych jeszcze ran.
 
__________________
ZauraK
ZauraK jest offline  
Stary 07-03-2012, 18:43   #297
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
W porównaniu do starcia z Czarną Zorzą zarówno demon jak i drow poruszali się jak muchy w smole. Cóż, szybkość z jaką odbywało się tamto starcie była trudna do zarejestrowania nawet dla demonicznych oczu nie mówiąc już o tym że dla śmiertelnych jedynym widokiem byłyby pojawiające się znikąd iskry świadczące że jedna z szabli spotkała się z mieczem Mistress. Wtedy jednak czerpał siłę ze stworzonego przez siebie chaosu otaczając się nim jak płaszczem osiągając z pozoru niedostępną dla demonów potęgę. Teraz przebywał w świecie śmiertelników w częściowo śmiertelnym ciele które nie było w stanie zgromadzić w sobie wystarczająco dużej ilości fioletu by do tego stopnia wzmocnić swoje ciało. Nie miał innego wyboru jeśli chciał uniknąć wykrycia przez demony i nie wzbudzić zbyt wielkiej paniki swoim przybyciem do sfery materialnej, teraz jednak okazało się że drow był szybszy od ludzkiego ciała [a Lolth na to: niemożliwe...!]. Miał nadzieję że zachęci to Szaimę do zlekceważenia demona i umożliwi mu znalezienie luki w obronie przeciwnika to jednak plan ten nie wypalił i Astaroth poczuł jak ostrze drowiego sztyletu wbija się w jego nogę. Fiolet nie tłumił tego bólu, nie dość że byłoby to niehonorowe to na dodatek było to dobre przypomnienie dla demona o swojej dawnej śmiertelności. Nie mogło się to równać z kośćmi odrywanymi żywcem od mięśni przez nekromantyczne zaklęcie jednak nawet taki ból był dotkliwy. Miał nadzieję że noga nie zawiedzie go w krytycznym momencie który zapewne nastąpi dość szybko, jak miał okazję ocenić obserwując przemianę Szaimy. Widział już tygrysołaka gdy poprzez oczy jednego z wybrańców chaosu obserwował jego ostatnią walkę i wiedział że nie jest to przeciwnik którego nawet w demonicznym ciele mógłby zlekceważyć.

Musiał zatem przeciwstawić się temu jak tylko był w stanie. Ludzkie ciało nie jest zbytnio przystosowane do gromadzenia chaosu ale ze wszystkich ras to właśnie ludzie są w stanie znieść jego największe natężenie. Przekonał się o tym gdy sam był zwykłym opętańcem na tyle upartym by wyzwolić się spod władzy dawnego pana. Nawet ta niewielka ilość chaosu jaką wtedy dysponował pozwalała mu stać się silniejszym niż większość ludzi z którymi się mierzył i dopiero magia była w stanie zakończyć jego żywot. Teraz również postanowił całą swoją siłę wykorzystać by zwiększyć swoją szybkość, wiedział bowiem że jeden cios tygrysołaka wystarczy by zakończyć to starcie. Gdy tylko przemiana się zakończyła Astaroth ruszył biegiem na spotkanie przeciwnika, dopiero w ostatniej chwili zamierzał uskoczyć w bok i ciąć przeciwnika w odsłonięty bok lub tylną łapę
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 07-03-2012, 23:12   #298
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Na całe szczęście tak słabe jak ludzkie ciało miało jedną zdecydowaną przewagę nad tygrysołakiem - niezależnie od tego jak był silny czy szybki poprzez sporą masę ciała nie był w stanie wygrać z własną bezwładnością. Taka prosta sprawa wystarczyła by uzyskać przynajmniej tymczasową przewagę w tym starciu i zadać jeden, jedyny cios - na więcej zwyczajnie nie wystarczyło czasu. Jedna z szabli boleśnie wgryzła się w ciało Szaimy zadając podłużną ranę na jego lewym udzie. Można było wręcz powiedzieć że byli kwita, gdyby nie fakt że cios ten zdecydowanie wyszedł demonowi słabszy niż zamierzał. Ciało jego przeciwnika było dość twarde i cios ten który w zamierzeniu miał pozbawić go nogi tylko go zranił nie uniemożliwiając dalszej walki. Z krótkiego okresu który spędził w dżungli wiedział że tygrysa powinno się zabić jednym ciosem, w przeciwnym razie wpadnie w szał i z myśliwego szybko można stać się ofiarą. Demon jednak nie wykorzystał nadarzającej się okazji wiedząc że w ułamku sekundy nastąpi kontratak, zamiast tego wykorzystał tą chwilę by wycofać się na bezpieczną odległość. Gdy tylko przeciwnik pozbiera się po ciosie zaatakuje ponownie planując zakończyć tą walkę jednym ciosem - obawiał się że jeśli starcie potrwa dłużej będzie pozbawiony szans
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 08-03-2012, 06:06   #299
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
"Uważaj o co prosisz, bo jeszcze to dostaniesz" - to powiedzenie idealnie obrazowało to co się działo po przemianie elfa w tygrysołaka. Może jeszcze mimo wszystko poczuł się odrobinę zbyt pewnie i go do tego poniosło, gdyż dał się nabrać na dość bardzo prosty unik. Wszystko przez to, że mimo wszystko liczył na spowolnienie przeciwnika przez atak na nogi. Było to bardzo błędne założenie, gdyż demoniczne ciało nie posiada ścięgien czy też mięśni potrzebnych do poruszania się ponieważ jest złożone z chaotycznej energii. Dokładnie tej samej, z której Astaroth wytworzył sobie stolik przed walką, a potem uformował z niej swoje szable. Ten fakt może i kiedyś obił się o uszy Szaimie, jednak teraz podczas walki dał się ponieść emocjom oraz starym nawykom, że przeciwnik po uszkodzeniu jakiejś kończyny z reguły nie może już nią tak sprawnie poruszać.
Dodatkowo jeszcze demon przyspieszył tak jak tego chciał i po ułamki sekund po nietrafionym ataku piekący ból uda przypomniał o popełnionych właśnie błędach. Tylko co z tego, skoro ten sam ból wywołał w likantropie falę adrenaliny oraz wściekłości zaburzającej nieco racjonalną ocenę sytuacji i popełnionych właśnie błędów? To z tego, że przy odpowiednim natężeniu tej wściekłości nad Szaimą przejmowały kontrolę instynkty. Były one bardziej zwierzęce i dzikie, ale też i szybsze gdyż ocena sytuacji i planowanie odbywało się podświadomie. Co za tym idzie nie tracił czasu na ocenę, czy pomysł ataku jest dobry czy zły, tracąc przy tym cenne ułamki sekund potrzebne do wykonania owej akcji. Zamiast tego od razu wprowadzał je w życie.
Tak też było tym razem. Co prawda do kompletnego przejścia na instynktowne działanie jeszcze nieco brakowało, jednak Szaima wziął się po prostu do działania. Tuż po ciosie leciał jeszcze do przodu. Nie zamierzał jednak próbować się zatrzymać i obrócić do przeciwnika, tylko uderzył lewą przednią łapą w ziemię. Zarówno aby się podeprzeć aby nie upaść po uszkodzeniu nogi, jak i po to aby wbić w podłoże pazury. Dzięki temu wystarczyło tylko spiąć mięśnie aby wykorzystać dokładnie tą samą siłę bezwładności przez którą przeciwnik zdołał wykonać unik do rozpoczęcia obrotu wokół miejsca w które właśnie uderzył. Dodatkowo przeniósł na rękę ile tylko mógł własnego ciężaru ciała, dzięki temu ładnie nim zarzuciło ustawiając przodem do demona. Warcząc zajadle nie czekał ani chwili tylko ruszył dalej do ataku. Nieco wolniej, gdyż kulejąc nie mógł biec szybciej, choć poruszał się na wszystkich kończynach aby nie obciążać tak mocno ranionej nogi. Nadal atakował frontalnie. Kiedy był tuż poza zasięgiem szabli przeciwnika sprężył się do skoku przysiadając nieco na wszystkich łapach. Ostatecznie wyskoczył, ale tylko używając nóg. Po raz kolejny zaryczał wściekle ale i też nieco boleśnie gdyż tym razem nie oszczędzał lewej nogi. Będąc na tyle blisko wiedział dobrze, że demon musi uskoczyć w którąś stronę. Wiedział także, że ponownie spróbuje wykorzystać siłę jego bezwładności. Dlatego nie wybił się z przednich łap. Wbił tylko pazury w ziemię i czekał na to w którą stronę zdecyduje się unikać. Wystarczyło aby tylko rozpoczął odskakiwać, a podświadomość Szaimy już odpowiednio pokieruje jego ciałem i dopiero wtedy wybije się z rąk w odpowiednią stronę. Może i przeciwnik przyspieszył tak jak tego chciał, jednak nie aż tak aby nie był w stanie nie dostrzec jego ruchu. A jeśli był w stanie go dostrzec, to był w stanie wyskoczyć w odpowiednią stronę. Już po wybiciu się z przednich łap zamierza je rozstawić szeroko, aby tym samym zwiększyć swoje szanse na trawienie przeciwnika.
Wszystko to demon mógł jednak przewidzieć i uwzględnić zasięg jego ramion przy odskoku. Była jednak jedna rzecz, której przewidzieć nie mógł. Albo przynajmniej Dirith był dość pewny tego, że Astaroth najprawdopodobniej o niej nie wie. Był to Tysiąc Ostrzy. Unikatowa broń, którą nabył podczas jego pobytu w wymiarze Dusz Potępionych kiedy to szykował się do swojej drugiej walki z Żywą Klątwą. Ta unikatowa broń była właśnie schowana dosłownie w tygrysołaku, na wypadek gdyby któremuś z uczestników wyścigu udało się zadać cios w jakiś witalny narząd aby spróbować uformować z niej metalową płytę mającą chronić go przed śmiertelnym ciosem. Mogła być też użyta do zaskoczenia przeciwnika, co teraz miał zamiar zrobić. Kiedy już wiedział w którą stronę odskakuje przeciwnik, wysłał ją do łapy która mogła znaleźć się jak najbliżej celu. Gdyby przeciwnik znowu odskakiwał poza zasięg jego łapy, wtedy zamierzał najszybciej jak to możliwe uformować cieniutkie i wąskie ostrze zakończone ostrym hakiem. Może i wydawałoby się wątłe, ale nie musiał się obawiać jego uszkodzenia. Dlatego, że owa broń podczas zmiany kształtu zmienia się w ciecz formującą sie w formę nadaną przez umysł właściciela po czym zastygającą i nabierającą właściwości metalu. W wypadku gdy normalne ostrze by pękło, ta broń wygina się i ponownie zmienia w ciecz. Dlatego nawet wątły metalowy hak nadałby się do tego zadania. Drugim powodem był zamiar pozostawienia jak największej części tej broni wewnątrz łapy, w razie gdyby i ten atak nie wypalił i trzeba było ją zastosować do ochrony własnego życia. Kiedy jednak ostrze haku zanurzyłoby się w demonicznym ciele, wtedy zamierzał przyciągnąć do siebie przeciwnika w zasięg drugiej łapy, która nabierała impetu do zadania silnego ciosu w głowę mającego zakończyć ten pojedynek.
Nawet jeśli nie byłoby potrzeby używania Tysiąca ostrzy, pozostawał jeszcze problem szabli Astarotha. Jednak przez je zamierzał zbić siłą swoich uderzeń. Było to jednak ryzykowne, gdyż bardzo łatwo mogło się to źle skończyć. Jednakże biorąc pod uwagę, że po cios demona tylko go dość głęboko zranił a nie odciął nogę, była szansa, że nie wykorzystał jeszcze swojej nadludzkiej siły... i Szaima właśnie łyknął haczyk ponownie atakując pełną parą. Miał jednak nadzieję, że dzięki swojemu haczykowi uda mu się zaskoczyć nieco przeciwnika i przyciągnąć w zasięg uzbrojonej w bardzo nieprzyjemne pazury łapy, lub kłów jeśli mimo wszystko musiałby zbić drugą łapą któreś z ostrzy Pana Chaosu.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 08-03-2012, 15:28   #300
 
Artonius's Avatar
 
Reputacja: 1 Artonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwu
Wspólnymi siłami niziołki zamontowały siodło na smoku i wzniosły się pod nieboskłon. Dalszej części podróży Osztan nie pamiętał ponieważ zamknął oczy i trzymał się jak najmocniej aby nie spaść. Smok to szybki ale niebezpieczny środek transportu. Ale fajnie byłoby mieć takiego w garażu.

Rio de Janeiro i kolejne zadanie. Melisa z elfami zapowiadała się na fajną imprezę. Najpierw odprężający i relaksujący spacer po lesie, a potem ciepła meliska. Może nawet prowadzący Elsevir wpadnie na filiżankę. A może nawet dwie.
 
Artonius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172