Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-03-2012, 23:02   #301
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Purple EyE by ~Snaiperka on deviantART

Tak naprawdę upływ czasu zmienia w życiu śmiertelników wszystko. Ich egzystencji w krytycznych momentach prześwieca zawsze jedna zasada; byle przeżyć. Byle do przodu.

Śmiertelnikom nie chce się wierzyć, iż ta, która przetrwała Wielkie Wojny i zagładę tak wielu, jest w stanie zainteresować się walką nie tysięcy, a dwóch istot.
DW IV Final Illustration by ~kidkidkidkid on deviantART
Ale, jak to mówią, diabeł tkwi w szczegółach. Chaos nigdy nie lekceważy. Chaos nigdy nie śpi. Chaos nie znosi bezruchu, kocha walkę. Oczy Mgieł Chaosu zawsze są w stanie wypatrzyć potyczkę, która z pozoru kończy się tylko przegraną, bądź śmiercią jakiegoś bezimiennego dla historii, szarego człowieczka. Ale Chaos zna potęgę ludzkiego umysłu, ludzkiej duszy i Wolnej Woli. Wyszukuje najciekawszych celów do obserwacji nie wśród królów, przywódców i mędrców, a wśród tych, których los chciał skazać na klęskę i zapomnienie. Przeciwstawili się mu. Podjęli walkę. Chaos zauważył.

I przecież jeden człowiek świata nie zmieni, mawiają wszyscy. Ale to, co mówią, nie ma znaczenia. „Wszyscy” to dla Chaosu niezauważalna szarość, będąca tłem dla istot, które podejmują walkę. Idealna taktyka. Znaleźć w tle element wyróżniający się, który dla otoczenia niczym się nie wyróżnia. Zaatakować za jego pomocą. Niezauważenie, cicho. Otoczenie z reguły nie reaguje, pozostając przy swojej wierze w ślepe przeznaczenie, ogarnięte zbyt dużą pycha, by uwierzyć.

To przecież zwykły kot.
To Solembub.
Co nadzwyczajnego może niby zrobić zwykły kot?!
Może uwolnić z lochu Pana Mgieł.
Buahahah, że co?! Ahahaha!!!
Trzeba umieć czytać, trzeba zauważać sygnały, które śle Chaos. Przed tak wieloma zamachami na przeznaczenie śmiertelników nikt nie zdołał się obronić tylko dlatego, iż zlekceważył ich nadejście, a Chaos był o krok do przodu.

Kiedy śmiertelnik wchodził w dorosłe życie, usłyszał: „to nieważne, co myślisz, ważne co inni o tobie myślą”. I niestety jest to prawda świata, jaki zmajstrowali sobie ludzie. Jednak są tacy, którzy zwracają uwagę wyłącznie na to, co myślisz. I odpowiednio rozliczą z tego twoją duszę, kiedy już skończą się trudy śmiertelnej egzystencji... Lub też nawet zanim się one skończą!

Mistress nie chciała wiele. Chciała, aby walczyli. Było w pojedynkach i walkach coś, co sprawiało, że uwielbiała je obserwować. Dostrzegała w nich ogromny potencjał i szansę. Szansę na zmiany przeznaczenia i historii. Szansę na zburzenie porządku wyznaczonego przez ciąg następujących po sobie zdarzeń. Szansę na Chaos. Starcia jednostek wyłowionych z szarości „wszystkich” nie rozstrzygały się o to, kto przeżyje, kto skona wijąc się w bólach, z połamanymi kośćmi i wyprutymi flakami. Toczyły się, by Chaos mógł sprawdzić, co stanie się dalej. Zadziwiające, prawda? Toczyły się po to, by Chaos dowiedział się, czy słusznie wybrał i co powinien wybrać dalej. Zawsze o krok do przodu. Każdy pojedynek istot, które z założenie ładu nie powinny się nigdy spotkać, był szansą, jakiej nie można było zmarnować, był zadrą, niszcząca panujący porządek i przekonania śmiertelników, był niosącym niepokój o przyszłość wydarzeniem. Chaos bardzo to lubił. Oczywiście, niewielu śmiertelników w planie materialnym zdawało sobie sprawę, iż Astaroth walczy właśnie z Dirithem, ale to niczego nie zmieniało. Ostatecznie przyjdzie im prędzej czy później zaznać konsekwencji istnienia tej walki.
To przecież zwykły pojedynek. Co w historii świata można zmienić zwykły pojedynek?!
Mistress uśmiechnęła się tylko.

Pewne walki toczyły się tylko po to, aby Mistress mogła się uśmiechnąć. Ale sam Chaos nie rozróżniał ich...

Pojedynek zakończył się. Mgły szemrały cicho, zadowolone. Pojedynek dowiódł jedynie, iż drow, chimera, tygrysołak, ma przewagę w walce z człowiekiem. Dowiódł także, iż Astaroth potrafi władać swoją mocą. Wielu Jemu podobnych wysadziłoby w powietrze cały plan materialny stając do pojedynku ze śmiertelnikiem. Astaroth potrafił walczyć tak, jak należało. I potrafił przegrać. Mistress uśmiechnęła się ciepło, z podziwem dla własnego dzieła. Mgły Chaosu, spokojne, szemrały cicho...

* * *
Astaroth;
Pojedynek był trudny, ale uczciwy. Obaj wyciągnęliście z tej walki wiele cennych lekcji i doświadczeń na przyszłość. Miejscowi tymczasem świętowali krótkim tańcem zwycięstwo swojego bóstwa, Szaimy.
[media]http://www.youtube.com/watch?v=o1_cMTjoNtM&feature=related[/media]
Trzeba przyznać, że drow-tygrysołak uczciwie zapracował sobie na posłuch i pozycję w tej społeczności. Zdecydowanie nie był to oszust-manipulant, który pokazem fajerwerków zastrasza dzikusów i zmusza do posłuszeństwa. To był wielki wojownik, który wywalczył sobie pozycję tutaj i był uwielbiany przez tłum.

Grupka miejscowych łowców grzecznie i kulturalnie odprowadziła cię do dżungli, gdzie czekało cię kolejne zadanie... Poprzez gąszcz zieleni ujrzałeś starożytną budowlę.


Poczułeś nagle przyjemne mrowienie, energię Chaosu, skupioną gdzieś we wnętrzu tej piramidy...
- Iść przynieść złota czaszka – nakazał jeden z łowców, otwierając ukryte wejście do piramidy. – Uważać i dbać o wątroba, jajaja!
No to hop... Po chwili znalazłeś się w mroku starożytnej budowli, w wąskim prostym korytarzu. Chaos był bardzo wyraźnie wyczuwalny – byłeś pewien, że piramidę zamieszkuje demoniczna istota! A ściślej mówiąc Żywa Klątwa!

Ton;
Ooook...! Pora wdrapać się za Barelardem na platformę po złotą czaszkę! Nad wejściem znajdowały się podejrzane bazgroły, ale nie mogłeś tego odczytać. Co tam. Podejrzane otwory w ścianach, przy wylocie korytarza, były aż nadto podejrzane. Kto wie, iloma pułapkami naszpikowane jest to miejsce? Cóż, pora się przekonać...
[rzut 3k100]

Osztan;
Docierasz do elfickiej wioski. Po otrzymaniu listy składników do zaparzenia melisy, okazuje się, ż jednym Zn ich jest kwiat rosnący wysoko na drzewach! Znajdujesz go... i co dalej?!
- Możemy mu pomóc...?
- Nie, takie są zasady wyścigu!
- Ok. ;-(
http://womangeek.com/wp-content/uploads/2009/09/19.jpg

Hm, wysokie to drzewo... No ale trudno...
http://jmsstyxnyes.tripod.com/lotr/haldir/haldir02.jpg
- Chłopaki, patrzcie, on wlezie na to drzewo!
Wdrapujesz się... Toż to nie katedra! Nagle osuwasz się i wpadasz w gęstą kępę pokrzyw!
http://i1.kym-cdn.com/entries/icons/...0/untitled.JPG
- Omg!
Pieczeeee!
http://www.councilofelrond.com/modul..._elrond002.jpg
- Interesujące, lols!...
http://www.alicia-logic.com/capsimag...landoBloom.jpg
- Ok., udawajmy, że nic nie widzieliśmy!
61-80 ...Nie dajesz rady! Zapłacić 90 sztuk złota za wsparcie - jeśli gracz zapłaci – w kolejnej turze ma+15 do udanego rzutu.
+1 tura

Nevis;
Z boskim wsparciem udało ci się uniknąć gniewu Szaimy!
Kończysz jak Astaroth, odprowadzony do piramidy w głębi dżungli, tyle, że na do widzenia dostajesz podejrzany flakonik z dziwnym płynem.

Tomisław;

[Szaima dostaje pomidorem]
Szaima; -.-
Tomisław; Die!!!
Szaima;


Cóż, można rzec, że w tej walce poległeś na całej linii. Ziółka uspokajające od miejscowych wcale w niej nie pomagały...

Barbak;

Drow chce pojedynku! No i ośmielił się dotknąć Maleństwa!!!
[rzut 3k 100]
+4 tury
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 09-03-2012, 20:58   #302
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- Moim zdaniem Almanakh jest wymysłem. Nie istnieje Lavander, Almanakh czy jak im tam było, oraz inni. ALMANAKH! Jeżeli istniejesz, to zstąp na ziemię i pokaż się! Może się zmierzymy, co?! Przyjdź, jeżeli masz odwagę i jeżeli jesteś!-po tych słowach gwałtownie urwał przemówienie i zapadła cisza. -Widzicie? Nie widzicie i właśnie o to chodzi. Almanakh nie istnieje-ciągnął obojętnym głosem.
*
Kleryk, wątły, delikatny, bez tarczy, bez zbroi i miecza, bez wiary jest niczym. Marność nad marnościami.
- Wiesz, co się mówi ludziom, którzy mają w domach zapchane kominy?
- Co to ma do...?!
- Ostrzega się ich, że zaniedbanie pewnych obowiązków może kiedyś, pewnego dnia, niespodziewanie, doprowadzić do katastrofy. Do strasznej, cichej śmierci w oparach. W mgłach. A wiesz, co oni odpowiadają? Że od lat tak mieszkają i nic się nie stało, więc dlaczego coś miałoby się stać? Dlaczego mgły miałby nagle nadejść?
- ...
- A kiedy mgły przychodzą, nie są tego świadomi. Umierają bez krzyku, bez wrzasku ostrzeżenia dla innych, bez pozostawienia po sobie wiadomości i upomnienia. Nie są świadomi swojej śmierci. Przepadają na zawsze i niepostrzeżenie, od drobnego, codziennego zaniedbania swojej duszy. Wiesz, co to jest czad? Taki gaz. Nie widać go. Nie ma zapachu. Przez wieki będzie zabijał, nim ktoś w końcu wykryje go i nazwie. Udowodni światu, że coś, czego nie widać, nie słychać i nie czuć, zabija. Będzie w stanie udowodnić jego istnienie. I wiesz, co wtedy się stanie?
- Ludzie nie przestaną umierać z jego powodu.
- Oczywiście, że nie. Nadal będą wiedzieć lepiej i puszczać dobre rady o ostrożności pomimo uszu. Udowodnienie, że coś istnieje, niczego tak naprawdę nie zmienia w ludzkich duszach.
Snow angel's cage song-CGver by `hizuki24 on deviantART
- Almanakh nie jest istotą, która zamierza komukolwiek cokolwiek udowadniać. Albo wierzysz albo nie, tylko wiara i dobro mogą ocalić twoją duszę, a nie świadomość, że tego w co wierzysz można dotknąć...
- Zabawne, że to tak proste, a w nieskończoność zapewnia Chaosowi ofiary.
- Nie chcę umrzeć w ciszy i samotności, otoczona Mgłami... Boję się tego jak niczego innego na świecie, bardziej, niż każdej innej śmierci!
- Jak każde dziecko Bieli... Jak każda istota świadoma istnienia niewidzialnego, niewyczuwalnego zabójcy...

* * *
Wilczyca machając ogonem czekała na powrót maga. Musiała przyznać ze ją zaskoczył, większość magów to nieporadne staruchy w śmiesznych kapeluszach, którzy taszczą kostury i chowają się za elfickimi łucznikami i Niziołkami. Barelard był inny, był odważny i pomysłowy, musiała przyznać. Odważnie stawił czoła zadaniu i udało mu się, udało udało! Kiedy porwał czaszkę i rozległ się syk, Kiti podskoczyła aż cała.
- Szybko szybko szybko, wracaj wracaj wracaj!!! – ujadała w panice.
Mag zdążył jeszcze magicznym atakiem ostudzić temperament agresora i wrócić szczęśliwie. Kiedy wręczył jej prezent, podskoczyła wesoło, ocierając się o jego nogę i machając ogonem.
- Dzięki, dzięki, dzięki! Powodzenia, uciekaj stąd, uciekaj uciekaj! Jeśli to Żywa Klątwa, uciekaj i jak najszybciej pozbądź się tej czaszki! Żywa Klątwa może być do niej przywiązana!!!
Sama też zamierzała jak najszybciej się wynosić z tych podziemi, brrrrr! Ale nie chciała jeszcze zostawiać Tona! Ton mógł nie wiedzieć co go czeka, a obowiązkiem kleryka było bronić przed klątwami! Zresztą lubiła Tona, nie załamał się kiedy nie szło im z zakładaniem smoczego siodła, zachował zimną krew i podtrzymywał ją na duchu. Nie chciała go zostawiać wobec przeciwnikiem jakim była Żywa Klątwa!
- Ton! – zawołała. – Posłuchaj! To miejsce jest przeklęte! Chyba grasuje tu Żywa Klątwa! Jeśli wyznajesz dobre bóstwo, to nie przestawaj się modlić teraz! Żywej Klątwy nie można zranić ani zabić, nie walcz z nią! Jeśli cię trafi może cię sparaliżować! Może być też przywiązana do tych złotych czaszek, jeśli je zabierzesz będzie cię ścigać!
No właśnie!

Po tym co zrobił Barelard, po tym jak odważny przez całą drogę był Ton, jak pomagał przy założeniu smoczego siodła, po tym co powiedział Lavender, Kiti the kleryk podjęła decyzję. Zaczęła wymachiwać złotą czaszką, nawołując:
- Okraść was to jak zabrać cukierek drowiemu zabójcy bez rąk i nóg!!! Zakneblowanemu drowiemu zabójcy bez rąk i nóg!!!
Almena: Żeby nie ugryzł?
Kiti: Hihi no!
Almena: ...ale po co zakneblowanemu drowowi bez rąk i nóg cukierek, skoro nie może go zjeść?!
Kiti: Dobra to po prostu wstawię ten filmik!!!

[media]http://www.youtube.com/watch?v=hl8H-rm6kt4&feature=related[/media]
Celem Kiti było tylko jedno. Sprowokować Klątwę albo cokolwiek innego co siedziało w tej piramidzie, żeby pogoniło za nią, aby odciągnąć to od Tona i dać mu czas na ucieczkę! Uważała że to dobry pomysł, czuła się natchniona, pobłogosławiona i w łasce Bieli, a do tego sporo wiedziała o demonach i siłach nieczystych, jako kleryk miała z nimi często do czynienia. Na pewno miała większe szanse przeżyć to niż Ton! Po prostu chciała to zrobić.
- Ton, od razu jak podniesiesz złotą czaszkę to uciekaj do wyjścia!!! Spróbuję dać ci trochę czasu!
To mówiąc nadal prowokowała i wyzywała Klątwę, by zacząć uciekać gdy tylko ją zobaczy!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 10-03-2012, 16:15   #303
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Barelard właśnie wychodził. To dobrze - w jego wieku nie powinno się przebywać w zimnych, wilgotnych lochach - to grozi reumatyzmem! Była za to Kiti, która powitała Tona tradycyjnym słowotokiem.

- Eee, serwus, Kiti! Że jak? Że klątwa? Spoko, ja się nie boję. Ja znam wiele klątw. Kilka przekleństw. Trochę bluzgów, stek wulgaryzmów i różne inwektywy. Zaś co do modlitwy - to wódki i pacierza nie odmawiam nigdy.

To było miłe ze strony wilczycy, że postanowiła się modlić i bronić Tona, choć ten niezbyt rozumiał, o co jej chodzi (weź się dogadaj się z klerykiem, jak się nawącha kadzidła…).

- A tera nastąp się i patrz, jak zawodowce robią.

Oczywistością jest, że gdy na drodze są zastawione pułapki - nie należy iść drogą. Więc Tallyho podszedł do zawieszonego w powietrzu chodniku… i zeskoczył. Chwycił się go od dołu rękoma i zawisł poniżej ścieżki. Po czym, korzystając z siły ramion, ruszył ku platformie, bujając się jak małpa.


„To teraz szybko. Zajumać złotą czaszkę, dać dyla. Potem znaleźć zwykłą czaszkę, pomalować na złoto. Jedna do ręki, druga pod pazuchę. Wykiwać Szaimę i byle do przodu!”
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 10-03-2012, 16:16   #304
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Barelard;
Ostrożnie przeszedłeś po chodniku nad przepaścią do platformy w centrum owalnej sali. Platforma była tajemniczo rzeźbiona i uważnie stawiałeś stopy. Jako uczony, miałeś sporą wiedzę o innych językach, w tym tych najdawniejszych i dawno wymarłych. Niektóre z zatartych częściowo symboli przypominały ci znaki symbolizujące ostrzeżenia i omijałeś je, nie stając w tym miejscu stopami. Dotarłeś szczęśliwie do platformy.
- Ssssst !.... – znowu! Gdzie to do diabłajest?! Sssst-anie ucichło jednak.
Dokładnie obejrzałeś platformę, czy coś ci aby łapki nie ukroi kiedy sięgniesz po złotą czaszkę. [próba kosturem – dobrze mieć kostur ze sobą!]. Podniosłeś zdobycz. Kiedy zbierałeś się do powrotu, zauważyłeś jakiś ruch na jednej ze ścian owalnej sali!
– Sssss!!!
Nie do końca jesteś pewien, czy ci się przywidziało czy nie, ale wolałeś nie ryzykować. Zaatakowałeś i w pośpiechu zebrałeś się do wyjścia! Rozległ się wściekły pisk, który jednak szybko ucichł. Szczęśliwie dotarłeś z powrotem do korytarza i pognałeś nim, nie czekając na kolejne atrakcje!

Udało ci się w całości i funkcjonalności przebiec przez korytarz i dotrzeć do... eh.... Zamkniętych drzwi! [chwila skrobania w kamienną płytę] Po krótkich oględzinach znalazłeś odpowiednio oznaczony kamyczek w ścianie, który po naciśnięciu otworzył na szczęście przejście. Wyszedłeś na wolność, do dżungli, gdzie czekali znudzeni tubylcy.
– Ujajaja moja wygrać ! – ożywił się któryś. – Gandalf przeżyć! Ty płacić kasa, jajaja!
- Moja ci powtarzać że ty głupi but i to nie być Gandalf ! – obraził się inny tubylec, zapłacił jednak.
Odprowadzili cię uprzejmie z powrotem do wioski, gdzie zastałeś Szaimę i jego tubylców w dość dobrych humorach. Większość pojedynków rozegrała się już. Hmmm, tubylcy spojrzeli na ciebie ze zdumieniem i podziwem, kiedy pokazałeś im złotą czaszkę. A więc jesteś pierwszy! Pozycja lidera! W piramidzie poszło naprawdę gładko, to ułatwiło całą sprawę!

Otrzymujesz kolejną wskazówkę!
„Wróćcie do Rio de Janeiro, znajdźcie pojazd, który zabierze was z kontynentu. Lećcie na lodową pustynię, Kres. Tam odszukajcie kolejną wskazówkę”.

Docierasz szczęśliwie z powrotem do Rio. Że co...?!
http://us.media.blizzard....09-zeppelin.jpg
Zeppelin. Gnomi zeppelin! Że co?! Jeden z gnomich inżynierów wesoło zaprasza cie na pokład. Po linowej drabince na górę. Że co?! Ostatecznie jednak trzeba walczyć o pozycję lidera! Nie możesz wycofać się teraz! Wdrapujesz się na pokład...
http://images.wikia.com/w...22/Zeppelin.jpg
Maszyna wygląda nawet solidnie. Oby lot był spokojny...
[rzut k100]
1-30 Luzik! Docierasz na miejsce!
31-60 Oj...!
61-90 A pójdziesz ty!!!
91-100 Auć...!
X
Szaima the Drał;
Kątem oka zauważasz, że Keeshe i Elsevir kombinują coś przy więzach podczas gdy ty jesteś zajęty walką!
[plis 2x 3k100]
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 10-03-2012, 17:37   #305
 
ZauraK's Avatar
 
Reputacja: 1 ZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumny
W Rio jak zwykle... za głośno, za tłoczno, za brudno i za...... fioletowo? O.o
- A cóż to za paskudztwo? - spojrzał na fioletowego stworka wspominając przy tym kolorowanie swej brody - Znowu jakieś żarty?!.
Oganiał się przez chwilę przez podrygującym.... hmmmm.... Paskudą, Bydlakiem, Smoczymś, Flafim ^_^" ?
Dosyć rozrywkową dla przechodniów scenę, przerwało dotarcie do środka transportu. Po zebraniu sczęki z gleby, rad nie rad, Barelard załadował swój magiczny zadek na zeppelina. Oczywiście Flafi podążył za magiem skubiąc jego ciuchy co chwilę. Z tego tytułu przy okazji odbyła się mała awantura z gnomią obsługą o nadmiarowego pasażera zakończoną kilkoma firebalami, stekiem przekleństw oraz niewielkim podpaleniem ciucha jednego z gnomów przez..... a jakże.... Flafiego!
Barelard poraz kolejny zebrał szczękę z podłoża (razem z załogą) i stwierdził nagle, że stworek jest bardzo interesujący oraz co ważniej załoga doszła do wniosku że nie należy sprawy już roztrząsać i "biedactwa" stresować. Załoga wróciła więc do zajęć, kończąc przygotowania do startu. Ciekawe tylko czy podróż będzie spokojna?
 
__________________
ZauraK
ZauraK jest offline  
Stary 10-03-2012, 20:24   #306
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
***

Tym razem zdanie się na instynkt i wykonywanie pierwszych odruchów jakie tylko wpadały do głowy okazało się doskonałym wyborem. Wyczekanie do ostatniej chwili z ostatecznym wyskoczeniem w kierunku przeciwnika może nie było najmądrzejsze, bo przez najmniejszą chwilę zwątpienia i zawahania nie zdołałby go sięgnąć ani łapą ani dodatkowo stworzonym hakiem. Na szczęście Astaroth nada nie przyspieszył tak mocno, że nie było go można dostrzec, ani co dziwniejsze nie używał teleportacji. Dzięki temu udało się rzucić w tą samą stronę w którą przed nim uskakiwał. Tak jak przewidział brakowało tylko kilku centymetrów, żeby trafił go łapą. Widział to jednak przed zadaniem ciosu, i kiedy jego łapa opadała w celu pochwycenia lub draśnięcia demona przedłużenie ręki było gotowe. Ostry hak wbił się zatem w lewy bark za obojczykiem. Nie wbił się może głęboko, ale wystarczająco żeby pod naporem ciosu i ciężaru lądującego zaciągnąć cel w zasięg drugiej łapy, którą tygrysołak wyprowadzał cios. Włożył w niego większość swojej siły, jeśli nie całą, aby móc przebić się przez postawione do bloku szable przeciwnika. Może i przy tym mógł nieco poranić sobie łapę.. ale ten cios po prostu musiał trafić. I trafił. W głowę, otwartą częścią dłoni, ponieważ przyciągnął do siebie przeciwnika nieco za mocno. Ale nawet takie trafienie było na tyle mocne, aby odrzucić od siebie Astarotha i powalić go na ziemię dodatkowo zostawiając po sobie ranę na czole po jednym z pazurów. Samemu także upadł, gdyż nie mógł utrzymać całego swojego ciężaru na lewej nodze przez co stracił równowagę. Szybko pozbierał się na cztery łapy i ponownie skierował w stronę demona. Zatrzymał się jednak, kiedy zauważył że dalsza walka może doprowadzić do zabójstwa przeciwnika. Co prawda nie to, żeby musiał się tym jakoś przejmować w wypadku Astarotha, gdyż po uśmierceniu jego cielesnej powłoki wróciłby do mgieł i wrócił po regeneracji. Chciał jednak go wykorzystać tak samo jak innych uczestników wyścigu a do tego potrzebował go tutaj w wiosce. Czyli nie mógł go zabić, gdyż po regeneracji demon mógł się pojawić ponownie w świecie materialnym gdziekolwiek tego sobie zażyczył. Mogło to być gdzieś daleko od wioski a więc bardzo nie na rękę Szaimie. Ściszył więc warkot i przemówił tygrysim głosem z lekkim niedowierzaniem w głosie.
- I to wszystko na co stać Władcę Piątego Wymiaru? - stwierdził jakby nie do końca takiego wyniku się spodziewał. I tak na prawdę jaki śmiertelnik miałby szanse wygrać z demonem? No może czasem któremuś udało się jakiegoś słabszego ubić raz na dobre, ale to byli z reguły paladyni. A Szaimie do paladyna brakowało bardzo dużo.
- Jeśli tak, to dziwie sie że nie pojawił się tutaj ten słynny Legion Astarotha, którego wskrzeszenie miałem okazje oglądać, żeby Ci pomóc.. - podszedł do Szamana od którego wziął jakąś dziwną i nie wyglądającą za dobrze miksturę po czym wypił ją jednym duszkiem starając się nie wnikać z czego była robiona, ważne żeby zadziałała. Do tego doszły Szamańskie przyśpiewy i po paru chwilach po ranie na nodze nie było śladu.
- No ale zobaczymy jak sobie poradzisz teraz w świątyni.. Podleczyć go jak sie znacie na leczeniu demonów i zabrać do świątyni. - skinął łapą na kilku wojowników których wybrał do odprowadzenia do miejsca jego kolejnego zadania po czym ruszył do przetestowania kolejnych uczestników wyścigu.

***

Wojownicy na prawdę musieli przesadzić z tą uspokajającą trutką, skoro Tomisław rzucił w niego pomidorem i świętował zwycięstwo. Trochę tego żałował, bo walka byłaby teraz ciekawsza. Albo może chociażby człowiek połapałby się co właśnie się do niego zbliża bo prawie na niego nie zareagował. Nie pozostało nic innego jak wyegzekwowanie zamierzonego ataku.
Podcięcie poszło gładko potem tylko wystarczyło zwinnie się obrócić, podeprzeć na rękach i wyprowadzić potężnego kopniaka nogami. Ten element także poszedł gładko i Tomisław również został nieco nim odrzucony a po upadku jeszcze nieco przeturlał.
Gorzej natomiast było z Nevisem, który miał wystarczająco dużo czasu aby wycelować do niego z łuku. Dlatego zanim jeszcze Szaima zdążył zacząć uskakiwać. Strzał okazał się celny i tygrysołak oberwał w ramię. Przekreśliło to możliwość zbyt gwałtownych zmian kierunków podczas skracania dystansu do łucznika. Przynajmniej nie na czterech łapach tak jak zamierzał. Uniósł się więc i przeniósł ciężar ciała tylko na nogi, aby nie ryzykować upadku przez niesprawną kończynę. Spowodowało to tylko tyle, że stał się większym i jak się okazało łatwierszym celem do trafienia. Świadczyła o tym strzała lecąca prosto w serce bestii. Doszła ona do celu uderzając w miejsce gdzie powinno się znajdować serce
Szaima w efekcie trafienia zwalił się niemalże jak trafiony piorunem i zamarł nieruchomo na ziemi. Zamarli także tubylcy, jednak szybko któryś z nich krzyknął coś w niezrozumiałym języku. Reszta wojowników podchwyciła okrzyk i szybko okrążyli Nevisa. Zaczęli go szarpać, wyrwali łuk i zaciągali go w stronę stojących przy klepisku podestów. Kobiety zaczęły do tego lamentować. Szaman natomiast po raz kolejny zachował zimną krew i zdrowy rozum. Podbiegł do tygrysołaka po czym odwrócił go i przyjrzał się ranie szukając jednocześnie czegoś po kieszeniach. Wtedy likantrop zaczął odzyskiwać przytomność. Na szczęście w ostatniej chwili przed trafieniem zaczął formować przed sercem metalową płytę mającą ochronić go przed potencjalnie śmiertelnym ciosem. Na szczęście udało mu się ją wykonać. proces ten był jednak na tyle nieprzyjemny i bolesny, że w połączeniu z samym trafieniem mroczny elf stracił na moment przytomność. Jednak żył, a dzięki właśnie aplikowanym maściom lokalnego przywódcy duchowego i uzdrowiciela miał się mieć coraz lepiej. To jest po tym jak w końcu sibie tę felerną strzałę wyciągnął tak jak i tą z ramienia. Dodatkowo jeszcze przemienił się w drowa. Tym razem jednak spokojnie i bez mocniejszego trzaskania kości. Futro zostało wchłonięte, ciało zaczęło tracić na masie. Dodatkowo jakimś sposobem znanym chyba tylko twórcy trj chimery wyłoniła siię z ciała zbroja. Nogi, głowa oraz ręce także powróciły do poprzedniej postaci i teraz Szaima wyglądał zupełnie jak drow. Tylko tyle, że nadal miał charakterystyczne dla siebie białe tatuaże.
Wstał nieco chwiejnie i wziął od Szamana kolejną miksturę, którą również szybko wypił.
- Dość! - krzyknął jednak mieszkańcy zbyt mocno byli zajęci przygotowywaniem Nevisa do jakiegoś rytuały. Pojawiły się także cztery długie widły na które niedawno były w użyciu.
- POWIEDZIAŁEM DOŚĆ!!! - wydarł się na całe gardło i w końcu niektórzy z mieszkańców dosłyszeli go przez krzyki. Sami zaraz także zaczęli coś wykrzykiwać, tym jednak z radości i szybko padli na kolana. Reszta także zaczęła w końcu zauważać stojącego właśnie przed nimi drowa. Również się kłaniali i to jeszcze gorliwiej niż po przemianie w tygrysa. Zapewne byli jeszcze bardziej przekonani o boskości Szaimy, bo w końcu chyba tylko bóg mógłby oszukać śmierć? Zapomnieli nawet całkowicie o częściowo już związanym niziołku.
- Rozwiązać go, dać mu flaszkę i do świątyni z nim. - nie dotarło, jego poddani byli zbyt zajęci kłanianiem się i jakimiś śpiewami. - Ale to już! - krzyknął unosząc jednocześnie pięść. Dopiero wtedy czarni ludzie wzięli się za wykonywanie polecenia. Cały czas jednak wznosząc radosne okrzyki na cześć swojego boga oraz rzucając niziołkowi krzywe i nienawistne wręcz spojrzenia oraz popychając go jeszcze czasami.
Dodatkowo ze świątyni wrócił mag. O dziwo miał ze sobą czaszkę, oraz nie miał żadnej sparaliżowanej kończyny. Widocznie miał po prostu szczęście. Nie pozostało teraz nic innego jak odebrać cenny przedmiot i pozwolić w końcu opuścić teren wioski. Kątem oka zauważył jak organizatorzy zaczęli się coś niespokojnie wiercić będąc przywiązanymi do swoich pali. To niedobry znak, lecz teraz elf miał w ręku nieco pilniejszą sprawę. Mianowicie trzeba było oddać czaszkę w ręce Szamana. Ten z kolei pobiegł szybko do swojej lepianki po jakieś czarne pudło pokryte złotymi zdobieniami oraz obładowany jakimiś dziwnymi reagentami. Następnie zaczął je rozkładać na ziemi, na której zaczął w skupieniu usypywać z jakiegoś dziwnego proszku pentagram po środku którego ustawiona była czarna skrzynka. Właśnie do niej podszedł elf i włożył do środka czaszkę mieszczącą sie akurat w pudełku.
- Tylko nie zawal.. i w miarę możliwości pośpiesz się, bo następne mogą być w drodze. - Szaman nie odpowiedział, gdyż przerwałoby to jakiś magiczny zaśpiew. Zamiast tego tylko odgonił Szaimę gestem ręki. O dziwo tutejszy bóg wykonał polecenie bez szemrania i ostrożnie opuścił obszar na którym było przygotowywane jakieś zaklęcie lub szamański urok.
Skierował się w końcu w stronę niespokojnych organizatorów. Fakt, że trochę za długo ich zostawił bez nadzoru, jednak chyba nie liczyli na to, że kogokolwiek pominie? Teraz kiedy nie było już żadnego innego uczestnika wyścigu do przetestowania czas było nadrobić zaległości. No może był jeszcze Barbak... ale ten coś przysnął przywiązany do pala. Szaima nie chciał być więc aż taki zły i szybkim krokiem zaczął podchodzić do kombinujących coś jeńców. Pozatym jakby zajął się teraz orkiem, najprawdopodobniej straciłby okazję wyłudzenia części budżetu wyścigu. Nie żeby czaszki nie miały żadnej wartości... ale skoro już nadarzyła się okazja dodatkowego bonusu, to czemu nie miałby "ładnie" poprosić?
- A wy czego sie tak wiercicie, pale były wkopane w mrowisko, czy co? - spytał zatrzymując się w pewnej odległości od pali. Dla pewności wyjął jednak z za pasa sztylet i rozkazał jednemu z podwładnych przyniesienie mu jakiejś innej broni. Ten szybko zniknął w rzeźbionej paszczy tygrysa aby po chwili powrócić z kataną, którą wręczył Szaimie.
- Wasza kolej niedługo nadejdzie, spokojnie. Bo zdaje się jeszcze chyba przynajmniej jednego uczestnika mi tu brakuje... - stwierdził uważnie obserwując parkę związanych elfów.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 13-03-2012, 20:25   #307
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Barelard;
Nie ma to jak wspinaczka po linowej drabince... Nie ma to aaaaaAAgh powiew wiatru podczas takiej wspinaczki! No ale odtarłeś. Dotarłeś szczęśliwie na pokład! Mogło być gorzej. Mogli kazać ci samemu tym sterować! Gnomi kapitan krzątający się wokół wydawał się wiedzieć, co robi. Stanął za kółkiem i powoli odbiliście od brzegów [ ???] miasta, gnomi zeppelin powoli i majestatycznie płynął po nieboskłonie. Podróż początkowo zaczynała się nienajlepiej ale wkrótce przywykłeś

[media]http://www.youtube.com/watch?v=7wtzvV1eQxk[/media]

Było tylko jedno ale. Na pokład wlazło za tobą fioletowe coś. Tak zwany Flafi. Dziwaczny i niezbyt urodziwy z mordy Flafi. Zachowywał się dziwnie, ale zdawał się ciebie lubić. Wydawał wesołe piszczące odgłosy, podskakiwał i łasił się do ciebie. Czyżby to oznaka, że Chaos cię polubił ? Dlaczego Chaos? Flafi był fioletowy. Był z zachowania bardzo chaotyczny, tu łaszenie się, a tu demolowanie statku, np. obgryzanie lin, odgryzanie kawałków beczek, siusianie do szalup ratunkowych... No i miał na imię Flafi. Coś mówiło ci, że ma na imię Flafi. Nie minęło dużo czasu, a okazało się, że Flafli nie lubi panna kapitana gnoma. Jeżył się i powarkiwał na jego widok. A że zeppelin nie był zbyt rozległy, kapitan i Flafi często się widywali. Problemy zaczęły się, gdy okazało się, iż Flafi umie ziać ogniem. Jego pierwszą ofiarą padły portki kapitana... a drugą połowa pokładu!!!



Musisz szybko coś zrobić!!! Gnom zajęty jest aktuanie gaszeniem swoich portasów!

Kiti;
Jako kleryk postanowiłaś wziąć sprawy w swoje łapy i osłaniać drużynę przed siłami Chaosu. Sprowokowana Klątwa początkowo nie reagowała. Po chwili jednak poczułaś zbliżający się powiew chłodu na futrze i nieprzyjemne, niepokojące uczucie, nadchodzące z wnętrza owalnej Sali k tobie.
– Ssssss!!!!
Jaws Theme Song - YouTube

Była za ścianą! Z pewnością była za ścianą, postaci eterycznej! Rzuciłaś się biegiem korytarzem, odciągając Klątwę od Tona, który odstawiał akrobatyczne popisy. Przynajmniej dasz mu trochę czasu…
- SSSsssst!
Żywa Klątwa nie była zadowolona z twojej ucieczki i połknęła przynętę. Ponieważ Klątwy bardzo nie lubią kleryków, ścigała cię zawzięcie, wciąż pod postacią eteryczną zostając w ścianie, więc nawet jej nie widziałaś. Ale twoja klerykowa intuicja podpowiadał ci, że Klątwa jest już tuż tuż, i kiedy tylko znajdziesz się w jej zasięgu wyskoczy ze ściany w materialnej postaci, by cię dosięgnąć. Udało ci się odbiec spory kawał korytarzem, a Klątwa nadal cię ścigała. Nie mogłaś jednak wiecznie kluczyć po labiryncie piramidy, tym bardziej że pojawił się spory problem – Barelard opuścił podziemia. A magiczne światło, oświetlające wam drogę, wraz z nim.

Po chwili musiałaś zwolnić i biec ostrożnym truchtem, by w kompletnych ciemnościach nie rozbić się na ścianie.
- SSSS!
Intuicja i błogosławieństwo Bieli, która czuwała nad tobą w tych ciężkich chwilach, pozwoliło ci na błyskawiczny unik. Długie, szponiaste, modliszkowate łapsko Klątwy sieknęło ze ściany niczym kosa, ale byłaś szybsza. Nie będzie ci tu jakiś pomiot Chaosu się panoszył! Tuż po uniku podskoczyłaś i z całych sił ugryzła modliszkowate ramię Klątwy, z drugiej, nie-zakończonej-ostrzem strony. Echo poniosło korytarzami piramidy wściekły, bolesny pisk Żywej Klątwy, ukąszonej mocą najczystszego Światła.

W tym starciu Biel była z tobą i Klątwa szybko zrozumiała, że tym razem nie ma szans z klerykiem. Biel istniała, by niszczyć Chaos, nie odwrotnie. Klątwa z piskliwym jazgotem uciekła głębiej w głąb muru piramidy i po chwili zrobiło się bardzo cicho. Chłód odszedł. Klątwa odeszła. Udało ci się odpędzić niezwykle groźnego przeciwnika i ugodzić go! Być może śmiertelnie, z czasem Biel może rozprzestrzenić się w ranie i pożreć demoniczną energię. Póki co odparłaś atak, odstraszyłaś chwilowo Klątwę i dałaś Tonowi nieco czasu. Musiałaś opuścić piramidę i ruszać dalej. W końcu to także wola Tona, chciał sam wykonać zadanie. Zamknięta płyta na końcu korytarza. Chwila drapania i oczekujący na zewnątrz tubylcy otworzyli dla ciebie przejście. Kiedy wyszłaś na zewnątrz byli nieco zdumieni.
– Jak worka pcheł zdołać wykonać zadanie?!
- A moja ci mówić, że sąsiady z wioska obok być zazdrosna, jajaja! My mieć Szaima to oni wziąć worka! Oni chcieć mieć zabawa z palami i bijatyki jak u moja i twoja! Pewnie zrobić sobie bóstwo wilk!
– Uuuuu, my musieć pogadać z sąsiada! Jeszcze nam workap cheł przychodzić do nasza dżungla i robić na trawnik, nununu!
- W dizisjesza czasa to wszystko wokół kradnie dobra pomysła, jajaj! Oni też chcieć żeby im ktoś wynaleźć ketchup!
– Uuuu, plagiaty, jajaj!
Tubylcy narrzekali na sąsiednie plemię przez całą drogę. W końcu dotarliście do wioski i Szaima czekał tam na was. Zwycięski! WTH?! Szaima zwycięski?! Co gorsza, Elsevir tu był… przywiązany do pala! [lepsze to niż inna interakcja z palem]

Astaroth, Nevis, Tomisław;

Astaroth
Ciemności nie są żadną przeszkodą dla twoich demonicznych oczu, nawet bez korzystania z demonicznych mocy one nadal „działają”. Hmmm a Może faktycznie masz chorą wątrobę, że tak oczami świecisz? Trzeba się nad tym poważnie zastanowić… Korytarz piramidy był wąski i dość ciasny, cały czas biegł niemal prostu i lekko w dół. Po drodze mijałeś nieliczne jego odnogi. Znienacka usłyszałeś roznoszący się wokół, przeraźliwy pisk bólu – to nie był głos istoty żywej, to był głos Żywej Klątwy! Żywe Klątwy to demoniczne istoty, ucieleśnienie klątwy, negatywnych emocji, takich jak na przykład gniew, żądza zemsty, i takie tam różne grzechy główne i podobłoczne… Wyczułeś, że demoniczna energia chwilowo wycofała się, raniona. Eksplozja Bieli była aż nadto wyczuwalna, nawet poprzez grube ściany piramidy. To z pewnością była Kiti, bohatersko odpierająca atak Żywej Klątwy. Dobrze, że Klątwa trafiła na kleryka i wyznawcę Bieli. Strach pomyśleć, co zrobiłaby z Tonem. Swoją drogą, ciekawe co zrobi z tobą… Wreszcie dotarłeś do owalnej Sali, w której centrum znajdowała się platforma, z leżącymi na niej złotymi czaszkami i… zwykłymi czaszkami również. Prowadził do niej chodnik zawieszony w powietrzu, po którym właśnie „wspinał się” Ton [bujał się po małpiemu?] Dzielny akrobata zdawał się mieć pewne problemy… z ogarnięciem wszechobecnej ciemności.
Nevis, Tomisław
Co tu dużo mówić… Ciemność, ciemność widzisz! Wylądowałeś w korytarzu podejrzanej piramidy i na dodatek wokół rozlega się naraz ogłuszający pisk jakiegoś stwora. Na szczęście jest daleko, sądząc to tym jak echo niesie ten jazgot… Ok., jest ciemno. I teraz już jest cicho. Na szczęście [?] trafiłeś do tej piramidy niedługo potem, jak odprowadzono tu Astarotha. Nie jesteś więc sam! Chociaż tyle! Towarzystwo kolegi z wyścigu dodaje ci otuchy. O dziwo Astaroth nie panikuje, a ciemności zdają się zupełnie mu nie przeszkadzać, sądząc po równym i śmiałym jego kroku [ze słuchu]. Pocieszony, idziesz za nim, macając rękami ściany. Przydałoby się jakieś światło!... Niebawem słyszycie też czyjś krzyk… to chyba Ton! Coś go zaatakowało! Postękiwania bólu stają się coraz słyszalnie gdy brniesz w ciemność, a po chwili Astaroth się zatrzymuje. Czujesz, ze korytarz skończył się i rozgrzeszył w sporą salę, gdzie echo niesie jakieś szmery i warczenie z bólu.
[Astaroth rzut 2xk100, Nevis 1k100]

Ton;
Nie ma to jak być akrobatą! Hop siup i zaraz… eeeer zaraz…? Ej, kto zgasił światło?! Barelard….! Ej, Barelard, wracaj!!! Oddaj to magiczne świecidło, eeejjjjjj!!! No super…
Kiedy mag się oddalał od sali z której wyniósł czaszkę, stopniowo zapadały coraz większe ciemności. Chwała, że Kiti zdążyła chwilowo odciągnąć Sssssst`a z twojej drogi… Byłoby cienko! Ale i tak lekko nie jest. Zrobiło się ciemno jak w…dziurze…[od nosa] u drała! Ok. ok., tylko spokojnie… Nie, zdecydowanie, unikanie zabójczych pułapek w tajemniczej piramidzie przy zupełnych ciemnościach nie jest łatwe, jak unikanie pułapek przy magicznym świecidle! Nie widzisz zupełnie nic. Dosłownie wymacujesz swoją drogę na przód… I w pewnym momencie wymacałeś źle. Ups…! Coś nadusiłeś. Dał się słyszeć chrzęst jakiegoś mechanizmu. Fajnie, fajnie… Co to było…? [Świst] Ał!!!... AŁAŁAAŁAAAA!!! Zwinąłeś się z bólu na platformie, na którą zdołałeś w końcu się wdrapać. Pomacałeś ręką lewe udo – no super, jakaś strzała z niego sterczy! No super! Nic nie widzisz, nie wiesz nawet które czaszki są złote, a które to te zwykłe kości śmiałków Takich Jak Ty! No i jeszcze strzała [prawie] w zad, no super….! Uh…? Jakiś szmer u w ciemności, odgłos kroków….!
[-1 PŻ, rzut3k100 pls]

Barbak;
Drow chce pojedynku! No i ośmielił się dotknąć Maleństwa!!!
[rzut 3k 100]
+5 tur

Osztan;
61-80 ...Nie dajesz rady! Zapłacić 90 sztuk złota za wsparcie - jeśli gracz zapłaci – w kolejnej turze ma+15 do udanego rzutu.
+1 tura
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 15-03-2012, 18:17   #308
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Levender i Almanakh czuwali and nią w tej godzinie!
Help us, Gods! by ~DraconianArtLine on deviantART

Żywa Klątwa ukrywała się w ścianie i Kiti czuła na sobie jej oddech podczas ucieczki. O ile Żywe Klątwy oddychają, a chyba nie. Udało się jej odciągnąć Klątwę od Tona i była zadowolona z tego osiągnięcia. Podczas ucieczki przed Szaimą Kiti naprawdę nabrała wprawy w uciekaniu!!! Adrenalina jeszcze jej nie opadła więc po Szaimie Żywa Klątwa to pikuś pikuś, pikuś! Tym bardziej że w starciu chaosu z klerykiem, Chaos miał z reguły mniejsze szanse. Albo szanse były wyrównane. Na pewno Chaos nie był tym razem górą! Mówią, że elfy Almanakh reagują na ruch jak czujniki podczerwieni. Zdarzało się że elfy atakowały własne odbicie w szybach czy lustrach! Tak tak zdarzało się. Kiti nadal miała w sobie coś z elfa, ponieważ kiedy Klątwa zaatakowała z ukrycia w ścianie, Kiti zareagowała błyskawicznie. Podskoczyła i wykręciwszy się jak wąż wykonała popisowy unik, a następnie z całych sił wbiła zęby w zewnętrzną krawędź kończyny Klątwy. Co to był za pisk! Kiti zacisnęła zęby na ofierze jeszcze mocniej, wieszając się na niej zębami i przez moment dyndając w powietrzu, wbita w łapę Klątwy, którą demon machnął próbując ją strzepnąć. Czuła się jak Almanakh kiedy na grzbiecie Lavendera strzelała z Oka Światła do lorda demonów Shabranido!

All for Naught by *WingedGenesis5 on deviantART

Wreszcie musiała puścić, Klątwa ze skowytem schowała się w swoją kryjówkę w murze i po chwili zbiegła. Kiti była bardzo zadowolona i dumna z siebie. Z podniesioną głową i wypiętą piersią szła w ciemności korytarza, węsząc i odnajdując trop prowadzący do wyjścia. Tubylcy odprowadzili ją, szła wśród nich, nadal zadowolona z tego co osiągnęła. Z szybkiej rozmowy z nimi dowiedziała się, że Szaima nie chce obedrzeć jej ze skóry, tylko chce złotą czaszkę, którą wyniosła z piramidy. Kiti złota czaszka nie była do niczego potrzebna a Szaimy nie wypadało drażnić. Zawróciła wiec do wioski w towarzystwie czarnoskórych, którzy mieli całkiem nawet zabawny dialekt i momentami wydawali się w porządku. Gdyby nie zamiłowanie do nabijania ludzi na pal. W okazało się, że Elsevir i Keeshe też tu są... a elf jest przywiązany do pala, do pala do pala!!! Kiti targnęła fala gniewu, ale kiedy wymieniła z elfem spojrzenia, była w pełni spokojna. Odwróciła wzrok, podeszła do stołu i zostawiła na nim złotą czaszkę. Zabrała wskazówkę. Pora ruszać dalej. Niemrawym krokiem opuściła wioskę Szaimy, ale musiała ruszać dalej. Keeshe śliniła się na Szaimę nawet tego nie ukrywając. Kiti życzyła jej powodzenia, oj przyda się, przyda przyda przyda. Kiedy wróciła do Rio nadal była zmieszana. Z jednej strony zadowolona ze zwycięstwa nad Klątwą, z drugiej zdołowana pojmaniem Elsevira. Czas jednak ruszać dalej. Nie dawała rady drapać się po linowej drabince. Musieli założyć jej szelki i wciągnąć ją na górę, na pokład sterowca. Biedny gnom ledwo zdołał to zrobić, ale w końcu udało się. Kiti smętnie oglądała się w kierunku wioski Szaimy. Sterowiec zaczął jednak lecieć w przeciwnym kierunku...
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 15-03-2012, 20:22   #309
 
ZauraK's Avatar
 
Reputacja: 1 ZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumny
Barelard nawet dobrze się bawił widząc "żarciki" Flafiego. Oczywiście do czasu gdy sterowiec nie zaczął przypominać nieco feniksa. Zazgrzytał zębami <dla polepszenia wrażeń u odbiorcy uprasza o zazgrzytanie zębami samodzielnie z powodu małego budżetu>.
Z trudem złapał psotnika.
- Flafi! - wydarł się - Żryj ten ogień teraz!
I bezmyślnie cisnął fioletowy pocisk w stronę ognia. Niemal jednocześnie począł rozpaczliwie szukać jakiegoś źródła wody czy innego towaru zdatnego do szeroko zakrojonej akcji gaśniczej. Przeszukiwał beczki, wyjrzał za burtę mając nadzieję na jakiś ocean czy coś z czego by można zaczerpnąć wody...
 
__________________
ZauraK
ZauraK jest offline  
Stary 16-03-2012, 23:16   #310
 
Sir_Michal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodze
Ależ tu ciemno. I jeszcze te przeraźliwe dźwięki. Gdyby ktoś mógł zobaczyć minę Nevisa, wyglądałaby mniej więcej tak - Nikt jej jednak nie widział, bo było tu obrzydliwie wręcz ciemno. Niziołek przypomniał sobie gdy pierwszy raz "spotkał" taką ciemność w dzieciństwie. Zgubił się w lesie gdy nadeszła burza. Z jednej strony błyskawice cyklicznie oświetlały drogę do domu. Z drugiej padający deszcz uniemożliwił mu powrót za pomocą słuchu. Tu było odwrotnie. Nie widział zupełnie nic, ale słyszał o wiele za dużo.

Astaroth od początku wydawał się Nevisowi podejrzany. Po raz kolejny utwierdził się w swym przekonaniu. Gdy niziołek przestraszony, szukał rękoma ściany. Ten pewnym krokiem ruszył przed siebie. A więc za nim!
 
Sir_Michal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172